Wstęp, opakowanie, dodatki oraz dane techniczne
To, że liczni producenci sprzętu audio do niedawna niekojarzeni ze słuchawkami mają obecnie w swojej ofercie drogie konstrukcje tego typu i cały czas wzbogacają swój katalog o coraz lepsze i droższe modele, niechybnie oznacza, że zainteresowanie nimi jest duże. Jakiś czas temu na ten nieznany gigantom elektroniki użytkowej teren postanowił wejść Philips z serią Fidelio. I zarówno należące do niej słuchawki, jak i kolumny okazały się nadspodziewanie udane. Warto wspomnieć, że od pewnego czasu na tym polu działa także Sony. Czekaliśmy jednak na więcej odważnych.
Samsung Level In to jeden z trzech produktów, którymi Samsung chce przyciągnąć nowych klientów. Wszystkie nazwano intuicyjnie, w zależności od przeznaczenia. Model Level On to konstrukcja nauszna, Level Over – wokółuszna, a Level In – dokanałowa. Wszystkie sporo kosztują i wyraźnie widać, z jakim sprzętem mają rywalizować. Dziś przyjrzymy się modelowi najtańszemu z serii, dokanałowemu.
Najwyraźniej producent doskonale zdawał sobie sprawę, że sprzęt w cenie modelu Level In musi być dobrze zabezpieczony i ekskluzywnie opakowany, że tani blister się nie sprawdzi. Zestaw robi świetne wrażenie – solidne kartonowe pudełko zdaje egzamin. Od razu widać, że ma się do czynienia z produktem z „wysokiej” półki.
Wśród dodatków znalazły się te najbardziej niezbędne, czyli kilka par sylikonowych wkładek oraz świetne, bo solidne i niewielkie, etui. Oprócz nich w zestawie dołączono trzy pary wkładek piankowych firmy Comply. To znakomity pomysł. Są bardzo wygodne i przydają brzmieniu nieco basu – to między innymi dlatego użytkownicy bardzo je lubią.
Samsung Level In | |
---|---|
Czułość | nieznana |
Impedancja | 8 omów |
Pasmo przenoszenia | 20–20 000 Hz |
Masa | 16 g |
Wtyk | pozłacany, prosty |
Przewód sygnałowy | symetryczny, 1,2 m |
Typ przetwornika | hybrydowy; dynamiczny + 2 × zbalansowany |
Budowa
Samsung Level In to słuchawki dokanałowe o konstrukcji hybrydowej. Oznacza to, że nie różnią się jakoś specjalnie od podobnych produktów wyglądem, ale ich wnętrzności – jak najbardziej. Zastosowano w nich trzy przetworniki, z czego jeden, 10-milimetrowy niskotonowiec, jest dynamiczny. Pozostałe dwa są zbalansowane i obsługują, odpowiednio, środek oraz wyższe fragmenty pasma. Zastosowanie trzech głośników w takiej konfiguracji, i to w takiej cenie, to ewenement. Widać, że Samsung podszedł do tematu poważnie.
Jakość wykonania nie budzi zastrzeżeń. Obudowa z przetwornikami jest duża, co nie dziwi, zważywszy na ich liczbę. Ale słuchawki mają opływowe kształty i ładnie się układają w uchu. Są zbudowane głównie z plastiku, jedynie przy dość długich i szerokich szyjkach ujścia dźwięku jest nieco aluminium. Wzornictwo, jakie jest, każdy widzi. Naszym zdaniem nie jest do końca „bezpieczne” i moglibyśmy się założyć, że tyle samo osób je pokocha, co znienawidzi.
Blisko lewej słuchawki zamontowano niewielkiego pilota zdalnego sterowania. Ponieważ Level In pełnią też funkcję zestawu słuchawkowego, na spodniej ścianie plastikowej obudowy zamontowano głośnik mikrofonowy. Na wierzchniej zaś widać trzy działające cyfrowo przyciski. Dwa służą do zmiany głośności, a środkowy – do odbierania połączenia i kończenia rozmowy. Wciskają się płynnie, nie klekoczą – nie mamy co do nich zastrzeżeń.
Przewód sygnałowy jest płaski, dość gruby, a przez to solidny. Zdecydowanie bardziej wolelibyśmy okrągły, najlepiej powleczony nylonem lub odpowiednim rodzajem gumy. Z doświadczenia wiemy, że takie są najbardziej wytrzymałe i najmniej się plączą. Pozostaje też kwestia tego, jak grube kable zamontowano wewnątrz płaskiej izolacji, ale przecież nie mogliśmy uszkodzić produktu po to, by zaspokoić swoją ciekawość.
Wtyk o średnicy 3,5 mm jest pozłacany, a umieszczono go w aluminiowej obudowie. Wygląda to elegancko. Jednakże my wolelibyśmy wtyk kątowy, ale bardziej z przyzwyczajenia, więc prostego nie uznajemy za wadę produktu. Niemniej obecnie coraz częściej spotyka się wyjścia słuchawkowe montowane na dole smartfonów czy DAP-ów. Końcówka 3,5-milimetrowa jest typu TRRS, więc jeden z pinów przenosi sygnał mikrofonowy.
Platforma testowa, metodyka i materiał wykorzystany w testach
Do celów testowych posłużyliśmy się dwoma źródłami dźwięku: smartfonem iPhone 5S oraz DAP-em iBasso DX90, o którym już pisaliśmy na łamach bloga. Te dwa źródła zupełnie inaczej brzmią, a ich użycie pozwoliło właściwie określić charakterystykę brzmieniową Level In. W roli tła wykorzystaliśmy, również przez nas testowane, słuchawki HiFiMAN RE-600.
Jedynym słusznym sposobem oceny możliwości sprzętu odtwarzającego muzykę jest odsłuch do momentu, aż tester wreszcie będzie pewien, co gra najlepiej, gdzie wypada najlepiej i dlaczego. Owszem, odsłuch zawsze jest dość subiektywny, każdy ma własne upodobania, ale ucho zaznajomione z dużą liczbą urządzeń oraz tester mający odpowiedni punkt odniesienia to bardziej wiarygodne źródło niż cyfry, które często są po prostu elementem marketingu.
Zanim przystąpiliśmy do testów, słuchawki były „wygrzewane” przez mniej więcej 100 godzin.
A oto kompletna lista odtwarzania:
- A Challenge Of Honour – „Slavery Called Democracy”
- Bat For Lashes – „Sleep Alone”
- Daemonia Nymphe – „Daemonos”
- Daemonia Nymphe – „The Calling of Naiades”
- Einstürzende Neubauten – „Am I Only Jesus?”
- Einstürzende Neubauten – „Hawcubite”
- How To Destroy Angels – „The Space in Between”
- Metric – „Help, I’m Alive”
- Mike Oldfield – „Altered State”
- Mike Oldfield – „Clear Light”
- Mike Oldfield – „Sunjammer”
- Mike Oldfield – „Taurus III”
- Nick Cave – „Into my Arms”
- Nine Inch Nails – „1000000”
- Nine Inch Nails – „Deep”
- Nine Inch Nails – „Ghosts XIV”
- Nine Inch Nails – „We’re In This Together”
- Sephiroth – „Uthul Khulture”
- Skyforger – „Long Dance”
- Varttina – „Linnunmieli”.
Testy praktyczne
Trzy przetworniki, w tym dynamiczny przypisany do basu, to na papierze gwarancja dobrego brzmienia skrajów pasma. A skoro jest jeszcze osobny głośnik odtwarzający środkowe częstotliwości, teoretycznie słuchawki powinny brzmieć naprawdę bardzo dobrze. Mniej niż 500 zł za takie rozwiązanie wydaje się okazją, jakich mało. W praktyce tak różowo nie jest.
Tonalny środek ciężkości jest osadzony dość wysoko: dźwięk jest dość jasny i szczegółowy. Jeżeli w takiej sytuacji dół odtwarzanego pasma odstaje od reszty, a często tak właśnie jest, brzmienie ma sporą wadę. Ale ponieważ za bas w Level In odpowiada głośnik dynamiczny, przesunięta w górę równowaga tonalna nie daje się we znaki, a przynajmniej nie na tyle, aby policzyć to na minus. Bas jest naprawdę dobry: schodzi nisko, ma dobrą dynamikę i barwę, choć nie jest jakoś przesadnie punktowy. Ale i to możemy określić po prostu jako jego cechę, nie zaś wadę lub zaletę. Słychać też delikatne napompowanie górnych fragmentów niskich rejestrów, choć da się z nimi żyć. Przydają one brzmieniu mocy i są nieźle kontrolowane. Sporo też zależy od urządzenia wyjściowego. Bas w iPhonie 5S jest średni, ale iBasso DX90 odtwarza go znakomicie.
Środek pasma jest czytelny. Gitary mają naprawdę niezłe dociążenie i drajw, ich barwa też jest niczego sobie. Częściowo jest to zasługa dynamicznego głośnika, ale w ostatecznym rozrachunku nie ma to znaczenia. Partie wokalne są wyraźne i tego się właśnie spodziewaliśmy, skoro odtwarza je przetwornik zbalansowany. Nie obyło się jednak bez problemów, a największym jest syczenie głosek.
Górny podzakres to słaby punkt Level In. To dobrze, że zdecydowano się na osobny przetwornik wysokotonowy, ale przesadzono z „górą”, i to mocno. Jest ostra, metaliczna, a syczenie głosek w partiach wokalnych bardzo doskwiera. Owszem, następstwem wyeksponowania górnych części pasma jest szczegółowość brzmienia, lecz gdy jest ich za dużo, muzyki nie da się słuchać zbyt długo. Te symptomy mogą się nasilać lub przeciwnie w zależności od źródła (na przykład iBasso DX90 jest nieporównanie lepszym towarzyszem dla Level In niż iPhone 5S), ale występują zawsze.
Rozdzielczość dźwięku jest bardzo duża, choć tutaj sporo zależy od urządzenia wyjściowego. W każdym razie pod tym względem w Level In drzemie potencjał, który można odkryć niewielkim kosztem. Scena muzyczna jest dobrze nakreślona: po bokach rozbudowana umiarkowanie, znacznie bardziej w głąb, ale naprawdę przyzwoita. Wydarzenia rozgrywają się dość blisko, lecz w oddali też sporo słychać.
Samsung Level In mają także cechę, za którą można je szczerze znienawidzić: są bezlitosne dla nagrań. Nie chodzi tylko o częstotliwość próbkowania, ale też ogólnie o mastering. Jeżeli utwór został zrealizowany z zachowaniem pewnej „muzykalności”, wszystko jest w porządku, lecz jeżeli reżyser postanowił wszystko spłaszczyć, słuchawki doskonale to pokażą. Ale to nie ich wina. Co więcej, Level In są bardzo wrażliwe na jakikolwiek szum i inne artefakty w nagraniach. Taka jest cena słyszalności górnych części pasma.
Wniosek jest taki, że Samsung stworzył produkt o aspiracjach przede wszystkim audiofilskich.
Galeria
Podsumowanie
Samsung Level In to produkt po prostu dobry, choć mógł być znakomity. Tak naprawdę na drodze do takiej oceny stanęły wyłącznie wysokie tony. Gdyby nie były tak ostre i metaliczne, rywale, tacy jak Westone czy Etymotic, mieliby powód, by oglądać się za siebie. Tak się, niestety, nie stało.
Wiadomo nie od dziś, że Samsung produkuje sprzęt, w tym słuchawki, dla odbiorcy masowego. Jednakże modelem Level In udowadnia, że ma zaplecze techniczne niezbędne do produkcji urządzeń audiofilskich. Chodzi o to, że dla niedzielnego melomana, który chce kupić po prostu dobre dokanałówki, Level In to zbyt skomplikowana łamigłówka. Zapaleniec bez problemu spróbuje skorygować nadmiar wysokich tonów za pomocą korektora graficznego, będzie też uważał na to, aby do przenośnego odtwarzacza kopiować tylko dobrze zrealizowane nagrania. Wszystko po to, aby zniwelować lub możliwie złagodzić poważną wadę Level In, czyli przesadne wyeksponowanie górnych rejestrów. Cała reszta – niekoniecznie, choćby z niewiedzy. Widać, że Samsung chciał jak najlepiej, ale przedobrzył.
Jednakże debiut Samsunga na rynku słuchawek dokanałowych uznajemy za udany. Zastosowane przetworniki w tak wycenionym produkcie robią wrażenie. Jeszcze niedawno za takie pieniądze można było kupić słuchawki z jednym zbalansowanym głośnikiem, lecz Samsung zawiesił poprzeczkę znacznie wyżej. Jakość wykonania też jest bez zarzutu. Ponadto spora część pasma jest odtwarzana naprawdę dobrze, wręcz nadspodziewanie dobrze, jak na sprzęt za niecałe 500 zł. Jednak ze względu na męczące wysokie tony rekomendacji nie przyznajemy, ale wiedzcie, że tak naprawdę tylko one nas od tego odwiodły. Co nie znaczy, że dla niektórych cecha ta nie będzie dyskwalifikująca.
Do testów dostarczył: X-Kom.pl
Cena w dniu publikacji (z VAT): od 469 zł