Wykonanie smartfonu ze składanym ekranem do celów pokazowych jest kosztowne, ale oczywiście z technicznego punktu widzenia już od jakiegoś czasu możliwe. Znacznie gorzej, jeżeli ma być to urządzenie dostępne dla szerokiego grona użytkowników. Przekonały się o tym takie tuzy, jak Samsung czy Huawei w wypadku swoich pionierskich modeli Galaxy Fold oraz Mate X. Oba urządzenia trafiły już co prawda na rynek (po kilku przesunięciach daty premiery), ale dostępne są w bardzo wysokich cenach i w ograniczonej ofercie (w Polsce kupimy jedynie Samsunga Galaxy Fold w cenie aż 9000 złotych). Podobny los spotkał nową Motorolę razr. Ten składany średniak, którego cena na Europę wynieść ma 1599 euro (czyli spodziewać możemy się u nas około 7000 złotych) miał pojawić się w Polsce w styczniu 2020, w limitowanej ofercie u operatora Orange (telefon obsługuje bowiem tylko karty eSIM). Ostatnie pogłoski donoszą jednak, że i jego rynkowa premiera może się nieco opóźnić.

W tej dość patowej na rynku składaków sytuacji, aż prosi się o jakieś prostsze rozwiązanie, które mogłoby zwiększyć funkcjonalność smartfonu bez generowania lawinowego wzrostu ceny urządzenia i wprowadzania potrzeby ograniczania jego dostępności. Ma nim być pomysł firmy LG, którego ucieleśnieniem stał się G8X ThinQ czyli... składany telefon z dwoma ekranami.