SteelSeries Rival 650 Wireless – wstęp, dane techniczne
Bezprzewodowe urządzenia peryferyjne dla graczy robią prawdziwą furorę. Jeszcze do niedawna o graniu z ich użyciem na najwyższym poziomie można było jedynie pomarzyć. Dziś jednak walory gryzoni bez ogonka doceniają nawet profesjonaliści biorący udział w największych wydarzeniach e-sportowych na świecie.
Tej rewolucji trudno nie dostrzec. Jeszcze całkiem niedawno w katalogach wielu producentów można było znaleźć jedynie tradycyjne myszy. Tylko nieliczni mieli w ofercie konstrukcje bezprzewodowe o bezkompromisowych osiągach, nadające się dla wyczynowców. Dużym problemem były jednak ceny. O ile wybór świetnie działających bezprzewodówek jest dziś znacznie większy, a wyścig o to, kto skonstruuje tę najlepszą, ciągle trwa, o tyle ceny najlepszych z nich wciąż są barierą dla wielu graczy nieprzekraczalną. Są wprawdzie wśród nich modele wyjątkowo opłacalne, ale nadal nie ma ich zbyt wiele.
SteelSeries Rival 650 to bezprzewodowa wersja modelu SteelSeries Rival 600, który otrzymał nasze wyróżnienie „Rekomendacja” w wielkim teście myszy dla graczy. To także pierwsza bezprzewodowa konstrukcja dla graczy wyposażona w funkcję szybkiego ładowania.
Cieszy nas, że projektanci coraz częściej zwracają uwagę na podstawowe problemy użytkowników gryzoni bezprzewodowych. Brak krępujących ruchy przewodów to faktycznie duża wygoda, ale urządzenie musi być jakoś zasilane. Bez względu na to, czy umieszczono w nim zamontowany na stałe akumulator czy wymienną baterię, prędzej czy później będzie trzeba podłączyć je do ładowarki bądź przerwać rozgrywkę i wyładowane ogniwo wymienić na nowe. I jedno, i drugie staje się problematyczne, kiedy brak energii zaskakuje gracza w najmniej spodziewanym momencie, na przykład w trakcie rozgrywki. Ten problem producenci myszy uznali za jeden z najważniejszych i starają się go rozwiązać na wiele ciekawych sposobów.
Ostatnimi czasy przez naszą redakcję przewinęło się kilka gryzoni bezprzewodowych, a każdy z nich radził sobie na tym polu zupełnie inaczej. Dobrym przykładem jest Logitech, który postanowił odświeżyć pomysł bezprzewodowych myszy ładowanych indukcyjnie (warto przypomnieć, że już w roku 2005 pojawiły się pierwsze konstrukcje wykorzystujące prawo Faradaya w systemie zasilania). Nie da się jednak ukryć, że to jedno z najbardziej kosztownych rozwiązań. (Przeczytacie o nim w naszym teście modelu Logitech G903 Lightspeed). W praktyce nie okazało się tak dobre, jak przypuszczaliśmy, choć niewątpliwie na dobre rozwiązuje problem rozładowanego akumulatora. Z nieco innym pomysłem spotkaliśmy się przy okazji testów Logitecha G305. Dzięki świetnemu zarządzaniu energią jest on w stanie wytrzymać tygodnie bez konieczności wymiany baterii na nową. Wydaje się też, że producenci rezygnują z oddzielnych stacji dokujących, której przedstawiciela mieliśmy okazję przetestować wraz z modelem Roccat Leadr.
Nie inaczej postąpił SteelSeries w modelu Rival 650, pierwszej bezprzewodowej myszy dla graczy wyposażonej w funkcję szybkiego ładowania. Producent twierdzi, że wystarczy zaledwie 15 minut, aby zapewnić sobie ponad 10-godzinną rozgrywkę.
Dane techniczne według producenta | SteelSeries Rival 650 Wireless |
---|---|
Rodzaj sensora | optyczny TrueMove3+ |
Rozdzielczość | 12 000 dpi |
Możliwość zmiany ustawienia dpi w locie | Tak |
Prędkość maksymalna | 8,89 m/s (350 cali/s) |
Przyśpieszenie | 50 g |
Interfejs | bezprzewodowa z możliwością działania przewodowego za pośrednictwem przewodu mikro-USB/ USB 2.0 |
Wymiary | 131 mm × 62 mm × 43 mm |
Masa | 121 g (możliwość zwiększenia wagi, maksymalnie do 153 g) |
Dodatkowe oprogramowanie | SteelSeries Engine 3 |
SteelSeries Rival 650 Wireless – jakość wykonania
Już na samym początku wspomnieliśmy o tym, że SteelSeries Rival 650 to nic innego jak bezprzewodowa wersja klasycznej sześćsetki. Poza tym na pierwszy rzut oka w zasadzie nic się nie zmieniło.
W dalszym ciągu mamy do czynienia z nieco futurystyczną bryłą, która jednak zachowała klasyczne kształty. Składa się ona z dużej liczby elementów. Nie zmienił się też materiał, z którego wyprodukowano poszczególne części: to w dalszym ciągu dobrej jakości twardy plastik. Jest błyszczący, ale można to zauważyć tylko w niektórych miejscach, ze względu na dodatkową warstwę gumy przeciwpoślizgowej pokrywającej wierzch. Rozwiązanie to przypadło nam do gustu, ponieważ podczas rozgrywki zapewniało lepszą stabilność oraz kontrolę nad urządzeniem. Nawet w trakcie najszybszych ruchów mysz spoczywała w dłoni bardzo pewnie.
Z podobnym materiałem zetknęliśmy się choćby w modelach Xtrfy M2 i Xtrfy XG-M3. Należy jednak przyznać, że w SteelSeries Rival 650 faktura ta nie jest tak przyjemna jak w produkcie szwedzkiej marki. Na dodatek powierzchnia łatwo się brudzi, co z pewnością nie spodoba się miłośnikom czystości. Na szczęście wystarczy przetrzeć mysz szmatką, aby znów wyglądała jak nowa.
Nie licząc wykonania, wierzch myszy nieszczególnie wyróżnia się na tle innych konstrukcji dla graczy. Znajduje się tu jedynie przycisk do zmiany ustawienia dpi oraz rolka, która tylko nieznacznie wystaje ponad obrys obudowy.
Nie zabrakło dodatkowych elementów wizualnych. To na przykład dwie podświetlane wstawki między wierzchem a bokami. Dla nas liczy się przede wszystkim to, że nie przeszkadzają w trakcie korzystania z myszy. To dlatego, że są naprawdę dobrze wkomponowane w bryłę. Wielu mogą się spodobać, ale jest to już wyłącznie kwestia gustu.
W oczy rzucają się też przyciski główne. To osobne elementy. Z rozwiązaniem tym spotkaliśmy się już w modelach Rival 310 oraz Sensei 310, a także przewodowym SteelSeries Rival 600 i urządzeniach wielu innych producentów. Odseparowanie przycisków głównych od grzbietu myszy to jeden z najskuteczniejszych zabiegów pozwalających istotnie poprawić ich jakość oraz dynamikę.
Duże pochwały należą się też zewnętrznej części bryły. To właśnie na tym boku znalazły się trzy dodatkowe przyciski. Również te wykonano z plastiku, ale w odróżnieniu od wielu innych konstrukcji są wyjątkowo cienkie i nie wystają zanadto z obudowy. Zostały naprawdę wzorowo spasowane, jednak w trakcie ich użytkowania napotkaliśmy na wyraźnie wyczuwalne, choć niewielkie, luzy. Warto też wspomnieć, że ze względu na ich kształt i rozmieszczenie nie brakowało nam miejsca na kciuk. Jest go tak wiele, że palec nie styka się z przyciskami dodatkowymi, dzięki czemu z myszy korzysta się naprawdę komfortowo.
Nie jesteśmy natomiast przekonani do gumowych mat na bokach. Podobnie jak w wielu innych myszach dla graczy mają zapobiegać wyślizgiwaniu się urządzenia z dłoni, a tym samym poprawiać stabilność chwytu. W praktyce niejednokrotnie przekonaliśmy się, że takie rozwiązanie ma też wady. Wątpliwości co do jakości mat wyraziliśmy już w teście przewodowego modelu SteelSeries Rival 600. Wprawdzie nie sposób negować ich właściwości przeciwpoślizgowych, ale po pewnym czasie mogą się przetrzeć.
Znany jest też inny problem, z którym spotkaliśmy się po dłuższym okresie użytkowania myszy Rival 600. Mowa o kleju, którym gumowe maty połączono z bryłą. W przewodowym modelu niejednokrotnie zdarzyło się, że w trakcie dłuższej sesji w wyniku ciepła klej się rozpuszczał, przez co gumowe maty można było z łatwością przesuwać. Tego zjawiska nie zaobserwowaliśmy jednak w sześćsetpięćdziesiątce. Wynika to prawdopodobnie z zastosowania zupełnie innej mieszanki spajającej maty z bokami.
Konstrukcja boków (podobnie jak w modelu przewodowym) wiąże się też z inną, wyjątkowo ciekawą funkcją, a mianowicie możliwością regulacji wagi. Zarówno lewy, jak i prawy bok można bez trudu zdemontować, dzięki czemu wewnątrz można umieścić dołączone w zestawie odważniki.
Nie mamy przy tym zastrzeżeń co do sposobu mocowania boków. Producent użył magnesów. Trzymają bardzo pewnie i nie ma szans, aby w trakcie użytkowania któryś z nich samoistnie oddzielił się od bryły.
Spód urządzenia nie różni się zanadto od spodu w modelu Rival 600. W dalszym ciągu mamy więc do czynienia z trzema ślizgaczami, dwoma sensorami (głównym i pomocniczym) oraz wyraźnie zarysowanymi granicami pomiędzy właściwą bryłą a bokami.
Ponieważ SteelSeries Rival 650 to mysz bezprzewodowa, producent umieścił na spodzie dwa dodatkowe elementy: niewielki przycisk pozwalający połączyć sprzęt z odbiornikiem i suwak pełniący funkcję wyłącznika.
Wprawdzie SteelSeries Rival 650 to mysz bezprzewodowa, ale w zestawie dołączono również standardowy przewód o długości 2 m. Producent nie poprowadził go w oplocie; mimo to wygląda na bardzo wytrzymały. Jest zakończony z jednej strony standardowym wtykiem USB 2.0, z drugiej zaś – gniazdem mikro-USB. Warto podkreślić, że jest to kluczowy element zestawu, ponieważ to właśnie dzięki niemu naładujemy akumulator. W razie potrzeby może jednak służyć do skomunikowania myszy z komputerem, tak że będzie działała jak tradycyjna przewodowa.
SteelSeries Rival 650 Wireless – przyciski i rolka
Pod względem przycisków SteelSeries Rival 650 nie odbiega w zasadzie niczym od swojego przewodowego odpowiednika. Ma więc sześć przycisków, z których każdy jest w pełni programowalny.
Przyciski główne to niewątpliwie najciekawszy element myszy. Wykonano je z tego samego plastiku, którego użyto w pozostałych elementach konstrukcji. Są wyraźnie oddzielone od grzbietu. Powinno przełożyć się to na jeszcze lepsze i bardziej dynamiczne działanie.
Pierwsze, co zwraca w nich uwagę, to doskonale zrównoważona charakterystyka pracy. Samo kliknięcie nie jest ani za twarde, ani za miękkie, jego „chrupkość” jest doskonała, a moment aktywacji – świetnie wyczuwalny. Dynamika powrotu do pozycji początkowej też jest znakomita. Warto wspomnieć, że aktywacja następuje dopiero po dociśnięciu przycisku do samego końca, nie występuje zatem niepożądany efekt over-travel. Przełączniki nie wymagają przy tym zbyt dużej siły i w segmencie myszy dla graczy wydają się jednymi z cichszych.
Nie mamy wątpliwości, że to jedne z najlepszych przycisków w konstrukcjach przeznaczonych do gier.
Żeby lepiej ocenić jakość przycisków głównych, przetestowaliśmy je w grze Battlefield 4. Test polegał na próbie wystrzelenia 10 pojedynczych pocisków w niewielkich odstępach czasu w trybie ognia ciągłego. Oto rezultaty:
- ACW-R (880 pkt szybkostrzelności) – Na tym etapie testu nie radzą sobie jedynie najsłabsze z przycisków. Te sprawowały się wzorowo. Pozwoliły na wystrzelenie 10 pojedynczych pocisków.
- AEK-971 (900 pkt szybkostrzelności) – AEK 971 to nieco większe wyzwanie, ale mysz SteelSeries poradziła z nim sobie świetnie. Średnio 8 na 10 prób kończyło się pojedynczym wystrzałem.
- CZ-3A1 oraz FAMAS (1000 pkt szybkostrzelności) – Również na ostatnim etapie testu nie było większych problemów. Dopiero tutaj potwierdziły się nasze przypuszczenia co do świetnej dynamiki powrotu do pozycji początkowej. Bez trudu udało się nam wystrzelić 8 pojedynczych pocisków.
Pochwalić musimy też rolkę. Jest plastikowa, ale producent pokrył ją średniej grubości gumą przeciwpoślizgową o charakterystycznym wzornictwie. Docenić trzeba przede wszystkim jakość jej montażu. Kółko mechanizmu zamocowano bardzo precyzyjnie. Konstrukcja jest sztywna i nie występują w niej nawet najmniejsze luzy. Nie mogliśmy narzekać także na głośność rolki. Jest stosunkowo cicha, a aktywacja każdego z 24 stopni mechanizmu jest wyraźnie wyczuwalna. Do jej obracania wymagana jest niewielka, choć zdecydowana, siła. Ani razu nie zdarzyło nam się przypadkowo jej przekręcić.
Niczym nieprzyjemnym nie zaskoczył nas również przełącznik wbudowany w mechanizm obrotowy. Siła wymagana do jego aktywacji jest bardzo dobrze dobrana. Kółko wciska się bardzo płytko, co skutkuje natychmiastowym zarejestrowaniem akcji. Mimo wszystko nam w trakcie rozgrywki ani razu nie zdarzyła się przypadkowa aktywacja przełącznika, co policzyć należy na bardzo duży plus. Co ciekawe, także ten przycisk odbija całkiem dynamicznie. Wciska się twardo, jednak nie mieliśmy najmniejszych problemów z jego szybkim powtórnym użyciem. Jest przy tym bardzo cichy.
Nie gorzej sprawdza się przycisk do zmiany poziomów dpi w locie w przedniej części wierzchu. Przesunięcie go w stronę rolki ma swoje zalety, ponieważ korzysta się z niego po prostu lepiej niż z centralnie umieszczonych przycisków (nie trzeba nadmiernie odrywać śródręcza, aby się do niego dostać). W przeciwieństwie do innych przycisków sześćsetpięćdziesiątki wciska się bardzo twardo, a siła wymagana do jego aktywacji jest dość duża. Nie dziwi nas też, że jego dynamika jest przeciętna. Aktywacja następuje po dość głębokim przyciśnięciu. To przy tym jeden z głośniejszych przycisków w modelu SteelSeries Rival 650.
Nieco gorzej działają przyciski dodatkowe, które producent umieścił po prawej stronie myszy. Od razu da się zauważyć, że punkt aktywacji mógłby znajdować się nieco płycej. Trochę zawodzi również montaż. W naszym egzemplarzu przyciski dodatkowe były dość luźne, co sprawiało, że z łatwością przesuwały się pod palcem. Oczekiwaliśmy przede wszystkim większej sztywności. Nie są przy tym tak dynamiczne, jak można by się spodziewać. Nie wciskają się zbyt miękko, a do ich aktywacji potrzebna jest niewielka siła. Ich dużą zaletą jest natomiast to, że są jednymi z najcichszych przycisków w testowanym modelu. Tak czy inaczej, choć korzysta się z nich przyjemnie, liczyliśmy na nieco więcej.
Głośność przycisków (1-6) | Miękkość przycisków (1-6) | Siła nacisku wymagana do aktywacji (1-6) | Dynamika powrotu do pozycji początkowej (1-6) | Ogólna ocena przyjemności kliknięcia (1-6) | |
---|---|---|---|---|---|
Przyciski główne | 3 | 3 | 3 | 5 | 5,5 |
Przyciski dodatkowe | 4 | 3 | 2 | 4 | 4 |
Przyciski do zmiany poziomu dpi | 4 | 5 | 4 | 3 | 4 |
Przycisk mechanizmu obrotowego | 4,5 | 3 | 3 | 4 | 4,5 |
Powyższa tabela przedstawia skrótowe oceny poszczególnych cech przycisków myszy w skali 1 do 6, gdzie:
- głośność przycisków: 1 – bardzo głośne, 6 – bardzo ciche;
- miękkość przycisków: 1 – bardzo miękkie, 6 – bardzo twarde;
- siła nacisku wymagana do aktywacji: 1 – bardzo mała, 6 – bardzo duża;
- dynamika powrotu do pozycji początkowej: 1 – bardzo niska, 6 – bardzo wysoka;
- ogólna ocena przyjemności kliknięcia: 1 – mało przyjemne, 6 – bardzo przyjemne.
SteelSeries Rival 650 Wireless – ergonomiczność
SteelSeries Rival 650 Wireless (podobnie jak Rival 600) na pierwszy rzut oka może się wydawać niezbyt wygodna. Wszystko ze względu na nowoczesny, nieco futurystyczny wygląd, na który składa się duża liczba pojedynczych elementów. W praktyce to jedna z najwygodniejszych myszy dla graczy. Jej kształt oraz wyprofilowanie zdradzają, że jest to typowa konstrukcja dla graczy praworęcznych. Jest przy tym całkiem uniwersalna. Zadowolone będą z niej szczególnie osoby trzymające mysz chwytami palm oraz claw. Oba zapewniają intuicyjny i bardzo szybki dostęp do przycisków dodatkowych. Podoba nam się też tylna część wierzchu, która świetnie wpasowuje się w śródręcze. Mysz z powodzeniem można też trzymać mieszanką chwytów palm oraz fingertip. Zapewnia ona doskonałą kontrolę nad urządzeniem, chociaż zauważalnie pogarsza dostęp do przycisków dodatkowych.
W trakcie testów i rozgrywki z myszy najlepiej korzystało się nam w ułożeniu palców 1+2+2. Taki sposób wydaje się też jedynym słusznym, ponieważ ze względu na odstający przycisk do zmiany poziomu dpi ułożenie 1+3+1 jest niekomfortowe. Oczywiste jest również to, że ze względu na brak dodatkowej półki na palec serdeczny także ułożenie 1+2+1+1 jest niemożliwe.
Znacznie gorsze wrażenie robi masa urządzenia. To jedna z największych wad większości myszy bezprzewodowych. Trzeba jednak podkreślić, że duża masa nie jest tak problematyczna jak jej nierównomierne rozłożenie.
Według producenta SteelSeries Rival 650 waży 121 g. Nasze pomiary potwierdziły tę wartość i nie byłaby ona wadą, gdyby nie zauważalne przeciążenie tylnej części konstrukcji. Podczas unoszenia mysz nie wyślizguje się z dłoni (w dużej mierze jest to zasługa prostopadłych boków, które pozwalają na bardzo pewny chwyt), jednak wyraźnie czuć, że część grzbietu, która łączy się ze śródręczem, zwyczajnie opada.
Bezprzewodowy Rival 650 po swoim przewodowym odpowiedniku odziedziczył też możliwość regulacji masy. Już 121 g to niemało, ale miłośnicy wyjątkowo ciężkich gryzoni mogą dociążyć konstrukcję dodatkowymi odważnikami. Do każdego z boków można dołożyć aż cztery, z których każdy waży około 4 g. Łatwo więc obliczyć, że w sumie sześćsetpięćdziesiątka może ważyć nawet 153 g. W naszym przypadku dociążenie nie było konieczne i nie sądzimy, aby większość graczy skorzystała z tej opcji. Mimo wszystko musimy powiedzieć, że system ten jest całkiem przemyślany (odważniki umieszczamy po obu stronach, co zapobiega przeciążeniu którejś z nich). Już w przewodowym modelu Rival 600 sprawdził się wyśmienicie.
Wygoda użytkowania myszy za pomocą chwytu palm | Wygoda użytkowania myszy za pomocą chwytu claw | Wygoda użytkowania myszy za pomocą chwytu fingertip | |
---|---|---|---|
SteelSeries Rival 650 | Wzorowa w przypadku dłoni o długości do 12,1 cm (od czubka palca środkowego do linii kciuka przecinającej śródręcze) | Dobra w przypadku dłoni o długości od 13,5 cm do 14,6 cm (od czubka palca środkowego do linii kciuka przecinającej śródręcze) | Wzorowa w przypadku dłoni o długości nie mniejszej od 13,6 cm (od czubka palca środkowego do linii kciuka przecinającej śródręcze) |
Wygoda użytkowania myszy w układzie 1+2+2 | Wygoda użytkowania myszy w układzie 1+3+1 | Wygoda użytkowania myszy w układzie 1+2+1+1 | |
---|---|---|---|
SteelSeries Rival 650 | Wzorowa. Typowe ułożenie 1+2+2 to jedyny słuszny sposób użytkowania modelu Rival 650 | Mierna. Użytkowanie myszy w ułożeniu 1+3+1 jest możliwe, jednak nie zalecamy go. Nie zapewnia należytej wygody ze względu na wyraźnie wystający przycisk do zmiany ustawienia dpi | Ze względu na brak dodatkowej półki na palec serdeczny ułożenie 1+2+1+1 nie jest możliwe |
SteelSeries Rival 650 Wireless – wstęp do testów
Podczas testów ocenialiśmy wiele elementów myszy, które bezpośrednio przekładają się na osiągi. To nie tylko jakość wykonania, cechy istotne z punktu widzenia ergonomii oraz działanie w praktyce: każda mysz poddawana jest przez nas testom syntetycznym, które pozwalają na dokładną ocenę możliwości urządzenia.
Testy modelu SteelSeries Rival 650 przeprowadziliśmy na trzech najczęściej wykorzystywanych rodzajach powierzchni. Były to:
- materiałowa podkładka HyperX Fury S XL
- drewno
- plastik
W czasie testów syntetycznych dokładnie sprawdziliśmy działanie sensora. Szczególną uwagę zwróciliśmy na:
- prędkość maksymalną,
- stabilność raportowania USB,
- występowanie niepożądanego zjawiska predykcji,
- występowanie niepożądanego zjawiska interpolowania,
- występowanie niepożądanego zjawiska szumów (jitter),
- parametr LOD,
- występowanie niepożądanego zjawiska akceleracji negatywnej, jak i pozytywnej.
Podczas testów syntetycznych skorzystaliśmy z szeregu narzędzi. To między innymi:
- Enotus Mouse Test v. 0.1.4,
- Mouse Tester 1.0.0.0,
- Mouse Rate Checker 1.0.0.0,
- VMouseBench v0.0.7a.
Oprócz tego sprawdziliśmy działanie myszy w środowisku, do którego została stworzona, czyli grach. Wszystkie wykorzystane przez nas gry były zaktualizowane do najnowszej wersji. Znalazły się wśród nich:
- Dota 2
Dota 2 to legenda gier MOBA, dlatego nie mogło jej zabraknąć w naszym teście. Ze względu na szybkie potyczki z wykorzystaniem licznych umiejętności i przedmiotów jest idealnym kandydatem do sprawdzenia funkcji dodatkowych w myszy dla gracza, takich jak dodatkowe przyciski i makra, a przy tym nie jest to gra zbyt skomplikowana. Test polegał na rozegraniu jednego meczu w trybie all pick.
- World of Warcraft: Battle Of Azeroth
W naszym zestawieniu nie mogło również zabraknąć przedstawiciela gatunku MMORPG. Obecność w teście World of Warcraft, przez wielu uznawanego za króla tego typu rozgrywki, jest wręcz obowiązkowa, bo to jedna z niewielu gier, w których zaawansowane rozwiązania stosowane w myszach dla graczy (skomplikowane kombinacje makro, funkcje alternatywnego działania klawiszy) mogą zauważalnie poprawić wygodę i skuteczność. Test polegał na rozegraniu przynajmniej jednej pięcioosobowej instancji.
- Counter-Strike: Global Offensive
To jedna z najbardziej znanych i najpopularniejszych gier e-sportowych, w której precyzja, wygoda i stabilność myszy w dłoni są wręcz wymagane. Test polegał na rozegraniu przynajmniej jednego meczu turniejowego na mapie Train.
- Quake Champions
Wybór Quake Champions był podyktowany przede wszystkim dynamiką rozgrywki, w której mysz komputerowa odgrywa niemałą rolę. Test polegał na rozegraniu przynajmniej dwóch meczów w trybie solo oraz grze drużynowej.
Wszystkie testy przeprowadziliśmy w najnowszej wersji systemu Windows 10 Home w odmianie 64-bitowej w standardowych ustawieniach myszy przy szybkości wskaźnika 6/10 oraz wyłączonej opcji Zwiększ precyzję wskaźnika. Użyliśmy też najnowszej wersji oprogramowania układowego, 1.24.0.0, oraz narzędzia SteelSeries Engine 3 w wersji 3.13.3.
Przedstawiamy wyniki, które udało się osiągnąć w bezprzewodowym trybie działania.
SteelSeries Rival 650 – testy
Czujnik w zasadzie się nie zmienił względem wersji przewodowej, Rivala 600. To zatem podwójny optyczny TrueMove3+, konstrukcja o naprawdę świetnych parametrach (przyspieszenie 50 g, prędkość maksymalna 8,89 m/s). Warto dodać, że w tym modelu główny czujnik odpowiada za precyzyjne śledzenie podłoża, a dodatkowy – za parametr LOD oraz eliminację niepożądanego zjawiska przesuwania się wskaźnika w trakcie unoszenia myszy i opuszczania jej na podkładkę.
Prędkość maksymalna
Celem tego testu jest ustalenie maksymalnej prędkości (wyrażonej w metrach na sekundę), z jaką uda się poprawnie przesunąć wskaźnik myszy w różnych ustawieniach dpi. Użyliśmy narzędzia Enotus Mouse Test v0.1.4.
Test przeprowadzamy na trzech rodzajach powierzchni w określonych rozdzielczościach sensora. To podkładka (HyperX Fury S XL), drewno (blat stołu) oraz plastik (blat stołu PCV).
Oto wyniki modelu SteelSeries Rival 650:
Test na prędkość maksymalną nie pozostawia złudzeń: SteelSeries Rival 650 ma doskonałe osiągi, których mogłaby mu pozazdrościć niejedna konstrukcja tego typu. Co więcej, wyniki przedstawione w teście przewodowego odpowiednika (SteelSeries Rival 600) dotyczyły tylko jednej z powierzchni (materiałowej podkładki HyperX Fury S XL), gdyż sensor nie współpracował z pozostałymi dwiema. Nie dotyczy to wersji bezprzewodowej. Zarówno na drewnie, jak i plastiku mysz działała prawidłowo, dzięki czemu bez trudu przeprowadziliśmy odpowiednie pomiary.
Rival 650 wypadł w tym teście najlepiej spośród ostatnio testowanych przez nas myszy bezprzewodowych dla graczy:
Bezprzewodowy model nie ma się również czego wstydzić na tle najlepszych konstrukcji przewodowych:
Ponieważ testowany przez nas wcześniej model SteelSeries Rival 600 współpracował tylko z jedną powierzchnią (materiałową podkładką), umieszczenie go na wykresie wraz z innymi (w przypadku których wynik jest średnią obliczoną na podstawie rezultatów testów na wszystkich trzech powierzchniach) nie dałoby rzeczywistego oglądu sytuacji. Dlatego przygotowaliśmy oddzielny wykres. Przedstawia on średnią z osiągów uzyskanych jedynie na materiałowej podkładce HyperX Fury S XL. Pomimo drobnych różnic w wynikach obu modeli średnia ta okazuje się identyczna:
Taktowanie USB
Test bada zdolność przekazywania informacji do komputera w przeliczeniu na sekundę. Użyliśmy narzędzia Mouse Rate Checker. Pomiar ten wykonaliśmy we wszystkich ustawieniach dostępnych w oprogramowaniu producenta (125/250/500/1000 Hz).
Wielokrotne testy wykazały, że mysz nie ma problemów ze spójnym i stabilnym raportowaniem o wykonywanych akcjach. Zauważyliśmy jednak, że w trakcie najszybszych przesunięć średnia częstotliwość raportowania spadała do około 970–980 Hz, co udało nam się potwierdzić w innych testach. Nie wpłynęło to co prawda negatywnie na precyzję działania, a nawet „czucie” (feeling) wskaźnika, ale należy to odnotować.
Predykcja
Ten test bada zjawisko przyciągania kątowego, tzw. asystenta rysowania linii prostych, który podczas ruchów wykonywanych myszą przyciąga wskaźnik do osi X bądź Y.
Nie jest dla nas zaskoczeniem, że SteelSeries Rival 650 nie przejawia choćby najmniejszych oznak niechcianej predykcji. Warto jednak wspomnieć, że istnieje możliwość jej aktywacji. Odpowiednią opcję znaleźć można w oprogramowaniu przeznaczonym do obsługi myszy.
Interpolacja
Żeby sprawdzić, czy żadne z ustawień dpi nie jest interpolowane, posłużyliśmy się programem VMouseBench v0.0.7a.
Podobnie jak w przypadku modelu SteelSeries Rival 600 w żadnym z ustawień dpi nie spotkaliśmy się ze sztucznym generowaniem dodatkowych pikseli.
Szumy (jitter)
Żeby ocenić występowanie szumów wysokiej bądź niskiej częstotliwości, wykonaliśmy test polegający na rysowaniu linii skośnych, pionowych i poziomych, na podstawie których zjawisko to najprościej zauważyć.
Również testy na obecność szumów nie wykazały niczego niepokojącego. Niewielkie odchylenia widać dopiero przy rozdzielczości 12 000 dpi. Wynika to jednak z wyjątkowo dużej czułości oraz precyzji odwzorowania powierzchni.
LOD (lift-off distance)
Parametr LOD decyduje o wysokości, na jaką trzeba unieść urządzenie, żeby wskaźnik przestał reagować. Niektóre myszy zapewniają pełną regulację LOD za pomocą oprogramowania producenta. W modelu SteelSeries Rival 650 LOD można ustawić ręcznie, z użyciem narzędzia SteelSeries Engine 3.
Wartość w SteelSeries Engine 3 | Powierzchnia | LOD |
---|---|---|
Low | HyperX Fury S XL | 0,6 mm |
Low | kartka białego papieru | 0,6 mm |
Low | drewno | 0,6 mm |
Low | plastik | 0,6 mm |
High | HyperX Fury S XL | 1,8 mm |
High | kartka białego papieru | 1,8 mm |
High | drewno | 1,8 mm |
High | plastik | 1,8 mm |
Pomiar parametru LOD wykonaliśmy w dwóch skrajnych ustawieniach dostępnych w oprogramowaniu producenta. Nie mamy żadnych zastrzeżeń co do wyników. Co więcej, różnią się one nieco na plus od wartości, które otrzymaliśmy w trakcie testów przewodowego modelu. Największą zmianą jest maksymalna wartość LOD, która w przypadku Rivala 650 wynosi 1,8 mm.
Wynik ten nie odbiega od wartości uzyskanych przez inne modele bezprzewodowe:
Również na tle jednych z najlepszych myszy przewodowych SteelSeries Rival 650 nie ma się czego wstydzić. Wręcz przeciwnie, osiąga jedne z najniższych wartości w teście:
Akceleracja
Podczas wykonywania testu na akcelerację trzeba zadbać o dużą powierzchnię roboczą. My dodatkowo wykorzystaliśmy specjalnie zbudowany tor, stabilizujący urządzenie zarówno w pionie, jak i poziomie.
Akcelerację zmierzyliśmy w grze Counter-Strike: Global Offensive w swojej standardowej procedurze testowej:
- Oznaczamy jeden punkt, na którym koncentrujemy celownik (np. ślad po strzale).
- Wykonujemy jeden dokładny ruch pozwalający obrócić się o 360 stopni.
- Szybkim ruchem wracamy do pozycji początkowej.
- Jeżeli celownik wraca do punktu wyjściowego (ślad po strzale), można mówić o braku akceleracji pozytywnej.
- Zjawisko akceleracji negatywnej to wszelkie wariacje wskaźnika na ekranie. Akceleracja negatywna najczęściej objawia się spowolnieniami wskaźnika.
Nawet w myszach dla graczy trudno jest obecnie doszukać się wbudowanej akceleracji. Także tanie modele wyposaża się dziś w uznane i sprawdzone czujniki, które są w stanie zapewnić dużą precyzję bez negatywnych zjawisk. Mimo wszystko test na występowanie tego zjawiska należy zawsze przeprowadzić. Wiele czynników może bowiem wpływać na to, czy będzie ona obecna i wyczuwalna czy nie.
My w trakcie testów nie zauważyliśmy żadnych oznak akceleracji. Wynik był taki sam jak w testach przewodowego odpowiednika. Bez względu na prędkość przesuwania celownik zawsze wracał w dokładnie ten sam punkt, z czego z pewnością zadowoleni będą najbardziej wymagający gracze.
Ocena działania bezprzewodowego
SteelSeries Rival 650 to następna mysz, który udowadnia, że nie sposób dostrzec różnicy między modelami przewodowymi a najlepszymi bezprzewodowymi. „Czucie” (feeling) wskaźnika jest naprawdę wzorowe. Ruch jest rejestrowany błyskawicznie. W porównaniu z wieloma konstrukcjami wyposażonymi w inne czujniki (nawet te czołowe) jest także bardzo ostry i wyrazisty. W testach oraz w trakcie rozgrywki nie spotkaliśmy się z żadnymi niepożądanymi zjawiskami (takimi, jak „pływanie” wskaźnika). Niemal do ostatniego procenta naładowania mysz działa dokładnie tak samo. Nie trzeba się więc obawiać zacinania wskaźnika czy przerywania połączenia z nadajnikiem.
Warto też wspomnieć o zasilaniu akumulatorowym, którego trudno nie docenić. Trzeba jednak pamiętać, że podświetlenie myszy zauważalnie wpływa na czas działania. Po całkowitym naładowaniu akumulatora energii przy włączonym podświetleniu wystarczyło na nie więcej niż 21 godzin intensywnego użytkowania. Dezaktywacja diod pozwoliła myszy działać przez 41 godzin. My woleliśmy zrezygnować z dodatkowego podświetlenia na rzecz dłuższego działania.
SteelSeries radzi sobie z problemem szybkiego wyczerpywania się energii na kilka sposobów. Najważniejszy z nich to funkcja szybkiego ładowania, które jednak w praktyce nie okazuje się aż tak szybkie, jak przypuszczaliśmy. Według producenta mysz po zaledwie 15 minutach ładowania wytrzyma co najmniej 10 godzin użytkowania. Nam taki wynik udało się co prawda osiągnąć, ale wyłącznie przy całkowicie wyłączonym podświetleniu. Użytkowanie w pełni podświetlonej myszy jest możliwe przez niespełna 6 godzin.
Przez 15 minut udało nam się naładować akumulator do 37%. To dobry wynik, ale dalsze ładowanie jest już znacznie wolniejsze: 50% udało nam się osiągnąć po mniej więcej godzinie, a 100% – po 2 godzinach. Ten wynik można jednak uznać za zadowalający. Nie ma wątpliwości, że SteelSeries Rival 650 to najszybciej ładująca się zaawansowana mysz bezprzewodowa na rynku, chociaż do ideału jeszcze trochę brakuje.
Wyłączenie dodatkowego podświetlenia to niejedyny sposób na wydłużenie czasu działania. Dodatkowe funkcje oszczędzania energii znajdują się w oprogramowaniu SteelSeries Engine 3 w zakładce Battery saver settings.
Pierwsza z opcji to nic innego jak niewielki suwak pozwalający ustawić czas nieaktywności, po którym mysz przełączy się w tryb uśpienia, a tym samym zmniejszy swoje zapotrzebowanie na energię. To bardzo użyteczny dodatek, który w praktyce sprawdza się wyśmienicie. Minimalny czas, po którym mysz przejdzie w stan czuwania, to 1 minuta. Można go wydłużyć do nawet 20 minut.
Drugi z dodatków można opisać jako tryb inteligentnego oświetlenia. To równie praktyczna funkcja, dzięki której czas działania wydłuży się zauważalnie. Po jej aktywowaniu podświetlenie będzie wyłączane w trakcie ruchu i włączane, gdy tylko dłoń się zatrzyma. To jeden z ciekawszych sposobów oszczędzania energii. W czasie korzystania z myszy dodatkowe podświetlenie i tak jest właściwie niewidoczne, a zabiera cenną energię.
Zapewne większość użytkowników zwróci też uwagę na charakterystyczną ikonę baterii, umieszczoną w tej samej zakładce. Wbrew pozorom nie jest to wskaźnik naładowania akumulatora, lecz grafika informująca o tym, jak aktywacja poszczególnych trybów oszczędzania energii wpływa na jej poziom.
Nie oznacza to jednak, że zabrakło wskaźnika stanu naładowania. Dostępny jest on w głównej karcie oprogramowania, tam gdzie znajduje się podgląd wszystkich używanych urządzeń peryferyjnych SteelSeries. Doceniamy to, że producent zdecydował się na precyzyjne określanie stanu energii w procentach.
Warto wspomnieć, że o poziomie naładowania informuje również dioda znajdująca się bezpośrednio pod rolką. Po wybudzeniu urządzenia ze stanu uśpienia świeci na jeden z wybranych kolorów, co pozwala orientacyjnie określić zapas energii.
SteelSeries Rival 650 Wireless – wnętrze
Wnętrze urządzenia niemalże zawsze skrywa informacje, których trudno się doszukać w oficjalnych danych technicznych. W trakcie testów nie omieszkaliśmy tam zajrzeć.
Aby to było możliwe, należy, podobnie jak w wielu innych myszach dla graczy, najpierw odkręcić cztery niewielkie śrubki, znajdujące się bezpośrednio pod ślizgaczami. Ze względu na brak zapasowych ślizgaczy w zestawie należy być wyjątkowo ostrożnym. Nam udało się je zdjąć bez żadnych problemów i nadawały się do powtórnego użycia.
Oddzielenie spodu od wierzchu nie jest trudne, jednak ze względu na dodatkowe taśmy oraz przewód łączący płytkę drukowaną z pozostałą częścią myszy również tutaj trzeba zachować szczególną ostrożność.
Na pierwszy rzut oka wnętrze wydaje się dość skomplikowane. Są aż trzy płytki drukowane. Całkiem wyraźnie widać też niewielki akumulator, który umieszczono w tylnej części myszy. Zdziwiliśmy się, że nie został on w żaden sposób przymocowany, cieszy jednak to, że w trakcie użytkowania nie sposób tego wyczuć, wewnątrz bowiem nic się nie przesuwa ani nie grzechocze. Z pewnością jest to efekt małej ilości wolnego miejsca po złączeniu wierzchu ze spodem, co samo w sobie stabilizuje akumulator.
W danych technicznych nie ma oficjalnych informacji o akumulatorze, można jednak bez trudu je odczytać po rozebraniu myszy, wystarczy zdjąć gumowe zabezpieczenie. Okazuje się, że zastosowano ogniwo litowo-polimerowe o pojemności 1000 mAh przy napięciu 3,7 V. Jest więc bardziej pojemne niż choćby w modelu Logitech G903 Lightspeed (750 mAh przy 3,7 V).
Warto zauważyć, że na głównej płytce drukowanej nie umieszczono elementów mechanizmu obrotowego ani żadnych przełączników, z wyjątkiem mikroprzełączników przycisków głównych. Te są własnym projektem SteelSeries. Zostały ułożone poziomo. Producent twierdzi, że są w stanie wytrzymać 60 mln wciśnięć.
Zupełnie inne przełączniki znajdują się pod przyciskami dodatkowymi. Zostały zamontowane na pomniejszej płytce. To produkt firmy TTC. Ich trwałość szacowana jest na 1 mln wciśnięć.
Na tej samej płytce, bezpośrednio pod przyciskiem do zmiany ustawienia dpi, zamontowano niewielki mikroprzełącznik firmy Kailh. Nie udało nam się znaleźć dokładnych informacji o jego szacowanej trwałości. Przypuszczamy, że wynosi ona nie więcej niż 1 mln kliknięć.
Producent zdecydował się odseparować mechanizm obrotowy myszy. Nie przeszkodziło to jednak w rozpoznaniu jego kluczowych elementów. To jeden z najlepszych mechanizmów 24-stopniowych, produkt firmy Alps. Pod rolką znajduje się zaś bliżej niezidentyfikowany przełącznik wbudowanego w nią przycisku. Prawdopodobnie jest to jeden z mikroprzełączników firmy Kailh (model MI627301D02-1).
Nie można również zapomnieć o najważniejszych elementach konstrukcji: podwójnym sensorze TrueMove3+ i zaawansowanym 32-bitowym mikrokontrolerze firmy STMicroelectronics.
Czujnikowi towarzyszy oryginalna soczewka wyprodukowana przez firmę PixArt.
Nie sposób nie docenić jakości wykonania; widać, że producent postawił tu na sprawdzone rozwiązania.
SteelSeries Rival 650 Wireless – przydatne funkcje
Ponieważ SteelSeries Rival 650 niewiele się różni od swojego przewodowego odpowiednika, gracze nie mają co liczyć na żadne przełomowe funkcje usprawniające rozgrywkę. Oprócz rozwiązań sprzętowych, takich jak regulacja wagi urządzenia i funkcje oszczędzania energii, producent udostępnia dobrze nam znane oprogramowanie SteelSeries Engine 3.
Najprostsze i najbardziej podstawowe funkcje niejednokrotnie okazują się najbardziej przydatne. Takich w SteelSeries Engine 3 nie brakuje. Spośród nich najważniejsza wydaje się możliwość programowania każdego z przycisków myszy. Co więcej, można im przypisać nie tylko standardowe pojedyncze akcje, ale również liczne kombinacje, które pogrupowano w kategorie. Nie brakuje tu także działań związanych z typowym codziennym użytkowaniem komputera oraz pracą. Ich umiejętne wykorzystanie zauważalnie przyspieszy na przykład rutynowe czynności.
Edytory kombinacji makro to w myszach dla graczy niemalże standard, choć nie każdy okaże się naprawdę użyteczny i zadowoli najbardziej wymagających użytkowników. Do edytora dostępnego w SteelSeries Engine 3 nie mamy jednak zastrzeżeń. Pozwala nagrywać nie tylko pojedyncze działania, lecz także sekwencje wciśnięć klawiszy wraz ze skomplikowanymi kombinacjami wieloklawiszowymi. Bez trudu dostosujemy też opóźnienia występujące pomiędzy poszczególnymi akcjami, jak również ustawimy pomniejsze opcje aktywacji (na przykład aktywacji makra po wciśnięciu czy zwolnieniu przycisku).
Nie mogło też zabraknąć jednej z najbardziej podstawowych funkcji, którą jest możliwość zmiany ustawienia dpi w locie. Warto zauważyć, że tak jak w pozostałych myszach SteelSeries są dostępne jedynie dwa poziomy (określone przez użytkownika).
Równie ciekawą funkcją, choć dobrze znaną, jest możliwość tworzenia odrębnych profili. Dzięki temu bez trudu przygotujemy zestawy ustawień zarówno pod kątem wybranych gier, jak i na przykład narzędzi biurowych. Dużą zaletą jest to, że nie trzeba przełączać ich ręcznie. Wystarczy przypisać je do wybranych programów użytkowych, a wtedy będą się przełączały automatycznie.
SteelSeries Rival 650 Wireless – oprogramowanie
Z narzędziem Engine 3 spotkaliśmy się już przy okazji testów zarówno myszy SteelSeries, jak i klawiatury Apex 150. W dalszym ciągu jest proste i przejrzyste. Po jego uruchomieniu wita nas główna karta, wyświetlająca nazwy wszystkich produktów SteelSeries obsługiwanych na danym komputerze. Z poziomu karty głównej można też wybrać jeden z wcześniej utworzonych profili. Dopiero wybór modelu Rival 650 pozwala przejść do karty urządzenia.
Druga karta zawiera dodatkowe narzędzia, które wchodzą w interakcję ze sprzętem. To właśnie dzięki nim aktywujemy takie efekty jak PrismSync, umożliwiający zsynchronizowanie efektów podświetlenia we wszystkich urządzeniach.
Ostatnia karta to biblioteka wszystkich zapisanych profili oraz programów, do których zostały przypisane. Co więcej, do wybranej pozycji można przypisać więcej niż jedno urządzenie i można wybrać odpowiedni profil również na klawiaturze czy słuchawkach.
Warto też zwrócić uwagę na trzy niewielkie ikonki widoczne w prawym górnym rogu narzędzia.
Pierwsza z nich wyświetla informacje o wersji oprogramowania. To tutaj pojawiają się również wszelkie powiadomienia związane z aktualizacjami.
Także w drugiej części ustawień wyświetlane są informacje na temat wersji narzędzia. Te są jednak znacznie bardziej szczegółowe, ponieważ zawierają dane o wersji oprogramowania układowego używanego sprzętu.
W tym miejscu są też dostępne opcje umożliwiające automatyczne uruchamianie programów wraz z systemem, automatyczną aktualizację, a nawet wybór języka. Oprogramowanie informuje również o tym, czy systemowe modyfikatory działania myszy, takie jak Zwiększ precyzję wskaźnika, są aktywne.
Ostatnia ikonka pozwala zalogować się do własnego konta SteelSeries.
Większość ustawień dotyczących działania myszy oraz czujnika zawiera dodatkowa karta urządzenia. Oprócz wcześniej omówionych ustawień dpi są w niej dostępne funkcje: programowej akceleracji, przyciągania kątowego (angle snapping), raportowania USB (pooling rate).
Dostępny w tej karcie panel przycisków urządzenia pozwala je łatwo przeprogramować. Wystarczy kliknąć jeden z nich, po czym wskazać kategorię, w której znajduje się wybrana akcja bądź skrót/kombinacja.
Nie mogło zabraknąć oddzielnej karty dotyczącej podświetlenia i jego efektów.
SteelSeries Rival 650 Wireless – podsumowanie
Model Rival 650 to następna mysz bezprzewodowa, która pokazuje, że bezprzewodowe nie znaczy gorsze. Wręcz przeciwnie: najwyższa jakość połączenia bezprzewodowego, bardzo dobre wykonanie, fantastyczne przyciski główne oraz bardzo duża funkcjonalność i uniwersalność to cechy, którymi może się pochwalić naprawdę niewiele urządzeń. Podoba nam się także to, że zarówno SteelSeries, jak też inni producenci coraz śmielej stąpają po niepewnym gruncie, którym jeszcze do niedawna była technika łączności bezprzewodowej. Biorąc pod uwagę liczbę sceptycznie nastawionych graczy, nie mamy wątpliwości, że są to kroki niełatwe, ale jak doskonale widać, są bardzo pewne.
Żeby w dużym uproszczeniu ukazać ogólną jakość modelu SteelSeries Rival 650, postanowiliśmy porównać go z innymi konstrukcjami dla graczy. Większość z nich to urządzenia przewodowe, które wyróżniliśmy w wielkim teście myszy dla graczy. Oprócz nich na wykresie umieściliśmy trzy ostatnie testowane przez nas modele bezprzewodowe: Logitech G305, Logitech G903 Lightspeed i Roccat Leadr.
Poniższy wykres przedstawia ogólny wynik wyliczony na podstawie ocen, które przyznawaliśmy poszczególnym elementom w trakcie testów. Ocenie poddaliśmy nie tylko precyzję i działanie sensora, lecz także wygodę, jakość wykonania oraz wiele innych cech, które wydają się istotne w użytkowaniu. Za punkt odniesienia przyjęliśmy model SteelSeries Rival 600, który zdobył nasze główne wyróżnienie „Rekomendacja” we wspomnianym obszernym teście myszy przewodowych.
W gruncie rzeczy SteelSeries Rival 650 z punktu widzenia użytkownika modelu Rival 600 nie jest produktem przełomowym. To dokładnie ta sama konstrukcja, wyposażona w identyczny czujnik optyczny i zapewniająca dokładnie takie same, najlepsze osiągi. Bez dwóch zdań można nazwać ją sześćsetką bez przewodu. My nie widzimy w tym niczego złego. Dostosowanie jednego z najlepszych modeli przewodowych na rynku do potrzeb zwolenników rozwiązań bezprzewodowych to rozsądne posunięcie.
Nie wszystko jednak poszło zgodnie z planem. W trakcie testów doszukaliśmy się pewnych mankamentów. Jednym z najpoważniejszych jest masa urządzenia, a raczej jej wyważenie. Co prawda mysz nie wyślizguje się z dłoni podczas użytkowania, jednak obecność akumulatorka w tylnej części konstrukcji jest wyraźnie wyczuwalna, co dla niektórych może być problemem. Musimy też przyznać, że dopracowany system dociążania myszy był znacznie bardziej funkcjonalny w modelu przewodowym. Wynika to przede wszystkim ze sporej masy tego nowszego, która po dołożeniu choćby dwóch odważników wynosi aż 130 g. Niewielkie zastrzeżenia można mieć również do montażu przycisków bocznych, ale nie wykluczamy, że mogła to być przypadłość jedynie naszego egzemplarza (w Rivalu 600 nie stwierdziliśmy nawet najmniejszych luzów).
Podoba nam się to, w jaki sposób producent radzi sobie z problemem ciągłego doładowywania. SteelSeries poszedł nieco inną niż zwykle drogą, która jednak nie prowadzi do jego całkowitego rozwiązania. Nie mamy wątpliwości, że Rival 650 to jedna z najszybciej ładujących się myszy, która potrafi przy tym zapewnić ponad 40 godzin bezproblemowej rozgrywki (pod warunkiem że podświetlenie zostanie wyłączone). Prawdziwe okazały się zapowiedzi producenta: wystarczy zaledwie 15 minut ładowania, aby mysz działała przez mniej więcej 10 godzin (bez aktywnego podświetlenia). W praktyce mamy więc do czynienia z pewnym kompromisem. Rozwiązanie to może nie przekonać do siebie tych, którzy chcieliby całkowicie się uwolnić od konieczności ciągłego doładowywania myszy.
Następną kwestią jest cena najnowszego modelu SteelSeries Rival 650. Za najwyższe osiągi oraz bardzo dobre wykonanie trzeba naprawdę słono zapłacić. Z drugiej strony cena tej myszy nie odbiega wyraźnie od cen najlepszych i najbardziej funkcjonalnych modeli konkurencji. Jednym z takich urządzeń jest Logitech G903 Lightspeed, który może być strzałem w dziesiątkę dla tych, którzy faktycznie mają dość regularnego uzupełniania energii za pomocą przewodu. Należy jednak pamiętać, że ta zaleta wiąże się z zakupem dodatkowej podkładki ładującej, która kosztuje niemalże drugie tyle. Świetnym wyborem może się okazać również Corsair Dark Core SE, opcja nieco tańsza, ale równie funkcjonalna i ogólnie znakomita. Także do niej można dokupić podkładkę ładującą, Corsair MM1000Qi. Dla niektórych zdecydowanie lepszym wyborem mogą być równie precyzyjne i wydajne energetycznie konstrukcje zasilane wymiennymi bateriami bądź akumulatorkami, takie jak testowane przez nas Logitech G305 oraz Logitech G603 Lightspeed. To dzisiaj jedne z najbardziej precyzyjnych i przystępnie wycenionych bezprzewodowych myszy dla graczy, z których zadowolone będą przede wszystkim osoby oczekujące rekordowego czasu działania.
Modelowi SteelSeries Rival 650 nieco brakuje do ideału, jednak nie mamy wątpliwości, że obecnie to jedna z najlepszych bezprzewodowych myszy dla graczy. Z czystym sumieniem przyznajemy mu odznaczenie „Power”.
Testy | Wyniki testów |
---|---|
Możliwość używania na różnych podłożach | Tak (oprócz szkła) |
Próbkowanie – częstotliwość komunikacji USB | 1000 Hz (w trakcie najszybszych przesunięć spadała do około 970–980 Hz) |
Akceleracja pozytywna | Nie występuje |
Akceleracja negatywna (wsteczna) | Nie występuje |
Interpolacja | Nie występuje |
Predykcja | Nie występuje |
Jitter | Testy na obecność szumów nie wykazały niczego niepokojącego. Niewielkie odchylenia widać dopiero przy rozdzielczości 12 000 dpi. Wynika to jednak z wyjątkowo dużej czułości oraz precyzji odwzorowania powierzchni |
Lift-off distance | Zależny od powierzchni, na której znajduje się mysz. Najniższa uzyskana wartość – 0,6 mm, najwyższa uzyskana wartość – 1,8 mm |
Precyzja wskaźnika (Enotus Mouse Benchmark) | 99,6% |
Jakość wykonania | 5,5/6 – bardzo dobra. Niemal każdy element urządzenia wykonano z największą dbałością o szczegóły. Małym wyjątkiem są dodatkowe przyciski umieszczone po wewnętrznej stronie, stwierdziliśmy w nich bowiem niewielkie luzy. Nie wpływają one jednak zauważalnie na jakość użytkowania |
Jakość użytych materiałów | 5/6 – bardzo dobra: plastik, teflon, guma przeciwpoślizgowa (powierzchnia rolki) |
Jakość przycisków głównych | 5/6 – bardzo dobra. Przyciski główne w myszy SteelSeries Rival 600 zaliczają się do ścisłej czołówki pod względem jakości i dynamiki |
Możliwość użytkowania przez graczy leworęcznych | Nie |
Wygoda obsługi podczas gry | 6/6 – wzorowa. SteelSeries Rival 650, mimo że jest zbudowana z dużej liczby elementów, okazuje się naprawdę wygodna. Ze względu na kształt i wyprofilowania jest przeznaczona dla graczy praworęcznych. To wyjątkowo uniwersalna konstrukcja, z której szczególnie zadowoleni będą zwolennicy chwytów palm oraz claw. Zarówno w pierwszym, jak i drugim przypadku dostęp do przycisków dodatkowych jest wyjątkowo prosty i intuicyjny. Mysz świetnie leży w dłoni i idealnie wpasowuje się w śródręcze. Można też ją trzymać tradycyjnym chwytem fingertip i jego wszelkimi mieszankami z palm, o ile jednak kontrola nad urządzeniem jest wtedy naprawdę dobra, o tyle dostęp do przycisków dodatkowych jest wyraźnie utrudniony |
Wygoda obsługi podczas pracy | 6/6 – wzorowa. Ze względu na dodatkowe oprogramowanie i wiele funkcji pozwalających dostosować mysz do własnych potrzeb wygoda w codziennych zastosowaniach i pracy jest na najwyższym poziomie |
Do testów dostarczył: SteelSeries
Cena w dniu publikacji (z VAT): 549 zł