Nie wszyscy użytkownicy smartfonów z systemem Google Android zdają sobie sprawę z tego, że ekran, z którym najczęściej mają do czynienia, nie jest stałym elementem. Obok układu widżetów, tapety i skrótów można zmienić... cały ekran domowy.
Powodów do wymiany może być kilka. Znudzenie, brak pewnych opcji, którymi chwalili się koledzy, pokazując swoje smartfony, prędkość działania, nadmierne zużycie pamięci...
Zamienników ekranów domowych jest w Android Market cała masa. Jedne są przede wszystkim szybkie w działaniu, inne mają niepowtarzalne funkcje, których na próżno szukać w przypadku konkurencyjnych rozwiązań. Twórcy niektórych skupili się na dopracowaniu istniejących i powszechnie stosowanych rozwiązań, inne są przykładem zupełnie nowego podejścia, jeszcze inne żywcem kopiują rozwiązania konkurencji... z różnym efektem.
Dobierając ekrany do testu, kierowaliśmy się głównie ich popularnością, choć znalazły się w nim również aplikacje dopiero rozpoczynające swoją ekspansję w Android Market. Część z kandydatów odpadła dlatego, że nie była dłużej rozwijana, inne w ogóle odmówiły uruchomienia. Jeden z nich, SlideScreen, choć bardzo intrygujący, zniknął, zanim zdążyliśmy go przetestować.
Wszystkie zostały sprawdzone w działaniu na smartfonie HTC Sensation. Jego szczegółowy opis i testy znajdziecie w naszym artykule.
W artykule pojawiają się charakterystyczne dla tekstów o interfejsie Androida zwroty pozbawione polskich odpowiedników:
Dock to znajdujący się najczęściej u dołu ekranu (w trybie portretowym) obszar, w którym umieszczono skróty do najczęściej używanych aplikacji oraz pole włączające menu wyboru aplikacji (drawer).
Słowo drawer (ang. 'szuflada') pochodzi jeszcze z czasów domyślnego ekranu domowego w Androidzie w gałęzi 1.x, w którym menu trzeba było „wysunąć” z dołu ekranu, identycznie, jak rozwija się ekran powiadomień. Obecnie najczęściej wystarczy naciśnięcie odpowiedniego obszaru na pulpicie. Drawer to ekran wyświetlający skróty zainstalowanych programów. Początkowo był dostępny jedynie w formie przewijanej listy, ale teraz można go znaleźć w wielu różnych konfiguracjach: pionowych, poziomych, podzielonych na strony lub ciągłych, statycznych i trójwymiarowych.
Gdy szuka się nowego oprogramowania, najlepiej przetestować dostępne produkty na własnym sprzęcie. Problem w tym, że nie każdy chce instalować tuzin narzędzi w pamięci swojego telefonu i sprawdzać po kolei, co każde z nich zapewnia. Na przeszkodzie stanąć może również niewystarczająca ilość miejsca w pamięci. W dodatku część przetestowanych przez nas programów nie jest dostępna w wersji testowej, czy to o określonym czasie działania, czy o ograniczonej funkcjonalności. Niniejszy artykuł został napisany z myślą o osobach szanujących czas i pieniądze. Jeśli nie odpowie jednoznacznie na pytanie o to, co wybrać, przynajmniej zawęzi krąg kandydatów.
Uwaga konkurs!:
91 Pandahome Pro (Panda Home) (bezpłatny)
Istnieją ekrany proste, które spełniają wszystkie założenia androidowego interfejsu, ale nie dodają zbyt wiele od siebie, istnieją też takie, w których liczbę dodatkowych funkcji można uznać za w pełni zadowalającą. Czasem czegoś brakuje, ale generalnie większość użytkowników nie będzie narzekała na jakiekolwiek ubytki funkcjonalności. Jest też trzecia grupa, nafaszerowane dodatkowymi opcjami niczym amerykański indyk na Święto Dziękczynienia. I właśnie do niej należy Panda Home (pełna nazwa to 91 Pandahome Pro), zapewniający rozwiązania, o których nawet nie śniło się twórcom oryginalnych ekranów domowych na Androida.
Dock pozornie jest dość typowy. Na jego środku znajduje się umieszczony na stałe przycisk otwierający drawer, a po jego obu stronach – po dwa miejsca na umieszczenie dowolnych skrótów, które wystarczy tam przeciągnąć i upuścić. Przeciągając palcem w prawo i w lewo, uzyskuje się dostęp do dwóch dodatkowych docków. Różnica w stosunku do konkurencyjnych rozwiązań polega na tym, że nie można zmieniać ich zawartości. Zawsze są tam skróty do ustawień systemowych, takich jak zarządzanie zainstalowanymi aplikacjami, głośnością dzwonka czy jasnością podświetlenia.
Podczas gdy w innych programach do obsługi ekranu domowego lista aplikacji to tylko przewijana lista ikon na czarnym tle, w Panda Home na górze znajdują się cztery zakładki zmieniające sposób wyświetlania, a pod nimi – trzy opcje zmieniające metodę sortowania (według nazwy, liczby uruchomień oraz czasu zainstalowania). Standardowo lista jest przewijana w poziomie z podziałem na strony, ale w opcjach można znaleźć ustawienia kierunku. Co interesujące, mimo że strony z aplikacjami ułożone są wtedy w pionie, wskaźnik bieżącej strony pozostaje poziomy.
Listę można przeglądać podzieloną na kategorie, których nazwy i liczbę da się dowolnie zmieniać. Pozycje są wstępnie dzielone pomiędzy takie grupy jak: narzędzia systemowe, gry i rozrywka, zakupy, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby podzielić je według własnych potrzeb.
Ten ekran ma również pewną specyficzną właściwość. Otóż lista zainstalowanych narzędzi wczytywana jest przy pierwszym uruchomieniu, a później jedynie uaktualniana w razie potrzeby. Takie podejście pozwala szybciej zapełnić menu ikonami, ponieważ nie jest konieczne ładowanie listy zainstalowanych programów przy każdym uruchomieniu Panda Home i otwarciu menu. Problem w tym, że jeżeli na przykład pierwszy raz uruchomi się ekran z ustawieniem języka „polski”, a następnie ustawi się angielski, wszystkie nazwy aplikacji systemowych, które podlegają tłumaczeniu, pozostaną takie jak przed zmianą języka. W takiej sytuacji pomaga usunięcie przechowywanych przez Panda Home danych.
Funkcją dostępną jedynie w Panda Home jest możliwość włączenia do siedmiu dockbarów. Są to tak jakby dodatkowe paski docka, na których można umieszczać dodatkowe skróty. Da się ich włączyć maksymalnie sześć, po trzy na każdą boczną krawędź ekranu plus jedną na dole. Otwiera się je, przeciągając palcem po okrągłej ikonie ze strzałką, znajdującej się przy samym brzegu ekranu, a skróty wstawia się do nich metodą „przeciągnij i upuść”. W opcjach można znaleźć ustawienia ich szerokości, koloru i liczby.
Elementami pulpitu również zarządza się nietypowo. W konkurencyjnych interfejsach, gdy przypadkowo przytrzymaną palcem ikonkę umieści się nad zajętym obszarem powierzchni roboczej i uniesie palec, zostanie ona umieszczona w najbliższej wolnej przestrzeni. W Panda Home, jeśli użytkownik nie znajdzie wolnego miejsca na element czekający na przeniesienie, pozostanie on w trybie edycji, niejako w oczekiwaniu, aż dostanie własny kawałek pulpitu.
Osobom przyzwyczajonym do tradycyjnego menu Androida, składającego się z przewijanej w pionie listy dostępnych opcji, po otwarciu konfiguracji może zakręcić się w głowie od atakujących ze wszystkich stron jaskrawych, wielokolorowych ikonek. Początkowo naprawdę trudno się w tym wszystkim połapać, tym bardziej że liczba pozycji jest naprawdę ogromna. Można przykładowo zmienić kolor tła, rozmiar, a nawet czcionkę etykietki znajdującej się pod każdą ikonką. Jakby tego było mało, każdemu skrótowi na pulpicie można wymienić ikonkę na dowolną inną, a także ustawić globalnie rodzaj tła pod skrótami. Jednak część opcji jest bardzo nietypowa i aż trudno uwierzyć, że ktoś w ogóle wpadł na pomysł, aby je udostępnić. Można przykładowo dodać efekt bąbelków gazu ulatniających się po przyłożeniu palca do powierzchni ekranu.
Użytkownicy przyzwyczajeni do prostoty iOS mogą się najzwyczajniej pogubić w interfejsie Panda Home, zawierającym masę przeróżnych szufladek, półek, przełączników i średnio przydatnych funkcji, których część na szczęście można wyłączyć. Androidowców zaskoczyć może menu konfiguracyjne zrobione całkowicie na przekór systemowemu interfejsowi. Trzon pozostał w zasadzie niezmieniony i zgodny z androidowym standardem, ale liczba dodatków, funkcji i wajch do przełożenia może przytłoczyć nawet doświadczonych „dłubaczy”.
91 Pandahome Pro wygląda jak szwajcarski scyzoryk z przystawką do czesania kota przy funkcjonalności zbliżonej do noża kuchennego konkurencji. Chodzi o to, że tych wszystkich bajerów momentami jest po prostu za dużo i dla własnego dobra lepiej część z nich zawczasu powyłączać. Nie żeby coś było z nimi nie tak, ale jak to mawiają, co za dużo, to niezdrowo.
Cena w dniu publikacji (z VAT): bezpłatny
ADW.Launcher (bezpłatny)
ADW.Launcher to jedyny w zestawieniu ekran domowy udostępniany na licencji GPL, dzięki czemu każdy może nie tylko przejrzeć kod źródłowy, ale także aktywnie uczestniczyć w jego rozwijaniu. Jest dostępny w Android Market (jakżeby inaczej) całkowicie za darmo i często wybierany jako podstawowy ekran domowy ROM-ów tworzonych przez społeczność użytkowników.
Interfejs jest jak najbardziej standardowy, bardzo zbliżony do ekranu Androida 2.x. Na dole znajduje się dock, który poza standardowym przyciskiem wyświetlającym menu aplikacji udostępnia także możliwość szybkiego uruchomienia od dwóch do czterech aplikacji. Skróty tworzy się, przeciągając je z pulpitu na pasek docka. „Dłubacze” mogą również łatwo zamienić wszystkie domyślne ikonki na dowolnie wybrane przez siebie bądź dostarczone z którąś z zainstalowanych skórek.
Drawer może działać w jednym z dwóch trybów: pionowym, w którym wszystkie ikony znajdują się na ciągłej powierzchni, przewijanej palcem przez użytkownika w pionie, oraz poziomym, w którym są podzielone na strony, podobnie jak w menu głównym iOS. Liczbę wierszy i kolumn w obu przypadkach można ustalać dowolnie. W menu brakuje możliwości organizowania programów w katalogach. Można za to stworzyć kilka grup zawierających wybrane pozycje, pomiędzy którymi przełączamy się za pomocą przycisków na dole ekranu.
Zamiast przełączać się pomiędzy kolejnymi wirtualnymi pulpitami, można „uszczypnięciem” ekranu bądź przyciskiem „home” wywołać podgląd miniaturek wszystkich pulpitów na jednym ekranie i przejść bezpośrednio na wskazany palcem. Niestety, podgląd nie pozwala dodawać ani usuwać pulpitów, ani też zmieniać ich kolejności. Przytrzymanie palca dłużej na jednym ze znajdujących się na pulpicie skrótów wywołuje menu kontekstowe, dzięki któremu można usunąć go lub zmodyfikować bądź całkowicie odinstalować program bez przedzierania się przez główne menu ustawień. Programy można też szybko usuwać, przeciągając skrót nad ikonkę kosza, przytrzymując go przez chwilę i upuszczając. Nie ma również żadnych problemów z przewijanymi widżetami.
Wybierając z menu kontekstowego pulpitu pole „edycja”, wywołujemy menu, za którego pośrednictwem można dodawać i usuwać wirtualne pulpity, a także zmieniać ich kolejność. Jego interfejs może nie jest najwygodniejszy, ale spełnia swoje zadanie.
Na wirtualnych pulpitach tworzyć można katalogi zawierające przykładowo skróty do wszystkich zainstalowanych gier. Niestety, ich obsługa pozostawia sporo do życzenia. Nie da się zmieniać im nazw i wszystkie mają identyczną ikonkę, bez względu na zawartość. W teorii można by je wykorzystać do organizowania skrótów na ekranie domowym, ale ustawianie obok siebie kilku wyglądających identycznie folderów z całkowicie różną zawartością jest raczej kiepskim sposobem na poprawę wygody użytkowania.
ADW zapewnia również obsługę dwóch gestów: przesunięcia palcem w górę i w dół ekranu. Zazwyczaj aby rozwinąć ekran powiadomień, trzeba wycelować palcem w górną belkę i rozciągnąć ją w dół. W ADW wystarczy przeciągnięcie palcem z góry na dół w dowolnym miejscu pulpitu, bez względu na to, czy pod spodem znajdują się jakieś skróty bądź widżety. Standardowo przeciągnięcie palcem w kierunku przeciwnym skutkuje ukryciem/pokazaniem belki powiadomień. Oba gesty można dowolnie skonfigurować, przypisując im na przykład funkcje pokazywania miniaturek pulpitów, otwierania drawera, uruchomienia wybranego programu.
ADW Launcher nie wymaga dużo przestrzeni w pamięci, ale jego prędkość działania niekiedy pozostawia wiele do życzenia. Na HTC Sensation, będącym przecież całkiem wydajnym urządzeniem, płynność przewijania listy w drawerze przy większej liczbie zainstalowanych narzędzi była tak mała, że wyglądało to tak, jakby liczba klatek animacji nie była większa niż trzy.
ADW Launcher przynosi całkiem sporo poprawek interfejsu i nowych, użytecznych funkcji. Nie jest to bynajmniej żadna rewolucja i ze względu na otwartość kodu, całkowitą darmowość i już dość długi czas rozwijania implementacja niektórych funkcji może być trudniejsza niż w przypadku młodszych rywali, a motywacja do ich dodawania – mniejsza.
ADW Launchera można polecić osobom szukającym niewielkiego, darmowego zamiennika ekranu domowego. Liczbę dostępnych funkcji i ustawień można uznać za całkowicie zadowalającą. W zasadzie wszystko jest na swoim miejscu, ale po wielu miesiącach rozwoju zdaje się nie nadążać za konkurencyjnymi rozwiązaniami, również tymi bezpłatnymi.
Cena w dniu publikacji (z VAT): bezpłatny/GPL
ADWLauncher EX
ADWLauncher EX tylko pozornie jest płatną wersją ADW.Launchera. W rzeczywistości tylko jest oparty na kodzie źródłowym ADW, lecz rozwijany przez całkiem inny zespół ludzi. Zestaw opcji zawiera praktycznie wszystkie, które są dostępne w bezpłatnym ADW, a ponadto wiele dodatkowych funkcji i ulepszeń.
Dock działa identycznie jak w ADW. Można zmienić liczbę dostępnych skrótów, a zastępuje się je tradycyjnie, metodą „przeciągnij i upuść”. Wymienić można wszystkie ikonki. Co więcej, w opcjach można uaktywnić tak zwany tint dla skrótów. W praktyce oznacza to, że zamiast pełnych, kolorowych ikonek widoczne będą jedynie ich jednokolorowe kształty. Opcja ciekawa, ale nie sprawdza się w przypadku programów, których ikony mają własne, najczęściej kwadratowe, tło.
W porównaniu z darmowym ADW.Launcherem znacznie zwiększyła się liczba trybów działania drawera. Poza standardowym pionowym i poziomym z podziałem na strony jest dostępny pionowy 3D (lista aplikacji wygląda jak nawinięta na wstęgę), pionowy stronicowany (jak w HTC Sense) oraz kilka innych. Tak samo jak w ADW brakuje obsługi katalogów, ale programy da się organizować w grupy, pomiędzy którymi można się przełączać przyciskami na dole ekranu. Znacznie poprawiła się też obsługa folderów, które można umieszczać na pulpitach. Nie tylko można zmieniać dowolnie ich nazwy, ale także wybrać inną ikonkę, co znacznie poprawia wygodę użytkowania. Ich zawartość wyświetlana jest w sposób przypominający menu kontekstowe: cztery ikony w pojedynczym, przewijanym wierszu.
„Uszczypnięcie” ekranu wywołuje widok miniaturek pulpitu. Użytkownicy modeli rozpoznających tylko jeden palec mogą również skorzystać z przycisku "home". Ponownie brakuje możliwości zmiany ułożenia ekranów domowych oraz ich dodawania/usuwania w trybie podglądu (aby uzyskać dostęp do tych funkcji, należy wybrać z menu kontekstowego pulpitu pozycję „edytuj”). Przytrzymanie palca na ikonce na pulpicie wywołuje menu kontekstowe, za którego pośrednictwem można zmienić lub usunąć skrót albo całkowicie odinstalować wybrany program. Umieszczone na pulpicie widżety można dowolnie skalować, jednak efekty są różne: część dobrze znosi zmianę rozmiaru, inne – niekoniecznie.
Chociaż ADWLauncher EX jest oparty na tym samym kodzie co darmowy ADW pozbawiony EX w nazwie, wydajność jest dużo lepsza. Przewijanie pomiędzy ekranami i przeglądanie listy aplikacji zawsze następuje idealnie płynnie bez względu na to, czy Live Wallpapers są włączone, czy nie. Program nie potrzebuje zbyt dużo miejsca w pamięci telefonu. Ot w sam raz dla użytkowników słabszych urządzeń, którzy nie lubią poświęcać funkcjonalności w imię oszczędzania zasobów.
W telegraficznym skrócie: ADWLauncher EX to ADW.Launcher, z tym że lepszy. Ma nieco większe możliwości od darmowego odpowiednika, ale trudno tu mówić o jakiejkolwiek rewolucji, to raczej cała masa niewielkich usprawnień, które poprawiają wygodę użytkowania i płynność działania. W codziennym korzystaniu obie aplikacje odbiegają zauważalnie od domyślnego ekranu domowego, wprowadzając kilka subtelnych, ale odczuwalnych usprawnień.
Cena w dniu publikacji (z VAT): 2,71 euro (~10 zł)
GO Launcher EX (bezpłatny)
GO Launcher EX jest najpopularniejszym zamiennikiem domyślnego ekranu domowego, jaki można znaleźć w Android Market – licznik pobrań już dawno przekroczył 10 mln. W pełni funkcjonalny program dostępny jest do pobrania całkowicie za darmo.
Dock jest w zasadzie w stu procentach standardowy. Na dole ekranu znajduje się pięć ikon, do których można dowolnie przypisać wybrane skróty (jeden z nich warto zarezerwować na otwieranie drawera). Dodatkową opcją, niespotykaną w podstawowej aplikacji, jest gest przesuwania palcem w lewo i w prawo, co zapewnia dostęp do dodatkowych skrótów (maksymalnie 10, po 5 na każdą stronę).
Menu może działać w trzech trybach: dwóch poziomych (oba są stronicowane, z czego jeden zapętlony, czyli na ostatniej stronie listy próba przejrzenia dalszych pozycji oznacza powrót na początek) oraz jednego pionowego. Poza typowym widokiem zainstalowanych narzędzi dostępne jest również menu, w którym znajdują się ostatnio używane. Dodatkowo można z jego poziomu skorzystać z wbudowanego w GO Launcher EX menedżera zadań, pozwalającego zamknąć działające aplikacje, przełączyć się na którąś z nich bądź przejść do jej ustawień systemowych.
Pozycje w drawerze można sortować alfabetycznie, według kolejności zainstalowania bądź ręcznie. Przytrzymując palec na którejś ze znajdujących się tam ikonek, uaktywnia się tryb edycji, w którym programy da się ustawić według własnego widzimisię. Dodatkowo ten tryb pozwala bardzo szybko wybrane narzędzie odinstalować, klikając znajdujący się w rogu ikony krzyżyk. Szybko, wygodnie i prawie jak w iPhonie ;) I podobnie jak w iOS 4.x skróty można organizować w folderach: wystarczy w trybie edycji przeciągnąć jeden na drugi. Proste, wygodne, a przy większej ilości zainstalowanego oprogramowania – bardzo użyteczne.
Na ekranie domowym poza standardowymi widżetami można dodawać GOWidgets, które nie są kompatybilne z żadnym innym launcherem. Trudno dociec, czym w ogóle różnią się od podstawowych widżetów (poza API); prawdopodobnie jest to jedna z metod zwiększenia popularności GO Launchera wśród użytkowników Androida i w pewnym stopniu ujednolicenia wyglądu interfejsu. Bez problemów obsługuje on też standardowe, przewijane widżety. Podobnie jak w przypadku większości konkurencyjnych produktów przytrzymanie palca na znajdującym się na pulpicie obiekcie wywołuje menu kontekstowe, za którego pośrednictwem można zmienić jego parametry, usunąć go z ekranu bądź całkowicie odinstalować.
Obsługa folderów umieszczanych na pulpicie jest całkiem dobra. Mają one różne ikonki – odzwierciedlające znajdujące się w nich programy bądź wybrane przez użytkownika. Ich nazwy da się dowolnie zmieniać, a zawartość można budować na dwa sposoby. Pierwszym jest tradycyjne przeciąganie skrótów, drugim – przytrzymanie na obrazku przez dłuższą chwilę palca, co wywoła listę zawierającą wszystkie zainstalowane aplikacje, pozwalając szybko wskazać jeden ze znajdujących się w folderze skrótów.
Podgląd wirtualnych pulpitów można wywołać tradycyjnie na dwa sposoby: przez „uszczypnięcie” ekranu bądź przyciskiem „home” na domyślnym pulpicie. Widok miniaturek pozwala łatwo dodawać kolejne ekrany, zmieniać ich uszeregowanie, usuwać, a także określić, który z nich ma być oznaczony jako domowy – wszystko bez przechodzenia przez menu ustawień. Konfigurowalne jest również zachowanie aplikacji w momencie przesunięcia palcem w górę bądź w dół po dowolnym ekranie; jak zwykle standardowo jest to ukrycie górnej belki i rozwinięcie menu powiadomień.
W program został wbudowany GO Store, zbierający w jednym miejscu odnośniki do Android Market prowadzące do kompatybilnych tematów, widżetów oraz narzędzi stworzonych przez twórców GO Launchera. Tematów jest tam bardzo dużo, a ich wpływ na wygląd interfejsu nie ogranicza się do zmiany ikonek i tapety, chociaż drawer zawsze wygląda identycznie.
Produkt nie ma dużych wymagań co do pamięci i na testowym urządzeniu działał bardzo płynnie i bez żadnych problemów. Można go polecić posiadaczom wszystkich modeli – od tych, które cudem nie rozsypały się jeszcze ze starości, po najnowsze. Dzięki dużym możliwościom konfiguracji wszyscy powinni być zadowoleni. Użytkownikom systemu iOS z pewnością przypadnie do gustu to, że menu aplikacji przypomina iPhone'y i nowsze iPody Touch i udostępnia opcje szybkiego odinstalowywania programów, dowolnego ich układania i wygodnego tworzenia folderów metodą „przeciągnij i upuść”. Miłośnicy Androida nie będą mieli problemów z odnalezieniem się w środowisku GO Launchera EX – koncepcja budowy interfejsu w zasadzie pozostała niezmieniona, ale dzięki masie usprawnień jest on dużo wygodniejszy w użyciu od standardowego.
Cena w dniu publikacji (z VAT): bezpłatny
HeLauncher2 (1,99 dol.)
Pierwsza wersja HeLaunchera była jednym z najprostszych zamienników ekranu domowego w Android Market. Zapewniała jedynie kilka podstawowych funkcji. Druga co prawda nieco zwiększyła funkcjonalność, ale dostępne opcje wciąż można policzyć na palcach jednej, góra dwóch rąk.
Wygląd docka można zmieniać bezpośrednio w menu. Ma parę własnych motywów, poza tym można go ubrać tak, by wyglądał jak interfejsy tworzone przez producentów telefonów. Do wyboru są m.in. skórki: HTC Sense, TouchWiz, Motoblur. Ale na wyglądzie docka, niestety, kończą się zmiany wprowadzane przez zmianę tematu – interfejsom brakuje animacji znanych z oryginalnego oprogramowania, na którym się wzorują. Co gorsza, skróty na dole ekranu są zawsze takie, jakich zażyczył sobie twórca – nie da się ich zmienić
W menu brakuje jakichkolwiek opcji zmiany wyglądu drawera – zawsze jest to przewijana, pionowa lista z czarnym tłem. Brakuje również jakichkolwiek opcji sortowania zainstalowanych aplikacji, które zawsze wyświetlane są w porządku alfabetycznym. O możliwości dostosowania liczby kolumn i wierszy w menu można tylko pomarzyć.
Na każdym z ekranów (maksymalnie 13) można umieszczać skróty do programów i widżety niewymagające obsługi przewijania w pionie. Przeciągnięcie po ekranie palcem w górę skutkuje ukryciem paska powiadomień, a w przeciwnym kierunku – pokazanie go. Nie da się przypisać do tych gestów żadnej innej czynności. Brakuje jakiegokolwiek podglądu miniaturek, umożliwiającego szybkie poruszanie się pomiędzy pulpitami, czy to przez „uszczypnięcie” ekranu, czy za pomocą przycisku „home”. Przytrzymanie przez dłuższą chwilę skrótów nad obszarem pozwalającym je usuwać pozwala szybko odinstalować aplikację. I to w zasadzie koniec niezbyt długiej listy udogodnień.
Co gorsza, narzędzie ma problemy nawet z obsługą folderów. Skróty co prawda można przeciągać i upuszczać nad znajdującymi się na pulpicie folderami, ale zawsze pozostają one puste.
W porównaniu z darmową konkurencją kosztujący równowartość 2 dol. HeLauncher2 jest raczej pozbawiony mocnych stron. Ma prosty interfejs, mało dodatkowych opcji i brakuje w nim wielu udogodnień, do których przyzwyczaiły nas inne produkty tego typu. Trudno określić, dla kogo HeLauncher2 jest przeznaczony. Gdyby nie te 2 dol., z pewnością byłby bardziej popularny, a tak trzeba płacić za coś, co absolutnie niczym nie wyróżnia się na tle rywali.
Cena w dniu publikacji (z VAT): 1,99 dol. (~6,50 zł)
HTC Sense 3.0
Nakładka Sense, którą można znaleźć we wszystkich telefonach produkowanych przez HTC, jest znana prawdopodobnie każdemu, kto interesował się mobilnymi systemami operacyjnymi. Sense dostępny jest w wersji Google Android, Windows Mobile, został zastosowany m.in. także w telefonie HTC Smart, wyposażonym w platformę Brew (ang. Binary Runtime Environment for Wireless – platforma mobilna stworzona przez firmę Qualcomm). Nakładka składa się z dużej liczby aplikacji, widżetów i modyfikacji systemu, ale my skupimy się na jej funkcjonalności w dziedzinie obsługi ekranu domowego.
Sense jako jedyny ekran w zestawieniu obsługuje trójwymiarowe widżety, czego świetnym przykładem jest domyślna zegaropogodynka. W normalnym widoku wygląda on identycznie jak wiele innych, ale przy zmianie aktywnego ekranu okazuje się, że zegar, zaprojektowany na wzór zegara klapkowego, jest trójwymiarowy: widać oddzielne klapki i część mechanizmu. Szczegół, ale cieszy oko.
Menu aplikacji ma tylko dwa tryby przeglądania: pionową, stronicowaną listę bądź standardową siatkę. Pozycje na liście można sortować alfabetycznie bądź według daty zainstalowania. Dodatkowo można wyświetlić listę ostatnio używanych lub wszystkich pobranych z sieci. Doskwierać może trochę brak obsługi folderów w drawerze.
Nakładka obsługuje przewijane widżety, ale tylko w formacie HTC. Zainstalowane domyślnie, takie jak: FriendStream (wyświetlający aktualne statusy znajomych z kilku serwisów społecznościowych), kalendarz, poczta, można bez problemu przewijać w pionie. Instalowane z Marketu, pozwalające przewijać za pośrednictwem otwartego API, nie są obsługiwane.
Tradycyjnie już „uszczypnięcie” ekranu i skorzystanie z przycisku „home” na ekranie domowym wywołuje podgląd miniaturek pulpitów. Przytrzymując palec nad dowolnym z nich, można go ustawić według upodobań, ale nie da się zmienić ich liczby. Wirtualnych pulpitów jest zawsze siedem, a umieszczony pośrodku zawsze jest oznaczony jako „domowy”. Aplikacje na pulpitach można organizować w folderach, ale ich obsługa w porównaniu z androidowym standardem pozostała niezmieniona. Foldery zawsze wyglądają tak samo i mają identyczną nazwę, co utrudnia porządkowanie skrótów.
Sense nie obsługuje gestów przeciągnięcia palcem po ekranie w górę i w dół. Niektórym może też brakować opcji zmiany rozmiaru widżetów oraz menu kontekstowego na elementach pulpitu.
Pod względem funkcjonalności Sense 3.0 jest bardzo zbliżony do standardowego ekranu domowego z Androida: jest menu aplikacji, są wirtualne pulpity, na których można umieszczać skróty i widżety. Dock ma za to zupełnie inną formę i brak możliwości określania jego zawartości może doskwierać.
Z punktu widzenia typowego użytkownika Sense jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Jest dość funkcjonalny, a przy tym bardzo efektowny. Jednak ci, którzy lubią dostosowywać środowisko pracy do swoich upodobań, mogą być zawiedzeni. W wersji 3.0 nie ma przynajmniej kilku funkcji, do których przyzwyczaiły nas alternatywne rozwiązania: nie ma gestów przeciągania palcem w górę i w dół, obsługi folderów w drawerze, menu kontekstowego na elementach pulpitu i standardowych przewijanych widżetów.
Cena w dniu publikacji (z VAT): nie dotyczy
Launcher 7 (bezpłatny / 1,49 euro)
Launcher 7 jako jedyny w naszym zestawieniu zrywa ze standardowym interfejsem Androida. Jednak nie jest przykładem zupełnie nowego podejścia, lecz naśladuje interfejs Metro, znany z systemu Windows Phone 7.
Na głównym ekranie znajdują się typowe kwadratowe kafelki o szerokości nieco mniejszej od połowy ekranu oraz podwójne, zajmujące dwukrotnie więcej miejsca w poziomie. Mogą one pełnić kilka funkcji: mogą być po prostu skrótem do aplikacji, mogą dodatkowo wyświetlać liczbę nieprzeczytanych wiadomości bądź nieodebranych połączeń, mogą też zawierać dowolnie wybrany widżet, który zmieści się w kafelku o wymiarach 4 × 1 w standardowej siatce (większe zostaną przeskalowane w dół). Wszystkie kolorowe prostokąty można dowolnie przestawiać i edytować, przytrzymując na nich palec przez dłuższą chwilę. Kafelki mogą mieć dowolny kolor i być w różnym stopniu przezroczyste. Tło może być jednolicie białe lub czarne albo wykorzystywać systemową tapetę.
Na sąsiednim ekranie po prawej znajduje się menu zainstalowanych aplikacji, posortowanych alfabetycznie. Z jego poziomu można każdą pozycję „przypiąć” do ekranu głównego, ukryć bądź całkowicie odinstalować. Zamiast listy wzorowanej na Windows Phone można wybrać w opcjach standardową, znaną z Androida.
Zamiast ze standardowego paska stanu dobrze jest skorzystać z nowego, domyślnie wyłączonego, zmieniając w opcjach stosowną pozycję. Bardziej przypomina on Windows Phone 7, tak samo udostępniając „uchwyt” do wysuwania ekranu powiadomień. Niestety, zmiana paska wiąże się z utratą powiadomień ze wszystkich programów. Pozostają ręcznie rozwijane listy bądź listy na kafelkach specjalnych, czyli: nieprzeczytana poczta, wiadomości, nieodebrane połączenia. W przeciwieństwie do androidowego paska powiadomień ten w podstawowej konfiguracji wyświetla jedynie aktualną godzinę. Aby wyświetlić więcej danych, takich jak naładowanie akumulatora albo moc sygnału GSM lub Wi-Fi, trzeba dotknąć go palcem.
W menu aplikacji można tworzyć i edytować foldery pozwalające lepiej zarządzać skrótami znajdującymi się na ekranie głównym. Utworzone tam katalogi trzeba później dodać jako kafelki na ekranie głównym. Każdy może mieć inną nazwę i w każdym można włączyć wyświetlanie ikonek odzwierciedlających jego zawartość – animowanych bądź statycznych.
Darmowa wersja, chociaż w pełni funkcjonalna, wyświetla irytujące bannery reklamowe na dole ekranu. Za ich usunięcie trzeba zapłacić równowartość 1,49 euro. Warto wspomnieć, że oznacza to ponowne dostosowanie oprogramowania do swoich potrzeb. Obie wersje mają inny identyfikator, dlatego nie współdzielą ustawień – w zasadzie są w pełni samodzielnymi produktami.
Interfejs Metro, znany z Windows Phone 7, znany jest z nietypowego, kanciastego wyglądu, który może na zrzutach ekranowych wydaje się nieciekawy, ale w praktyce sprawia zupełnie inne wrażenie. Wygląd udało się skopiować całkiem nieźle, ale w działaniu Launcher 7 sprawuje się gorzej, i wcale nie mamy na myśli całkowitej niespójności z pozostałymi składnikami systemu.
Launcher 7 nie ma dużych wymagań co do RAM-u i miejsca na karcie pamięci. Wszyscy miłośnicy interfejsu Metro mogą zainstalować darmową wersję i przetestować, przeklinając pod nosem pojawiające się bannery reklamowe. Launcher 7 dla niektórych będzie połączeniem tego, co najlepsze w dwóch światach: setek tysięcy programów z Android Market i oryginalnego, wnoszącego powiew świeżości interfejsu Windows Phone 7.
Cena w dniu publikacji (z VAT): bezpłatny / 1,49 euro (~7 zł)
Launcher Pro (bezpłatny / 3,49 dol.)
To jeden z najczęściej wybieranych ekranów dla Androida, chociaż ostatnio tempo aktualizacji widocznie zmalało, a ostatnia wersja pojawiła się w połowie maja zeszłego roku. Jest wysoce konfigurowalny, ma raczej tradycyjny androidowy interfejs i w wersji podstawowej jest dostępny w Android Market całkowicie za darmo.
Dock na dole ekranu po uprzednim skonfigurowaniu można przewijać w obie strony, zyskując miejsce na dodatkowych 10 skrótów. Aby zmienić działanie przypisane do poszczególnych elementów umieszczonych w jego obszarze, należy przytrzymać na nim przez dłuższą chwilę palec. Unikatową funkcją Launcher Pro jest przypisywanie działań do gestów przeciągnięcia palcem od znajdujących się w docku ikon w górę. Dzięki temu, wyjąwszy malutką ikonkę symbolizującą liczbę nieodebranych połączeń lub nieprzeczytanych wiadomości, można szybko sprawdzić dotyczące ich szczegóły.
Drawer może działać w jednym z dwóch trybów: zwykłym i trójwymiarowym. Oba wyświetlają ikony w postaci przewijanej w pionie siatki, w której liczbę kolumn i wierszy można dowolnie ustawić. Nieco brakuje możliwości przełączenia widoku na któryś z mniej standardowych, przykładowo na podzielony na strony bądź poziomy. Na próżno szukać również opcji zmiany tła pod siatką aplikacji, które jest niezmiennie czarne. Korzystając z menu konfiguracyjnego, da się ukryć niechciane pozycje w drawerze. Przytrzymanie przez dłuższą chwilę palca na którejś z ikonek pozwala przenieść prowadzący do niej skrót na pulpit. W ten sposób można też całkowicie odinstalować wybrany program, wystarczy potrzymać skrót przez parę sekund nad ikoną kosza. Niektórym może brakować rozwinięcia typowego androidowego ekranu domowego w postaci menu kontekstowego, pojawiającego się po przytrzymaniu palca na wybranym obiekcie na pulpicie.
Aplikacje i inne skróty na pulpicie można organizować w foldery. Byłoby to znacznie bardziej użyteczne, gdyby istniała możliwość nazywania ich, a przynajmniej zmiany reprezentujących je ikonek. Pomiędzy ekranami domowymi można się szybko przełączać dzięki mechanizmowi wyświetlania ich miniaturek po „uszczypnięciu” ekranu bądź skorzystaniu z przycisku „home” (przypisane do niego działanie można dostosować w menu programu). Nie da się zmienić ich kolejności w trybie podglądu. Launcher Pro pozwala umieszczać na ekranie przewijane widżety dzięki obsłudze otwartego API.
W menu ustawień jest masa przełączników i suwaków, dzięki którym można dostosować prędkość przewijania ekranów, styl i kolor wyróżnienia zaznaczonych elementów pulpitu oraz wiele innych opcji.
Podstawowa wersja Launcher Pro dostępna jest całkowicie za darmo w Android Market i w zasadzie jej funkcjonalność powinna zaspokoić potrzeby większości użytkowników. Wersja rozszerzona kosztuje niecałe 3,5 dol. i zapewnia możliwość dodawania na pulpicie widżetów LPWidgets. Ich standardowy zestaw obejmuje wzorowane na HTC Sense: kalendarz, wiadomości, pocztę, Facebook. Większy wybór jest w Android Market. Ponadto pojawia się opcja skalowania znajdujących się na pulpicie widżetów, chociaż nad tą funkcją twórcy powinni jeszcze popracować. Ich rozmiar można zmieniać, korzystając z trójkąta umieszczonego w prawym dolnym rogu każdego z nich. Nie da się zmienić zajmowanej przez nie powierzchni w żadnym innym kierunku. Na dodatek widżety pozwalają się rozciągać na obszar zajmowany już przez inne elementy pulpitu, chociaż teoretycznie tak być nie powinno.
Podobnie jak oba ADW Launcher czy GO Launcher EX ten ekran nie miał zrewolucjonizować interfejsu Androida. Jedynie dodaje tu i ówdzie kilkadziesiąt nowych funkcji i usprawnień, dzięki czemu z systemu korzysta się przyjemniej i wydajniej. Części składowe interfejsu znanego z Androida pozostają niezmienione: na dole ekranu zawsze znajduje się dock, a na wirtualnych pulpitach można dodawać skróty i widżety.
Po okresie szybkiego rozwoju czas oczekiwania na kolejne uaktualnienia znacznie się wydłużył. Launcher Pro jest jednym z najlepszych narzędzi do zarządzania pulpitami w Android Market i nawet jego podstawowa, darmowa wersja powinna zaspokoić potrzeby typowego użytkownika. Programowi brakuje kilku funkcji ułatwiających obsługę sprzętu, które zapewniają rywale, ale jest lekki, szybki i zarazem dość bogaty w opcje.
Cena w dniu publikacji (z VAT): bezpłatny / 3,49 dol. (~10 zł)
MX Home Launcher (bezpłatny)
Większość programów do obsługi ekranu domowego w Androidzie ma z grubsza identyczny interfejs, a różnice najczęściej są kosmetyczne: zmiana tła pod ikonkami, obsługa charakterystycznych gestów – zasadniczo nic rewolucyjnego. MX Home Launcher z pozoru jest jednym z takich narzędzi, ale pozory często mylą.
W docku na dole ekranu zawsze są ikonki, prowadzące do aplikacji telefonu, wiadomości, kontaktów i menu aplikacji (drawer). Niestety, MX Home nie pozwala zmienić ich elementów docelowych. Można natomiast zmienić ich wygląd na jeden z trzech wbudowanych i jeden użytkownika (chociaż instalacja nie należy do najwygodniejszych). Nad dockiem zawsze znajduje się wskaźnik aktywnego ekranu domowego, który pozwala szybko przełączać się pomiędzy nimi. Dodatkowo po przytrzymaniu pola odpowiedzialnego za wyświetlanie drawera pojawia się wbudowany prosty menedżer zadań, umożliwiający zamknięcie działających w tle aplikacji.
Menu programów jest dość nietypowe. Zamiast jednej listy zawierającej wszystkie dostępne pojawił się podział na grupy, takie jak: podstawowe narzędzia, pogoda, rozrywka, komunikacja. Korzystając z odpowiedniej opcji, każdą pozycję można dodać do jednej z grup. Nie da się przypisać do pojedynczego programu większej liczby kategorii, zmieniać nazw aplikacji, ich kolejności ani dodawać ich i usuwać. Na domiar złego menu nie jest dostosowane do ekranów o podwyższonej rozdzielczości, przez co większość jego elementów oraz wszystkie czcionki wyglądają nieostro i zwyczajnie brzydko. Lista programów może też mieć bardziej tradycyjną postać: wszystkie dostępne pozycje w porządku alfabetycznym bądź posortowane według daty zainstalowania. Miłym dodatkiem jest możliwość wyświetlenia z poziomu menu ilości dostępnego miejsca w pamięci telefonu oraz na zainstalowanej karcie microSD.
MX Home nie obsługuje otwartego API udostępniającego przewijane widżety ani żadnego formatu własnego, który zapewniłby taką funkcję. Tradycyjnie, jak w każdej nowoczesnej aplikacji do zarządzania ekranem domowym, skorzystanie z przycisku „home” bądź „uszczypnięcie” powierzchni ekranu skutkuje otwarciem podglądu wszystkich wirtualnych pulpitów, dzięki czemu można szybko przełączyć się na dowolny z nich. Niestety, z poziomu podglądu ani nie da się zmienić ich kolejności, ani żadnego dodać czy usunąć.
Przytrzymanie palca na znajdującym się na pulpicie skrócie wywołuje niewielkie menu kontekstowe, za pośrednictwem którego można go szybko usunąć lub edytować. Standardowa obsługa folderów została rozbudowana o możliwość zmiany nazwy, co zdecydowanie ułatwia użycie ich do porządkowania skrótów na pulpicie.
Cechą charakterystyczną MX Home Launchera jest specjalny dodatkowy ekran. Jeśli miałby mieć przypisany własny numer, to byłoby to zero, znajduje się on bowiem maksymalnie po lewej stronie, przed pierwszym ekranem, i nie da się zmienić jego położenia. W standardowej skórce jest tam trójwymiarowy (i reagujący na ruchy telefonem), „mechaniczny” zegarek, na którego tarczy znajdują się cztery skróty. Niestety, mogą one prowadzić jedynie do jednej z pięciu domyślnych aplikacji: odtwarzacza muzyki, przeglądarki internetowej, klienta poczty elektronicznej, klienta Gmail oraz ustawień systemowych. Problem w tym, że jeśli użytkownik korzysta z innej niż domyślna, skrót zawsze zaprowadzi go nie tam, gdzie by chciał. To tak, jakby na pięknym, zajmującym pół pulpitu widżecie umieszczono skróty do Internet Explorera i Outlooka Express, bez żadnej możliwości zmiany na coś bardziej użytecznego. Ponadto w przypadku HTC Sensation przyciski na górze dodatkowego ekranu, pozwalające włączać i wyłączać moduły Bluetooth i Wi-Fi oraz regulować głośność dzwonków, najzwyczajniej nie działały.
Podstawowy, „kawowy” zegarek to tylko jeden z przykładów wykorzystania dodatkowego ekranu. W Android Market znajduje się 11 różnych tematów, dzięki którym może się na nim znaleźć sportowy zegarek czy japońskie oczko wodne. Większość jest trójwymiarowa i naprawdę ładnie wykonana, choć trzeba za nie zapłacić.
MX Home Launcher potrzebuje nieco więcej zasobów niż standardowa aplikacja do obsługi ekranu domowego, ale jest to w pewien sposób uzasadnione. „Zerowy” pulpit jest ciekawym dodatkiem, niespotykanym u konkurencji, który części użytkowników może wyjątkowo przypaść do gustu. Większości tematów nie można w żadnym razie odmówić jakości wykonania i zdolności przyciągania uwagi postronnych obserwatorów (i prawdopodobnie szybkiego rozładowywania akumulatora). W MX Home nie postawiono na bogactwo funkcji, które można policzyć na palcach dwóch rąk, raczej postarano się skusić użytkownika nietypowym ekranem i oryginalnie skonstruowanym menu aplikacji. W pełni funkcjonalną wersję można pobrać całkowicie za darmo z Android Market, a za większość tematów trzeba zapłacić średnio równowartość 1–2 dol.
Cena w dniu publikacji (z VAT): bezpłatny
My Launcher (bezpłatny)
My Launcher jest stosunkowo młodym projektem, którego pierwsza wersja trafiła do Android Market niecałe pół roku temu. Nie znaczy to jednak, że jest niedojrzały. Przeciwnie: chociaż program nie jest najbogatszy w opcje, zapewnia dużą wygodę użytkowania i elegancki interfejs.
W standardowej konfiguracji My Launcher wygląda dość podobnie do standardowego ekranu domowego Androida. Na dole znajduje się dock z ikonami (od jednej do czterech, przy czym jedna zawsze służy do otwierania menu aplikacji), które metodą „przeciągnij i upuść” można dowolnie zmieniać, przestawiać i usuwać. Umieszczony u góry wskaźnik aktywnego ekranu pełni tylko funkcję informacyjną – nie pozwala przełączyć się na inny pulpit.
Menu aplikacji w zasadzie jest typowe i wyjąwszy liczbę kolumn w trybie poziomym i pionowym użytkownik nie ma na nie większego wpływu. Brakuje możliwości jakiegokolwiek grupowania ich bądź sortowania czy zmiany kierunku przewijania.
Na pulpicie (maksymalna liczba pulpitów to dziewięć) można umieszczać przewijane widżety korzystające z otwartego API. Przytrzymanie palca dłużej na jednym ze skrótów pozwala użyć menu kontekstowego, dzięki któremu można dany skrót usunąć, przejść do jego ustawień systemowych bądź całkowicie odinstalować. Standardowo gest „uszczypnięcia” ekranu i przycisk „home” udostępniają podgląd miniaturek wszystkich pulpitów wraz ze znajdującymi się na nich obiektami. Niestety, nie da się zmienić ich kolejności ani dodawać ich czy usuwać – do tego trzeba użyć menu ustawień aplikacji.
W opcjach można włączyć dodatkowe efekty przy przewijaniu pomiędzy ekranami, ale w zasadzie lepiej pozostać przy domyślnych ustawieniach. Bez względu na wybrany efekt próba szybkiej zmiany aktywnego pulpitu wywołuje niepotrzebną „czkawkę”, a animacji wiele brakuje do granicy płynności. Jest to przyjemne dla oka, ale negatywny wpływ na wygodę użytkowania jest nieco zbyt duży. Co interesujące, prędkość poruszania się pomiędzy ekranami jest wprost proporcjonalna do prędkości, z jaką wykonało się gest przesunięcia palcem.
Zamiast tego miłośnicy sprzętu Apple'a mogą włączyć dodatkowe tło dla wszystkich znajdujących się na ekranie ikonek w postaci kolorowych kwadratów z zaokrąglonymi rogami. Do wyboru jest też kilka innych stylów.
Wydaje się, że ten młody produkt ma potencjał wystarczający do tego, by kiedyś znaleźć się w czołówce aplikacji do obsługi ekranu domowego. Ma kilka ciekawych, nietypowych, a czasem także miłych dla oka funkcji, których części próżno szukać u rywali. Interfejs działa płynnie, a liczba opcji konfiguracyjnych jest w pełni zadowalająca. My Launcher nie wprowadza żadnej rewolucji w dziedzinie androidowego interfejsu; trzyma się w miarę standardowych rozwiązań, zwiększając tu i ówdzie ich funkcjonalność.
Cena w dniu publikacji (z VAT): bezpłatny
Nemus Launcher (bezpłatny)
Nemus Launcher to podobnie jak opisany na poprzedniej stronie My Launcher bardzo młody program. Jego pierwsza wersja trafiła do Android Market pod koniec czerwca tego roku i od tego czasu został już zainstalowany na przynajmniej 50 tys. urządzeń. Co interesujące, został stworzony przez firmę Nemustech, która stoi również za Regina Launcherem. Mimo swojego wieku Nemus jest bardzo przemyślany, zapewnia ciekawe rozwiązania, a przy tym ma niewielki apetyt na zasoby.
Interfejs jest dość typowy. Na dole ekranu znajduje się dock, w którym umieszczono cztery skróty do wybranych przez użytkownika programów oraz przycisk otwierający menu aplikacji. Skróty można prosto zastępować innymi metodą „przeciągnij i upuść”. Przeciągając palcem w lewo i w prawo, uzyskujemy dostęp do dalszych ośmiu pól na dodatkowe skróty.
Interesująca jest możliwość zablokowania części opcji i programów przez przeciągnięcie palcem w górę po powierzchni docka i wybranie odpowiedniej pozycji. W trybie blokady nie da się w żaden sposób zmienić zawartości ekranu (jak skróty, widżety czy foldery). Ponadto jest dostępny mechanizm blokujący uruchamianie wybranych aplikacji, chyba że użytkownik wprowadzi ustalone wcześniej hasło. To funkcja bardzo przydatna dla tych, którzy obawiają się, że ktoś niepowołany mógłby przejrzeć zawartość telefonu.
Świetnie została pomyślana obsługa folderów. Na pulpicie zamiast pojedynczej ikonki wyświetlany jest widżet, którego wielkość, nazwę i kolor można dowolnie dostosowywać. Jego zawartość reprezentowana jest przez miniatury ikonek. Są dostępne dwa style wyświetlania. W pierwszym wszystkie skróty zawarte w folderze mają jednakowo mały rozmiar, a kliknięcie w niego otwiera standardowy podgląd jego zawartości, z którego poziomu można uruchamiać aplikacje. W drugim trybie wybrane ikony są większe, a ich dotknięcie powoduje natychmiastowe uruchomienie danego programu.
Menu aplikacji dostępne jest wyłącznie w formie przewijanej w poziomie, stronicowanej siatki. Charakterystyczną funkcją Nemus Launchera jest możliwość oddalenia widoku menu drawera za pomocą gestu „uszczypnięcia”. Uaktywnia to widok podobny do podglądu ekranów, z tą różnicą, że zamiast pulpitów wyświetlane są strony z programami. Niechciane pozycje, których z jakiegoś powodu nie da się odinstalować, można ukryć, korzystając z odpowiedniej pozycji w menu. Gdy przegląda się ich listę, większość ikon jest „przygaszona” w ten sposób, by wyróżnione były te niedawno uruchamiane, dzięki czemu łatwiej je wychwycić. Dodatkowo w menu został zintegrowany prosty menedżer zadań, pozwalający szybko zamknąć aktywne procesy.
Podgląd miniaturek zamiast tradycyjnym pojedynczym przyciśnięciem „home” wywołuje się podwójnym lub przytrzymując palec na ikonie głównego menu aplikacji, a także, naturalnie, przez „uszczypnięcie” powierzchni dowolnego ekranu. Z poziomu podglądu (bardzo podobnie jak w GO Launcher EX) można dowolnie zmieniać kolejność ekranów, dodawać je, usuwać oraz jeden wybrany oznaczyć jako główny.
Nemus Launcher jest świetnym wyborem dla każdego, kto potrzebuje lekkiego, ale funkcjonalnego ekranu domowego. Próżno doszukiwać się w nim rewolucji, ale zamiast kopiować konkurencyjne rozwiązania (czy to z innych ekranów domowych, czy innych systemów), zapewnia całkowicie nowe (jak blokada aplikacji i elementów pulpitu), chociaż brakuje mu jeszcze paru opcji, do których zdążyli nas przyzwyczaić rywale. Nie ma przy tym dużego zapotrzebowania na zasoby. Nemus dostępny jest całkowicie za darmo za pośrednictwem Android Market.
Cena w dniu publikacji (z VAT): bezpłatny
SPB Shell 3D
Nazwa SPB Shell powinna być znana wszystkim użytkownikom Symbiana i Windows Mobile, którzy lubią dłubać w systemie. Jako jedna z dwóch aplikacji w naszym zestawieniu nie istnieje w żadnej darmowej wersji, a na dodatek jest najdroższa: kosztuje równowartość niemal 15 dol. (obecnie nieco poniżej 50 zł). Dlaczego jest taka droga? Czy tak wysoka cena naprawdę ma odzwierciedlenie w jakości produktu?
Po pierwszym uruchomieniu użytkowników wita z pozoru dość standardowy interfejs. Na dolną część ekranu trafił dock z trzema skrótami prowadzącymi do wybranych przez użytkownika programów oraz jednym otwierającym menu aplikacji. Na jego środku znajduje się również przycisk włączający podgląd wszystkich aktywnych pulpitów. Można go również przesuwać w prawo bądź w lewo, by szybko przenieść się do wybranego ekranu. Nad obszarem docka umieszczono wskaźnik wybranego pulpitu, który pełni tylko funkcję informacyjną – nie można za jego pomocą przenieść się na inny ekran.
Menu aplikacji jest bardzo zbliżone do standardowego i pozbawione licznych opcji konfiguracyjnych. Jedynym dostępnym widokiem jest ciągła pionowa siatka z ich listą. Miłym dodatkiem jest mała ikona domu przy programach, których skróty znajdują się na jednym z aktywnych pulpitów.
Inaczej niż w przypadku podstawowego ekranu domowego pulpity mają nie tylko numerki, ale także nazwy, pochodzące od funkcji elementów znajdujących się na każdym z nich. Jest osobny ekran na zdjęcia, zegar, narzędzia i kalendarz. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by ich zawartość dowolnie zmienić, a nazwy dobrać według uznania.
Podgląd wszystkich pulpitów również został zaimplementowany nieco inaczej. Uaktywnia się go przyciskiem na dole ekranu. W przeciwieństwie do większości konkurencyjnych rozwiązań miniaturki, zamiast stać obok siebie, znajdują się na trójwymiarowej „karuzeli”, którą można przewijać albo przeciągając po jej powierzchni, albo korzystając ze znajdującego się na dole ekranu suwaka.
Ciekawie wygląda opcja zarządzania wirtualnymi pulpitami. Zamiast po prostu zwiększać ich liczbę w menu bądź wybierać w trybie podglądu odpowiednią opcję, przeciąga się z dołu ekranu dodatkowy pulpit w dowolnie wybrane miejsce, a te niepotrzebne przesuwa się w dół i odkłada na trójwymiarową powierzchnię, na której można je swobodnie układać niczym kartki na biurku. Jeśli taki ekran nie zawiera żadnych zmodyfikowanych elementów, po prostu znika, jako niepotrzebny. W przeciwnym razie trafia na wirtualne biurko, z którego można go później na powrót wstawić jako aktywny pulpit.
SPB Shell 3D ma najlepszą obsługę folderów ze wszystkich testowanych aplikacji. Mogą one mieć jeden z trzech rozmiarów: 1 × 1, 4 × 1 oraz 4 × 2. Wygląd każdego z nich odzwierciedla zawartość, a ich nazwy można dowolnie zmieniać. W dwóch większych wersjach od trzech do siedmiu pól zajmuje miejsce na bezpośrednie skróty, a jedno pole służy do wyświetlenia pełnej zawartości. Zawarte w nich elementy można, oczywiście, ustawiać w dowolnej kolejności.
Mocną stroną SPB Shell 3D jest zestaw widżetów. Jest efektowny kalendarz, wyświetlający nadchodzące wydarzenia, niezła pogodynka i zegar pokazujący czas w wybranych miejscach na świecie. Ponadto część z nich po wybraniu wyświetla dodatkowe informacje w trójwymiarze. Na przykład po wybraniu jednego z widżetów wyświetla się trójwymiarowa lista najbliższych urodzin osób w książce adresowej, a zegar pokazujący czas w różnych miejscach Ziemi wyświetla jej trójwymiarowy obraz z etykietkami wskazującymi, gdzie znajdują się wybrane przez użytkownika miejscowości.
Niestety, nie zawsze użyteczność idzie w parze z wrażeniami wizualnymi. Dla użytkowników mieszkających w Polsce – szczególnie w mniejszych miejscowościach – prawdopodobnie będzie lepiej, jeśli domyślny widżet pogodowy zastąpią jakimś innym. Powodów jest kilka. Dokładność geolokalizacji jest nie najlepsza: w centrum Wrocławia widżet twierdził, że telefon znajduje się w oddalonej o 30 km Oleśnicy, a najbliższy punkt z dostępnymi danymi pogodowymi – w Starachowicach w województwie świętokrzyskim bądź na lotnisku w Pyrzowicach w województwie śląskim.
SPB Shell 3D nie jest w żadnym razie programem rewolucyjnym, nowym podejściem do interfejsu Androida. Jest natomiast bardzo solidnym produktem o dużej liczbie ciekawych opcji i nietypowych rozwiązań, które jednak nie na wszystkich zrobią wrażenie. Pod względem wizualnym jest zdecydowanie najbardziej dopracowany i efektowny spośród przetestowanych przez nas ekranów domowych. Jego funkcje są luźno oparte na oryginalnym interfejsie: jest jakiś dock, menu aplikacji i wirtualne pulpity, wszystko jednak wydaje się jakieś inne. Wirtualne ekrany domowe nie są ułożone płasko, tylko w kręgu, a trójwymiarowe widżety po prostu wyskakują z ekranu.
Czy warto zapłacić blisko 50 zł za SPB Shell 3D? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Jest on dość wymagający zarówno jeśli chodzi o pamięć, jak i wydajność wbudowanego układu graficznego. Użytkownicy słabszego sprzętu raczej powinni go sobie odpuścić, tym bardziej że nie jest dostępna żadna wersja testowa. Posiadacze szybszych smartfonów z Androidem, którym znudziły się inne aplikacje tego typu, powinni być zadowoleni. SPB Shell 3D zapewnia przynajmniej kilkanaście rozwiązań, których odpowiedników próżno szukać zarówno u rywali, jak i w platformach przenośnych. Całość jest przy tym szalenie efektowna, choć nie zawsze superergonomiczna.
Do testów dostarczył: SPB Software
Cena w dniu publikacji (z VAT): 14,95 dol. (~49 zł)
Regina Launcher (bezpłatny / 3450 wonów)
Regina Launcher jest jednym z trzech ekranów – obok HTC Sense i SPB Shell 3D – wyświetlających pulpity na trójwymiarowych powierzchniach. To efektowne, ale wymaga większej mocy obliczeniowej układu graficznego.
W umieszczonym na dole ekranu docku zawsze znajduje się pole otwierające menu aplikacji (drawer) oraz dwa skróty, których element docelowy można prosto określić metodą „przeciągnij i upuść”. Nie ma ani możliwości dodania skrótów, ani dostępu do większej liczby docków. Zamiast tego przesuwanie po nim palcem w prawo i w lewo pozwala szybko przemieszczać się pomiędzy pulpitami, identycznie jak w przypadku SPB Shell 3D.
Regina Launcher standardowo wyposażony jest w tapetę imitującą drewniane panele, opatrzone logo aplikacji. Problem pojawia się, gdy komuś zachce się ją zmienić, bo okazuje się, że brakuje odpowiedniego menu. Zamiast tego trzeba ją ręcznie wybrać ze struktury katalogów, co samo w sobie byłoby jeszcze do przełknięcia, gdyby nie to, że ten sposób nie działa. Jakikolwiek plik zostanie wskazany, zawsze będzie wyświetlane domyślne tło przypisane do aktywnego tematu. To jednak prawdopodobnie tylko niewielki błąd w kodzie. Można pobrać z Android Market i zainstalować inną aplikację, zawierającą zestaw tapet. Niestety, nie da się ustawić jednej globalnie, lecz dla każdego pulpitu trzeba ją wskazywać oddzielnie.
Menu aplikacji występuje tylko w jednej formie: przewijanej poziomo, stronicowanej siatki. Można poruszać się po niej, przesuwając palcem w prawo bądź lewo albo korzystając z umieszczonego na dole docka jak z suwaka. Ponadto można szybko przełączyć się na wybraną stronę za pomocą wyświetlanego na górze wskaźnika. Cała siatka znajduje się na pojedynczej powierzchni, której nachylenie względem użytkownika zmienia się podczas przesuwania go.
Regina Launcher ma zainstalowany w standardzie całkiem przyjemny zestaw widżetów we własnym formacie. Domyślny zegar wygląda nieźle i zmiana godzin jest w nim całkiem ładnie animowana. Ten widżet umie pokazywać również prognozę pogody. Problem w tym, że będzie to robił dopiero po zainstalowaniu dwóch dodatkowych programów. Dlaczego nie zostały dołączone do kodu Regina Launchera, albo przynajmniej umieszczone w nim w jednej paczce? Całkiem nieźle pomyślany jest mechanizm konfigurowania widżetów. Wystarczy dotknąć palcem w prawy górny róg jednego z nich, by wywrócić go „na lewą stronę”, na której znajdują się wszystkie opcje.
Tu siatka jest znacznie gęstsza niż w pozostałych aplikacjach, w których pulpit podzielony jest na zasadzie 4 × 4 (okazjonalnie z możliwością zmiany gęstości). To pozwala umieszczać skróty i widżety praktycznie w dowolnym miejscu. Podczas wprowadzania zmian do układu program wyświetla linie pomocnicze, jeśli przemieszczany element znajduje się w jednej linii z innym, dzięki czemu łatwiej równo rozmieścić skróty.
Twórcy aplikacji (ci sami, którzy stoją za Nemus Launcherem) zdają się bardzo cenić prywatność swoich użytkowników. Otóż można skorzystać z ukrytych pulpitów, które są dostępne po odtworzeniu określonego wcześniej ciągu puknięć w wybrane rogi ekranu. Można na nich umieszczać dokładnie to samo co na standardowych.
Minimalna liczba wirtualnych pulpitów to trzy, a maksymalna – siedem. Przełączać się pomiędzy nimi można na kilka sposobów. Poza standardowym przesuwaniem palcem w prawo bądź lewo służy do tego, oczywiście, przycisk „home”. Można też „uszczypnąć” powierzchnię ekranu. Pokazuje się wówczas standardowy widok miniaturek pulpitów umieszczonych obok siebie. To pozwala dowolnie je ustawiać, dodawać bądź usuwać. Ponadto powolne przesunięcie palem po powierzchni ekranu uaktywnia funkcję szybkiego przełączania pulpitów wzorowaną na znanym z produktów Apple'a interfejsie Cover Flow. Wszystkim pulpitom można nadać dowolną nazwę, która wyświetla się w trybie podglądu bądź przy zmianie aktywnego ekranu.
Obsługa folderów jest dość rozbudowana. Ich pojemność została ograniczona do 16 skrótów, przy czym w podstawowej, darmowej wersji może być ich najwyżej 5. Za możliwość utworzenia większej liczby trzeba zapłacić równowartość 3450 wonów (niecałe 10 zł), tyle bowiem w Android Market kosztuje wersja Pro.
Regina Launchera ma interfejs zbliżony pod względem funkcjonalności do standardowego. Jego podstawowe elementy pozostały właściwie niezmienione, a różnice ograniczają się do trójwymiarowych efektów tu i ówdzie i niewielkich poprawek. Największe zmiany wprowadzono w mechanizmie zarządzania pulpitami: przełącza się je nietypowo, a opcji ukrywania przestrzeni roboczej nie znajdziecie nigdzie indziej.
Regina Launcher jest ciekawym produktem, który może się spodobać użytkownikom pragnącym jakiejś odmiany lub potrzebującym ukrytych pulpitów. Aplikacja jest dość efektowna, choć niezbyt popularna wśród twórców tematów i widżetów, których w Android Market praktycznie nie ma.
Cena w dniu publikacji (z VAT): bezpłatny / 3450 wonów (~10 zł)
Zeam Launcher (bezpłatny)
Obok Nemus Launchera Zeam jest jedną z dwóch aplikacji w zestawieniu, przy których projektowaniu głównym celem było stworzenie lekkiego, choć funkcjonalnego zamiennika ekranu domowego, który da się zainstalować bez obawy, że włączenie dowolnego innego narzędzia doprowadzi do jego usunięcia z pamięci.
Interfejs wygląda dość tradycyjnie. Na dole ekranu jak zwykle znajduje się dock, który inaczej niż w pozostałych ekranach nie ma ani ustalonej liczby „pojemników” na skróty, ani dodatkowych pasków z lewej lub prawej strony. Zamiast tego użytkownik ma do dyspozycji ciągłą listę, na której może znajdować się dowolnie dużo ikonek. Przewijanie jest całkowicie płynne, a kolejność elementów można prosto zmieniać metodą „przeciągnij i upuść”. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy takie podejście jest lepsze od pozostałych – z pewnością jest inne i najpewniej niektórym bardzo się spodoba.
Menu aplikacji (drawer) może być pionową, ciągłą siatką albo poziomą, z podziałem na strony. Da się się zmienić większość jego ustawień. Można włączyć/wyłączyć animacje wywoływania go, ustawić przezroczystość tła oraz określić liczbę kolumn i wierszy. Liczba opcji z pewnością nie zachwyca, ale powinna zaspokoić potrzeby większości przeciętnych użytkowników.
Zeam Launcher nie poradził sobie z obsługą przewijanych widżetów, chociaż jego twórcy sugerują, że powinny działać bez problemu. Przed umieszczeniem jakiegoś na pulpicie można ustalić, ile pól siatki zajmie, ale po dodaniu go nie da się już zmienić jego rozmiaru. Obsługa folderów jest naprawdę podstawowa. W każdym można umieszczać dowolnie wybrane skróty, ale nie sposób zmienić ich nazw czy reprezentujących je ikon. To znacznie zmniejsza ich użyteczność przy porządkowaniu pulpitów.
Ekran podglądu aktywnych pulpitów wywołuje się standardowo gestem „uszczypnięcia” bądź przyciskiem „home”. Jego implementacja jest bardzo prosta, a obsługa sprowadza się do wywołania go i wskazania palcem przestrzeni roboczej, która ma zostać aktywowana. Nie da się w żaden sposób zarządzać ekranami – dodawać ich, usuwać czy zmieniać kolejności.
W zasadzie trudno się rozpisywać o programie, którego głównym celem jest zapewnić szybki i lekki interfejs bez zbędnych (przynajmniej dla niektórych) udziwnień. Próżno szukać w nim jakiejkolwiek rewolucji, ale części osób może odpowiadać nietypowy, przewijany dock. Zeam Launcher bardzo dobrze sprawdza się w tym, do czego został stworzony, ale bardziej wymagającym użytkownikom może brakować niektórych funkcji. Jak to zwykle bywa w przypadku darmowego oprogramowania, nie zaszkodzi spróbować.
Cena w dniu publikacji (z VAT): bezpłatny
Użycie pamięci
Czas sprawdzić, jakie wymagania co do ilości wolnej pamięci mają wszystkie przetestowane aplikacje. Pierwszy wykres pokazuje, ile przestrzeni zajmie sam program – tyle każdy z nich będzie potrzebował, aby się zainstalować. Ale to nie wszystko. Każdy potrzebuje miejsca nie tylko na pliki, które trafiają na kartę po zainstalowaniu, ale również na dane, takie jak: pliki utworzone podczas działania narzędzia, ustawienia, informacje przechowywane w systemowej bazie danych. Zwykle tych danych jest niewiele, jednak zdarza się, że zajmują one parokrotnie więcej przestrzeni niż samo oprogramowanie.
Najwięcej dodatkowej przestrzeni wymaga Launcher Pro, który z miejsca w środku stawki po doliczeniu przechowywanych danych roztył się wyraźnie, zajmując trzecią pozycję od końca. Pod względem zapotrzebowania na przestrzeń na karcie pamięci zdecydowanie prowadzi Zeam Launcher, wymagający do normalnego działania niemal dokładnie 1,5 MB. Na drugim końcu stawki wylądował potrzebujący ponaddziesięciokrotnie więcej SPB Shell 3D.
Drugą kwestią jest ilość niezbędnej pamięci operacyjnej. Jest to parametr, który ma szczególne znaczenie w przypadku starszych urządzeń. Ze względu na specyficzny model zarządzania pamięcią w systemie Google Android pamięciożerny ekran domowy może doprowadzić do tego, że uruchomienie jakiegokolwiek innego programu, który potrzebuje jej dużo, spowoduje zwolnienie obszaru pamięci wykorzystywanego przez ekran. Skutek będzie taki, że po użyciu przycisku „home” załadowanie pulpitu może zająć kilka, a nawet kilkanaście sekund.
Wykresy obejmują dwa tryby działania. W przypadku „pustego ekranu” pomiar był wykonywany po ustawieniu (o ile było to możliwe) pięciu pustych ekranów domowych. „Standard” to również pięć ekranów, z tą różnicą, że były one zapełnione w miarę typowym zestawem widżetów i ikon. Były to widżety: Evernote 4 × 2, Beautiful SuperClock 4 × 2, BatterLife, DataCounter Widget, oraz pięć standardowych skrótów do aplikacji. Wykorzystanie pamięci mierzyliśmy poleceniem powłoki top.
Pewnym wyjątkiem jest tu Launcher7, zapewniający zupełnie inny niż pozostałe interfejs, przez co jego wyników nie można bezpośrednio porównywać z konkurencją.
Większość testowanych programów potrzebuje 30–40 MB. Wyjątek to cztery aplikacje wykorzystujące do wyświetlania obrazu układ grafiki i zapewniające trójwymiarowe efekty pulpitu: Regina 3D Launcher, MX Home Launcher, HTC Sense oraz SPB Shell 3D. Te wymagają już zdecydowanie więcej: dolną granicą jest tutaj 60 MB.
Podsumowanie
Z przetestowanych 14 aplikacji nie można jednoznacznie wybrać bezwzględnie najlepszej, optymalnej dla każdego. W części z nich skupiono się na tym, aby interfejs był możliwie oszczędny pod względem użycia zasobów. W innych starano się, nie zwracając uwagi na moc obliczeniową i ilość pamięci, zapewnić jak najlepsze wrażenia estetyczne.
Jeśli najważniejsza jest oszczędność zasobów, najlepszym wyborem będzie Nemus Launcher, o świetnie wyważonym stosunku możliwości do zapotrzebowania na pamięć i przestrzeń na karcie. Zachwyca bardzo dopracowanym interfejsem, a niektórych może skusić możliwość zablokowania nie tylko elementów pulpitu, ale i dostępu do wybranych programów.
Pod względem elegancji i efektowności zdecydowanie wygrywa SPB Shell 3D, który na urządzeniach z lepszej półki wygląda naprawdę świetnie, tak na zdjęciach, jak i w ruchu, i to bez jakichkolwiek modyfikacji. Ma kilka nietypowych dla tradycyjnego androidowego interfejsu rozwiązań, do których trzeba będzie się przyzwyczaić.
Jeśli chodzi o bogactwo funkcji, opcji i możliwości ingerowania nie tylko w wygląd, ale także działanie zdecydowanie wygrywa 91 Pandahome Pro. Tym, którzy będą mieli wystarczająco dużo samozaparcia, żeby przebrnąć przez dość zagmatwane i zbyt efekciarskie menu konfiguracyjne, zapewni niespotykaną nigdzie indziej liczbę rozszerzeń, przystawek i końcówek. Po włączeniu wszystkich Panda Home zaczyna przypominać świąteczną choinkę skrzyżowaną ze szwajcarskim scyzorykiem, co nie wszystkim przypadnie do gustu.