Jednak nie wszystkich udało się przekonać do nowego trendu. Spora grupa osób uznała tablety za zabawki, na które szkoda pieniędzy, ponieważ nie da się na nich wykonywać bardziej wartościowych i zaawansowanych czynności, a klawiatura ekranowa nie nadaje się do pisania dłuższych tekstów. Okazało się po prostu, że tablet nie jest zdolny w pełni zastąpić laptopa czy netbooka, więc stał się „tym trzecim”, wkładanym do teczki obok komputera i smartfona. Jednak co jakiś czas wracało pytanie, czy nie da się zrobić tak, aby tablety mogły służyć do czegoś więcej niż tylko konsumowanie informacji i multimediów, był stały się sprzętem, który można wykorzystywać w pracy. Wszystko po to, aby nie trzeba było zabierać w daleką podróż dwóch urządzeń (laptopa i tabletu), a jedynie to mniejsze, lżejsze, wygodniejsze, i nie martwić się tym, że w sytuacji awaryjnej nie da się na nim czegoś szybko napisać albo wykonać jakiejś bardzo pilnej pracy.

MSI Wind U180 – dość typowy netbook. Gatunek na wymarciu
MSI Wind U180 – dość typowy netbook. Gatunek na wymarciu

Pierwsze próby złączenia ze sobą świata laptopów i tabletów (oczywiście nie licząc tak zwanych tabletów convertible) podjęła firma Asus w postaci pierwszego Transformera. Był to tablet z Androidem, który świetnie nadawał się do obsługi multimediów, a w razie czego można było podłączyć do niego stację dokującą, zamieniającą go w netbooka o bardzo długim czasie działania. Pomysł ten wzbudził zainteresowanie, ale ograniczenia oprogramowania Androida nadal nie pozwalały zastąpić nim starego, dobrego laptopa, gdy trzeba było zrobić coś „poważnego”. Krótko mówiąc, wielu brakowało tutaj Windows, a w szczególności prawdziwego pakietu Office w miejsce tabletowych półśrodków.