Kiano Elegance 8 3G – test polskiego minipancernika
Nie da się ukryć, że od pewnego czasu nowe produkty firmy Kiano goszczą na łamach naszego wortalu nadzwyczaj często. Jeszcze trochę i niektórzy z Was będą się bali otworzyć lodówkę, żeby nie wyskoczył z niej jakiś tablet tej marki (choć z drugiej strony może to nie byłoby takie złe ;)). Na szczęście wygląda na to, że wszystkie gadżety z serii Elegance są przynajmniej dobre i warte swojej ceny, a dziś przedstawimy najlepszy z nich.
Jedni powiedzą, że Kiano Elegance 8 wygląda jak pomniejszony Kiano Elegance 9.7, inni – że jak przerobiony iPad mini, a my powiemy, że... jedni i drudzy mają rację. Skojarzenia z pozostałymi gadżetami z rodziny Elegance są nieuniknione. Ten płaski tył wykonany z jednolitego bloku szczotkowanego aluminium, ścięte brzegi i bryła wyglądająca, jakby była efektem kilku energicznych ruchów dłuta, są już rozpoznawalne (i nawet opatentowane).
A podobieństwo do iPada mini? Wymiary ekranu są takie same, a oprócz tego obudowa Kiano Elegance 8 3G jest zaledwie o milimetr grubsza, szersza, dłuższa i o kilkadziesiąt gramów cięższa, czyli w praktyce różnica jest bardzo niewielka. Tablet ten nieźle wygląda, a przy tym jest naprawdę „pancerny”, sztywny i solidny. Czyli kolejny raz sprzęt Kiano sprawia wrażenie, jakby pochodził z innego przedziału cen. Jeszcze nie natknęliśmy się na osobę, która po wzięciu go do ręki nie stwierdziłaby, że jest to fajny gadżet, czemu się zupełnie nie dziwimy. Jeśli już mielibyśmy się doszukiwać jakichś problemów, to wolelibyśmy, aby brzegi obudowy były bardziej zaokrąglone, bo te dość ostre krawędzie trochę przeszkadzają w wygodnym trzymaniu urządzenia w jednej dłoni. Również niewielka szerokość ramek czasem przeszkadza, bo nie zawsze da się wygodnie ułożyć kciuki na obudowie, przez co ciągle trzeba uważać, aby czegoś przypadkiem nie wcisnąć na ekranie. Brakuje tu sprytnego mechanizmu z tabletów Apple, który odrzuca przypadkowe dotknięcia przy brzegu wyświetlacza. Jednak nie są to duże niedogodności i nie mają one znaczącego wpływu na bardzo pozytywną ocenę całokształtu.
Budowa | Wyposażenie | ||
---|---|---|---|
Wymiary | 201 mm × 136 mm × 8,3 mm | Modem 3G | Tak |
Masa | 372 g | GPS | Tak |
Ekran | 7,9 cala, 1024 × 768 | Bluetooth | Tak |
SoC (CPU + GPU) | MediaTek MT8389 4 × 1,2 GHz Cortex A7 Mali 400-MP | HDMI | Nie |
RAM | 1 GB (972 MB dla aplikacji) | Host USB | Tak |
Pamięć wbudowana | 0,98 GB na aplikacje 5,43 GB na dane slot na kartę mikro-SD | Aparat | tył: 2 MP, nagrywanie wideo VGA przód: 0,3 MP, nagrywanie wideo VGA |
Pojemność akumulatora | 3800 mAh | Dodatki | ładowarka, kabel USB |
Wprawne oko wychwyci, że w górnej części szklanego frontu znajduje się małe wcięcie, w którym zamontowano... słuchawkę telefoniczną. Tak, tablet ten (oczywiście po włożeniu do niego karty SIM) może posłużyć jako zapasowy telefon, ale z jakiegoś powodu mamy wrażenie, że z tej możliwości nie skorzysta zbyt wiele osób... Na prawym brzegu obudowy wstawiono standardowe trzy srebrne przyciski systemowe, które nie sprawiają żadnych problemów swoim działaniem i umiejscowieniem. Na dole widać niezbędny port USB z funkcją hosta, który jest też wykorzystywany do ładowana akumulatora. Po jego dwóch stronach wytłoczono otwory sugerujące, że pod nimi znajdują się głośniki, ale tak naprawdę dźwięk wydobywa się tylko z dziurek po lewej (choć i tak udało się zapewnić wystarczającą głośność), a te po prawej są tylko dla ozdoby. Żeby dobrać się do slotów na kartę SIM i kartę SD, należy zdjąć plastikową klapkę zakrywającą górną część tyłu obudowy. Warto przy tym wspomnieć, że modem w tym modelu w pełni obsługuje Aero2.
Kilka ciekawych zmian można znaleźć w oprogramowaniu. Do tej pory w tańszych urządzeniach przeważnie występował niemal czysty Android, w którym modyfikacje interfejsu były ograniczane do minimum. W Kiano Elegance 8 widać już pewne dodatki wykraczające poza przestawianie i dodawanie pozycji w menu ustawień systemowych, ale nadal wszystko jest tu bardzo blisko „googlowych” korzeni.
Pierwsza z nich dotyczy szufladki powiadomień i szufladki ustawień. Dwie oddzielne szufladki nie są niczym niezwykłym w Androidzie, jednak wielu mniej zaawansowanych użytkowników może mieć początkowo problem z odkryciem, że jeśli się pociągnie palcem za tę czarną belkę u góry w innym miejscu, to wysunie się inne menu (obeznanych z Androidem może się to wydawać naturalne, ale tego problemu nie wyssaliśmy z palca). Tutaj rozwiązano to w ten sposób, że na „dnie” szufladek umieszczono dwa guziki pozwalające przełączać się między nimi. Niby nie jest to nic nadzwyczajnego, ale wielu osobom może to ułatwić pierwsze chwile z tym systemem.
Na dolnej belce z przyciskami systemowymi oprócz trzech standardowych znalazły się dwa nowe: jeden z nich chowa całą belkę, co pozwala lepiej wykorzystać powierzchnię ekranu, a drugi wykonuje jego zrzut. No dobrze, a jeśli się ukryje belkę systemową... to jak ją przywrócić? Tutaj do gry wchodzi trzecia i najciekawsza modyfikacja, czyli przesuwany okrągły i półprzeźroczysty „minikontroler”. Dotknięcie go wywołuje małe menu, na którym zdublowano belkowe klawisze systemowe (poza zrzutem ekranu) i dorzucono cztery konfigurowalne skróty do programów. Czyli teoretycznie można w ogóle zrezygnować z dolnego czarnego paska na rzecz „pływającego” menu, wyświetlanego tylko wtedy, gdy jest potrzebne. Kontroler ten można przesunąć w dowolne miejsce ekranu i zawsze jest on wyświetlany „nad” programem. Pomysł ten przypadł nam do gustu: jest to miły i mało nachalny dodatek, który bywa przydatny, a jeśli komuś się nie podoba... to może go wyłączyć. Takie modyfikacje Androida lubimy :) Wady? Sporo tekstu nie zostało przetłumaczone na polski i straszy angielszczyzną. Producent zapewnił nas jednak, że prace nad tym trwają.
Działanie tego tabletu możemy opisać jednym słowem: bezproblemowe. Jednak przyzwoitość (i stojące nad głową szefostwo) nakazuje napisać coś więcej ;) Nie natknęliśmy się tu na żadne problemy typowe dla sprzętu mniej uznanych marek: „pływający” ekran, digitizer wariujący w czasie ładowania akumulatora, wypadające przyciski, trzeszcząca obudowa i tym podobne grzeszki. Oprogramowanie okazało się stabilne i nie próbowało nas zaskoczyć żadnymi niemiłymi zachowaniami. Również wszystkie moduły łączności wypełniały swoje zadania na piątkę i zarówno Wi-Fi, jak i modem 3G działały w czasie testów tak, jak powinny. A GPS? Mieliśmy okazję sprawdzić jego działanie w czasie dłuższej podróży i choć urządzenie nie określa lokalizacji tak szybko i dokładnie jak Nexus 7, to i tak jest pod tym względem lepsze od starszych tabletów tego typu i da się go użyć do nawigacji w trasie. Także wbudowane radio FM działa jak trzeba. Niezmiernie cieszy nas to (i przy okazji dziwi), jak długą drogę przeszły niektóre tablety tańszych marek i jak dobrze teraz działają. Kiano Elegance 8 3G przeszedł przez nasze testy bez większych wpadek i spokojnie udałoby nam się znaleźć droższe urządzenia „poważniejszych” firm, które sprawiły nam znacznie więcej kłopotów niż ten kosztujący 700 zł gadżet polskiej marki. Oby tak dalej!
Ekran prawie jak z iPada mini
Nie jest tajemnicą, że niemal wszystkie 8-calowe tablety z ekranem o proporcjach 4 : 3 korzystają z tej samej matrycy, która początkowo była wykorzystywana w pierwszych iPadach mini. Czy to znaczy, że zapewniają one taką samą jakość obrazu, ale za mniejsze pieniądze? Bardzo by tego chcieli sprzedawcy i wrogowie marki z owocem w logo, ale matryca to dopiero połowa sukcesu i trzeba umieć odpowiednio ją wykorzystać. No i wygląda na to, że projektanci Kiano zdają sobie z tego sprawę, bo wyświetlacz w Elegance 8 radzi sobie w swojej roli tak, jak powinien. Biel ma tu właściwą barwę (czyli nie jest przesunięta w stronę niebieskiego ani zieleni), maksymalna jasność podświetlenia jest na tyle duża, że nie trzeba ciągle szukać cienia, aby czytelność obrazu była w miarę komfortowa, kontrast jest przyzwoity, a odwzorowanie barw – takie jak u rywali w zbliżonej cenie. Co prawda pod niemal każdym z tych względów wypada on trochę gorzej od swojego kuzyna z iPada mini, ale serio: jeśli ktoś jeszcze oczekuje, że da się kupić iPada za połowę ceny, to niech przestanie ;) Jakość tego ekranu nie przyprawia o zawrót głowy, ale w tej klasie sprzętu... po prostu nie musi. Ma on działać (i to robi, bo digitizer jest tu właściwie bezbłędny) i osiągać choćby przyzwoite rezultaty w różnych testach praktycznych – to wszystko.
Mamy tylko jedną uwagę, będącą po części życzeniem. Czas płynie, a ekrany „niemarkowych” tabletów nadal są pozbawione wszelkich warstw ochronnych i polaryzacyjnych. Wystarczy poużywać tego sprzętu przez kilkadziesiąt minut i porównać go z używanym przez dłuższy czas gadżetem jakiejś bardziej uznanej firmy. Różnicę w ilości, widoczności i łatwości usuwania odcisków palców łatwo zauważy nawet laik. Nie jest to duży problem, ale może warto by się tym w końcu zainteresować.
Do 9 godzin działania
Jedno ładowanie Kiano Elegance 8 zapewnia do 9 godzin oglądania filmów albo surfowania po internecie w zaciszu domu czy biura. Energii na przeczesywanie zasobów globalnej sieci z wykorzystaniem wbudowanego modemu i pod gołym niebem, kiedy to trzeba trochę zwiększyć jasność ekranu, wystarczy na mniej więcej 7 godzin. Są to dobre wyniki, porównywalne z tym, co zapewnia poprzedni Nexus 7 3G, i sporo lepsze od osiągów tanich 8-calowców poprzedniej generacji, co można uznać za mały krok we właściwym kierunku. Parafrazując pewne znane słowa: mały dla ogółu tabletów, ale wielki dla tych trochę tańszych ;)
Przyzwoita płynność działania dzięki czterem rdzeniom i sensownej pamięci flash
Obecnie w segmencie tabletów kosztujących mniej niż 1000 zł dominują układy Rockchipa i MediaTeka (są jeszcze Allwinnery, ale ostatnio cieszą się znacznie mniejszą popularnością). Te pierwsze trafiają głównie do urządzeń bez GPS i 3G, a te drugie przeważają w gadżetach, w których liczy się komunikacja ze światem, takich jak przedstawiony dziś przez nas 8-calowiec. Sercem i mózgiem Kiano Elegance 8 3G jest czterordzeniowy procesor MediaTek MT8389. Szybko się zauważa, że celem jego twórców było nie „żyłowanie” wydajności, a funkcjonalność, energooszczędność i cena. Dlatego nie jest on demonem wydajności i 8-calowy „elegancik” nie bryluje w testach syntetycznych, szczególnie tych graficznych.
Aby krótko podsumować wyniki: należy się spodziewać wydajności trochę gorszej od osiągów pierwszej generacji Nexusa 7, ale ponieważ ekran Kiano ma mniej pikseli, to w praktyce oba urządzenia powinny zapewniać zbliżoną płynność animacji w grach.
Jednak moc obliczeniowa to dopiero początek, bo tablet ten bardzo miło nas zaskoczył tym, jak szybko i sprawnie reaguje na polecenia użytkownika, nawet gdy ten próbuje robić kilka rzeczy naraz. Tańsze tablety nauczyły nas, żeby nie oczekiwać od nich zbyt dobrych wbudowanych nośników danych, więc aktualizując kilka programów... lepiej odłożyć urządzenie na kilka minut i się nie denerwować tym, jak „mułowate” się wtedy robi. Natomiast Kiano Elegance 8 3G okazał się pierwszym „niemarkowym” tabletem za rozsądne pieniądze, do którego szybkości działania w najróżniejszych sytuacjach nie mogliśmy się przyczepić, i zaryzykujemy stwierdzenie, że niemal nie ustępuje pod tym względem dużo droższym i mocniejszym urządzeniom. Oczywiście, nie ma co żyć marzeniami i trzeba powiedzieć, że najbardziej zaawansowane i dużo droższe tablety będą szybciej uruchamiały programy i przełączały się między tymi już działającymi, ale z punktu widzenia ogólnie pojętej wygody użytkowania nie mamy nic do zarzucenia i ani razu nie pojawiła się myśl w rodzaju: „No tak, w końcu to taniocha i nie można od niej za wiele oczekiwać”. Brawo!
Podsumowanie
Słowem kluczem w podsumowaniu poprzednio przedstawionego na naszych łamach tabletu z serii Kiano Elegance było dojrzałość. To naszym zdaniem główna zaleta modelu Elegance 9.7 3G, a bohater dzisiejszego testu jest... nawet lepszy i dojrzalszy od poprzedników. Powiemy więcej: jest to chyba najbardziej bezproblemowy gadżet mniej znanej marki, z jakim mieliśmy do czynienia. Po prostu większość rzeczy ma tu sens i działa tak, jak powinna. Jakość wykonania jest godna sprzętu kosztującego dwa, a nawet trzy razy więcej i w tej kategorii nie ma sobie równych. Lekko zmodyfikowany interfejs działa płynnie i szybko. Wszystkie moduły komunikacyjne, czyli modem 3G z obsługą Aero2, GPS i Wi-Fi, okazały się w naszych testach bezbłędne. Jest tu nawet radio FM i przyzwoita pamięć flash, o którą upominaliśmy się w urządzeniach tego typu od wieków! Zalety Kiano Elegance 8 3G można by mnożyć dalej, ale by nie przedłużać, podsumujemy je krótko i zwięźle: jest to bardzo uniwersalny sprzęt, który nie przysparza bólu głowy i powinien zapewnić poczucie, że dobrze się wydało pieniądze. Choć do ideału jeszcze trochę brakuje (przydałyby się poprawki kilku drobnych niedociągnięć z punktu widzenia ergonomii), to gdy weźmie się pod uwagę cenę, wszystkie narzekania przestają mieć sens.
Teraz zastanawia nas jedno: co dalej? Rodzina tabletów Kiano Elegance składa się z czterech podobnych do siebie modeli i każdy z nich jest przynajmniej przyzwoity i wyróżnia się na tle swojej konkurencji. Jednak zbudowanie dobrego gadżetu to jedno. To, czy uda się zbudować na jego fundamencie wizerunek marki i zaufanie użytkowników, zależy również od niezawodności i serwisu. Wszyscy wiemy, jak duży problem w dziedzinach „okołosprzętowych” mają producenci tanich tabletów. Nawet przeszłość Kiano nie jest wolna od takich niechlubnych epizodów, ale seria Elegance jest serwisowana na zupełnie innych warunkach (Kiano Assistance) i w innym miejscu, niż pozostałe tablety tej marki, co w teorii ma uspokoić nabywców, że nie zostaną pozostawieni na lodzie, jeśli coś pójdzie nie tak i się zepsuje. Niestety, nie mamy jak tego zweryfikować w praktyce, więc tylko czas może pokazać, czy te tablety są godne zaufania czy nie. Mamy jednak nadzieję, że potencjał gadżetów takich jak Kiano Elegance 8 3G nie zostanie zmarnowany przez braki w obsłudze klienta, bo teraz to jedyne, o co się obawiamy, przyznając rekomendację. No i na horyzoncie jest silna konkurencja z obozów Modecoma, GoClevera i Prestigio, która na papierze wygląda bardzo przyzwoicie. Dopracowanie tych konstrukcji mamy nadzieję ocenić już niedługo.
Do testów dostarczył: Kiano
Cena w dniu publikacji (z VAT): 700 zł