WD My Cloud Mirror kształtem i rozmiarami przypomina niewielką, ale bardzo grubą książkę. Biała obudowa i zestaw niebieskich diod z przodu wyglądają elegancko, ale wolelibyśmy, żeby sprzęt był utrzymany w czarnej tonacji (WD ma zresztą w ofercie czarną odmianę, ale przeznaczoną dla użytkowników biznesowych; biała wersja ma oznaczać „konsumencki”). Docelowo warto postawić go nie na biurku, koło komputera, ale na przykład koło telewizora. Urządzenie podłącza się do sieci lokalnej Ethernet.
My Cloud Mirror to serwer gotowy do użytku od razu po wyjęciu z pudełka. Oznacza to, że kupujemy go od razu z zainstalowanymi dyskami twardymi. Dostępne są różne wersje urządzenia: 4-terabajtowa (z dwoma dyskami WD Red o pojemności 2 TB każdy), 6-terabajtowa (z dwoma dyskami o pojemności 3 TB), testowana 8-terabajtowa (z dwoma dyskami o pojemności 4 TB) oraz 16-terabajtowa (z dwoma dyskami o pojemności 8 TB). Z tyłu obudowy znalazł się skromny zestaw złączy: RJ-45 (Gigabit Ethernet o maksymalnej przepustowości 1000 Mb/s, tj. do 125 MB/s), dwa USB 3.0 i gniazdo zasilania.
Sercem serwera jest dwurdzeniowy procesor Marvell Armada 385 (1,33 GHz). Sprzęt ma też 512 MB pamięci operacyjnej – to mało, jak na nowoczesny serwer NAS.
Instalacja i konfiguracja
Instalacja urządzenia jest bardzo prosta i każdy sobie z nią poradzi. Wystarczy podłączyć dwa kabelki: zasilający oraz sieci Ethernet (najlepiej połączyć My Cloud Mirror bezpośrednio z domowym routerem LAN/Wi-Fi) – i już można przystąpić do konfiguracji sprzętu.
WD My Cloud Mirror nie ma ani jednego przycisku – nawet wyłącznika. Po podłączeniu kabla zasilającego od razu uruchamia się i swoje działanie sygnalizuje świecącymi na niebiesko diodami LED. Jedna informuje o stanie urządzenia (ciągłe światło niebieskie oznacza „serwer pracuje, wszystko jest w porządku”), dwie pozostałe są związane z dwoma zainstalowanymi dyskami twardymi.
Po podłączeniu serwera kablem sieci Ethernet do domowego routera otwieramy na komputerze działającym w tej samej sieci przeglądarkę internetową, a w niej – stronę mycloud.com/setup. Strona automatycznie odnajduje serwer w sieci lokalnej.
W dalszych krokach należy utworzyć konta lokalne na serwerze. Do każdego konta serwer przypisze lokalne katalogi, w których zapisywać pliki może tylko właściciel konta (nikt inny – z wyjątkiem administratora serwera – nie będzie mógł tych plików przeglądać). Oprogramowanie serwera tworzy też katalogi współdzielone, w których można zapisywać zdjęcia, filmy, muzykę, ale także dowolne inne pliki.
Po zakończeniu konfiguracji w oknie przeglądarki otwiera się panel główny serwera. Tu można przeprowadzić dodatkową konfigurację, chociaż mniej zaawansowani użytkownicy nie muszą tu nic zmieniać. Warto jednak zaktualizować oprogramowanie serwera do najnowszej wersji, po czym można rozpocząć korzystanie z niego.
WD My Cloud Mirror to dość prosty NAS (w porównaniu na przykład z urządzeniami QNAP czy Synology). Działa pod kontrolą systemu operacyjnego WD My Cloud OS 3, opartego oczywiście na Linuksie. Po zalogowaniu się do serwera widzimy ekran główny jego systemu (zrzut ekranu powyżej), który informuje o podstawowych parametrach serwera: ilości zajętego miejsca (z podziałem na filmy, zdjęcia, muzykę i inne), ilości wolnego miejsca, stanie dysków, aktywności serwera (obciążeniu CPU i pamięci), a także zapewnia takie – w sumie mało istotne – informacje, jak liczba kont użytkowników oraz liczba zainstalowanych aplikacji (niepotrzebnie te informacje wyświetlane są za pomocą tak dużych liczb na ekranie głównym).
U góry znajdują się przyciski pozwalające skonfigurować dodatkowe funkcje serwera: zarządzać kontami użytkowników, konfigurować udziały (foldery współdzielone), ustawić kopię zapasową w chmurze (My Cloud współpracuje jedynie z usługami Elephant Drive i Amazon S3), konfigurować lokalne kopie zapasowe (np. na zewnętrznych nośnikach USB) albo instalować dodatkowe aplikacje, które zwiększają możliwości serwera. Tych narzędzi jest zaledwie garstka. Są wśród nich: WordPress, phpMyAdmin, klient Dropbox i forum phpBB. Po serwerze NAS dla mniej wymagających i tak nie spodziewaliśmy się bardzo rozbudowanej funkcjonalności, więc niewielką liczbę dodatkowych narzędzi nie uznajemy za wadę.
Współdzielenie plików
Najważniejszą funkcją WD My Cloud Mirror jest oczywiście przechowywanie naszych danych i udostępnianie ich użytkowanym przez nas urządzeniom – zarówno w sieci lokalnej, jak i zdalnie, przez internet. A pod tym względem serwer WD spełnia swoje zadanie.
W sieci lokalnej serwer widoczny jest po prostu jako kolejny komputer. Przy pierwszej próbie otwarcia zasobu trzeba się zalogować przy użyciu loginu i hasła utworzonych w trakcie konfigurowania My Cloud Mirror. Po poprawnej autoryzacji w oknie eksploratora Windows widać kilka folderów, do których można skopiować swoje pliki.
Transfer prawie wysyca gigabitowe łącze Ethernet i przekracza ponad 100 MB/s przy odczycie (w przypadku pojedynczego dużego pliku) i ponad 95 MB/s przy zapisie. To bardzo dobry rezultat, zważywszy na to, że My Cloud Mirror ma zainstalowane dyski WD Red, w których prędkość obrotowa talerzy to „zaledwie” 5400 obr./min (w dyskach montowanych w komputerach prędkość ta wynosi 7200 obr./min, a nawet 10 000 obr./min, na przykład w modelach WD Raptor).
Zdalny dostęp do plików
Pliki zapisane na WD My Cloud Mirror użytkownik może przeglądać z poziomu przeglądarki internetowej, gdy jest z dala od domu. W tym celu należy otworzyć stronę mycloud.com i zalogować się z użyciem swojego konta My Cloud (utworzonego wcześniej, na etapie wstępnej konfiguracji). Otrzymujemy w ten sposób wykaz wszystkich folderów i zasobów na domowym serwerze – pod warunkiem że przeglądarką internetową nie jest Microsoft Edge, bo ta... nie jest przez WD My Cloud obsługiwana.
W naszym przypadku wystąpił jeszcze jeden problem: o ile serwer bez problemów działał w sieci lokalnej (także podczas logowania się na mycloud.com), to podczas korzystania z sieci zdalnej nie odpowiadał. Okazało się, że funkcja automatycznej konfiguracji przekierowania portów w routerze (UPnP) nie zadziałała. Być może dlatego, że w tej samej sieci lokalnej były jeszcze dostępne dwa inne serwery NAS, z których jeden zajął dla siebie domyślny port 80.
Skończyło się w ten sposób, że musieliśmy ręcznie skonfigurować przekierowanie portów. Należy w routerze przekierować zewnętrzny port 8080 na wewnętrzny 80 (dla połączeń HTTP) oraz zewnętrzny port 8443 na wewnętrzny 443 (dla połączeń HTTPS). Poniżej załączamy ściągawkę pokazującą, jak powinna wyglądać konfiguracja po stronie serwera WD oraz po stronie routera. Dopiero w takich ustawieniach serwer zaczął „odpowiadać” na zdalne zapytania, czyli na przykład mogliśmy przeglądać zgromadzone na nim pliki, gdy byliśmy „na mieście” z telefonem w ręku.
Dostęp z poziomu smartfona
Do zasobów My Cloud Mirror można się też dostać za pomocą smartfona. Należy zainstalować aplikację My Cloud, dostępną w sklepie Google Play czy App Store. To narzędzie pozwala przeglądać pliki zapisane na dyskach serwera, a także umożliwia podgląd zdjęć, filmów i odsłuch muzyki. Niestety, w porównaniu z oprogramowaniem QNAP czy Synology aplikacja WD wygląda naprawdę skromnie, w dodatku nie obsługuje poziomego ustawienia smartfona (to kłopotliwe na przykład podczas oglądania filmów czy przeglądania zdjęć – za każdy razem trzeba przekręcać urządzenie).
Ciekawsze jest narzędzie WD Photos, które co prawda umożliwia jedynie przeglądanie zdjęć zapisanych na dyskach My Cloud Mirror, ale jest przy tym naprawdę szybkie.
Oczywiście, WD My Cloud Mirror może też pełnić funkcję serwera DLNA dla domowych odtwarzaczy multimedialnych albo na przykład konsol do gier (Xbox, PlayStation). Serwer udostępnia tym urządzeniom zawartość współdzielonego folderu Public (tam znajdują się foldery: Shared Pictures dla zdjęć, Shared Videos dla filmów i Shared Music dla muzyki).
Prywatna chmura
Funkcją, z której warto skorzystać, jest prywatna chmura. Użytkownik po zainstalowaniu na wykorzystywanych przez siebie komputerach aplikacji WD Sync może synchronizować wybrane foldery z serwerem WD My Cloud Mirror. Narzędzie działa podobnie do takich, jak Dropbox, OneDrive czy Google Drive, z tą różnicą, że pliki synchronizowane są na własnym serwerze użytkownika, a nie „gdzieś w internecie”. Stąd właśnie określenie „prywatna chmura”.
Zalet takiego rozwiązania jest sporo: chmura ma pojemność taką jak użytkowany serwer WD (w testowanej wersji – 4 TB, a nawet 8 TB, jeśli wybór padnie na mniej bezpieczną konfigurację JBOD), dostęp do plików mamy tylko my, a do tego ryzyko włamania na własny serwer użytkownika jest wielokrotnie mniejsze niż ryzyko włamania na serwery OneDrive czy Dropbox. Jest tak choćby dlatego, że cyberprzestępcy wolą złamać zabezpieczenie systemu, z którego korzystają miliony użytkowników (wtedy bowiem szanse wykradzenia jakichś cennych danych są bardzo duże), niż męczyć się z atakiem na czyiś domowy, prywatny serwer (na którym w sumie może nie być nic wartościowego z punktu widzenia przestępcy).
WD Sync jest też o tyle ciekawym narzędziem, że umożliwia synchronizację podstawowych folderów Windows, takich jak: Moje dokumenty, Moje obrazy i Moje filmy. Dla porównania, OneDrive czy Dropbox tworzą własne foldery i synchronizują jedynie ich zawartość. Nie da się zmusić OneDrive, żeby synchronizował Windowsowy folder Moje dokumenty. Jedyna możliwość to po prostu przeniesienie wszystkich ważnych plików do folderu OneDrive. Dlatego rozwiązanie zastosowane w WD Sync bardzo nam się spodobało.
Serwer na kopie zapasowe
My Cloud Mirror świetnie się nadaje do roli serwera przeznaczonego na kopie zapasowe. Współpracuje z oprogramowaniem WD SmartWare dla Windows, które umożliwia łatwe wykonywanie przyrostowych kopii zapasowych. Oprogramowanie jest superproste w konfiguracji i w atrakcyjny wizualnie sposób rozróżnia typy plików do skopiowania (dzieli je na dokumenty, filmy, muzykę, zdjęcia i pocztę). W harmonogramie wykonywania kopii zapasowych w standardowej konfiguracji ustawiono Ciągłe kopie zapasowe – oprogramowanie monitoruje zmiany w plikach i jeśli jakieś nastąpiły, plik natychmiast jest kopiowany na serwer.
Podsumowanie
WD My Cloud Mirror 8 TB to pojemny i całkiem wydajny serwer NAS dla mniej zaawansowanych użytkowników. Zapewnia część funkcjonalności „prawdziwych” serwerów NAS, takich jak konstrukcje firm: Thecus, QNAP, Asustor czy Synology. Jednak producenci tego serwera skupili się na prostocie konfiguracji i podstawowej funkcjonalności, czyli przechowywaniu i współdzieleniu plików. Pod tym względem sprzęt WD radzi sobie nie gorzej niż „duże” serwery. Pozwala tworzyć konta dla różnych użytkowników czy zarządzać współdzielonymi zasobami. Umożliwia przeglądanie plików z urządzeń przenośnych dzięki wyspecjalizowanym aplikacjom. Udostępnia też funkcje serwera DLNA dla domowych odtwarzaczy multimedialnych.
Nieco bardziej zaawansowani użytkownicy mogą wzbogacić jego funkcjonalność o dodatkowe narzędzia, ale tych jest bardzo niewiele.
WD My Cloud Mirror w testowanej wersji 8-terabajtowej kosztuje około 2050 zł. Kwota ta jest całkiem rozsądna, ale nie okazyjna. Koszt samych dysków to mniej więcej 1200 zł (średnia cena dysku 4-terabajtowego to około 600 zł). Zostaje 850 zł na sam serwer. W tej cenie można już kupić bardziej zaawansowane urządzenia, takie jak QNAP TS-231 i Synology DS216j – oba kosztują około 700 zł bez dysków. I chociaż wolelibyśmy właśnie sprzęt Synology czy QNAP-a, to jednak WD też pewnie znajdzie swoich amatorów.
Do testów dostarczył: WD
Cena w dniu publikacji (z VAT): 2050 zł