Trudno nie zauważyć, że od kilkunastu miesięcy twórcy smartfonów sukcesywnie zwiększają powierzchnię ekranu w swoich czołowych produktach. Ten swoisty „postęp” świetnie unaocznia Samsung Galaxy S4 mini – nowy, filigranowy członek galaktycznej rodziny. Przekątna jego wyświetlacza mierzy 4,3 cala, czyli tyle, ile... w „pełnym” Galaxy S II, który ma niewiele ponad 2 lata. Ale zamiast się doszukiwać w tej rozmiarowej megalomanii związku ze średnim wzrostem w krajach Dalekiego Wschodu, przejdźmy do odpowiedzi na najważniejsze pytanie: czy Samsung Galaxy S4 mini jest godny swego imienia?
Spis treści
Samsung Galaxy S4 mini – mały rozmiarem, wielki duchem?
Nie ukrywamy, że choć Galaxy S III mini to sympatyczny smartfon, to jednak zafundował nam poczucie niedosytu porównywalne z lizaniem lizaka przez papierek. Coraz więcej osób chciałoby móc kupić sprzęt, który zapewniałby funkcjonalność i aparat „flagowca” i zarazem był zamknięty w smuklejszej obudowie. Zapowiedź S III mini rozbudziła w nich apetyt, jednak ostatecznie sprzęt okazał się „zaledwie” przyzwoitym średniakiem. Czy Samsung Galaxy S4 mini poszedł śladami swojego poprzednika, czy raczej robi rzeczy po swojemu?
Druga generacja miniaturowej „eski” ma większy ekran od pierwszej (przekątna jest dłuższa o 0,3 cala), ale mimo to obudowa jest wyraźnie mniejsza. S4 mini jest o dwa milimetry węższy, milimetr cieńszy i kilka gramów lżejszy – i to czuć. Choć już Galaxy S III mini był zgrabnym i przyjemnie układającym się w dłoni smartfonem, to jednak S4 mini bije go na głowę. Co prawda do wymiarów iPhone'a, które wielu uważa za bliskie ideału, jeszcze trochę brakuje, ale z urządzenia korzysta się po prostu bardzo, bardzo przyjemne i każdy zwolennik mniejszych telefonów powinien być zadowolony z tego, jak radzi sobie ono z punktu widzenia ergonomii. My byliśmy i trudno nam było wrócić do czegoś większego.
Typową dla Samsunga łyżką dziegciu w beczce miodu jest tu jakość wykonania. Nie zaprzeczamy, że obecna generacja kieszonkowych komputerów tego koreańskiego producenta może się podobać i ma pewne zalety (takie, jak wymienialny akumulator czy klapka, którą można wymienić za kilkanaście złotych na nową), ale (oględnie mówiąc) nie jest to mistrzostwo stylu i wytrzymałości. Tym bardziej że S4 mini został zaprojektowany przez kogoś z polotem kury nioski, bo jest to po prostu... pomniejszony Galaxy S4. Czy to dobrze, czy źle – niech każdy sam odpowie sobie na to pytanie, my jedynie powiemy, że nie przepadamy za sprzętem, w którym tylna klapka jest w kilku miejscach lekko przetarta już po tygodniu użytkowania.
Budowa | Wyposażenie | ||
---|---|---|---|
Wymiary | 124,6 × 61,3 × 8,6 mm | Zakresy (MHz) |
GSM: 850/900/1800/1900 |
Masa | 107 g | GPS/Glonass | Tak/Tak |
Ekran |
4,3 cala, 960 × 540 |
Bluetooth | Tak, 4.0 |
SoC (CPU + GPU) |
Qualcomm MSM8230AB 2 × 1,7 GHz Krait Adreno 305 |
HDMI | Nie |
RAM |
1,5 GB |
Host USB | Nie |
Pamięć wbudowana |
5,4 GB na aplikacje i dane |
Aparat | z tyłu: 8 MP, autofokus, LED, HDR, filmy Full HD z przodu: 1,9 MP, filmy HD |
Pojemność akumulatora | 1900 mAh | Inne | NFC, radio FM, aktywna redukcja szumów, IrDA |
Rozkład przycisków i złączy jest dokładnie taki sam jak we wszystkich smartfonach Samsunga, co bardzo nam odpowiada, bo nie przepadamy za sytuacjami, gdy jakiś nadgorliwy projektant próbuje wymyślić koło od nowa i dochodzi do wniosku, że kilka schodków i nierówności może trochę przeszkadzać w toczeniu go, ale przynajmniej będzie fajnie wyglądać. Czyli pod ekranem umieszczono mechaniczny przycisk domowy i dwie płytki dotykowe, z których jedna służy do cofania, a druga do wywoływania menu kontekstowego. Na prawą krawędź trafił wyłącznik, a na lewą – regulacja głośności, czyli tam, gdzie ma to sens. Wyjście słuchawkowe znajduje się na górnym boku, na którym można też znaleźć małą kropkę zdradzającą obecność portu podczerwieni, służącego do sterowania telewizorami, amplitunerami i innymi sprzętami domowymi, które obsługuje się za pomocą zdalnego kontrolera. Niestety, Samsung kolejny raz w swoim Galaxy mini użył zwykłego portu mikro-USB zamiast MHL albo SlimPortu (poskąpiono też funkcji hosta), przez co telefonu nie da się podłączyć kablem do zewnętrznego wyświetlacza.
Pomimo mniejszej masy i mniejszych rozmiarów nowy Galaxy mini ma pojemniejszy akumulator od swojego smartfonowego poprzednika, i to prawie o jedną czwartą. Po wyjęciu go widać też, że Samsung trzyma się swoich korzeni: nowość została wyposażona w slot na karty mikro-SD, który jest ceniony przez wielu miłośników marki.
Trudno powiedzieć coś nowego o budowie Samsunga Galaxy S4 mini. W praktyce jest to po prostu skurczony Samsung Galaxy S4, o tym zaś napisano wszystko, co da się napisać, i widział go prawie każdy, więc widok, czyli więcej tego samego, tyle że w mniejszym wydaniu, jest równie emocjonujący jak oglądanie brydża bez znajomości zasad. Mimo to Samsung Galaxy S4 mini po prostu działa i sprawia sporo frajdy w użytkowaniu. Wszystko to za sprawą wymiarów, masy i obłych kształtów. Można więc powiedzieć, że smartfon ten to zarazem tylko i aż Galaxy S4 w wersji mini, bo podejście to ma pewne wady, ale jednak nie da się mu odmówić funkcjonalności i szczypty uroku.
System operacyjny Galaxy S4 mini to też pochodna oprogramowania z „pełnej” wersji Galaxy S4, ale i tu nastąpiły pewne cięcia. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda tak samo (Android 4.2 i nowa wersja nakładki TouchWiz), lecz po kilku chwilach zauważa się brak kilku mocno reklamowanych funkcji. Nie można uruchomić dwóch programów obok siebie (co jest dość sensowne, bo 4,3 cala to trochę zbyt mało dla takiej formy wielozadaniowości), zabrakło funkcji Air gesture, Smart pause, Air view czy Inteligentne przewijanie (więcej na ich temat można przeczytać w jednym z naszych wcześniejszych artykułów). Ich usunięcie nie było podyktowane brakami sprzętowymi S4 mini, a raczej było decyzją marketingową, ale... my jakoś szczególnie mocno za nimi nie tęskniliśmy.
Interfejs działa całkiem sprawnie i choć brakuje mu czasem trochę do płynności, jaką zapewniają niektóre urządzenia konkurencji czy nowe Nexusy, pozbawione balastu nakładki systemowej, lecz i tak jest dobrze: nawet w czasie intensywnego użytkowania nie trzeba zaciskać zębów i walczyć z sobą o to, aby nie cisnąć telefonem o ścianę.
To normalne, że nowość kosztuje, a potem cena spada. No może nienormalne, bo Apple jest tutaj wyjątkiem.
Ale S1 po premierze było droższe od bodaj iP, na tyle drogie, że w d... im się po przewracało. Na święta telefon był 2x tańszy od iP=> lepsze bebechy, wymienna bateria, gniazdo SD.
Jak wygląda ta kalibracja? Ja rozumiem kalibrację tak, że mogę regulować kolory nie zmniejszając palety barw. Czy kalibracja w 'telefonach' polega na tym, że regulujesz kolorki co sprowadza się do przycinanania dostępnych kolorów.
Też mam i polecam, sprzedaję resztę telefonów i biorę jeszcze S820