Huawei Mate 20 Pro – tylko nie mów, że jest brzydki
Nowemu flagowcowi Huawei można zarzucić wiele. Na przykład to, że ze swoim zagiętym na bokach ekranem OLED i zaoblonym tyłem wygląda niepokojąco podobnie do pewnego cenionego rywala. To źle? Niekoniecznie, ponieważ dzięki tym zabiegom Mate 20 Pro jest elegancki i dobrze leży w dłoni. Został też solidnie i starannie wykonany.
Już od pierwszej chwili obcowania ze smartfonem Mate 20 Pro w oczy rzuca się sporych rozmiarów notch (o szerokości aż 32,8 mm). Na tylnym panelu pojawiła się zaś nietypowa, kwadratowa sekcja głównego, trójmodułowego aparatu. Elementy te sprawiają, że pomimo wspomnianych podobieństw do, nie ukrywajmy już tego dalej, flagowego Samsunga Galaxy S9 Mate 20 Pro jest urządzeniem charakterystycznym i łatwo rozpoznawalnym w smartfonowym tłumie.
Tak duży notch to wynik zastosowania w wersji Pro zaawansowanego systemu rozpoznawania twarzy o nazwie Huawei 3D Depth Sensing. Wymaga on obecności dodatkowych elementów elektronicznych, takich jak: aparat IR, element doświetlający scenę w podczerwieni (flood illuminator) oraz projektor pomocniczej siatki punktów (dot projector). Zostały one umieszczone właśnie na powierzchni notcha. Producent obiecuje nam za to, że jego nowy system rozpoznawania twarzy jest szybszy niż ten znany z nowych smartfonów firmy Apple i równie pewny. Zwykły Mate 20, który nie korzysta z Huawei 3D Depth Sensing, ma dla kontrastu bardzo mały, łezkowaty notch. Który z nich jest lepszy? Chyba żaden.
Aluminiowa, wykończona pod kolor obudowy rama i zagięte na bokach tafle szkła Corning Gorilla Glass 5 są dziś standardem w nowoczesnych flagowcach. Huawei stara się zaś stale zaskakiwać nas sposobem wykończenia swoich urządzeń, a szczególnie ich tyłu. Cieniowane zabarwienie znane z P20 Pro (w wersjach Twilight oraz Pink Gold) pozostały również w modelu Mate 20 Pro, ale... Chińczycy poszli tym razem jeszcze o krok dalej. Zaproponowali nam nowe wykończenie o nazwie Hyper Optical Pattern. Cóż to takiego? Warianty niebieski i ponoć niedostępny w naszym kraju zielony (Emerald Green) mają delikatny pasiasty wzór pod szkłem oraz bardzo delikatnie prążkowaną zewnętrzną powierzchnię szkła. Taka faktura nie tylko wygląda elegancko, ale też sprawia, że chwyt jest pewniejszy, a odciski palców są odrobinę (zdecydowanie tylko odrobinę) mniej widoczne. Wersja czarna ma zaś z tyłu klasycznie wypolerowane szkło. Nie jest to jednak typowa, nudna czerń, jak choćby ta z czarnego Galaxy S9, przypomina bowiem bardziej zmieniającą się w zależności od oświetlenia czerń obudowy OnePlusa 6 w wersji Mirror Black.
Obudowa Mate'a 20 Pro jest pyło- i wodoszczelna, zgodna z normą IP68. Producent zapewnia, że smartfon można zanurzyć na głębokość 1,5 m, na czas do 30 minut. Do Mate'a 20 Pro będzie jednak można dokupić specjalną obudowę, która pozwoli zejść pod wodę nieco głębiej, nawet do 5 m. W ustawieniach aparatu pojawił się z tej okazji nowy tryb wykonywania zdjęć podwodnych.
Zarówno na przednim, jak i tylnym panelu nie widać czytnika linii papilarnych. Został on bowiem ukryty pod powierzchnią ekranu, na jego środku, mniej więcej w jednej trzeciej wysokości. Wszystkie przyciski sterujące znalazły się zaś na prawym boku urządzenia, przy czym wyłącznik we wszystkich wersjach kolorystycznych jest czerwony. To z pozoru proste rozwiązanie dodaje urządzeniu klasy, szczególnie wersji czarnej.
Na dole obudowy jest dziwnie pusto, nawet pomimo tego, że obok centralnie położonego portu USB 3.1 gen. 1 typu C umieszczono, dość nietypowo, szufladkę na dwie karty Nano SIM. Brakuje tu znanych z P20 Pro grilli skrywających mikrofon i główny głośnik smartfonu. Huawei tym razem postanowił, że dźwięk będzie się wydobywał przez szczelinę portu USB. Mate 20 Pro nie ma też wyjścia słuchawkowego minijack 3,5 mm. Podobnie jak w rodzinie Mate 10 zachowała je wyłącznie tańsza wersja smartfonu, czyli zwykły Mate 20.
Malutka szufladka kart SIM wygląda, jakby nie miała szans pomieścić karty pamięci. Okazuje się jednak, że jedno z gniazd Nano SIM jest hybrydowe. Obsługuje ono jednak nowy typ karty pamięci o nazwie Nano Memory (NM), który Huawei lansuje razem z modelami Mate 20. Kartę NM o pojemności 128 GB oraz szybką ładowarkę bezprzewodową otrzymają jako bonus osoby zamawiające Mate'a 20 Pro w nadal prowadzonej przedsprzedaży. Jak można się domyślić, moduł NM ma takie same wymiary jak moduł dostępowy Nano SIM, a więc jest wyraźnie mniejszy (o mniej więcej 40 procent) niż tradycyjna karta microSD. Firma Huawei pokłada duże nadzieje w swoim pamięciowym pomyśle i chciałaby, żeby stał się on powszechnie obowiązującym standardem. Czy jest na to szansa? Trudno powiedzieć. Na razie 128-gigabajtowa karta Nano Memory kosztuje w polskich sklepach około 250 zł, czyli jest, delikatnie mówiąc, droga i pasuje tylko do dwóch smartfonów: Mate 20 oraz Mate 20 Pro. Mate 20 Pro w standardowej konfiguracji ma zaś wbudowane wystarczające do większości zastosowań 128 GB pamięci na dane.
Zastosowane szkło (producent utrzymuje, że jest to Gorilla Glass 5) okazuje się, podobnie jak to, które chroni P20 Pro, niezbyt odporne na zarysowania. Tymczasem Mate 20 Pro nie ma już fabrycznie naklejonej na ekran folii ochronnej, a tak zagięta powierzchnia wyświetlacza nie ułatwia stosowania tanich folii i szkieł. Na szczęście łatwiej będzie zadbać o tylny panel, w zestawie producent dołącza bowiem przezroczyste silikonowe etui.
Huawei Mate 20 Pro – 7-nanometrowy Kirin 980 jest szybki, ale nie wybitny
Sercem smartfonu Mate 20 Pro jest najnowszy chipset firmy Huawei, długo wyczekiwany HiSilicon Kirin 980. Układ produkowany w procesie klasy 7 nm (FinFET) wyposażono w 8-rdzeniowy procesor z konfiguracją rdzeni 2 + 2 + 4 (2 × Cortex A76 2,6 GHz + 2 × Cortex-A76 1,9 GHz + 4 × Cortex A55 1,8 GHz) oraz 10-rdzeniowy układ graficzny Mali-G76 MP10 i... to właśnie o jego wydajność najbardziej się boję, pamiętając osiągi układu GPU starszego Kirina 970. Huawei mocno chwali się także nowym, bardziej wydajnym dwurdzeniowym układem NPU (Neural Processing Unit), który ma wyraźnie usprawnić działanie funkcji związanych ze sztuczną inteligencją.
Huawei nie zastosował w modelu Mate 20 Pro 8 GB pamięci operacyjnej. Tyle ma dopiero ekstremalnie drogi Mate 20 RS Porsche Design. Musi nam zatem wystarczyć, podobnie jak posiadaczom P20 Pro, 6 GB RAM oraz 128 GB pamięci na dane (LPDDR4X). Mate 20 Pro ma ponadto: szybki modem LTE kategorii 21. (1,4 Gb/s / 200 Mb/s), dwuzakresową kartę Wi-Fi 802.11 ac (wave 2), odbiornik GPS (L1+L5)/GLONASS/Galileo/BeiDou, moduł Bluetooth 5.0 z obsługą kodowania aptX HD i LDAC, NFC oraz funkcję szybkiego przewodowego i bezprzewodowego ładowania wbudowanego akumulatora o pojemności 4200 mAh.
Wymiary urządzenia to 158 mm × 73 mm × 9,4 mm, a jego masa, całkiem konkretna, wynosi 189 g.
Huawei Mate 20 Pro od początku swojego rynkowego życia ma zainstalowaną najnowszą wersję systemu operacyjnego Android 9 oraz nieco zmodyfikowaną nakładkę EMUI, tym razem już w wersji 9.0.0.
Huawei Mate 20 Pro – dane techniczne | |||
---|---|---|---|
Wymiary | 158 mm × 73 mm × 9,4 mm | Modem LTE | kategorii 21. (1,4 Gb/s / 200 Mb/s) |
Masa | 189 g | Karta Wi-Fi | 2-zakresowa, ac (wave 2, do 1,7 Mb/s) |
Ekran | 6,3 cala, 19,5 : 9, HDR | NFC | Tak |
3120 × 1440 pikseli (QHD+) | Podczerwień | Tak | |
AMOLED | Radio FM | Nie | |
Chipset | HiSilicon Kirin 980 | Bluetooth | 5.0 z obsługą aptX HD, LDAC |
2 × Cortex A76 2,6 GHz + 2 × Cortex-A76 1,9 GHz + 4 × Cortex A55 1,8 GHz | Port USB | 3.1 gen. 1, gniazdo typu C, host USB | |
Mali-G76 MP10 | Lokalizacja | GPS, GLONASS, Galileo, BeiDou | |
Pamięć operacyjna | 6 GB | Pamięć na dane | 64 GB, 128 GB |
Akumulator | 4200 mAh | Karta pamięci | Nano Memory (hybrydowe gniazdo) |
Aparat z tyłu | Zdjęcia: 40 megapikseli (27 mm, f/1,8, OIS, PDAF + laser), 20 megapikseli (16 mm, f/2,2, PDAF + laser), 8 megapikseli (80 mm, f/2,4, OIS, PDAF + laser) | ||
Wideo: 2160p @ 30 kl./s, 1080p @ 60 kl./s, Slo-Mo 720p @ 960 kl./s | |||
Aparat z przodu | Zdjęcia: 24 MP (26 mm, f/2,0, FF, HDR) | ||
Wideo: 1080p @ 30 kl./s | |||
Inne | wodoszczelna obudowa (IP68), szybkie ładowanie przewodowe (40 W), szybkie ładowanie bezprzewodowe (15 W), funkcja zwrotnego ładowania bezprzewodowego (Qi), czytnik linii papilarnych pod powierzchnią ekranu, głośniki stereo, rozpoznawanie twarzy 3D, brak gniazda minijack 3,5 mm Cena: 4299 zł za wersję 6/128 GB (sprawdź obecne ceny) |
Huawei P20 Pro – wydajność
Nowy HiSilicon Kirin 980 został oficjalnie zapowiedziany na tegorocznych targach IFA w Berlinie, ale dopiero w modelu Mate 20 Pro możemy zobaczyć, co tak naprawdę ten układ potrafi.
W codziennych zastosowaniach nowy flagowiec Huawei działa bardzo płynnie. Trudno jednak po produkcie tej klasy spodziewać się czegoś innego.
Po niedawnych zarzutach o naginanie (delikatnie mówiąc) rzeczywistości w popularnych benchmarkach firma Huawei umieściła w menu Mate'a 20 Pro opcję włączenia i wyłączenia trybu wysokiej wydajności. Sprawdziliśmy zatem osiągi smartfonu w obu tych ustawieniach. W każdym wypadku rozdzielczość wyświetlanego obrazu ustawiona była na natywną ekranu, czyli QHD+ (nie dotyczy to, oczywiście, testów w trybie offscreen), Mate 20 Pro ma w fabrycznej konfiguracji aktywną funkcję inteligentnego dopasowywania rozdzielczości wyświetlanego obrazu, która ma na celu poprawę komfortu użytkowania i oszczędzanie energii akumulatora.
Poniższe wykresy ukazują osiągi smartfonu w popularnych testach procesora, układu graficznego oraz wbudowanej pamięci na dane. Chiński flagowiec radzi sobie w nich bardzo różnie, zależnie od tego, czy włączony jest tryb wysokiej wydajności czy też nie. Smartfonowi gracze zdecydowanie powinni pamiętać o tym przełączniku, ukrywającym się w sekcji ustawień dotyczących akumulatora, jednak nawet w trakcie pracy w szybszym trybie układ graficzny Mali-G76 MP10 nie jest w stanie pokonać GPU Adreno 630 ze Snapdragona 845. W normalnych warunkach tryb standardowy jest zaś wystarczająco komfortowy do codziennego użytkowania smartfonu, oglądania filmów oraz zabawy w mniej wymagających grach.
Dość istotną zaletą modelu Mate 20 Pro jest duża odporność na zjawisko throttlingu. Podczas 10-minutowych cykli obciążenia procesora jego wydajność malała zwykle nie więcej niż o 8–10 procent, co jest bardzo dobrym wynikiem.
Huawei Mate 20 Pro – nareszcie OLED o rozdzielczości QHD+
W modelu Mate 20 Pro wreszcie pojawił się ekran OLED o rozdzielczości QHD+. Do tej pory nabywcy urządzeń Huawei, poza modelem Mate RS Porsche Design, musieli zadowolić się matrycami klasy Full HD+.
Nowy smartfon ma zaś ekran o przekątnej 6,39 cala, rozdzielczości 3120 × 1440 pikseli oraz proporcjach boków 19,5 : 9. Pokrywa go zagięte na bokach szkło Corning Gorilla Glass 5 (to informacja pochodząca bezpośrednio od Huawei Polska, gdyż w danych technicznych smartfonu nie pojawia się oznaczenie wersji tego szkła).
W codziennym użytkowaniu ekran Mate'a 20 Pro robi bardzo dobre wrażenie. Jest czytelny na zewnątrz, zapewnia rewelacyjny kontrast i szerokie kąty widzenia. Oczywiście, na samych zagięciach można dostrzec przebarwienia koloru, ale praw fizyki to nawet Huawei nie oszuka.
W ustawieniach ekranu można dostrzec pozycję o nazwie Naturalne kolory. Producent obiecuje, że działający w tym trybie smartfon automatycznie dopasuje temperaturę barwową do panujących na zewnątrz warunków oświetleniowych. Mogą z niej śmiało korzystać bywalcy klubów z niecodziennym oświetleniem, ale w typowych warunkach miałem wrażenie, że kolorystyka jest nieco zbyt ciepła. Równie dobrze, a nawet LEPIEJ, można na sztywno ustawić ręcznie zmodyfikowane ustawienie Wyraziste z aktywną ciepłą temperaturą barw.
Tryb domyślny – Wyraziste
Jest to ustawienie, w którym ekran smartfonu został skalibrowany do wyświetlania kolorów z zakresu hollywoodzkiej przestrzeni barwowej DCI-P3. Widać jednak wyraźnie, że w fabrycznej konfiguracji producent Mate'a 20 Pro postawił na podbicie kolorów z zakresu błękitów i lekko nie doszacował nasycenia czerwieni poniżej 75 procent maksymalnego. Zbyt zimna jest też biel: jej temperatura to 7807 K zamiast referencyjnej 6500 K. W tej sytuacji średni błąd odwzorowania kolorów delta E 2000 jest dość duży: 5,62. Maksymalna jasność ekranu, 484 cd/m2, jest za to bardzo dobra, przynajmniej jak na typowe osiągi techniki OLED. Poziom czerni i kontrast są zaś idealne.
gamut temperatura bieli
luminancja krzywa gamma
Dodatkowe ustawienie temperatury wyświetlanej bieli/ tonacji kolorów o nazwie Ciepłe pozwala łatwo uzyskać znacznie bardziej neutralną temperaturę barwową bieli, 6637 K, i tym samym lepszą kalibrację/wierność wyświetlanych kolorów.
gamut (Wyraziste, Ciepłe) temperatura bieli (Wyraziste, Ciepłe)
Tryb Normalne
Tym razem zakres wyświetlanych kolorów zostaje ograniczony mniej więcej do wymogów panującej powszechnie w internecie przestrzeni sRGB. W ustawieniu domyślnym temperatura barwowa wyświetlanej bieli wynosi 7081 K, a średni błąd odwzorowania kolorów delta E ma wartość znacznie bardziej do przyjęcia niż w domyślnym trybie Wyraziste: 2,47. Niepotrzebne jest tylko lekkie przeciągnięcie poza standard zakresu wyświetlanych zieleni. Przełączając się z trybu Wyraziste w Normalne, musimy być też gotowi na to, że na ekranie Mate'a 20 Pro ujrzymy obraz o bardzo stonowanych, wręcz powściągliwych barwach. Podejrzewam zatem, że nie znajdzie on zbyt wielu zwolenników i większość użytkowników pozostanie przy ustawieniu Wyraziste.
gamut temperatura bieli
luminancja krzywa gamma
Wykresy poniżej przedstawiają najważniejsze parametry ekranu Mate'a 20 Pro w porównaniu z osiągami popularnych rywali.
Huawei Mate 20 Pro – pojemny akumulator, EMUI 9 i kilka funkcji, na które czekaliśmy
Mate 20 Pro dobrze leży w dłoni, a jeszcze lepiej spoczywa w niej po zastosowaniu dołączonego w zestawie etui. Położenie czytnika linii papilarnych pod ekranem wydaje się optymalne, a system rozpoznawania twarzy Huawei 3D Depth Sensing działa szybko i skutecznie, także w bardzo słabym oświetleniu zastanym oraz gdy telefon jest trzymany pod sporym kątem względem twarzy. Mate 20 Pro ochroni również użytkownika przed przypadkowym odblokowaniem go „na śpiocha”, ale tylko jeśli w menu zostanie aktywowana funkcja Wymagaj kontaktu wzrokowego.
Jeżeli ekran Mate'a 20 Pro okaże się dla kogoś zbyt duży, na przykład do wygodnego pisania SMS-ów lub obsługi przycisków sterujących działaniem systemu, to z pomocą przyjdą mu takie funkcje jak możliwość łatwego zmniejszenia obszaru roboczego ekranu czy wykorzystania do obsługi smartfonu gestów wykonywanych po ekranie lub pływającego przycisku. Te ostatnie wymagają nieco przyzwyczajenia i nie działają z szybkością błyskawicy, ale z pewnością są dodatkiem godnym pochwały. Szkoda jednak, ze w mnogości ustawień związanych ze sposobem kontrolowania Androida (tradycyjne przyciski wirtualne, pływający punkt, gesty) brakuje możliwości wyboru standardowej belki sterującej z Androida 9 lub choćby zbliżonego funkcjonalnie rozwiązania o nazwie Nawigacja jednym klawiszem, które Huawei stosuje z powodzeniem w smartfonach Honor. Być może producent doda je w przyszłości także w modelu Mate 20 Pro.
Skoro już o belce mowa... bardzo dobrą wiadomością jest to, że Huawei w modelu Mate 20 Pro już od samego początku postawił na najnowszą wersję Androida Pie, który został oczywiście obowiązkowo rozbudowany o firmową nakładkę EMUI w wersji 9. Sama nakładka nie zmieniła się znacząco względem wersji 8, stosowanej w P20 Pro. Wnikliwi użytkownicy dostrzegą, rzecz jasna, drobne usprawnienia, ale z pewnością nie jest to funkcjonalna ani wizualna rewolucja.
Podstawowe ekrany interfejsu użytkownika modelu Huawei Mate 20 Pro
Notch na ekranie Mate'a 20 Pro jest naprawdę spory. Ma 32,8 mm szerokości. Pewnym pocieszeniem dla przeciwników wcięcia jest możliwość jego ukrycia, która w wypadku ekranów OLED sprawdza się doskonale. W obecnej, startowej wersji oprogramowania można jednak dostrzec, że Mate 20 Pro chyba nie do końca wie, jak wielkim notchem dysponuje. Zdarza się bowiem, że w prawym polu ikon nie ujrzymy jakiejś ikony, szczególnie po włączeniu wskaźnika naładowania obok ikony akumulatora. Zdarzało się też, że widoczna tu była tylko połowa ikony (patrz zdjęcie na dole).
Huawei Mate 20 Pro – wydajność akumulatora
W Huawei P20 Pro zachwycaliśmy się ogniwem o pojemności 4000 mAh, które sprawdzało się w codziennym użytkowaniu bardzo dobrze. Mate 20 Pro otrzymał jeszcze większy akumulator, o pojemności 4200 mAh. W połączeniu z chipsetem wytwarzanym w procesie klasy 7 nm i energooszczędnym ekranem OLED daje on nadzieję na długie przerwy pomiędzy ładowaniami.
Pierwsze tygodnie z modelem Huawei Mate 20 Pro pokazują, że nawet mocno eksploatowany smartfon jest w stanie dotrwać bez problemu do wieczornego doładowania. Mniej eksploatowany poprosi o ładowanie raz na dwa dni. Warto jednak pamiętać, że działanie w aktywnym trybie wysokiej wydajności zauważalnie wpływa na zużycie energii, szczególnie gdy rzeczywiście wykorzystywany jest układ GPU. Dobrze pokazują to wyniki w teście akumulatora z programu GFXBench (scena T-Rex, patrz wykres poniżej) oraz w teście akumulatora z PCMarka (Work 2.0) – tu czas działania maleje ze standardowych 10 godzin i 18 minut do 8 godzin i 57 minut (w trybie wysokiej wydajności).
Godzinne słuchanie muzyki z serwisu Spotify za pomocą dołączonych w komplecie słuchawek USB kosztowało akumulator 2 procent energii, a nocne czuwanie z jedną kartą SIM w sieci Wi-Fi 5 GHz – 6–8 procent. Intensywna praca w drodze z włączonym ekranem przez 4 godziny zredukowała wskazanie stanu naładowania ogniwa ze 100 procent do 50 procent.
Mate'a 20 Pro standardowo wyposażono w szybką, 40-watową ładowarkę SuperCharge (10 V, 4 A). Dla porównania: poprzedni model ładowarki SuperCharge, dodawany do P20 Pro, osiągał moc wyjściową zaledwie 22,5 W (5 V, 4,5 A). Nowa funkcja superszybkiego ładowania sprawdza się doskonale: pełne ładowanie ogniwa trwa nieco ponad godzinę, a w kwadrans uzupełnimy 25 procent energii. Firma Huawei, żeby wywrzeć na użytkowniku większe wrażenie, zastosowała tym razem wskaźnik ładowania z setnymi częściami procenta (w P20 Pro były tylko części dziesiętne). Uzyskany efekt psychologiczny wart był zachodu – po podłączeniu smartfonu do superszybkiej ładowarki od razu widać, że dzięki niej energia dosłownie wlewa się do akumulatora. :-)
Inną istotną nowością w systemie zasilania Mate'a 20 Pro jest ładowanie bezprzewodowe, dotychczas dostępne wyłącznie w bardzo drogim modelu Mate RS Porsche Design.
Wraz z nowym flagowcem firma Huawei zaprezentowała od razu swoją szybką ładowarkę indukcyjną o mocy wyjściowej 15 W, która w trybie standardowym kompatybilna jest również z innymi urządzeniami zgodnymi ze standardem Qi. Jej cena wahać się będzie w polskich sklepach w okolicach 200 zł, a zatem nie będzie to tani gadżet. Na szczęście Mate'a 20 Pro naładujemy także z użyciem typowej ładowarki Qi, choć oczywiście wolniej.
Całkowitą nowością jest zaś funkcja Bezprzewodowe ładowanie zwrotne, którą znajdziemy w sekcji ustawień akumulatora. Po jej włączeniu smartfon sam zamieni się w ładowarkę bezprzewodową Qi i będzie mógł bezprzewodowo przekazać nieco własnej energii innemu urządzeniu, na przykład słuchawkom Huawei Freebuds 2 Pro lub innemu telefonowi.
Huawei Mate 20 Pro – szeroki kąt zamiast modułu monochromatycznego
Duża wyspa głównego aparatu na tylnym panelu sprawia, że Mate'a 20 Pro raczej nie pomylimy z żadnym innym dostępnym na rynku urządzeniem. Cyfrówka smartfonu składa się z trzech modułów fotograficznych oraz podwójnej diodowej lampy błyskowej. Charakterystyczne logo informuje nas, że i tym razem podczas projektowania aparatu Mate'a 20 Pro swoje pięć groszy dorzuciła ceniona niemiecka firma Leica.
W trójmodułowy aparat główny był już wyposażony P20 Pro i niektórzy spodziewali się, że w modelu Mate 20 Pro ujrzymy jeszcze bardziej rozbudowany aparat – z czterema modułami. Tak się jednak nie stało. Inżynierowie Huawei uznali, że czwarty niepotrzebnie skomplikowałby konstrukcję i zapewne zwiększyłby istotnie koszt produkcji. Wybrali więc dla siebie „większe dobro”, czyli usunęli tak chwalony w P20 Pro moduł monochromatyczny, który zastąpili pożądanym przez użytkowników modułem szerokokątnym. W nowym flagowcu Huawei mamy zatem: standardowy moduł o rozdzielczości 40 megapikseli (ekwiwalent ogniskowej 27 mm, f/1,8, OIS, PDAF + laser), moduł szerokokątny o rozdzielczości 20 megapikseli (ekwiwalent ogniskowej 16 mm, f/2,2, PDAF + laser) oraz moduł tele 3x o rozdzielczości 8 megapikseli (ekwiwalent ogniskowej 80 mm, f/2,4, OIS, PDAF + laser).
Główna matryca o rozdzielczości 40 megapikseli ma bardzo duży, jak na smartfonowe realia, rozmiar 1/1,7 cala, jednak przy tej rozdzielczości pojedyncza komórka światłoczuła jest oczywiście w swoim rozmiarze znacznie bardziej standardowa.
Fotografując modułem tele 3x w trybie automatycznym, podobnie jak w przypadku innych modułów uzyskamy zdjęcia o rozdzielczości 10 megapikseli. Oryginalne 8 megapikseli dostępne będzie dopiero w trybie Pro. W ustawieniu tele 3x dodatkowo nie działa błysk lampy LED – mamy jedynie możliwość jej włączenia na stałe.
Przednia cyfrówka modelu Mate 20 Pro ma taką samą rozdzielczość jak ta w P20 Pro (24 megapiksele, ekwiwalent ogniskowej 26 mm, f/2,0). Została jednak wzbogacona o funkcje AI, dodawania efektu bokeh i wykonywania zdjęć o dużej dynamice (HDR). Nadal brakuje jednak systemu automatycznego ustawiania ostrości, a zatem użytkownik musi się nauczyć, z jakiej odległości uzyska idealnie ostry wizerunek twarzy.
Oto przykłady zdjęć tej samej sceny wykonanych za pomocą trzech modułów głównego aparatu Mate'a 20 Pro:
aparat szerokokątny aparat standardowy aparat tele
I jeszcze kilka kadrów pozwalających ocenić działanie aparatu Mate'a 20 Pro w różnych warunkach oświetleniowych. Nawet pomimo braku modułu monochromatycznego cyfrówka nowego flagowca Huawei radzi sobie dobrze również w słabym świetle zastanym: zdjęcia są poprawnie naświetlone, mają intensywne kolory, a poziom szumu elektronicznego jest dobrze kontrolowany. Ostatni obrazek w poniższym zestawieniu pokazuje możliwości aparatu w dziedzinie fotografii makro. Producent zachwala, że Mate 20 Pro wykona ujęcie supermakro już z odległości 2,5 cm.
Następne dwie pary zdjęć przedstawiają ten sam kadr nocny przechwycony aparatem Mate'a 20 Pro w trybie automatycznym (Zdjęcie) oraz w wyspecjalizowanym trybie wykonywania zdjęć nocnych. W obu wypadkach zdjęcia są bardzo dobre, ale zastosowanie trybu Nocne gwarantuje jakość zbliżoną do tej, z której zasłynął P20 Pro. Czas naświetlania nocnych kadrów pozostał na poziomie 4–6 sekund i nadal nie trzeba korzystać ze statywu – nieporuszone zdjęcie uzyskamy bez większego trudu z ręki.
Tryb standardowy Tryb zdjęć nocnych
Pozostaje jeszcze kwestia porównania zdjęć nocnych wykonanych P20 Pro (wyposażonym w dodatkowy, jasny moduł monochromatyczny) oraz nowym Mate'em 20 Pro (pozbawionym tego modułu). Oba są dość zbliżonej klasy, ale... można odnieść wrażenie, że lepsze kolorystycznie są kadry z nowego flagowca Huawei: mają bardziej intensywne barwy, szczególnie w zakresie czerwieni. Zdarzało się bowiem, że czerwone elementy na zdjęciach nocnych z P20 Pro zupełnie traciły swoją kolorystykę i stawały się prawie monochromatyczne (na szczęście nie działo się to bardzo często). Co ciekawe, mimo braku jasnego obiektywu monochromatycznego Mate 20 Pro zdaje się nawet lepiej kontrolować poziom elektronicznego szumu przy zachowaniu akceptowalnej szczegółowości obrazu. Istotną różnicę na korzyść P20 Pro dostrzec można jednak podczas fotografowania z lampą błyskową. Zdjęcia wykonane smartfonem Mate 20 Pro w sytuacji, gdy brakuje oświetlenia zastanego lub jest ono bardzo słabe, mają bardziej widoczny elektroniczny szum, słabszą jakość detali i mniejsze nasycenie kolorów. W takim starciu P20 Pro nadal zdaje się więc wygrywać z Mate'em 20 Pro, przynajmniej na razie. Problem ten może wynikać z rozpraszania się części błysku we wspólnym szkle przykrywającym wszystkie moduły aparatu i flash. Liczę, że programiści Huawei postarają się jakoś to poprawić przy okazji aktualizacji oprogramowania aparatu.
Huawei Mate 20 Pro Huawei P20 Pro
Mate 20 Pro bardzo dobrze radzi sobie za to z dodawaniem do zdjęć i portretów wirtualnego efektu bokeh. Jego aparat nie ma większych problemów z wyizolowaniem z tła nawet bardzo skomplikowanych obiektów, takich jak szklany słój czy źdźbło ozdobnej trawy. Możliwość dodawania efektu bokeh ma teraz także przedni aparat Mate'a 20 Pro. Największą nowością jest zaś możliwość tworzenia takiego efektu również podczas filmowania.
Tak wyglądają panoramy przechwytywane przez cyfrówkę Mate'a 20 Pro. Typowo dla aparatów Huawei nie są rewelacyjne, ale zostały poprawnie zmontowane i mają wysoką rozdzielczość pionową, około 2200–2300 pikseli.
Tylny aparat smartfonu rejestruje filmy w rozdzielczości UHD w 30 kl./s. Gdzie podział się tryb UHD 60 kl./s – tego nie wiem. Przednia cyfrówka przechwyci zaś wideo w rozdzielczości maksymalnie Full HD z taką samą płynnością. Dodatkowo mamy możliwość zapisu filmów w zwolnionym tempie w rozdzielczości HD w 960 kl./s (spowolnienie 32×).
Jakość nagrywanych filmów jest dobra, przy czym zastosowana funkcja inteligentnej stabilizacji cyfrowo-optycznej sprawdza się dobrze nawet przy dużym zoomie. Prawda jest jednak taka, że Huawei ma jeszcze co poprawić w dziedzinie zapisu wideo, na przykład pojawiające się w trybie UHD dostrzegalne na brzegu obrazu podczas panoramowania sceny zniekształcenia/ciemniejsze przebarwienia. Za to rozwiązania pozwalające dodać efekt bokeh na filmie lub wyizolować główny, kolorowy obiekt z tła, które zostaje zapisane jako monochromatyczne, są sporymi zaletami sekcji wideo Mate'a 20 Pro.
Oto przykłady filmów zarejestrowanych nowym smartfonem Huawei.
Huawei Mate 20 Pro – solidne głośniki, ale brak gniazda słuchawkowego
W modelu Mate 20 Pro, podobnie jak w P20 Pro, producent zastosował stereofoniczny system głośników. Składa się on z głównego przetwornika zamontowanego na dole obudowy oraz dodatkowego, ukrywającego się w szczelinie głośnika słuchawki. Ten pierwszy jest szerokopasmowy, ten drugi, nieco mniej wydajny, odtwarza głównie dźwięki z zakresu tonów wysokich i wyższej średnicy. Taka konfiguracja wystarcza jednak do stworzenia realistycznego efektu stereo. Z przyczyn estetycznych lub ze względu na jakieś nie do końca jasne założenia konstrukcyjne (np. przez szufladkę kart umieszczoną na dole) dźwięk płynący z głównego głośnika wydobywa się poprzez szczelinę portu USB. System taki brzmi nieco mniej efektywnie niż rozwiązanie z P20 Pro, ale dźwięk wydaje się pełniejszy i mniej agresywny, co ogólnie należy traktować jako poprawę. Inna sprawa, że w czasie przewodowego ładowania akumulatora jakość odtwarzanego dźwięku ze zrozumiałych przyczyn wyraźnie słabnie.
Mate 20 Pro nie ma wyjścia słuchawkowego minijack 3,5 mm. Co ciekawe, tańszy Mate 20 takie gniazdo zachował. W komplecie z telefonem dostajemy jednak zarówno przejściówkę z USB na 3,5-milimetrowego minijacka, jak i douszne słuchawki USB. Te drugie nawet nie grają fatalnie, a do tego zastosowany w nich przewód okazał się całkiem odporny na powstawanie efektu mikrofonowego, ale zarazem bardzo słabo tłumią dźwięki z otoczenia (nie sprawdzą się zatem w drodze, gdyż wymagają wówczas większej, męczącej słuch głośności, a ta z kolei sprawia, że inni słyszą wyraźnie, czego słuchamy), mają grzechoczący przycisk pilota i ogólnie wyglądają nieco zabawkowo, mimo że przejawiają pewne wizualne ciągoty do stylu słuchawek firmy Apple. Słowem, najwyżej szkolna trójka.
Z kolei przejściówka USB-minijack zapewnia typową, czyli zaledwie poprawną, jakość dźwięku. Tym, którym zależy na lepszym brzmieniu, pozostaje zatem korzystanie z dobrej klasy słuchawek Bluetooth (na przykład Sony WH-1000XM3 czy Parrot Zik 3.0). Mate 20 Pro obsługuje kodowanie przesyłanego bezprzewodowo dźwięku w standardach aptX, aptX HD, a nawet LDAC.
Ustawienia dźwięku obejmują, tradycyjnie dla smartfonów Huawei, tryb Dolby Atmos (automatyczny, film, muzyka), trzy predefiniowane charakterystyki brzmienia (otwarty, bogaty, skoncentrowany) oraz dostęp do 10-pasmowego korektora graficznego. Korekcje te nie działają jednak w wypadku użycia słuchawek Bluetooth.
Huawei Mate 20 Pro – poważne rynkowe zagrożenie
Huawei już swoim starszym modelem P20 Pro wykonał duży wizualny i funkcjonalny krok w przód. Ekran AMOLED, świetny aparat, dobra wydajność, solidna, elegancka, wodoszczelna obudowa i stereofoniczny zestaw głośników to tylko kilka z licznych zalet tego modelu. Nie do końca wierzyliśmy jednak w aż tak ogromny rynkowy sukces nowej serii P. Tymczasem wraz z Mate'em 20 Pro otrzymaliśmy jeszcze więcej nowości: 7-nanometrowy chipset HiSilicon Kirin 980, atrakcyjny wygląd, doskonale wpisujący się w tegoroczne trendy, wreszcie ekran OLED QHD+ oraz funkcję ładowania bezprzewodowego w powszechnie dostępnym smartfonie Huawei, czytnik linii papilarnych ukryty pod powierzchnią ekranu, efektywny system rozpoznawania twarzy, szerokokątny moduł w głównym aparacie i jeszcze bardziej pojemny akumulator (4200 mAh) z funkcją superszybkiego ładowania. Mate 20 Pro ma też od początku najnowszy system Android 9 i lekko zmodyfikowaną nakładkę Huawei EMUI 9.0.0. Wszystko to sprawia, że ten świeżutki chiński flagowiec ma realne szanse, by choć odrobinę zatrząść rynkiem telefonów klasy premium.
Huawei Mate 20 Pro, jak każdemu innemu nowemu flagowcowi, można oczywiście wytknąć zbyt wysoką początkową cenę, 4299 zł za wersję 6 GB / 128 GB. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że z czasem będzie ona malała (sprawdź, ile obecnie kosztuje Mate 20 Pro) oraz że smartfon pojawi się w dobrej cenie w planach abonamentowych u polskich operatorów GSM.
Nie da się jednak ukryć tego, że nawet Mate 20 Pro ma pewne minusy. Nowy czytnik linii papilarnych może się podobać, ale nie jest już tak szybki jak jego tradycyjna odmiana. Inne mniej lub bardziej istotne, ale jednak realne słabostki nowego flagowca Huawei to: brak gniazda słuchawkowego, niestandardowe gniazdo na kartę pamięci, dość łatwo rysujące się szkło Gorilla Glass 5, słabsze zdjęcia nocne wykonywane z użyciem lampy, sekwencje wideo gorszej jakości, niż można by oczekiwać po flagowym modelu, i układ graficzny, niby wydajny, ale niezdolny pokonać obecnego lidera Adreno 630.
Wszystkie te minusy nie są jednak na tyle poważne, żebyśmy nie dostrzegli i nie docenili solidności oraz elegancji konstrukcji, a także dobrego kierunku, w którym podążają smartfonowe produkty Huawei. Dlatego postanowiliśmy wyróżnić model Mate 20 Pro nagrodą Urzekający produkt 2018 roku.
Do testów dostarczył: Huawei
Cena w dniu publikacji (z VAT): 4299 zł