LG L3 to mały i lekki smartfon, który powinien spodobać się osobom przyzwyczajonym do zwykłych telefonów, niegustujących w królującej obecnie gigantomanii, choć można trochę pokręcić nosem na jego grubość. Wszystkie modele LG z serii L mają bardzo podobne wzornictwo i pewne wspólne elementy, na przykład błyszczącą ramkę z niezaokrąglonymi rogami, które wywodzą się bezpośrednio z LG Prada i mają zapewnić pewną wizualną spójność między modelami z różnych półek (podobnie robi Sony). Bardzo konserwatywny wygląd LG L3 raczej nie spowoduje u nikogo szybszego bicia serca, ale też raczej nikomu nie będzie przeszkadzał, co ma spore znaczenie w przypadku urządzenia w założeniu popularnego. Brzegi tyłu obudowy są lekko zaokrąglone, co w połączeniu z chropowatym wykończeniem klapki oznacza wygodę i pewność, że sprzęt nie wyślizgnie się z ręki. Jakość wykonania jest dobra, jak na tę cenę. Nic tu nie skrzypi i nie trzeszczy, ale po bliższym przyjrzeniu się szczegółom można zauważyć, że wykorzystane materiały nie są zbyt wysokich lotów.
Pod ekranem umieszczono zestaw przycisków służących do obsługi systemu, które prawie w ogóle nie kojarzą się z urządzeniami Samsunga. Centralnie umieszczony prostokątny przycisk domowy jest całkiem wygodny, a po bokach towarzyszą mu dwa panele dotykowe o dobrze dobranych rozmiarach i czułości. Na szczęście guzik blokady systemu znajduje się w miejscu, które nieco mniej kojarzy się z konkurencją, czyli na górnym brzegu obudowy, gdzie trafiło także wyjście słuchawkowe. Głośność zmienia się przez wciśnięcie palcem wskazującym jednego z przycisków znajdujących się na lewym brzegu obudowy. Dzięki niewielkim wymiarom smartfona i sensownemu rozplanowaniu jego powierzchni (choć w tym przypadku naprawdę trudno byłoby coś zepsuć ;)) wszystkie przyciski są bardzo łatwo dostępne i korzysta się z nich przyjemnie, co pozwala uniknąć irytacji w czasie przedzierania się przez interfejs.
Po zdjęciu klapki można zauważyć, że przynajmniej na jednym LG nie starało się oszczędzać: na akumulatorze. Ogniwa o pojemności 1500 mAh to niezbyt częsty widok w tak małym i tanim smartfonie. Zapowiada to całkiem niezły czas działania. Dostęp do slotu na kartę mikro-SD jest dość łatwy i nie trzeba wyjmować akumulatora. Niestety, w zestawie zabrakło karty, którą można by do niego wsunąć, więc na początek trzeba się zadowolić niecałym gigabajtem pamięci wbudowanej.
System operacyjny
|
Android 2.3
|
Wymiary
|
61,6 × 102,6 × 11,9 mm
|
Masa
|
110 g
|
Przekątna ekranu
|
3,2 cala, 256 tys. kolorów
|
Rozdzielczość ekranu
|
240 × 320
|
Pojemność akumulatora
|
1500 mAh
|
SoC
|
Qualcomm S1, MSM7225A 800 MHz
|
GPU
|
Adreno 200
|
RAM
|
384 MB
|
Pamięć wbudowana
|
1 GB
|
Dodatkowe karty pamięci
|
mikro-SDHC
|
Aparat
|
3,15 MP z tyłu, brak autofokusu
|
Ekran
W przypadku tak tanich smartfonów jednego można być pewnym: ekran zawsze mniej lub bardziej rozczarowuje. Tak jest i tym razem. Rozdzielczość 320 × 240 upakowana na powierzchni prostokąta o przekątnej 3,2 cala już na nikim nie robi wrażenia. Do tego dochodzi bardzo ograniczona paleta kolorów (256 tys.), kiepskie kąty widzenia, „wycieki” podświetlenia i wszystkie inne możliwe problemy wynikające z cięcia kosztów. Jedyne, co jest tutaj na w miarę przyzwoitym poziomie, to maksymalna jasność, 400 nt. Zapewnia to względnie poprawną widoczność w słoneczną pogodę, nawet pomimo braku jakichkolwiek warstw antyodblaskowych czy filtrów polaryzacyjnych. Ale i tutaj jest pewien haczyk, bo smartfon ten nie został wyposażony w automatyczną regulację jasności, więc samemu trzeba o to zadbać po wyjściu z domu, co wymaga przedzierania się przez kilka warstw ustawień systemu lub dodania odpowiedniego widgetu na ekran domowy. Na otarcie łez wspomnimy, że w tym przedziale cenowym żaden smartfon nie ma lepszego wyświetlacza, bo... wszystkie są tak samo słabe. Ale chyba lepsze takie pocieszenie niż żadne ;)
Na szczęście nie ucierpiała czułość i precyzja warstwy dotykowej ekranu. Pojemnościowy wyświetlacz LG L3 ma w miarę krótki czas odpowiedzi i wyczuwa nawet muśnięcia, co oszczędza wielu frustracji. Niestety, jest on chroniony zwykłą plastikową „szybką”, która zapewne szybko pokryje się rysami, więc przyda się odpowiednia folia ochronna. Ponadto plastik nie jest tak gładki jak szkło pokryte warstwami ochronnymi i oleofobowymi, przez co można odczuć, że palec jest „hamowany”.
Akumulator
Kiepski Energooszczędny wyświetlacz ma jednak pewną zaletę: przeważnie potrzebuje niewiele prądu. W połączeniu z pojemnym akumulatorem może to zgotować niespodziankę, i tak właśnie było tym razem. Ten smartfon potrafi w typowo smartfonowych zastosowaniach działać naprawdę długo; w naszych testach osiągnął wyniki lepsze niż większość rywali, często dużo droższych. Oczywiście, cudów nie ma: ktoś, kto chciałby korzystać z tego smartfona jak... ze smartfona, i tak najprawdopodobniej będzie musiał używać ładowarki codziennie albo co drugi dzień, ale raczej nikomu nie powinno zabraknąć energii w czasie nawet bardzo intensywnego dnia pracy. L3 pozwala na wiele godzin rozmów telefonicznych, sprawdzania poczty, słuchania muzyki i surfowania po internecie bez nerwowego spoglądania na skracający się pasek ilustrujący poziom naładowania sprzętu. Osoby, które przyzwyczaiły się do zwykłych telefonów lub „featurephone'ów”, raczej nie powinny się czuć zawiedzione.
Wydajność
Jednak długi czas działania nie jest zasługą jedynie pojemnego akumulatora i kiepskiego, choć energooszczędnego wyświetlacza. Cichym bohaterem jest tutaj procesor. Na pierwszy rzut oka jego oznaczenie wygląda prawie identycznie jak oznaczenie układu zamontowanego w HTC Wildfire S czy Samsungu Galaxy Ace (MSM7225A zamiast MSM7227). Jednak różnica jest w praktyce spora. Po pierwsze, jest on wykonany w nowszym i bardziej energooszczędnym wymiarze technologicznym (45 nm zamiast 65 nm). Układ ten nauczył się też kilku dodatkowych sztuczek związanych z lepszym zarządzaniem energią w stanie spoczynku. Do tego dochodzi standardowa dla Qualcomma integracja modemu 3G.
Jednak to nie koniec zmian, które przynosi literka A na końcu. Układ graficzny, mimo że jest to nadal Adreno 200, przeszedł modernizację (choć nie wiemy, czy przypadkiem ta cała modernizacja nie polegała tylko na przyspieszeniu zegara), dzięki czemu jest wyraźnie wydajniejszy. Procesor zaś jest teraz zgodny z zestawem instrukcji ARMv7 zamiast ARMv6, co przekłada się na lepszą kompatybilność z grami i bardziej zaawansowanym oprogramowaniem (choć Google Earth nadal nie działa na LG L3). Jedną z bardziej wymiernych korzyści tej zmiany jest pełna obsługa Flasha (choć trzeba się liczyć z tym, że płynność działania przeglądarki obciążonej dużą liczbą animacji nie zawsze będzie zadowalająca).
W końcu doczekaliśmy się tego, że smartfony z najniższej półki mają procesor i układ graficzny, które naprawdę działają i umożliwiają sprawną obsługę systemu i granie w bardziej zaawansowane gry. Najsłabszy dostępny obecnie układ Qualcomma jest po prostu „wystarczający”. Zainstalowany w tym urządzeniu Android 2.3 działa bardzo przyjemnie. Co prawda w momencie, gdy chce się robić kilka rzeczy naraz, zaczyna brakować mu wydajności i wszystko wyraźnie zwalnia (w dużej mierze jest to wina stosunkowo małej ilości pamięci operacyjnej), ale w większości sytuacji wszystko działa jak należy.
Aparat i kamera
Z ważniejszych kwestii pozostały dwie: aparat i kamera. Niestety, korzystanie z nich szybko przypomina, z jakim sprzętem mamy do czynienia. Przede wszystkim boli brak autofokusu. Często nie jest to zbyt uciążliwe, ale bardzo przeszkadza, gdy chce się sfotografować coś z bliska, na przykład jakiś dokument czy kwiatek. Wiele osób korzysta z aparatu wbudowanego w telefon do „skanowania” tekstu, a L3 w tym przypadku nie osiągnie zadowalającej jakości. Poza tym smartfon LG zapewnia przyzwoitą jakość zdjęć. Jak na 3 megapiksele, obraz wygląda w miarę ostro. Nie zauważyliśmy większych problemów z balansem bieli i kolorystyką zdjęć.
Możliwości fotografowania w gorszym oświetleniu są bardzo ograniczone. LG nie wyposażyło tego modelu w choćby namiastkę lampy błyskowej i maksymalna czułość matrycy nie należy do najwyższych, przez co praktycznie nie da się fotografować w pomieszczeniach oświetlonych zwykłymi żarówkami.
A kamera? Absolutne minimum. Filmy są rejestrowane w rozdzielczości 640 × 480 i w 24 kl./s i mają przepływność 1,4 Mb/s. Już te liczby pokazują, czego można się spodziewać po jakości obrazu. Krótko mówiąc, coś da się nagrać i coś na tych filmach widać. Pod warunkiem że nie próbuje się nakręcić czegoś z bliska albo w słabo oświetlonym pomieszczeniu, bo kamera ma takie same ograniczenia jak aparat.
Podsumowanie
Wiele osób zraziło się do telefonów z dotykowym ekranem z powodu powolnie działającego systemu operacyjnego czy też mało precyzyjnego i niezbyt szybko reagującego wyświetlacza. LG Swift L3 nie ma z tym żadnych problemów i oferuje zaskakująco dużo za niewielkie pieniądze. Za 450 zł (a nie jest wcale trudno znaleźć oferty z jeszcze niższą kwotą) użytkownik dostaje pełnoprawny smartfon, a nie produkt smartfonopodobny, który pozwala bezboleśnie zapoznać się z Androidem i jego możliwościami. W miarę nowoczesny i energooszczędny procesor umożliwia korzystanie z Flasha i granie w bardziej wymagające gry oraz przyczynia się do imponującego czasu działania. W tym momencie jest to najlepsza oferta w tym przedziale cenowym i LG L3 czasem potrafi zawstydzić wyraźnie droższe smartfony (na przykład Samsunga Galaxy Ace).
Można trochę ponarzekać na brak automatycznej regulacji jasności podświetlenia, kiepski ekran (choć w tej cenie na razie nie można liczyć na nic więcej), prawdopodobnie podatną na rysy przednią warstwę czy stosunkowo małą ilość pamięci operacyjnej. Największą wadą jest tutaj aparat, który choć zapewnia w miarę przyzwoitą jakość zdjęć, jest pozbawiony autofokusu i wspomagającej go diody.
Ale i tak konkurencja nie umie zaoferować nic więcej i żaden z wymienionych braków nie przeszkadza w tym, aby swobodnie i bez irytacji korzystać z urządzenia. Doczekaliśmy się czasów, gdy „featurephone'y” przestają mieć rację bytu, bo smartfony z najniższej półki są już wystarczająco szybkie i dobre. Teraz pozostało tylko czekać na moment, aż montowane w nich wyświetlacze nie będą tak fatalne jak obecnie...
Do testów dostarczył: LG
Cena w dniu publikacji (z VAT): 489 zł
Nasz partner fotograficzny. Zdjęcia wykonano zestawem: Canon EOS 5D mk II plus Canon EF 100mm f/2.8L Macro IS USM