Podczas paryskiej prezentacji modelu P20 Pro prelegenci z firmy Huawei skupili się przede wszystkim na trzech cechach nowego smartfonu: eleganckim wyglądzie, aparacie Leica trzeciej generacji i obowiązkowej w tym roku w urządzeniach przenośnych sztucznej inteligencji. Sam liczyłem dodatkowo na nowy chipset, jednak Chińczycy tym razem zdecydowali się wybrać bezpieczną i nie generującą dodatkowych kosztów drogę sprzętowej kontynuacji. Rewolucję w wydajności przyniesie zatem dopiero kolejny Huawei Mate.
Huawei P20 Pro – jakość wykonania na wysokim poziomie
P20 Pro to elegancki i solidnie wykonany smartfon, który spełnia pod tym względem wszystkie wymagania stawiane obecnie flagowcom. Jego bryła wizualnie zrywa z wyglądem starszych modeli P9 i P10. Ma metalową ramę, front i tył pokryte szkłem Corning Gorilla Glass 5, ekran Full HD+ o wydłużonych proporcjach 2,07:1, zminimalizowane ramki, wodoszczelną i pyłoszczelną obudowę (certyfikat IP67) oraz gniazdo USB 3.1 typu C. Ponadto obsługuje dwie karty SIM.
Wszystkie wersje P20 Pro mają czarny front z niewielkim wcięciem (notch) na górze ekranu. Ukrywają się w nim: przednia kamera, głośnik słuchawki, czujniki oświetlenia i zbliżeniowy oraz malutka dioda statusu. Programiści Huawei pomyśleli o możliwości ukrycia notcha przez wygaszenie górnej części ekranu. Dzięki temu sprytnemu zabiegowi smartfon zyskuje klasyczny wygląd, a wygaszona część ekranu nie marnuje się. Po bokach wcięcia wciąż pojawiają się dane systemowe, aktualna godzina, informacje o zasięgu sieci i inne powiadomienia.
Nowością w P20 Pro jest cieniowany tylny panel (ombre). Chińczycy postawili na połączenie fioletu i niebieskiego (wersja o nazwie Twilight) oraz perłowego złota i różu (Pink Gold). W Polsce oficjalnie dostępna będzie wyłącznie fioletowa wersja cieniowana Twilight, którą widać w większości materiałów reklamowych serii P20. Miłośnicy klasyki będą zaś mogli wybrać dla siebie P20 Pro z czarnym lub niebieskim tylnym panelem. Warianty te również wyglądają bardzo elegancko.
W konstrukcji P20 Pro zawiodły mnie jednak dwie rzeczy: brak gniazda słuchawkowego minijack o średnicy 3,5 mm (jest wyłącznie USB 3.1 typu C) oraz to, że tylny panel ze szkła Corning Gorilla Glass 5 łatwo zbiera odciski palców i łapie zarysowania. Obowiązkowym dodatkiem do P20 Pro wydaje się zatem futerał. Nie znalazłem go w naszym testowym zestawie, choć na stronie producenta można przeczytać, że takowy powinien się w nim znajdować.
Na froncie P20 Pro producent nakleił ochronną folię, która w testowym egzemplarzu była krzywo nałożona. W czołowym modelu za 3500 zł nie powinno się to zdarzyć. Fabryczna folia sprawia ponadto, że obraz jest zauważalnie mniej kontrastowy, szczególnie w jasnym świetle. Oczywiście, zawsze można ją zdjąć i starać się zaufać osławionej odporności na zarysowania szkła Corning Gorilla Glass 5 lub dokupić dodatkowe, ochronne szkło hartowane.
Korzystając z P20 Pro w trudnych warunkach pogodowych warto cały czas pamiętać o umieszczonym na stronie WWW producenta zapisie dotyczącym wodo- i pyłoszczelności smartfonu: „Z czasem odporność na zachlapania, wodę i pył może słabnąć. […] Gwarancja nie obejmuje uszkodzeń spowodowanych płynami”. Dodatkowy komentarz w tej kwestii wydaje się zbędny.
Huawei P20 Pro – dane techniczne, czyli klasyczne nihil novi
Nowy flagowiec Huawei nie pada zbyt daleko od jabłoni, czyli dotychczasowego najwyższego modelu marki - Mate 10 Pro. Również w nim zastosowano wykonany w procesie technologicznym 10 nanometrów chipset HiSilicon Kirin 970 (4 × Cortex A73 2,36 GHz + 4 × Cortex A53 1,8 GHz + Mali-G72 MP12), 6 GB pamięci operacyjnej LPDDR4 oraz 128 GB pamięci dla naszych danych. Niektórzy mogą poczuć się zawiedzeni brakiem w P20 Pro gniazda dla karty microSDXC, ale z drugiej strony tak duża ilość wbudowanej pamięci powinna większości użytkowników wystarczyć z nawiązką. Pozostała za to obsługa dwóch kart SIM (2 × Nano SIM, Dual SIM Standby).
Huawei P20 Pro ma ponadto: modem LTE kategorii 18. (1,2 Gb/s / 150 Mb/s), dwuzakresową kartę Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac, moduł Bluetooth 4.2 z obsługą aptX HD, moduł NFC, odbiornik GPS/GLONASS, BeiDou, Galileo, złącze USB 3.1 typu C, dwa głośniki (stereo) oraz port podczerwieni, pozwalający wykorzystać smartfon w roli podręcznego pilota uniwersalnego.
Zestaw wbudowanych sensorów obejmuje: czujnik grawitacyjny, oświetlenia, Halla, temperatury kolorów, odległości (laserowy), czytnik linii papilarnych, żyroskop i kompas.
P20 Pro – dane techniczne | |
---|---|
Model | CLT-L29 |
Współczynniki SAR | 0,73 W/kg (głowa), 1,22 W/kg (ciało) |
Ekran | 6,1 cala, OLED, FHD+ (2240 × 1080 pikseli), Corning Gorilla Glass 5, dotyk wielopunktowy, wygaszacz Always On |
Chipset | HiSilicon Kirin 970, 8 rdzeni (4 × 2,4 GHz Cortex-A73 + 4 × 1,8 GHz Cortex-A53), GPU Mali-G72 MP12 |
Wbudowana pamięć | 6 GB RAM, 128 GB flash, brak gniazda dla karty microSD |
Dual SIM | Dual SIM Standby (dwa gniazda nano-SIM) |
Wymiary i masa | 155,2 mm × 74,6 mm × 9,8 mm (bez uwzględnienia wystającej optyki – 7,2 mm), 183 g |
System operacyjny | Android 8.1.0 z nakładką EMUI 8.1 (w czasie testu – z poprawką zabezpieczeń z 1.04.2018) |
Modem LTE / karta Wi-Fi / Bluetooth / NFC / ANT+ / odbiornik GPS | LTE-A kategorii 18. (1,2 Gb/s / 150 Mb/s) / IEEE 802.11 a/b/g/n/ac / 4.2 LE, aptX HD / Tak / Nie / GPS, GLONASS, BDS, Galileo |
Wbudowane czujniki | akcelerometr, czujnik oświetlenia, czujnik zbliżeniowy, kompas, żyroskop, czujnik Halla, czytnik linii papilarnych, czujnik temperatury kolorów, laserowy czujnik odległości |
Aparaty | potrójny aparat główny (40 MP RGB, 27 mm, f/1,8 + 20 MP BW, 27 mm, f/1,6 + 8 MP RGB, 80 mm, 1/2,4; aparat przedni 24 MP, f/2,0; zapis filmów w rozdzielczości 4K (2160/ 30 kl./s) oraz filmów w zwolnionym tempie (720/ 960 kl./s) |
Akumulator | 4000 mAh, litowo-polimerowy, niewymienny, funkcja szybkiego ładowania (SuperCharge), brak funkcji ładowania bezprzewodowego |
Gniazda połączeniowe | USB 3.1 generacji 1. (typu C) |
Akcesoria dołączone w zestawie | ładowarka USB, przewód USB, wypychacz szuflady kart, słuchawki stereo z mikrofonem |
Inne | wodoszczelna obudowa (IP67), brak gniazda słuchawkowego minijack o średnicy 3,5 mm |
Cena | 3499 zł (sprawdź aktualną cenę) |
Huawei P20 Pro – pełna funkcjonalność i dobra wygoda obsługi
Według producenta, obudowa P20 Pro została zaprojektowana tak, aby była symetryczna i nie miała żadnych, nieprzyjemnych w dotyku krawędzi. I jest to prawdą. Smartfon bardzo dobrze leży w dłoni, pomimo swoich sporych rozmiarów (155,2 mm × 74,6 mm × 7,2 mm, z wystającą optyką – 9,8 mm) i masy (183 g). Polerowana boczna rama z metalu oraz oba szklane panele tworzą jednak nieco śliskie połączenie - dlatego cennym dodatkiem do P20 Pro będzie futerał. Włącznik smartfonu znajduje się w bardzo wygodnym miejscu, ale przyciski do zmiany głośności umieszczono, moim zdaniem, trochę zbyt wysoko.
Znajdujący się pod ekranem czytnik linii papilarnych działa szybko i pewnie, czyli jak zwykle w telefonach Huawei. Można go jednak używać nie tylko do odblokowywania ekranu, ale również w roli ekranowych przycisków sterowania systemem - zastąpimy je gestami wykonywanymi palcem po czytniku.
Zaskakująco dobrze sprawdza się także zaimplementowana w P20 Pro funkcja rozpoznawania twarzy. Działała pewnie zarówno z większej odległości, przy ustawieniu smartfonu pod lekkim kątem i w słabszym świetle zastanym. Żeby wygodnie korzystać z możliwości odblokowywania systemu z wykorzystaniem rysów naszej twarzy, trzeba jednak włączyć w menu P20 Pro opcję automatycznego wybudzania ekranu po podniesieniu smartfonu (urządzenie samo zasugeruje ją podczas aktywowania funkcji rozpoznawania twarzy). Jeśli nie zostanie ona włączona, wówczas za każdym razem będziemy musieli wcześniej wcisnąć przycisk włącznika telefonu.
Działaniem smartfonu zawiaduje system operacyjny Android 8.1.0 współpracujący z firmową nakładką Huawei EMUI 8.1. Tradycyjnie dla Huawei mamy zatem do wyboru ustawienie ekranu głównego z szufladą aplikacji lub bez niej. W urządzeniu z ekranem OLED, którym jest P20 Pro, warto dodatkowo skorzystać z możliwości zmiany koloru tła menu na czarne, co zmniejszy zużycie energii.
Podstawowe ekrany interfejsu użytkownika Huawei P20 Pro
Innym przydatnym udogodnieniem, które w standardowej konfiguracji P20 Pro jest wyłączone, okazał się wygaszacz Always On. Po aktywowaniu go smartfon wyświetli na zablokowanym ekranie: godzinę, datę i stan akumulatora.
P20 Pro to jeden z nielicznych już nowych smartfonów, które wyposażono w moduł podczerwieni. Dzięki niemu można wykorzystywać urządzenie w roli podręcznego pilota zdalnego sterowania. Zainstalowana fabrycznie aplikacja o nazwie Inteligentny pilot nie jest zbyt elastyczna, jeśli chodzi o programowanie kodów, edytowanie poszczególnych funkcji i finalny wygląd wirtualnego pilota, lecz przy odrobinie dobrej woli okaże się całkowicie wystarczająca.
Wydajność akumulatora
Pierwsze informacje o zastosowaniu w P20 Pro akumulatora o pojemności 4000 mAh oraz dobre wspomnienia pozostałe po korzystaniu ze starszego modelu Mate 10 Pro (o właściwie identycznych parametrach) bardzo pozytywnie nastrajały mnie do nowego flagowca Huawei. Szybko się jednak okazało, że jeśli sprzęt jest użytkowany w typowy, multimedialny sposób (trochę internetu, wideo, obsługi poczty, około 2 godzin słuchania muzyki za pomocą słuchawek Bluetooth plus kilkadziesiąt wykonanych zdjęć), to konieczne jest tradycyjne, czyli conocne ładowanie akumulatora. Jeśli smartfon był traktowany delikatniej, wówczas po upływie doby zostawało jeszcze nieco energii, zapas na mniej więcej połowę następnego dnia. Ze strony producenta docierały do mnie informacje, że sztuczna inteligencja telefonu z czasem opanuje tę kwestię i zoptymalizuje zużycie akumulatora, jednak miesiąc intensywnego użytkowania P20 Pro w zasadzie nic nie zmienił.
W naszym teście polegającym na przeglądaniu stron internetowych akumulator wytrzymał 16 godzin i 54 minuty, co jest doskonałym wynikiem. Za to znacznie słabiej ocenił go test w narzędziu GFXBench (scena T-rex – 167,5 minuty). To rezultat zauważalnie gorszy od osiągów Mate 10 Pro, a co dopiero mówić o rewelacyjnej pod tym względem Xperii XZ2. Nocne czuwanie zużywa typowo około 6–9 procent energii, a godzina korzystania ze słuchawek Bluetooth i aplikacji Spotify – 4 procent.
Ekran – obowiązkowo OLED, ale wciąż tylko Full HD+
Huawei zastosował w P20 Pro ekran OLED Full HD+ o przekątnej 6,1 cala i rozdzielczości 2240 × 1080 pikseli. W ustawieniach pracy panelu dostępne są dwa tryby wyświetlania kolorów: Normalne i Wyraziste. Dodatkowo P20 Pro może starać się automatycznie dopasować parametry wyświetlanego obrazu do temperatury barwowej światła na zewnątrz, a także w określonych godzinach aktywować tryb Ochrona wzroku, czyli ustawienie zmniejszające emisję składowej niebieskiej.
W trybie Normalne panel P20 Pro okazał się bardzo dobrze skalibrowany do wymagań przestrzeni barwowej sRGB. Maksymalna luminancja bieli w ustawieniu automatycznym osiąga wysoką wartość 586 cd/m2. Podczas ręcznej kontroli jasności obrazu będzie to już jednak tylko 410 cd/m2 (50 procent jasności – 192 cd/m2, w minimalnym ręcznym ustawieniu jasności – 3,18 cd/m2). Poziom luminancji czerni jest oczywiście w wypadku panelu OLED bardzo dobry - wynosi 0,05 cd/m2, a zatem kontrast obrazu osiąga współczynnik 8200 : 1. Temperatura bieli w fabrycznej konfiguracji to 6670 K, a zatem nie odbiega istotnie od wzorcowej 6500 K. Ponadto, wybrawszy ustawienie ręcznej zmiany temperatury barwowej, można ją łatwo zmienić na 6052 K (Ciepła) lub 7254 K (Zimna).
gamut temperatura barwowa
luminancja gamma
Po przełączeniu ekranu w tryb Wyraziste zakres wyświetlanych kolorów dopasowuje się do wymogów szerszej, wykorzystywanej w przemyśle filmowym przestrzeni barwowej DCI-P3. Teraz panel P20 Pro nie jest już tak dobrze skalibrowany, jak w ustawieniu Normalne, głównie za sprawą przesunięcia temperatury bieli w kierunku chłodniejszej tonacji (7732 K). Zakres regulacji między wartościami Ciepła (6743 K) i Zimna (8501 K) nie pozwala już tym razem zmniejszyć jej do optymalnej wartości 6500 K.
gamut temperatura barwowa
luminancja gamma
Można to jednak osiągnąć nieznacznie przesuwając ku brzegowi okręgu punkt ręcznego dostrajania temperatury barwowej. To pozwala uzyskać wartość bliską ideałowi. Nam udało się ustawić wartość 6467 K i ponownie zapewnić sobie bardzo dobrą kalibrację barw.
gamut temperatura barwowa
Poniższe wykresy przedstawiają najważniejsze parametry ekranu Huawei P20 Pro na tle głównych rywali. Pokazują one, że wybór panelu OLED był bardzo dobrym pomysłem. Dla porównania, model Huawei P20 wyposażono zaledwie w ekran LCD o układzie pikseli RGBW.
Huawei P20 Pro – wydajność Kirina 970 wciąż jest wystarczająca
HiSilicon Kirin 970 to chipset mocny, ale już niezbyt nowy. Znamy go doskonale z zeszłorocznego flagowca Huawei Mate 10 Pro. Zważywszy na jedynie minimalną zmianę rozdzielczości ekranu w P20 Pro (2240 × 1080 pikseli versus 2160 × 1080 pikseli w Mate 10 Pro), po nowym urządzeniu Huawei należało się spodziewać w zasadzie takiej samej wydajności. W pełni potwierdziły to nasze testy.
W codziennym użytkowaniu trudno mieć zastrzeżenia do osiągów P20 Pro w programach użytkowych, w płynności pracy interfejsu czy szybkości przełączania się pomiędzy aplikacjami. Pod większym obciążeniem P20 Pro wykorzystuje jednak termiczny throttling, zwykle już od pierwszej minuty wysilonej pracy. Wydajność procesora pod obciążeniem spada typowo do około 80 procent początkowej, jednak rozsądna rozdzielczość ekranu sprawia, że wciąż nie ma powodu do zbytnich narzekań.
Jakość zdjęć i filmów – P20 Pro potrafi pod tym względem zaskoczyć
Na tylnym panelu smartfonu producent nadrukował nieco przydługi opis: Leica Vario-Summilux H 1:1.6-2.4 27-80 ASPH. Sugeruje on, że P20 Pro wyposażono w aparat z optyką niemieckiej firmy Leica o zmiennej ogniskowej 27–80 mm, a więc z zoomem optycznym 2,96× i zmieniającą się wraz z zakresem zoomu jasnością obiektywu, od f/1,6 do f/2,4. Nic z tych rzeczy. Główny aparat P20 Pro powstał co prawda we współpracy z Leicą, ale ma jedynie trzy osobne moduły fotograficzne o stałych ogniskowych: 40-megapikselowy kolorowy o ogniskowej 27 mm i jasności f/1,8 z AIS (EIS+OIS), 20-megapikselowy monochromatyczny o ogniskowej 27 mm i jasności f/1,6 z AIS oraz 8-megapikselowy moduł tele z OIS o ogniskowej 80 mm i jasności f/2,4.
Oznacza to w praktyce, że P20 Pro nie ma zoomu optycznego, a jedynie dodatkowy moduł tele z obiektywem o ogniskowej trzy razy większej od tej zastosowanej w module szerokokątnym. Optycznie uzyskujemy zatem przeskok z ogniskowej 27 mm do ogniskowej 80 mm. Wartości pośrednie, a więc także ów reklamowany zoom, wciąż powstają na zasadzie obróbki cyfrowej. Smartfon pozwala ponadto wykorzystać hybrydowe przybliżenie 5× (dane obrazu pobierane są w nim dodatkowo z modułów o wysokiej rozdzielczości, a finalne zdjęcia wyglądają rzeczywiście przyzwoicie) i tradycyjny zoom cyfrowy do 10× (ta funkcja już nie zachwyca). Oto przykładowe zdjęcia przedstawiające zakres i jakość działania zoomu w modelu Huawei P20 Pro:
wide tele zoom hybrydowy zoom cyfrowy 10×
Wspomniany w opisie parametrów modułów fotograficznych system stabilizacji AIS ma oczywiście z nazwy, zupełnie przypadkowo, kojarzyć się nam ze sztuczną inteligencją, ale w praktyce jest połączeniem systemów stabilizacji optycznej i elektronicznej. Podczas fotografowania AIS sprawdza się bardzo dobrze, choć w trakcie filmowania bywa rożnie - czasami na bokach panoramowanego obrazu pojawiały się dziwne znieksztalcenia. Zapewne uda się je w przyszłości wyeliminować za pomocą aktualizacji oprogramowania aparatu.
Według danych producenta stabilizacja AIS ma pozwolić na wykonanie nieporuszonego zdjęcia przy czasie naświetlania sięgającym 4 sekund. O dziwo, fotografowanie P20 Pro z hybrydowym zoomem 5× lub w słabych warunkach oświetleniowych okazuje się całkiem komfortowe – większość zdjęć robionych z ręki jest nieporuszona.
Zaawansowany system pomiaru ostrości P20 Pro (oparty jest na pomiarze laserowym, detekcji fazy, głębi ostrości oraz na funkcjach AI) może śledzić poruszające się w kadrze obiekty i utrzymywać na nich dynamicznie ostrość obrazu.
Nie mniej imponujący jest pojedynczy przedni aparat, Ma on olbrzymią, jak na obecne czasy, rozdzielczość 24 megapikseli, optykę o dobrej jasności f/2,0 i wykonuje naprawdę atrakcyjne, szczegółowe selfie.
40 megapikseli czy 10 megapikseli?
Zastosowana w podstawowym module kolorowym matryca ma rozdzielczość 40 megapikseli, czyli podobną jak w nieco już zapomnianych, ale wciąż kultowych smartfonach Nokii – 808 PureView oraz Lumia 1020. Domyślna rozdzielczość fotografowania w P20 Pro wynosi zaś tylko 10 megapikseli. Dlaczego? Huawei stosuje w swoim aparacie tę samą technikę, którą dawniej stosowała Nokia, a obecnie również LG w modelu V30 podczas wykonywania zdjęć nocnych. Sztuczka, którą Nokia nazywała oversamplingiem, polega na tym, że dane pochodzące z czterech sąsiednich pikseli matrycy tworzą informację dla jednego piksela obrazu wynikowego. W ten sposób można minimalizować poziom szkodliwego szumu elektronicznego i uzyskać dokładniejsze informacje o rejestrowanym obrazie. Oczywiście, za te zalety płacimy rozdzielczością powstającego zdjęcia. W Huawei P20 wynosi ona 10 megapikseli, w Nokii 808 PureView było to 8 megapikseli, a w LG V30 nocne fotografie mają tylko 4 megapiksele.
W czasie testu P20 Pro wykonałem wiele zdjęć zarówno w 40 megapikselach, jak i w 10 megapikselach. Liczyłem na to, że maksymalna rozdzielczość matrycy będzie warta wykorzystania, przynajmniej w niektórych scenach. Okazało się jednak, że aparat P20 Pro miewa problemy z zaróżowieniem krawędzi kontrastowych elementów obrazu (efekt podobny do aberracji chromatycznej) i dostrzegalną morą na drobnych deseniach. Od tych bolączek w zasadzie wolne są zdjęcia wykonane w domyślnej rozdzielczości 10 megapikseli. Na co dzień zatem warto przy niej pozostać.
Oto dwa przykłady zdjęć wykonanych w 40 megapikselach i 10 megapikselach oraz ich wycinki w skali 1 : 1, obrazujące efekt powstających „aberracji”.
40 megapikseli 10 megapikseli
Inteligencja niezdecydowana, czyli kilka słów o AI aparatu
We wszystkich reklamach modelu Huawei P20 Pro słyszymy o aparacie „zasilanym” sztuczną inteligencją. Jej głównym zadaniem jest rozpoznawanie fotografowanych scen (portret, roślinność, jedzenie, błękitne niebo itd.) oraz dopasowywanie parametrów ekspozycji i ewentualnej późniejszej obróbki obrazu (kontrast, nasycenie, tonacja kolorów, wirtualne rozmycie tła) tak, żeby rezultat był możliwie atrakcyjny dla naszych oczu.
Jak każda inna smartfonowa sztuczna inteligencja i ta z P20 Pro potrzebuje chwili na zastanowienie się, a czasami również się myli, na przykład… wykrywa fragment ołtarza jako talerz z jedzeniem i nader często wymusza tryb błękitnego nieba w momentach, gdy w fotografowanej scenie jest go niewiele, a podbicie odcieni niebieskiego wcale nie jest pożądane.
Jeżeli zostanie wykonanych kilka zdjęć tej samej sceny jedno po drugim, może się okazać, że będą one bardzo różne (to samo dotyczy sytuacji, gdy zdjęcie zostanie wykonane zbyt szybko, zanim zadziała funkcja inteligentnego rozpoznawania tematu): na jednych fotografiach może wystąpić efekt zbliżony do HDR, na innych zostaną podkręcone wybrane kolory lub mogą pojawić się mdłe, klasyczne tonacje barw. Warto zatem dokładnie śledzić informacje wyświetlane na ekranie w czasie fotografowania lub, tak jak ja robiłem, dla pewności wykonywać dwa–trzy zdjęcia tego samego kadru, żeby potem wybrać jedno, naszym zdaniem najlepsze. Oto przykłady na to, jak różnie w tych samych scenach może się zachować moduł sztucznej inteligencji aparatu P20 Pro:
Kto zatem przedkłada w fotografii powtarzalność uzyskiwanych efektów nad sztuczną inteligencję automatyki, ten może na stałe wyłączyć wspomaganie AI i w trudniejszych warunkach oświetleniowych korzystać z trybu profesjonalnego, oddajacego w jego ręce szereg zaawansowanych ustawień ręcznych. Najbardziej wymagający użytkownicy docenią zaś opcjonalny zapis wykonywanych zdjęć w formacie surowym (RAW).
Oto kilka przykładowych zdjęć wykonanych w trybie automatycznym aparatem smartfonu P20 Pro:
Tryb nocny, czyli fotograficzny crème de la crème
Trybem, który rzeczywiście zadziwia w aparacie P20 Pro, jest ustawienie Nocne. Jak można się domyślić, służy ono do wykonywania atrakcyjnych zdjęć w bardzo słabych warunkach oświetleniowych. Wtedy AI aparatu powinna automatycznie z niego korzystać. Nie zawsze jednak tak się dzieje. Na szczęście można je łatwo ręcznie wymusić z poziomu interfejsu.
Podczas pracy w trybie Nocne aparat P20 Pro stosuje wielokrotną ekspozycję fotografowanej sceny, a następnie z uzyskanych w ten sposób danych składa swoisty obraz HDR. Cały proces zwykle trwa zwykle 4–6 s, a jego efekty rzeczywiście bywają niesamowite. Oto kilka przykładowych zdjęć nocnych zarejestrowanych smartfonem P20 Pro:
Tryb portretu i tryb małej przysłony, czyli zdjęcia z rozmytym tłem
Podczas fotografowania ludzi (zwykle automatycznie) lub po ręcznym wybraniu trybu portretowego albo trybu małej przysłony można wykonywać zdjęcia z efektownie rozmytym tłem (bokeh). W większości wypadków jest to bardzo dobre rozwiązanie i w przeciwieństwie do wielu tańszych konstrukcji aparat P20 Pro zapewni nam realistyczne wirtualne rozmycie, nawet w nieco trudniejszych scenach.
Wykryty automatycznie tryb portretowy warto jednak wyłączyć przed wykonaniem selfie lub przed zrobieniem zdjęcia innej osobie na tle panoramy istotnej dla fotografującego. W przeciwnym razie uzyskamy atrakcyjne zdjęcie portretowe, ale w tle nie będzie widać ostrych obiektów.
Zdjęcia czarno-białe. Jeśli ktoś lubi – proszę bardzo
Dodatkowy, trzeci moduł aparatu P20 Pro wykonuje jedynie zdjęcia monochromatyczne, ale ma matrycę o dużej rozdzielczości (20 megapikseli) oraz najjaśniejszy obiektyw (f/1,6). Zwykle wykorzystywany jest on do wyliczania efektu głębi ostrości, poprawy jakości szczegółów nocnych zdjęć i wspomagania pracy hybrydowego zoomu, ale za jego pomocą można także uzyskać nieco bardziej sentymentalne ujęcie czarno-białe.
Jakość takich zdjęć jest bardzo dobra. Pytanie tylko, jak wielu użytkowników zechce skorzystać z tej możliwości? Ja to zrobiłem wyłącznie na potrzeby testu.
Tryb Slow Motion – wisienka na fotograficznym torcie
W smartfonie P20 Pro firma Huawei dodała tryb zapisywania wideo w zwolnionym tempie HD 960 kl./s. Smartfon rejestruje w nim szybki ruch przez 0,2 s, a następnie może go spowolnić do wynikowych 6 s. W przeciwieństwie do rywali (Samsung Galaxy S9+ czy Sony XZ2) cyfrówka Huawei nie umie sama wykryć początku dynamicznej akcji w kadrze, więc trzeba ręcznie rozpocząć nagrywanie. Oto przykłady filmów nakręconych w zwolnionym tempie:
I dla porównania ta sama sekwencja zapisana smartfonem Samsung Galaxy S9+. Widać wyraźnie, że w tych samych warunkach oświetleniowych Samsung rejestruje w ruchu mniej rozmyte samochodziki niż P20 Pro.
Na zakończenie analizy osiągów kamery P20 Pro przedstawiamy dwa filmy nakręcone smartfonem w maksymalnej rozdzielczości 4K oraz w bardziej tradycyjnej Full HD. Nowy Huawei nie jest mistrzem filmowania, nie pozwala zapisywać sekwencji 4K w 60 kl./s i nie zapewnia w pełni płynnego zoomu, ale I tak można dostrzec drobny jakościowy krok w przód, choćby w porównaniu ze starszym modelem Mate 10 Pro.
Jakość dźwięku – miał być rewelacyjny, a potraktowano go trochę po macoszemu
P20 Pro ma stereofoniczny zestaw głośników wsparty techniką Dolby Atmos. Wzorem modelu Mate 10 Pro został pozbawiony gniazda słuchawkowego minijack 3,5 milimetra. W zestawie dołączono oczywiście słuchawki z wtykiem USB typu C oraz przejściówkę z USB na 3,5-milimetrowego minijacka, ale w wypadku osób oczekujących wysokiej jakości dźwięku nie rozwiązuje to do końca problemu braku gniazda słuchawkowego.
Douszny zestaw dołączany przez producenta jest mało wygodny. Słuchawki słabo trzymają się w uszach i niemal w ogóle nie tłumią dźwięków otoczenia. Ich brzmienie, oględnie mówiąc, jest słabe. Zbliżają się może wizualnie do iPhone’a, ale grają bardzo blado w porównaniu z większością słuchawek znajdujących się w pudełkach androidowych rywali P20 Pro: Samsunga Galaxy S9, LG V30, a nawet znacznie tańszej Nokii 8.
Przejściówka audio z USB na minijack nieco lepiej wywiązuje się ze swojego zadania niż dołączone słuchawki, ale i tym razem jakość dźwięku na wyjściu takiej protezy jest co najwyżej zadowalająca. Scena muzyczna okazuje się wyraźnie zawężona, a jakość wysokich i niskich tonów odstaje od tych, ktore usłyszymy korzystając z tego samego zestawu słuchawkowego, ale podłączonego do gniazda minijack smartfonu LG V30, wyposażonego w przetwornik ESS Sabre ES9218P.
Ciekawym rozwiązaniem jest za to stereofoniczny system głośnikowy P20 Pro. Pierwszy z przetworników, odtwarzający tylko tony wysokie i średnie, ukrywa się w szczelinie słuchawki telefonu, a drugi, szerokopasmowy, został umieszczony tradycyjnie, na dole obudowy. W ustawieniach urządzenia można zaś wybrać opcję o nazwie Stereo+, która sprawi, że system audio smartfonu automatycznie przełączy się z trybu mono w tryb stereo po przekręceniu telefonu do pozycji poziomej.
Ten, nieco pokręcony pomysł inżynierów Huawei sprawdza się jednak całkiem dobrze. W trakcie oglądania filmów i teledysków wyraźnie słychać efekt stereo, a ograniczenie pasma odtwarzanego przez głośnik w słuchawce okazuje się praktycznie niezauważalne (źródła niskich tonów, w przeciwieństwie do wysokich i średnich, nie są dobrze lokalizowane przez nasz słuch). Podczas korzystania z głośników na stałe włączona jest technika Dolby Atmos, a użytkownik może jedynie wybrać tryb jej działania: automatyczny, zoptymalizowany do oglądania filmów lub zoptymalizowany do słuchania muzyki oraz dodatkowo jedno z trzech predefiniowanych ustawień korekcji dźwięku. Po podłączeniu słuchawek, w trybie Muzyka pojawi się dodatkowo 10-pasmowy korektor graficzny, zaś po wyłączeniu techniki Dolby Atmos zniknie jakakolwiek możliwość regulacji barwy dźwięku.
P20 Pro obsługuje funkcje odtwarzania dźwięku o wysokiej rozdzielczości przesłanego poprzez Bluetooth, ale posiadaczy tańszych słuchawek bezprzewodowych bardziej zainteresuje to, że smartfon obsługuje także mniej wyszukane standardy kodowania bezprzewodowego dźwięku, jak choćby klasyczny i bardzo popularny aptX.
Zestaw preinstalowanych narzędzi audio obejmuje odtwarzacz muzyki i dyktafon. Huawei nie umożliwia nam już jednak słuchania ulubionych audycji radiowych (brak odbiornika FM), chyba że tych nadawanych w internecie.
Podsumowanie
Huawei P20 Pro nie zdoła już dziś nikogo zaskoczyć swoimi podzespołami i wydajnością. Jest bowiem w zasadzie bratem bliźniakiem zeszłorocznego modelu Huawei Mate 10 Pro, którego wysoka w dniu premiery cena zdążyła już wyraźnie spaść. Nowy flagowiec Huawei odziedziczył także po Mate 10 Pro spory minus, którym jest brak gniazda słuchawkowego. Na plus P20 Pro musimy natomiast zaliczyć wodoszczelną obudowę, której nie miały jeszcze starsze Huawei P9 i P10.
Konstruując P20 Pro producent nie tylko postawił na wysokiej klasy materiały wykończeniowe: metal i szkło (pamiętajmy o etui), ale także istotnie odmienił wygląd swojego najlepszego smartfonu. Moim zdaniem na plus, choć starsze modele P także miały swój charakterystyczny urok oraz subtelną filigranowość. Tej ostatniej nieco już bowiem brakuje największemu modelowi w tegorocznej serii P20.
Styliści Huawei wprowadzili do całej linii P20 wcięcie na górze ekranu (notch). Jest ono ostatnio bardzo modne, ale zarazem mało nowatorskie. Za to tylne panele w stylu ombre (wersje Twilight i Pink Gold) z pewnością przysporzą nowemu flagowcowi Huawei wielu gorących zwolenników i zwolenniczek.
Największy krok do przodu widać w aparacie smartfonu i to on może być koniem pociągowym sprzedaży P20 Pro. Dodatkowy moduł tele (80 milimetrów), fantastyczny tryb zdjęć nocnych, nieco niezdecydowana, ale z pewnością przydatna dla początkujących smartfonowych fotografów funkcja inteligentnego wyboru programów tematycznych, dobra stabilizacja obrazu, tryb hybrydowego zoomu 5× i możliwość zapisywania filmów w zwolnionym tempie (w 960 kl./s) sprawiają, że P20 Pro bez wstydu może stanąć do walki z całą smartfonową fotograficzną czołówką. Może nie zawsze wyjdzie z niej zwycięsko, ale z pewnością bez wstydu.
Można zatem śmiało powiedzieć, że Huawei wreszcie ma w swojej ofercie smartfon godny zaliczenia go do grupy mocnych I nowoczesnych flagowców. Z tego też powodu P20 Pro otrzymuje nasze redakcyjne wyróżnienie „Rekomendacja PCLab 2018”.
Trudno za to na razie nazwać Huawei P20 Pro smartfonem atrakcyjnie wycenionym. W przedziale do 3500 zł musi on bowiem konkurować z takimi tuzami, jak Samsung Note 8 i Galaxy S9, ale także ze swoim udanym starszym bratem Huawei Mate 10 Pro, Sony Xperią XZ2 oraz wyraźnie tańszymi, a przez to jeszcze bardziej godnymi naszej uwagi smartfonami LG V30 oraz Nokia 8.
Do testów dostarczył: Huawei
Cena w dniu publikacji (z VAT): 3499 zł