Tytułem tropikalnego wstępu
Może zacznę od tego, że druga część Far Cry była dla mnie sporym zawodem. Po części winę ponoszą raczej średnio ciekawe realia. Afryka nie przypadła mi do gustu, co jest kwestią czysto subiektywną, i nie chcę się tutaj nad tym rozwodzić, niemniej wykonanie też nie było najlepsze, także sama rozgrywka nie była najwyższych lotów. Owszem, pojawiło się kilka naprawdę ciekawych, świeżych rozwiązań, ale sporo rzeczy kulało, między innymi grafika. Podobnie jak wiele innych osób nie podskoczyłem z radości na wieść o tym, że poprawiona wersja tego samego silnika zostanie wykorzystana w trzeciej części.
Tak to właśnie bywa, że gdy pierwszy produkt z serii jest bardzo dobry, oczekiwania względem kontynuacji często są bardzo wygórowane. Ale dość już tego pastwienia się nad Dwójką, czas ocenić następcę. A wszystko wskazuje na to, że mamy poniekąd do czynienia z powrotem do korzeni. Perspektywę wizyty na bliżej nieokreślonej tropikalnej wyspie powitałem z szeroko rozpostartymi ramionami.
Fabuła Far Cry 3 nie jest czymś niespotykanym. Ot, grupa przyjaciół spędza czas we wspólnym gronie, po czym wpada w łapska handlarzy niewolników. Gracz wciela się, oczywiście, w rolę jednego z porwanych, a jego zadaniem jest przeżyć i ocalić kompanów. Okazuje się jednak, że tropikalna wyspa, na której się znaleźli, jest bardziej pokręcona, niżby się mogło na pierwszy rzut oka wydawać.
Strzelać dosłownie każdy może
Far Cry 3 to pierwszoosobowa strzelanka, co było wiadome od dawna. Gracz wciela się w postać Jasona Brody'ego, młokosa niespecjalnie mającego pojęcie o walce, przetrwaniu i innych tego typu rzeczach, skupionego raczej na zabawie. Po uprowadzeniu młodzik pozostaje sam jak palec, ledwo udaje mu się ujść z życiem. Na samym początku przygody wydaje się skupiony na odnalezieniu pozostałych przy życiu znajomych oraz ucieczce z zapomnianej przez wszystkich wyspy. Jednakże szybko ktoś wyciąga do niego pomocną dłoń i nieco jaśniej mu naszkicowuje, co się w tym „raju” dzieje, ale o tym dalej.
Brody staje się „wybrańcem”, postrzeganym przez tę łagodniejszą społeczność wyspy jako ktoś, kto może pomóc jej rozprawić się z handlarzami niewolników. Wyobraźcie to sobie: nagle bogaty dzieciak lubujący się w narkotykach i pijaństwie w gronie znajomych, pływaniu jachtami i skokach spadochronowych ląduje w klatce i już na dzień dobry spotyka jednego z największych psycholi w całej grze, kolesia o imieniu Vaas, szaleńca jakich mało. Cudem udaje mu się zwiać, tylko po to, aby na jego barkach spoczęła misja wyzwolenia całej wyspy! Czyli z deszczu pod rynnę. Ale zaręczam: wszystko jest podane tak, że nie sposób się oderwać od komputera. Fabuła i realistyczny, nieprzesadzony sposób, w jaki zostaje nakreślona, to bardzo mocne aspekty Far Cry 3.
Jak na szanującą się strzelankę pierwszoosobową przystało, gra zapewnia całą masę żelastwa, za pomocą którego pozbawiamy przeciwników życia. Ale narzędzia mordu nie leżą sobie beztrosko na ziemi, obok znaku z napisem „Broń tutaj”. W ekwipunek trzeba się zaopatrzyć albo tradycyjnie, po zabiciu wroga i podniesieniu tego, co po nim pozostało, albo robiąc zakupy. Tak, pieniądze to naprawdę ważny element. Gracz korzysta głównie z broni palnej. Są między innymi pistolety, krótka i długa broń automatyczna, wybuchająca, ciężka i tak dalej. W sumie jest tego około pięćdziesięciu sztuk, zatem jest czym się pobawić. Praktycznie wszystko da się usprawnić; najczęściej sprowadza się to do zwiększenia pojemności magazynku, dodania tłumika oraz kilku rodzajów lunet i celowników. Ale można wykorzystać tylko dwa dodatki naraz, trzeba więc wybierać. Miłym akcentem jest możliwość wybrania jednej z kilku odmian kamuflażu.
W Far Cry 3 zaimplementowano system rozwoju postaci. Za wszystko, co robi, niezależnie od tego, czy jest to zabójstwo, czy wykonanie zadania, otrzymuje punkty doświadczenia i awansuje na kolejne poziomy. Na każdym dostaje jeden do rozdysponowania. Do wyboru są trzy grupy zdolności, na przykład umiejętność szybszego pływania, przeładowywania broni w trakcie biegu i wykańczania przeciwników w ciekawy sposób. Ale żeby niektóre odblokować, trzeba wykonać jakieś zadanie, przykładowo zlikwidować wroga kilka razy w ten sam sposób. Sporo tego i naprawdę czuć, że główny bohater rośnie z czasem w siłę.
Tak zwany crafting, czyli system wytwarzania przedmiotów z innych, znalezionych podczas wędrówki, to domena gier MMORPG, ale i tu go nie zabrakło, do tego działa, i to nadzwyczaj dobrze. Grę rozpoczyna się z bardzo skromnym portfelem, a plecak pozwala nosić tylko jedną broń oraz dosłownie kilka mikstur. Owszem, da się grę ukończyć w ten sposób, lecz ograniczenie w postaci raptem kilkudziesięciu nabojów do naprawdę dobrego karabinu może być mocno frustrujące. Dlatego Jason musi polować na zwierzęta, a tych na wyspie Rook nie brakuje. Każdy powiększony plecak wytwarza się właśnie z ich skór, więc warto zadbać o to już na samym początku. Także wiele odmian roślin można zbierać, aby wytwarzać z nich substancje pomagające się leczyć, a nawet zwiększające zdolności głównego bohatera. Fajne to wszystko, przy czym rozgrywka wcale nie wymusza, aby ułatwiać sobie w ten sposób życie.
Sami przyznacie, że sporo tego. Dodam, że nie są to elementy upchnięte do gry na siłę, pasują do siebie nawzajem. Od pewnego momentu nie czułem się już jak zaszczute zwierzę, łowca to łowca. Ale na samym początku nie było specjalnie łatwo, nawet od średniego poziomu trudności wzwyż. Łatwo nierozważnie zginąć, pakowanie się w sam środek zadymy to nie jest dobry pomysł – i dopiero w późniejszych etapach sytuacja się zmienia.
Nowa wyspa, to samo piekło
Wyspy Rook to naprawdę rozbudowany i dość zróżnicowany teren, w moim odczuciu nieporównywalnie lepszy niż sawanna. Jest kolorowo, miejscami mamy do czynienia z prawdziwym rajem. Teren został podzielony na dwie wyspy, przy czym na początku ma się dostęp jedynie do północnej. Rajskich obrazków chyba nigdy za wiele, ale nie brak też elementów pokazujących, jak degradujący wpływ na takie miejsce może mieć człowiek: obok piaszczystych plaż, palm i innych ozdobników widać prowizoryczne bazy najemników, wraki statków i tym podobne. W każdym razie obszar działań jest naprawdę duży, próba przebiegnięcia z jednego krańca na drugi to kiepski pomysł. Na szczęście nie zabrakło różnych środków lokomocji, od quadów po samochody. Dodatkowo gracz po dotarciu do kluczowego miejsca na mapie może się w nie później przenieść automatycznie.
Co mnie trochę rozczarowało, każdy pojazd prowadzi się tak samo. Ale tu jestem wyrozumiały: Far Cry 3 to gra mocno zręcznościowa, a jej uproszczony interfejs, w tym model jazdy, był przygotowywany z myślą głównie o konsolach, można się już było do tego przyzwyczaić.
Wyspy są zamieszkiwane przez dwie nienawidzące się frakcje: lekko skrzywionych religijnie tubylców, doszukujących się we wszystkim mistycznego pierwiastka, oraz sadystycznych handlarzy żywym towarem. Z wiadomych względów gracz opowiada się po stronie pierwszej grupy. I już na starcie poznaje jegomościa, który swoją pogadanką odpowiednio indoktrynuje Jasona, uprzednio uratowawszy mu skórę. Może się wydawać, że to już gdzieś kiedyś było, i to nie raz. Ale fabuła jest tak przedstawiona, że nie trąci tym hollywoodzkim wyolbrzymieniem. Realia Far Cry 3 są prawdziwe, niekiedy skrajnie brutalne, a język urzędowy zawiera mocną porcję wulgaryzmów. I bardzo się cieszę, że otrzymałem produkt bez spolszczonych kwestii mówionych, są jedynie napisy. Myślę, że rodzimi lektorzy odebraliby sporo uroku takim postaciom, jak Vaas czy Buck, których można podziwiać w oficjalnym materiale przygotowanym przez Ubisoft.
Pisałem, że pieniądze to kluczowy element w grze. Bez nich można polegać jedynie na tym, co się samemu znajdzie. Jednakże dużo łatwiej przychodzi kupowanie amunicji oraz broni w rozlokowanych na wyspie automatach i sklepach. Fundusze pozyskuje się przez ograbianie ciał wrogów, sprzedawanie niepotrzebnych rzeczy oraz wykonywanie zadań pobocznych, a tych jest sporo i są mocno zróżnicowane. Oprócz misji głównych, które popychają fabułę do przodu, jest cała gama innych, od polowania na określonego zwierza do eksterminacji wyznaczonego celu. Co ciekawe, to drugie trzeba zrobić za pomocą noża, w sposób zgodny z rytuałem, w przeciwnym razie misja zakończy się fiaskiem. Mieszkańcy wyspy też często proszą o pomoc, na przykład w odnalezieniu córki, która dała nogę wraz ze swoim ukochanym. Sytuacje z życia wzięte, nie ma co. Można też zarabiać na minigrach, choćby usiąść do pokera albo porzucać do tarczy nożami, uprzednio wyceniając swoje możliwości. To nie wszystko, ale inne zadania lepiej poznać samemu.
Czas, który się spędza w świecie Far Cry 3, jest całkiem przyzwoity. Wykonanie podstawowych zadań to ponad dziesięć godzin gry, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby się wydłużył przynajmniej o drugie tyle, potrzeba tylko zacięcia do zdobywania wszystkiego, co da się zdobyć. A jest czego szukać: na całej wyspie porozmieszczano relikty oraz skrzynie z różnymi przedmiotami, a do wyprawienia na tamten świat czeka cała masa zwierząt i ludzi.
Skoro o walce mowa – jest mocno zręcznościowa. Bronie zachowują się przyzwoicie, każda ma własne parametry, ale przy odrobinie wprawy nawet podstawowym pistoletem można zdziałać prawdziwe cuda. Wrogowie inteligencją nie grzeszą, wystarczy delikatnie obejść ich z flanki, aby rozprawić się nawet z liczną i dobrze uzbrojoną grupą. Niemniej często zdarza się tak, że znają pozycję gracza, zanim ten cokolwiek zrobi. Potrafią wyjątkowo celnie do niego strzelać nawet wtedy, gdy ten jest dobrze ukryty w krzakach. Trochę to przesadzone, ale można się przyzwyczaić. Na koniec dodam, że w Far Cry 3 gra się bardzo dobrze, zabawa jest przednia, na każdym polu lepsza niż w poprzedniku.
Platforma testowa
Oto podzespoły komputera, który posłużył nam do przetestowania gry Far Cry 3:
Model | Dostarczył | |
---|---|---|
Procesor | Intel Core i5-2500K | www.intel.pl |
Płyta główna | Asus Maximus IV Gene-Z | pl.asus.com |
Pamięć | 2 × 4 GB Kingston KHX1600C9D3X2K2 | www.kingston.com |
Karta graficzna | Gigabyte GeForce GTX 580 SOC (GV-N580SO-15I) | www.gigabyte.pl |
Zasilacz | Enermax Revolution 1250 W | www.enermax.com |
Schładzacz procesora | Prolimatech Armageddon | www.prolimatech.com |
Wentylatory | 2 × Noctua NF-P14 FLX | www.noctua.at |
Karta dźwiękowa | Asus Xonar Xense | pl.asus.com |
Nośnik systemowy | Kingston SVP100S2 96 GB | www.kingston.com |
Nośnik na gry | Samsung HD503HI 2 TB | www.samsung.com |
Monitor | LG L245WP(24 cale, 1920 × 1200) | redakcyjny |
Obudowa | Corsair Graphite 600T | www.corsair.com |
Mysz | Logitech G700 | www.logitech.pl |
Klawiatura | Enermax Aurora Premium | www.enermax.com |
Podkładka | SteelSeries l-2 | steelseries.com |
Stolik | Rogoz Audio 3QB3 | rogoz-audio.nazwa.pl |
Wzmacniacz słuchawkowy | NuForce DAC-9 | www.nuforce.com |
Słuchawki | Sennheiser HD 800 | redakcyjne |
Grafika i dźwięk
Kilka dni wcześniej grałem w Assassin's Creed 3 i czułem, że niewiele pojawiło się w tym roku tytułów, które zrobiły na mnie podobne wrażenie. Wiedząc, że Far Cry 3 jest oparty na ulepszonej wersji narzędzia, które mi się swego czasu nie spodobało, Dunia Engine, liczyłem na lekko zmodyfikowany obraz tego, co widziałem w 2008 roku. No cóż, najnowsze dziecko Ubisoftu bardzo mocno mnie zaskoczyło. Nie rzuciło na kolana, w przeciwieństwie do Battlefielda 3 i kilku innych gier, ale wrażenia są jak najbardziej pozytywne. Przy okazji: nie zazdroszczę posiadaczom konsol, bo jestem przekonany, że wielu ciekawych efektów nie zobaczą, nawet pomimo rozlicznych możliwości multiplatformowego silnika.
Dunia Engine 2 nie jest kompletnie nowym narzędziem, ale mocno zmodyfikowaną wersją pierwszej wersji, przystosowaną do dzisiejszych standardów. Niektórzy z Was mogą nie wiedzieć, ale ojcem pierwowzoru jest CryEngine. Dunia oznacza w języku arabskim świat, więc nazwa wydaje się użyta logicznie, w końcu Far Cry 3 to sandbox. W grze widać bardzo dużo efektów, które przydają rozgrywce realizmu. Nie zabrakło dynamicznej pogody, od słonecznego dnia po ulewę, wolumetrycznego oświetlenia, realistycznego ognia, który rozprzestrzenia się wraz z kierunkiem wiatru, HDR-u, głębi ostrości, żyjącej, poruszającej się na wietrze flory i innych, a wszystko po to, by gracz faktycznie poczuł się jak na tropikalnej wyspie. Bardzo dobrze wyglądają twarze postaci niezależnych, a zwłaszcza ich mimika. Tekstury też nie straszą, co było bardzo irytujące w drugiej części Far Cry.
Grafika Trójki aspiruje do miana realistycznej i całkiem nieźle jej to wychodzi, ale widziałem bardziej przekonujące obrazki. W każdym razie nie jest to wada. Mało tego, jest niewiele rzeczy, które mi się nie spodobały. Ogień faktycznie mógłby być bardziej realistyczny, ale to drobiazg. Natomiast tekstury czasem robią komiczne wrażenie. Można natrafić na obszar, w którym na zielone podłoże naniesiono materiał w wysokiej rozdzielczości, a skała tuż obok wygląda wyjątkowo źle. Zauważyłem, że często niektóre tekstury nie przeładowują się jak należy, nie poprawiają swojej jakości, w miarę jak gracz zbliża się do danego obiektu. Ale może stosowna łatka załatwi sprawę. Nie wiem, czy pamiętacie, ale pierwszy Far Cry otrzymał dość dużą aktualizację, która pozwalała bardzo zauważalnie zmienić wygląd gry, przydać jej nieco mroku, wyostrzyć obraz albo wprowadzić elementy cel shadingu. Byłoby miło, gdyby w najnowszej części też się coś takiego znalazło, bo grafika jest w niej odrobinę nieostra i przesadnie kolorowa. Ale może to wyłącznie kwestia upodobań... Chociaż zakładam, że intencje twórców były szczere: chcieli odtworzyć ten specyficzny, duszny klimat rajskiej wyspy.
Oprawa dźwiękowa nie budzi większych zastrzeżeń. Poszczególne odgłosy są wyraźne i zostały bardzo dobrze dobrane do postaci, a kwestii Vaasa i Bucka po prostu trzeba posłuchać. Muzyka też przypadła mi do gustu, ale nie na tyle, abym słuchał jej poza grą.
Test kart graficznych i procesorów w Far Cry 3
Galeria
Podsumowanie
Far Cry 3 to naprawdę udana gra. Pamiętam doskonale, ile czasu i jak dobrze bawiłem się przy Jedynce. Do najnowszej części serii podszedłem z dystansem, nie robiłem sobie żadnych nadziei, ale nie wpłynęło to na końcową ocenę. Afrykańska sawanna w Dwójce powodowała, że chciałem jak najszybciej dotrzeć z punktu A do B, po drodze wykonać, co trzeba, i brnąć do przodu, ku końcowi. To nie była zabawa dla mnie, ale bardziej praca, którą musiałem wykonać, aby z czystym sumieniem móc postawić kolejną kreskę w kajecie ukończonych gier.
Tym razem przygodę smakowałem, zwracałem uwagę na drobnostki, na to, ile rzeczy zostało poprawionych. Bardzo mocną stroną Far Cry 3 jest ciężki, psychodeliczny klimat, a poprzednik był na tym polu... nijaki. Jeżeli gra pozwala mi utożsamić się z postacią, której poczynaniami kieruję, oraz zapomnieć o świecie dookoła, wiem, że jest dobra. Najnowsze dzieło Ubisoftu takie właśnie jest – tak na mnie działa i jestem przekonany, że nie będę jedyny.
Jednakże chyba najbardziej cieszy mnie to, że Far Cry 3 na każdym polu przynosi poprawę względem poprzednika: od jakości grafiki poprzez misje i fabułę aż po jakość sieczki na ekranie, rozbudowanie świata i atmosferę. Nie obeszło się bez wad: w Trójce widać „zły dotyk” konsoli, bo zdarzają się paskudne tekstury, a od kinowych, sprowadzających się do wciskania jednego guzika sekwencji robi mi się słabo. Ale jestem w stanie przymknąć na te elementy oko, bo najnowsza strzelanka Ubisoftu to gra warta polecenia.
Do testów dostarczył: Ubisoft Polska
Cena w dniu publikacji (z VAT): 119 zł