Wstęp
Dlaczego Avago ADNS-9500? W naszym odczuciu jest to po prostu jeden z lepszych czujników, zapewniający wręcz idealną kontrolę nad ruchami wskaźnika. Jeżeli producent myszy nie popełni jakiegoś błędu oraz dobierze się odpowiednią, twardą podkładkę, gryzoń z laserowym ADNS-9500 z pewnością nie będzie wykazywał oznak przyciągania kątowego, akceleracja, nawet jeśli wystąpi, będzie pomijalnie mała, a interpolacja nie pojawi się aż do 5040 dpi, czyli maksymalnej czułości oficjalnie obsługiwanej przez ten czujnik. Jednak najważniejsze jest to, że myszki wyposażone w Avago ADNS-9500 sprawiają wrażenie tak precyzyjnych, że mogłyby służyć jako przedłużenie ręki chirurga operującego na odległość.
Corsair M60
Corsair rynek urządzeń wskazujących chciał podbić w wielkim stylu. Dlatego zadbał o ciekawy projekt swoich myszek, dobrej jakości materiały oraz wysokiej klasy podzespoły. Niestety, nikt w firmie nie pamiętał o starej prawdzie mówiącej o tym, że nie należy oceniać książek po okładce, a w przypadku myszek, które chcą się mierzyć z najlepszymi, tandetne opakowanie jednorazowego użytku może popsuć pierwsze wrażenie.
Niemniej trzeba przyznać, że ludzie odpowiedzialni za opakowanie postarali się chociaż o to, żeby każdy, kto weźmie je do ręki, dowiedział się o zaletach M60. Z tyłu umieszczono pięć punktów informujących o zaletach gryzonia, w tym o użyciu systemu ciężarków oraz czujnika ADNS-9500.
Z M60 mieliśmy już styczność w trakcie pokazu w Londynie. Już wtedy myszka ta wywarła na nas pozytywne wrażenie i musimy przyznać, że po tym, jak uwolni się ją z tandetnego opakowania, trudno oderwać od niej wzrok. Konstrukcja M60 opiera się na aluminiowej ramie, której wcale nie schowano pod górą plastiku. Dzięki temu pełni ona dwie funkcje: szkieletu gryzonia oraz ozdoby. Ciekawa, niejednolita bryła przywodzi skojarzenie z „cyborgami” z serii R.A.T. Na szczęście liczne ostre krawędzie zostały umieszczone w takich miejscach, że nie przeszkadzają w wygodnym korzystaniu z M60.
Zastrzeżeń nie można mieć także co do jakości materiałów. Obok aluminium znalazła się tu przeciwpoślizgowa warstwa gumy, umieszczona na grzbiecie, oraz chropowaty plastik po bokach, fakturą przypominający drobnoziarnisty papier ścierny. Jakość wykonania jest naprawdę bardzo dobra.
M60 to mysz kierowana do miłośników strzelanek, dlatego liczba przycisków jest dość standardowa. Obok głównych, działających do jednej trzeciej długości urządzenia, znalazły się dwa do zmiany czułości (wybrana liczba dpi sygnalizowana jest niebieskimi diodami pomiędzy przyciskami), a gumowanej rolce, podświetlanej na niebiesko, przypisano funkcję jednego dodatkowego. Na lewym boku umieszczono trzy: dwa czarne przy samej krawędzi oraz duży czerwony, z wzorem przedstawiającym celownik. Ten ostatni jest „przyciskiem snajpera”, a jego działanie polega na zmniejszeniu czułości myszy, co pomaga w precyzyjnym celowaniu. Oczywiście, wszystkie przyciski są programowalne, dzięki czemu każdemu można przypisać inne działanie lub makro, ale do tego wrócimy na stronie poświęconej sterownikom.
Spód ponownie podkreśla, że mamy do czynienia z aluminiowym szkieletem. Widać tu także trzy ciężarki, które w każdej chwili można odkręcić, żeby zmniejszyć wagę M60, a ponieważ są one zamontowane niezależnie, nic nie stoi na przeszkodzie, aby odciążyć jedynie tył lub przód. Na samym środku znalazł się laserowy czujnik Avago ADNS-9500, który w M60 może działać z czułością do 5700 dpi.
Mysz została wyposażona w dość sztywny kabel o długości 2 m, zakończony niebieską wtyczką USB.
Sterowniki
Sterowniki nie rozczarowują. Jest tu rozbudowany edytor makr, pozwalający kontrolować opóźnienia między wciskaniem kolejnych klawiszy, jak i opcje odtwarzania nagranych sekwencji. Edytowalne są wszystkie przyciski myszy, a całość jest dość przejrzysta. Może i samo nagrywanie makr jest mało intuicyjne (wpierw trzeba wcisnąć wielki czerwony znaczek, a dopiero później wybrać przycisk, któremu ma zostać przypisana dana sekwencja), ale rekompensują to opcje na drugiej stronie.
Można tu ustawić trzy czułości (da się to zrobić niezależnie dla osi X i Y), wciskając przyciski za rolką, jak i wybrać, do jakiej wartości spadnie czułość po użyciu przycisku snajpera. Do tego dochodzi opcja kontrolowania wysokości, od której ruch przestaje być odczytywany oraz możliwość włączenia przyciągania kątowego i ustawienia częstotliwości raportowania. Do wybranego profilu można przypisać jeden program, a jeden profil można zapisać w pamięci myszki.
Galeria
Corsair M90
Corsair M90 pakowana jest dokładnie tak samo jak M60. Identyczna jest także zawartość pudełka. Jednak ze względu na inne przeznaczenie myszy z tyłu można poczytać o dziewięciu dodatkowych, w pełni programowalnych przyciskach i 48 kB pamięci, zdolnej pomieścić sześć profili, M90 zaprojektowano bowiem do walki na polach gier typu MMO (ang. Massively Multiplayer Online).
Dziewięćdziesiątkę, podobnie jak M60, oparto na aluminiowej ramie. Myszka wygląda jednak dość standardowo, bo została praktycznie w pełni zabudowana, a jej kształt specjalnie nie zaskakuje. Na uwagę zasługuje za to dobra jakość wykonania oraz dobór materiałów: ponownie mamy do czynienia z antypoślizgową górą i chropowatym plastikiem na prawym boku. Lewa strona to zupełnie inna bajka.
To tu znalazły się dodatkowe przyciski, które pozwalają umieścić M90 wśród akcesoriów kierowanych do graczy MMO. W przeciwieństwie jednak do Nagi Razera dziewięć przycisków będących w zasięgu kciuka ma zróżnicowany rozmiar i kształt, ponadto subtelnie różnią się w działaniu. Wszystko po to, żeby ułatwić graczom wybranie odpowiedniej zdolności.
Ale to nie koniec atrakcji, jakie ma do zaoferowania M90. Przy lewym przycisku znalazły się dwa dodatkowe, pozwalające zmieniać czułość, a pod nimi umieszczono świecące na niebiesko diody LED, obrazujące, który z sześciu profili zapisanych w pamięci jest w danej chwili aktywny.
Dwa główne przyciski działają miękko i stosunkowo cicho. Rolka, pomimo że wygląda identycznie jak w M60, działa znacznie lżej, przez co korzystanie z ukrytego pod nią przycisku jest nieco utrudnione. Na górze znalazł się jeszcze jeden dodatkowy przycisk, co w sumie daje nam 15 w pełni programowalnych (o dwa mniej niż w myszce Razer Naga).
Spód jest całkowicie aluminiowy. Jedynymi charakterystycznymi punktami są cztery ślizgacze oraz laserowy czujnik, zdolny do działania z czułością 5700 dpi.
Dość sztywny kabel w materiałowym oplocie ma długość 2 m.
Sterowniki
Corsair ujednolicił sterowniki do wszystkich swoich urządzeń wskazujących (z menu znajdującego się w prawym górnym rogu można wybrać myszkę lub klawiaturę), więc poza większą liczbą przycisków do zaprogramowania dostajemy dokładnie to samo co w przypadku M90.
Warte odnotowanie jest to, że i tym razem jest dostępna opcja pozwalająca przypisać przyciskowi funkcję obniżenia czułości do wybranej wartości, dzięki czemu można zaprogramować przycisk snajpera znany z M60. Tak naprawdę jedyne, czego nam brakowało do pełni szczęścia, to lepsza obsługa techniczna ze strony producenta, który udostępnił profil tylko do jednej gry MMO: Star Wars: The Old Republic.
Galeria
Qpad 5K
Qpad to szwedzka firma, która produkuje sprzęt dla graczy. Napis Pro Gaming Mouse na pudełku mówi wszystko, tak samo jak oznaczenia podkreślające zalety 5K i zawartość opakowania. Oprócz myszki bowiem znaleźliśmy w nim instrukcję, płytę ze sterownikami oraz zapasowe ślizgacze, czyli bardzo bogate, jak na dzisiejsze standardy, wyposażenie.
Qpad 5K to myszka o bardzo powabnych kształtach. Ma mnóstwo zaokrągleń, które niemal można poczuć, zanim się ich dotknie. Dzięki bardzo specyficznemu profilowi, bez względu na to, czy ktoś woli chwyt palczasty (fingertip grip) czy przeważnie obejmuje mysz tylko częściowo (claw grip), niemal instynktownie spoczywa na niej cała dłoń. Jest tak za sprawą kształtu grzbietu, którego najwyższy punkt znajduje się w połowie długości gryzonia, oraz znakomicie wyprofilowanej prawej strony: jest na niej oddzielne podparcie dla palców małego oraz serdecznego. Oczywiście, nie oznacza to, że z 5K można korzystać tylko w jeden sposób, ale ta mysz aż prosi o jak najpewniejszy chwyt.
Sprzyja temu także przeciwpoślizgowy materiał zastosowany na całej powierzchni gryzonia, dzięki któremu dłoń nie męczy się nawet w trakcie wielogodzinnych sesji przed monitorem, jak i wymiary myszy: jej długość wynosi 125 mm, szerokość – 90 mm, a wysokość – 42 mm.
Myszka ma siedem przycisków, w tym jeden w podświetlanej na niebiesko rolce, która działa bardzo dyskretnie (w trakcie obracania wydaje z siebie bardzo delikatny terkot). Główne przyciski, z których wygodnie można korzystać do 1/4 długości urządzenia, również należą do cichszych. Perfekcyjnie działają także dwa dodatkowe na grzbiecie za rolką, które służą do zmiany czułości, jak i dwa umieszczone na lewym boku. Obydwie pary cechuje bardzo duża sprężystość.
Do tego w pobliżu łączenia grzbietu i lewej krawędzi znalazły się dwie diody, niebieska i czerwona, sygnalizujące wybraną czułość. W tym miejscu widać pewną niekonsekwencję w spasowaniu elementów: pomiędzy górą a lewym bokiem przerwa jest nieco większa niż z drugiej strony, przez co wszelkiego rodzaju zanieczyszczenia mogą się zbierać z większą łatwością.
Spód odsłania przed nami cztery duże ślizgacze oraz laserowy czujnik Avago ADNS-9500, działający w zakresie 90–5040 dpi.
Kabel o długości 2 m umieszczono w oplocie.
Sterowniki
Sterowniki nie są mocną stroną 5K. Można zaprogramować jedynie pięć przycisków, a edytor makr pozwala zapisać tylko jedną, pięcioklawiszową kombinację. Tak naprawdę na uwagę zasługuje wyłącznie zakładka Move, pozwalająca określić poziom akceleracji pozytywnej, oraz Dpi, pozwalająca ustawić dwie czułości (możliwe jest niezależne ustawienie liczby dpi dla osi X i Y), które automatycznie zostają przypisane przyciskom na grzbiecie. Z poziomu sterowników kontrolować można także parametr Lift Distance, określający wysokość, od której myszka przestanie śledzić ruchy dłoni.
Galeria
Steel Series Sensei
Sensei, jak na mistrza przystało, wygląda dostojnie w każdej sytuacji, także przed wyjęciem z pudełka, które zostało tak skrojone, żeby każdy mógł ocenić kształt gryzonia własną dłonią.
Niestety, w pudełku nie znaleźliśmy nic oprócz skróconej instrukcji obsługi i katalogu firmowych produktów.
SteelSeries Sensei to wyjątkowo smukła myszka. Jej wysokość wynosi zaledwie 38,7 mm, a waga niewiele przekracza 100 g. Można więc powiedzieć, że to prawdziwa wyścigówka. Wiele osób ucieszy również symetryczny kształt, dzięki któremu z Sensei mogą korzystać także osoby leworęczne. Co więcej, pomimo że symetria wymusza pewne ograniczenia, jeśli chodzi o podparcie dla kciuka oraz palców małego i serdecznego, gryzoń SteelSeries ma wyjątkowo ergonomiczny kształt.
Dość nietypowe jest za to wykończenie Sensei, a przynajmniej grzbietu. Znalazła się na nim błyszcząca, metaliczna farba, za którą nie przepadamy; dużo lepszym rozwiązaniem byłoby zastosowanie przeciwpoślizgowego pokrycia, takiego jak to, które trafiło na boki myszy. Nie da się jednak ukryć, że dzięki temu urządzenie wygląda nietuzinkowo. Uroku przydaje mu także podświetlenie logo i rolki, którego kolory można zmieniać z poziomu sterowników (ci, którzy nie przepadają za światełkami, mogą pozostawić je wyłączone).
Sensei wyposażono w osiem przycisków: dwa główne, cztery po bokach, jeden w rolce i jeden na grzbiecie, z czego siedem jest w pełni programowalnych. Lewy i prawy działają bardzo sprawnie, choć nieco głośniej niż we wcześniej przedstawionych modelach. Rolka jest za to stosunkowo cicha i na tyle dobrze wyważona, że w trakcie jej wciskania nie dochodziło do przypadkowego obrotu. Przycisk umieszczony na grzbiecie służy do przełączania między dwoma wybranymi ustawieniami czułości. Towarzyszy mu mała dioda, sygnalizująca, która z tych wartości jest właśnie stosowana.
Jednak gwoździem programu jest spód myszy, na którym obok sporych ślizgaczy i laserowego czujnika znalazł się ekran LCD. Bez instalowania sterowników można uzyskać dostęp do licznych opcji kontrolujących zachowanie myszy. Tak naprawdę wiele gryzoni dla graczy nie zapewnia go nawet z poziomu sterowników. Za pomocą rolki i przycisku na grzbiecie poruszamy się po obszernym menu, w którym można znaleźć pięć profili zapisanych w pamięci myszy, jak również opcje pozwalające zmienić czułość, uaktywnić wygładzanie ruchów i akcelerację wsteczną lub pierwotną, a także wybrać wysokość, od której po podniesieniu gryzonia przestaną być rejestrowane ruchy dłoni. Ustawić można także jasność ekranu i powitalne logo, choć żeby zmienić to drugie, trzeba sięgnąć do sterowników.
Wyjątkowa jest także maksymalna czułość. Dzięki wbudowanemu układowi ARM SteelSeries podwoił ją z 5700 dpi do 11 400 dpi i choć jest to raczej ciekawostka do zastosowania w najbardziej zaawansowanych, wielomonitorowych konfiguracjach, i tak robi wrażenie.
Kabel w oplocie standardowo jest dość sztywny.
Sterowniki
W przypadku sterowników do myszki SteelSeries łatwiej byłoby wymienić, czego w nich nie ma, niż opisywać poszczególne opcje po kolei. A właściwie nie przychodzi nam do głowy nic, czego mogłoby w nich brakować. Tak, z początku nieco przytłaczają, ale są po prostu kompletne.
Zacznijmy od tego, że SteelSeries dołącza kilka profili stworzonych przez zawodowych graczy. Bez grzebania w opcjach można się więc poczuć jak gwiazdy sceny „gamingowej”. Ktoś, kto chciałby dostosować działanie sprzętu do własnych upodobań, może to zrobić na wiele sposobów: od nagrania makra poprzez dostosowanie ustawień czułości wybieranych przyciskiem na grzbiecie aż po ustalenie siły przyciągania kątowego, akceleracji pozytywnej, częstotliwości raportowania czy wysokości, od której nie będą rejestrowane ruchy myszy. Profilom można przypisać wybrany program, a pięć z nich da się zapisać w pamięci myszy. Podświetlenie także można dostosować, m.in. rolka, logo i dioda informująca o wybranej czułości mogą mieć inne kolory. Oczywiście, każdy profil może mieć przypisane inne barwy.
Galeria
Testy syntetyczne
Mogłoby się wydawać, że skoro czujnik jest we wszystkich modelach ten sam, wyniki testów syntetycznych powinny być identyczne. Wystarczy jednak spojrzeć choćby na maksymalną czułość (5K – 5040 dpi, modele Corsaira – 5700 dpi, Sensei – 11 400), żeby zrozumieć, że oprogramowanie układowe też ma ogromne znaczenie.
Zacznijmy od pozytywów. Żadna z testowanych przez nas myszek nie wykazywała oznak interpolacji oraz tak zwanego przyciągania kątowego, objawiającego się wygładzaniem ruchów wskaźnika (chyba że po włączeniu odpowiedniej opcji w sterownikach: w przypadku Corsaira jest to Angle Snapping, w przypadku Sensei – Freemove). Zarówno M60, M90, jak i Sensei wolne były także od zjawiska akceleracji (odchyłki były tak niewielkie, że można je uznać za pomijalne), którą jednak można wywołać w sterownikach urządzenia SteelSeries.
Podobną funkcję znaleźliśmy w 5K; niestety, w tym przypadku akceleracja występowała także po zaznaczeniu opcji Off. Co ciekawe, niespecjalnie przeszkadzała nam dość spora, jak się później okazało, akceleracja pozytywna (im szybszy ruch myszy, tym szybciej celownik porusza się po ekranie). Ponadto obiecywana przez producenta częstotliwość raportowania została obcięta o połowę, do 500 Hz, a w sterownikach zabrakło opcji pozwalającej zmienić tę wartość. Problem ten nie dotyczy pozostałych modeli w teście.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedno. Wszystkie myszki wyposażone są w laserowy czujnik Avago ADNS-9500, a ten lubi twarde powierzchnie. Nie oznacza to, oczywiście, że nie można go stosować na podkładkach materiałowych, ale szmacianka musi mieć bardzo gęsty ścieg. Niemniej nawet narzędzie do testowania jakości powierzchni wbudowane w sterowniki myszek Corsaira wyraźnie pokazuje, że do ADNS-9500 – i do laserowych czujników w ogóle – lepszym rozwiązaniem jest twarda powierzchnia.
Czas zabijania
Gry, w których testowaliśmy myszy, to Call of Duty: Modern Warfare 3, Battlefield 3, Quake 3 Arena, StarCraft 2, a także – ze względu na obecność w stawce M90 – Star Wars: The Old Republic.
Corsair M60 – coś dla snajperów
Corsair M60 to myszka, którą stworzono po to, aby dawała przewagę głównie w grach akcji. I trzeba przyznać, że cel został osiągnięty. Kształt jest intrygujący, ale pozwala wygodnie objąć mysz w każdy możliwy sposób (o ile, oczywiście, czujnik będzie na dole, a rolka na górze). Nie do końca gładkie krawędzie, w dodatku w pewnym sensie zawieszone w powietrzu, w niczym nie przeszkadzają, bo dłoń opiera się na łagodnie wyprofilowanych powierzchniach. Matowa, gumowana góra także nie męczy dłoni, a lekko chropowate boki dobrze współgrają z resztą.
Główne przyciski działają cicho i lekko, ale nie na tyle, żeby dochodziło do przypadkowych kliknięć. Rolka stawia wyraźny opór, dzięki czemu w trakcie wciskania „środkowego przycisku” nie następuje niepotrzebny obrót. Zastrzeżeń nie mamy także co do umiejscowienia dwóch dodatkowych przycisków na lewym boku, z których korzysta się wyjątkowo prosto: wystarczy przesunąć kciuk do góry, żeby kliknięcie zostało zarejestrowane. Perfekcyjnie działa również przycisk snajpera, który domyślnie zmniejsza liczbę dpi do wybranej wartości. Jest bardzo sprężysty i na tyle duży, że łatwo przytrzymać go w trakcie dłuższego wyszukiwania ofiary. Jego umiejscowienie też jest całkiem dobre, choć w naszym odczuciu mógłby być delikatnie przesunięty w stronę tyłu.
Nie do końca odpowiada nam ułożenie przycisków do zmiany czułości myszy, bo o ile do pierwszego, zwiększającego liczbę dpi można się dostać bez większego problemu, to drugi jest już zdecydowanie za daleko. (Przyciski te są rozdzielone trzema niebieskimi diodami informującymi o wybranej czułości).
Na siłę można by także przyczepić się do niewielkiej powierzchni zapewniającej podparcie dla kciuka, lecz ogólnie rzecz biorąc, M60 to bardzo wygodna myszka, która daje się bardzo łatwo prowadzić po wyjęciu trzech ciężarków lub nieco spowolnić przy większej czułości po dociążeniu.
Corsair M90 – dla sieciowych zatraceńców
Największą zaletą M90 miały być dodatkowe przyciski pod kciukiem, zapewniające szybki dostęp do licznych dodatkowych zdolności, które w MMO mnożą się z każdą kolejną godziną spędzoną w grze. Jednak odległość między najbardziej wysuniętym do przodu przyciskiem a ostatnim jest naprawdę spora. My nie byliśmy w stanie korzystać z wszystkich dziewięciu. Co więcej, wygodniej było ustawić kciuk nieco z tyłu, przez co w zasięgu było już tylko pięć przycisków. Kiedy przesuwaliśmy kciuk do przodu, mogliśmy dosięgnąć siedmiu, ale po krótkiej chwili byliśmy tak zmęczeni, jakbyśmy biegali równie dużo jak bohater na ekranie monitora.
Nie przemawia do nas także zróżnicowanie wyglądu przycisków. Doskonale rozumiemy zamysł, ale takie rozwiązanie wymaga nauki. Wyśmiewana przez Corsaira Naga może i wygląda, jak gdyby przyklejono do niej klawiaturę z telefonu, ale dzięki regularności łatwo jest ten system ogarnąć, ponadto da się praktycznie z marszu operować sześcioma dodatkowymi przyciskami, a przejście na dziewięć jest tylko kwestią czasu (operowanie 12 wymaga zmiany położenia dłoni, co uważamy za nieergonomiczne). Co więcej, jeden z dolnych przycisków działał dość ciężko, jakby pozostawiono mu zbyt mało miejsca, a wszystkim brakowało sprężystości znanej chociażby z M60.
Niewygodne jest także ułożenie tych, które służą do zmiany czułości. Szybkie przełączanie między różnymi ustawieniami dpi jest po prostu niemożliwe, szczególnie że przyciski sprawiają wrażenie dość twardych. M90 jest w dodatku stosunkowo ciężka, dlatego nie można je polecić graczom lubiącym szaleńcze rajdy po całej powierzchni podkładki.
Qpad 5K – zwinny gigant
Qpad 5K to myszka, która urzeka swoją prostotą – w dobrym tego słowa znaczeniu. Podłącza się ją do komputera, kładzie na niej dłoń, która niemal naturalnie wpasowuje się w zagłębienia, i na kilka godzin zapomina o całym świecie w trakcie sesji w ulubionej grze. Niestety, pomimo że gryzoń urzekł nas swoimi kształtami, świetnie wyważonymi przyciskami, bardzo dobrym ślizgiem, jak i przeciwpoślizgowym, niewywołującym nadmiernej potliwości dłoni wykończeniem, nie jest bez wad.
Największym problemem jest ułożenie znajdujących się na grzbiecie przycisków do zmiany czułości. O ile do pierwszego, umieszczonego bliżej rolki, można sięgnąć bez większego wysiłku, o tyle wciśnięcie drugiego bez zmiany ułożenia całej dłoni wymaga nie lada gimnastyki. Dotyczy to, oczywiście, sytuacji, w której na myszce spoczywa cała dłoń, lecz ponieważ w tym przypadku jest to najwygodniejsze ułożenie, lepszym rozwiązaniem byłoby zbliżenie obydwu przycisków do siebie. To samo można powiedzieć o diodach informujących o wybranej czułości, które zazwyczaj są zasłonięte przez dłoń obejmującą gryzonia.
Zastrzeżeń nie mamy za to co do umiejscowienia dodatkowych przycisków z lewej strony. Co najwyżej wolelibyśmy nieco lepsze podparcie dla kciuka, bo to jedynie delikatne wgłębienie w głównym korpusie i malutka wypustka poniżej.
Po raz kolejny podkreślamy, że Qpad 5K to myszka, którą pomimo niewielkiej wagi i świetnego ślizgu prowadzi się bardziej jak wyładowaną po brzegi ciężarówkę niż sportowy samochód. Przyczyną jest spory rozmiar, szczególnie szerokość, oraz to, że najwygodniej jest objąć korpus całą ręką. Jest to więc idealny gryzoń dla osób o dużych dłoniach oraz tych, które lubią dużą czułość.
SteelSeries Sensei – mów mu: mistrzu
SteelSeries Sensei, tak jak już zdążyliśmy wspomnieć na pierwszej ze stron poświęconych temu gryzoniowi, to prawdziwa wyścigówka. Jest to najniższa i najlżejsza myszka z całej stawki, dzięki czemu idealnie prowadzi się ją w trakcie zabawy w bardzo dynamicznych grach. Ponadto, pomimo kontrowersyjnego wykończenia, bardzo pewnie leży w dłoni i doskonale sprawdza się niezależnie od tego, jak się ją chwyci, choć wydaje się, że najlepiej trzymać ją palcami. Dla posiadaczy dużych dłoni i osób, które preferują całkowite oparcie ręki na grzbiecie, urządzenie może być nieco za niskie.
Bardzo dobrze umieszczone są boczne przyciski: znajdują się w zasięgu kciuka. Musimy jednak wspomnieć o tym, że na początku użytkowania zdarzało nam się przypadkowo aktywować przyciski po drugiej stronie gryzonia i minęło trochę czasu, zanim znaleźliśmy odpowiednie ułożenie dla palca serdecznego. Przyzwyczajenia wymaga także górna powierzchnia myszy. Wbrew pozorom nie jest specjalnie śliska, ale powoduje nieco mocniejsze pocenie się dłoni niż mieszanki plastiku i gumy, jakie można spotkać w wielu produktach tego typu, choćby na bokach tego. Jednak błyszczącą powierzchnię gryzonia SteelSeries zdecydowanie najłatwiej utrzymać w czystości.
Świetny jest za to wyświetlacz, a także oprogramowanie układowe. Wciśnięcie rolki to akceptacja wyboru, przycisk do zmiany czułości powoduje cofnięcie czynności, a obracanie rolki pozwala przeglądać opcje, np. z dala od domu i sterowników dobrać najważniejsze parametry do warunków na polu walki. Warto wspomnieć również o podwójnej roli podświetlenia, którego kolor może informować o tym, który profil jest aktywny.
Podsumowanie
Czy więcej niż 200 zł za myszkę to ekstrawagancja? Naszym zdaniem – nie. Napiszemy to ponownie: jeżeli dłoń spędza na myszce kilka, a niekiedy nawet kilkanaście godzin dziennie, to warto wybrać coś, co zapewni zarówno maksymalną wygodę, jak i odpowiednią frajdę. Niestety, drogie niekoniecznie oznacza najlepsze, o czym przekonał nas przykład M90.
Corsair wkroczył na rynek urządzeń wskazujących z kilkoma dobrymi pomysłami. Firma od razu sięgnęła po bardzo dobry czujnik laserowy, zastosowała bardzo dobre materiały i stworzyła całkiem udane sterowniki. Niestety, nie ustrzegła się przed błędami. W M90 największym problemem są dodatkowe przyciski, które przecież miały być największym atutem myszki. Operowanie nimi w teorii powinno być łatwe i przyjemne, w praktyce jednak okazało się dość problematyczne i irytujące. Niemniej uważamy, że M90 brakuje naprawdę niewiele do tego, żeby stała się sennym marzeniem miłośników MMO. Wystarczy poprawić działanie dodatkowych przycisków i ponownie zastanowić się nad ich rozstawieniem, dlatego liczymy na to, że Corsair wprowadzi nową, dopieszczoną wersję.
Nie mamy za to większych zastrzeżeń co do M60, którą uważamy za bardzo udaną propozycję dla wszystkich miłośników strzelanek. Precyzja, przycisk snajpera, wyjmowane ciężarki, możliwość zapisania ustawień w pamięci myszy, intrygujący wygląd – tym żaden nie pogardzi.
Tymczasem Qpada 5K gorąco polecamy wszystkim osobom o dużych dłoniach, które lubią, kiedy ręka niemal całkowicie spoczywa na myszce. Jednak choć tester woli opierać ją na grzbiecie tylko częściowo (claw grip), trudno mu było rozstać się z 5K. Specyficznie wyprofilowane boki naprawdę zdają egzamin i pozwalają odpocząć dłoni.
Naszym faworytem jest Sensei, której precyzja pozwala przejąć inicjatywę na polu walki i która zapewnia podobną radość z użytkowania jak model Cyborg R.A.T 9. Mamy na myśli dobrą zabawę nie tylko podczas gry, ale też w trakcie przygotowań. Mnogość opcji dostępnych poprzez panel na spodzie z początku nieco przytłacza, ale daje tyle samo frajdy co koparka trzylatkowi siedzącemu w piaskownicy. Dlatego myszka SteelSeries Sensei otrzymuje od nas wyróżnienie. To, że jest uzasadnione, pokazuje także popularność tego modelu w naszej redakcji.
Do testów dostarczył: Corsair
Cena w dniu publikacji (z VAT): 250 zł
Do testów dostarczył: Corsair
Cena w dniu publikacji (z VAT): 280 zł
Do testów dostarczył: Qpad
Cena w dniu publikacji (z VAT): 240 zł
Do testów dostarczył: SteelSeries
Cena w dniu publikacji (z VAT): 260 zł