O ZTE nie mówi się zbyt często, bo marce tej brakuje trochę siły i rozpoznawalności. Dlatego mało osób wie, że w tym momencie jest to czwarty producent smartfonów na świecie i większą sprzedażą w ubiegłym kwartale tego roku mogły się pochwalić jedynie: Samsung, Apple i RIM, a HTC, Motorola, Sony i LG zostają w tyle. To robi wrażenie, prawda?

Wygląd ZTE Grand X In już aż takiego wrażenia nie robi, bo jest on bardzo prosty, można by powiedzieć: klasyczny, i nie wzbudza emocji. Tył obudowy jest wykonany z czarnego tworzywa o chropowatej, matowej powierzchni, która jest bardzo praktyczna, gdyż nie brudzi się ani nie ślizga. Obwódka ekranu jest trochę bardziej błyszcząca, dzięki czemu całość jest mniej monotonna. Na froncie dominuje szkło i raczej nie jest to produkt firmy Corning, ale po dwóch tygodniach intensywnego użytkowania nie zauważyliśmy na nim nawet najmniejszej rysy, co wskazuje, że zastosowano coś o przynajmniej częściowej odporności na zarysowania. Obłe kształty są wygodne, a masa – stosunkowo niewielka. Na dodatek projektantom udało się utrzymać grubość konstrukcji poniżej 1 cm. Co prawda mocniejsze uciskanie i skręcanie smartfona powoduje, że można usłyszeć skrzypienie, świadczące o nie najlepszym spasowaniu niektórych elementów, ale w trakcie normalnego korzystania ze sprzętu wcale tego nie widać i zupełnie to nie przeszkadza. Jest to po prostu solidne, praktyczne i ergonomiczne urządzenie, które może nie spowoduje u właściciela szybszego bicia serca, ale po pewnym czasie wzbudza zaufanie.