Dane techniczne, jakość wykonania
Na polskim rynku pojawia się coraz więcej tego typu urządzeń, jak też ich producentów. Niestety, coraz więcej kosztuje znacznie ponad 500 zł. Cena tego, które dziś przedstawimy, 350 zł, to jego pierwsza zaleta. Po pierwszym kontakcie z klawiaturą stwierdziliśmy, że za te pieniądze trudno byłoby znaleźć dobrego „mechanika”, który mógłby rywalizować z TK. Cooler Master, trochę zaoszczędzając na liczbie przełączników, bardziej przyłożył się do jakości materiałów oraz dodał podświetlanie. Wiele klawiatur sprzedawanych w podobnej cenie albo jest wykonanych przeciętnie, albo nie ma diod przy przełącznikach.
CM Storm QuickFire TK – bo taka jest pełna nazwa produktu – dotarła do nas w stosunkowo małym, zwłaszcza jak na klawiaturę mechaniczną, opakowaniu, ale i wymiary urządzenia są niewielkie. Karton niczym się nie wyróżnia. Sprzęt dodatkowo zawinięto w zabezpieczającą gąbkę. Na pudełku umieszczono podstawowe dane o modelu, zabrakło jednak informacji w języku polskim. W zestawie obok klawiatury znalazł się jedynie przyrząd do zdejmowania klawiszy oraz karta gwarancyjna połączona z minibroszurą.
Główne cechy:
- klawiatura mechaniczna oparta na przełącznikach MX Cherry (w naszym przypadku – Brown)
- żywotność klawiszy – ponad 50 mln kliknięć
- białe podświetlenie wszystkich klawiszy w trzech trybach i o pięciu poziomach natężenia
- antighosting (możliwość wciśnięcia kombinacji wielu klawiszy jednocześnie)
- metalowa rama dla maksymalnej stabilności
- gumowe stopki przeciwpoślizgowe
- możliwość dezaktywowania klawisza „Windows”
- siedem klawiszy multimedialnych
- odłączany kabel umieszczony w oplocie.
Obudowa składa się z dwóch głównych elementów. Spód wykonano z dość sztywnego i grubego plastiku, a wierzch i boki – z tworzywa przypominającego pomalowaną blachę. Nie możemy jednak dokładnie określić, co to za materiał. Jest matowy i dość przyjemny w dotyku. Dzięki takiemu połączeniu całość jest bardzo sztywna i sprawia wrażenie produktu wysokiej klasy. Gracze docenią gumowe elementy pod spodem, zapewniające urządzeniu stabilność. Również otwierane stopki, pozwalające podnieść tył klawiatury, na końcach mają gumę.
Warto jeszcze zwrócić uwagę na tunele dla przewodu. Dzięki temu można wyprowadzić go na środku lub w narożnikach klawiatury. Jednak podobnie jak w innych modelach tunele nie trzymają zbyt mocno i przewód lubi z nich wypadać.
Dodajmy, że da się go odłączyć, bo jest zakończony wtyczką mini-USB.
Przewód na całej długości znajduje się w oplocie, zwiększającym jego żywotność.
Model oparty na przełącznikach Brown ma podświetlenie w kolorze białym. Można ustawić jeden z pięciu poziomów natężenia światła, dla nas jednak nawet minimalny był bardzo silny. Każdy jest dostępny w jednym z trzech trybów, a są to: podświetlenie stałe, podświetlenie klawiszy WSAD, podświetlenie tętniące. W każdym momencie da się również całkowicie wyłączyć diody. Poniższy obrazek przedstawia dostępne poziomy natężenia światła na tle klawiatury Microsoft SideWinder.
Cechy z punktu widzenia ergonomii oraz klawisze
QuickFire TK to bardzo specyficzna klawiatura. Przede wszystkim jest wąska. W najszerszym miejscu ma 38 cm, a od klawisza W do prawej krawędzi – 32,4 cm. Wielu producentów, by zmniejszyć klawiaturę, pozbawia ją części numerycznej. CM zrobił inaczej. Sekcja numeryczna została, natomiast wycięto strzałki i grupę z Delete. Dzięki temu całość jest węższa o kilka centymetrów i może odpowiadać graczom FPS stosującym niskie czułości myszy, bo przy zamaszystych ruchach każdy dodatkowy centymetr wolnego miejsca jest ważny. Nie zmniejszyło to znacznie funkcjonalności urządzenia, bo wszystkie te klawisze zostały umieszczone w części numerycznej, a żeby w miarę wygodnie ich użyć, wystarczy wcisnąć NUMLK.
QuickFire TK nie ma żadnych dodatkowych klawiszy multimedialnych. By zmienić głośność lub utwór w odtwarzaczu, można aktywować za pomocą FN dodatkowe funkcje F1–F12. Znajdują się tu również opcje do regulacji podświetlenia oraz blokada klawisza „Windows”. Przytrzymując dłużej FN, można na stałe zmienić funkcjonalność F1–F12, tak by działały jako przyciski multimedialne. Szkoda tylko, że wtedy nie działają w połączeniu z FN jako zwykłe. Aby tak było, znów trzeba dłużej przytrzymać FN, co pozwoli go zdezaktywować, dzięki czemu na przykład F5 znów będzie odświeżać stronę.
Testowana przez nas wersja została wyposażona w przełączniki Cherry MX Brown. Charakteryzują się one lekko wyczuwalnym punktem zadziałania na mniej więcej 2 mm. Pełne wciśnięcie następuje na 4 mm. Zauważyliśmy jednak, że pewną zmianę oporu można wyczuć w dwóch miejscach. Pierwsze znajduje się na mniej więcej 1 mm, drugie zaś – właśnie na 2 mm.
W pierwszych godzinach z brązowymi przełącznikami pod dłońmi pojawia się również uczucie, jakby klawisze podczas ruchu do góry minimalnie o coś zahaczały: ruch nie był tak płynny jak w przypadku przełączników czerwonych. Jest to cecha głównie Cherry Blue, jednak także tu dało się wyczuć to zjawisko. Już drugiego dnia przyzwyczailiśmy się na tyle, że praktycznie przestaliśmy zwracać na nie uwagę.
Mówiąc o cechach z punktu widzenia ergonomii, musimy odrobinę skarcić producenta. Dla kogoś, kto sporo pisze, przydatnym dodatkiem byłaby podpórka pod nadgarstki, a tej w zestawie zabrakło. Jak widać na poniższym zdjęciu, przedstawiającym klawiaturę ze schowanymi i podniesionymi stopkami, przedni rant jest dość wysoki.
Po miesiącu z QuickFire TK
Do tej pory każdy gracz, który lubił niskie czułości myszy, a więc potrzebował więcej miejsca obok klawiatury, był skazany na konstrukcje typu G13 lub Nostromo. W wielu jednak brakuje kilku istotnych klawiszy, wiele też średnio nadaje się do pisania. Po miesiącu korzystania z QuickFire TK uznaliśmy, że modele „tylko do gier” nie są niezbędne w arsenale wirtualnego wojownika. Model TK łączy w sobie pełną funkcjonalność tradycyjnej klawiatury oraz całkiem małe wymiary. Testowana przez nas wersja oparta na przełącznikach Cherry Brown nie do końca jest ogniwem pośrednim pomiędzy Blue a RED. Choć używamy jej do pisania już dłuższy czas, wciąż wciskamy klawisze głębiej, niż to potrzebne. Punkt aktywacji jest raczej niewyczuwalny przy szybkim pisaniu. Za to wyczuwaliśmy go podczas gry, co w niektórych sytuacjach bywało nieco denerwujące. Oczywiście, to kwestia subiektywna i każdy powinien sam ocenić, jaki rodzaj przełączników będzie dla niego najlepszy. My jednak stawiamy na Cherry Red.
Autor tych słów, główny użytkownik tego sprzętu, postanowił na wszystkie klawisze założyć o-ringi. Wersja w kolorze białym nieco zmniejszyła intensywność podświetlania, ale znacznie wyciszyła klawisze oraz zmniejszyła ich maksymalny skok. Dzięki temu zarówno pisanie, jak i granie stało się jeszcze przyjemniejsze.
Podsumowanie
To sprzęt kierowany do osób o bardzo sprecyzowanych wymaganiach, w tej chwili w Polsce jedyny w swoim rodzaju. Gdyby jednak miał bezpośrednich rywali, prawdopodobnie i tak wygrałby starcie.
Po pierwsze, producent pozwala wybrać pomiędzy trzema rodzajami przełączników. Po drugie, klawiatura jest świetnie wykonana, z dbałością o każdy szczegół. Gumowe stopki, odłączany kabel w oplocie, jakość materiałów... Po trzecie, podświetlenie zadowoli każdego, dość wspomnieć o kilku poziomach intensywności, trybie gracza (WSAD) i możliwości całkowitego wyłączenia.
Pozostaje kwestia ceny. Ta jest naprawdę niewygórowana, jak na markową klawiaturę mechaniczną. Jedyna niedogodność, która może, niestety, dość szybko dać się we znaki, to brak podkładki pod nadgarstki. A przecież można było to rozwiązać dość prosto, choćby tak jak Corsair w modelu k70.
Producentowi udało się zmniejszyć rozmiar urządzenia bez utraty funkcjonalności. Dodatkowo zaoszczędzono na liczbie przełączników Cherry, a co za tym idzie, cena jest niższa. Wydaje nam się, że CM Storm doskonale uczy się na błędach konkurencji. Dzięki temu jego produkty, takie jak model TK, są dopracowane i spełniają oczekiwania najbardziej wymagających graczy.
Z przyjemnością przyznajemy klawiaturze CM Storm QuickFire TK wyróżnienie POWER.
Do testów dostarczył: CM Storm
Cena w dniu publikacji (z VAT): 350 zł