Android czy Windows 8.1?
Podstawowym pytaniem, jakie powinien zadać sobie każdy, kto stoi przed wyborem tabletu, jest: w jaki sposób sprzęt będzie wykorzystywany. Jeżeli głównie do rozrywki i konsumpcji treści, Android będzie lepszym wyborem, a jeżeli raczej do pracy, tworzenia treści, uruchamiania profesjonalnych narzędzi czy edycji dokumentów – zdecydowanie Windows 8.1. Najważniejsze jest, aby być świadomym ograniczeń danego systemu, ponieważ nic tak nie denerwuje jak sprzęt niespełniający wymagań.
Gdy już zapadnie decyzja dotycząca systemu, pozostanie „tylko” wybór urządzenia. Konstrukcji dla bardziej wymagających, czyli z Windows, jest na rynku zdecydowanie mniej niż androidowych. Wynika to przede wszystkim z kosztów licencji, które Androida nie dotyczą, choć obecnie Windows do urządzeń z ekranem o przekątnej poniżej 9 cali również jest darmowy, a w wersji przeznaczonej do tych większych znacząco potaniał. Drugim czynnikiem jest dostępność systemu dla chińskich producentów. O ile Androida bez problemu znajdziemy w tabletach z każdego przedziału cen, te z Windows jeszcze całkiem niedawno kosztowały minimum 800–900 zł. Obecnie najtańsze modele z „okienkami” można kupić już za 300 zł, czyli tylko nieco drożej niż najtańsze androidowce.
By porównanie możliwości obu systemów było możliwie miarodajne, należało użyć dwóch tabletów, które różniłyby się wyłącznie zastosowanym oprogramowaniem. Szczęśliwie się złożyło, że takie dwa urządzenia można znaleźć w ofercie Lenovo. Niedawno testowane na łamach PCLab.pl Lenovo Yoga Tablet 2-1051L oraz Lenovo Yoga Tablet 2-1050F działają pod kontrolą, odpowiednio, Androida oraz Windows 8.1. Przeszło rok temu zastanawialiśmy się, jaki system wybrać w tablecie, a teraz postanowiliśmy powrócić do tematu, aby sprawdzić, czy coś się zmieniło.
Akcesoria i peryferia
Swoje rozważania zaczniemy nieco od końca, ponieważ poruszymy kwestię tego, co można podłączyć do tabletu i z jakim skutkiem, a system operacyjny niejako występuje tutaj w tle. Jednak rezultat żonglowania kablami i przejściówkami bezpośrednio decyduje o możliwościach oprogramowania.
Jakie złącza można znaleźć w tabletach? Oprócz gniazda słuchawkowego minijack jest to mikro-USB (a czasami mikro-HDMI, rzadziej mini-HDMI), jak również slot na kartę mikro-SD. Dość rzadko stosuje się gniazdo do specjalnej ładowarki i jego brak w zdecydowanej większości przypadków nie jest wadą, ponieważ w razie rozładowania się sprzętu w terenie może być trudno znaleźć odpowiedni zasilacz, a kabel mikro-USB znajdzie się zawsze. Ten typ gniazda występuje już tylko w konstrukcjach chińskich producentów.
Scenariusz nr 1 – peryferia i nośniki danych
O ile tablety oraz ich systemy są mniej lub bardziej stworzone do obsługi dotykiem, czym zajmiemy się na następnej stronie, o tyle niektóre zadania wygodniej wykonuje się z użyciem tradycyjnej klawiatury lub myszy. Oczywiście, do ich podłączenia niezbędna będzie przejściówka z mikro-USB na USB. Można jednak pójść o krok dalej i wykorzystać koncentrator USB. My zdecydowaliśmy się właśnie na tę ostatnią opcję.
Android poradził sobie z równocześnie podłączoną klawiaturą, myszką oraz pendrive'em/ dyskiem przenośnym. Pojawiają się tutaj jednak pewne ale. W standardowej konfiguracji system operacyjny nie radzi sobie z systemem plików NTFS, a przynajmniej nie bez użycia dodatkowych narzędzi. Po zainstalowaniu odpowiedniego programu (w naszym przypadku – wtyczki do Total Commandera) NTFS był już obsługiwany i nawet talerzowy dysk przenośny w formacie 1,8 cala działał bez problemu.
Drugie zastrzeżenie dotyczy współpracy Androida z klawiaturą. Choć została wykryta od razu, nie były dostępne polskie znaki. Niestety, w opcjach konfiguracyjnych, na liście obsługiwanych języków, zabrakło polskiego. Sprawdziliśmy pod tym kątem również inne urządzenie z Androidem 5.0.2 (Lollipop) – rezultat był ten sam.
Można częściowo obejść ten problem przez użycie... alternatywnej klawiatury ekranowej. My wybraliśmy SwiftKey, która za sprawą wbudowanego mechanizmu autokorekty umiała zamienić wpisywane słowa na postać nieurągającą zasadom polskiej ortografii.
Co ciekawe, działał nawet skrót Alt + Tab.
Windows, o dziwo, wypadł w tej próbie częściowo gorzej od Androida, gdyż poległ na wykrywaniu dysku talerzowego. Co prawda system zakomunikował o jego podłączeniu, ale nawet po zainstalowaniu sterowników dysk wciąż nie był widoczny w systemie. Pendrive'y nie sprawiały problemów, nawet te z systemem plików NTFS. Za to większą swobodę użytkownik zyskuje po podłączeniu klawiatury. Polski język jest dostępny zawsze i bez problemów, a nie tylko dzięki autokorekcie.
Scenariusz nr 3 – obraz na zewnętrznym ekranie
Jeżeli tablet został wyposażony w wyjście mikro-HDMI (bądź mini-HDMI), sprawa jest prosta: podłączamy odpowiednim kablem zewnętrzny ekran. O ile w obu systemach zadziała to bez większych problemów, to Windows zapewnia większe możliwości konfiguracyjne. Analogicznie jak na pececie można wybrać, czy obraz na dodatkowym ekranie ma być identyczny z tym na wbudowanym wyświetlaczu, można też ustawić rozdzielczość, podczas gdy Android klonuje obraz.
Nieco bardziej skomplikowana jest kwestia bezprzewodowego przesyłania obrazu. Android 4.2 i nowsze obsługują technikę Miracast, ale paradoksalnie nie oznacza to, że każde urządzenie z tym systemem będzie mogło przesyłać obraz. Sprzęt dużych producentów raczej nie powinien robić tu trudności (technika ta może się inaczej nazywać i zostać rozbudowana, przykładem Samsung i jego AllShare), ale część z chińskich tabletów w praktyce nie radzi sobie z Miracast.
Windows od wersji 8.1 oficjalnie obsługuje Miracast, ale potrzebny jest do tego co najmniej Atom trzeciej generacji (Z3xxx – Bay Trail). Czasami również poszczególni producenci sprzętu dostarczają odpowiedni sterownik, aby rozwiązanie to współpracowało z Windows 8. Niektóre tablety mogą jeszcze obsługiwać Intel Wireless Display (WiDi), ale w tym przypadku trzeba się upewnić, czy dany model coś takiego udostępnia.
Scenariusz nr 4 – uniwersalność
Urządzeń podłączanych przez USB jest mnóstwo, a tym samym – sterowników do ich obsługi. Android pod tym względem wypada dość blado i raczej nie poradzi sobie z innymi urządzeniami niż klawiatura, mysz czy szeroko pojęte nośniki gromadzenia danych. Windows jest zdecydowanie bardziej uniwersalny i jeżeli będą dostępne odpowiednie sterowniki, obsłuży nawet najbardziej egzotyczny sprzęt.
Oczywiście, trzeba zaznaczyć, że współpraca (bądź jej brak) z podłączanymi urządzeniami w dużej mierze zależy od samego tabletu i wydajności prądowej portu mikro-USB. Wciąż mamy w pamięci to, że niektóre z testowanych przez nas tabletów z Windows nie radziły sobie z dyskami twardymi (nie poradził sobie także Lenovo Yoga Tablet 2-1051L, gdy testowaliśmy go na potrzeby tego artykułu), a o Androidzie trudno coś więcej powiedzieć, bo takie połączenie było nam potrzebne niezwykle rzadko, choć akurat Lenovo Yoga Tablet 2-1050F przeszedł tę próbę.
System a interfejs dotykowy i oprogramowanie
Z czym się kojarzy Windows? Przede wszystkim z pecetami. Te z dotykiem radziły sobie już za czasów XP, jednak praktycznie nikt z tego nie korzystał. Zmienił to dopiero Windows 8. Wprowadzono w nim kafelkowy interfejs, który zdecydowanie lepiej od tradycyjnego sprawdza się na ekranach dotykowych. Spuśćmy zasłonę milczenia na to, że Microsoft przy okazji starał się przekonać do kafelków użytkowników klawiatur i myszy – nie o tym jest ten artykuł. Windows 8 trafił na rynek pod koniec 2012 roku i to jego uznajemy za pierwszy Windows naprawdę przystosowany do wykorzystania w tabletach. Dla porównania, Android dla tabletów (3.0 – Honeycomb) został wydany przeszło półtora roku wcześniej.
Wielką zaletą Windows 8, a zarazem przekleństwem w kontekście tabletów, było zachowanie kompatybilności względem poprzednich wersji, co było dość zrozumiałe, ponieważ system ten został wydany równolegle na pecety i tablety. Zaleta w postaci możliwości uruchomienia „normalnych” programów na tablecie jest oczywista, ale przekleństwem staje się ich niedostosowanie do interfejsu dotykowego. Do tamtej pory sprzęt z dotykowym ekranem i Windows był rzadkością; teraz wygląda to już zdecydowanie lepiej, lecz nie ma co się dziwić, że zdecydowana większość oprogramowania innych firm na ekranie dotykowym jest niewygodna w użytkowaniu (w skrajnych przypadkach jego obsługa jest wręcz niemożliwa).
Stopniowo twórcy oprogramowania zaczynają dostrzegać zmieniające się potrzeby i niektóre z narzędzi otrzymują również obsługę dotyku, ale nie wszystko można w ten sposób przerobić, czasem zaś jest to zwyczajnie nieopłacalne. Użytkowników tabletów z Windows jest stosunkowo mało, a co dopiero mówić o użytkownikach poszczególnych programów, więc nie powinno być zaskoczeniem to, że jakaś firma nie chce poświęcać na to czasu i środków.
Inną problematyczną kwestią w Windows jest skalowanie. Windows 7 raczej słabo sobie z tym radził, ale też mało było urządzeń, które tego wymagały. Na rynku dominowały laptopy 15-calowe i większe, monitory w pecetach miały przekątną co najmniej 19 cali, a ultrabooki wprowadzono mniej więcej rok przed Windows 8 i dopiero one mogły wymagać skalowania interfejsu przy wysokiej rozdzielczości ekranu i krótkiej przekątnej.
Windows 8 pojawił się na o wiele mniejszych urządzeniach niż poprzednik, nawet 10-calowych, zatem elementy interfejsu już na ekranie o rozdzielczości HD były po prostu małe. Odpowiedzią na ten problem było znacząco poprawione skalowanie, które w przypadku interfejsu systemowego działało bardzo dobrze. Jednak nie samymi kafelkami i pulpitem żyje użytkownik Windows: głównie korzysta jednak z zewnętrznego oprogramowania, które nie musiało sobie radzić ze skalowaniem. To podobnie jak z projektowaniem interfejsu przystosowanego do dotyku: wcześniej praktycznie nie było zapotrzebowania na skalowalne interfejsy, więc ich nie tworzono.
Problem ze skalowaniem jest aktualny do dzisiaj. Po drodze światło dzienne ujrzał Windows 8.1, za rogiem czeka Windows 10, a tymczasem całkiem sporo narzędzi nadal się nie skaluje, robi to nie do końca poprawnie bądź wymaga kombinowania (przykładem jest Photoshop, o czym pisaliśmy w artykule o rozdzielczości 4K w laptopie).
Microsoft starał się zaradzić tym niedogodnościom: zaprojektował interfejs metro i przystosowane do niego narzędzia. Jednak lista programów działających w trybie metro jest stosunkowo krótka, a ponadto ci, którzy wybierają tablety z Windows, statystycznie są bardziej wymagający od tych, którzy decydują się na sprzęt z Androidem, więc siłą rzeczy będą korzystać z tradycyjnego pulpitu, gdyż był to jeden z argumentów przy wyborze systemu.
Interfejs Androida pod względem obsługi dotyku oraz skalowania wygląda wręcz idealnie, ponieważ system ten od początku był projektowany z myślą o urządzeniach o różnej wielkości ekranu i rozdzielczości. Naprawdę rzadko można znaleźć program niedostosowany do wysokich rozdzielczości, a nawet jeśli jakiś się trafi, to jego użytkowanie będzie co najwyżej mniej wygodne, a tylko w skrajnych przypadkach będzie niemożliwe.
Malkontenci mogliby zarzucić, że narzędzia tworzone na Androida są zdecydowanie mniej zaawansowane od przeznaczonych do Windows, a system nadaje się tylko „do grania w Angry Birds i Facebooka”. Oczywiście, jest to zdecydowanie przerysowany obraz – za takimi wypowiedziami stoją „hejterzy” i „fanboje” – ale Android faktycznie jest systemem głównie do konsumpcji treści, a nie do jej tworzenia, o czym pisaliśmy już we wstępie.
Nie oznacza to, że Android nie pozwala wykonywać bardziej wymagających zadań, nawet jeśli jest to możliwe w ograniczonym zakresie i średnio wygodne. Dobrym przykładem uniwersalnego podejścia jest Samsung Galaxy Note Pro 12.2. Producent usilnie starał się stworzyć z tego tabletu sprzęt do pracy, a ponieważ działa on pod kontrolą Androida, wymagało to wielu dodatków. Dorzucono zdalny pulpit, rozbudowany edytor dokumentów czy zaawansowaną klawiaturę ekranową, ale tak naprawdę wszystkie te działania sprowadzają się... odtworzenia możliwości Windows. Każdy z systemów ma dość sprecyzowane przeznaczenie i o ile Android służy głównie do rozrywki i konsumpcji treści, o tyle Windows wybiorą twórcy tej treści i „profesjonaliści”. Oczywiście, można mniej lub bardziej omijać ograniczenia obu systemów, tylko warto sobie zadać pytanie, na ile to będzie wygodne i czy w ogóle ma sens.
Wydajność i czas działania
Obydwa tablety, które wybraliśmy do porównania, mają identyczne parametry i jedyną różnicą (oprócz koloru i klawiatury dołączonej do Lenovo Yoga Tablet 2-1051L) jest system operacyjny. Dzięki temu mogliśmy sprawdzić, w jakim stopniu system wpływa na wydajność. Jak widać, zachowanie obu modeli zależy od rodzaju testu i dlatego nie można jednoznacznie odpowiedzieć, który z systemów jest szybszy. Paradoksalnie jest to pożądana sytuacja, bo oznacza, że obydwa systemy w podobnym stopniu umieją (bądź nie) wykorzystać potencjał drzemiący w podzespołach.
Jedynie w testach czasu działania na zasilaniu akumulatorowym jeden z systemów ma ewidentną przewagę nad drugim: Android wyraźnie wygrywa w teście typowego użytkowania oraz podczas odtwarzania filmu HD, a Windows dogania go jedynie w teście czytelnika.
Multimedia
Zarówno Android, jak i Windows mają na tyle rozwiniętą bazę oprogramowania, że bez problemu znajdzie się narzędzie zdolne obsłużyć nawet najbardziej egzotyczny format filmu czy muzyki. Czy możemy ogłosić remis? Nie do końca. W przypadku Windows jak bumerang powraca kwestia dostosowania niezależnego oprogramowania do obsługi za pomocą ekranu dotykowego. Jedne z najpopularniejszych odtwarzaczy, Media Player Classic HomeCinema (MPC HC) i VLC Media Player, działają co prawda na tablecie, ale wygoda użytkowania pozostawia trochę do życzenia. Po podłączeniu klawiatury czy myszki problemy ustępują, ale nie tędy droga.
Owszem, można skorzystać z kafelkowego narzędzia Wideo, które po aktualizacji teoretycznie radzi sobie nawet z napisami, ale w praktyce program nie potrafił rozpoznać i wczytać pliku tekstowego. Na pochwałę zasługuje efektywne wykorzystanie dekodera sprzętowego, dzięki czemu tablet konsumował mniej energii niż podczas używania alternatywnych odtwarzaczy. Oczywiście, mówimy tutaj o standardowej konfiguracji, ponieważ przeciętny użytkownik tabletu nie będzie zawracać sobie głowy żonglowaniem kodekami i podobnymi zabawami.
Nieco gorzej Windows sprawdza się w roli źródła muzyki. Kafelkowe narzędzie Muzyka nie obsługuje plików FLAC, choć MP3 nie są dla niego wyzwaniem. Interfejs też nie do końca nas przekonuje. Rzecz jasna, można skorzystać z alternatywnych odtwarzaczy muzyki, na przykład foobar2000 czy AIMP, i choć interfejs nie jest w nich dostosowany do ekranów dotykowych, raczej nie jest to uciążliwe.
W Androidzie sprawa jest trochę prostsza, bo system ten, powtórzmy, został stworzony z myślą o konsumpcji treści i rozrywce (oraz ekranach dotykowych!). Multimedia w ten scenariusz się wpisują i programów do ich obsługi jest dość dużo, o czym wspominaliśmy w poradniku o pierwszych krokach z Androidem. Należą do nich: MX Player, odtwarzacz filmów oraz Poweramp i n7player, przeznaczone do muzyki.
Sprawę komplikuje dobór narzędzi zainstalowanych w systemie, ponieważ ich zestawy różnią się w zależności od producenta sprzętu. Lenovo Yoga Tablet 2-1050F został wyposażony w odtwarzacz filmów, który jest wyjątkowo ubogi i podobnie jak standardowy odpowiednik w Windows nie radzi sobie z napisami. Lepiej wypada odtwarzacz muzyki, Muzyka Play, ponieważ rozpoznaje format FLAC, choć i on nie jest zbyt rozbudowany.
Jednak w ogólnym rozrachunku Android lepiej się sprawdza w multimediach, bo jeśli standardowo zainstalowane narzędzia nie pozwolą odtworzyć jakiegoś pliku, bez problemu zrobi to jakieś alternatywne, dostępne w sklepie Google Play i wyposażone w interfejs przystosowany do dotyku.
Gry
Obydwa systemy pozwalają zagrać w pokaźną liczbę gier. Wielu przekonuje o tym, że Windows jest w tej dziedzinie lepszy od Androida, ponieważ można w nim uruchomić „normalne” tytuły rodem z pecetów. Niestety, prawda nie jest tak różowa, bo o ile zabawa w tych mniej wymagających jest możliwa (w końcu w tablecie jest zainstalowany pełen Windows), to interfejs w większości przypadków nie jest dostosowany do ekranów dotykowych i bez myszki czy klawiatury się nie obejdzie. Chlubnym wyjątkiem jest Cywilizacja 5, która otrzymała specjalny tryb obsługi na tablecie.
Sytuacji nie ratuje Sklep, bo wieje w nim pustkami, a dostępne w nim gry nie dorastają do pięt tym z Androida. Na szczęście te najpopularniejsze, na przykład Asphalt 8, umieją już korzystać z możliwości akcelerometru.
Kolejny raz zaprojektowanie systemu z myślą o interfejsie dotykowym pozytywnie przekłada się na bogactwo oprogramowania. Gier w sklepie Google Play jest mnóstwo, i to dosłownie w każdym gatunku: od prostych zręcznościówek poprzez łamigłówki po zaawansowane graficznie FPS-y czy wyścigi, łącznie z pozycjami „retro” przerobionymi według nowoczesnych standardów.
Ponadto użytkownik Androida nie musi się zastanawiać, czy dana gra na urządzenia przenośne będzie dostępna na jego sprzęcie, gdyż będzie na 99%. W Windows już tak kolorowo nie jest... Kolejny punkt dla Androida – za rozrywkowy charakter.
Praca biurowa
Z czym się kojarzy praca biurowa? Oczywiście, z pakietami biurowymi, wśród których niekwestionowanym liderem jest Microsoft Office. Na tę pozycję pracował on długie lata i na razie nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić. Microsoft swój pakiet stworzył, rzecz jasna, głównie z myślą o Windows, więc nic dziwnego, że to w tym systemie działa najlepiej, ale obecnie są dostępne również wersje na komputery Apple oraz... na Androida (Microsoft Office Mobile).
Pakiet Office do systemu Windows przewyższa pod względem możliwości jakiekolwiek oprogramowanie biurowe dla Androida. Co prawda skrzydła w pełni rozwija dopiero po podłączeniu klawiatury i myszki, ale jak już ustaliliśmy, nie jest to typowy scenariusz użytkowania tabletu, nawet jeśli wydaje się on dość logiczny, gdy do napisania jest dłuższy tekst, ponieważ tradycyjna klawiatura zawsze będzie lepsza od ekranowej.
Niestety, Microsoft Office Mobile został stworzony z myślą wyłącznie o smartfonach, więc na tablecie nie sposób go zainstalować. Jednak nic straconego, bo do dyspozycji mamy świetny OfficeSuite 8 + PDF Converter.
Możliwości tego pakietu naprawdę robią wrażenie, jeśli weźmie się pod uwagę, że mowa o „zabawkowym” Androidzie. Oczywiście, pakiet Microsoft Office do systemu Windows wciąż wygrywa, lecz oprogramowanie na Androida pokonało długą drogę i to już nie jest system nienadający się do edycji dokumentów i tworzenia nowych treści. Schody pojawiają się przy skomplikowanych dokumentach lub arkuszach kalkulacyjnych. Narzędzia z Androida mogą sobie z nimi nie poradzić, o czym przekonaliśmy się na własnej skórze, gdy na urządzenie przyszedł plik *.xlsx podsumowujący statystyki wejść na stronę PCLab.pl. Nie było tam nawet skomplikowanych makr. Ot, kilka prostych funkcji matematycznych i trochę kolorowych tabelek.
Zatem w pracy, kiedy to często trzeba operować na dużych i skomplikowanych plikach, Windows sprawdza się zdecydowanie lepiej niż Android. Punkt dla „Okienek”.
Internet
Zarówno tablety, jak i smartfony bez internetu tracą sporo ze swoich możliwości. Absolutnym minimum w każdym tablecie na rynku (niezależnie od systemu) w zakresie łączności bezprzewodowej jest Wi-Fi, a niektóre modele są wyposażone również w modem 3G. Na tym polu Android wygrywa, ponieważ wśród urządzeń z tym systemem można znaleźć więcej modeli wyposażonych w taki dodatek.
Jednak niezależnie od sposobu łączenia się z globalną siecią podstawowym narzędziem pozwalającym korzystać z jej zasobów jest przeglądarka internetowa. Najbardziej popularne na Windows to: Chrome, Firefox oraz Opera. Nawet zawsze obecny w systemie Internet Explorer, oznaczony numerem 11, pozytywnie zaskakuje i stara się odbudować nadszarpnięty wizerunek rodziny (można powiedzieć, że nadszarpnięty na własne życzenie Microsoftu...). Z Internet Explorerem sprawa jest o tyle ciekawa, że w Windows są dostępne dwie wersje programu: tradycyjna, uruchamiana w oknie na pulpicie, oraz nowa, „kafelkowa”, dostosowana do obsługi za pomocą interfejsu dotykowego.
Co łączy te wszystkie przeglądarki? Skrajnie trudno byłoby znaleźć stronę internetową, na której nie poradziłyby sobie z zawartością. Pomimo różnej kompatybilności ze standardami (choć i tak wysokiej) narzędzia te za sprawą wtyczek bez problemu obsłużą Flasha czy aplety Javy (już bardzo rzadko spotykane). Jest to o tyle ważne, że każdy ma swój zestaw ulubionych stron i brak (oficjalnej) obsługi Flasha w Androidzie może być dla niektórych niemiłym zaskoczeniem. Jednocześnie należy podkreślić, że twórcy stron internetowych masowo odwracają się od tej techniki, a najczęściej wybierany zamiennik, czyli HTML5, nie powinien sprawiać w Androidzie żadnych trudności.
Następną ważną zaletą czołowych przeglądarek (nie dotyczy IE) są rozszerzenia (to wtyczki, ale innego rodzaju niż Flash), które znacząco zwiększają możliwości programu: od blokowania reklam poprzez wspomaganie pobierania aż po ułatwienia dla programistów. Wszystkie trzy wymienione przeglądarki umożliwiają również synchronizowanie zakładek z ich mobilnym odpowiednikiem na Androida, co też jest bardzo wygodną opcją.
Kwestię przeglądarek internetowych w Androidzie poruszaliśmy już w poradniku o pierwszych krokach z tym systemem. Do najpopularniejszych należą: Chrome, Dolphin Browser, Firefox i Opera, ze szczególnym naciskiem na tę pierwszą, ponieważ często (jak w Lenovo Yoga Tablet 2-1050F) jest ona instalowana jako podstawowa.
Skoro Android jest systemem do urządzeń przenośnych, strony w miarę możliwości są otwierane w wersjach przeznaczonych specjalnie do takiego sprzętu. Mają być one lekkie i proste, na czym jednak mniej lub bardziej cierpi funkcjonalność. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby przełączyć się na pełną wersję witryny (w wersji mobilnej strony PCLab.pl odpowiedni odnośnik znajduje się u dołu).
Wybór przeglądarki jest w dużej mierze kwestią gustu, bo kompatybilność poszczególnych programów ze stronami internetowymi jest dość zbliżona. Jak już wspominaliśmy, Android (oficjalnie) już nie obsługuje Flasha, także aplety Javy nie będą działać w tym systemie, choć z drugiej strony praktycznie już nie są stosowane. Obecnie twórcy witryn najczęściej korzystają z rozbudowanych funkcji JavaScript, CSS, HTML5 oraz innych nowoczesnych technik, dzięki czemu brak obsługi Flasha większości nie powinien doskwierać. Nawet jeśli za pośrednictwem Androidowej przeglądarki użytkownik wejdzie na stronę z filmem we Flashu, to istnieje duża szansa, że i tak zostanie on odtworzony. W razie czego można użyć nieoficjalnych sposobów na instalację Flasha, ale to raczej zadanie dla bardziej zaawansowanych.
Naszym zdaniem bez Flasha na Androidzie można szczęśliwie żyć, tym bardziej że YouTube ma swoje osobne narzędzie, a nawet jeśliby nie miał, to i tak wszystkie opublikowane tam filmy są dostępne w wersji HTML5. Problemu nie sprawiają również inne popularne platformy wideo, takie jak Vimeo i Dailymotion. Trudności mogą się pojawić w przypadku filmów w mniej popularnych witrynach.
Należy jednak pamiętać, że przeglądarki w Androidzie mogą działać trochę wolniej niż ich odpowiedniki w Windows, a co poniektóre bardziej zaawansowane strony potrafią sprawiać problemy. Czy to jednak oznacza, że Android nie nadaje się do przeglądania internetu? W żadnym razie! Po prostu należy się liczyć z lekkimi sporadycznymi ograniczeniami. Jednak najlepiej przetestować urządzenie z Androidem jeszcze w sklepie i sprawdzić, czy ulubione strony otwierają się poprawnie.
Przeglądarkowy pojedynek wygrywa Windows, głównie za sprawą lepszej kompatybilności ze stronami i obsługi dodatków w narzędziach, ale przeglądarki z Androida również nie mają powodów do wstydu i dla zdecydowanej większości powinny być wystarczające.
E-mail i komunikatory
Jakie są podstawowe kanały wymiany informacji między użytkownikami w internecie? Oczywiście, poczta elektroniczna oraz komunikatory. Niektórzy mogliby jeszcze wskazać witryny społecznościowe, ale my skupimy się na bardziej tradycyjnych metodach.
Kto chce być na bieżąco z pocztą, czy to w Androidzie, czy w Windows, może trzymać otwartą zakładkę w przeglądarce, do której będzie co jakiś czas zaglądał. Wydaje się to niewygodne i archaiczne? W końcu po coś programiści stworzyli protokoły IMAP (następcę POP3) i SMTP, które miały ten proces zautomatyzować. Tu z pomocą przychodzą klienty poczty. Obydwa systemy zostały wyposażone w narzędzia, które korzystają z możliwości tych protokołów i trochę ułatwiają życie.
Klientów pocztowych do systemu Windows jest sporo, a do najpopularniejszych należą Outlook i Thunderbird. O ile pierwszy z nich występuje nie tylko w wersji do tradycyjnego pulpitu, ale też w „kafelkowej”, Thunderbird był tworzony z myślą o typowej dla Windows obsłudze, czyli z użyciem klawiatury i myszki. Windows 8 przyniósł kafelkowe narzędzie Poczta. Obsługuje ono popularne protokoły, więc bez problemu dogada się z pocztą Microsoftu (Outlook, dawny Hotmail) czy Google (Gmail).
W Androidzie coraz częściej standardowym klientem poczty jest Gmail, który od niedawna pozwala również dodawać inne konta niż Google. Dlaczego coraz częściej? Powtórzmy: zestaw oprogramowania dostępny w fabrycznej konfiguracji zależy od producenta sprzętu. Do niedawna oprócz Gmaila instalowano narzędzie służące do obsługi „obcych” kont e-mail. Jednak obecnie, gdy narzędzie Google już sobie z nimi radzi, sens instalowania dodatkowego oprogramowania budzi wątpliwości.
Jednak e-maile trochę się kojarzą z oficjalną komunikacją i nie można porozumiewać się w ten sposób w czasie rzeczywistym, dlatego często sięga się po komunikatory. Pomysł ten nie jest niczym nowym, a niektórzy Czytelnicy pewnie jeszcze pamiętają na przykład Gadu-Gadu, które swoje złote lata miało przed erą Facebooka. Obecnie najpopularniejsze komunikatory wyewoluowały do formy narzędzi na smartfony i mogą być połączone z witrynami społecznościowymi, jak w przypadku Facebooka i Messengera. Widać wyraźny zwrot użytkowników ku wygodnym rozwiązaniom, które zawsze są pod ręką, a komunikatory instalowane w komputerze są przykładem tego starego, „trudnego” podejścia. Temat komunikatorów dla Androida również poruszaliśmy w swoim poradniku o pierwszych krokach z tym systemem.
Wprawdzie twórcy oprogramowania skupiają się na rynku mobilnym, Windows nie brakuje komunikatorów obsługujących wiele protokołów. Jednym z bardziej rozbudowanych narzędzi jest WTW, który obsługuje GG, Facebookowy czat i czat z Gmaila (oparty na protokole Jabber). Pomimo dużych możliwości jest to program niedostosowany do ekranów dotykowych, ponadto mniej zaawansowani mogą mieć trudności z konfiguracją, więc zamiast tego postanowiliśmy sprawdzić, czy dla obu systemów są dostępne podobne narzędzia. Takim programem może być Skype albo Hangouts, który w przypadku Windows jest dodatkiem do Chrome. Trochę naciągamy tu definicję samodzielnego programu, ale umie on działać w tle (i w przyborniku przy zegarze) nawet po zamknięciu przeglądarki.
Widać, że w Windows bez problemu można korzystać z Hangouts, nie przerywając innej czynności, Android zaś swoim zwyczajem rozciąga narzędzie na cały ekran, co w tablecie oznacza wyjątkowe marnotrawstwo miejsca.
Lepiej pod tym względem wypada Messenger, który za sprawą pływających nad ekranem okręgów z podobizną znajomych użytkownika pozwala przykryć aktywne narzędzie i umożliwia prowadzenie konwersacji, ale należy on do nielicznych wyjątków, a ponadto jest nadzwyczaj zasobożerny.
Oczywiście, dostępnych komunikatorów jest znacznie więcej i jak już wspominaliśmy, są tworzone głównie z myślą o rynku mobilnym. Dlatego Android zdecydowanie wygrywa pod tym względem z Windows. Zresztą ktoś, kto się upiera przy programach obsługujących wiele protokołów, powinien pamiętać, że znajdzie je także w wersji dla Androida.
Podsumowanie
W artykule przyjrzeliśmy się dwóm bliźniaczym tabletom: Lenovo Yoga Tablet 2-1050F z Androidem oraz Lenovo Yoga Tablet 2-1051L z Windows 8.1. Za sprawą identycznych podzespołów były one dobrym punktem odniesienia w porównaniu możliwości obu systemów. Przyjęło się twierdzić, że Windows służy głównie do pracy i tworzenia treści, a Android – do rozrywki oraz konsumowania treści. Zgadzamy się z tą opinią, choć musimy trochę ponarzekać na Windows za sprawą niedostosowania do interfejsu dotykowego i skalowania (mimo że to wina zewnętrznych narzędzi, dla kogoś, kto stoi przed wyborem urządzenia, wada pozostaje wadą), Androida zaś pochwalić za coraz większe możliwości pakietów biurowych oraz czas działania na zasilaniu akumulatorowym.
Nie wspomnieliśmy dotąd o największej przewadze Windows, czyli wielozadaniowości. System operacyjny ma być tylko środowiskiem do uruchamiania innego oprogramowania, a o tym, ile narzędzi będzie uruchomionych lub jak będą rozmieszczone na ekranie, powinien decydować użytkownik. Windows w tej roli sprawdza się idealnie, a po Androidzie, nawet jeśli wciąż się rozwija w tej dziedzinie, od razu widać odmienne podejście, które nie będzie odpowiadać co bardziej wymagającym. Tak czy inaczej, najlepszym sposobem na zweryfikowanie, czy dany system będzie odpowiedni, jest przekonać się o tym samemu.
Warto też pochylić się nad kwestią bezpieczeństwa. Systemy operacyjne są tak złożonymi tworami programistycznymi, że luki w nich są czymś normalnym. Użytkownik może mieć tylko nadzieję, że po wykryciu zostaną jak najszybciej załatane. Oczywiście, Windows ze względu na pozycję lidera wśród systemów operacyjnych jest o wiele bardziej łakomym kąskiem dla twórców złośliwego oprogramowania i dlatego aktualizacje ukazują się często i dość szybko (to jednak temat rzeka...). W Androidzie sprawa jest bardziej skomplikowana. Nie ma uniwersalnego kanału dostarczającego aktualizacje, a użytkownik jest zdany tylko na łaskę i niełaskę producenta. Niestety, w zdecydowanej większości przypadków aktualizacje pojawiają się bardzo rzadko albo wcale nie są publikowane, co na pewno nie sprzyja bezpieczeństwu. Najlepiej pod tym względem wypada seria Nexus, nad którą czuwa Google, ponieważ dostaje ona nowe wersje oprogramowania niemal natychmiast. Spośród producentów sprzętu pozytywnie wyróżniają się Asus, Dell i Lenovo, gdyż w trakcie testów urządzeń tych marek niemal zawsze była dostępna jakaś aktualizacja systemowa, choć oczywiście nie musiała ona być związana z bezpieczeństwem.
Czy są jakieś zastosowania, w których jeden z systemów zdecydowanie sobie nie radzi? Windows polegnie w każdym porównaniu możliwości w dziedzinie rozrywki i zawartości sklepu z oprogramowaniem. Wygoda odtwarzania multimediów jest nie najlepsza, ale jeszcze do przyjęcia. Należy też pamiętać, że wprawdzie tablet z Windows pozwala uruchamiać pokaźną liczbę programów czy gier, wcale nie muszą być one użyteczne w tablecie, bo w ogromnej większości były projektowane pod kątem obsługi za pomocą klawiatury i myszki. Android nie zapewnia takiej liczby niszowych narzędzi ani obsługi tylu urządzeń, jest bowiem systemem o innym charakterze. Przegrywa również jako narzędzie do pracy biurowej, chociaż dostępne pakiety mają już całkiem niezłe możliwości.
Rzecz jasna, oba systemy mają o wiele więcej wad i zalet. Przedstawiliśmy je na poprzednich stronach. Mamy nadzieję, że nasz artykuł pomoże niezdecydowanym Czytelnikom w wyborze systemu, a najbardziej oddanym zwolennikom jednej lub drugiej opcji otworzy oczy na zalety rywala. Windows i Android zostały stworzone w różnych celach, więc jest naturalne, że są przykładem różnego podejścia i mają różne możliwości.