Wstęp, opakowanie oraz dodatki
W dzisiejszych czasach, aby sprzedać produkt taki jak słuchawki, trzeba się napracować. Liczba rywali oraz konkurencyjnych modeli jest wręcz przytłaczająca. Potencjalny przeciętny nabywca często szuka czegoś nowego, oryginalnego, nawet nie bierze pod uwagę tradycyjnych, „nudnych” konstrukcji, a słuchawkowy wyjadacz, zanim cokolwiek kupi, i tak przeczyta na forach, co piszą inni, nie da się tak łatwo skusić. Marketing ma co robić. SteelSeries próbuje w dość oryginalny sposób.
Firma SteelSeries od początku była związana ze sprzętem dla „domowych” graczy. Mimo że jest to naprawdę potężny rynek, stwierdziła, że warto spróbować swoich sił w innych jego sektorach, zwłaszcza że coraz więcej osób poddaje się wirtualnej rozrywce poza domem, czy to w środkach transportu, czy na świeżym powietrzu. Właśnie dlatego spece ze SteelSeries powołali do życia serię produktów „Freedom To Play”. W jej skład wchodzi nauszny model Flux, który dziś przedstawimy, a niedługo dołączą do niego oparte na zbalansowanych przetwornikach słuchawki dokanałowe, przenośny kontroler oraz gumowe przyssawki, których zadaniem jest zastąpienie wirtualnego kontrolera dotykowych ekranów.
Model Flux jest sprzedawany w eleganckim plastikowym opakowaniu, zdecydowanie różnym od kartonów, do których przyzwyczaiła nas firma SteelSeries. Przez przezroczystą pleksi widać danie główne, co ułatwia ocenę wielkości nauszników.
Wśród dodatków znalazło się kilka ulotek oraz dwa przewody sygnałowe o różnej długości, przy okazji wyposażone w mikrofon, co czyni z modelu Flux w pełni funkcjonalny zestaw słuchawkowy.
SteelSeries Flux | |
---|---|
Słuchawki | |
Rodzaj | stereofoniczne, zamknięte |
Masa | około 250 g |
Pasmo przenoszenia | 18 Hz – 28 000 Hz |
Impedancja | 29 omów |
Czułość | 118 dB |
Mikrofon | |
Pasmo przenoszenia | 50 Hz – 16 000 Hz |
Czułość | –38dB |
Informacje dodatkowe | |
Kabel | gumowany, 2 metry |
Interfejs | wtyk 3,5 mm |
Budowa
SteelSeries Flux to konstrukcja stereofoniczna nauszna. Otrzymałem do testów wersję czarną, ale są dostępne również inne, utrzymane w jaśniejszych kolorach. Produkt jest wykonany z gumy oraz plastiku. Poszczególne elementy dobrze do siebie pasują, a jakość wykonania w pełni zadowala.
Nauszniki są miękkie i pokryte porządnym materiałem. Wiedzcie jednak, że słuchawki są wyjątkowo małe, nauszne, a nie wokółuszne. Znajdzie się niejedna osoba, która nie umie ścierpieć takiej budowy, i nic się na to nie poradzi.
U dołu obydwu słuchawek zamontowano gniazda 3,5-milimetrowe. Do pierwszego podłącza się (umieszczonym w zestawie kablem sygnałowym) odtwarzacz plików muzycznych lub jakiekolwiek inne źródło połączone z transportem plików. Drugi otwór jest przeznaczony dla dowolnej innej pary słuchawek, która jest zwieńczona wtykiem o tej średnicy. To się przydaje, uwierzcie. Ostatnio sporo jeździłem autobusem w towarzystwie swojej drugiej połowy. Dzięki produktowi SteelSeries mogliśmy wspólnie obejrzeć film, słysząc dokładnie to samo, zamiast się dzielić, jak do tej pory, jedną parą dokanałówek. Choć owszem, za pomocą prostej przejściówki da się uzyskać dokładnie taki sam efekt.
Producent kładzie nacisk na przenośność produktu, ale tym bardziej nie mogę zrozumieć, dlaczego nie dołączono do zestawu etui. Może następny model będzie wyposażony w ten dodatek...
Słuchawki od zewnątrz można spersonalizować. Jednolite plastikowe płyty trzymają się ich za pomocą magnesów i nawet podczas podskakiwania do góry pozostaną na swoim miejscu. Są dostępne także inne warianty kolorystyczne wymiennych elementów, niektóre przyozdobione grafikami. Wymienia się je szybko i banalnie prosto.
Pałąk to najsłabszy element zestawu. Wykonany jest z gumy, co przekłada się na masę produktu oraz wygodę. Nie zastosowano żadnych piankowych ani materiałowych podkładek, więc do głowy przylega właśnie guma, co po dłuższym użytkowaniu powoduje dyskomfort, nawet pomimo tego, że ucisk jest niewielki.
System regulacji pałąka jest co prawda plastikowy, ale nie sprawia wrażenia, jakby miał się szybko uszkodzić. Użyte tworzywo sztuczne jest solidne, nic nie trzeszczy. Regulacja jest krokowa i dość toporna, ale w tym przypadku to zaleta, bo można precyzyjnie dostosować szerokość pałąka bez obawy, że już po chwili się zmieni.
Połączenie słuchawek z pałąkiem jest solidne i tak pomyślane, aby dało się je obrócić o 90 stopni. To się przydaje, gdy słuchawki wiszą na szyi, bo wtedy przylegają do ubrania nausznikami.
Po zgięciu elementu, który łączy pałąk oraz słuchawki, widać przewód sygnałowy. Nie wystaje i nic go nie przyciska, jest też odpowiednio gruby, dlatego sądzę, że przejdzie próbę czasu.
Testy – odsłuch
Częstym zjawiskiem w słuchawkach przeznaczonych do użytku poza domem jest duża ilość basu. Nie inaczej jest tym razem, co słychać już od pierwszych chwil. Nie jest to bolączka, o ile reszta pasma nie odstaje zanadto, czyli jest odpowiednio naturalna i wyraźna, a z tym bywa różnie.
Posłużyłem się redakcyjnymi słuchawkami Creative Aurvana Live!, „iModem” oraz wzmacniaczem p-51 Mustang.
Flux odtwarzają jeszcze niższe częstotliwości niż redakcyjny model odniesienia. Ponadto są one nieco bardziej wyraziste, ale nie aż tak dobrze kontrolowane. Reszta tego podzakresu wydaje się pełna i dźwięczna, przyjemna dla ucha, ale odrobinę za bardzo rozlana. Taki niskotonowy przekaz może się podobać komuś, kto nie ma punktu odniesienia, lecz przenośny sprzęt użyty do porównania jest naprawdę dobrej klasy. W przypadku gorszej jakości źródła i wzmacniacza zjawisko rozlania basu z całą pewnością się pogłębi, choć większość osób zapewne by się tym nie przejęła.
Analiza średnich fragmentów pasma przynosi dalsze różnice na korzyść sprzętu Creative'a. Słychać je zwłaszcza w partiach wokalnych. Flux odtwarzają je dość blisko uszu, wręcz „intymnie”, ale faktura głosów jest matowa, szorstka. Da się do tego przyzwyczaić, niemniej po przesiadce na sprzęt odniesienia średnie tony są odtwarzane w dalszej odległości, muzykalniej, ogólnie lepiej, choć wielu doceni ich większą wyrazistość.
Gitary są mocno zdławione, ale też grają blisko, co dobrze słychać w nagraniach rockowych i metalowych. Na tym polu bezapelacyjnie lepiej wypada redakcyjny „referent”. Wysokie tony w obu wykonaniach także się różnią jakością. Produkt Creative'a odtwarza je naturalniej, wybrzmiewają dłużej, a przez to są wiarygodne, nie aż tak metaliczne i szorstkie jak te, które dobywają się z przetworników rywala. Różnice są także w budowie sceny muzycznej i w rozdzielczości dźwięku. Aurvana Live! grają dużo przestrzenniej, a separacja instrumentów jest ewidentnie lepsza, chociaż należy pamiętać, że bliskość przekazu nie musi być wcale wadą: dla nich Flux zapewne będą lepszym wyborem.
Galeria
Mariola
Podsumowanie
Słuchawki dla gracza to sprzęt, który aby zadowolił grupę docelową, musi brzmieć w określony sposób. Dźwięki, które powinny być należycie wyeksponowane, to odgłosy kroków, strzałów oraz wybuchów, czyli raczej skrajne fragmenty słyszalnego pasma. Jednakże Flux jest produktem przeznaczonym do zabawy poza domem, co oznacza, że wymaga się od niego czegoś innego niż od tradycyjnego zestawu słuchawkowego do gier. W tych, które powstają w wersji na telefon komórkowy czy tablet, przykładowo nie jest wymagana precyzja w lokalizowaniu przeciwnika. To pozwala stworzyć produkt uniwersalny. Flux takie właśnie są – i nie brak im konkurencji.
Pod względem brzmienia produkt SteelSeries przegrywa z dużo tańszymi Creative Aurvana Live!. Różnice pomiędzy nimi dotyczą szerokości sceny muzycznej, naturalności przekazu i ogólnie realizmu. Redakcyjny model odniesienia jest też sporo wygodniejszy, głównie za sprawą miękkiego pałąka i większych, bardziej przyjaznych małżowinom, choć wciąż przeciętnych nauszników. Różnica na niekorzyść nowości jest także w cenie.
Niemniej produkt SteelSeries ma swoje zalety, za które się płaci. Możliwość bezpośredniego podłączenia drugiej pary słuchawek to ciekawy dodatek, innowacyjny i przydatny w pewnych okolicznościach. Należy też pochwalić solidne wykonanie. Uwierzcie, pomimo z pozoru delikatnej konstrukcji ten produkt jest zbudowany nadspodziewanie „pancernie”. Ma też wbudowany mikrofon, którego rywal jest pozbawiony. Owszem, można jakiś dokupić za niewielkie pieniądze, ale dwa kable na ulicy to o jeden za dużo. Jednak ze względu na wygórowaną cenę nie wróżę Flux sukcesu.
Do testów dostarczył: SteelSeries
Cena w dniu publikacji (z VAT): ok. 400 zł