Oppo Reno 10x Zoom – potężny, ale wciąż elegancki
Marka Oppo jest bardzo popularna w Chinach. W Polsce, pojawiła się oficjalnie dopiero w zeszłym roku i wciąż traktowana bywa z lekkim przymrużeniem oka. Pewien wpływ na ten stan rzeczy miały zapewne zeszłoroczne modele smartfonów Oppo, które ewidentnie nie były dobrze zoptymalizowane pod kątem oczekiwań europejskiego rynku (chociaż w Chinach rzeczywiście mogły być hitem). Na przykład, kosztujący aż 3700 złotych flagowy Oppo Find X nie miał: modułu NFC, czytnika linii papilarnych, ładowania indukcyjnego ani wodoszczelnej obudowy. Chińczycy wzięli się jednak poważnie do pracy i w tym roku ogłosili światu nową serię smartfonów o nazwie Reno. Na polskim rynku znajdziemy w niej na razie dwa modele utrzymane w tej samej stylistyce i wyposażone w wysuwaną elektrycznie przednią kamerę, ale też bardzo różniące się od siebie pod względem specyfikacji technicznej.
Klasyczny Oppo Reno jest zgrabnym, eleganckim średniakiem (Qualcomm Snapdragon 710) z mało ekscytującym „podwójnym” aparatem (główny moduł to 48 megapikseli, do tego 2-megapikselowy moduł do pomiaru głębi sceny).
Zupełnie inne wrażenie robi flagowy Reno 10x Zoom, którego nazwa jest skądinąd mało lotna i jeszcze mniej umotywowana specyfikacją techniczną. Tłumaczyć może ją jednak silna pozycja firmowego działu marketingu. Smartfon cechuje natomiast najmocniejsza rynkowa konfiguracja sprzętowa (Qualcomm Snapdragon 855), która została zamknięta w potężnej, ale i eleganckiej obudowie oraz połączona z nowatorskim, potrójnym aparatem − drugim na rynku, obok Huawei P30 Pro, wyposażonym w peryskopowy obiektyw tele 5x i... właśnie Reno 10x Zoom jest bohaterem naszej dzisiejszej recenzji.
Na pierwszy rzut oka Oppo Reno 10x Zoom może budzić mieszane uczucia. Z jednej strony, to elegancki, solidnie wykonany smartfon z dużym, wąskoramkowym ekranem OLED. Wykorzystanie nietypowego, wysuwanego elektrycznie z obudowy modułu przedniego aparatu pozwoliło ustrzec ekran smartfonu przed pojawieniem się na jego powierzchni notcha lub koniecznością wiercenia w nim niezbyt elegancko prezentującej się dziury. Ponadto przedni panel pokrywa najnowsza, szósta edycja szkła Corning Gorilla Glass.
Bardzo interesująco wygląda także wykończenie tylnego panelu (szkło Corning Gorilla Glass 5). W testowanej wersji zielonej smartfonu jest to atrakcyjna, matowa zieleń nasuwająca skojarzenia z oszronioną butelką. Na polskim rynku dostępna jest też bardziej klasyczna, czarna edycja urządzenia z tyłem wykończonym na wysoki połysk. Równie dobre wrażenie robi metalowa, półmatowa, zgrana kolorystycznie z tylnym panelem rama.
Z drugiej jednak strony, w Reno 10x Zoom rozczarowuje brak wodoszczelności tak solidnie wyglądającej obudowy, brak funkcji bezprzewodowego ładowania, brak diody powiadomień (możemy jednak aktywować wygaszacz Always On) oraz same gabaryty telefonu. Reno 10x Zoom jest większy, masywniejszy i cięższy nawet od tegorocznego smartfonowego mięśniaka − Huawei P30 Pro. Matowe wykończenie tylnego panelu może pozornie sugerować lepszy chwyt, ale nic z tych rzeczy... Reno 10x Zoom łatwiej wyślizguje się z ręki niż telefon z wypolerowanym, szklanym tyłem. Dokładnie ta sama przypadłość trapiła podobnie satynowo wykończony tył LG V40. Realną zaletą takiej faktury jest natomiast mniejsza widoczność odcisków palców.
Producent Reno 10x Zoom jest bardzo dumny z rozwiązania o nazwie O-Dot i poświęca mu na swojej stronie WWW sporo miejsca w opisie stylistyki urządzenia. O-Dot to niewielkie, otoczone zieloną obwódką wybrzuszenie na tylnym panelu widoczne poniżej aparatu. Jego powierzchnia charakteryzuje się ponoć twardością 8,5 w skali Mohsa. Marketing Oppo uważa zatem, że O-Dot stanowi nie tylko bardzo atrakcyjny element stylistyczny, ale również ważny z funkcjonalnego punktu widzenia − chroni ponoć przed porysowaniem aparat licujący się z powierzchnią tylnego panelu. Wiele osób oglądających smartfon pierwszy raz dopatruje się w tym elemencie dodatkowego obiektywu lub miniaturowego lusterka do selfie z tylnej kamery (rzeczywiście, w czasach komórek takie rozwiązania często się pojawiały). Jak widać, marketing Oppo w kwestii O-Dot ma jeszcze kilka potencjalnych możliwości do wykorzystania w komunikacji z przyszłymi użytkownikami smartfonu.
Wrażenie ogromu Reno 10x Zoom potęguje dodatkowo solidne, dołączane w zestawie etui osłaniające i jednocześnie... odsłaniające najbardziej istotną z marketingowego punktu widzenia część tylnego panelu z logo producenta. Zupełnie inną sprawą jest to, że tak wielki otwór w etui wcale nie zwiększa wygodny korzystania ze smartfonu, ale z pewnością sprawia, że Reno 10x Zoom nawet w futerale wygląda bardzo charakterystycznie. Szerokość urządzenia spoczywającego w etui wzrasta do 80,2 milimetra, a jego grubość do 12,1 milimetra. Poprawia się jednak istotnie pewność chwytu. Oczywiste jest też, że firmowe etui prawie nie chroni góry obudowy, gdyż musi pozostać tam wolne miejsce dla wysuwającego się modułu przedniego aparatu.
Smartfon ma stereofoniczne głośniki, ale pozbawiono go klasycznego wyjścia słuchawkowego minijack 3,5 milimetra. Na dole obudowy Reno 10x Zoom znajdziemy natomiast port USB typu C oraz szufladkę kart mieszczącą dwie karty Nano SIM lub jedną kartę SIM wraz z dodatkową kartą pamięci microSDXC.
Na koniec jeszcze trzy tradycyjne zdjęcia smartfonu dla wszystkich miłośników fotografii produktowej z białym tłem...
Oppo Reno 10x Zoom – specyfikacja techniczna
Snapdragon 855, 8 GB pamięci operacyjnej i 256 GB wbudowanej pamięci dla danych − podstawowa specyfikacja Reno 10x Zoom nie ma słabych punktów. Całość uzupełnia 6,6-calowy ekran OLED z ukrytym pod nim czytnikiem linii papilarnych (działa nad wyraz sprawnie), szybki modem LTE kategorii 18., dwuzakresowa karta Wi-Fi oraz wygodny podczas płacenia smartfonem moduł NFC. Troszkę szkoda, że w tak doborowym, sprzętowym towarzystwie zabrakło miejsca dla techniki indukcyjnego ładowania (szczególnie przy tej wielkości obudowy) oraz dla gniazda minijack 3,5 milimetra (przy braku wodoszczelności całej konstrukcji).
Oppo Reno 10x Zoom – dane techniczne | |||
---|---|---|---|
Wymiary | 162 x 77,3 x 9,7 mm | LTE | kategorii 18. (1200/150 Mb/s) |
Masa | 216 g | Karta Wi-Fi | 2-zakresowa, ac |
Ekran | 6,6 cala | NFC | Tak |
1080 x 2340 pikseli | Podczerwień | Nie | |
OLED, wygaszacz Always-On | Radio FM | Nie | |
Chipset | Qualcomm Snapdragon 855 | Bluetooth | 5.0 (aptX HD) |
1× Kryo 485 Gold 2,84 GHz + 3× Kryo 485 Gold 2,42 GHz + 4 × Kryo 485 Silver 1,79 GHz | USB | 3.1, gniazdo typu C, host USB | |
Adreno 640 | Lokalizacja | GPS (L1+L5), GLONASS, Galileo, BeiDou | |
RAM | 8 GB | Pamięć flash | 256 GB |
Akumulator | 4065 mAh | microSDXC | tak, gniazdo współdzielone z kartą SIM 2 |
Aparat z tyłu | Zdjęcia: 48 MP, f/1.7, ekwiwalent 26 mm, PDAF, laserowy AF, OIS 13 MP, f/3.0, ekwiwalent 130 mm (tele 5x), PDAF, laserowy AF, OIS 8 MP, f/2.2, ekwiwalent 16 mm (szerokokątny), FF lampa doświetlająca LED, auto HDR, tryb AI rozpoznający scenę i optymalizujący kolorystykę zdjęcia, hybrydowy zoom 10x, cyfrowy zoom 60x | ||
Wideo: 2160p @ 60 kl./s, Slo-Mo 1080p @ 240 kl./s | |||
Aparat z przodu | Zdjęcia: 16 MP, f/2.0, FF, lampa doświetlająca LED | ||
Wideo: 1080p @ 30 kl./s | |||
Inne | hybrydowy Dual SIM, szybkie ładowanie przewodowe VOOC 3.0 (w zestawie ładowarka 20-watowa), brak ładowania indukcyjnego, czytnik linii papilarnych pod powierzchnią ekranu, brak gniazda minijack 3,5 milimetra, głośniki stereo, obudowa bez certyfikatu wodoszczelności, brak diody powiadomień, słuchawki USB-C w zestawie Cena: 3499 zł (8 GB/256 GB) (sprawdź aktualną cenę smartfonu) |
Pracą urządzenia zawiaduje system o nazwie ColorOS 6, który jest Androidem 9 wzbogaconym o firmową nakładkę i zestaw kilku funkcjonalnych dodatków. Przy pierwszym kontakcie ColorOS 6 może wymagać chwili przyzwyczajenia się. Czuć w nim sporą dawkę stylistycznej bliskości z innymi, typowo chińskimi interfejsami, na przykład znanymi ze smartfonów Xiaomi, do których czuję raczej ograniczoną sympatię. Absolutnie nie znaczy to jednak, że są one bardziej skomplikowane w obsłudze lub mniej funkcjonalne niż stosowane przez innych konkurentów. Nie przypadła mi jednak do gustu szata graficzna sekcji centrum powiadomień i szufladki aplikacji (do wyboru mamy także tryb pracy bez niej) − małe ikony są nawet w porządku, ale pogrubiona czcionka dobrana do ich opisu, w połączeniu z ekranem Full HD+ sprawia wrażenie trochę niechlujnej i niezbyt dobrze czytelnej. Oczywiście, po kilku dniach obsługi Reno 10x Zoom użytkownik przyzwyczaja się do innego wyglądu interfejsu i w pamięci pozostaje już tylko płynna praca samego smartfonu.
Oppo Reno 10x Zoom – wydajność smartfonu
Ekran o rozdzielczości klasy Full HD+ współpracujący ze Snapdragonem 855 nie może oznaczać niczego innego jak tylko wygodną, komfortową pracę oraz wysoką płynność animacji w grach. Oppo Reno 10x Zoom wypada bardzo dobrze w smartfonowych benchmarkach, plasując się zwykle w ścisłej czołówce porównywanej stawki.
W menu smartfonu producent umieścił dodatkowo funkcję przełączającą urządzenie w tryb wysokiej wydajności. Podobne rozwiązanie stosują w swoich flagowcach firmy Huawei i Samsung. Z tego też powodu na wykresach wydajności Reno 10x Zoom pojawia się dwukrotnie − w trybie standardowym i w trybie wysokiej wydajności (czerwony wykres, w opisie nazwy telefonu oznaczony dodatkowo jako WW).
W większości przypadków tryb wysokiej wydajności nie przynosi zbyt wielkiej różnicy rezultatów. Wyjątkiem okazał się test PCMark, w którym rezultat Reno 10x Zoom zwiększył się z 8661 punktów do 11 302 punktów. Zauważalną poprawę wydajności urządzenia wykazał również test AnTuTu Benchmark 7, w którym rezultat Oppo wzrósł z 356 240 punktów do 373 830 punktów.
Ogromna obudowa i energooszczędny chipset Snapdragon 855 to elementy, które pozwalają mieć nadzieję, że Reno 10x Zoom nie powinien nadmiernie nagrzewać się podczas intensywnej pracy. Jeżeli jednak dodamy do tego zastosowane w urządzeniu dodatkowe elementy chłodzenia obudowy w postaci maty węglowej i rurki cieplnej zawierającej nieco tajemniczy, ale silnie komunikowany marketingowo żel przewodzący temperaturę, to już nikogo nie zdziwi fakt, że pod obciążeniem Reno 10x Zoom w dotyku jest tylko lekko ciepły, osiągając w najcieplejszym miejscu obudowy temperaturę zaledwie 36 stopni Celsjusza (temperatura zewnętrzna wynosiła 20 stopni). Reno 10x Zoom okazał się smartfonem, który rzeczywiście nie przejawia tendencji do pojawiania się termicznego throttlingu, choć w panujących ostatnio u nas upałach sięgających 35 stopni w cieniu, również jego obudowa z pewnością będzie znacznie cieplejsza.
Oppo Reno 10x Zoom – wydajność akumulatora
Masywna obudowa Reno 10x Zoom daje producentowi, przynajmniej potencjalnie, spore możliwości w zakresie gabarytów, a więc i pojemności wbudowanego akumulatora. Zastosowana w smartfonie bateria (4065 mAh) zbytnio jednak nie szokuje, a jedynie dobrze wpisuje się w standardy obowiązujące obecnie w smartfonowych flagowcach. 4000 mAh w połączeniu z niewyżyłowanym pod względem rozdzielczości ekranem OLED i energooszczędnym Snapdragonem 855 rokują całkiem dobrze.
Już pierwsze wyniki testów akumulatora w aplikacjach PCMark (test Work 2.0, rezultat 10 godzin i 50 minut) oraz GFXBench (scena T-Rex, rezultat 450,4 minuty) wystawiły dobre referencje baterii smartfonu Oppo.
Nieco bardziej powściągliwy w zachwytach nad akumulatorem Oppo Reno 10x Zoom okazał się nasz redakcyjny test przeglądania stron WWW z wykorzystaniem sieci Wi-Fi (stała jasność ekranu 180 cd/m2). Rezultat na poziomie 9 godzin i 6 minut nie odbiega zbytnio od typowych osiągów obecnych flagowców, ale nie ukrywam, że po wynikach aplikacji GFXBench i PCMark spodziewałem się czegoś więcej.
Modelem Find X firma Oppo przyzwyczaiła nas do tego, że jej flagowce są wyposażane w rewelacyjne, bardzo szybkie systemy ładowania. W starszym mieliśmy do czynienia z techniką Super VOOC, która budziła ogólny podziw i potrafiła naładować baterię smartfonu w zaledwie 35 minut. W Reno 10x Zoom pojawiła się jeszcze nowsza technika o nazwie VOOC 3.0 i... niestety, osoby oczekujące kolejnej rewolucji lub choćby rewelacji będą mocno rozczarowane. W Reno 10x Zoom mamy klasyczny, pojedynczy akumulator (Find X miał dwa), a dołączona w zestawie ładowarka cechuje się bardzo standardową dziś wydajnością 20 watów (5 V, 4 A). Reno ładuje się więc stosunkowo szybko, ale bardzo daleko mu do osiągów poprzednika. W pół godziny naładujemy około 55 procent baterii, a pełne ładowanie trwa bardzo typowe w smartfonowym świecie półtorej godziny. W ramach oszczędności, a sądząc po wielkości obudowy nie chodziło tu o oszczędność miejsca, w smartfonie zabrakło możliwości indukcyjnego ładowania akumulatora.
Oppo Reno 10x Zoom – jest ekran OLED, ale nieco zachowawczy, bo tylko klasy Full HD+
Oppo bardzo poważnie podeszło do wyglądu wąskoramkowego ekranu Reno 10x Zoom, ale do jego specyfikacji − nad wyraz racjonalnie. Zero fajerwerków, wystarczy solidny standard.
Od strony technicznej wyświetlacz smartfonu ma przekątną 6,6 cala, został wykonany w technice OLED i cechuje go podstawowa w tej klasie sprzętu rozdzielczość Full HD+ (1080 x 2340 pikseli). Główny nacisk Chińczycy położyli bowiem na stylistykę urządzenia. Ekran ma wąskie ramki, zaokrąglone rogi i nie znajdziemy w nim żadnej dziury na przednią kamerę czy notcha. Aparat ukrywa się bowiem w wysuwanym elektrycznie z obudowy module. Jego mechanika ma ponoć wytrzymać 200 000 cykli wysuwania i chowania, a zaimplementowany dodatkowo system ochrony przed uszkodzeniem w czasie upadku automatycznie chowa wysuwany moduł w obudowie po wykryciu nagłego przyspieszenia.
Ekran pokrywa solidne szkło Corning Gorilla Glass 6, ale dodatkowo została jeszcze na niego fabrycznie naklejona ochronna folia. W testowym egzemplarzu nieznacznie odchodziła ona w dwóch miejscach przy prawym boku. Ponadto, niemal od niczego łapała wyraźne, głębokie rysy. Oznacza to zaś, że folia zbyt długo nie będzie nam służyła.
Czas przyjrzeć się jakości wyświetlanego obrazu. Ekran Reno 10x Zoom może pracować w dwóch trybach − Żywy i Delikatny. W każdym z nich możemy dodatkowo płynnie kontrolować suwakiem temperaturę bieli/tonację kolorów.
Domyślnym trybem pracy ekranu jest Żywy. Zobaczymy w nim kolory z zakresu kinowej przestrzeni DCI-P3, jednak fabryczna kalibracja obrazu nieco odbiega od wymagań standardu − temperatura wyświetlanej bieli (8010 K) oraz tonacja barw są zbyt chłodne, a średni błąd odwzorowywania kolorów delta E2000 dla barw podstawowych wynosi sporawe 3,94 (maksymalny 8,95). Dostępna w menu regulacja temperatury bieli okazała się niewystarczająca, aby uzyskać wzorcową temperaturę 6500 K − jej zakres obejmuje wartości od 6912 K do 10 004 K. Czasami polecam w tym miejscu recenzji skorzystanie z ustawień trybu ochrony wzroku, jednak w Oppo Reno 10x Zoom zabieg ten nie zda egzaminu. Suwak funkcji o nazwie Night Shield pozwala bowiem ustawić temperaturę bieli na zbyt niskim poziomie − od 2861 K do 4581 K, przez co jest ona bardzo zażółcona, wręcz aż pomarańczowa. Oczywiście, jest to bardzo dobry zakres temperatur, jeżeli chodzi o funkcję ochrony wzroku.
gamut temperatura bieli
luminancja krzywa gamma
Maksymalna jasność ekranu Reno 10x Zoom wynosi 437,5 cd/m2 − zarówno w trybie ręcznej, jak i automatycznej jasności. Smartfon nie ma zatem funkcji automatycznego podbicia jasności podczas pracy w silnym oświetleniu, na przykład w słoneczny dzień i... to widać, mając obok do porównania inny smartfon z ekranem OLED, który wyposażono w takie ulepszenie, na przykład Samsunga Galaxy S10+ czy model Huawei Mate 20 Pro. Czerń prezentowana na ekranie nie jest idealnie czarna, choć mówiąc uczciwie, wynik na poziomie 0,005 cd/m2 nadal jest świetny i całkowicie wystarczający do uzyskania rewelacyjnego współczynnika kontrastu 80 020 : 1.
Drugim trybem pracy ekranu Reno 10x Zoom jest ustawienie o nazwie Delikatny. Przestrzeń wyświetlanych kolorów zostaje w nim zawężona do wymagań standardu sRGB. Oppo, działając konsekwentnie, również w nim ustawiło fabrycznie zbyt zimną temperaturę bieli (7958 K) i ponownie za pomocą suwaka jej korekcji nie uda nam się ustawić idealnych 6500 K − zakres regulacji wynosi od 6915 K do 10 090 K. Błąd wierności prezentowanych kolorów, średnia delta E2000, wynosi w tym trybie 3,28 (maksymalny 8,96).
gamut temperatura bieli
luminancja krzywa gamma
Na koniec tej części tradycyjnie jeszcze trzy wykresy ukazujące osiągi ekranu Oppo Reno 10x Zoom na tle najważniejszych rynkowych konkurentów:
Oppo Reno 10x Zoom – 10x w nazwie jest trochę mylące, ale aparat i tak ma spory potencjał
Nazwa smartfonu może sugerować, że zastosowany w nim aparat wyposażono w moduły fotograficzne, których stosunek ogniskowych (największej do najmniejszej) wynosi 10x. Tak, niestety, nie jest. W Oppo Reno 10x Zoom znajdziemy bowiem stałoogniskowe aparaty 16, 26 i 130 milimetrów (ekwiwalent dla aparatu małoobrazkowego), a więc stosunek ten wynosi 8,125x, licząc względem ogniskowej modułu szerokokątnego, oraz 5x, licząc względem ogniskowej modułu standardowego. Trzeba też jasno powiedzieć, że w takim aparacie wszelki zoom wykonywany jest programowo (cyfrowo)... poza trzema ustawieniami zgodnymi z fizycznymi ogniskowymi modułów. Tym bardziej zaskakujący jest w tej sytuacji fakt, że w aplikacji aparatu szybkie przełączanie zakresu przybliżenia nie odbywa się dokładnie zgodnie z tymi ogniskowymi. Mamy bowiem do wyboru: szeroki kąt, 1x (moduł standardowy), 2x (zoom bezstratny osiągany dzięki dużej rozdzielczości matrycy), 6x (zoom cyfrowy) oraz 10x (zoom cyfrowy). Dlaczego pomijane jest ustawienie 5x, które wynika z fizycznych parametrów modułu tele, a zamiast tego wybrano ustawienie z cyfrowym zoomem 6x? Przecież nikomu nie będzie się chciało przy każdym zdjęciu celować na suwaku zoomu w zapewniające optyczne przybliżenie ustawienie 5x. Być może Oppo chciało w ten niecodzienny sposób wizerunkowo zabłysnąć zoomem na tle swojego jedynego fotograficznego konkurenta z peryskopowym modułem tele 5x − Huawei P30 Pro.
Dla wielu posiadaczy Reno 10x Zoom dodatkowym bonusem sekcji foto będzie z pewnością wysuwany elektrycznie z obudowy moduł zawierający: przednią cyfrówkę (16 megapikseli, f/2.0, FF), dwie diodowe lampy doświetlająca fotografowaną scenę oraz głośnik słuchawki.
W przeciwieństwie do starszego Find X-a, potrójny aparat główny z modułem peryskopowym nie miał szans zmieścić się na wysuwanym module przedniej cyfrówki. Trafił on zatem klasycznie na tylny panel obudowy, a jedynie podwójna, diodowa lampa doświetlająca scenę pozostała na ruchomym panelu. W sumie, nie wiadomo dlaczego... być może po to, abyśmy częściej mogli szokować otoczenie jego działaniem.
Moduł standardowy Reno 10x Zoom wykorzystuje jasną optykę f/1.7, z optyczną stabilizacją obrazu oraz o ekwiwalencie ogniskowej 26 milimetrów. Wykorzystano w nim bardzo dobrą, 48-megapikselową matrycę Sony IMX586, która standardowo pracuje w układzie Quad Pixel (wynikowe 12 megapikseli, łącząc dla poprawy jakości obrazu po cztery sąsiadujące piksele matrycy w pojedynczy punkt obrazu) i pozwala uzyskać bezstratny zoom cyfrowy 2x (przy tych samych wyjściowych 12 megapikselach − stąd predefiniowane ustawienie tele 2x w aplikacji aparatu).
Aparat szerokokątny smartfonu ma rozdzielczość 8 megapikseli oraz obiektyw o ogniskowej 16 milimetrów i jasności f/2.2. Moduł ten nie został wyposażony w system autofocus ani w system optycznej stabilizacji obrazu, choć ten ostatni nie jest oczywiście w takim aparacie niezbędny − takie ujęcie łatwo zrobić z ręki także bez stabilizacji.
Najbardziej interesującym elementem aparatu Reno 10x Zoom jest bez dwóch zdań moduł tele 5x. Jest to konstrukcja peryskopowa, nad którą Oppo pracowało już w zeszłym roku, ale i tak palmę peryskopowego rynkowego pierwszeństwa straciło na rzecz firmy Huawei i jej smartfonu P30 Pro. Aparat tele ma rozdzielczość 13 megapikseli, a jego obiektyw wyposażony w optyczną stabilizację obrazu (realizowaną na poziomie pryzmatu) ma ogniskową 130 mm (ekwiwalent dla aparatu małoobrazkowego) i przyzwoitą jak na takie rozwiązanie jasność f/3.0.
Aparat Oppo Reno 10x Zoom korzysta ze wszystkich modnych obecnie w smartfonach rozwiązań. Rozpoznaje fotografowaną scenę (SI), automatycznie aktywuje w razie potrzeby tryb HDR (domyślnie funkcja auto HDR jest jednak wyłączona) oraz tryb portretowy z efektem bokeh, a miłośnicy ponadnaturalnych kolorów otrzymują dodatkowo do dyspozycji ustawienie Olśniewający kolor (na szczęście, również domyślnie nieaktywne). Najdziwniejsze jest jednak to, że w interfejsie aparatu Chińczycy cały czas tłumaczą z angielskiego tryb portrait jako układ pionowy zamiast jako tryb portretowy lub zwyczajnie portret. To samo nagięcie logicznej rzeczywistości wytykałem już przy okazji recenzji Oppo Find X-a i ten sam problem dotyczy także smartfonów siostrzanej marki OnePlus, w których tryb portretowy opisany jest jako pionowy.
Jakie możliwości fotograficzne daje nam standardowo aparat Oppo Reno 10x Zoom? Oto komplet zdjęć przechwyconych we wszystkich opcjach zakresu zoomu w trybie szybkiego dostępu plus dodatkowo kadr wykonany z maksymalnym możliwym zoomem cyfrowym 60x. Oczywiście, w tym ostatnim ustawieniu jakość szczegółów jest najwyżej mierna, ale w razie potrzeby uda się dostrzec na nich elementy, których normalnie nasze oko nie rozpozna. Natomiast kadry w ustawieniach 6x i 10x są całkowicie użyteczne i prezentują szczegóły o dobrej jakości.
moduł szerokokątny moduł standardowy (1x) 2x
6x 10x 60x
I jeszcze trzy dodatkowe sceny, ale już tym razem bez zdjęcia z maksymalnym zoomem cyfrowym oraz z pominięciem bezstratnego, wycinanego ze środka matrycy zoomu 2x.
Oppo świetnie poradził sobie z fotografowaniem w słabo oświetlonym kościele, chroniąc przed wypaleniem (nawet nieco ponadnaturalnie) witraże, a także w scenie z Domem Profesorów na warszawskiej Starówce. Dynamiczny światłocień w scenie z Pałacem Pod Blachą okazał się jednak dla automatyki aparatu Reno 10x Zoom nieco zbyt trudny. W cieniach przydałoby się bowiem nieco więcej światła i szczegółów. Ogólnie jednak zdjęcia ze smartfonu mają przyjemną, naturalną kolorystykę, która jest zachowywana przy przejściach pomiędzy wszystkimi modułami − a to wcale nie jest tak oczywiste, patrząc choćby na różnice barw kadrów, które wykonuje swoimi modułami konkurencyjny Huawei P30 Pro.
szeroki kąt
moduł standardowy (1x)
6x
10x
W aparacie nowoczesnego flagowca nie mogło zabraknąć trybu wykonywania zdjęć nocnych. Moduł standardowy Reno 10x Zoom radzi sobie w takich warunkach nieźle, szerokokątny... raczej średnio, a moduł tele 5x zaledwie miernie, i to tylko wówczas, gdy w kadrze znajduje się dużo sztucznych świateł. W rzeczywiście słabych warunkach moduł tele 5x staje się natomiast zupełnie bezużyteczny. Oto przykłady zdjęć nocnych wykonanych smartfonem Oppo w trybie automatycznym, w trybie nocnym i dodatkowo dla porównania te same kadry przechwycone w trybie nocnym cenionym pod tym względem smartfonem Huawei P30 Pro.
aparat szerokokątny
Reno 10x Zoom (auto) Reno 10x Zoom (tryb nocny) Huawei P30 Pro (tryb nocny)
aparat standardowy
Reno 10x Zoom (auto) Reno 10x Zoom (tryb nocny) Huawei P30 Pro (tryb nocny)
Pracując w trybie nocnym, Reno 10x Zoom wykonuje zdjęcia wyraźnie lepsze niż te przechwycone w trybie automatycznym. Nadal jednak ustępują one efektom, jakie uzyskamy, fotografując smartfonem Huawei P30 Pro.
Optyki peryskopowych obiektywów tele 5x obu smartfonów są ciemne, a więc w trudnych warunkach oświetleniowych aparaty podpierają się danymi pochodzącymi z jasnego oraz lepszego jakościowo modułu standardowego. I teraz, już wyraźnie widać przewagę aparatu Huawei P30 Pro i jego zmodyfikowanej, bardziej czułej matrycy z filtrem kolorowym RYYB nad aparatem Reno 10x Zoom. W Oppo zdjęcie kadru bez wyraźnego oświetlenia sztucznego okazuje się praktycznie czarne.
Oppo Reno 10x Zoom, tele 6x, tryb nocny Huawei P30 Pro, tele 5x, tryb nocny
Nowy flagowiec Oppo rejestruje filmy 4K z płynnością 30 lub 60 klatek na sekundę, w formatach H.264 lub H.265 oraz wideo slow motion Full HD, ale tylko z płynnością 240 klatek na sekundę, czyli z ośmiokrotnym spowolnieniem ruchu. Oto przykłady filmu 4K ze standardową płynnością 30 klatek na sekundę oraz sekwencji slow motion Full HD, 240 klatek na sekundę.
Oppo Reno 10x Zoom – bez minijacka, ale za to ze słuchawkami USB-C w komplecie i z głośnikami stereo
Na obudowie Reno 10x Zoom nie znajdziemy gniazda słuchawkowego minijack 3,5 milimetra. To kolejny z nowoczesnych flagowców, w którym nie starczyło na niego miejsca. Przy braku wodoszczelnej obudowy Chińczycy nie mogą się jednak tym razem zasłaniać potencjalnymi kłopotami z jego uszczelnieniem. Zastosowali za to stereofoniczny zestaw głośników. Jest to klasyczna smartfonowa konfiguracja, czyli „pełnozakresowy” przetwornik umieszczony na dole obudowy oraz dodatkowy, odtwarzający głównie tony wysokie (wystarczy do stworzenia efektu stereo), który ulokowano w szczelinie głośnika słuchawki. System Reno 10x Zoom gra głośno, ale brzmieniowo jest zbyt agresywny, szczególnie jak na flagowy smartfon.
Dołączane w zestawie słuchawki USB-C pod względem jakości brzmienia okazały się... bardzo poprawne. Nieco zawężają i przyciemniają scenę muzyczną, ale za to starają się nas uraczyć wyraźnym efektem umc, umc, przy czym ów bas nie zawsze jest dobrze kontrolowany i zdarza mu się momentami przytłoczyć swoją obecnością inne zakresy. W mniej skomplikowanym muzycznie repertuarze z wyraźnie pulsującą sekcją rytmiczną i otwartą górą sprawdzą się natomiast bardzo dobrze. Warto wspomnieć jeszcze, że słuchawki są dobrze dopasowane do ucha i stabilnie się w nim trzymają, ale zapewniają tylko przeciętny poziom pasywnego tłumienia hałasów docierających z zewnątrz − w środkach transportu konieczne będzie dodatkowe podgłośnienie dźwięku. Mały plusik należy się słuchawkom Reno 10x Zoom za połyskującą obwódkę dopasowaną kolorystycznie do wykończenia obudowy smartfonu.
Sekcja kontroli charakterystyki brzmienia została tym razem zawężona do ustawień techniki Dolby Atmos. Poza automatyczną (modniej mówiąc − inteligentną) optymalizacją mamy jeszcze trzy wyspecjalizowane tryby: Kino, Gra i Muzyka. W trybie Muzyka otrzymujemy dodatkowo do dyspozycji trzy predefiniowane ustawienia charakterystyki dźwięku, z których w połączeniu z dołączonymi słuchawkami najlepiej sprawdza się ustawienie czwarte − Zamknij (bez korekcji). Zamiast korzystać z Inteligentnego korektora można natomiast spróbować dopasować charakterystykę dźwięku za pomocą klasycznego, 10-pasmowego korektora graficznego. Te dodatkowe ustawienia charakterystyki aktywne są wyłącznie w trybie Muzyka.
Oppo Reno 10x Zoom – drogi, duży, ale... i tak wart naszej uwagi
Reno 10x Zoom to duży i ciężki smartfon, czyli wręcz idealny do głębokich kieszeni jeansów oraz damskich torebek, które z natury mieszczą wszystko i jeszcze zostaje w nich nieco miejsca na kilka naprawdę niezbędnych drobiazgów. Za tę odrobinę dodatkowego miejsca w kieszeni smartfon Oppo odwdzięczy nam się eleganckim wyglądem, solidną, choć niewodoszczelną konstrukcją, wąskoramkowym ekranem bez notcha, wysoką wydajnością, długą pracą na baterii, bardzo dobrym aparatem głównym oraz robiącym spore wrażenie na otoczeniu wysuwanym aparatem przednim.
Żeby jednak do końca nie było tak różowo, to wybierając się do sklepu po nowy flagowiec Oppo, należy mieć z tyłu głowy to, że Reno 10x Zoom na razie jeszcze przegrywa fotograficzną batalię z Huawei P30 Pro, szczególnie podczas pracy w trybie nocnym oraz w słabym oświetleniu zastanym, a ten ostatni, w swojej słabszej edycji 6 GB RAM i 128 GB pamięci flash (obie wartości zupełnie wystarczające) kosztuje około 3200 złotych, czyli jest blisko 300 złotych tańszy niż Oppo.
Trudno też całkowicie wybaczyć Reno 10x Zoom: brak funkcji ładowania indukcyjnego, tylko 20-watową ładowarkę sieciową w zestawie oraz fakt, że jego ekran nie ma funkcji adaptacyjnego podbicia jasności podczas pracy w silnym oświetleniu zastanym. Ta ostatnia naprawdę czasami by się przydała.
Obecna, startowa cena smartfonu oscyluje na poziomie 3500 złotych. W kategoriach bezwzględnych jest ona wysoka. Jak na nowy, dobrze wyposażony flagowiec... umiarkowana. Trzeba jednak pamiętać, że pomimo świetnej specyfikacji marka Oppo nie ma jeszcze u nas takiej renomy, jak choćby Samsung, którego flagowy Galaxy S10 kupimy za podobne pieniądze. Oczywiście analizując opłacalność zakupu Reno 10x Zoom, od razu musimy też zapominać, że istnieje taki smartfon, jak Xiaomi Mi 9, który również korzysta ze Snapdragona 855, a kosztuje mniej więcej połowę tego co Reno 10x Zoom... ale z Mi 9 w dłoni nie zrobimy oczywiście takiego wrażenia, szczególnie robiąc selfie, jak wówczas, gdy będziemy w niej trzymać Oppo Reno.
Do testów dostarczył: Oppo
Cena w dniu publikacji (z VAT): 3499 złotych