Titan to smartfon z Windows Phone 7.5, a Sensation XL to „androidofon”. Rzut oka na poniższą tabelkę pozwoli lepiej uświadomić sobie stopień podobieństwa. W praktyce są to te same urządzenia (w środku znajduje się prawdopodobnie taka sama płytka drukowana), o takich samych parametrach i tylko odrobinę różnych obudowach (o czym przeczytacie na dalszych stronach). Co da takie porównanie? Przede wszystkim ma ono na wskazać punkt odniesienia dla nowej wersji Windows Phone o nazwie Mango. Jak dobrze system ten radzi sobie z zarządzaniem akumulatorem? Jaka jest jego szybkość działania na tle najlepszych odmian Androida? Co umie, a czego jeszcze nie – i jak to wygląda na tle konkurencji? Z którym z tych urządzeń było nam trudniej rozstać się po zakończeniu testów, a w praktyce – który system bardziej przypadł nam do gustu? Sposób, w jaki HTC wprowadza nowe produkty na rynek, pozwala w miarę obiektywnie ocenić Windows Phone i to, jak sobie radzi w batalii z innymi systemami.
HTC Titan | HTC Sensation XL | |
---|---|---|
System operacyjny | Windows Phone 7.5 Mango | Android 2.3 + SenseUI |
Wymiary | 70,7 mm × 131,5 mm × 9,9 mm | 70,7 mm × 132,5 mm × 9,9 mm |
Masa | 160 g | 162,5 g |
Przekątna ekranu | 4,7 cala, S-LCD (PVA) | 4,7 cala, S-LCD (PVA) |
Rozdzielczość ekranu | 800 × 480 | 800 × 480 |
Pojemność akumulatora | 1600 mAh | 1600 mAh |
SoC | Qualcomm Snapdragon MSM8255, 1,5 GHz | Qualcomm Snapdragon MSM8255, 1,5 GHz |
GPU | Adreno 205 | Adreno 205 |
RAM | 768 MB | 768 MB |
Pamięć wbudowana | 16 GB | 16 GB |
Dodatkowe karty pamięci | brak | brak |
Aparat | 8 MP z tyłu, autofokus, dwie diody LED, 1,3 MP z przodu | 8 MP z tyłu, autofokus, dwie diody LED, 1,3 MP z przodu |
HTC Titan
Nazwa tego urządzenia wzięła się z jego wymiarów. Jeżeli pominiemy Samsunga Galaxy Note, który trudno nazwać smartfonem, to okazuje się, że HTC Titan ma największą wśród smartfonów przekątną, aż 4,7 cala. Nawet wydaje nam się, że to nieco zbyt dużo, bo trzeba mieć naprawdę duże dłonie, aby dało się go wygodnie obsługiwać jedną, a u większości kciuk jest zbyt krótki, aby mógł dosięgnąć górnej lub dolnej krawędzi ekranu. Oczywiście, można się do tego przyzwyczaić, a osoby obdarzone przez naturę wyjątkowo długimi palcami poradzą sobie nawet bez pomocy drugiej ręki, ale stanowczo nie jest to sprzęt dla wszystkich. Producenci szukają górnej granicy rozmiaru ekranów w swoich urządzeniach, która zapewni jako taką przenośność, i wygląda na to, że ją znaleźli. Przekątna 4,7 cala to absolutne maksimum i powyżej tej granicy mamy do czynienia raczej z tabletofonami, a nie smartfonami.
Titan kontynuuje tradycję firmy polegającą na wykorzystywaniu w obudowach dużych ilości aluminium. Prawie cała tylna klapka to jeden kawałek tego lekkiego metalu, który ustępuje miejsca plastikowi tylko tam, gdzie to konieczne, czyli w okolicach anten. Przydaje to urządzeniu solidności i na pewno ucieszy miłośników marki oraz osoby, które lubią mieć pod ręką coś, czym można by się obronić przed napastnikami ;) Spasowanie elementów plastikowych i metalowych jest niezłe i nic nie trzeszczy.
Przyciski są rozmieszczone w bardzo tradycyjny sposób i nie mieliśmy większych zastrzeżeń co do ich działania. Pod ekranem znajduje się wymagany przez Microsoft zestaw trzech funkcyjnych, czyli „wstecz”, „Windows” i „szukaj”. Są dotykowe, mają sporą powierzchnię i niezłą czułość. Na prawej krawędzi umieszczono duże przyciski regulacji głośności oraz dwustopniowy aparatu (również wymagany przez specyfikację Windows Phone). Wyjście słuchawkowe i przycisk odblokowywania urządzenia znajdują się na górnej krawędzi i również nie stwarzają żadnych problemów. Port mikro-USB trafił na lewą krawędź. Poza tym na obudowie można wypatrzyć sporą soczewkę aparatu w towarzystwie dwóch diod LED i pojedynczego głośnika. Łatwo przyzwyczaić się do rozmieszczenia poszczególnych elementów, bo znajdują się one w bardzo standardowych miejscach.
Konstrukcja obudowy jest podobna jak w HTC Sensation, nie zaś „jednokawałkowa”, która jest nierozerwalnie złączona z wyświetlaczem (jak w Desire S). Można swobodnie zdjąć aluminiowy tył po wciśnięciu przycisku na dolnej krawędzi urządzenia. Jak to zwykle bywa w przypadku aluminiowych smartfonów HTC, na plastikowych częściach tylnej klapki widać małe dziurki, pod którymi znajdują się styki anten komunikacyjnych. Akumulator Titana ma pojemność 1600 mAh, a jego wyjęcie udostępnia miejsce, w które można wsunąć kartę SIM. Zabrakło miejsca na kartę microSD, w końcu Windows Phone'y „nie potrzebują” jej ;)
HTC Sensation XL
Podobieństwo Sensation XL do Titana jest uderzające. Rodzinne koneksje zdradza rozmiar i masa sprzętu, które są prawie identyczne. Obudowa również jest wykonana głównie z aluminium i ma drobne, plastikowe wstawki w górnej i dolnej części tyłu, ale jej kształt jest trochę bardziej obły, dzięki czemu Sensation XL leży w dłoni odrobinę wygodniej. Kolorystyka urządzenia też jest inna, mniej „poważna”, głównie dzięki białym plastikom i czerwonemu logo Beats Audio na jednym z plastikowych elementów. Teoretycznie smartfon ten jest kierowany do młodych użytkowników, którzy lubią słuchać muzyki, więc trochę „lżejszy” wygląd i logo producenta sprzętu audio są jak najbardziej wskazane. Niestety, z jakiegoś powodu nasz egzemplarz testowy miał drobne problemy ze spasowaniem elementów: plastiki wyraźnie skrzypiały przy jakimkolwiek nacisku, co nie powinno się zdarzać w produkcie tej klasy.
Rozmieszczenie przycisków i złączy jest prawie identyczne jak w Titanie, ale także pod tym względem można znaleźć pewne różnice. Na przykład z jakiegoś powodu zrezygnowano ze spustu „migawki”. Poza tym wydało nam się, że przyciski regulacji głośności działają trochę bardziej „gumowo” i trudniej wyczuć moment zadziałania, co powoduje, że korzysta się z nich trochę mniej wygodniej. No i pod ekranem znajdują się cztery przyciski systemowe, a nie trzy, co jest związane, oczywiście, z zainstalowanym systemem operacyjnym.
Od środka XL również wygląda bardzo podobnie do Titana: ten sam akumulator, takie samo rozłożenie elementów, w tym styków i złączy, itd. To potwierdza, że pod warstwą plastiku jest dokładnie taka sama płytka drukowana. Na dodatek Sensation XL tak samo jak bliźniak nie został wyposażony w slot na karty microSD, który mimo dużej ilości wybudowanej w urządzenie pamięci byłby mile widziany.
Windows Phone o smaku Mango
O Windows Phone pisaliśmy obszerniej już dwa razy (tu i tu). Ostatnia duża aktualizacja systemu, o nazwie Mango, przyniosła sporo zmian i ma zrównać system Microsoftu (przynajmniej pod względem funkcjonalności) z konkurencją. Jak wypada w codziennym użyciu na tle smartfona z Androidem (a dokładniej: z Androidem i Sense UI)? Czy zostały usunięte jego bolączki? Czy jest jeszcze coś, co należy poprawić, i dla kogo jest to produkt?
Mango to druga większa aktualizacja Windows Phone 7 (pierwsza nazywała się NoDo i wprowadziła m.in. obsługę funkcji „kopiuj-wklej”). Najważniejszą zmianą jest dodanie wielozadaniowości, a mówiąc precyzyjniej: udostępnienie jej twórcom oprogramowania, bo niezbędne mechanizmy były obecne w systemie od samego początku. Sposób przełączania się między programami nie jest zbyt odkrywczy. Po przytrzymaniu przycisku „wstecz” wyświetla się przewijana na boki lista miniaturek uruchomionych i zamrożonych aplikacji. Użytkownik nie ma możliwości ręcznego zamykania procesów działających w tle, przez co po pewnym czasie takiego przełączania się lista robi się długa i coraz trudniej znaleźć na niej akurat ten, który właśnie jest potrzebny. Początkowo podobny problem miał Android 3.0, ale jedna z ostatnich aktualizacji dodała możliwość szybkiego zamykania zbędnych procesów (bez konieczności instalowania dodatkowych menedżerów zadań). Rozwiązanie trochę przypomina Androida w wersjach 1.x i 2.x (w Androidzie 3.x i 4.x wygląda to inaczej), w których trzeba przytrzymać przycisk z symbolem domu, aby wyświetliła się lista ikonek przedstawiających uruchomione programy. Ale działa to nieźle, bez większych zgrzytów, choć „X” zamykający na stałe dany program byłby pomocny.
Następna ważna zmiana zaszła w przeglądarce internetowej. Otóż dostała ona nowszą wersję silnika JavaScript i ogólnie zwiększyła się jej wydajność. Usunięto problem poszarpanych czcionek. Poza tym w końcu jest tak, że gdy przeglądarka działa w poziomym ustawieniu, nadal jest widoczny pasek adresu, dzięki czemu nie trzeba przekręcać smartfona i wracać do pionowego, aby wpisać adres następnej strony, którą chce się odwiedzić. Niestety, ten program mimo poprawek i bardzo dużej płynności działania jest raczej najsłabszą stroną Windows Phone. Brakuje w nim wielu opcji, niektóre witryny nie zawsze są renderowane w pełni poprawnie, często czcionki mają dziwne rozmiary, nie ma obsługi Flasha, HTML 5 ani Silverlight. Zapewnia tylko najbardziej podstawową funkcjonalność i kompatybilność i nie może się pod tym względem równać z Androidem czy iOS.
Z punktu widzenia polskiego użytkownika bardzo ważną zmianą jest dodanie polskojęzycznej wersji systemu, co oznacza również, że można wstawiać polskie znaki. Poza tym wreszcie da się w naszym kraju bezproblemowo instalować aplikacje z Marketplace. Niestety, nie oznacza to, że otrzymaliśmy pełną funkcjonalność tego systemu. Nadal nie mamy dostępu do usługi Zune Pass, mechanizm sterowania głosem nie rozpoznaje języka polskiego, wciąż nie działa funkcja Bing Search, gdy region jest ustawiony na Polskę, a wbudowany program z mapami nie umie nawigować po tutejszych drogach. Szczególnie dotkliwy jest ostatni problem: w Windows Phone ta funkcja jest dostępna wyłącznie po kupieniu odpowiedniego programu (wyjątkiem są smartfony Nokii).
Nastąpiło też sporo mniejszych zmian. Na przykład znany już koncentrator, który integruje listę kontaktów z Facebookiem, Twitterem i innymi funkcjami społecznościowymi, doczekał się możliwości tworzenia grup kontaktów. W sumie nic odkrywczego, ale w tym przypadku grupa działa też jak swego rodzaju filtr informacji. Jeśli na przykład zostanie utworzona grupa Rodzina, w której umieści się członków swojej rodziny, to ustawienie jej jako aktywnej spowoduje, że w zakładce co nowego będą wyświetlane aktualizacje statusów, facebookowe „lajki” itp. dotyczące wyłącznie należących do tej grupy osób.
Narzędzie obsługujące wiadomości tekstowe zostało ściśle zintegrowane z niektórymi komunikatorami, m.in. z Facebookowym czatem. Jeśli użytkownik ustawi siebie jako dostępnego i osoba, do której będzie chciał coś napisać, ma konto na Facebooku czy w innym komunikatorze, to zamiast wiadomości SMS będzie mógł wysłać wiadomość przy użyciu komunikatora. Wiadomości są wyświetlane w wątkach i system sortuje je według czasu wysłania niezależnie od wykorzystanego protokołu. Okazuje się to niekiedy bardzo wygodne i trochę przypomina rozwiązanie zastosowane w MeeGo.
Program do zarządzania pocztą wzbogacił się o funkcję łączenia skrzynek pocztowych, dzięki czemu w jednym miejscu można przeglądać wiadomości przychodzące na wszystkie konta. Działa to podobnie jak w iOS i w ten sposób Microsoft wyprzedził Google'a, który w Androidzie nadal oddziela Gmaila od reszty skrzynek pocztowych, przez co trzeba korzystać z dwóch różnych narzędzi.
Teoretycznie niewielką zmianą, ale bardzo przydatną i potrzebną jest pojawienie się przycisku z lupą. Wciśnięcie go powoduje przeniesienie do szybkiego wyszukiwania programów. W innych systemach podobne wyszukiwarki są dostępne już od dość dawna, choć w praktyce nie korzysta się z nich zbyt często, bo przeważnie można tam dowolnie przestawiać najczęściej używane ikonki i na jednym ekranie mieści się znacznie więcej skrótów niż na ekranie smartfona z Windows Phone, dzięki czemu to, co dla użytkownika najważniejsze, znajduje się zawsze pod ręką. Microsoft zdecydował się na przewijaną pionowo alfabetyczną listę i po pewnym czasie oraz doinstalowaniu kilkunastu pozycji ciągłe przewijanie jej może być uciążliwe. Teoretycznie można przypiąć wybrany program do głównego pulpitu jako kafelek, ale trzeba pamiętać o tym, że na jednym ekranie mieści się tylko osiem kafelków, co po pewnym czasie zniechęca do dodawania dalszych, bo znowu trzeba się nieźle naprzewijać, aby coś znaleźć i uruchomić. Taka podręczna wyszukiwarka całkiem nieźle rozwiązuje problemy interfejsu Windows Phone z dużą liczbą skrótów.
Warto jeszcze wspomnieć, że Mango dodało do Windows Phone możliwość przestawienia go w tryb udostępniania połączenia 3G urządzeniom połączonym z nim przez Wi-Fi. Lepiej późno niż wcale. Ale Android i iOS też nie miały tej funkcji od samego początku.
Drobnych aktualizacji doczekały się programy z pakietu Office, jednak zarówno Word, jak i Excel nadal są trochę ograniczone pod względem funkcjonalności. Została dodana możliwość synchronizowania dokumentów tworzonych za pomocą Office 365, ale wciąż nie ma żadnej sensownej funkcji kopiowania dokumentu tekstowego, arkusza kalkulacyjnego czy pliku PDF do pamięci urządzenia. Aby móc edytować dokument, który został stworzony na komputerze, trzeba go wysłać do siebie mejlem i odebrać załącznik w smartfonie albo skorzystać ze SkyDrive'a, z którego urządzenie z Windows Phone skopiuje wszystkie dokumenty automatycznie. Synchronizacja z danymi znajdującymi się w chmurze jest nawet wygodna, ale... nawet Apple umożliwia zsynchronizowanie dokumentów tekstowych z pamięcią iPada czy iPhone'a przez kabel...
... a wszystko to przez Zune. Konieczność używania iTunes do obsługi i synchronizacji danych z urządzeniami marki Apple wzbudza wiele kontrowersji, ale iTunes wygląda przy Zune jak cud techniki, jakieś megazaawansowane oprogramowanie. Oba narzędzia wprowadzają duże ograniczenia, jeśli chodzi o to, jakie pliki muzyczne i wideo można skopiować do pamięci urządzenia, ale w przypadku Apple'a można synchronizować pliki przeznaczone dla zainstalowanych w smartfonie/tablecie programów. Jeśli zainstalowany jest niestandardowy odtwarzacz filmów czy edytor tekstu, to bez problemu można przekopiować plik tekstowy, a nawet plik MKV z filmem. W Zune nie ma czegoś takiego jak synchronizacja plików danego programu i jesteśmy na zawsze ograniczeni do tego, co umie otworzyć i odtworzyć Zune, a nie ma tego, niestety, zbyt dużo:
Mimo wszystko Zune i proces synchronizacji danych generalnie okazują się wygodne, o ile prowadzi się całą bibliotekę multimediów z myślą o tym oprogramowaniu. Jeśli jednak ktoś lubi muzykę w formacie FLAC czy filmy w plikach MKV... to nie polubi Zune i nigdy nie będzie miał możliwości odtworzenia takich plików na swoim smartfonie. Na dodatek Zune nadal nie oduczył się zmniejszać rozdzielczości filmów bez pytania. Teoretycznie sprzęt z Windows Phone pozwala odtwarzać pliki wideo o rozdzielczości 720p, ale Zune – nie, bo w czasie synchronizacji „w locie” zmienia rozdzielczość na 800 × 480. Zune to obok przeglądarki i braku nawigacji po Polsce największy mankament Windows Phone. Jest to bardzo ograniczone oprogramowanie (nawet bardziej niż iTunes!) i wymaga rozbudowy, np. po to, aby nie trzeba było wysyłać PDF-ów do samego siebie...
Wyświetlacz
Sensation XL i Titan mają największy wyświetlacz wśród smartfonów (ma on o 0,05 cala większą przekątną niż ekran Samsunga Galaxy Nexus). Na pierwszy rzut oka robi on ogromne wrażenie. Jest to matryca typu Super LCD, więc jej właściwości są już nam znane od dość dawna, bo HTC korzysta z tej techniki w wielu swoich smartfonach. Zapewnia dobre odwzorowanie kolorów i bardzo dobre kąty widzenia: nawet gdy na ekran patrzy się pod skrajnie dużym kątem, obraz niewiele traci na kontraście i jasności. Co ciekawe, mimo że oba urządzenia mają ekran tego samego typu, wygląda na to, że w każdym z nich jest on nieco inaczej skalibrowany, przez co kolorystyka obrazu jest odrobinę różna. Niestety, wzrostowi rozmiarów i niezłej technice nie towarzyszy wzrost rozdzielczości, co po pewnym czasie zaczyna przeszkadzać. Obrazowi brakuje ostrości i czytelności charakterystycznej dla smartfonów z ekranami o większej gęstości upakowania pikseli – po prostu wygląda, jakby był lekko rozciągnięty. Najbardziej przeszkadza to w czasie przeglądania stron internetowych. Pomimo dużej przekątnej przy domyślnej wielkości strony nie da się wygodnie czytać tekstu i trzeba powiększać wybrany fragment. Połączenie prawie 5-calowej przekątnej z rozdzielczością 800 × 480 nie było najlepszym pomysłem, bo dodatkowy cal nie zapewnia proporcjonalnie większej wygody użytkowania.
Akumulator
Od czego zależy czas działania smartfona? Przede wszystkim od pojemności akumulatora. Główni pożeracze prądu to wyświetlacz i moduły komunikacji bezprzewodowej (3G i GPS, bo Wi-Fi jest dużo oszczędniejsze). Zaraz za nimi – procesor. Ale nie bez znaczenia jest też wykorzystany system operacyjny i jego optymalizacja. HTC Titan i Sensation XL różnią się tylko tym ostatnim, co daje pole do małej analizy. Przede wszystkim widać wyraźną różnicę w czasie, jaki można poświęcić na rozmowy, zanim akumulator zacznie zgłaszać niedostatek energii: Titan zapewnia aż 90 minut mniej. Niestety, skrypt, który wykorzystujemy w testach czasu surfowania przez Wi-Fi, nadal nie działa w urządzeniach z Windows Phone 7, ale wrażenia użytkowe podpowiadają nam, że i tym razem urządzenie z systemem Microsoftu rozładowywało się trochę szybciej.
Do testów akumulatora dołączyliśmy trzeci, który polega na pozostawieniu odtwarzającego muzykę smartfona z podłączonymi słuchawkami i aktywną synchronizacją poczty przez sieć 3G. Jego zadaniem jest dać trochę szerszy obraz tego, jak sprzęt radzi sobie z zarządzeniem energią w stanie spoczynku i przy umiarkowanym obciążeniu. Wygląda na to, że Windows Phone lepiej radzi sobie z oszczędzaniem prądu w takich sytuacjach. Praktyka potwierdza poniższe słupki i cyferki: Titan wymagał częstszego ładowania, gdy urządzenia były wykorzystywane dość intensywnie, natomiast Sensation XL szybciej się rozładowywał, gdy oba były pozostawione same sobie. Pokazuje to, że system faktycznie ma spore znaczenie i że zarówno w Androidzie, jak i Windows Phone jest jeszcze co poprawiać.
Oba „tytaniczne” smartfony HTC są typowym przykładem pewnego smartfonowego paradoksu: większy wyświetlacz wykorzystuje się głównie po to, aby poprawić wrażenia użytkowe związane z obsługą multimediów i przeglądaniem internetu, ale w praktyce oznacza to, że trzeba patrzeć przy tym na zegarek, bo energia akumulatora niknie w oczach. Przypomina to samochody z dużymi silnikami: fajnie jest mieć dużo koni pod maską i słyszeć wydobywający się spod niej piękny pomruk, ale przy obecnych cenach paliw każde wciśnięcie pedału gazu oprócz euforii wywołuje obraz kurczącego się portfela. No cóż, coś za coś. Aby smartfony z tak dużymi wyświetlaczami naprawdę miały rację bytu, potrzebna jest jakaś mała rewolucja na polu energooszczędności wyświetlaczy.
Rozmowy, zasięg, łączność
Czy HTC udało się w końcu rozwiązać problemy związane z łącznością w swoich smartfonach o aluminiowych obudowach? Krótko mówiąc – nie. Titan i Sensation XL cierpią na dokładnie tę samą dolegliwość, co m.in. Sensation i Desire S: jeśli zasłoni się plastikowe części z tyłu, to siła sygnału sieci komórkowej czy Wi-Fi mocno spadnie. Jednak tym razem problem jest mniej widoczny za sprawą wymiarów sprzętu. Po prostu nie jest łatwo zasłonić dłonią całą plastikową powierzchnię, za którą są ukryte anteny.
Przez oba rozmawia się trochę... dziwnie. Mimo że trzyma się je przy uchu w miarę wygodnie (Sensation XL odrobinę wygodniej ze względu na trochę bardziej obłe kształty obudowy), to i tak dłuższa rozmowa potrafi trochę zmęczyć. Przy takich wymiarach przydatne byłoby lekkie wykrzywienie powierzchni ekranu, takie jak w Nexusie S albo Samsungu Galaxy Nexus. Poza tym zauważyliśmy, że oba urządzenia wymagają, aby mówić odrobinę głośniej niż zwykle – są dość długie i mają mikrofon na dolnej krawędzi, co powoduje, że znajduje się on stosunkowo daleko od ust.
Powyższy wynik jest średnią z dwóch serii siedmiu pomiarów wykonywanych w ustalonych miejscach miasta o różnych porach dnia i ma on stosunkowo dużą powtarzalność. Mimo to wykresu nie należy traktować jako ostatecznego wyznacznika siły anteny. Ze względu na charakter prób, zmieniające się warunki i niemożliwą do oszacowania niepewność pomiarową wbudowanych w smartfony układów, które odczytują te informacje, jest to raczej ogólna wskazówka niż dane „naukowe”.
Aparat i kamera
Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że Sensation XL i Titan mają dokładnie tę samą matrycę aparatu i optykę. Świadczy o tym zarówno wygląd aparatu, jak i jakość zdjęć. Za to zupełnie inaczej wygląda i spisuje się oprogramowanie sterujące. W obu przypadkach maksymalna rozdzielczość zdjęć to 3264 × 2448. Oba aparaty zostały wyposażone w dwie dodatkowe diody LED, które dają całkiem sporo światła. Nie zabrakło również autofokusu. Jakość obrazu przywodzi na myśl HTC Sensation: jest sporo lepsza od tego, co do tej pory zapewniały aparaty w smartfonach HTC, ale trochę gorsza od czołówki. Po części jest to zasługa tego, że oprogramowanie nie przesadza jak kiedyś z redukcją szumów i wyostrzaniem. Oczywiście, zdjęcia nadal są modyfikowane, ale mniej nachalnie. W Sensation XL mamy pod ręką kilka szybkich efektów, za pomocą których można wyedytować zdjęcia, kilka predefiniowanych ustawień, funkcję wykrywania twarzy i parę innych standardowych.
Gdzieś znikły bardziej zaawansowane ustawienia, które za to ma Titan, takie jak wybór ISO i zmiana sposobu mierzenia ekspozycji. Jakość zdjęć jest podobna, ale oprogramowanie Titana ma czasem skłonność do kompletnie chybionego doboru balansu bieli (szczególnie gdy scena jest oświetlona źródłami światła o różnej temperaturze barwowej), co widać na jednej z fotografii testowych. Ogólnie aparaty w obu urządzeniach spisują się bardzo podobnie i nie ma większych powodów do narzekań. Oprogramowanie smartfona z Windows Phone ma trochę więcej zaawansowanych funkcji, ale nie ma w nim kilku bardziej „bajeranckich” efektów, takich jak HDR, które występują w androidowym odpowiedniku.
Warto jeszcze wspomnieć o różnicach w sposobie kopiowania fotografii z pamięci smartfona na dysk. W Sensation XL, jak w każdym smartfonie z Androidem, można połączyć się z komputerem albo w trybie pamięci masowej, w którym smartfon zachowuje się jak pamięć USB, albo w trybie MTP, w którym można synchronizować zdjęcia przy użyciu odpowiedniego oprogramowania. W przypadku Titana, jak już zapewne wiecie, jest do tego wykorzystywany Zune. Podłączenie smartfona do komputera automatycznie powoduje synchronizowanie nowych zdjęć i przesłanie ich do wcześniej określonego katalogu na nośniku komputera. System można też skonfigurować w taki sposób, że pliki będą synchronizowane bez podłączania sprzętu do komputera: wystarczy, że jest podłączony do sieci domowej i leży bezczynnie od jakiegoś czasu. Wtedy Zune pyta go, czy ma jakieś nowe zdjęcia, i w razie czego kopiuje je. Można też ustawić ich automatyczną synchronizację z kontem SkyDrive i przechowywać je w „chmurze”. Jednak z iPada czy iPhone'a można skopiować zdjęcia bez żadnego dodatkowego oprogramowania.
Moduł nagrywania wideo też jest taki sam, a oprogramowanie – i tym razem różne. Oba urządzenia radzą sobie z rejestrowaniem filmów o rozdzielczości 1280 × 720 w 25 kl./s, a pakowane są one do plików MP4. I tutaj podobieństwa się kończą. Podstawowa różnica dotyczy jakości obrazu. Klipy nagrane Titanem wyglądają sporo lepiej, co jest zapewne zasługą znacznie mniejszego stopnia kompresji: średnia przepływność pliku to niecałe 10 Mb/s, a w przypadku Sensation XL wynosi ona zaledwie 5,2 Mb/s. Różnica jest naprawdę widoczna gołym okiem. Na dodatek Titan został wyposażony w mechanizm ciągłego autofokusu, którego brakuje w XL-u. Potencjał kamery w androidowym odpowiedniku Titana został w dużym stopniu zmarnowany przez ograniczenia oprogramowania. Radzi on sobie na tym polu zaledwie przeciętnie, a spokojnie mógłby dorównać Titanowi.
Warto na chwilę zatrzymać się na braku możliwości nagrywania filmów o rozdzielczości „Full HD” w Titanie. Trzeba pamiętać o tym, że wszystkie smartfony z Windows Phone korzystają z tego samego procesora, a co za tym idzie, mają dokładnie takie same możliwości rejestrowania wideo, bo maksymalna rozdzielczość nagrywania i liczba klatek na sekundę zależą od kodera wideo zintegrowanego z procesorem. Oznacza to, że na razie żaden nie umie nagrać filmu o rozdzielczości 1920 × 1080. Można się zastanawiać, na ile potrzebna jest to funkcja z punktu widzenia użytkownika końcowego i ilu osobom faktycznie mogłoby na niej zależeć, ale niewątpliwie jest to kwestia ważna dla marketingu. Taka, a nie inna koncepcja sprzętowa powoduje, że przez kilka następnych miesięcy czołowe smartfony z Windows Phone nie będą miały tej funkcji, charakterystycznej dla „androidów” z tej samej półki. Jeszcze jedno ograniczenie, na które musi się godzić potencjalny użytkownik.
Multimedia
Omawialiśmy już meandry synchronizacji multimediów ze smartfonem z Windows Phone i to, jak sprzęt sprawuje się na tym polu na tle smartfona z Androidem, więc teraz będzie trochę krócej. Androidowy odtwarzacz filmów HTC rozwija się i dostał obsługę (choć jeszcze odrobinę problematyczną) plików MKV, dzięki czemu od razu po wyjęciu z pudełka sprzęt radzi sobie z większością plików wideo, łącznie z używającymi kodeków Xvid i DivX (które mogłyby już odejść na emeryturę ;)). Jak już wspominaliśmy, w przypadku Titana jesteśmy ograniczeni do najbardziej podstawowych formatów wideo i nie da się tego w żaden sposób obejść.
A jak ogląda się filmy na tak dużych ekranach? Dobrze, choć czuje się zbyt małe upakowanie pikseli, szczególnie w przypadku napisów. W obu testowanych urządzeniach przydałby się też nieco lepszy wbudowany głośnik. Jest przyzwoity, ale – no właśnie – tylko jeden.
W przypadku odtwarzania muzyki dochodzi cały szum związany z Beats Audio. W końcu Sensation XL pretenduje do miana telefonu „muzycznego” i w połączeniu z przeznaczonymi specjalnie do niego słuchawkami ma zachwycić każdego miłośnika muzyki. Jak to działa w praktyce?
Podłączenie jakichkolwiek słuchawek powoduje aktywowanie w oprogramowaniu odtwarzacza odpowiedniego profilu korektora. Nie da się go wyłączyć, zmienić jego ustawień ani w jakikolwiek inny sposób dostosować do swoich upodobań. Jedyne, co można zrobić, to przełączyć się z profilu Beats Audio na profil HTC, ale brzmi on sporo gorzej. Pozostajemy więc z „audiosmartfonem”, który ma domyślnie włączony korektor muzyki, jednak niedający się wyłączyć ani przestawić. Na szczęście brzmi to całkiem dobrze i przyjemnie dla ucha. Dźwięk jest dynamiczny, separacja instrumentów – niezła, ogólna jakość – zadowalająca, choć widać, że dźwięk jest lekko podkolorowany, dlatego wielbiciele jak najbardziej czystego i analitycznego brzmienia nie mają czego tutaj szukać. Jest więc dobrze... ale wydaje nam się, że znalazłoby się na rynku kilka smartfonów o lepszej jakości wyjścia słuchawkowego, w których na dodatek można wyłączyć lub ręcznie ustawić korekcję brzmienia.
Ale, ale... Do Sensation XL są przeznaczone specjalnie przygotowane słuchawki nauszne, które w połączeniu ze wspomnianym specjalnym profilem korektora mają dawać niezapomniane wrażenia w czasie odsłuchu ulubionych utworów. I faktycznie, doznania były niezapomniane: długo nie zapomnimy sieczki, którą te słuchawki robią z dowolnego utworu. Jedyne, co w nich słychać, to bas – wylewający się, słabo kontrolowany, mało dynamiczny, który może się spodobać chyba tylko zagorzałym technomaniakom. Nie jest trudno znaleźć sprzęt, który gra gorzej, ale brzmienie urządzenia HTC zupełnie nie jest warte tego całego szumu, który producent robi wokół niego.
Tymczasem Titan gra bardzo przeciętnie. Dźwięk jest płaski i brakuje w nim życia. Wyraźny jest też niedostatek basu. Oczywiście, nie ma tu mowy o jakichś szumach albo trzaskach, ale na tle Sensation XL czy wielu innych smartfonów ten model wypada blado. Pytanie, czy Sensation XL ma lepszy układ scalony odpowiedzialny za przesyłanie dźwięku do słuchawek, co by szło w parze z jego przeznaczeniem, czy lepsze w porównaniu z Titanem brzmienie to tylko kwestia sztuczek programowych. Żeby się przekonać, trzeba by całkowicie rozebrać oba urządzenia albo posłuchać muzyki z Sensation XL z dezaktywowanymi wszystkimi upiększaczami. Niestety, żadnej z tych rzeczy zrobić nie mogliśmy.
Testy wydajności
W przypadku wydajności nie ma, niestety, zbyt wielu sposobów na porównanie Androida i Windows Phone, bo na system Microsoftu nie został jeszcze przeniesiony żaden z wykorzystywanych przez nas w tym celu programów. Ale i tak takie same podzespoły Titana i Sensation XL pozwalają zobaczyć, gdzie w smartfonowym „łańcuchu pokarmowym” znajduje się Titan, a więc także wszystkie smartfony z Windows Phone.
Podczas gdy większość smartfonów z lepszej półki ma już dwurdzeniowe procesory i układy graficzne nowszej generacji, Microsoft w nowej serii urządzeń z Windows Phone zdecydował się na jednordzeniowy procesor o przyspieszonym zegarze i dość leciwy układ graficzny. Szczególnie widoczne są braki w wydajności graficznej, istotne ze względu na to, że Microsoft chce promować smartfony jako platformę do grania. Ten procesor pomimo przyspieszonych zegarów nie ma większych szans z układami dwurdzeniowymi, a będzie jeszcze gorzej, gdy w modelach z Androidem upowszechni się wersja 4.0 systemu, która lepiej radzi sobie z obsługą wielordzeniowych układów. Oczywiście, ważniejsza od podzespołów i gigaherców jest dobra optymalizacja systemu i to, jak szybko działa, a pod tym względem nie można mieć żadnych zastrzeżeń do jakiegokolwiek smartfona z Windows Phone. Mimo to rynek, w tym konkurencja, wymusza pewne rzeczy i jeśli chce się sprzedawać tego typu sprzęt za ponad 2 tys. zł (a tyle kosztują nowe modele z tym systemem, takie jak HTC Titan), to powinien on mieć w środku coś adekwatnego do oferty konkurencji w zbliżonej cenie.
Podsumowanie
Na początek kilka faktów. Mechanizmy zarządzania energią w Windows Phone sprawują się trochę gorzej w trakcie korzystania z urządzenia, natomiast całkiem nieźle przy braku obciążenia, w tym zadań wykonywanych w tle. Mimo to mamy wrażenie, że smartfon z tym systemem w czasie normalnego użytkowania rozładuje się trochę wcześniej niż porównywalne urządzenie z Androidem. Przewaga w szybkości działania i płynności systemu, która była wyraźnie widoczna, gdy nowe „okienka” Microsoftu do urządzeń przenośnych pojawiły się po raz pierwszy, teraz już praktycznie nie istnieje. Najpierw firmy Samsung i Sony Ericsson, a teraz HTC dopracowały swoje nakładki systemowe i sprzęt na tyle dobrze, że nie można już mieć większych powodów do narzekań na sprawność działania Androida.
Android Market niewątpliwie udostępnia więcej oprogramowania niż Windows Marketplace. Przeglądarka internetowa Microsoftu jest sporo gorsza pod względem szybkości i kompatybilności z różnymi standardami niż narzędzie Google'a. Na dodatek Windows Phone wymaga zaakceptowania usług SkyDrive, Hotmail i Zune. Ma sporo ograniczeń, m.in. trudno w nim o nawigację (system Bing na razie nie działa w Polsce). Po prostu wymaga zamknięcia się w ekosystemie Microsoftu i przyzwyczajenia do wielu rozwiązań, które w ostateczności okazują się w miarę wygodne, ale zawężają wybór. Ogólnie rzecz biorąc, Android jest lepszym systemem; pozwala lepiej dopasować interfejs i funkcjonalność do swoich potrzeb i więcej wycisnąć z kieszonkowych komputerów, którymi są smartfony.
W praktyce jednak wolelibyśmy wrócić do Titana niż Sensation XL, pomimo tych wszystkich ograniczeń, utrudnień i prawie całkowitego braku możliwości dostosowania. Windows Phone to nie jest system, który spodoba się zaawansowanym użytkownikom smartfonów, którzy gdy mają chwilę wolnego czasu, instalują nowy ROM. Ale świetnie spisuje się w podstawowych smartfonowych zadaniach, takich jak korzystanie z sieci społecznościowych, poczty... dzwonienie, przeglądanie internetu (choć pod tym względem mogłoby być lepiej), krótko mówiąc – w głównych zastosowaniach. Czysty, przyjemny i sprawnie działający interfejs bardzo w tym wszystkim pomaga i ma swój specyficzny urok, który wielu pozwoli wybaczyć liczne braki. Braki – dodajmy – których statystyczny użytkownik (zupełnie przecież inny niż w przypadku Androida) i tak pewnie nie odczuje.
Windows Phone albo się kocha, albo nienawidzi. Wszystko zależy od upodobań, oczekiwań i faktycznych zastosowań. System po ostatniej aktualizacji, wprowadzającej obsługę wielozadaniowości, grup, integrację różnych form komunikacji itp., robi większość z tego, co powinien, w niepowtarzalny sposób. W praktyce przeciętnemu użytkownikowi będzie przeszkadzał brak darmowej nawigacji po Polsce, wciąż trochę kulejąca przeglądarka internetowa, wyższe ceny programów na – nieco pustawym – Marketplace i ewentualnie niemożność wydawania poleceń głosowych po polsku. Dlatego tym systemem powinni zainteresować się ci, którzy szukają pierwszego smartfona albo... któregoś z kolei, jeśli okazuje się, że w rzeczywistości nie mają czasu, ochoty ani potrzeby, aby grzebać w ustawieniach, i chcieliby robić podstawowe rzeczy szybciej i przyjemniej. Ale mimo wszystko uważamy, że smartfon z obecnej generacji Windows Phone nie powinien kosztować więcej niż 1500 zł – powyżej tej kwoty zaczyna się płacić „więcej za mniej”, a to ze względu na przeciętne na tle konkurencji parametry i funkcjonalność urządzeń.
Prawdopodobnie przetestowane urządzenia nie znajdą wielu wielbicieli. Głównym powodem jest wygórowana cena, która bardzo mocno kontrastuje z szeregiem wad, w tym niedoróbek. Nie sądzimy też, aby tak duże wymiary miały szczególnie licznych zwolenników, a jeśli nawet ktoś chciałby nosić w kieszeni sprzęt z ekranem o niemal 5-calowej przekątnej, to Samsung Galaxy Nexus wydaje się o wiele ciekawszą propozycją, na dodatek tańszą.
Do testów dostarczył: HTC
Cena w dniu publikacji (z VAT): 2500 zł
Do testów dostarczył: HTC
Cena w dniu publikacji (z VAT): 2500 zł