Asus Xonar Essence III
Asus nie przestaje mnie zaskakiwać. Lubię drogie produkty tej firmy, spora część mojej platformy testowej się z nich składa. Nie interesuję się przesadnie kartami graficznymi i płytami głównymi z wyższej półki, niezależnie od producenta, ale nawet te urządzenia Asusa po wzięciu do ręki robią na mnie wrażenie. Widzę w nich przywiązanie do szczegółów oraz dbałość o jakość wykonania. Jednakże moje podwórko to karty dźwiękowe i gdy piszę te słowa, nie wyobrażam sobie, abym mógł korzystać z innej niż „flagowiec” Xonara z serii Essence. Przyzwyczaiłem się do bezproblemowej obsługi tego sprzętu, intuicyjnego oprogramowania, naprawdę dobrej jakości dźwięku oraz przyzwoitego wzmacniacza słuchawkowego w komplecie.
Jednakże im dłużej param się dziennikarskim rzemiosłem, tym bardziej ciągnie mnie w stronę droższego audio. Obecnie mój główny domowy system grający nie jest oparty na widniejącym w platformie testowej Xonarze Xense; tę kartę wykorzystuję praktycznie tylko w grach, i to też nie zawsze. Do bardziej „poważnego” odsłuchu używam zupełnie innych sprzętów: kolumn podstawkowych KEF-a, monofonicznych końcówek mocy NuForce'a oraz zewnętrznego, czołowego przetwornika tej samej firmy. No i stolik, nie zapominajmy o stoliku. Ten system daje mi na tyle dużo frajdy, że już od dawna w nim nie grzebię; nie widzę możliwości poprawy jego brzmienia bez dużych wydatków. Ale nawet gdybym próbował jakichś zmian, na przykład rozglądał się za zewnętrznym przetwornikiem wartym dwie średnie krajowe netto, w ogóle nie brałbym pod uwagę Asusa. W końcu na rynku nie brak produktów innych marek, w dodatku uchodzących za bardziej prestiżowe. Naim, Resonessence Labs, Questyle, Audio-Gd czy M2Tech to zaledwie wierzchołek góry lodowej o smaku wisienek. Mój błąd. Asus Xonar Essence III miał mnie zaskoczyć po raz kolejny.
Co było przed Xonarem Essence III? Xonar Essence One został za nisko wyceniony, przynajmniej tak uważa znakomita większość audiofilów. Dlatego produkt nie wzbudził ich zainteresowania, został bardziej potraktowany jako ciekawostka ze strony nowego gracza na rynku. Ale jest drugie dno. Nie jest tajemnicą, że na rynku drogiego audio marże są bardzo duże, i nie mówimy tu o kilku procentach, jak w przypadku komputerowych komponentów, lecz o wielokrotnie większych. Widzę to tak: Asus bardzo chciał wejść do audiofilskiego raju, ale zrobił to na zasadach właściwych raczej dystrybucji takich podzespołów, jak karty graficzne czy płyty główne. Ulokował swoje produkty nie w tych miejscach co trzeba, bo zamiast powędrować z nimi do salonów ze sprzętem audio, zdecydował się na sprzedaż za pośrednictwem znanych sobie kanałów. Stąd pomimo całej przychylności prasy audiofilskiej, często wręcz zachwytów, melomani nie mogli kupić tego sprzętu w miejscach, do których są przyzwyczajeni. W rezultacie nie potraktowali go jako alternatywy dla droższych zewnętrznych przetworników. No bo jak to? Audiofil kupujący serce całego, często wartego kilkadziesiąt tysięcy złotych systemu audio w sklepie komputerowym?
Mimo wszystko Essence One z całą pewnością zasługuje na uwagę miłośników audio najcięższego kalibru, zwłaszcza gdy mowa o wersji z opampami serii Muses. To strategia sprzedaży nie była najszczęśliwsza, tak ptaszki ćwierkają. Ale minęło trochę czasu, 2 lata z okładem, i spece z Asusa nauczyli się kilku nowych sztuczek. Jedną z nich jest wycena adekwatna do aspiracji.
Asus Xonar Essence III to w porównaniu z innymi kartami dźwiękowymi tej firmy zupełnie inna liga. Ten wart blisko 7000 zł biurkowy potwór ze względu na możliwości (DAC, przedwzmacniacz, wzmacniacz słuchawkowy w jednym) oraz cenę ma za zadanie rywalizować z podobnymi mu konstrukcjami, ale z przedziału od 5000 zł wzwyż. Stąd logiczne jest porównanie go nie z umiejscowionym kilka szczebli niżej modelem tej samej firmy, ale z bardzo wrogą i odpowiednio drogą konkurencją. Do tego zagadnienia wrócimy, a w tym miejscu jedynie dodam, że miałem bardzo duże oczekiwania wobec Xonara Essence III. W końcu swoje kosztuje, więc musi się sprawdzić w starciu z inną podobną konstrukcją wysokiej klasy, prawda? Lepiej dla niego, żeby wypadł jak należy, nie czas ani miejsce na skrupuły czy podświadome sentymenty testera. W grę wchodzą duże pieniądze.
Opakowanie, dodatki oraz dane techniczne
Te drogie produkty Asusa przyzwyczajają użytkownika do pewnego poziomu, nawet jeżeli chodzi o takie drobiazgi jak opakowanie. Model Essence III pod tym względem nie zawodzi, nie odstaje ani od konkurencji, ani od pozostałych kart dźwiękowych tej samej firmy. Został zapakowany w solidne czarne pudełko. Wytłoczono w nim formy, do których sprzęt idealnie pasuje. Na zewnątrz z wszędobylskiej czerni wyłania się danie główne, chociaż obrazek nie wskazuje na to, że mamy do czynienia z bardzo drogim urządzeniem.
Dodatków jest naprawdę sporo. Każdy znajdzie to, czego potrzebuje (z jednym małym wyjątkiem). Oprócz instrukcji obsługi, płyty ze sterownikami, eleganckiego, typowego dla serii Essence raportu technicznego i kabla USB w zestawie znalazło się jeszcze kilka inna akcesoriów. Nie zabrakło dwóch przewodów sieciowych (w tym brytyjskiego), przejściówki z wtyku o średnicy 6,3 mm na 3,5-milimetrowy, przedłużacza odbiornika dla pilota zdalnego sterowania oraz krótkiego kabla współosiowego, który pozwala wykorzystać przenośny odtwarzacz empetrójek jako transport. Dołączono też dwa bezpieczniki.
Jeden dodatek na pewno nie ma najmniejszego sensu. Xonar Essence III ma wbudowany zbalansowany wzmacniacz słuchawkowy, który jest oparty na gniazdach męskich typu mini-XLR. To nietypowe rozwiązanie, dlatego producent postanowił dołączyć stosowne przejściówki. Ale zwieńczenie ich od strony słuchawek dużymi męskimi końcówkami XLR to spore niedopatrzenie. Każdy zbalansowany przewód słuchawkowy jest zakończony męskimi wtyczkami, które mają pasować do żeńskich gniazd, bo we wzmacniaczach zbalansowanych tylko takie się stosuje. Zatem użytkownika czeka trochę lutowania. Nic wielkiego, ale rozumiecie, ktoś się pomylił. Inny dodatek to kabel z jednej strony zakończony parą końcówek RCA, a z drugiej – trzypinową XLR. Po prostu nie widzę scenariusza, w którym mógłbym go wykorzystać, a widziałem już wiele. Nie wykluczam, że może podczas nagrywania dźwięku z mikrofonu, ale to też nic pewnego. Jednakże na usprawiedliwienie Asusa powiem, że dostałem jeden z pierwszych egzemplarzy, jaki zszedł z taśmy produkcyjnej, dlatego przemilczę te niedociągnięcia na końcu artykułu. Zgłosiłem, że trzeba to poprawić, i sklepowe wersje powinny już być w porządku.
Dla miłośnika pomiarów przewidziano książeczkę typową dla czołowych produktów serii Essence. Te dane są ważne, ale stanowią jedynie ułamek całościowej oceny, bo urządzenie tak drogie jak Xonar Essence III musi po prostu bardzo dobrze brzmieć w porównaniu z resztą.
Do zestawu dołączono pilota zdalnego sterowania. Jest wyjątkowo prosty: ma tylko pięć przycisków, z czego dwa służą do zmiany głośności, dwa inne – do wyboru wejść i wyjść, a ostatni – do włączenia i wyłączenia sprzętu. Zabrakło diody sygnalizującej, które wejście jest w użyciu, a to należy uznać za wadę urządzenia.
Asus Xonar Essence III | |
---|---|
Wymiary | |
Wysokość | 70 mm |
Szerokość | 320 mm |
Głębokość | 225 mm |
Waga | 4,2 kg |
Dane techniczne | |
Procesor dźwięku | C-Media CM6631A |
Rozdzielczość/ częstotliwość próbkowania | 24 b / 192 kHz |
Wyjściowy stosunek sygnału do szumu (A-ważony) | 117 dB |
Pasmo przenoszenia | 10–48 000 Hz |
Zalecana impedancja słuchawek | 16–600 omów |
DAC | 2 × ADI AD1955 (24 b / 192 kHz, 123 dB SNR) |
Wzmacniacz słuchawkowy | 6 × LME49600 |
Wyjścia | 2 × XLR, 2 × RCA, 2 × mini-XLR, 1 × 6,3 mm |
Wejścia | 1 × współosiowe, 1 × optyczne, 1 × AES/EBU, 1 × USB 2.0, 2 × RCA (AUX) |
Bezpośrednia obsługa DSD | Tak |
Wyjście jack | 6,3 mm, 2 × mini-XLR |
Plug & play | Tak |
Budowa – z zewnątrz
Jeżeli myśleliście, że Xonar Essence One jest duży, to wiedzcie, że nowy „flagowiec” Asusa przerasta go pod praktycznie każdym względem. Jest większy i cięższy, ale grzeje się mniej i jego kształt pozwala postawić na nim inny element systemu. Bryła Essence III nawiązuje do Xonara Essence STU. Obydwa urządzenia wyglądają jak rodzina. Obudowa to gładka stal, a na froncie została zamontowana aluminiowa, wyszczotkowana płyta, w którą wkomponowano wszystkie przyciski i pokrętła. Prawdę mówiąc, liczyłem na coś ładniejszego i solidniejszego. Po wzięciu do ręki najlepszego przetwornika c/a NuForce'a czuć, że jest wart dużo pieniędzy. Po zauważalnie droższym Xonarze Essence III tego nie widać, większe wrażenie robi jego mniejszy brat, Essence One. Nie oczekuję wodotrysków, ale w urządzeniu za blisko 7000 zł przydałoby się coś lepszego niż plastikowe pokrętła regulacji głośności. Anodowane aluminium też jest mile widziane. Niektóre z tych rzeczy to co prawda moje zachcianki, ale chyba się zgodzicie, że rozklekotana gałka natężenia dźwięku w tak drogim sprzęcie jest nie na miejscu. To drobiazg, ale irytuje. Podobnie jest z przełączaniem się pomiędzy wejściami: trwa to dość długo, przejście z USB na AES/EBU wydaje się ciągnąć w nieskończoność.
Na froncie Essence III jest dość bogato. Trzy przyciski pozwalają go włączyć lub wyłączyć oraz wybrać wejście i wyjście. Dalej zamontowano zestaw diod związany z tymi pierwszymi, jest nawet sygnalizująca działanie trybu bit perfect. Tuż obok są dwa plastikowe, sprzężone ze sobą pokrętła regulacji głośności: jedno jest od przedwzmacniacza, a drugie – od wzmacniacza słuchawkowego. Diody związane z wyborem wyjść zostały zamontowanie na rzeczonych gałkach. Ponieważ są tylko dwie możliwości, jedno spojrzenie wystarczy, aby się zorientować, czy aktywna jest sekcja przedwzmacniająca końcówkę mocy czy ta wzmacniająca słuchawki. Bliżej prawej krawędzi zamontowano czujnik podczerwieni dla pilota, gniazdo słuchawkowe o średnicy 6,3 mm oraz dwa dalsze, zbalansowane, w standardzie mini-XLR, po jednym na kanał. To rzadki widok, ale zbalansowane wzmacniacze zawsze cieszą oko i to dobrze, że Asus poszedł tą drogą. Mimo to przydałyby się tradycyjne, duże XLR. Większość posiadaczy wyposażonych w nie słuchawek, ja również, nie przepada za przejściówkami. Lecz jest to, co jest, i nie ma co wylewać łez. Cóż, może trochę nad tym, że dodatki z zestawu trzeba przerabiać.
Potencjometr jest 24-krokowy i oparty na dwóch grupach przekaźników; składa się z dwukolumnowej drabinki rezystorowej, co jest dobrym rozwiązaniem. Oczywiście, ma to na celu precyzyjne dostrojenie regulacji głośności obydwu kanałów. Producent twierdzi, że tolerancja różnic między nimi jest mniejsza od 0,1%. Cały mechanizm jest sterowany silniczkiem, więc głośność można regulować pilotem. Bardzo go słychać, gdy w pomieszczeniu panuje cisza, ale podczas odsłuchu nie wpływa to na doznania. Rezystorowy potencjometr działa krokowo, co oznacza, że natężenie dźwięku nie zmienia się płynnie. Pod tym względem sprzęt Asusa wypada tak sobie. Owszem, kanały grają tak samo nawet przy bardzo cichym odsłuchu, z czym często mają problemy analogowe potencjometry w konkurencyjnych konstrukcjach, ale przejść mogłoby być więcej, bo pomimo ich gładkości rzeczone zmiany są przesadnie słyszalne i podczas szybszego kręcenia następują z opóźnieniem, więc ostateczny rezultat może niemile zaskoczyć.
Perforowany tył (który ma odprowadzać nadmiar ciepła z wnętrza konstrukcji) jest bogaty w złącza. Zamontowano tu dwie pary wyjść analogowych: XLR oraz RCA, do tego jedno pomocnicze (AUX), też analogowe, obsługiwane przez dwa gniazda RCA. Nie zabrakło wejść cyfrowych: jest AES/EBU, optyczne, współosiowe oraz USB typu B, czyli standard w konstrukcjach w podobnej cenie. Przy prawej krawędzi znalazło się miejsce dla suwaka regulacji napięcia oraz gniazda IEC z wkomponowanym w nie bezpiecznikiem. Dodatkowo na tyle obudowy są dwa przełączniki hebelkowe. Ten obok cyfrowego wejścia XLR służy do przełączania standardu gniazda USB (1.0 lub 2.0), w zależności od komputera, który będzie pełnił funkcję transportu plików (pecet lub Mac). Przełącznik bliżej analogowych wyjść prawego kanału umożliwia całkowite ominięcie regulacji głośności, co mocno doceniam. Puryści wykorzystujący Kernel Streaming będą zadowoleni, że mogą kompletnie się od niego uniezależnić i sterować głośnością wyłącznie z poziomu na przykład Foobara z wtyczką obsługującą ten typ transmisji danych.
Boki urządzenia są praktycznie w całości gładkie. Widać jedynie połączenie górnej części obudowy z tą dolną, nic ponad to. Gdy się patrzy na zdjęcie poniżej, może się wydawać, że blachy obudowy mają nieco inny kolor lub fakturę, ale w istocie niczym się nie różnią.
Górna część obudowy jest jednolita, przyozdobiono ją tylko niewielkim wytłoczonym logo firmy.
Na spodzie urządzenia widać jedynie kilka wkrętów, które utrzymują całą elektronikę na swoim miejscu, oraz tabliczkę znamionową. Tutaj też obyło się bez niespodzianek. Zazwyczaj, jeżeli już coś się w tym miejscu znajduje, to są to otwory wentylacyjne, ale Xonar Essence III ich nie potrzebuje.
Na spodzie urządzenia zamontowano cztery plastikowe nóżki z gumowymi podkładkami, co w połączeniu z jego niemałą masą zapewnia należytą stabilizację. Na nic innego nie liczyłem – przetworniki c/a w podobnej cenie z reguły zapewniają podobne rozwiązania. Bezpośredni rywal NuForce'a, zbalansowany DAC-9, niczym się pod tym względem nie różni.
Budowa – wnętrze
Essence III od środka wygląda smakowicie. Widać po nim, że jest kierowany do prawdziwych miłośników audio, i niczym nie odstaje od rywali w podobnej cenie. Całą elektronikę zmieszczono na trzech laminatach. Ten z wyprofilowanym wcięciem dla transformatora toroidalnego zawiera sekcję zasilania, ten największy, z pokaźną liczbą scalaków – sekcję analogową, a ten odrobinę błyszczący i zamontowany do góry nogami przy tylnej krawędzi – cyfrową. Na zdjęciu poniżej tego nie widać, ale transformator, największe kondensatory i kilka elementów obok są dodatkowo odseparowane od reszty układu stalową osłoną, która do zdjęć została zdemontowana. Laminat składa się z sześciu warstw: ta na wierzchu przewodzi sygnał analogowy, ta na spodzie – cyfrowy, a cztery miedziane pomiędzy nimi pełnią funkcję izolującą. W całej konstrukcji nie brak też taśm, którymi są ze sobą połączone poszczególne moduły; twórcy Essence III twierdzą, że dzięki temu separacja kanałów jest lepsza.
Sercem całej konstrukcji są dwa monofoniczne przetworniki c/a firmy Analog Devices, model AD1955, po jednym na kanał. To kości typu sigma-delta, które charakteryzują się odstępem sygnału od szumu na poziomie 123 dB, maksymalną częstotliwością próbkowania 24 b / 192 kHz oraz obsługą plików DSD 64/128. Dwa układy c/a montuje się po to, aby m.in. zwiększyć współczynnik SNR. No i wtedy, gdy ten wybrany przez zespół projektowy nie występuje w wersji stereofonicznej.
Oba tory słuchawkowe są mocno rozbudowane. Co prawda są to układy nie dyskretne, lecz oparte na wzmacniaczach operacyjnych, ale składają się z naprawdę porządnych komponentów. Obydwa są rozdzielone na całej długości. Układ wzmacniający słuchawki składa się w sumie z sześciu scalaków LME49600: cztery przypadają na sygnał podawany do wyjść mini-XLR (po dwa na kanał), a dwa następne (po jednym na kanał) trafiają do następnego obok (o średnicy 6,3 mm). Na drodze sygnału słuchawkowego jest też wkomponowana oparta na wzmacniaczach operacyjnych sekcja DC-servo. W modelu Essence STU można ją ominąć, ale najnowszy Xonar nie ma takiej możliwości. Składa się ona z czterech układów TI OPA2227P prowadzących do wyjścia zbalansowanego, a para świetnych kostek Muses 02 przypada na to pojedyncze.
W roli buforów i filtrów dolnoprzepustowych występują ceramiczne wzmacniacze operacyjne firmy Analog Devices, które odpowiadają także za konwersję prąd/napięcie, model AD827SQ. Jest ich w sumie sześć, po dwa dla każdej z wymienionych funkcji. To uznane w świecie audio konstrukcje. Pierwszy raz widzę je w urządzeniach z serii Essence, a znam je wszystkie.
Niestety, nie udało mi się zdemontować laminatu z sekcją cyfrową, stąd jedyny układ scalony, który uwieczniono na zdjęciu, to widoczna poniżej pamięć flash. Ale jest tego więcej. W Xonarze Essence III za odbiór sygnału z portu USB odpowiada układ CM6631 firmy C-Media. Jego kluczową funkcją, tak ważną dla miłośników komputerowego audio, jest możliwość odtwarzania plików muzycznych w technice Bit-Perfect, asynchronicznego przesyłania danych oraz zgodność z interfejsem I2S. Więcej o nich przeczytacie na jednej ze stron naszego wcześniejszego artykułu (na dole). Nie wiem, jaki układ pełni funkcję odbiornika S/PDIF w najnowszym dziecku Asusa, lecz obstawiam, że ten sam co w modelu Essence STU (PCM9211). AK4113VF z Xonara Essence ONE wydaje mi się mniej prawdopodobny. W modelu Essence III zamontowano w sumie trzy zegary TCXO (+/– 1,5 ppm), wykonane na zamówienie Asusa, mające na celu redukcję jittera. Dwa obsługujące wejście USB działają z częstotliwością 45,1584 MHz i 49,152 MHz, odpowiednio dla wielokrotności 44,1 kHz oraz 48 kHz. Ostatni jest przyporządkowany do interfejsów S/PDIF (24,576 MHz). Zabrakło jednej rzeczy: wielozadaniowego układu DSP. Zazwyczaj w tej roli w sprzętach Asusa występowały produkty Analog Devices, które m.in. emulowały efekty Dolby dla słuchawek itp. Ale to nie wada, po prostu Essence III jest pełnoprawnym audiofilskim „kombajnem”, więc coś takiego mu nie przystoi.
Transformator toroidalny tajwańskiej firmy Enertronix pracuje w towarzystwie regulatorów liniowych (LDO) Texas Instruments TPS 7A4700 i 7A3301. Te układy są odpowiedzialne za utrzymanie stabilnego napięcia. W Xonarze Essence III źródło mocy jest stabilizowane dwa razy. Producent chwali się zasilaniem niezależnym dla obydwu kanałów; trochę to pachnie konstrukcją dual mono, ale transformator jest jeden. Specom z Asusa chodziło o ich należyte zbalansowanie.
Kondensatory to polipropylenowe WIMA FKP2 oraz elektrolityczne firm CapXon i Nichicon z serii KT.
Platforma testowa, metodyka oraz użyte słuchawki i kolumny
Jedynym słusznym sposobem oceny możliwości źródeł jest odsłuch do momentu, aż tester wreszcie będzie pewien, który sprzęt gra najlepiej, gdzie wypada najlepiej i dlaczego. Owszem, odsłuch zawsze jest dość subiektywny, każdy ma własne upodobania, ale ucho zaznajomione z dużą liczbą urządzeń oraz tester dysponujący odpowiednim punktem odniesienia to bardziej wiarygodne źródło niż cyfry, które często są po prostu elementem marketingu.
Przed przystąpieniem do testów „wygrzewaliśmy” sprzęt przez mniej więcej 100 godzin. Xonara Essence III testowaliśmy tylko z użyciem wzmacniaczy operacyjnych dołączonych do zestawu, bo możliwości ich wymiany jest zbyt dużo, abyśmy mogli zgłębić ten temat w niniejszym artykule.
Na następnych stronach przeczytacie o tym, jak skonfigurowaliśmy poszczególne zestawy i jak je ze sobą połączyliśmy. Do testów posłużyliśmy się kolumnami pasywnymi KEF LS50, przetwornikiem NuForce DAC-9, zasilanym z ogniw LiFePo konwerterem S/PDIF JKSPDIF MK3 projektu Johna Kenny'ego, parą monobloków NuForce REF 9V3SE oraz słuchawkami Audeze LCD-2 i Sennheiser HD 800. Przetestowaliśmy zarówno analogowe wyjścia zbalansowane obydwu przetworników, jak i te RCA. Użyty odtwarzacz to najnowsza wersja Foobara oraz wtyczki: ASIO, WASAPI i KS. Nie obeszło się bez odtworzenia kilku plików DSD.
Jeszcze kilka słów o tym, jak gra użyty sprzęt. Monitory podstawkowe KEF LS50 mają dość zrównoważone, szczegółowe brzmienie i zapewniają znakomitą, bardzo szeroką przestrzeń, w której pozorne źródła dźwięku są wyjątkowo precyzyjnie rozmieszczone – i głównie z tego są znane. To zasługa montowanych w nich przetworników koncentrycznych Uni-Q. W parze z tymi zaletami idzie fantastyczny stosunek jakości do ceny. Ale te KEF-y potrzebują wysokiej klasy wzmacniacza, aby mogły pokazać pełnię swoich możliwości, bo nie są to najbardziej organicznie i muzykalnie grające skrzynki, jakie słyszałem; na rynku nie brakuje takich o bardziej podkolorowanym brzmieniu, łatwiejszym w odbiorze. Lecz w odpowiednim towarzystwie robią piorunujące wrażenie. W każdym razie monobloki REF 9V3SE znakomicie się z nimi dogadują; przydają im naturalności, zapewniają świetną dynamikę, a także gładkość brzmienia, której im odrobinę potrzeba. W każdym razie bardzo wiele zależy od źródła, przetwornika.
A oto kompletna lista odtwarzania:
- A Challenge Of Honour – „Slavery Called Democracy”
- Bat For Lashes – „Sleep Alone”
- Daemonia Nymphe – „Daemonos”
- Daemonia Nymphe – „The Calling of Naiades”
- Einstürzende Neubauten – „Am I Only Jesus?”
- Einstürzende Neubauten – „Hawcubite”
- How To Destroy Angels – „The Space in Between”
- Portishead - „Threads"
- Metric – „Help, I’m Alive”
- Mike Oldfield – „Altered State”
- Mike Oldfield – „Clear Light”
- Mike Oldfield – „Sunjammer”
- Mike Oldfield – „Taurus III”
- Nick Cave – „Into my Arms”
- Nine Inch Nails – „1000000”
- Nine Inch Nails – „Deep”
- Nine Inch Nails – „Ghosts XIV”
- Nine Inch Nails – „We’re In This Together”
- Sephiroth – „Uthul Khulture”
- Skyforger – „Long Dance”
- Varttina – „Linnunmieli”.
Oto platforma, której użyliśmy do testów:
Model | Dostarczył | |
---|---|---|
Procesor | Intel Core i5-2500K | www.intel.pl |
Płyta główna | Asus Maximus IV Gene-Z | pl.asus.com |
Pamięć | 2 × 8 GB Corsair Vengeance Pro Series 240 MHz C10 | www.corsair.com |
Karta graficzna | Asus GeForce GTX 670 DirectCU II TOP | pl.asus.com |
Zasilacz | Enermax Revolution 1250 W | www.enermax.com |
Schładzacz procesora | Prolimatech Armageddon | www.prolimatech.com |
Wentylatory | 2 × Noctua NF-P14 FLX | www.noctua.at |
Karta dźwiękowa | Asus Xonar Xense | pl.asus.com |
Nośnik systemowy | Corsair Neutron GTX 240 GB | www.corsair.com |
Nośnik na gry | Samsung HD503HI 500 GB | www.samsung.com |
Monitor | NEC PA241W | www.nec-display-solutions.com |
Obudowa | Corsair Graphite 600T | www.corsair.com |
Mysz | SteelSeries Sensei | steelseries.com |
Klawiatura | Corsair K95 | www.corsair.com |
Podkładka | SteelSeries l-2 | steelseries.com |
Stolik | Rogoz Audio 3QB3 | rogoz-audio.nazwa.pl |
DAC | NuForce DAC-9 | www.nuforce.com |
Słuchawki | Creative Aurvana Live! |
Odsłuch – wyjścia liniowe
Do odsłuchu wejść liniowych posłużyłem się monoblokami NuForce'a REF 9V3SE, kolumnami KEF LS50 oraz konwerterem S/PDIF JKSPDIF MK3. Przy czym podczas testów wziąłem pod uwagę kilka scenariuszy.
Pierwszy z nich to podłączenie do komputera za pomocą gniazda USB zarówno Essence III, jak i jego rywala, przetwornika c/a NuForce DAC-9.
Następny uwzględniał w torze konwerter S/PDIF; w ten sposób zostały przetestowane wejścia współosiowe w obydwu dakach. Wejścia optyczne zostały pominięte, podobnie jak AES/EBU. Ale jedno powiem już teraz. O ile w produkcie Asusa obydwa wykorzystane w testach wejścia cyfrowe zostały świetnie zaimplementowane (zarówno to USB, jak i współosiowe) i różnica pomiędzy nimi jest stosunkowo niewielka, o tyle u rywala z logo NuForce'a to pierwsze jest słyszalnie gorsze, a najlepsze są w nim BNC oraz koaksjalne. Do tego dochodzi kwestia obsługiwanych częstotliwości próbkowania. Amerykański przetwornik nie przyjmie sygnału o parametrach lepszych niż 24 b / 96 kHz, podczas gdy w przypadku rywala maksymalne wartości to 24 b / 192 kHz. Nie jest to szczególnie wąskie gardło, lecz miłośnicy audio kupujący drogie przetworniki po to, aby odtwarzać muzykę z komputera, mają bogate biblioteki pełne „gęstych” formatów, nawet 24 b / 192 kHz. Do tego dochodzi asynchroniczny przesył danych oraz obsługa DSD w modelu Essence III: tego znacznie starszy DAC-9 nie umie.
Kolejny scenariusz polegał na wpięciu w tor zewnętrznego przedwzmacniacza. Obydwa przetestowane przetworniki c/a mają te funkcje wbudowane. Ale jak wiadomo, najczęściej zewnętrzny przedwzmacniacz lepiej sobie radzi z wysterowaniem końcówek mocy (w naszym przypadku były to dwie REF 9V3SE) niż ten zintegrowany w daku. Nie zawsze tak jest, ale w znakomitej większości przypadków – owszem. W każdym razie widać tutaj kolejną przewagę modelu Essence III: można w nim sprzętowo (przełącznikiem hebelkowym VR) ominąć analogową sekcję przedwzmacniającą, a produkt NuForce'a takiej funkcji nie ma, nie da się wyłączyć sterowania końcówkami mocy w domenie cyfrowej. Efekt podłączenia do systemu wzmacniacza słuchawkowego Audio-GD Phoenix w roli przedwzmacniacza był taki, że dźwięk toru z DAC 9 poprawił się, ale rywal już na tym nie zyskał. Żeby wykluczyć efekt synergii lub jej braku, sekcję przedwzmacniającą w sprzęcie Asusa porównałem również z tą, która znalazła się we wzmacniaczu zintegrowanym Denon PMA-1510AE. W tej próbie zamontowany w Xonarze Essence III przedwzmacniacz okazał się lepszy. Stąd wniosek, że wraz z nim dostajemy solidny przedwzmacniacz, i to jest duży plus.
Jednakże clou testu wyjść liniowych było podłączenie do obydwu przetworników c/a naprzemiennie pary wspomnianych monobloków oraz kolumn, wyłączenie analogowej regulacji głośności gdzie się da, użycie Foobara w parze z interfejsami KS, WASAPI i ASIO naprzemiennie oraz sterowanie głośnością całego systemu z poziomu suwaka w tym programie. To najbardziej purystyczny sposób cyfrowego odtwarzania muzyki, skutecznie omijający windowsowy mikser. W tym miejscu warto zaznaczyć, że konwerter S/PDIF autorstwa Johna Kenny'ego obsługuje „jedynie” WASAPI oraz Kernel Streaming. Xonar Essence III po podłączeniu do komputera za pomocą wejścia USB radzi sobie bez problemów z tymi interfejsami oraz dodatkowo ASIO, natomiast DAC-9 tego ostatniego nie obsługuje. Ponieważ porównywane ze sobą przetworniki c/a mają zbalansowane wyjścia liniowe, a monobloki – stosowne wejścia, to właśnie z systemu opartego na połączeniach typu XLR najczęściej korzystałem. W obydwu urządzeniach są one lepsze od RCA, dźwięk jest bardziej dynamiczny.
Próby odsłuchowe jednoznacznie pokazały, że obydwa zewnętrzne przetworniki c/a grają na bardzo porównywalnym poziomie, jakkolwiek to brzmi w przypadku cyfrowych źródeł. Ale kilka rzeczy robią inaczej. Xonar Essence III zapewnia brzmienie gładsze, bardziej ugrzecznione. Przetwornik NuForce'a ma w sobie więcej werwy i nieco bardziej akcentuje bas, jest bardziej punktowy i mocniej kopie, schodzi też nieco niżej. Ma również inną, bardziej sztywną fakturę, mocniej są zaakcentowane jego wyższe fragmenty. Zazwyczaj eksponowanie go to ryzykowny krok, praktyka bowiem pokazuje, że nie wychodzi to na zdrowie średnim tonom, a do tego często pojawia się znienawidzone dudnienie. Lecz amerykański przetwornik c/a w parze z monitorami LS50 odtwarza te „nielubiane” rejestry znakomicie: nie jest ich za dużo i są odpowiednio kontrolowane.
Średnich tonów jest podobnie dużo i są podobnie rozmieszczone w wirtualnej przestrzeni, także barwa dźwięku ma mniej więcej taką samą „temperaturę”. Ale po raz kolejny daje o sobie znać chyba największa różnica pomiędzy tymi dakami: sprzęt Asusa gra bardziej gładko. Jednakże nie jest to ani wada, ani zaleta – tę cechę należy rozpatrywać w kategoriach przydatności w konkretnym systemie. Grające ostrzej i bardziej żywiołowo klocki często potrzebują takiego remedium, lecz te „gładkie” i muzykalne – niekoniecznie.
Selektywność przekazu i jego szczegółowość są bardzo podobne. Oba urządzenia zapewniają mniej więcej taką samą ilość wysokich tonów, chociaż po raz kolejny trzeba zaznaczyć, że w wykonaniu Essence III są gładsze i lepiej rozciągnięte. Przestrzeń w obu przypadkach jest spektakularna, choć spora w tym zasługa użytych kolumn.
Po odsłuchu wniosek jest jeden: produkt Asusa spisał się bardzo dobrze. Gra po swojemu, ale godnie zastąpił w testowym torze model DAC-9.
Odsłuch – wyjścia słuchawkowe
Kolejny test polegał na ocenie jakości wzmacniacza słuchawkowego w Essence III; to jedna z jego ważniejszych funkcji, wręcz może być decydującym kryterium. Konfiguracja całego systemu była inna od tej, w której wykorzystałem monobloki i kolumny. Domena cyfrowa nie zmieniła się: za transport ponownie posłużył komputer i ponownie użyłem konwertera S/PDIF Johna Kenny'ego, który został podłączony do przetwornika c/a Asusa. W tym samym czasie podłączyłem do niego, kablami XLR, również wzmacniacz słuchawkowy Audio-GD Phoenix, ale tym razem wykorzystałem właśnie jego wyjścia słuchawkowe. Tak przygotowany system pozwolił na praktycznie natychmiastową zmianę wzmacniacza, bez konieczności odpinania kabli. Jedyne, co trzeba było zrobić, to przełączyć przycisk output na froncie Essence III oraz wetknąć przewód słuchawkowy do wybranego sprzętu.
Trzeba jednak w tym miejscu bardzo wyraźnie zaznaczyć, że Essence III ma groźnego rywala, bo wzmacniacz Audio-Gd tworzy wraz z „flagowymi” słuchawkami Sennheisera bardzo synergiczny duet. Jeżeli tylko Asus potrafi zagrać lepiej w parze z HD 800, będzie to niemałe zaskoczenie. Audeze LCD-2 to zupełnie inna historia.
Sennheiser HD 800
Użyty w teście wzmacniacz Audio-Gd ma nieco ciemną charakterystykę brzmieniową i poniekąd właśnie dzięki temu tak dobrze się sprawdza w parze z HD 800. Pod kilkoma względami okazał się lepszy od produktu Asusa. Bas schodzi niżej i ma lepszą dynamikę; w wykonaniu rywala ma on barwę bardziej kulistą, miękką i nie jest aż tak dobrze kontrolowany, ogólnie brzmi grzeczniej. A zatem powtórzyła się historia z testu wyjść liniowych. Środkowe części pasma pokazały dalsze różnice. Partie gitarowe według Audio-GD są lepiej zaakcentowane oraz bardziej dynamiczne, przekaz jest bardziej szczegółowy, czystszy, w czym sporą zasługę ma lepsza kontrola nad górnymi rejestrami basu, których ogólnie jest mniej. Model Essence III nieco „pompuje” gitary – można odnieść wrażenie, że mają w sobie więcej „mięsa”. To zresztą nie dotyczy tylko gitar. Zbalansowany wzmacniacz w produkcie Asusa przydaje przekazowi muzykalności, ale kosztem dynamiki i selektywności. Obydwa urządzenia zapewniają za to podobną ilość górnych rejestrów i odtwarzają je równie dobrze; są one odpowiednio gładkie i długo wybrzmiewają. Czasem można odnieść wrażenie, że Phoenix trochę je wycofuje, ale nieznacznie. Scena muzyczna w obu wykonaniach jest podobnie szeroka i głęboka, porównywalna jest również precyzja rozmieszczenia poszczególnych instrumentów i ogólna spójność wirtualnej przestrzeni.
Audeze LCD-2
Połączenie planarnych słuchawek amerykańskiej firmy Audeze z którymkolwiek z porównywanych wzmacniaczy nie przynosi zadowalających rezultatów. Od strony technicznej dźwięk wydaje się naprawdę dobry, ale czuć przed nim jakąś niewidzialną kotarę. Model LCD-2 wymaga wzmacniacza o szczegółowym dźwięku, transparentnego, możliwie naturalnego, ponieważ charakterystyka brzmieniowa tych słuchawek to dokładne przeciwieństwo osiemsetek. Zatem logiczny jest wniosek, że jeżeli dany wzmacniacz dobrze się zgrywa z produktem Sennheisera, to z LCD-2 takiej synergii raczej nie da się osiągnąć, i potwierdziło się to w stu procentach.
Wnioski końcowe
Mogłoby się wydawać, że skoro Essence III łagodzi przekaz i nie brakuje mu dynamiki, dobrze się zgra ze słuchawkami Sennheisera. Tak w istocie było, ale konkurencyjny wzmacniacz zrobił to lepiej nie tylko od strony czysto technicznej: przekaz ogólnie był bardziej wiarygodny. Jednakże sporo osób może odnieść wrażenie, że ta asusowa gładkość brzmienia naprawdę sprzyja HD 800, i moim zdaniem faktycznie tak jest. Połączenie słuchawek Audeze LCD-2 oraz obydwu porównywanych dziś wzmacniaczy należy uznać za średnio udane. Choć pewnie wielu przecierałoby oczy ze zdumienia, słysząc rezultat, LCD-2 grały na pół gwizdka. Stąd wniosek, że wzmacniacz w Essence III bardziej się nadaje do słuchawek o brzmieniu analitycznym, szczegółowym, niekoniecznie pełnym. Niemniej produkt Asusa ma przewagę nad rywalem za sprawą wymiennych wzmacniaczy operacyjnych: da się go dostosować do słuchawek o cieplejszej charakterystyce brzmieniowej. Zatem choć w parze z LCD-2 nie zagrał zbyt dobrze, ma niemałe możliwości. Wspomnianą kotarę z pewnością da się zerwać, a w najgorszym razie mocno przerzedzić.
Galeria
Słowo na koniec
Xonar Essence III to dowód na to, że spece z Asusa wiedzą, co robią – nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Jest skierowany nie tylko do miłośników komputerowego audio wysokiej klasy, ale też do tych wszystkich, którzy uważają się za audiofilów dużego kalibru. Testy odsłuchowe tylko potwierdzają, że te aspiracje mają solidną podstawę. Essence III znakomicie sprawdza się nie tylko na biurku, w towarzystwie peceta, ale też we współpracy z dużo droższą elektroniką. Co prawda nie dysponowaliśmy modelem Essence One, lecz nie będzie przesadą stwierdzenie, że jego następca to zupełnie inna liga – to produkt o kilka klas lepszy. Stąd porównywanie ich ze sobą nie miałoby sensu. Ale nawet w starciu z „flagowym” przetwornikiem NuForce'a sprzęt Asusa nie pozostał z tyłu. Mało tego, w pewnych okolicznościach będzie dużo lepszym wyborem.
Lista zalet poniżej nie jest przesadzona. Powszechnie uznawany za bardzo dobry model DAC-9 przegrywa z Xonarem Essence III m.in. pod względem funkcjonalności. Najnowszemu przetwornikowi c/a Asusa towarzyszą dodatki, których zestaw z NuForce'em, podobnie jak wiele innych, jest pozbawiony. Porównywane dziś sprzęty mają równie dobre sekcje przedwzmacniające, w dodatku zbalansowane, lecz w Xonarze Essence III da się ominąć regulację głośności, a DAC-9 ma cyfrową. Produkt Asusa ma też wbudowany znacznie lepszy wzmacniacz słuchawkowy. W urządzeniu zintegrowanym nie słyszałem jeszcze równie dobrego. Co więcej, jest w pełni zbalansowany i posiadacze drogich, dobrych słuchawek wiedzą, co to oznacza.
Nie obeszło się bez wad, ale żadna z nich nie jest krytyczna. Przetworniki c/a od pewnego poziomu cenowego powinny wyglądać bardziej okazale. Xonar Essence III jest pod tym względem niewiele lepszy od kilka razy tańszego Essence STU. Irytują plastikowe pokrętła głośności, po prostu nie pasują do reszty, ponadto można w nich wyczuć luz. Sposób przełączania się pomiędzy wejściami też potrafi zirytować, ale zważywszy na to, że większość z nas wykorzystuje tylko jedno, nie jest to duża niedogodność. Tak naprawdę jedynie sekcja regulacji głośności drażni. Drabinka rezystorów przekłada się na wzorową równowagę kanałów, lecz kroki, jakie zapewnia, są za duże. Jednakże z tymi niedogodnościami bez trudu da się żyć.
Najnowszy Xonar zapewnia bardzo dobry dźwięk, a kluczowym słowem jest gładkość. Urządzenie nie brzmi przesadnie analitycznie, ale szczegółowość jest w pełni zadowalająca, ponadprzeciętna. Tym, co robi najlepiej, jest wygładzanie przekazu, niezależnie od tego, czy w użyciu są słuchawki czy kolumny głośnikowe. Ta cecha sprawia, że Essence III będzie bardzo synergicznym dodatkiem do ostro brzmiącej elektroniki. Sennheiser HD 800 to dobry przykład. Jednakże trzeba mieć na uwadze, że sprzęty takie jak Xonar Essence III kupuje się pod kątem konkretnego systemu. Kluczową kwestią jest rozważny dobór poszczególnych elementów toru; ich przypadkowe łączenie, nie na zasadzie synergii, jest złym pomysłem. Chociaż dla kogoś, kto szuka dobrego, w pełni wyposażonego i uniwersalnego urządzenia i nie chce oglądać się za siebie, najnowszy przetwornik c/a Asusa będzie świetnym wyborem.
Asus Xonar Essence III to zakup przyszłościowy. Zapewnia wszystkie najnowsze rozwiązania techniczne, których może sobie życzyć miłośnik dobrego brzmienia, choćby z komputera. Jeżeli w systemie znajdą się kolumny podłączone do końcówki mocy, jest wielce prawdopodobne, że całość zagra należycie bez dodatkowego przedwzmacniacza, a to oznacza jeden zakup mniej i często wielotysięczną oszczędność.
Bardzo dobry wzmacniacz słuchawkowy, bezpośrednia obsługa DSD, asynchroniczny przesył danych, świetne opampy w zestawie oraz możliwość ich wymiany sprawiają, że ceny Essence III nie sposób uznać za wygórowaną. Ze względu na możliwości sprzętu oraz jakość dźwięku jest ona w pełni uzasadniona. To, że należą się dwie nagrody, jeszcze nigdy nie było dla mnie tak oczywiste.
Do testów dostarczył: Asus
Cena w dniu publikacji (z VAT): 6999 zł