Spis treści
Wstęp
I pomyśleć, że jeszcze nie tak dawno temu w kafejkach internetowych królowały gry pokroju Quake'a, Serious Sama, Half-Life'a, Aliens versus Predator oraz wiele innych równie nieskomplikowanych i odmóżdżających. Jednak gracze są wymagający i w ostatnich latach można było łatwo zauważyć, w którą stronę podąża większość z nich, gdy chce pograć. Fani pierwszoosobowej rozwałki lubują się teraz w produkcjach o szeroko pojętej wojnie lub innych konfliktach zbrojnych, czyli o w miarę wiarygodnym tle i równie przekonywających narzędziach mordu. Chociaż to realistyczny system prowadzenia walki działa na graczy niczym lep na muchy. Nie przeczymy, szybki mecz w Counter-Strike'u czy Call of Duty to frajda sama w sobie, ale mimo wszystko tęskni się za korzeniami, które sięgają gdzieś w okolice 1996 roku. Gdzieś głęboko w podświadomości chce się wrócić do starych czasów.
A skoro o korzeniach mowa, to autora tych słów należy wrzucić do worka z etykietą: „Lubi prostą, niczym nieskrępowaną rozwałkę”. No ale o gustach się nie dyskutuje. Polacy pokazali już kilka razy, że umieją tworzyć takie pierwszoosobowe strzelanki, w których chodzi głównie o jak najbardziej malowniczą eksterminację wszelkiego pomiotu z piekła rodem. Tak też jest w przypadku Hard Reset – najnowszego dziecka byłych pracowników studiów: CD Projekt RED, City Interactive i People Can Fly. Prawdę mówiąc, zdziwilibyśmy się, gdyby pokazali coś, czego nie dałoby się zakwalifikować do „starej szkoły gier FPS”.
Hard Reset fabułą kompletnie nie wyróżnia się na tle innych podobnych gier. Nie skłamiemy, pisząc, że jest nieciekawa, tak naprawdę mogłoby jej nie być. Ale to tylko dodatek do dania głównego. Gracz wciela się w postać jegomościa o nazwisku Fletcher, który pracuje dla jednej z megakorporacji w futurystycznym mieście Bezoar. Do jego zadań należy pilnowanie porządku, bynajmniej nie publicznego. Jak na majora przystało, na jego barkach spoczywają powinności cięższego kalibru. Dalej jest już tradycyjnie: wariująca sztuczna inteligencja, jakaś intryga, no i my. Sytuacja w metropolii przyszłości sama przecież się nie wyprostuje.
Ja miałem dokładnie to samo odczucie.
Nie grałem, nie oceniam. Za artykuł stawiam czwórkę
Bo tak to o optymalizacji wiele nie wiemy.