Hyperbook N131BU to 13-calowy laptop z wyświetlaczem IPS o rozdzielczości Full HD (1920 × 1080 pikseli). Ten dość lekki (1,3 kg) i stosunkowo smukły (18 mm grubości) komputer jest dostępny w dwóch wersjach: z procesorami Intel Core i5-7200U oraz Core i7-7500U. Do naszego laboratorium trafiła ta mocniejsza wersja, wyposażona ponadto w 16 GB pamięci DDR, nośnik SSD o pojemności 525 GB i wbudowany modem LTE. Hyperbook N131BU w takiej konfiguracji wraz z systemem operacyjnym Windows 10 Pro kosztuje, bagatela, około 6100 zł.
To dużo, a nawet bardzo dużo, jak na laptop o takich parametrach. Moglibyśmy zrozumieć wysoką cenę, gdyby testowane urządzenie było na przykład lżejsze i cieńsze lub wyróżniało się czymkolwiek innym. Tymczasem poza modułem LTE (który w konfiguratorze na stronie Hyperbooka kosztuje 400 zł) oraz dość bogatym zestawem złączy trudno w pierwszej chwili wskazać cokolwiek, co mogłoby uzasadnić tak wysoką cenę modelu N131BU. Przyjrzymy się dokładniej – może uda nam się coś znaleźć :)
Dane techniczne (egzemplarz testowy) | |
---|---|
Procesor | Intel Core i7-7500U |
Pamięć | 16 GB DDR4-2400 @ 1066 MHz (jednokanałowa) |
Ekran | 13,3" (1920 × 1080), IPS, matowy |
Układ graficzny | Intel HD Graphics 620 |
Nośnik danych | SSD, M.2, 525 GB |
Napęd optyczny | Brak |
Wymiary i waga | 330 mm × 225 mm × 18 mm, 1,3 kg |
Łączność | Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac (Intel 8265), Bluetooth 4.1, LTE (opcja) |
Wejścia-wyjścia | 2 USB 3.0, USB 3.1 Type-C / Thunderbolt 3, HDMI, mini-DisplayPort, mikro-SIM, SD, RJ-45, audio |
Gwarancja | 24 miesiące (door-to-door) |
System operacyjny | Windows 10 Pro |
Cena | ok. 6100 zł |
Aluminiowa obudowa Hyperbooka N131BU w pierwszej chwili zdaje się mieć mniej niż 18 mm grubości, a to za sprawą dość zgrabnej linii i skośnych ścięć na krawędziach, wizualnie wyszczuplających urządzenie. Laptop waży około 1,3 kg, co w połączeniu z 13-calowym ekranem pozwala zakwalifikować konstrukcję jako mobilną. Trudno jednak nazwać ją ultramobilną: to po prostu dość lekki i cienki laptop, który łatwo zabrać w podróż.
Jakość spasowania poszczególnych elementów obudowy należy uznać za bardzo dobrą, podobnie jak jakość użytych materiałów. Pokrywa ekranu ugina się bardzo nieznacznie, i to dopiero pod sporym naciskiem. Nie występuje przy tym efekt „pływania” warstwy ciekłokrystalicznej wyświetlacza. Nie zanotowaliśmy również żadnych niepokojących dźwięków podczas zwyczajowych prób skręcania całej konstrukcji. Nie mamy też żadnych zastrzeżeń co do sztywności zawiasów. Swoją drogą, pokrywa ekranu Hyperbooka daje się otworzyć jedną ręką bez odrywania podstawy laptopa od powierzchni biurka. Z pozoru to drobiazg, ale potrafi znacznie ułatwić życie w niektórych sytuacjach.
Nie do końca przypadły nam do gustu dość grube ramki wokół wyświetlacza. A jeszcze mniej spodobał nam się ciemny pasek szkła ochronnego, pod którym ukryto kamerkę. Całość trochę trąci przez to myszką, ale to zapewne kwestia gustu.
Musimy też zwrócić uwagę na to, że ekran da się odchylić zaledwie do około 135 stopni (licząc od powierzchni, na której spoczywa). Nie powinno to przeszkadzać, gdy laptop stoi na biurku, ale już na kolanach może być nieco trudniejszy w obsłudze. Prawdziwa ekwilibrystyka zaczyna się wtedy, gdy użytkownik chce korzystać z N131BU na przykład w łóżku w pozycji leżącej. Nie polecamy :)
Zupełnie przypadkiem odkryliśmy, że logo Hyperbook na pokrywie ekranu zostało przyklejone dość niedbale. Podczas zwykłego, bynajmniej nie intensywnego, przecierania obudowy szmatką, jeszcze przed zrobieniem zdjęć, fragment litery e po prostu się odkleił. Efekty widać na zdjęciu poniżej. Strach pomyśleć, jak logo będzie wyglądać po roku czy dwóch użytkowania...
Aktualizacja: już po opublikowaniu artykułu skontaktowali się z nami przedstawiciele firmy Hyperbook i zapewnili, że problem z odklejającym się logo dotyczył wyłącznie bardzo wczesnych egzemplarzy testowych laptopa (a taki właśnie testowaliśmy). Urządzenia dostępne w sklepach ponoć mają już logo wykonane w innej, znacznie solidniejszej technice.
Na krawędziach obudowy znalazło się miejsce na dość bogaty zestaw złączy. Z prawej strony umieszczono USB 3.1 typu C, które może być również wykorzystywane jako port Thunderbolt 3 (o jednym z jego potencjalnych zastosowań piszemy więcej w dalszej części artykułu). Jest też port USB 3.0, wyjścia wizyjne mini-DisplayPort i HDMI, czytnik kart pamięci, złącze sieciowe RJ-45 oraz zamek Kensingtona.
Po lewej stronie zamontowano gniazda audio (oddzielne dla słuchawek i mikrofonu), wyłącznik, drugi port USB 3.0 oraz slot na kartę mikro-SIM i gniazdo zasilacza.
Klawiatura, wyświetlacz
Klawiatura Hyperbooka N131BU charakteryzuje się sporą sprężystością, jak na konstrukcję z klawiszami o tak krótkim (z konieczności – przecież to dość smukły laptop) skoku. Moment pełnego wciśnięcia klawisza mógłby, co prawda, być trochę lepiej wyczuwalny, jednak w ogólnym rozrachunku ten element należy zaliczyć do mocniejszych punktów N131BU. Klawiatura jest podświetlana, ale nie wyobrażamy sobie, żeby w laptopie kosztującym ponad 6000 zł mogło być inaczej.
Płytka dotykowa działa bez zarzutu, precyzyjnie odczytując ruchy palców. Przyciski sterujące zostały zintegrowane w jednym podłużnym elemencie. Mamy pewne zastrzeżenia co do skuteczności tego rozwiązania. Podczas testów dość często musieliśmy nacisnąć przycisk pod płytką dwukrotnie, żeby zmusić go do zadziałania (dotyczy to obu jego stron).
Zamontowany w modelu Hyperbook N131BU wyświetlacz jest oparty na matrycy IPS o przekątnej 13,3 cala i rozdzielczości 1920 × 1080 pikseli, pokrytej matową powłoką antyrefleksyjną. Nie mamy zbyt wielu zastrzeżeń co do jego jakości. Maksymalna jasność podświetlenia, około 250 cd/m2, jest całkiem dobra, choć daleka od rekordowej. To samo dotyczy kontrastu statycznego, który sięga 1120 : 1. Można w miarę komfortowo korzystać z laptopa w jasnym otoczeniu, ale w ostrym świetle słonecznym może to już być uciążliwe.
Wyświetlacz (egzemplarz testowy) | |
---|---|
Rozmiar i typ matrycy | 13,3", IPS, matowa |
Rozdzielczość | 1920 × 1080 |
Maksymalna jasność | 347 cd/m2 |
Pokrycie palety barwnej: sRGB Adobe RGB | 86,3% 62,7% |
Punkt czerni [przy 180 cd/m2, mniej=lepiej] | 0,16 cd/m2 |
Kontrast rzeczywisty (statyczny) [więcej=lepiej] | 1116 : 1 |
Temperatura barwowa bieli [idealnie: 6500 K] | 6900 K |
delta E [mniej=lepiej]: średnia maksymalna | 4,29 8,55 |
Ekran testowanego Hyperbooka umie wyświetlić nieco ponad 86% odcieni wchodzących w skład przestrzeni barwowej sRGB i około 63% tych z palety Adobe RGB. Średnie odchylenie barw zmierzonych od wzorcowych, określane współczynnikiem delta E, wynosi 4,29. Składa się to na całkiem niezłą ocenę wyświetlacza.
Procedura testowa
Podczas testów szczególną uwagę zwróciliśmy na:
- obudowę – jakość materiałów użytych do wykonania obudowy, jej ogólną trwałość;
- klawiaturę – wygodę użytkowania, układ klawiszy podstawowych i funkcyjnych;
- płytkę dotykową – wielkość, precyzję działania, solidność wykonania płytki i towarzyszących jej przycisków, głośność tych przycisków;
- porty rozszerzeń – liczbę, rodzaj i położenie;
- ekran – kąty widzenia (im większe, tym większa może być różnica w kącie nachylenia ekranu względem osi oka, zanim zaczną się pojawiać przebarwienia i zmiany kontrastu, a co za tym idzie – tym większa jest wygoda użytkowania), maksymalną jasność (im większa, tym lepiej obraz jest widoczny w mocno oświetlonych pomieszczeniach i na zewnątrz; rozsądnym minimum jest 200 cd/m2), pokrycie palety sRGB (im większe, tym więcej odcieni kolorów jest wyświetlanych, przez co barwy są bardziej naturalne i przyjemniejsze dla oka), kontrast statyczny (im większy, tym głębsza czerń; rozsądne minimum to 350 : 1);
- głośniki – jakość dźwięku podczas odtwarzania muzyki oraz filmów;
- czas działania – maksymalny czas działania bez ładowania mierzyliśmy przy słabym podświetleniu matrycy i wyłączonej sieci bezprzewodowej, w teście symulującym czytanie dokumentu; czas typowego użytkowania oznacza czas działania przy podświetleniu ekranu ustawionym na mniej więcej 180 cd/m2, włączonej sieci Wi-Fi i wymuszonym ruchu sieciowym; test „HD” sprawdza, jak długo laptop zdoła odtwarzać film HD bez podłączania do sieci elektrycznej przy mocnym podświetleniu ekranu i wyłączonym module Wi-Fi;
- temperaturę – jaką temperaturę laptop osiąga pod dużym obciążeniem, czy się nie przegrzewa, czy można z niego komfortowo korzystać;
- głośność – głośność systemu chłodzenia, zarówno w spoczynku, jak i pod obciążeniem.
Wydajność ogólna
Procesor Intel Core i7-7500U, zamontowany w testowanym przez nas egzemplarzu Hyperbooka N131BU, to dwurdzeniowa, czterowątkowa jednostka, taktowana z bazową częstotliwością 2,7 GHz. W trybie Turbo częstotliwość taktowania zwiększa się maksymalnie do 3,5 GHz.
Jak widać na poniższych wykresach, wydajność N131BU jest gorsza, niż można by oczekiwać na podstawie jego parametrów. W kilku przypadkach Core i7-7500U z Hyperbooka musiał ustąpić pola nawet teoretycznie sporo słabszym modelom Core i5! Jak się okazało, głównym winowajcą jest dość agresywny throttling. Piszemy o tym więcej na przedostatniej stronie artykułu.
Wydajność w grach
Nie ulega wątpliwości, że laptopy takie jak Hyperbook N131BU nie są kierowane do wymagających graczy. Nie oznacza to jednak, że urządzenie nie poradzi sobie ze starszymi, bądź mniej zaawansowanymi graficznie, tytułami. Gry pokroju Skyrima czy CS:GO pozostają w zasięgu użytkowników testowanego laptopa, choć komfortową rozgrywkę zapewni dopiero obniżenie rozdzielczości i ustawień jakości obrazu.
Moduł zewnętrznej karty graficznej – AKiTiO Node
Jak wspomnieliśmy we wstępie, Hyperbook N131BU dotarł do naszego laboratorium w towarzystwie zewnętrznej stacji dokującej dla desktopowej karty graficznej, AKiTiO Node. Komunikuje się ona z laptopem poprzez interfejs Thunderbolt 3, który pozwala na transfer danych z prędkością do 40 Gb/s.
AKiTiO Node ma postać czarnej metalowej skrzynki o wymiarach 42,8 cm × 14,5 cm × 22,7 cm. Przenoszenie jej ułatwia zamontowany z tyłu uchwyt. Wewnątrz zamontowano zasilacz typu SFX o mocy 400 W, gniazdo PCI Express 3.0 ×16, moduł Thunderbolt 3, a także dwa wentylatory (na przedniej i bocznej ściance), których zadaniem jest odprowadzanie na zewnątrz obudowy ciepła wydzielanego przez zasilacz i kartę graficzną.
Wewnątrz obudowy jest wystarczająco dużo miejsca do zamontowania kart graficznych o pełnej długości i podwójnej szerokości (zajmujących dwa sloty). W dostarczonym nam urządzeniu pracował GeForce GTX 1070 firmy Gigabyte.
Podłączenie i wykrycie nowej karty graficznej przebiegły całkowicie bezproblemowo. Karta jest dostępna natychmiast po podłączeniu przewodów i włączeniu zasilania stacji.
Należy też pamiętać o tym, że niskonapięciowy procesor Core i7-7500U jest wąskim gardłem dla wydajności graficznej takiego zestawu. Nasze szybkie testy pokazały, że GTX 1070 podłączony do Hyperbooka (w różnym stopniu będzie to dotyczyć również innych laptopów) jest o 25–35% wolniejszy od takiej samej karty działającej w desktopie z procesorem Core i7-7700K. To spora różnica i zdecydowanie należy wziąć ją pod uwagę przed wydaniem pieniędzy na AKiTiO Node.
W sklepie Hyperbooka stacja AKiTiO Node bez karty graficznej kosztuje 1750 zł. W zestawie z GTX-em 1070 wyceniono ją na 3899 zł. Zainteresowanym radzimy kupić kartę oddzielnie, bo w ten sposób można zaoszczędzić około 200 zł.
Oczywiście, pozostaje jeszcze kwestia zasadności samego zakupu. Urządzeniem takim jak AKiTiO Node powinny zainteresować się osoby, które z jakichś względów absolutnie nie chcą lub nie mogą kupić drugiego komputera. Szczerze mówiąc, dość trudno uzasadnić to w logiczny sposób. Trudno obronić nawet często podnoszony w tego rodzaju dyskusjach argument o oszczędności miejsca, bo sama stacja wcale nie należy do najmniejszych. Kwota rzędu 4000 zł pozwala już samodzielnie złożyć komputer o wydajności zbliżonej do osiągów AKiTiO Node z GTX-em 1070, jeśli nie lepszej. A przy okazji do dyspozycji byłby mocniejszy, desktopowy procesor...
Reasumując, urządzenia pokroju AKiTiO Node to rozwiązania niszowe, kierowane do bardzo nielicznych, tych którzy chcą za wszelką cenę trzymać wszystkie swoje dane w laptopie, a z „dopalacza” w postaci zewnętrznej karty graficznej zamierzają korzystać sporadycznie.
Wąskie gardło w postaci procesora wyklucza wykorzystanie (albo raczej stawia pod sporym znakiem zapytania jego sensowność) zestawu ultrabook plus zewnętrzna karta graficzna w zastosowaniach innych niż gry. Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie przecież montował wideo z użyciem procesora z serii U. To oczywiście tylko przykład, jednak naszym zdaniem propozycja Hyperbooka ma zbyt wiele słabych punktów, by mogła zostać potraktowana poważnie przez przytłaczającą większość użytkowników.
Na koniec zostawiliśmy pewien – przynajmniej z pozoru – drobiazg, który jednak wyjątkowo nam doskwierał. Chodzi o przewód Thunderbolt 3, który w dostarczonym nam zestawie miał długość około 30 cm. W rezultacie użytkowanie stacji AKiTiO Node podłączonej do Hyperbooka mogło wyglądać wyłącznie tak, jak pokazuje zdjęcie poniżej. Mamy nadzieję, że długość przewodu w zestawach przeznaczonych do sprzedaży jest nieco większa.
Temperatura, głośność, czas działania
Oprogramowanie sterujące działaniem procesora zamontowanego w Hyperbooku N131BU bardzo skwapliwie pilnuje, żeby temperatura układu nie przekraczała ustalonych wartości. W razie czego drastycznie zmniejsza ilość energii dostarczanej do procesora w czasie, gdy jest on najbardziej obciążony.
Jak widać na poniższych zrzutach ekranu, niemal natychmiast po uruchomieniu programu Intel Burn Test (którego zadaniem jest długotrwałe obciążenie procesora w maksymalnym stopniu) częstotliwość taktowania pikuje. Chwilę później stabilizuje się na mniej więcej 2100 MHz, tylko od czasu do czasu testując, czy może zwiększyć się bardziej, a na liście czujników po prawej stronie, w wierszach Core 0- oraz Core 1 Power Limit, pojawia się wartość Yes. Innymi słowy, mamy tu do czynienia z agresywnym throttlingiem, bo częstotliwość taktowania procesora jest utrzymywana poniżej bazowej wartości, wynoszącej 2,5 GHz.
Obciążenie nie tylko procesora, ale również układu graficznego powoduje dalszy spadek częstotliwości taktowania, tym razem do zaledwie 1,4 GHz. Pozostawimy to bez dalszego komentarza.
Pożytek z agresywnego throttlingu jest taki, że Hyperbook N131BU całkiem nieźle radzi sobie z utrzymywaniem bezpiecznej temperatury podzespołów, a to z kolei przekłada się na komfortową dla użytkownika temperaturę obudowy. W najcieplejszym miejscu sięga ona 45 stopni Celsjusza. To niby sporo, ale temperatura w miejscach, w których zwykle spoczywają dłonie użytkownika, jest znacznie niższa, rzędu 30–33 stopni. A to już wartości, które nie powinny powodować dyskomfortu nawet podczas dłuższego korzystania z laptopa.
Układ chłodzenia Hyperbooka generował podczas testów dźwięk na poziomie 42,5 dB. To wartość, która po dłuższym czasie może u bardziej wrażliwych osób spowodować lekki ból głowy. Musimy jednak dodać, że charakterystyka szumu nie jest szczególnie uciążliwa. Z wielu laptopów dobywa się znacznie ostrzejszy dźwięk, bardziej świszczący, tu zaś mamy do czynienia z szumem, w którym przeważają średnie i niskie częstotliwości. Gdy obciążenie jest niewielkie, wentylator włącza się sporadycznie i jest niemal niesłyszalny.
Czas działania
W naszym teście typowego użytkowania akumulator Hyperbooka N131BU rozładował się po 5 godzinach i 30 minutach. Trudno nazwać to doskonałym wynikiem, plasuje on bowiem testowany laptop raczej w dolnej części stawki. Podobnie było podczas odtwarzania filmu HD: Hyperbook domagał się podłączenia zasilacza mniej więcej po 5 godzinach i 15 minutach.
Podsumowanie
Hyperbook N131BU to w gruncie rzeczy całkiem porządny laptop. Pod warunkiem że użytkownikowi nie będą przeszkadzać dość liczne niedociągnięcia: od ekranu, który pozwala się odchylić w bardzo ograniczonym zakresie, poprzez niesolidnie przyklejone logo (podobno jednak jest to cecha wyłącznie wczesnych egzemplarzy testowych) i agresywny throttling, mocno ograniczający wydajność, po rozczarowujący czas działania.
Niestety, 6200 zł to naszym zdaniem dużo, jak na laptop, który nie wyróżnia się niczym szczególnym, nawet z punktu widzenia kogoś, kto będzie umiał zaakceptować wspomniane wady. Dość szybko udało nam się znaleźć w sklepach internetowych ciekawsze urządzenia w zbliżonej cenie. Przykładem niech będzie Asus Zenbook UX390UA, kosztujący w dniu publikacji artykułu 6300 zł, którego mieliśmy niedawno okazję testować i który na większości wykresów w niniejszym artykule znajduje się w ścisłej czołówce, podczas gdy Hyperbook N131BU okupuje dolne rejony.
Wyjąwszy niszowe zastosowania nie możemy polecić również stacji AKiTiO Node, która dotarła do nas razem z Hyperbookiem. Rozwiązanie to mogłoby mieć sens, gdyby było o wiele, wiele tańsze. W obecnej sytuacji zdecydowanie lepiej będzie samodzielnie złożyć osobnego peceta do gier (za kwotę zbliżoną do tej, którą trzeba wydać na AKiTiO Node z kartą GTX 1070). Nawet w konfiguracji z GTX-em 1060 taki komputer zapewni lepszą wydajność niż zamontowany w stacji dokującej GTX 1070, ograniczany przez wąskie gardło w postaci niskonapięciowego procesora.
Do testów dostarczył: Hyperbook
Cena w dniu publikacji (z VAT): ok. 6100 zł