Zowie jest stosunkowo młodą marką. Zaczęła nie najlepiej. Jej pierwsze myszki to były kopie produktów Microsoftu, tyle że wycenione trzy razy drożej. Później firma zaczęła współpracować z profesjonalnymi graczami. Dzięki temu jej konstrukcje zaczęły nabierać oryginalnych kształtów, chociaż nie sposób nie zauważyć, że nadal czerpano garściami z doświadczeń Razera czy SteelSeries. Opinie profesjonalnych graczy, jak również informacje zbierane z różnych forów tematycznych zaowocowały nowymi projektami. Jednym z nich jest seria trzech gryzoni: ZA11, ZA12 oraz ZA13.
Zowie ZA11, ZA12 i ZA13 to myszki zaprojektowane w identyczny sposób, ale różniące się od siebie rozmiarem. Zowie nie starało się osiągnąć kształtu uniwersalnego, lecz taki, jaki zapewniłby najlepszą kontrolę, ponadto w zależności od chwytu i rozmiaru dłoni można wybrać jeden z trzech rozmiarów obudowy. Seria ta przeznaczona jest głównie dla graczy FPS. Świadczą o tym dane techniczne:
- symetryczny kształt obudowy
- trzy rozmiary pozwalające dobrać rozmiar myszy do dłoni i stylu chwytu
- przyciski boczne po obu stronach obudowy
- optyczny sensor podczerwony Pixart PMW3310
- cztery rozdzielczości sensora: 400/800/1600/3200 dpi
- maksymalne taktowanie USB: 1000 Hz
- lift-off distance na poziomie 1,5–1,8 mm
- brak dodatkowego oprogramowania.
Zestaw
Myszki są pakowane w nieduże białe pudełka z czarnymi napisami. Wygląda to dość oryginalnie. W zestawie poza myszą znajdują się dodatkowe ślizgacze, instrukcja obsługi oraz naklejka z logo producenta. Trzeba podkreślić to, że już dawno nie testowaliśmy myszy, do której producent dołączałby dodatkowe ślizgacze. Za to należy się Zowie spory plus.
Jakość wykonania
Mysz jest zbudowana z trzech głównych elementów. Grzbiet tworzy całość z przyciskami głównymi. Jest on wykonany z plastiku o jakby lekko gumowanej powierzchni. Nie jest to jednak do końca aksamitna guma. W dotyku wydaje się podobna do powierzchni kartki papieru – lekko chropowata. Ma bardzo dobre właściwości przeciwpoślizgowe. Nawet jeśli dłoń jest wilgotna, to i tak mamy pełną kontrolę nad gryzoniem. Z tego samego tworzywa zrobiono boki. Oba elementy są bardzo dobrze spasowane.
Spód wykonano ze zwykłego plastiku. Do boków przylega różnie. W ZA12 – dość przeciętnie: z jednej strony brzeg boku nieco wystaje poza spód. W ZA11 i ZA13 spasowanie jest idealne. Możliwe, że to tylko nasz egzemplarz ZA12 miał małe niedociągnięcie. Znajdują się tam dwa spore ślizgacze. Są jednak dość cienkie i trochę za mało wystają poza plastik. Na miękkiej podkładce spód może szorować po jej powierzchni.
Przewód nie ma oplotu. Jest dość miękki i jakby gumowy. Dodatkowo wydaje się dość lekki. Dzięki temu podczas gry nawet gracze, którzy używają niskich ustawień czułości, nie powinni odczuwać dyskomfortu. Trudno jednak było w trakcie krótkich testów oszacować żywotność takiego kabla.
Ergonomiczność
Seria ZA to trzy myszy o identycznym kształcie, ale różnym rozmiarze. Dzięki temu w zależności od rozmiaru dłoni i stosowanego chwytu każdy może idealnie dobrać model dla siebie. Podstawowy sposób ułożenia palców to 1 + 2 + 2. Ale dzięki temu, że przyciski główne nie stykają się ze sobą, lecz jest między nimi 10-milimetrowa wstawka, na której można położyć palec środkowy, palce można dość wygodnie trzymać również w ułożeniu 1 + 3 + 1.
Waga oraz wymiary myszy
ZA11 – 91 g ZA12 – 84 g ZA13 – 83 g
Boki są lekko wyprofilowane pod palce. Mimo że mysz jest symetryczna, zarówno kciuk, jak też palce mały i serdeczny leżą na nich bardzo wygodnie. Nie ma żadnych elementów, które by przeszkadzały czy uwierały. Boki są ustawione pod lekkim kątem do podkładki. Dzięki temu mysz świetnie leży w dłoni i zapewnia znakomitą kontrolę. Palce mają kontakt z podkładką, co naszym zdaniem może dalej polepszyć kontrolę podczas bardzo niewielkich, precyzyjnych ruchów.
Grzbiet w serii ZA jest elementem, który wyróżnia ją na tle wielu innych gryzoni. A to dlatego, że najwyższy punkt znajduje się bardziej z tyłu niż na środku, w dodatku grzbiet z tyłu dość stromo opada. Przez to myszy te zdają się bardziej wypełniać dłoń niż na przykład Deathadder. Powoduje to, że ZA13, najmniejsza z serii, choć z pozoru przeznaczona do trzymania palcami, sama wpada jakby w chwyt szponem. ZA12, średnia, najwygodniej leży w dłoni chwycona częściowo sposobem palm, częściowo claw. ZA11 tak naprawdę nadaje się tylko do chwytu palm, i to raczej pod warunkiem, że dłoń jest spora. Chociaż nie jest nadzwyczajnie duża, wysoki i przesunięty ku tyłowi grzbiet sprawia, że konstrukcja wydaje się znacznie większa, niż faktycznie jest.
Przyciski
Przyciski główne są wyjątkowo głośne, przy czym prawy jest głośniejszy od lewego. Tak hałaśliwych przełączników już dawno nie testowaliśmy. Są też dość twarde. Na szczęście poziom skoku oraz bardzo wyraźnie odczuwalny moment aktywacji pozwalają łatwo wykonywać wielokrotne szybkie kliknięcia. Przyciski przetestowaliśmy swoją standardową metodą.
• M416 – bez najmniejszego problemu mogliśmy wystrzelić serię pojedynczych pocisków. • M16A3 – podobnie jak w przypadku M416, tak i tym razem celne strzelanie do oddalonego przeciwnika pojedynczymi kulami nie sprawiało żadnych trudności. Dość dobrze mogliśmy kontrolować częstotliwość wystrzałów. Zauważyliśmy jednak, że przez sztywne przyciski kolejne szybkie strzały są celne, jeśli cel się nie porusza. Jeśli jest w ruchu, trudno szybko wciskać przycisk i jednocześnie precyzyjnie podążać celownikiem. Przykładowo w przypadku Deathaddera dzięki znacznie bardziej miękkim przełącznikom jest to łatwiejsze. • AEK917 – ta broń ze względu na swoją szybkostrzelność jest najlepszym testerem przycisków myszy. Okazało się, że strzelanie pojedynczymi pociskami jest możliwe i że wychodzi to dość dobrze. Pod tym względem są to jedne z najlepszych przycisków spośród tych, które dotąd testowaliśmy. Oczywiście, zdarzało nam się wystrzelić dwa naboje na jedno kliknięcie, ale gdy tylko było to potrzebne, udawało się wystrzelić po jednym.
Przyciski boczne znajdują się po obu stronach myszy, ale tylko z jednej strony są aktywne, w zależności od ustawień: dla osoby prawo- lub leworęcznej. Przyciski te są świetnie umiejscowione, na bardzo dobrze dobranej wysokości i długości. Ich rozmiar jest optymalny, a dzięki temu, że wystają minimalnie poza obudowę, używa się ich z łatwością. Niestety, są równie głośne jak przyciski główne.
Rolka wydaje się dość zwyczajna. Podczas przekręcania słychać charakterystyczne terkotanie. Punkty aktywacji są dobrze wyczuwalne. Powinna się ona jednak znacznie lżej wciskać. Trzeba się przyzwyczaić do tego, że wymaga to znacznie więcej siły niż wciśnięcie przycisku głównego.
Na spodzie znajduje się jeszcze jeden przycisk. Służy on do zmiany ustawienia dpi. Wciska się dość ciężko i nie pozwala zmienić tego parametru na bieżąco podczas gry, ale przynajmniej jest. Tego przycisku najbardziej brakowało nam w Deathadderze 2013 i Deathadderze Chroma.
Testy
Prędkość maksymalna
Test ten pokazuje, jak szybko da się przesuwać mysz po podkładce. W momencie przekroczenia prędkości maksymalnej, jaką może osiągnąć czujnik, ruch dłoni w ogóle przestaje być odwzorowywany, zaczyna być odwzorowywany chaotycznie albo na przykład w trakcie gry, zamiast się odwrócić, nagle spoglądamy pod nogi lub w niebo.
Nie było zaskoczenia. Wynik, podobnie jak w przypadku testowanych wcześniej myszy z tym samym sensorem, jest świetny. Można wykonywać maksymalnie szybkie ruchy myszą w grze bez obawy, że sensor się pogubi. Również taktowanie USB jest w miarę stabilne i utrzymuje się w okolicy 1000 Hz.
Predykcja
Predykcja, inaczej przyciąganie kątowe, to zdolność sztucznego przyciągania wskaźnika, zwłaszcza podczas szybkich ruchów, do osi X lub Y. Dzięki temu kreski wychodzą prostsze. Efekt niepożądany zwłaszcza w dynamicznych grach.
Predykcja nie występuje nawet w najmniejszym stopniu. Podczas rysowania linii w osi X i Y linie skośne tworzą ładne schodki. Linie nie są prostowane i przyciągane do osi.
Jitter
Skoki wskaźnika zdarzają się zwłaszcza myszom laserowym, jak również w wysokich ustawieniach dpi oraz przy źle dobranej podkładce. Testy na obecność jittera wykonaliśmy na podkładce HyperX Fury w dwóch najwyższych rozdzielczościach (1800 dpi i 3600 dpi). Do zarejestrowania tego zjawiska użyliśmy metody nieco czulszej i precyzyjniejszej od zwykłego Painta.
Ani 3200 dpi, ani tym bardziej 1600 dpi to nie są rozdzielczości, w których sensor PMW3310 wykazywałby obecność jittera. Podobnie jest w przypadku testowanych dzisiaj myszy. Skoki są prawie niezauważalne. W ustawieniu 3200 dpi w trakcie rysowania linii skośnej pojawił się minimalny skok, ale jest to raczej spowodowane podkładką, a nie sensorem i świadczy o tym, że wewnętrzne oprogramowanie myszy nie ingeruje zbyt mocno w dane przekazywane z czujnika do komputera.
LOD
Parametr LOD (lift-off distance) mówi o tym, na jaką wysokość trzeba unieść mysz, by wskaźnik przestawał reagować na ruch. Wysokość tę mierzymy za pomocą płyt CD podkładanych pod ślizgacze.
Określenie wartości LOD | |
---|---|
Mionix Sargas | 0,5 CD |
Goliathus Speed | 0,5 CD |
SS Dex | < 0,5 CD |
Qpad XT-r | Nie działa |
Icemat 2 nd | Nie działa |
Biały papier | Nie działa |
Zowie zawsze nieco majstruje przy sensorze. W ten sposób obniża LOD. Rezultat jest taki, że na najprzyjemniejszych w użytkowaniu i najpopularniejszych podkładkach ZA osiągają bardzo małą wartość LOD, za to na podkładkach w jasnych kolorach albo zrobionych ze szkła lub plastiku sensor w ogóle nie wykrywa ruchu.
Akceleracja
Test przeprowadziliśmy na „maszynce" w grze Quake III Arena. Nasza metoda: 1. Patrzymy w jeden punkt. 2. Wykonujemy powoli jeden pełny obrót. 3. Wykonujemy myszą ruch powrotny, dokładnie do punktu na podkładce, z którego zaczęliśmy obrót. 4. Jeśli wskaźnik powrócił do tego samego punktu na ekranie, oznacza to, że czujnik jest wolny od zjawiska akceleracji. Jeśli przy większej prędkości mysz zrobiła więcej niż dokładnie jeden pełny obrót powrotny, oznacza to, że akceleracja występuje.
Test przeprowadziliśmy po trzy razy na kilku rodzajach podkładek. Wyniki za każdym razem były właściwie takie same. Niezależnie od prędkości ruch w obu kierunkach przebiegał praktycznie jednakowo. Sensor wybrany przez Zowie dla tej myszy po raz kolejny udowadnia, że zasługuje na swoją świetną opinię wśród graczy.
Subiektywna ocena działania w grach
Pograliśmy, i to sporo. Ze względu na rozmiary myszy używaliśmy na zmianę ZA12 i ZA13 (średniej i małej). Myszy Zowie do gier FPS nadają się znakomicie. Są lekkie, mają bardzo dobry sensor i przede wszystkim są rewelacyjnie dopracowane pod względem budowy – niby proste, symetryczne, bez żadnych dziwnych wyprofilowań. Właśnie dzięki temu leżą bardzo dobrze w dłoni i zapewniają rewelacyjną kontrolę. Dodatkowo stosunkowo krótki tył, a w zasadzie przesunięcie najwyższego punktu grzbietu trochę do tyłu, poprawia kontrolę podczas klikania i wykonywania bardzo precyzyjnych ruchów.
Niestety, mamy jedno – ale dość istotne – zastrzeżenie. ZA12 dwukrotnie w ciągu około 20 godzin gry zdarzyło się w dynamicznych sytuacjach, że celownik na ekranie nagle wylądował pod nogami lub wycelował w niebo. Niby prędkość maksymalna jest bardzo duża, więc nie powinno do tego dochodzić, jednak udało nam się sprawić, że sensor się zgubił. Myszce kierowanej do zaawansowanych graczy coś takiego nie może się przytrafiać. Podejrzewamy, że winowajcą jest bardzo mocne obniżenie LOD. Problem wystąpił zarówno na podkładce HyperX Fury, jak i Mionix Sargas. Natomiast w przypadku ZA13 przez mniej więcej 10 godzin ani razu anomalia ta nie dała o sobie znać. Sprawdziliśmy więc sztywność soczewki, jej czystość... Niestety, trudno nam wyjaśnić, co spowodowało to niepokojące zachowanie.
Niemniej połączenie świetnego kształtu z dobrymi przyciskami i bardzo dobrym sensorem sprawiło, że grało nam się znakomicie. Dla gracza FPS modele ZA to rewelacyjna propozycja.
Podsumowanie
Zowie od początku stara się stworzyć mysz, która mogłaby stać się legendą wśród modeli przeznaczonych do gier FPS. Dopracowany kształt, dobre przełączniki, użycie sensora o nienagannej opinii, w dodatku z nieco zmodyfikowaną soczewką, powodują, że seria ZA będzie jedną z najczęściej polecanych. Niestety, nie jest to konstrukcja idealna. Wielu może zabraknąć dodatkowego oprogramowania. Co prawda można wybrać spośród czterech ustawień czułości, zmienić taktowanie USB, jest nawet tryb dla osób leworęcznych, ale wiemy, że oprogramowanie często zapewnia znacznie większe możliwości. Zastanawia również problem z gubieniem wskaźnika.
Te dwie wady są dla nas jednak mało istotne (zwłaszcza że w ZA11 i ZA13 sensor działał normalnie), dlatego serię ZA możemy zdecydowanie polecić każdemu ambitnemu graczowi FPS. Na duży plus zasługuje również to, że Zowie nie bawiło się w żadne nakładki, mechanizmy zmiany kształtu obudowy czy dodatkowe odważniki: firma po prostu zaprojektowała świetną mysz w trzech rozmiarach.
Za to, jak dobrze grało nam się ZA12, przyznajemy jej znaczek „Power”. Także ZA11 i ZA13 przyznajemy to wyróżnienie, bo posiadacz dłoni w innym rozmiarze z pewnością będzie wyjątkowo zadowolony również z tych konstrukcji.
Do testów dostarczył: Hard-PC
Cena w dniu publikacji (z VAT): 249 zł
Do testów dostarczył: Hard-PC
Cena w dniu publikacji (z VAT): 249 zł
Do testów dostarczył: Hard-PC
Cena w dniu publikacji (z VAT): 249 zł