Wstęp

Tak, minął rok, czas na kolejną grę z serii Assassin's Creed. Listopad bez niej byłby nie do końca sobą. Wyobrażacie sobie, by mogło zabraknąć tego tytułu? Albo Battlefielda czy Call of Duty ? No właśnie, ja też nie. Ale żarty na bok. Fabuły poprzedników rozgrywały się w ciekawych czasach i wybory twórców były dość kontrowersyjne. Zakładam się o własne kończyny, że po pierwszej części serii nikt nie przypuszczał, że kilka lat później będzie mu dane wcielić się w półkrwi Indianina, a jakiś czas później – w karaibskiego pirata. Tak, pomysłowość ludzi z Ubisoftu nie zna granic. Praktyka pokazała, że te realia, jakkolwiek nieprawdopodobne i nietrzymające się całości, od strony czysto estetycznej jednak wypaliły. Wady asasyńskiej serii są gdzie indziej, głównie w warstwie technicznej i w dziedzinie innowacyjności. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że najnowsza część nie będzie wyjątkiem.

Test kart graficznych i procesorów w Assassin's Creed: Syndicate