To już drugi tekst, przed którego napisaniem autor powinien był wziąć dziesięć głębokich wdechów i powściągnąć rewolucyjny entuzjazm. Dlaczego? Bo pomimo ocierającej się czasami o wstęp do histerii narracji, w rzeczywistości nie zmieniło się nic. Tym bardziej, jeśli popatrzeć trochę szerzej i uwzględnić mniej wygodną dla tej narracji część historii, tutaj pominiętą. Zresztą nawet z samego tekstu nie wynika, by ta cała zabawa z memami miała jakikolwiek realny sens.
Bo co się zmieniło realnie?
Nic. Nawet wspomniany na początku gracz jest dalej zbanowany (oddali mu tylko część skonfiskowanej kasy), a cenzura przekazów z gier się nawet zaostrzyła. Fajnie, że sobie młodzież robi śmieszne filmiki, ale firmy 'dotknięte' tym skandalem nie zauważyły i nie zauważą tego tam, gdzie się to liczy, czyli w portfelach. To jest trochę tak jak tutejsze forumowe plucie na intela i nvidię, po czym co kilka miesięcy jest wielkie niedowierzanie, że tylu bojowników wylało tyle śliny, a tu kolejne rekordy przychodów.
Kiedy za rewolucję biorą się ludzie, którzy wolą umrzeć na stojąco niż żyć na kolanach, a w rzeczywistości 24/7 konsumują na siedząco, nic się zmieniać nie będzie.
A co z drugą stroną narracji, o której mowa wcześniej?
Chiny to gigantyczny rynek, który spokojnie poradzi sobie bez reszty świata. Przychody takiego Tencenta realizowane są z rzeczy, o których w Europie często nikt nawet nie słyszał. Trwające zwłaszcza w polsce przekonanie, że Europa jest pępkiem świata, a kraj prywiślański to już w ogóle cud nad cudami, o którym reszta galaktyki (z Żydami na czele) myśli od rana do nocy, to już od bardzo dawna zwykłe urojenie. To o względy Chin się zabiega, a nie odwrotnie. I Chińczycy mogą to spokojnie robić, bo mają ponad miliard ludzi, którym to wszystko odpowiada i którzy to popierają. Beatyfikowani często na Zachodzie chińscy dysydenci w ojczyźnie uważani są przez zwykłych ludzi za wrogów. Burzycieli spokoju.
W charakterze post scriptum może jeszcze dodam taki reality check:
kiedy Unia Europejska wraz m.in. z Kanadą i Australią potępiała Chiny za tworzenie obozów koncentracyjnych i 'znikanie' ludzi bez śladu, takie miłujące wolność narody jak polacy i Węgrzy, odmówiły dołączenia do wspólnego stanowiska Zachodu, tym samym udzielając wsparcia Chinom.
Dzieci w Afryce nie nakarmisz lajkami, świata nie zmienisz komciami.
Tak jak poprzednik, uważam, że aż tak wiele się znowu nie zmieni. Chiny mają właściwie nieograniczone zasoby ludzkie i z całą stanowczością mogą...po prostu zignorować nieprzychylne komentarze i jakieś próby wpłynięcia na ich decyzje.
Tak samo po prostu stać ich na to, żeby rynek nawet, w razie niekorzystnego zwrotu akcji, po prostu zamknąć. I to nie tylko w e-sporcie - ich stać na bycie w pełni samowystarczalną gospodarką i państwem, mającym całą resztę świata w dupie.
Pisanie i usilne przekonywanie się o tym, jak to my, Europa i USA jesteśmy wciąż centrum świata i jak to od nas wszystko zależy, to bujda na resorach i mokre sny, a nie fakty. Sumarycznie mamy może połowę zasobów ludzkich, jesteśmy pozbawieni dużej ilości technologii, która tam po prostu jest opanowana, jesteśmy gorsi właściwie na każdym polu (może poza podejściem do jednostki - tam ona się nie liczy, tu - niekoniecznie jest AŻ TAK źle).
Więc jak słyszę, że USA zablokuje technologie 5G i Chińczycy przez to stracą miliardy, to mnie śmiech ogarnia. Bo nie dość, że nie stracą (odkują się u siebie i w państwach ościennych), to jeszcze będą mogli rozwijać ją bez oglądania się na traktaty i kręcenie nosem innych o 'równouprawnienie'. Jak słyszę, że zachód przestanie brać od Chińczyków towary, sprzęt itd - to samo. Chińczycy nie ucierpią, sprzedadzą może i z mniejszym zyskiem na rynku lokalnym, ale będą mieć towaru w dużym zapasie (czego o reszcie świata powiedzieć nie można) i koniec końców to wojujący zachód będzie musiał położyć po sobie uszy i grzecznie przeprosić za odstawianie cyrków, albo nie dostanie nic.
Tak samo nie zmienią nic wszelkiej maści 'rezolucje', debaty, publiczne potępienia (to ma w prawdziwym świecie jeszcze mniej sensu, niż w takiej Cywilizacji, gdzie już jest nic nie znaczącą popierdółką), traktaty, zakazy itd. Chińczycy na większość z tego się po prostu nie zgodzą (bo przecież nie muszą). I potem najpewniej skończy się tak, że Europa i 'świat cywilizowany' będzie się żyłować ponad miarę, żeby było eko, żeby było fit, żeby było poprawnie politycznie, bezemisyjnie, zgodnie z mniejszościami itd, a Chińczycy i tak wyświadczą światu niedźwiedzią przysługę, robiąc po swojemu. Z resztą, Indie to samo, choć oczywiście tam cały ten zamordyzm i co najmniej niepokojące praktyki są zdecydowanie rzadsze.
Radzę mimo wszystko trochę ochłonąć, kilka memów na reddicie czy wątków na 4chanie świata na pewno nie zmieni. W porywach to może zmienić życie niewielkiej grupy, ale Chiny są za duże i zbyt wyizolowane dla przeciętnego obywatela (pamiętajmy, rating zapewne spada za przeglądanie imperialistycznych i wywrotowych moralnie treści z zachodu), żeby wywołało to tam jakieś poruszenie. Ponadto, sami obywatele są już tak nauczeni - tradycja rzecz święta, u nas zawsze tak było, nie ma sensu nic zmieniać itd. Jak ktoś nie chce zauważyć problemu, to po prostu to zignoruje. A propaganda i strach przed wyjściem przed szereg zrobi resztę.
Powinniście sobie odpuścić i się nie mieszać. Szczególnie jak nie wiecie o co cała afera. 'Protestujący' to jak wszędzie sfrustrowani ludzie, którzy w tym mieście kontrastów (skrajnej biedy i bogactwa) potrzebowali tylko iskry, byle pretekstu by wybuchnąć. Wykorzystały to służy USA i UK do wywołania zamieszek mających im pomóc w trwającej wojnie z Chinami. Wojnie już nie tylko handlowej.
Pomyśleć, że zaczęło się od ukrywania się w Hongkongu morderców-psychopatów i mafiozów ściganych na Tajwanie i w kontynentalnych Chinach. Takich zwykłych ludków, którzy komuś poderżnęli gardło czy handlowali prochami i nikt nie miał wątpliwości, że trzeba coś z nimi zrobić.
ich stać na bycie w pełni samowystarczalną gospodarką i państwem, mającym całą resztę świata w dupie.
Nie, nie stać. Potrzebują tak jak inne gospodarki chociażby wielu surowców z całego świata, dlatego nie ma i nie będzie samowystarczalnego państwa.
Pisanie i usilne przekonywanie się o tym, jak to my, Europa i USA jesteśmy wciąż centrum świata i jak to od nas wszystko zależy, to bujda na resorach i mokre sny, a nie fakty.
Znowu nie tak. My i UE, ok ale USA wciąż są potęgą zarówno gospodarczą jak i militarną, i długo się to nie zmieni. Bilans handlowy to jeszcze nie wszystko.
Znowu nie tak. My i UE, ok ale USA wciąż są potęgą zarówno gospodarczą jak i militarną, i długo się to nie zmieni. Bilans handlowy to jeszcze nie wszystko.
Gospodarczo są potęgą ale militarnie to taki gruby dzieciak, który nie zdał dwukrotnie do kolejnej klasy i wyżywa się na najmniejszych. USA od czasów 2 wojny światowej nie prowadziło symetrycznej wojny. Dobrze wyglądają okładając wielokrotnie słabszych od siebie (np.: Irak i to jeszcze w koalicji) ale biorąc udział w wojnach zastępczych już tak nie błyszczą.
'Znowu nie tak. My i UE, ok ale USA wciąż są potęgą zarówno gospodarczą jak i militarną, i długo się to nie zmieni. Bilans handlowy to jeszcze nie wszystko.'
To radzę sobie przejrzeć najnowsze symulacje wojenne i zajrzeć do najnowszego raportu amerykańskiego think-tanku. Ameryka nie jest w stanie prowadzić wojny np. na dwa fronty. A na pewno nie z Chinami.
Bilans handlowy to nie wszystko? To ciekawe, czemu USA tak desperacko próbują z Chinami wojować na cła, co jak widać marnie im się udaje
Bo co się zmieniło realnie?
Nic. Nawet wspomniany na początku gracz jest dalej zbanowany (oddali mu tylko część skonfiskowanej kasy), a cenzura przekazów z gier się nawet zaostrzyła. Fajnie, że sobie młodzież robi śmieszne filmiki, ale firmy 'dotknięte' tym skandalem nie zauważyły i nie zauważą tego tam, gdzie się to liczy, czyli w portfelach. To jest trochę tak jak tutejsze forumowe plucie na intela i nvidię, po czym co kilka miesięcy jest wielkie niedowierzanie, że tylu bojowników wylało tyle śliny, a tu kolejne rekordy przychodów.
Kiedy za rewolucję biorą się ludzie, którzy wolą umrzeć na stojąco niż żyć na kolanach, a w rzeczywistości 24/7 konsumują na siedząco, nic się zmieniać nie będzie.
A co z drugą stroną narracji, o której mowa wcześniej?
Chiny to gigantyczny rynek, który spokojnie poradzi sobie bez reszty świata. Przychody takiego Tencenta realizowane są z rzeczy, o których w Europie często nikt nawet nie słyszał. Trwające zwłaszcza w polsce przekonanie, że Europa jest pępkiem świata, a kraj prywiślański to już w ogóle cud nad cudami, o którym reszta galaktyki (z Żydami na czele) myśli od rana do nocy, to już od bardzo dawna zwykłe urojenie. To o względy Chin się zabiega, a nie odwrotnie. I Chińczycy mogą to spokojnie robić, bo mają ponad miliard ludzi, którym to wszystko odpowiada i którzy to popierają. Beatyfikowani często na Zachodzie chińscy dysydenci w ojczyźnie uważani są przez zwykłych ludzi za wrogów. Burzycieli spokoju.
W charakterze post scriptum może jeszcze dodam taki reality check:
kiedy Unia Europejska wraz m.in. z Kanadą i Australią potępiała Chiny za tworzenie obozów koncentracyjnych i 'znikanie' ludzi bez śladu, takie miłujące wolność narody jak polacy i Węgrzy, odmówiły dołączenia do wspólnego stanowiska Zachodu, tym samym udzielając wsparcia Chinom.
Dzieci w Afryce nie nakarmisz lajkami, świata nie zmienisz komciami.
Tak samo po prostu stać ich na to, żeby rynek nawet, w razie niekorzystnego zwrotu akcji, po prostu zamknąć. I to nie tylko w e-sporcie - ich stać na bycie w pełni samowystarczalną gospodarką i państwem, mającym całą resztę świata w dupie.
Pisanie i usilne przekonywanie się o tym, jak to my, Europa i USA jesteśmy wciąż centrum świata i jak to od nas wszystko zależy, to bujda na resorach i mokre sny, a nie fakty. Sumarycznie mamy może połowę zasobów ludzkich, jesteśmy pozbawieni dużej ilości technologii, która tam po prostu jest opanowana, jesteśmy gorsi właściwie na każdym polu (może poza podejściem do jednostki - tam ona się nie liczy, tu - niekoniecznie jest AŻ TAK źle).
Więc jak słyszę, że USA zablokuje technologie 5G i Chińczycy przez to stracą miliardy, to mnie śmiech ogarnia. Bo nie dość, że nie stracą (odkują się u siebie i w państwach ościennych), to jeszcze będą mogli rozwijać ją bez oglądania się na traktaty i kręcenie nosem innych o 'równouprawnienie'. Jak słyszę, że zachód przestanie brać od Chińczyków towary, sprzęt itd - to samo. Chińczycy nie ucierpią, sprzedadzą może i z mniejszym zyskiem na rynku lokalnym, ale będą mieć towaru w dużym zapasie (czego o reszcie świata powiedzieć nie można) i koniec końców to wojujący zachód będzie musiał położyć po sobie uszy i grzecznie przeprosić za odstawianie cyrków, albo nie dostanie nic.
Tak samo nie zmienią nic wszelkiej maści 'rezolucje', debaty, publiczne potępienia (to ma w prawdziwym świecie jeszcze mniej sensu, niż w takiej Cywilizacji, gdzie już jest nic nie znaczącą popierdółką), traktaty, zakazy itd. Chińczycy na większość z tego się po prostu nie zgodzą (bo przecież nie muszą). I potem najpewniej skończy się tak, że Europa i 'świat cywilizowany' będzie się żyłować ponad miarę, żeby było eko, żeby było fit, żeby było poprawnie politycznie, bezemisyjnie, zgodnie z mniejszościami itd, a Chińczycy i tak wyświadczą światu niedźwiedzią przysługę, robiąc po swojemu. Z resztą, Indie to samo, choć oczywiście tam cały ten zamordyzm i co najmniej niepokojące praktyki są zdecydowanie rzadsze.
Radzę mimo wszystko trochę ochłonąć, kilka memów na reddicie czy wątków na 4chanie świata na pewno nie zmieni. W porywach to może zmienić życie niewielkiej grupy, ale Chiny są za duże i zbyt wyizolowane dla przeciętnego obywatela (pamiętajmy, rating zapewne spada za przeglądanie imperialistycznych i wywrotowych moralnie treści z zachodu), żeby wywołało to tam jakieś poruszenie. Ponadto, sami obywatele są już tak nauczeni - tradycja rzecz święta, u nas zawsze tak było, nie ma sensu nic zmieniać itd. Jak ktoś nie chce zauważyć problemu, to po prostu to zignoruje. A propaganda i strach przed wyjściem przed szereg zrobi resztę.
Pomyśleć, że zaczęło się od ukrywania się w Hongkongu morderców-psychopatów i mafiozów ściganych na Tajwanie i w kontynentalnych Chinach. Takich zwykłych ludków, którzy komuś poderżnęli gardło czy handlowali prochami i nikt nie miał wątpliwości, że trzeba coś z nimi zrobić.
Nie, nie stać. Potrzebują tak jak inne gospodarki chociażby wielu surowców z całego świata, dlatego nie ma i nie będzie samowystarczalnego państwa.
Pisanie i usilne przekonywanie się o tym, jak to my, Europa i USA jesteśmy wciąż centrum świata i jak to od nas wszystko zależy, to bujda na resorach i mokre sny, a nie fakty.
Znowu nie tak. My i UE, ok ale USA wciąż są potęgą zarówno gospodarczą jak i militarną, i długo się to nie zmieni. Bilans handlowy to jeszcze nie wszystko.
Znowu nie tak. My i UE, ok ale USA wciąż są potęgą zarówno gospodarczą jak i militarną, i długo się to nie zmieni. Bilans handlowy to jeszcze nie wszystko.
Gospodarczo są potęgą ale militarnie to taki gruby dzieciak, który nie zdał dwukrotnie do kolejnej klasy i wyżywa się na najmniejszych. USA od czasów 2 wojny światowej nie prowadziło symetrycznej wojny. Dobrze wyglądają okładając wielokrotnie słabszych od siebie (np.: Irak i to jeszcze w koalicji) ale biorąc udział w wojnach zastępczych już tak nie błyszczą.
To radzę sobie przejrzeć najnowsze symulacje wojenne i zajrzeć do najnowszego raportu amerykańskiego think-tanku. Ameryka nie jest w stanie prowadzić wojny np. na dwa fronty. A na pewno nie z Chinami.
Bilans handlowy to nie wszystko? To ciekawe, czemu USA tak desperacko próbują z Chinami wojować na cła, co jak widać marnie im się udaje