Wstęp, opakowanie oraz dodatki
Tęgie głowy w Asusie najwyraźniej zdawały sobie sprawę, że kolejny zwykły zestaw słuchawkowy dla graczy to nie jest dobra droga, bo rynek przeznaczonego dla nich peryferyjnego sprzętu jest bardzo zatłoczony, i to w każdym segmencie, ponadto nie brakuje na nim wysokiej jakości, cenionych produktów.
Dlatego powstał model ROG Vulcan Pro. To w istocie stereofoniczny zestaw słuchawkowy z wbudowaną funkcją aktywnej oraz pasywnej redukcji szumów otoczenia oraz dołączoną niewielką kartą dźwiękową, która nie potrzebuje dodatkowego oprogramowania, aby ukazać pełnię swoich możliwości. To wraz z etui i możliwością złożenia słuchawek sprawia, że sprzęt dobrze nadaje się do użytkowania w środowisku mniej przyjaznym niż domowe. Pozostaje się przekonać, co na to konkurencja.
Opakowanie wygląda typowo dla serii ROG: jest czerwone, przyozdobione najważniejszymi informacjami oraz ilustracją przedstawiającą główne urządzenie.
Dodatków jest sporo. Oprócz instrukcji, także w wersji polskojęzycznej, znalazło się miejsce dla przelotki samolotowej, gumowego elementu ułatwiającego zapanowanie nad kablem oraz solidnego, długiego przewodu sygnałowego w nylonowym oplocie. Wbudowano w niego pokrętło analogowej regulacji głośności oraz suwak umożliwiający wyciszenie zestawu. Jest wszystko to, co być powinno.
Niektórzy z Was pewnie zauważyli, że za każdym razem zwracamy uwagę na to, że skoro słuchawki można złożyć, wypadałoby dostarczyć w komplecie opakowanie, które ułatwi ich przenoszenie. Mało który producent to zapewnia, lecz Asus bardzo pozytywnie nas zaskoczył: w zestawie dołączono nadzwyczaj solidne i wyjątkowo ładne etui. Jest sztywne, dzięki czemu zapewnia dobrą ochronę, do tego jest w nim na tyle dużo miejsca, że bez problemu zmieszczą się też wszystkie dodatki.
Asus ROG Vulcan Pro | |
---|---|
Słuchawki | |
Rodzaj | stereofoniczne, zamknięte |
Masa | 326 g (bez kabla) |
Pasmo przenoszenia | 20 Hz – 20 000 Hz |
Impedancja | 32 omy |
Czułość | 95 dB |
Mikrofon | |
Pasmo przenoszenia | nieznane |
Czułość | 42 dB |
Informacje dodatkowe | |
Kabel | 2,5 m, w nylonowym oplocie |
Interfejs | 2 × 3,5 mm lub wtyk USB |
*Budowa – słuchawki
Asus ROG Vulcan Pro to słuchawki przeznaczone dla graczy, którzy chcieliby pograć poza domem, np. na LAN party, głównie za sprawą wyjątkowej przenośności oraz sprzętowej redukcji odgłosów otoczenia. To konstrukcja stereofoniczna (ze sprzętową funkcją emulowania ośmiu kanałów), wyposażona w 40-milimetrowe przetworniki neodymowe. Dominuje plastik, ale w dość „pancernej” odmianie, chociaż nie zabrakło też elementów stalowych. Kolorystyka jest typowa dla produktów serii ROG: przeważa czerń z domieszką czerwieni, co na pewno znajdzie zarówno zwolenników, jak i przeciwników. W każdym razie nic nie skrzypi i nie trzeszczy, a w przypadku praktycznie w całości plastikowych konstrukcji to rzadkość.
Słuchawki mają opływowe kształty i wydają się delikatne, ale zaręczamy, że to solidny sprzęt. Może nie jest aż tak „pancerny” jak choćby modele Corsaira, ale biorąc go do ręki, człowiek ma poczucie, że nie zapłacił za byle co.
Pałąk jest plastikowy. Na spodzie ma gąbkę, którą pokryto skóropodobnym tworzywem. Jest odpowiednio miękki i „zapamiętuje” kształt, co przekłada się na wygodę użytkowania.
Jedną z kluczowych cech zestawu jest przenośność. Słuchawki łamią się po obydwu stronach pałąka, dzięki czemu dają się złożyć na trzy części, co znacznie zmniejsza ich gabaryty. Kolanko jest stalowe, a więc wytrzymałe. Nie jest wtopione w plastik, lecz przymocowane za pomocą wielu wkrętów. Metalowe logo producenta to miła dla oka wstawka.
Regulacja pałąka jest wyjątkowo solidna, bo wykonana ze stali, co w dzisiejszych czasach jest rzadkością, a jak wiadomo, ten element obok przewodu sygnałowego jest najbardziej podatny na uszkodzenia. Długość ramion zmienia się płynnie.
Odczepiane ramię mikrofonu jest wyjątkowo długie (15 cm) oraz elastyczne. Powleczono je gumą, a jego zwieńczenie jest plastikowe. Solidnością nie odstaje od pozostałych elementów zestawu.
Prawa słuchawka ma tylko jeden przycisk. Wciśnięcie go pozwala zdemontować stalowy panel, za którym ukryto miejsce na baterię AAA, zapewniającą około 40 godzin działania funkcji ANC. Rozwiązanie to jest sprytne i estetyczne – obydwa elementy z logo ROG nie różnią się od siebie. Szkoda tylko, że nie można naładować akumulatora bez wyciągania go, jednak ze względu na budowę słuchawek (brak zasilania) jest to zrozumiałe.
Na spodzie lewej słuchawki zamontowano kilka kluczowych elementów. Okrągły otwór tuż obok gniazda na ramię mikrofonu służy do podłączenia przewodu sygnałowego. Producent chciał, aby kabel sygnałowy wypiął się na przykład po tym, jak zostanie nieumyślnie nadepnięty. Całkiem sprytne. Suwak umieszczony odrobinę dalej uaktywnia funkcję ANC, czyli aktywną redukcję szumów, które działanie jest sygnalizowane za pomocą lampki obok. Dodatkowo na lewej słuchawce znalazły się otwory, dzięki którym ta funkcja działa jak należy.
Nauszniki są wykonane z gąbki oraz skóropodobnego tworzywa. Są wyjątkowo miękkie, a małżowiny nie będą odczuwały ucisku nawet po wielogodzinnej sesji. Niemniej przydałaby się druga, welurowa para. Wiele osób, w tym nasz tester, woli to tworzywo z prostego powodu: skóra mniej się grzeje. Nauszniki są ruchome, co zwiększa wygodę użytkowania. Niewielu producentów stosuje to rozwiązanie, zapewne ze względu na zwiększony koszt produkcji oraz ryzyko usterki elementu ruchomego, ale tu jest ona mało prawdopodobna.
*Budowa – karta dźwiękowa
Dołączona do zestawu Vulcan Pro karta dźwiękowa jest oparta na układzie o roboczej nazwie Spitfire. Nic o nim nie wiadomo oprócz tego, że zostały w nim zaszyte filtry zmieniające brzmienie w zależności od potrzeb. Asus szczyci się tym, że towarzyszący słuchawkom moduł USB nie potrzebuje sterowników, a dodatkowe efekty brzmieniowe i tak będą działać, inaczej niż w przypadku niektórych podobnych rozwiązań konkurencji.
Karta jest niewielka i solidna. Jej obudowa została wykonana z plastiku, ale poszczególne elementy są do siebie dobrze dopasowane. Kolory są typowe dla serii ROG: dominuje czerń, ale nie zabrakło czerwieni. Jest też, oczywiście, białe logo serii dla graczy.
Z boku zamontowano dwa gniazda o średnicy 3,5 mm. Zgodnie z przyjętymi standardami to zielone jest przeznaczone dla przetworników, a czerwone – dla mikrofonu. Na wierzchu karty zamontowano trzy przyciski. Ten oznaczony jako FPS podbija tony niskie, co pozwala lepiej słyszeć kroki, oraz wysokie, które dominują w odgłosach strzałów. SURROUND włącza programową emulację ośmiu kanałów, czyli coś, co ma obecnie każdy porządny zestaw słuchawkowy. Użycie AMP zaś powoduje podbicie skrajów pasma tak, aby dorównały słyszalnością jego średnim fragmentom.
Platforma testowa
Oto podzespoły komputera, który posłużył nam do przetestowania zestawu słuchawkowego Asus ROG Vulcan Pro:
Model | Dostarczył | |
---|---|---|
Procesor | Intel Core i5-2500K | www.intel.pl |
Płyta główna | Asus Maximus IV Gene-Z | pl.asus.com |
Pamięć | 2 × 4 GB Kingston KHX1600C9D3X2K2 | www.kingston.com |
Karta graficzna | Gigabyte GeForce GTX 580 SOC (GV-N580SO-15I) | www.gigabyte.pl |
Zasilacz | Enermax Revolution 1250 W | www.enermax.com |
Schładzacz procesora | Prolimatech Armageddon | www.prolimatech.com |
Wentylatory | 2 × Noctua NF-P14 FLX | www.noctua.at |
Karta dźwiękowa | Asus Xonar Xense | pl.asus.com |
Nośnik systemowy | Kingston SVP100S2 96 GB | www.kingston.com |
Nośnik na gry | Samsung HD503HI 500 GB | www.samsung.com |
Monitor | LG L245WP(24 cale, 1920 × 1200) | redakcyjny |
Obudowa | Corsair Graphite 600T | www.corsair.com |
Mysz | Logitech G700 | www.logitech.pl |
Klawiatura | Enermax Aurora Premium | www.enermax.com |
Podkładka | SteelSeries l-2 | steelseries.com |
Stolik | Rogoz Audio 3QB3 | rogoz-audio.nazwa.pl |
DAC | NuForce DAC-9 | www.nuforce.com |
Metodyka, wykorzystane utwory oraz gry
Asus ROG Vulcan Pro nie wymaga karty dźwiękowej: odpowiedni układ jest wbudowany w tę, którą dołączono w zestawie, ona zaś komunikuje się z komputerem za pośrednictwem USB. Dlatego wystarczy naładować wcześniej słuchawki i podłączyć kartę do stosownego portu.
Do porównania zostały użyte dwie dodatkowe pary słuchawek: zwieńczone 3,5-milimetrowym wtykiem redakcyjne Creative Aurvana Live! z wymienionym kablem oraz Corsair Vengeance 2000. Te drugie jakiś czas temu wypadły bardzo dobrze w teście PCLab.pl; są idealnym rywalem dla sprzętu Asusa. Do przetestowania wszystkich zestawów wybraliśmy dwie gry: starego, ale jarego Quake'a 3 oraz znacznie nowszą trzecią część Battlefielda. Uznaliśmy, że jeśli słuchawki radzą sobie w pierwszoosobowych strzelankach, poradzą sobie w każdej innej grze.
Artykuł byłby niekompletny, gdybyśmy nie posłuchali muzyki i nie obejrzeli przynajmniej jednego odcinka ulubionego serialu. Wiadomo: im bardziej uniwersalne słuchawki, tym lepiej, niezależnie od podstawowego przeznaczenia. Słuchawki podczas testów były podłączone do towarzyszącej im karty dźwiękowej, niemniej sprawdziliśmy je także w parze z Xonarem Xense. Przyda się to tym z Was, którzy myślą o kupieniu tańszego o blisko 200 zł modelu Vulcan ANC.
A oto kompletna lista odtwarzania:
- A Challenge Of Honour – „Slavery Called Democracy”
- Bat For Lashes – „Sleep Alone”
- Daemonia Nymphe – „Daemonos”
- Daemonia Nymphe – „The Calling of Naiades”
- Einstürzende Neubauten – „Am I Only Jesus?”
- Einstürzende Neubauten – „Hawcubite”
- How To Destroy Angels – „The Space in Between”
- Portishead - „Threads"
- Metric – „Help, I’m Alive”
- Mike Oldfield – „Altered State”
- Mike Oldfield – „Clear Light”
- Mike Oldfield – „Sunjammer”
- Mike Oldfield – „Taurus III”
- Nick Cave – „Into my Arms”
- Nine Inch Nails – „1000000”
- Nine Inch Nails – „Deep”
- Nine Inch Nails – „Ghosts XIV”
- Nine Inch Nails – „We’re In This Together”
- Sephiroth – „Uthul Khulture”
- Skyforger – „Long Dance”
- Varttina – „Linnunmieli”.
Testy – Battlefield 3
Corsair Vengeance 1500 kontra Asus ROG Vulcan ANC
Corsair brzmi jaśniej od Asusa, a przez to wyraźniej, niemniej w świecie trzeciej części Battlefielda nie ma aż takiej ilości niskich dźwięków, aby mogły za sprawą basowego charakteru ROG Vulcan Pro przysłonić resztę odtwarzanego pasma. Dużo tu zależy od upodobań. My wolimy bardziej realistyczne odgłosy, nawet jeśli kosztem jest osłabienie kluczowych dla rozgrywki dźwięków.
Creative Aurvana Live! kontra Asus ROG Vulcan ANC
Produkt Creative'a ma tę przewagę nad rywalem, że jego brzmienie i bez żadnych wspomagaczy jest bardziej przestrzenne i odrobinę wyraźniejsze. O ile za Vengeance 2000 przemawiała jedynie ta druga cecha, o tyle redakcyjne CAL! sprawdzają się w świecie nowego Battlefielda lepiej niż produkt Asusa. I tym razem nasz wybór padł właśnie na nie, choć ich przewaga nie jest szczególnie duża, chyba że mówimy o realizmie brzmienia. Większość osób tak czy inaczej wybierze sprzęt, który zabrzmi bardziej „muzykalnie”.
Asus ROG Vulcan ANC kontra Asus ROG Vulcan Pro
Ten test miał pokazać, jak radzi sobie moduł Spitfire w porównaniu z Xonarem i dołączonym do niego oprogramowaniem. Do obydwu urządzeń podłączyliśmy słuchawki firmy Asus. W karcie dźwiękowej towarzyszącej ROG Vulcan Pro został uaktywniony tryb Surround, a w przypadku Xonara – Dolby Pro Logic IIx oraz Dolby Headphone. Owszem, zestawianie Xense z kilkakrotnie tańszym Spitfire nie jest do końca fair, ale bardziej chodziło nam o to, aby się przekonać, czy leciwe narzędzie dołączane do Xonarów okaże się lepsze. Tak właśnie było, a różnica okazała się naprawdę duża. Dźwięk był bardziej przestrzenny, precyzyjny i szczegółowy, co przełożyło się na jakość rozgrywki. Moduł Spitfire przegrał to starcie z kretesem.
Podsumowanie
Produkt Asusa walczy naprawdę dzielnie i nie daje się cenionej przez nas konkurencji. Z rywalem spod znaku Corsaira radzi sobie bez większego trudu, sprzęt Creative niewiele go wyprzedza. Ale pamiętajcie, że CAL! nie tłumią najlepiej odgłosów otoczenia i są pozbawione mikrofonu.
Testy – Quake 3
Corsair Vengeance 1500 kontra Asus ROG Vulcan Pro
Sprzęt Corsaira zapewnia dźwięk bardziej płaski i jasny od zestawu Asusa, ale nam bardziej przypadł do gustu ten drugi. Obydwa zapewniają porównywalnie szeroką wirtualną przestrzeń. Dźwięk Vengeance 2000 jest odrobinę bardziej szczegółowy, co jest zrozumiałe przy tak płaskiej charakterystyce brzmieniowej, lecz rywal nie jest pod tym względem dużo gorszy. Na pewno jest bardziej dynamiczny, chociaż nadmiar niskich tonów nie wszystkim będzie odpowiadał. Niemniej odrobinę mniejsza wyrazistość strzałów nie przeszkadzała nam szczególnie mocno.
Creative Aurvana Live! kontra Asus ROG Vulcan Pro
Wybór po raz kolejny może być wyłącznie kwestią upodobań. Słuchawki Asusa wyraźnie koncentrują się na basie: brzmienie jest gęste, ocieplone, a bez uaktywnionej opcji ANC – również duszne i ciężkie, nawet bardziej basowe od tego, które dobywa się z przetworników redakcyjnych CAL!. Ale w grach chodzi o coś innego niż „muzykalność”: ważna jest możliwość odpowiednio szybkiego usłyszenia pożądanych odgłosów. Po uaktywnieniu redukcji szumów sprzęt Asusa jedynie nieznacznie ustępuje pola produktowi Creative'a, który choć gra bardziej metalicznie i szorstko, brzmi lepiej. „Upiększacze” w karcie dźwiękowej z zestawu Asusa podbijają słyszalność kluczowych odgłosów, ale ceną jest to, że dźwięk staje się bardziej napastliwy wobec uszu.
Asus ROG Vulcan ANC kontra Asus ROG Vulcan Pro
Po raz drugi postanowiliśmy się przekonać, ile jest warta emulacja wielu kanałów w module Spitfire. I tym razem dźwięk był bardziej przestrzenny, precyzyjny i szczegółowy – i są to różnice, które się słyszy już po chwili.
Podsumowanie
W tej grze ROG Vulcan Pro radzą sobie lepiej od słuchawek Corsaira, a gorzej od modelu Creative'a. Niemniej sprzęt ma sporo do zaoferowania, choć wiele zależy tu od upodobań.
Testy – muzyka, filmy, system redukcji szumów
Muzyka
Tym razem zrezygnowaliśmy z jakichkolwiek „upiększaczy” dźwięku, a w słuchawkach wielokanałowych, co zrozumiałe, ustawiliśmy tryb stereofoniczny. No i odrobinę obniżyliśmy poprzeczkę, w końcu mamy do czynienia ze sprzętem dla graczy, a nie koneserów audio. Dodatkowo model ROG Vulcan Pro został przetestowany w parze z dołączoną do niego kartą dźwiękową, która jak się okazało, jest raczej średnia. Warto zaznaczyć, że te słuchawki są wyjątkowo wrażliwe na jakość źródła i wzmocnienia. Gdy podłączyliśmy je do Xonara Xense oraz redakcyjnego zestawu przenośnego, który składa się z iModa oraz wzmacniacza p-51 Mustang, dźwięk stał się bardziej szczegółowy i dynamiczny, bardziej naturalny. Nasuwa się jeden wniosek: przetworniki sporo potrafią, ale ich możliwości są ograniczane przez moduł Spitfire.
Ci z Was, którzy znają model CAL!, wiedzą, że są to słuchawki o ocieplonym brzmieniu, szczególnie bogatym w niskie tony. ROG Vulcan Pro zapewniają ich jeszcze więcej. Dźwięk jest pełny, ciepły, schodzi odpowiednio nisko. Nieco wyższych częstotliwości basowych też nie brakuje, na szczęście nic nie dudni i nie irytuje.
Średnie fragmenty pasma są przyzwoite, sprzęt odtwarza je bardziej „muzykalnie” od produktów Creative'a oraz Corsaira, dużo łagodniej. Co prawda przydałby im się mocniej zarysowany kontur, nieco większa wyrazistość, ale jesteśmy przekonani, że lepsze źródło i wzmocnienie wniosłyby pewną poprawę na tym polu. Partie gitarowe mogłyby być lepiej słyszalne, ale ich barwa nie budzi większych zastrzeżeń, są mniej metaliczne niż w wykonaniu Aurvana Live!. Wokale rozbrzmiewają blisko, często brzmią wyjątkowo „intymnie”, co wielu osobom się spodoba.
Scena muzyczna kreślona przez ROG Vulcan Pro jest najmniejsza w całej dzisiejszej stawce, przynajmniej bez dodatkowych wspomagaczy dźwięku. Ta bliskość przekazu w połączeniu z ciepłym charakterem zapewnia przyzwoity efekt, choć nie każdemu będzie odpowiadał. Wysokie tony są odpowiednio naturalne, nie męczą analitycznością, a gdy nieco się utemperuje bas za pomocą lepszego źródła i wzmacniacza, zyskują na wyrazistości, która bez tego jest przeciętna: podobna jak w wykonaniu Corsaira i gorsza od tej, którą zapewniają redakcyjne CAL!.
Filmy
W tym zastosowaniu produkt Asusa radzi sobie bardzo dobrze. Wprawdzie niskie tony dają o sobie mocno znać, ale cała reszta dźwięków jest dobrze słyszalna. Wszystkie źródła pozorne są odtwarzane dość blisko i wyraziście, nic nie umknie uszom. Corsair wyprzedza rywali pod względem wygody użytkowania, głównie za sprawą welurowych nauszników. Na drugim miejscu w tej dziedzinie jest sprzęt Asusa, który wygrywa z redakcyjnymi CAL! dzięki większym nausznikom przy zbliżonej sile ucisku.
System redukcji szumów
Jedną z kluczowych funkcji modelu ROG Vulcan Pro jest aktywna redukcja szumów otoczenia. Zazwyczaj do tego typu rozwiązań podchodzimy z dużym dystansem, głównie dlatego, że wprowadzają za dużo zniekształceń. Najnowsze dziecko Asusa to wyjątek: system ANC działa wybornie, bardzo poprawia jakość brzmienia. Owszem, słychać syk, lecz gdy już popłynie dźwięk, trudno zrezygnować z tej opcji. Jak gdyby nieznana siła zerwała zasłonę przed słuchaczem: wszystko staje się bardziej spójne, bardziej dynamiczne, lepiej kontrolowane, zwłaszcza bas, którego wcześniej było po prostu za dużo, zwłaszcza w górnych rejestrach. Poprawia się też dźwięk w grach, ale nie na tyle, aby konkurencja została w tyle. Niemniej odgłosy zbyt głośnego komputera lub ruchliwej ulicy są bardzo dobrze niwelowane.
Galeria
*Manekin
Podsumowanie
Oceniając ROG Vulcan Pro, należy oddzielić słuchawki i moduł, który im towarzyszy. Warto też pamiętać, że jest dostępny model ROG Asus ANC, czyli sam zestaw słuchawkowy bez karty Spitfire, zauważalnie tańszy.
Większość osób interesujących się rynkiem kart dźwiękowych wie, że Xonary to naprawdę udane konstrukcje, o dobrym brzmieniu, w dodatku wyposażone w naprawdę dobre oprogramowanie. Dlatego jesteśmy odrobinę zaskoczeni tym, że Asus postanowił wykorzystać nowy DAC, zamiast sięgnąć po sprawdzone, cenione rozwiązania. Nie jesteśmy przeciwnikami postępu technicznego, ale twórcy modułu Spitfire powinni liczyć się z tym, że prędzej czy później zostanie on porównany z przedstawicielem serii Xonar. Spitfire to urządzenie plug & play, skonstruowane tak, aby osobom mniej obeznanym z techniką komputerową łatwo było z niego korzystać. Niemniej opcja FPS działa kiepsko, AMP – nieznacznie lepiej, a Surround – zaledwie jako tako, choć i tak gorzej od programowych sztuczek, w które jest wyposażony każdy Xonar, nawet ten najtańszy. Werdykt? Spitfire to największa wada modelu ROG Vulcan Pro.
Słuchawki są naprawdę przyzwoite, chociaż trudno określić je mianem uniwersalnych. Brzmią naturalniej i cieplej od redakcyjnych CAL!, chociaż kreślą węższą scenę muzyczną. Grają po swojemu i znajdą swoich zwolenników. W grach sprawują się bez zarzutu, z całą pewnością nie gorzej od rywali, a w muzyce tylko nieznacznie ustępują produktowi Creative'a, wyraźnie natomiast wygrywają ze sprzętem Corsaira. ROG Vulcan Pro są naprawdę solidnie wykonane i wygodne, zabrakło jedynie welurowych nauszników. Opcja aktywnej redukcji szumów działa wybornie; nie spodziewaliśmy się tak korzystnego wpływu na brzmienie, chociaż delikatny szum zasilania może niektórych drażnić. Dodatkowym atutem jest elastyczny i dobrze działający mikrofon oraz świetne etui. Warto też pamiętać, że konkurencja nie tłumi aż tak dobrze dźwięków otoczenia, do tego słuchawki Creative'a nie mają mikrofonu.
ROG Vulcan Pro zostały skonstruowane z myślą o osobach, które chcą przesyłać dźwięk poprzez gniazdo USB. Skoro moduł Spitfire to najsłabsze ogniwo tego zestawu, pozostaje tylko jedno wyjście: kupić same słuchawki (za mniej więcej 400 zł) oraz naprawdę dobrego Xonara U3 (za mniej więcej 140 zł). Ten zestaw zapewni lepszą niż Spitfire jakość dźwięku, a dołączone do najmniejszego Xonara oprogramowanie sprawi, że słuchawki staną się tym, czym powinny być od samego początku. To wszystko sprawia, że rekomendacja należy się tylko im.
Do testów dostarczył: Asus
Cena w dniu publikacji (z VAT): około 400 zł
Do testów dostarczył: Asus