Naszym zdaniem ekrany o superwysokich rozdzielczościach w małych laptopach nie są niczym innym jak pokazem możliwości producenta. W końcu „4K” jest obecnie bardzo mocnym hasłem marketingowym. Telewizory i monitory zdolne wyświetlać obraz o takich parametrach są marzeniem bardzo wielu osób, dlaczego więc nie zamontować takiego ekranu również w laptopie?
Zasadność tego podejścia sprawdziliśmy na przykładzie modelu Acer Aspire V15 Nitro, wyposażonego w 15-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 3840 × 2160 pikseli (czyli właśnie 4K). Jest on także dostępny z matrycą Full HD, więc przy okazji pomożemy tym, którzy obecnie rozważają zakup tego laptopa i się zastanawiają, czy warto dopłacać do 4K.
Pod uwagę wzięliśmy kilka podstawowych aspektów użytkowania komputera, na które rozdzielczość ekranu ma największy wpływ. Są to (w przypadkowej kolejności):
- przestrzeń robocza w programach użytkowych
- gry
- filmy
- wyświetlanie stron internetowych.
Zanim przyjrzymy się każdemu z wymienionych, powiemy bardzo ważną rzecz: system Windows w wersji do 8.1 włącznie bardzo słabo radzi sobie ze skalowaniem elementów interfejsu programów. Zaszyta w panelu sterowania funkcja Zmień wielkość tekstu i innych elementów pozwala na zmianę wielkości czcionek i elementów interfejsu tylko w niektórych narzędziach.
Na szczęście należą do nich przeglądarki internetowe, jednak zwykle ustawienie skalowania innego niż domyślne skutkuje mniejszym lub większym rozmyciem elementów graficznych na stronach WWW. W przypadku 15-calowego ekranu 4K, czyli takiego, w jaki wyposażono przykładowego Acera, dopiero po wybraniu ustawienia około 200% można mówić o w miarę komfortowym użytkowaniu bez ciągłego wytężania wzroku. Trzeba być więc gotowym poświęcić w zamian jakość obrazu.
Widać to doskonale na powyższym zrzucie ekranu (oglądaj go w powiększeniu 1 : 1). Jest to wycinek ze strony internetowej w rozdzielczości 4K ze skalowaniem ustawionym na 200%.
Tekst jest idealnie ostry (wyraźniejszy niż w Full HD), natomiast jakość wszystkich elementów graficznych ucierpiała – są rozmyte. Część osób nawet nie zwróci na to uwagi podczas codziennej pracy, jednak użytkownik ekranu 4K musi się liczyć z tego rodzaju wyrzeczeniami.
Strony internetowe – 4K vs Full HD
Zobaczmy, jak wygląda ta sama strona internetowa w rozdzielczości 4K i w Full HD.
Poniższe zrzuty ekranu przeskalowaliśmy do tej samej wielkości, aby pokazać różnicę proporcji. Jak widać, w przypadku 4K do gry wkracza system Windows ze swoim skalowaniem. W panelu sterowania zostało ono ustawione na domyślną wartość (250%). Oczywiście, ustawienie go na niższym poziomie będzie skutkować zmniejszeniem wszystkich wyświetlanych elementów – zarówno przycisków nawigacyjnych przeglądarki, jak i samych czcionek czy zdjęć na stronie internetowej. Na ekranie Full HD skalowanie również było ustawione na domyślną wartość, czyli 125%.
Efekt widać gołym okiem. Z tym że nie jest on taki, jakiego nakazywała się spodziewać logika. Otóż agresywne skalowanie Windows powoduje, że… na ekranie o rozdzielczości 4K mieści się mniej niż na wyświetlaczu Full HD.
Chyba że na obu zostanie ustawione takie samo skalowanie. Wtedy jednak bez lupy lepiej do matrycy 4K nie podchodzić (przypominamy, że to zagadnienie omawiamy na przykładzie 15-calowego laptopa).
Naturalnie, każdy użytkownik wyświetlacza 4K powinien dopasować skalowanie do upodobań i możliwości wzroku. Autorowi tych słów najwygodniej pracuje się na przykład przy skalowaniu 200%, ale znajdą się też, oczywiście, tacy, dla których optymalną wartością będzie 250%.
Programy użytkowe – 4K vs Full HD
Posłużymy się tutaj przykładem Photoshopa. Interfejs tego programu potrafi przy większych projektach naprawdę przytłoczyć nawet bardziej zaawansowanych użytkowników. Wielu profesjonalistów pracuje z nim wręcz w taki sposób, że na jednym monitorze wyświetla edytowane zdjęcia, a cały drugi poświęca na niezliczone okienka interfejsu. Mogłoby się więc wydawać, że to właśnie tutaj zalety ekranu o rozdzielczości 4K będą najlepiej widoczne. W końcu czterokrotnie większa (względem Full HD) liczba pikseli daje nam cztery razy więcej miejsca. I tak jest w istocie, lecz jest jedno ale. Otóż interfejs Photoshopa (choć nie tylko – dotyczy to ogromnej większości „zewnętrznych” narzędzi działających pod kontrolą Windows) się nie skaluje. Rezultat widać poniżej.
Podobnie jak na poprzedniej stronie oba zrzuty ekranu przeskalowaliśmy do tej samej wielkości, by pokazać różnicę w proporcjach, a nie faktyczne rozmiary.
Co prawda wspomnieni profesjonaliści i tak w większości korzystają ze skrótów klawiszowych, więc widoczny na zrzucie ekranu problem będzie dla nich mniej bolesny niż dla mniej zaawansowanych użytkowników, ale nie wszystko da się załatwić skrótami. Choćby takie operacje jak precyzyjne dopasowanie poziomów albo krzywych tonalnych będą wymagać użycia myszy (lub rysika tabletu graficznego), a przy tak mikroskopijnych rozmiarach interfejsu będzie to nie lada wyzwaniem nawet dla profesjonalistów.
To, jak bardzo Windows nie radzi sobie ze skalowaniem interfejsów, widać na poniższym zrzucie ekranu. Widzimy tu tę samą część okna Photoshopa: po lewej – ze skalowaniem Windows ustawionym na 100%, a po prawej – na 250%. Jak widać, system skaluje tylko rozwijane menu, ikonki zaś pozostawia w niezmienionym rozmiarze.
Istnieje na szczęście sposób na „oszukanie” Windows i wymuszenie skalowania interfejsu Photoshopa, Premiere czy dowolnego innego narzędzia. Wymaga on jednak modyfikacji rejestru Windows.
Aby to zrobić, należy uruchomić rejestr Windows poleceniem regedit, a następnie przejść do klucza: HKEY_LOCAL_MACHINE > SOFTWARE > Microsoft > Windows > CurrentVersion > SideBySide. Tworzymy tutaj nową wartość DWORD (32-bitową) i jako jej nazwę wpisujemy PreferExternalManifest. Wartość ustawiamy na „1” i zamykamy rejestr.
Drugi krok to utworzenie specjalnego pliku tekstowego, nakazującego danemu programowi korzystać ze skalowania Windows. Treść pliku znajdziecie tutaj:
Ostatnim krokiem jest zapisanie pliku pod nazwą photoshop.exe.manifest i skopiowanie go do folderu z plikiem wykonywalnym Photoshopa. Pozostaje jeszcze się upewnić, że plik nie ma rozszerzenia .txt (po wejściu do jego właściwości w polu Typ pliku powinniśmy zobaczyć Plik MANIFEST), ale otwierany jest domyślnie przez Notatnik. Efekt powinien być widoczny po ponownym uruchomieniu Photoshopa.
Tę samą sztuczkę można zastosować do każdego innego programu, którego interfejs ignoruje skalowanie Windows. Oczywiście, w każdym przypadku trzeba będzie odpowiednio zmienić nazwę pliku i umieścić go w folderze z plikiem wykonywalnym danego narzędzia.
Poniższy zrzut ekranu pokazuje cztery okna programów w rozmaity sposób reagujących na skalowanie Windows ustawione na 250% w rozdzielczości 4K.
Kalkulator, wchodzący w skład systemu, jest oczywiście skalowany prawidłowo (choć jeszcze do niedawna nawet on miał z tym problemy). Okienko logowania do Origina kompletnie ignoruje skalowanie Windows i zachowuje mikroskopijne rozmiary, co ogromnie utrudnia korzystanie z tej usługi. Narzędzie diagnostyczne CPU-Z jest co prawda przeskalowane do odpowiednich rozmiarów, ale za cenę nie najlepiej wyglądającego rozmycia. Popularny FRAPS został wręcz zmasakrowany – do tego stopnia, że w ogóle nie wiadomo, o co w tym okienku chodzi.
Gry – 4K vs Full HD
W grach zależność jest bardzo prosta. Jakość obrazu w 4K będzie, oczywiście, zauważalnie lepsza, jednak utrata wydajności karty graficznej w porównaniu na przykład z Full HD będzie ogromna. Posłużymy się przykładami dwóch gier: Crysis 3 oraz Skyrim, uruchomionych na Acerze V15 Nitro z procesorem Core i5-4210H, kartą graficzną GeForce GTX 860M oraz 16 GB pamięci operacyjnej.
Powyższe zrzuty ekranu zostały przeskalowane do tego samego rozmiaru. Wystarczy jednak przyjrzeć się choćby poręczom schodów, żeby zauważyć przewagę rozdzielczości 4K nad Full HD pod względem jakości.
Co ciekawe, na zrzucie wykonanym w Full HD na drzwiach po lewej stronie pojawiły się elementy, których nie widać w 4K. Powodem jest niewystarczająca dla tak dużej rozdzielczości ilość pamięci karty graficznej (2 GB), przez co niektóre elementy były renderowane dopiero w większym zbliżeniu.
Na poniższych wykresach umieściliśmy wyniki pomiarów płynności animacji w rozdzielczości 4K i Full HD.
Jak widać, karta graficzna średniej klasy kompletnie nie radzi sobie z przetworzeniem ogromnej ilości danych. Żeby myśleć o komfortowo płynnej rozgrywce na laptopie w rozdzielczości 4K, nawet w niskich ustawieniach jakości obrazu i efektów specjalnych, trzeba mieć kartę z najwyższej półki. Innymi słowy, bez sprzętu pokroju GTX-a 980M raczej nie ma co myśleć o graniu w 4K na laptopie.
Filmy – 4K vs Full HD
Jeśli chodzi o filmy, sprawa jest najprostsza. Wideo w 4K będzie wyglądać na ekranie lepiej niż Full HD. I to właściwie tyle. Do zilustrowania tego twierdzenia posłużyliśmy się tym oto filmem z YouTube. W przypadku dobrze zakodowanych plików różnica prawdopodobnie będzie jeszcze wyraźniejsza.
Wystarczy zwrócić na powyższych zrzutach ekranu uwagę na ilość szczegółów w trawie, fakturę wody czy ostrość krawędzi, aby dojść do wniosku, że przewaga wyświetlacza 4K nad Full HD jest niepodważalna. I w przypadku laptopa to jedyne zastosowanie, które pozwala na tak jednoznaczne stwierdzenie.
Podsumowanie
W niniejszym artykule w dość skrócony i spłycony sposób podeszliśmy do rozległego zagadnienia, jakim jest „4K kontra Full HD”. Skupiliśmy się jedynie na zasadności instalowania wyświetlaczy 4K w laptopach. Siłą rzeczy nie braliśmy więc pod uwagę dużych monitorów, a tylko niewielki, 15-calowy wyświetlacz.
Po przeanalizowaniu czterech aspektów użytkowania laptopa, w których rozdzielczość ekranu ma kluczowe znaczenie (wyświetlanie stron internetowych, przestrzeń robocza w programach użytkowych, jakość zabawy w grach, odtwarzanie filmów), wniosek może być tylko jeden. Jeśli nie oglądasz namiętnie wideo zakodowanego w 4K (a takich materiałów wciąż jest bardzo niewiele), zakup laptopa z takim wyświetlaczem to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Przy 15-calowej przekątnej rozdzielczość 1920 × 1080 nadal z powodzeniem wystarczy do wygodnej pracy.
Być może sytuacja zmieni się wraz z nadejściem Windows 10, jeśli oczywiście producenci oprogramowania będą tworzyć nowe wersje swoich narzędzi z myślą o wyświetlaczach działających w wysokiej rozdzielczości. Z kolei gracze muszą poczekać na jeszcze mocniejsze karty graficzne i procesory. Na razie ekrany 4K w laptopach są wyłącznie pokazem możliwości producenta i chwytem marketingowym, który ma zwabić klienta cyferkami na opakowaniu, zapowiadającymi niespotykane dotąd doznania.