Steam Machine – o co chodzi w tego typu komputerokonsolach?
Minikomputery Steam Machine mają być swego rodzaju połączeniem konsoli i peceta zachowującym zalety obydwu tych platform. Po włączeniu mają umożliwiać natychmiastowy dostęp do bogatej biblioteki hitów oferowanych na platformie Valve. Zarazem, jeśli okaże się to potrzebne, mają zapewniać dostęp do potężnych (w porównaniu z przeciętną konsolą) możliwości użytkowych, które wynikają z użycia systemu operacyjnego opartego na Linuksie. Słowem, gry mają być tak przystępne i mają się tak szybko uruchamiać jak na konsoli, a przy tym „maszyna parowa” ma się nadawać do pracy równie dobrze jak zwykły pecet z zainstalowanym Linuxem.
Podobnych koncepcji było już kilka. To jednak pierwsze podejście firmy z tak wielkim zapleczem jak Valve. Zarządzana przez nią platforma dystrybucji cyfrowej Steam jest obecnie najpopularniejsza spośród systemów tego typu. Pozycja Valve jest tutaj na tyle mocna, że spora część twórców gier, zachęcona tą koncepcją, postanowiła tworzyć swoje gry lub przystosować część z nich w ten sposób, by dało się je uruchomić na Linuxie, który jest podstawą działania komputerów Steam Machine.
Steam Machine – dostępność, obecna sytuacja rynkowa
Na razie jedynym komputerem Steam Machine powszechnie dostępnym w oficjalnym kanale dystrybucji w Polsce jest produkt należącej do firmy Dell marki Alienware. Tę maszynę można kupić w kilku polskich sklepach internetowych i jak dotąd jest oferowana w trzech konfiguracjach sprzętowych. Swoją ocenę oparliśmy właśnie na testach przeprowadzonych z użyciem komputera Dell.
Na polskim rynku być może pojawi się również urządzenie firmy Zotac, która obok Della i Asusa była jedną z największych marek zaangażowanych w projekt Steam Machines. Asus z kolei najwyraźniej pomału ogranicza aktywność na tej jeszcze niszowej platformie, bo jego komputerów nie ma już na oficjalnej liście urządzeń tego typu dostępnych w sklepie Steam. Szkoda, bo Asus to duży gracz, a jego modele Asus ROG G20 i ROG GR8 (reklamowane pierwotnie jako sprzęt, który ma być dostępny także z systemem SteamOS) to bardzo dobre konstrukcje. Sami mieliśmy okazję przetestować zarówno ROG G20, jak i ROG GR8.
Warto dodać, że na rynku można spotkać konstrukcje półautorskie, takie jak Maingear Drift oraz Alternate Steam Machine. To po prostu minipecety złożone z mniejszych wersji podzespołów komputerowych (np. płyt ITX, krótkich kart graficznych, gotowych obudów ITX itd.) z zainstalowanym systemem SteamOS. Podaż takich konstrukcji i oferta rynkowa wyraźnie spadły w ostatnich miesiącach, co może świadczyć o tym, że popyt był niewielki.
Minipecety z zainstalowanym systemem SteamOS zwykle są nieco tańsze niż ich wersje z Windows (dla przykładu: testowany przez nas Dell Alienware, oznaczony symbolem DKCWAS03BBMSM, ma odpowiednika z Windows 10 w cenie o mniej więcej 300 zł wyższej) i w zestawie standardowo mają dołączony Steam Controller (najczęściej zamiast myszki i klawiatury). Analizując ceny tego typu sprzętu, trzeba jednak pamiętać, że obowiązują go takie same zasady jak inne minipecety, również te przeznaczone do systemu Windows. W dużym skrócie cena komputera jest odwrotnie proporcjonalna do jego wielkości: za mniejszego peceta trzeba zapłacić „ekstra” w porównaniu z podobną konfiguracją złożoną w tradycyjnej obudowie komputerowej.
Czym jest SteamOS?
Generalnie SteamOS, pod którego kontrolą działają komputery Steam Machine, to po prostu dystrybucja Linuxa: Debian 8 z zainstalowaną nakładką SteamOS UI. Ta nakładka to z kolei wierna kopia (a może oryginał, w końcu trudno stwierdzić, co tutaj jest pierwowzorem...) trybu Big Picture, dostępnego w kliencie Steam dla Windows.
Po pierwszej instalacji SteamOS uruchamia się wyłącznie w trybie SteamOS UI (dla uproszczenia będziemy od teraz nazywać tę nakładkę po prostu „trybem Big Picture”). Żeby mieć dostęp do „gołego” Debiana, wystarczy w ustawieniach interfejsu zaznaczyć stosowną opcję, a w menu służącym do wyłączania komputera pojawi się opcja przejścia do GUI Debiana.
Z poziomu interfejsu graficznego Debiana są już dostępne wszystkie możliwości, które daje Linux. Mamy więc dostęp do terminala, lepszej przeglądarki internetowej, eksploratora plików czy instalatora oprogramowania i sterowników.
Steam Machine – gry, dostęp do biblioteki Steam, strumieniowanie gier
Elementem najczęściej odwiedzanym przez każdego posiadacza Steam Machine z pewnością będzie biblioteka gier, zawierająca kolekcję pozycji kupionych lub dodanych wcześniej do konta Steam. Odpowiednie możliwości filtrowania pozwalają w prosty sposób znaleźć w bazie przypisanych do konta gier te, które uruchomią się na SteamOS. Podobna zasada działa w sklepie Steam, w którym można kupić produkcje dla tego systemu.
W razie dodania skrótu do programu (tryb Big Picture w kliencie Steam dla Windows) można także uruchamiać ulubione pozycje bezpośrednio z biblioteki gier. W SteamOS opartym na Debianie również jest to możliwe.
W każdym momencie podczas gry czy poruszania się po menu można szybko przenieść się m.in. do panelu społeczności czy listy przyjaciół. Dostęp do tych i innych opcji społecznościowych zapewniają m.in. ikonki w prawym górnym rogu.
Lista pobieranych gier zawsze jest łatwo dostępna w prawym górnym rogu ekranu. Użytkownik będzie się z nią spotykał dość często. Dlaczego? Okazuje się, że z poziomu SteamOS nie można wykonywać kopii zapasowych gier ani ich odczytywać. Wyobrażacie sobie pobieranie na nowo 60 GB danych z ulubioną grą zamiast odtworzenia jej ze sporządzonej wcześniej kopii? Paranoja.
Obecnie z całej biblioteki gier dostępnej na platformie Steam (to około 24 tys. pozycji) zaledwie 5600 umożliwia bezpośrednie uruchomienie na komputerze działającym pod kontrolą SteamOS.
Niestety, wśród nieobecnych znalazło się również wiele hitów, m.in. GTA V, Wiedźmin 3, Fallout 4... Można by wymieniać długo. Bibliotekę dostępnych gier najłatwiej przejrzeć w witrynie SteamDB.info lub w sklepie Steam. Owszem, trzeba przyznać, że jeśli chodzi o nowe gry z obsługą Linuxa/SteamOS, widać tendencję wzrostową, i dotyczy to nawet hitów. Od czerwca 2013 roku (a więc mniej więcej początków prac nad koncepcją Steam Machine) do teraz liczba produkcji obsługujących tę platformę wzrosła prawie 20-krotnie.
Co jednak, jeśli wybrana gra nie chce się uruchomić na „maszynie parowej”?
Rozwiązaniem (czy raczej obejściem problemu) może być usługa strumieniowania Steam. Jeśli Steam Machine znajduje się w tej samej sieci co dowolny mocny komputer z zainstalowanym Steamem (najlepiej, żeby była to szerokopasmowa sieć przewodowa, bo jak wiadomo, sieci bezprzewodowe miewają problemy ze strumieniowaniem obrazu z gier), na ekranie podłączonym do Steam Machine będzie można wyświetlić obraz generowany przez ten drugi komputer. Co ważne, podłączywszy do niego kontroler lub klawiaturę i myszkę, będzie można normalnie kontrolować to, co dzieje się na ekranie.
Pozostaje jednak pytanie, czy jeśli któraś z ulubionych gier nie da się w ten sposób uruchomić, to czy zamiast „drogiego” odbiornika strumieniowanego obrazu, jakim jest Steam Machine, nie lepiej kupić tani komputer kieszonkowy i nadawać do niego obraz z mocnego peceta złożonego pod kątem gier? To pytanie jest oczywiście otwarte, bo odpowiedź zależy od tego, w co potencjalny użytkownik SteamOS gra.
SteamOS – możliwości multimedialne, przeglądarka internetowa
Skoro już montujemy coś pod telewizorem, to warto, by można było na tym urządzeniu uruchomić na przykład ulubiony film czy muzykę z domowej bazy. SteamOS ma dość wygodne i łatwe w obsłudze menu. Jakie są możliwości przekształcenia Steam Machine w domowe centrum rozrywki?
Jeśli weźmiemy pod uwagę sam tryb Big Picture/ SteamOS, to raczej mizerne. Z niewyjaśnionych przyczyn biblioteka muzyczna nie widzi wszystkich utworów (i nie chodzi tutaj o nieco rzadziej używane formaty typu FLAC czy OGG). Odtwarzacz ten ma problemy nawet ze zindeksowaniem typowych plików MP3! Można go wprawdzie zmusić do odtwarzania ulubionej muzyki, ale jest to czasochłonne. Co innego wideo – odtwarzanie go jest praktycznie niemożliwe (wciąż mówimy o trybie Big Picture!). Alternatywna opcja to uruchomienie GUI Debiana.
Warto też wspomnieć o przeglądarce internetowej standardowo wbudowanej w interfejs SteamOS. Przeglądarka jest dostępna w każdym momencie, nawet podczas rozgrywki – podobnie jak w tradycyjnej wersji klienta Steam. Sprawuje się ona jednak bardzo kiepsko. Nie ma prostych opcji skalowania obrazu, często się zacina, a z niektórymi stronami w ogóle nie współpracuje (najczęściej objawia się to niemożnością przewinięcia strony). Na szczęście radzi sobie z Flashem i HTML5, dzięki czemu można przeglądać YouTube czy inne witryny wykorzystujące ten standard. Tak czy inaczej, ta przeglądarka jest po prostu słaba – nieprzyjemna w obsłudze i niedopracowana. Przeglądarki wbudowane w PS4 czy Xboxa One są o niebo lepsze.
Steam Machine – jak stworzyć taki komputer samemu
Jeśli jesteś ciekawy działania opisywanego tutaj systemu, nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś wypróbował go na własnym komputerze. W sklepie Steam znajdziesz odnośniki z darmowymi obrazami instalacyjnymi systemu SteamOS wraz z dokładną instrukcją instalacji. Nie będziemy opisywać tutaj procesu krok po kroku, bo pod wskazanym adresem ten temat omówiono bardzo dokładnie. Chcemy tylko zwrócić uwagę na to, że instalacja SteamOS jest bardzo prosta (szczególnie w trybie automatycznym). W zasadzie całość ogranicza się do uruchomienia instalatora z pamięci przenośnej, kliknięcia w przycisk „instalacja automatyczna”... i już. W internecie można napotkać głosy sugerujące, że SteamOS jest nadzwyczaj toporny w instalacji. Najpewniej odnoszą się one do wcześniejszych wersji tego systemu, bo naszym zdaniem instalacja systemu Valve jest nawet prostsza od instalacji... Windows 10. Naprawdę!
Uwaga: instalacja systemu SteamOS wymaga takich samych „środków ostrożności” jak instalacja każdej współczesnej dystrybucji Linuxa. Jeśli to Twój pierwszy kontakt z tego typu systemem, stanowczo zalecamy przygotowanie dysku przeznaczonego właśnie dla niego. Warto dodać, że SteamOS podczas standardowej instalacji zmienia też rekordy rozruchowe w UEFI, przez co może się okazać, że nawet po odłączeniu dysku z wcześniejszym systemem operacyjnym po jego ponownym podłączeniu ten nie będzie chciał się uruchomić. Przyda się więc w zanadrzu pamięć przenośna z instalatorem na przykład Windows 10, która zapewnia opcję naprawy rekordów rozruchowych.
Tryb Big Picture prawdę ci powie
Jest jeszcze jedna możliwość zasmakowania „SteamOS” – w ogóle bez instalowania go. Wystarczy w tradycyjnym, desktopowym kliencie Steam uruchomić tryb Big Picture przez kliknięcie ikonki pada w prawym górnym rogu.
To pozwala dobrze ocenić funkcjonalność i wygodę użytkowania interfejsu systemu Gabe'a Newella. Mimo że SteamOS UI i Big Picture dla Windows delikatnie się różnią, to w niemal wszystkich aspektach działają w tym trybie tak samo.
Steam Machine – test na przykładzie komputera Dell Alienware
Ponad 2 lata temu do naszej redakcji trafił Asus ROG G20 w wersji z systemem Windows 8.1, który miał być jednym z pierwszych komputerów Steam Machine. Wkrótce potem na polskim rynku miała się pojawić jego wersja z systemem SteamOS, która byłaby rasową „maszyną parową”. Czas pokazał, że dopiero kilka dni temu, 2 lata po pierwszych zapowiedziach, komputery Steam Machine stały się powszechnie dostępne w Polsce. Jako pierwszy przedstawiciel tej rodziny na nasz testowy stół trafił model Della: Alienware Steam Machine.
W istocie jest to... Alienware Alpha R2, czyli ten sam mini-PC, który w rogu zamiast logo Steam ma logo Alienware. Różnice między tymi komputerami w tej samej konfiguracji sprowadzają się do koloru podświetlenia i systemu operacyjnego. W Alpha R2 zamiast SteamOS zainstalowano Windows 10 (ta wersja jest nieco droższa, bo przecież SteamOS jest dostępny za darmo).
Alienware Steam Machine w testowanej konfiguracji (oznaczonej jako DKCWAS03BBMSM) ma w środku procesor Intel Core i7-6700T. To energooszczędna wersja desktopowego Core i7-6700, o niższym napięciu zasilania i wolniejszym taktowaniu. W niewielkich komputerach do gier niezwykle istotny jest odpowiedni dobór wydajności w tym zastosowaniu w kontekście wydzielania ciepła.
Wybór procesorów z serii „T”, „U” czy „S” ma tutaj sens, bo są nieco wolniejsze, ale pozwalają użyć mniej rozbudowanego układu chłodzenia. A wydajność Core i7-6700T jest naprawdę przyzwoita – to przecież czterordzeniowy i ośmiowątkowy procesor szóstej generacji Core (Skylake). O jego możliwościach możecie się przekonać na następnej stronie.
Układ graficzny zastosowany w testowanej „maszynie parowej” to GeForce GTX 960. Na szczęście jest to pełna wersja tego GPU, a nie mobilna. To oznacza, że do dyspozycji są 1024 jednostki cieniujące. Taktowanie rdzenia jest standardowe: 1176 MHz (Boost do 1201 MHz). Na powierzchni płyty głównej znalazły się ponadto 4 GB pamięci GDDR5 taktowanej z częstotliwością 1753 MHz. Wydajność tego układu z rodziny Maxwell można więc przełożyć mniej więcej na osiągi karty GeForce GTX 1050 Ti z rodziny Pascal.
Komputer Dell Alienware Steam Machine w testowanej przez nas wersji jeszcze nie jest dostępny w Polsce. W USA powinien kosztować około 900 dol., co przełoży się zapewne na ponad 4000 zł.
Alienware Steam Machine – wnętrze
Zacznijmy od karty sieciowej zamontowanej w Alienware Steam Machine. O dostęp do sieci bezprzewodowej dba dwuzakresowy układ Intel AC 8260 ac, podłączany do slotu M.2. Ta karta ma zintegrowany moduł Bluetooth 4.0, co dodatkowo wzbogaca jej funkcjonalność (choć w samej nakładce SteamOS – niespecjalnie).
W dostarczonej nam do testów wersji Steam Machine znalazł się szybki nośnik NVMe do złącza M.2. Jest to Samsung PM951 o pojemności 256 GB. Tak nowoczesne rozwiązanie z pewnością w pierwszej chwili ucieszy każdego gracza spragnionego wysokiej wydajności podsystemu pamięci masowej, ale jest pewien szkopuł, najpewniej wynikający z niedoskonałej współpracy Linuxa i nośnika NVMe. Otóż podczas zapisu i odczytu danych zdarzały się momenty, w których system niemiłosiernie „mulił”.
Najbardziej boleśnie odczuwaliśmy to wtedy, gdy pobieraliśmy na Steam Machine gry (pamiętajmy, że SteamOS nie obsługuje kopii zapasowych znanych użytkownikom „zwykłego” klienta Steam). Efekt? W czasie pobierania gier, gdy na nośniku był zainstalowany SteamOS, bardzo często się zdarzało, że prędkość zapisu była ograniczana do 2 MB/s (na łączu symetrycznym o przepustowości 1000 Mb/s!). Gdy na tym samym nośniku zainstalowaliśmy system Windows 10, problemów nie było. Gdy SteamOS zainstalowaliśmy na nośniku SSD ze złączem SATA i podłączyliśmy go do maszyny parowej Alienware, pobieranie również nie było problemem, a licznik wskazywał około 50–60 MB/s.
Następnym rozczarowaniem związanym z konstrukcją Alienware Steam Machine okazał się tylko jeden slot SO-DIMM dla pamięci DDR4. Tutaj jest tak dużo miejsca, że spokojnie zmieściłby się podwójny wariant tego slotu (często spotykany na przykład w laptopach i innych minikomputerach). Moduły o pojemności 16 GB są dość drogie, a ewentualna modernizacja (rozbudowa pamięci), wymagająca odsprzedania wcześniej wykorzystywanego modułu i zakupu większego, może być kłopotliwa. Naprawdę nie rozumiemy tej decyzji projektantów.
Wygląda przerażająco, prawda? Czasami jednak coś, co na pierwszy rzut oka tak wygląda, okazuje się całkiem w porządku. Codzienne użytkowanie Alienware Steam Machine inne niż wirtualna zabawa, na przykład przeglądanie internetu czy zdjęć, przebiega bez zarzutu. Czar pryska, gdy sprzęt ma rozwinąć skrzydła w środowisku, do którego został stworzony. Już po mniej więcej 4 minutach od uruchomienia gry hałas dobywający się z układu chłodzenia przywodzi na myśl niesławne „suszarki” z czasów Radeona HD 2900 XT. Szczegółowe wyniki pomiarów głośności znajdziecie na następnej stronie.
Po zdjęciu sporych plastikowych „suszarek” oczom ukazują się dwa solidne radiatory. Lewy, miedziany, zajmuje się odprowadzaniem ciepła z procesora, a prawy, aluminiowy, z wbudowanym ciepłowodem, pomaga utrzymać w ryzach temperaturę układu graficznego.
Na szczęście Dell pomyślał o dodatkowym złączu SATA. W tańszych wersjach komputerów Alienware Steam Machine i Alienware Alpha zabrakło nośnika SSD NVMe i w tym miejscu znajduje się dysk twardy w formacie 2,5 cala. W droższej odmianie to miejsce jest puste, a w złączu M.2 znajduje się nośnik Samsung PM951.
To złącze to rozsądny pomysł: 256 GB na gry szybko się wyczerpie, a duży nośnik HDD w tym miejscu idealnie nada się do roli magazynu danych.
Alienware Steam Machine – testy w Windows 10: programy użytkowe
Core i7-6700T to bardzo wydajny procesor z najnowszej generacji Intela, Skylake. Litera T w nazwie oznacza, że napięcie zasilania jest nieco niższe, podobnie jak częstotliwości taktowania Turbo po obciążeniu wszystkich rdzeni procesora. Więcej o jednostkach tego typu przeczytacie w naszym teście energooszczędnych procesorów.
Testy – narzędzia półprofesjonalne
Alienware Steam Machine – testy w Windows 10: gry
GeForce GTX 960 4 GB, użyty w testowanej wersji komputera Alienware Steam Machine, to według specyfikacji karta oparta na układzie graficznym w pełnej wersji, stosowanej m.in. w desktopach. Alienware nie żałował wydajności i zamiast postawić na wersje mobilne, wystrzelił z grubej rury. Choć architektura Maxwell (jej przedstawicielem jest właśnie GTX 960) należy już do poprzedniej generacji, ten minikomputer powinien zapewnić w miarę komfortową zabawę w każdej współczesnej grze (w rozsądnej rozdzielczości i jakości obrazu).
Steam Machine – testy: pobór energii
Alienware Steam Machine bez wątpienia potrzebuje dużo energii. Nie zapominajmy jednak, że na pokładzie znajduje się „pełny” GeForce GTX 960 4 GB, który szczególnie w trakcie gry wydatnie wpływa na ogólny pobór energii elektrycznej.
Steam Machine – głośność
Maszyna Alienware w spoczynku zachowywała się całkiem nieźle. Nie była bezgłośna, ani nawet cicha, ale emitowany przez nią dźwięk był jak najbardziej do przyjęcia. To samo dotyczy takich zastosowań, jak przeglądanie internetu i oglądanie filmów. Dramat zaczyna się po włączeniu gry i przejściu karty graficznej w tryb 3D. Aż 50 dBa to poziom dźwięku, przy którym trudno wytrzymać nawet w dobrze izolujących słuchawkach.
Steam Machine – porównanie wydajności w grach w SteamOS oraz Windows 10
Generalnie kwestia mierzenia wydajności w SteamOS jest dość kłopotliwa. Brak bowiem dobrze działających ogólnodostępnych narzędzi. Najrozsądniejszym wyjściem zdaje się tutaj zastosowanie naszej metody porównywania wydajności za pomocą aktywnej analizy obrazu. Alternatywna opcja to użycie gier z wbudowanymi benchmarkami. Oczywiście, te benchmarki nie oddają rzeczywistej rozgrywki: podawane w nich wartości często mocno odbiegają od tego, co można spotkać w grze, ale do orientacyjnego porównania mogą wystarczyć.
Jest jeszcze jeden problem, bardzo istotny, który stawia pod znakiem zapytania sens porównywania wydajności gier tworzonych z myślą o Windows i tych dla SteamOS (a więc Linuxa). Chodzi m.in. o obsługę API DirectX, które w normalnych warunkach nie jest dostępne na Linuxie (z wyjątkiem narzędzi typu Wine, które umożliwiają uruchamianie takich programów, ale też konsumują zasoby sprzętowe, co obniża wydajność).
Warto przy okazji dodać, że także sterowniki dla kart graficznych są, rzecz jasna, pisane pod obie te platformy w inny sposób. Co więcej, z oczywistych względów te tworzone z myślą o Windows znacznie częściej otrzymują aktualizacje, które dodatkowo poprawiają wydajność w najnowszych grach. Zresztą same gry w wydaniach dla Linuxa i Windows potrafią wyglądać nieco inaczej – po prostu pewne efekty w wersji dla tego pierwszego systemu są niedostępne.
Z tych wszystkich względów poniższe porównanie jest wyłącznie formą ciekawostki. Ma pokazać ogólny trend, do którego trzeba podchodzić z dużym dystansem. Tak jak wspomnieliśmy, nie da się obecnie całkowicie sprawiedliwie porównać wydajności w grach na SteamOS i Windows. Do testów użyliśmy trzech gier, tych które zapewniają w naszym przekonaniu możliwie zbliżone doświadczenia wizualne. Wybór padł na Counter-Strike: Global Offensive, DIRT: Showdown i Half-Life 2: Lost Coast.
Szczerze mówiąc, spodziewaliśmy się większej różnicy w wydajności w HL2 oraz CS:GO. Mimo że dla Nvidii Linux wciąż jest platformą mało istotną z perspektywy gracza, dla której aktualizacje sterowników pojawiają się sporadycznie, osiągi są znośne. Podobne odczucie mieliśmy podczas zabawy w innych grach dostępnych dla obu platform. Wygląda więc na to, że na SteamOS da się grać prawie tak komfortowo jak na pececie z Windows, choć w przypadku niektórych gier trzeba się liczyć z pewnymi niedociągnięciami (na przykład w DIRT: Showdown).
Steam Controller – rewolucyjny bezprzewodowy pad
Jedną z największych ciekawostek związanych z pojawieniem się Steam Machines był Steam Controller. Miał to być rewolucyjny pad, który na nowo zdefiniuje pojęcie uniwersalnego kontrolera do gier. To urządzenie zdaniem twórców miało skrócić do minimum dystans dzielący graczy wykorzystujących myszkę i klawiaturę oraz zwolenników pada (w tym graczy konsolowych). Czy tak się stało?
Na początku mała uwaga. Podczas lektury dziesiątków testów urządzeń sterujących nietrudno dojść do wniosku, że ich ocena zależy w sporej części od upodobań, choćby od wcześniejszych doświadczeń z innymi konstrukcjami, od wielkości dłoni i od gier, które znajdują się w kolekcji. Z padami jest tak, że część osób woli urządzenia niewielkie, zbliżone konstrukcyjnie do pada od PS4, a część większe, bardziej ergonomiczne, o sporych rękojeściach (np. te od Xboxa 360 czy Xboxa One). W tym miejscu wskazany jest punkt odniesienia: autor tych słów ma dłonie średniej wielkości i zdecydowanie preferuje kształt kontrolerów Microsoftu. Pady Sony są dla niego zdecydowanie za małe i niewygodne. Jeśli myślisz podobnie, to bardzo możliwe, że zgodzisz się z jego oceną komfortu zabawy z użyciem kontrolera od „maszyny parowej”. Po prostu jego zdaniem uczciwa ocena wygody użytkowania danej myszki, klawiatury, pada i innych urządzeń sterujących nie jest możliwa choćby w połowie. Ot, kwestia upodobań – to wszystko.
Steam Controller – ergonomiczność i podstawowe funkcje
W pierwszej chwili kształt wydaje się nieco dziwny. Rękojeści są znacznie większe, niż wydają się na obrazku, a ich wielkość i odległość od środka płytek dotykowych jest odpowiednia dla dłoni średniej wielkości. Na początku trudno się przyzwyczaić do nieco „bananowego” zagięcia przedniej powierzchni. Po chwili jednak to nieco denerwujące na początku zagięcie ujawnia powód swojego istnienia: dzięki niemu można wygodnie poruszać kciukami po powierzchni sporych płytek dotykowych. Po dłuższej zabawie można się do niego przyzwyczaić.
Zdecydowanie największym wyróżnikiem Steam Controllera jest obecność dwóch dotykowych płytek. Lewa jest przeznaczona do przewijania ekranu, a prawa – do swobodnego obracania wirtualną kamerą oraz przesuwania wskaźnika po ekranie. To właśnie precyzja tych płytek w połączeniu z klasycznym analogowym manipulatorem (popularnym grzybkiem) ma dać produktowi Valve przewagę nad każdym innym padem na rynku.
Warto dodać, że przesuwanie opuszkami palców po powierzchni płytek powoduje pojawienie się informacji zwrotnej w postaci wibracji. Trudno opisać to zachowanie, bo nigdy wcześniej nie mieliśmy z czymś takim do czynienia. Podobny efekt „wibracji dotykowej” towarzyszy użyciu analogowych spustów. Wraz z siłą wciśnięcia wibracja się nasila. Również ruchy analogowym grzybkiem dają taki efekt. Trudno powiedzieć, czy ma on jakieś realne przełożenie na precyzję ruchów i odczuć podczas sterowania, ale jest on po prostu niesamowicie przyjemny. Na tyle przyjemny, że szkoda go wyłączać, nawet jeśli pomogłoby to zaoszczędzić nieco energii ;)
Mniej komfortowy jest dostęp do czterech niewielkich cyfrowych przycisków akcji (X, Y, A i B). Ich naturalnym położeniem w większości kontrolerów jest miejsce, które zajmuje prawa płytka dotykowa. Oczywiście, ich funkcję można przypisać do „wciśnięcia” (płytkę tę można nie tylko muskać, ale też właśnie „wciskać”) konkretnego kierunku na płytce dotykowej. To jednak nie jest tak wygodne jak fizyczny kontakt ze specjalnym przyciskiem. W dodatku interakcja z nimi wymaga przesunięcia kciuka „w dół”, co w niektórych grach, w których wykorzystujemy i płytkę dotykową, i przyciski, może zabrać cenny ułamek sekundy. Ten kompromis ma sens. Prawa płytka dotykowa po prostu musiała się znaleźć w tamtym miejscu, a przyciski przeniesiono tam, gdzie się dało. Analogowy grzybek dzięki swojej wysokości jest znacznie wygodniej umieszczony od przycisków akcji.
Dość intrygujące przyciski znajdują się także... pod padem. Klapka zabezpieczająca dostęp do baterii jest wyprofilowana w ten sposób, że jej „skrzydełka” pełnią funkcję dodatkowych, cyfrowych przycisków. Podczas zabawy przylega do nich palec serdeczny i palec wskazujący. Ich umiejscowienie jest naprawdę doskonałe: aż trudno uwierzyć, że w czołowych konstrukcjach Sony i Microsoftu nie zastosowano tego rozwiązania. Jest idealne na przykład do zmiany biegów w grach samochodowych, obsługi steru kierunku w symulatorach lotu czy przechodzenia wstecz/ do przodu podczas przeglądania stron internetowych.
Steam Controller – ciekawe dodatki
Dość ciekawą funkcją Steam Controllera jest wbudowane źródło dźwięku, którym są... siłowniki haptyczne. Ich drgania można zaprogramować w taki sposób, by generowały dźwięk łudząco podobny do brzmienia niewielkiego głośnika (na YouTubie bez problemu znajdziecie filmy, na których właściciele tego kontrolera programują siłowniki do odtwarzania różnych melodii). Ich zastosowanie jest dość skromne, bo do tej pory zauważyliśmy, że aktywują się głównie podczas włączania i wyłączania kontrolera. Bardzo możliwe, że w przyszłości ich funkcjonalność wzbogaci się o możliwość odtwarzania odgłosów w grach (np. policyjnych sygnałów podczas pościgu w GTA V – tak jak w przypadku pada od PS4).
Na płytce Steam Controllera znajduje się jeszcze jedna ciekawostka. To czujnik MEMS MPU-6500 o sześciu stopniach swobody. Składa się on z trójosiowego żyroskopu i trójosiowego akcelerometru. Ta kombinacja nasuwa oczywiste skojarzenie: gracz może przenosić położenie pada w rzeczywistej przestrzeni na to, co dzieje się na ekranie.
Na razie Valve podchodzi do tej funkcji eksperymentalnie, bo w standardowych konfiguracjach pada ta funkcja nie jest do niczego wykorzystywana. Z pomocą przyszła jednak społeczność, która bardzo zręcznie wykorzystała działanie tego niewielkiego sensora. W ten sposób w nieoficjalnych konfiguracjach do niektórych gier pojawiły się już ustawienia wykorzystujące ten rodzaj sterowania. O dziwo, sprawdza się to całkiem nieźle: w MS Flight Simulator X: Steam Edition statek powietrzny kontroluje się w ten sposób naprawdę dobrze. A to dopiero początek, bo szereg innych gier dzięki społeczności graczy już obsługuje lub będzie obsługiwał tę funkcję.
Współczesne pady można swobodnie konfigurować w grach. Steam Controller nie jest tu wyjątkiem, z tym że możliwości jego konfiguracji są po prostu ogromne. Każdy przycisk, przełącznik, a nawet serię wciśnięć można dowolnie ustalić nie tylko globalnie, ale też dla konkretnej gry. Ustalenie danej sekwencji do wybranej gry może zająć trochę czasu, ale z pomocą przychodzi społeczność graczy. Każda gra ma bowiem w chmurze Steam zapisane od kilku do nawet kilkudziesięciu propozycji wysłanych przez innych użytkowników. Najlepsze z nich mają najwięcej „łapek w górę”, co pozwala łatwo zidentyfikować wartościowe ustawienia.
Dodatkowo każdy Steam Controller ma wbudowaną pamięć. Po podłączaniu pada do dowolnego innego komputera sprzęt sam zasugeruje skopiowanie jednego z wcześniej wykorzystywanych układów klawiszy z ulubionych gier. To bardzo ułatwia życie.
Steam Controller – obsługa w Windows, czas działania
Steam Controller trafia do odbiorcy z bezprzewodowym odbiornikiem Bluetooth podłączanym do portu USB. Po podłączeniu sprzętu do komputera z systemem Windows 10 następuje instalacja sterownika (urządzenie jest wykrywane jako klawiatura z płytką dotykową). Od tego momentu jest gotowe do obsługi „okienek”. Do przesuwania wskaźnikiem służy prawa płytka dotykowa. Lewy przycisk myszy to w standardowej konfiguracji prawy spust, a prawy przycisk myszy – lewy spust. Reszta przycisków ma inne funkcje, na przykład przewijanie kart, spację, przesuwanie zakładek w eksploratorze Windows itd.
Ponadto jeśli w komputerze zainstalowany jest Steam, to wciśnięcie analogowego grzybka w Steam Controllerze otwiera specjalną klawiaturę ekranową, podobną do tej ze SteamOS. Lewa płytka pomoże obsługiwać lewą połowę klawiatury, a druga – prawą część. Lewy i prawy spust potwierdzają wybór klawisza. Początkowo trudno się przyzwyczaić do wstukiwania dwóch znaków naraz za pośrednictwem pada, ale po chwili ćwiczeń okazuje się, że w porównaniu z innymi padami jest to i wygodne, i bardzo szybkie.
Trzeba też wspomnieć o tym, na jak długo wystarcza baterii. W rękojeściach mieszczą się dwie baterie/akumulatory AA. Pozwalają one na naprawdę długą zabawę: dopiero po mniej więcej 70 godzinach gry poziom naładowania wyświetlany w menu kontrolera spadł do jednej kreski (w skali 1–4). Spodziewamy się więc nawet 80–90 godzin gry z użyciem jednego zestawu alkalicznych ogniw AA. Rewelacja! A jeśli po wyczerpaniu się baterii/akumulatorów nie będzie pod ręką nowych, zawsze będzie można użyć kabla podłączonego do portu mikro-USB.
Steam Controller – pad, który daje przewagę?
Gdzieniegdzie pojawiają się zapowiedzi sugerujące, że to pierwszy pad, który pozwala na wyrównaną rywalizację z użytkownikami myszki i klawiatury, ale można je włożyć między bajki. Precyzja sterowania, jaką zapewnia, rzeczywiście jest znacznie lepsza od możliwości na przykład DualShocka 4 czy kontrolera od Xboxa One, ale nie ma co się oszukiwać. Nawet dobry konsolowy gracz korzystający ze Steam Controllera w CS:GO dostanie baty od przeciętnego gracza korzystającego z myszki i klawiatury.
Tak czy inaczej, Steam Controller to naprawdę wspaniałe urządzenie. Wprawdzie ma pewne wady, ale w przekonaniu autora tych słów jest to najlepszy pad do obsługi zarówno gier, jak i interfejsów okienkowych (np. Windows czy Linuxa). W dodatku od pewnego czasu jest naprawdę rozsądnie wyceniony: w sklepie Steam można go kupić już za mniej więcej 200 zł, a jeszcze niedawno był dostępny za niewiele ponad 120 zł z wysyłką do Polski.
SteamOS to tylko darmowy Big Picture uruchomiony na Linuxie...
Nie ukrywamy, że po systemie SteamOS spodziewaliśmy się czegoś więcej, na przykład unikatowych funkcji, niedostępnych na platformie Steam dla PC. To z jednej strony oczywiście dobrze, bo posiadacz jakiegokolwiek mini-PC z Windows podłączonego do telewizora czy monitora w kilka sekund może zamienić go w odpowiednik Steam Machine. Wydawało nam się jednak, że szał nakręcony wokół „maszyn parowych” ma jakiś związek z ich przewagą nad pecetowym Big Picture.
I w zasadzie jedną przewagę stwierdziliśmy: teoretycznie Steam Machine może być o 300–400 zł tańsza od pecetowego odpowiednika, bo po prostu od ceny można odliczyć koszt systemu Windows (SteamOS można bowiem bez problemu i legalnie pobrać za darmo z sieci).
Ograniczona biblioteka gier i niewykorzystane możliwości multimedialne to największy problem Steam Machines dzisiaj
Odkąd ogłoszono projekt SteamOS, było wiadomo, że ten system będzie cierpiał na pewne ograniczenia wynikające z oparcia go na jądrze Linuxa. Steam co prawda obsługuje wiele gier, które można uruchomić na pochodnych „pingwinka”, ale trudno sobie wyobrazić, by włodarze Valve przekonali większą grupę twórców gier do tworzenia ich na Linuxa na zasadzie „bo Steam Machines”.
Valve, zanim wprowadziło te komputerki na rynek, obiecywało, że większość hitów będzie bez problemu na nich działać, ale to naszym zdaniem nie jest prawda. Z mniej więcej 22 tys. gier w bibliotece Steam mniej niż jedna czwarta pozwala się uruchomić bezpośrednio na maszynie z logo Valve. Niestety, wiele z tych niedziałających produkcji to właśnie hity: GTA V, Wiedźmin 3, Call of Duty, DOOM, Far Cry Primal... Wymieniać można by długo. Prawie dwa razy bogatsza jest biblioteka gier dostępnych dla Mac OS X. Miejmy nadzieję, że widoczny trend w postaci nowych gier przeznaczonych dla SteamOS nie zniknie (przypomnijmy: od 2013 roku liczba gier dla Linuxa wzrosła 20-krotnie – to bez wątpienia ma związek ze Steam Machines). Tylko to daje nadzieję, że platforma Valve przetrwa.
Częściowym rozwiązaniem problemu może być bardzo dobrze działająca funkcja strumieniowania obrazu z mocnego peceta umieszczonego gdzieś w domu. Problem tylko w tym, że skoro obraz gry ma być strumieniowany na telewizor, to dlaczego by od razu nie kupić na przykład niedrogiego komputerka typu Compute Stick, do którego można by podłączyć Steam Controller? Taki zestaw miałby zbliżone możliwości w niższej cenie.
Cóż, SteamOS łączy zalety i wady systemu Linux, a z perspektywy gracza zdecydowanie bardziej widoczne są właśnie wady. Może gdy w końcu nadejdzie rok Linuxa, ten akapit straci aktualność?
Steam Controller
Złośliwi powiedzą: „Doskonały? Pad? Wybierz jedno słowo, synu, bo te dwa się nie kleją”. I będą mieli rację, bo nawet Steam Controller nie sprawi nagle, że przeciętny konsolowy gracz będzie tak dobry w strzelankach jak przeciętny pecetowy. Ale urządzenie sterujące stworzone z myślą o Steam Machines jest naprawdę najlepszym padem spośród tych, z którymi autor tych słów miał do czynienia. I na szczęście równie dobrze współpracuje z systemem Windows.
Nie ma tutaj miejsca na powielanie chwalebnych opinii z poprzednich stron, więc jeśli przypadkiem od razu trafiłeś na podsumowanie, przeczytaj przedostatnią stronę, z której dowiesz się więcej o tym urządzeniu. To naszym zdaniem najjaśniejszy punkt „maszyn parowych” dzisiaj. Co ważne, dołączany jest w każdym zestawie z takim komputerem.
Dell Alienware Steam Machine (DKCWAS03BBMSM)
W podsumowaniu nie może zabraknąć paru słów na temat komputera, który był bazą naszych pierwszych doświadczeń z komputerokonsolami Valve. Produkt z logo Alienware to bez wątpienia jeden z najlepszych i najmocniejszych minipecetów spośród tych, z którymi mieliśmy do czynienia. Jest to konstrukcja bardzo solidna, dość energooszczędna i dobrze wyposażona. Ma jednak jeden bardzo istotny problem: podczas gry jest to chyba najgłośniejszy spośród znanych nam niewielkich komputerów. Nie wiemy dokładnie, co inżynierowie Della zepsuli, ale 50 dBa po uruchomieniu gry oznacza dźwięk, przed którym nie ochronią nawet dobrze przylegające słuchawki nauszne.
Jeśli z jakichś względów zależy Ci na Steam Machine... zrób ją sobie sam lub spróbuj najpierw trybu Big Picture
Tych, których temat zainteresował, jeszcze raz gorąco zachęcamy do sprawdzenia możliwości rozwiązania Valve na własnym komputerze. Wystarczy pobrać darmowe obrazy z systemem SteamOS lub w ostateczności uruchomić tryb Big Picture z poziomu klienta Steam. Pomoże to uniknąć ewentualnego rozczarowania. Być może nawet się okaże, że tryb Big Picture po prostu wystarczy, a Twój dotychczasowy blaszak stanie się „maszyną parową” bez instalacji jakiegokolwiek dodatkowego oprogramowania.
Do testów dostarczył: Dell
Cena testowanej konfiguracji ok. 4200 zł
Do testów dostarczył: Dell
Cena w dniu publikacji (z VAT): darmowy
Do testów dostarczył: Dell
Cena w dniu publikacji (z VAT): ok. 150-200 zł