GTA V

To, że jakaś gra w wersji PC trafia do sprzedaży później niż konsolowy odpowiednik, nikogo dzisiaj nie dziwi. Taka już kolej rzeczy, że konsole często mają pierwszeństwo. Niemniej gry bardzo szybko się starzeją, chociażby pod względem zaawansowania technicznego. Kilkumiesięczne opóźnienie to jeszcze nie jest powód do wylewania łez, ale gdy mowa o grze sprzed półtora roku, może być różnie. Jednak teoretycznie długi proces wydawniczy pozwala mieć nadzieję, że wersja pecetowa będzie lepiej dopracowana. Przykładem tytułu, który ze względu na popularność jednak trafił na blaszaki, jest Grand Theft Auto V. Załoga Rockstar Games nie jest skora do dzielenia się informacjami o swoich produktach. Nie wiadomo, czy Piątka w wersji pecetowej była w planach od samego początku, czy może decyzja zapadła dopiero po jakimś czasie, w każdym razie w końcu się doczekaliśmy. Co więcej, bardzo wysokie noty, jakie zdobywały wersje konsolowe, nawet na chwilę nie pozwalały zapomnieć o GTA V, wręcz zaostrzyły apetyty miłośników serii.

W odróżnieniu od poprzednich części Grand Theft Auto w GTA V można sterować nie jedną postacią, a trzema różnymi. Są od siebie diametralnie różne i doskonale się uzupełniają. Franklin to młody czarnoskóry cwaniak uliczny, który wraz z przyjacielem pracuje dla pewnego Ormianina, właściciela kilku salonów samochodowych. Michael z kolei to emerytowany złodziej, który swoje już zarobił. Teraz, zamiast rabować banki, boryka się z problemem średnio wiernej żony oraz dwójki nieżyciowego potomstwa. Najwyraźniej idzie to w parze z kryzysem wieku średniego, we znaki daje mu się także wszechogarniająca nuda. Ostatnia postać to Trevor, prawdziwy psychopata, człowiek nieprzewidywalny. Pracował kiedyś z Michaelem, a ich drogi rozeszły się w nieciekawych okolicznościach. Teraz próbuje handlować metaamfetaminą w jednej z zabitych dechami dziur, takiej z gatunku pustynnych, zamieszkałych przez gangi motocyklowe i różnego rodzaju podejrzany element. Nawet w takim otoczeniu ludzie autentycznie boją się Trevora. On natomiast nie boi się nikogo i niczego. Nie chcę zdradzać zbyt wiele szczegółów, ale powiem, że ta osobliwa trójka w końcu się spotka i będzie miała pełne ręce roboty.