No dobrze, ale... i tak na co komu tablet?

Pomimo rosnącej popularności i spadających cen tabletów zdaniem niektórych taki zakup kłóci się ze zdrowym rozsądkiem. W końcu tablet nie pozwala zrobić niczego, czego nie potrafiłby smartfon czy netbook. Faktycznie tak jest, ale nikt tu nie próbuje (przynajmniej na razie) zastąpić smartfonów ani laptopów/netbooków. Tablety chcą się wpasować gdzieś pomiędzy te dwie grupy urządzeń i być trzecim sprzętem w kolekcji, który umie odtwarzać filmy, muzykę, sprawdzić pocztę lub wyświetlić stronę internetową. Sekret popularności tych gadżetów kryje się nie w ich rewolucyjnej funkcjonalności, a w sposobie interakcji. Przypomina to trochę sytuację z nożami kuchennymi: teoretycznie wszystko da się pokroić jednym, tradycyjnym, dobrze naostrzonym i wszystkie wymyślne dziwactwa wyspecjalizowane w krojeniu mięs, warzyw czy pieczywa wydają się zbędne, ale wystarczy je kilka razy przetestować, aby zauważyć, o ile potrafią być wygodniejsze.