Nie potwierdziły się plotki o zmianie nazewnictwa. Qualcomm, po kilku miesiącach oczekiwania, w końcu zapowiedział swój nowy, flagowy układ. Chip, wbrew plotkom, nie zadebiutował jednak jako Snapdragon 8150; Amerykanie wciąż trzymają się starszych oznaczeń, a jednostka nosi numer 855. Co dokładnie zaoferuje ona swoim użytkownikom?
Snapdragon 855 to przede wszystkim nowa litografia. Układ, podobnie jak chip Apple A12 Bionic, bazuje na 7-nanometrowym procesie technologicznym. Już teraz widać jednak, że jednostka ma sporą przewagę nad modelem promowanym przez giganta z Cupertino - oparte na niej urządzenia, w przeciwieństwie do najnowszych iPhone'ów, mają bowiem obsługiwać łączność 5G. Wszystko dzięki zaimplementowanemu modemowi X50.
Zobacz ranking popularnych smartfonów!
Jeśli chodzi o procesor, to znowu mamy do czynienia z ośmioma rdzeniami, ale tym razem producent podzielił je na trzy klastry. Konfiguracja CPU to 4 x 1,8 GHz + 3 x 2,4 GHz + 1 x 2,8 GHz. Zmieniono także moduł graficzny - teraz jest to Adreno 640. Qualcomm deklaruje, że wydajność CPU i GPU w stosunku do Snapdragona 845 powinna wzrosnąć o odpowiednio 45% i 25%. Układ ma też duże lepiej radzić sobie z obliczeniami związanymi ze sztuczną inteligencją.
Nowszy model ma wsparcie dla takich rozwiązań jak Vulkan 1.1 czy HDR10+, a oprócz tego powinien obsługiwać gry VR w rozdzielczości 8K przy... 120 klatkach na sekundę. To ostatnie brzmi bardzo imponująco, ale z chwaleniem możliwości chipu osobiście wstrzymałbym się do pierwszych testów - ciężko mi uwierzyć, że Snapdragon 855 będzie miał aż tak dużą moc obliczeniową.
Układ trafi do smartfonów w przyszłym roku. Pierwszymi, korzystającymi z niego modelami prawdopodobnie będą flagowce Samsunga z serii Galaxy S10 oraz nowy telefon OnePlusa. Premiera urządzeń powinna odbyć się w lutym, podczas targów MWC 2019.
Nie rób sobie przesadnych nadzieji. Snap będzie używać tych samych rdzeni co Kirin 980, który wydajność jednowatkową ma na poziomie dwuletniego A10.
Masz świadomość, że półroczne A12 miażdży 855?