Portal - kopciuszek, który okazał się być księżniczką
Portal... Mała perełka dołączona eksperymentalnie do opromienionego sławą drugiego epizodu Half-Life 2. Portal... rzecz, na którą nikt uwagi nie powinien zwrócić, jak na przysłowiowego Kopciuszka, skromnie stojącego w zakurzonym rogu Sali, na której odbywa się Pomarańczowy Bal księcia Gordona. Gra, którą da się przejść w godzinę. Gra o zasadach prostych, ale konstrukcji tak skomplikowanej i wielopoziomowej, iż nawet kilkukrotne przemierzenie jej świata nie nudzi, a daje dalsze powody do dziewczęcego rozszczebiotania umysłowego zmysłu przestrzennego. Gra, przy której Half-Life 2 wygląda po prostu... nużąco, szaro i zwyczajnie. Gra o cudownym zakończeniu, nieprawdopodobnej poetyce kreślonej przez przepyszne słowa, podkreślone lśniącym bielą, zanurzonym w tajemniczym, acz pewnym siebie i zadowolonym szaleństwie. Portal... właściwie najlepsza gra, w jaką grałem od bardzo dawna.