Eurocom to marka słabo rozpoznawalna na rynku komputerów przenośnych z najlepszej półki; pod względem popularności daleko jej do takich legend, jak Alienware i DELL XPS. Oferuje jednak modele nietypowe, a nawet bardzo nietypowe, bo wyposażone w „biurkowe”, prądożerne odmiany procesorów. Oferuje to może trochę za dużo powiedziane, ponieważ firma sama nie produkuje szkieletu Panthera 3.0, a jedynie wyposaża go w podzespoły, które klient sam wybiera na stronie WWW. W Pantherze 3.0 można sobie zażyczyć każdy procesor LGA1366, wybrać ilość pamięci, liczbę dysków twardych, kart graficznych, można także zamówić profesjonalną kalibrację ekranu i konkretny układ klawiszy. Wszystko, oczywiście, za dodatkową opłatą, ale ta już nie jest tak istotna dla kogoś, kto kupuje maszynę z tego segmentu.
Wybór zestawu, który otrzymaliśmy, nie wydaje się w żaden sposób uzasadniony ekonomicznie, ale nie taki miał być. Miał pokazać potencjał platformy, czyli być uzbrojony w najmocniejsze części, jakie można zamontować w platformie Panther 3.0. I tak w rzeczywistości jest: dwie najsilniejsze mobilne karty grafiki połączone w SLI lub CrossFire (dostaliśmy zestaw dwóch GeForce'ów GTX 580M oraz dwóch Radeonów HD 6990M), najmocniejszy „biurkowy” procesor z serii Extreme Edition (Core i7 990X), 12 GB bardzo szybkiej pamięci DDR3-1600 (tej producent mógłby zamontować więcej, ale i tak w żadnych testach nie wykorzystalibyśmy 24 GB), trzy nośniki SSD 510 Intela spięte w RAID 0. Robi wrażenie? Oczywiście! Ma je robić, bo w pewnych warunkach nie liczą się koszty, a możliwości. A te są niemalże nieograniczone...
Dane techniczne:
Model | Eurocom Panther 3.0 |
Procesor | Intel Core i7-990X 3,46 GHz (do 3,73 GHz w trybie Turbo), 6-rdzeniowy, 12-wątkowy, 12 MB L3 |
Układ graficzny | 2 × Nvidia GeForce GTX 580M 2 GB lub 2 × AMD Radeon HD 6990M 2 GB |
Ekran | 17,3 cala, 1920×1080, powłoka błyszcząca, podświetlenie LED |
RAM | 12 GB DDR3-1600 |
Dysk twardy / SSD | 3 × Intel SSD 510 250 GB spięte w RAID 0 |
Napęd optyczny | nagrywarka Blu-ray 6×/ DVD 8× |
Głośniki | 5.1 (subwoofer od spodu) |
Komunikacja | LAN 100/1000 Mb/sek. Killer Wireless-N 1102 Wi-Fi 802.11 a/b/g/n |
Akumulator | 78,44 Wh, 9-komorowa |
Zasilacz sieciowy | 300 W (20 V, 15 A) |
Wymiary i waga | 290×420×58 mm 6,1 kg + zasilacz 1,5 kg |
Wejścia-wyjścia | 3 porty USB 2.0 2 porty USB 3.0 czytnik kart pamięci flash eSATA LAN (RJ-45) slot ExpressCard 2 porty HDMI (wejście i wyjście) DVI wejście zewnętrznego mikrofonu wyjście słuchawek/głośników wejście liniowe wyjście cyfrowe (optyczne) |
System operacyjny | zgodnie z życzeniem klienta (w naszym przypadku Windows 7 Professional w wersji 64-bitowej) |
Dołączone oprogramowanie | zgodnie z życzeniem klienta |
Inne | kamera o rozdzielczości 2 megapikseli (może być 3-megapikselowa – za dopłatą) |
Gwarancja | 2 lata |
Cena | ok. 23 500 zł (5337 euro) (w tej konfiguracji) |
Wygoda użytkowania
Po przejrzeniu danych technicznych można się złapać za głowę, widząc stronę Wygoda użytkowania. No bo jak coś, co waży 6 kg (a zasilacz – dalsze 1,5 kg), może być wygodne w użytkowaniu? Tym bardziej że wbudowany akumulator nie pozwala na więcej niż 45 minut pracy lub 35 minut oglądania filmu. Tak, nie jest to typowy laptop, którego nosi się ze sobą na plecach, aby pracować na nim w kawiarence w centrum. Jest to ewidentnie DTR (ang. desktop replacement), czyli przenośny zamiennik komputera biurkowego. Producent dołączył, co prawda, torbę do zestawu, ale w gruncie rzeczy nie jest to sprzęt zapewniający pełną mobilność.
Zasilacz to dość nietypowy „brick”. Nietypowy, bo olbrzymi (jak 7-calowy tablet) i bardzo ciężki (1,5 kg). Trudno się jednak dziwić: ma moc 300 W, i właśnie tyle w szczycie pobiera ten laptop. Dobrze, że udało się pozostać przy pasywnie chłodzonej konstrukcji, mimo że po dłuższej pracy w 3D Studio zasilacz jest gorący (nawet 55 stopni).
Klawiatura typu chiclet to już standard w laptopach. Mamy pewne zastrzeżenia co do jej układu. Urządzenie jest ogromne, więc powinno zmieścić pełnowymiarowe klawisze funkcyjne. Niestety, są one pomniejszone. Podobnie jest z klawiszami Shift, także Alt są malutkie. Tak spory sprzęt mógłby mieć także drugi Fn w okolicy strzałek. Układ na zdjęciu to jednak odmiana niemiecka (QWERTZ). Całkiem możliwe, że wersja bardziej „europejska”, zbliżona do polskiej, ma nieco inne rozplanowanie. Oczywiście, kupując tak drogi sprzęt, można wybrać dowolny układ. Nad klawiaturą znajdziecie przyciski dotykowe, służące do zmiany głośności, wyciszenia dźwięku, wyłączniki: Bluetooth, Wi-Fi i kamerki internetowej, a także takie typowe funkcje, jak NumLock i CapsLock. Mechanizm dotykowy działa dość opornie i trzeba się nauczyć celnie wybierać poszczególne funkcje.
Wygoda pracy jest bardzo przyzwoita. Urządzenie jest masywne i duże, więc jest sporo miejsca na oparcie rąk. Podpórka na dłonie jest wykonana z aluminium i bardzo przyjemna w dotyku. Nie mamy żadnych zastrzeżeń co do jakości użytych materiałów.
Panel dotykowy zastosowany w Pantherze jest nieco mały, jak na matrycę „Full HD”, a przyspieszając wskaźnik, tracimy sporo na precyzji. Można włączyć akcelerację wskaźnika, ale nie każdy lubi pracować w ten sposób. Sam panel jest dość precyzyjny i wygodny; gdyby był nieco większy lub miał większą rozdzielczość, można by naprawdę go pochwalić. Przyciski działają pewnie, choć niego głośno. Pomiędzy nimi umieszczono czytnik linii papilarnych, służący do blokowania komputera przed nieautoryzowanym dostępem.
Lewy panel udostępnia dwa porty USB 3.0, wyjście i wejście HDMI, porty eSATA oraz FireWire, czytnik kart pamięci, złącze DVI, a także gniazdo anteny DVB-T dla tunera TV. Porty USB są na szczęście w połowie długości bocznej ścianki, więc nie trzeba się obawiać przypadkowego ułamania portu wskutek oparcia rąk na pendrajwie lub kablu od myszki.
Po prawej stronie znajdują się trzy porty USB 2.0 oraz wyjścia i wejścia audio. Co ciekawe, są dostępne wejście liniowe i wyjście optyczne. To rzadkość w laptopach. Dłonie oparte o brzeg laptopa nie zagrażają również portom.
Panther 3.0 pobiera ciepłe powietrze wyłącznie od spodu i wyrzuca je z tyłu. Tym samym trzymanie laptopa na kolanach raczej nie wchodzi w grę, niezależnie od masy sprzętu. Nie powinno się też stawiać go na miękkich powierzchniach typu kanapa, koc, łóżko, gdyż wnętrze może się dosłownie zagotować. To komputer, który raczej trzeba postawić na stole lub biurku i tam pracować. Na spodzie po dłuższym działaniu laptop potrafi osiągnąć nawet 50 stopni, góra natomiast praktycznie w ogóle się nie grzeje (maksymalnie około 35 stopni). Wentylacja przy długotrwałym maksymalnym obciążeniu potrafi osiągnąć głośność na poziomie 48 dB. To sporo, ale tak wydajnej jednostce można to wybaczyć, tym bardziej że kierowany do graczy Samsung 700G7 podobnie hałasował. Ale w spoczynku głośność wynosi 41 dB, a to sporo. Może to wskazywać na pewne niedopracowanie BIOS-u.
Ekran
Ekran o przekątnej 17,3 cala i rozdzielczości „Full HD” (1920×1080 pikseli) to standard w tego typu maszynach. Tu zastosowano krawędziowe podświetlenie LED i, niestety, matrycę TN.
Gamut barwowy pokrywa około 95% przestrzeni sRGB oraz około 70% przestrzeni Adobe RGB. To dobry wynik, jak na laptop... ale nie laptop z tej półki. W tej cenie można oczekiwać więcej – szkielet jednak powinien mieć lepszą matrycę. Odcienie zieleni mogą wyglądać na wyblakłe i mogą być widoczne wyraźne przejścia tonalne. Znacznie lepiej jest w przypadku kolorów czerwonego i niebieskiego.
Równomierność podświetlenia jest bardzo przeciętna: lewy górny róg oraz dolna część wyświetlacza na środku są zdecydowanie jaśniejsze. To jednak typowe dla laptopów i nie należy nad tym zbyt długo rozpaczać. Problemem jest to, że maksymalna jasność na poziomie 150–160 cd/m2 to zdecydowanie za mało do pracy w warunkach polowych, nie mówiąc już o pracy przy dużym nasłonecznieniu. Tym bardziej że matryca jest błyszcząca i odbija się w niej wszystko dookoła. Całe szczęście, że Eurocom Panther 3.0 nie jest przeznaczony do pracy w plenerze, bo byłoby naprawdę kiepsko.
Współczynnik kontrastu statycznego wynosi ok. 90:1, a zatem jest dość przeciętny, ale co warto podkreślić, stabilny w całym zakresie jasności podświetlenia.
System audio
W szkielecie zamontowano całkiem rozbudowany system głośników 5.1. Na spodzie znalazł się głośnik niskotonowy (subwoofer).
Nad klawiaturą zamontowano przednią parę głośników, a na przedniej ściance laptopa – tylną.
Całością zarządza przeciętny już dziś kodek Realtek ALC888. Na papierze zapewnia on odstęp sygnału od szumu na poziomie 97 dB w konwersji C/A oraz 90 dB w konwersji A/C. To nieco mało w przypadku wysokiej klasy słuchawek i mikrofonów dla graczy, a trzeba pamiętać, że te dane dotyczą jedynie kodeka. Źle zaprojektowana płyta główna może te parametry znacznie popsuć. System głośników jest, niestety, mocno przeciętny, jak na laptop. Subwoofer działa kiepsko, w zasadzie był niesłyszalny podczas testów z wykorzystaniem niskich częstotliwości. Przy głośności większej niż 75% całość zaczyna charczeć, głównie w zakresie tonów wysokich. Od tej klasy szkieletu można by jednak wymagać więcej. Może gdyby systemem głośników zajęła się firma Altec Lansing lub Harmann Kardon, byłoby inaczej? Zdecydowanie byłoby inaczej! Rywale w swoich modelach już od lat stosują rozwiązania tych firm...
BigFoot Networks Killer Wireless-N 1102 – ciekawa karta Wi-Fi
Latem ubiegłego roku testowaliśmy karty sieciowe BigFoot Networks Killer 2100. W pewnych specyficznych warunkach, w których stos sieciowy Windows był hamulcem, można było dostrzec znaczące korzyści. Teraz dzięki współpracy BigFoot Networks z Qualcomm Atheros podobne techniki można znaleźć także w karcie Wi-Fi. Dla graczy korzystających czasem z Wi-Fi w laptopie lub komputerze stacjonarnym nie jest zaskoczeniem, że połączenie Wi-Fi czasem potrafi wprowadzać istotne opóźnienia w najmniej dogodnych momentach, np. podczas celowania w przeciwnika w Quake'u lub próby rozbrojenia bomby w Counter-Strike'u, zwłaszcza jeśli w tle jest uruchomionych jeszcze kilka innych programów mogących korzystać w tym samym czasie z sieci. W tych warunkach Killer Wireless-N 1102 może pomóc, choć jak napisaliśmy we wcześniejszym artykule, nie przyspieszy działania internetu. Jednak automatycznie (sprzętowo) zarządza pakietami w taki sposób, że zawsze najwyższy priorytet mają gry, w które użytkownik właśnie gra w sieci (funkcja Advanced Stream Detect). W połączeniu z dobrym układem radiowym zdaje to egzamin bardzo dobrze, choć nie mieliśmy, niestety, drugiego laptopa z killerem, więc nie mogliśmy przeprowadzić testów jak przed rokiem w przypadku kablowej wersji. Równoczesne przesyłanie strumieniowe z YouTube'a oraz pobieranie danych daje jednak zdecydowanie lepsze efekty niż przy użyciu typowej karty Wi-Fi. Pod względem programowym elektronika Killera Wireless nie odbiega znacząco od wersji kablowej.
Modułowa budowa i możliwości rozbudowy
Mimo że komputer w wersji, którą przetestowaliśmy, jest niewyobrażalnie drogi, ma jedną niezaprzeczalną zaletę. Jego możliwości konfiguracji są olbrzymie, jak na laptopa, i można wykonywać wiele operacji, które w zwykłych laptopach są bardzo utrudnione, lub wręcz niemożliwe. Najważniejsza jest chyba możliwość bardzo elastycznej konfiguracji na stronie firmy Eurocom.
Nie od dziś wiadomo, że procesory z serii Extreme Edition nigdy nie miały korzystnego stosunku możliwości do ceny, a kupując aż o 600 dol. (!) tańszego Core i7 970, także wyposażonego w sześć rdzeni, ale o nieco wolniejszym taktowaniu, wiele nie tracimy. Procesor można zresztą swobodnie zmieniać, odkręcając kilka śrubek układu chłodzenia. Pod spodem kryje się zwykła podstawka LGA 1366.
Można także bardzo elastycznie dobierać ilość pamięci, liczbę stałych nośników (w obudowie są aż trzy miejsca na SSD lub dyski twarde!) i przede wszystkim kartę graficzną. Ta ostatnia z pewnością najbardziej spodoba się entuzjastom lubującym się w dobieraniu konfiguracji pod kątem swoich potrzeb. Ponieważ płyta główna przewiduje na karty grafiki dwa sloty MXM 3.0b, można początkowo kupić jedną, a dopiero po jakimś czasie drugą. Można też tę jedną wymienić potem na mocniejszą, prawie jak w zwykłym pececie...
Powyżej widać sloty MXM, w których można zmieniać karty graficzne jak rękawiczki (warunkiem jest zasobny portfel).
Firma Eurocom oferuje stosowne karty grafiki z własnym systemem chłodzenia. Nie omieszkaliśmy, a jakże, zrobić im zdjęć.
Tak wygląda Radeon HD 6990M:
... a tak GeForce GTX 580M:
Karty te mogą, rzecz jasna, działać w SLI/CrossFire: mają stosowne mikrozłącze, do którego podłącza się stosowny mostek. Mimo że to dość droga zabawa, dla komputerowego entuzjasty mogącego rozbudować swojego laptopa jest to zaleta nieoceniona.
Oczywiście, karty grafiki kupuje się z ich własnymi układami chłodzenia.
Jak widać, możliwości rozbudowy to jedna z największych zalet Eurocoma Panther 3.0. Co jednak ciekawe, producentem szkieletu (kadłubka), czyli obudowy, płyty głównej i zasilacza, raczej nie jest firma Eurocom. A gdyby ten kadłubek można było kupić na własną rękę w sensownej cenie i karty grafiki MXM 3.0b były bardziej dostępne? Z pewnością miłośnikowi techniki PC, który lubi sam budować swoje komputery, od razu zaświeciłyby się oczy. Niestety, mimo że jest to chyba najlepsza recepta na przyszłość laptopów dla entuzjastów, trudno wierzyć, że ich marzenia się spełnią. Nie jest to w interesie firm produkujących gotowe laptopy, które mają zdecydowaną większość rynku. Bo nie oszukujmy się: firmy takie, jak Eurocom, Alienware i Clevo, to produkty niszowe, dla zapaleńców z naprawdę zasobnymi portfelami, których w naszym kraju nieco brakuje.
Czytelnikom zainteresowanym kartami MXM przedstawiamy cennik wprost z rąk przedstawicieli Eurocomu. W nawiasach podajemy ceny źródłowe w dolarach kanadyjskich, ponieważ firma wywodzi się właśnie stamtąd, przy czym z powodu ciągłych wahań na rynkach walut te ceny będą pewnie dłużej aktualne niż nasze.
- GeForce 580M – ok. 2550 zł (799 dol. kanadyjskich)
- GeForce 560M – ok. 925 zł (290 dol. kanadyjskich)
- GeForce 485M – ok. 2390 zł (749dol. kanadyjskich)
- GeForce 480M – ok. 2520 zł (790dol. kanadyjskich)
- GeForce 470M – ok. 1580 zł (495dol. kanadyjskich)
- GeForce 460M – ok. 940 zł (295dol. kanadyjskich)
- Radeon HD 6990M – ok. 1435 zł (450dol. kanadyjskich)
- Radeon HD 6970M – ok. 1210 zł (379dol. kanadyjskich)
- Radeon HD 5870M – ok. 830 zł (260dol. kanadyjskich).
Samsung 700G7A-S01 – budowa i dane techniczne
Żeby pokazać Wam, czym tak naprawdę jest i jaką wydajność osiąga platforma Eurocoma, do testów zaprzęgliśmy również laptop stworzony z myślą o graczach, i to nie byle jaki. Do naszych rąk trafił bowiem jeszcze pachnący świeżością model 700G7A-S01, w którego wnętrzu drzemią procesor Intel Core i7-2670QM i karta graficzna AMD Radeon HD 6970M i który zapewnia liczne dodatkowe funkcje, tak popularne w tego typu sprzęcie, choć nie tak nachalne jak w przypadku wielu innych laptopów, wyglądających często równie odpustowo jak nieudolnie stuningowane samochody.
Samsung przybył do nas w niewielkim, jak na swoje gabaryty, pudełku. To ze względu na brak większych dodatków, na przykład plecaka. A szkoda, bo nawet do Eurocoma, któremu bardzo daleko do miana sprzętu przenośnego, dołączono torbę. Zamiast tego otrzymujemy zestaw do montażu dodatkowego dysku twardego lub nośnika SSD i tak oczywiste rzeczy, jak: zasilacz, akumulatory, zestaw instrukcji, płyty z Windows oraz oprogramowaniem Samsunga.
Samsung 700G7A-S01 z zewnątrz w niczym nie przypomina laptopa przeznaczonego dla graczy. Tego typu konstrukcje są przeważnie bardzo krzykliwe, a tu mamy do czynienia z wyjątkowo spokojnym stylem. Tak naprawdę jedynie tył, na którym znalazły się potężne wyloty systemu chłodzenia, zdradza, że w tej plastikowej obudowie drzemie spora moc. I tym sposobem dochodzimy do rozczarowania: plastikowego szkieletu. Jest to budulec zarówno klapy, jak i spodu, a na domiar złego pokrywę wykończono na wysoki połysk, przez co widać na niej wszystkie odciski palców.
Lewy bok zawiera większość złączy. Jest gniazdo bezpieczeństwa, gniazdo zasilacza, port RJ-45 karty sieciowej, wyjścia: D-sub, HDMI, Display Port, dwa USB 3.0 oraz wejście mikrofonu i wyjście słuchawkowe.
Z prawej strony umieszczono jedynie dwa porty USB 2.0, napęd optyczny oraz gałkę do zmiany trybów działania, o której nieco więcej piszemy na następnej stronie. Brakuje za to portu eSATA, który przecież mógłby się pojawić w wersji „combo”.
Wnętrze Samsunga również nieszczególnie zdradza przynależność do grona laptopów przeznaczonych dla graczy. Nie widać tu żadnych agresywnych przetłoczeń czy szeregów lampek święcących we wszystkich kolorach tęczy. Zamiast tego otrzymujemy stonowane i nieźle wykończone wnętrze, wyłożone szczotkowanym aluminium. Pozostałe atuty 700G7A-S01 odkrywa dopiero po włączeniu zasilania.
Model | Samsung 700G7A-S01 |
Procesor | Intel Core i7-2670QM 2,2 GHz (do 3,1 GHz w trybie Turbo), 4-rdzeniowy, 8-wątkowy, 6 MB L3 |
Układ graficzny | AMD Radeon HD 6970M 2 GB |
Matryca LCD | 17,3 cala, 1920×1080, powłoka błyszcząca, podświetlenie LED, 120 Hz |
RAM | 8 GB DDR3-1333 MHz |
Dysk twardy / SSD | Hitachi HTS72757A9E 750 GB (7200 obr./min) SanDisk iSSD P4 8 GB |
Napęd optyczny | DVD Super-Multi DL |
Głośniki | 2.1 (subwoofer na spodzie) |
Komunikacja | LAN 10/100/1000 Mb/sek. Wi-Fi 802.11 b/g/n Bluetooth 3.0 |
Akumulator | 89 Wh, 8-komorowa |
Zasilacz sieciowy | 200 W (20 V, 15 A) |
Wymiary i waga | 276×409×49 mm 3,5 kg |
Wejścia-wyjścia | 2 porty USB 2.0 2 porty USB 3.0 czytnik kart pamięci LAN (RJ-45) HDMI DisplayPort D-sub wejście zewnętrznego mikrofonu wyjście słuchawek/głośników |
System operacyjny | Windows 7 Home Premium wersji 64-bitowej |
Dołączone oprogramowanie | Microsoft Office Starter 2010, aplikacje producenta |
Inne | kamera o rozdzielczości 2 megapikseli |
Gwarancja | 2 lata |
Cena | 6999 zł |
Samsung 700G7A-S01 – cechy szczególne i wrażenia z użytkowania
Wyświetlacz to jedna z mocniejszych stron Samsunga 700G7A-S01 – jest bardzo jasny, a jego podświetlenie jest równomierne. Co prawda można by się przyczepić tego, że użyto błyszczącej powłoki, ale biorąc pod uwagę przeznaczenie tego laptopa, który raczej nie będzie użytkowany na ławce w parku, można to wybaczyć. Tak samo zresztą jak wykończoną na wysoki połysk ramkę okalającą wyświetlacz, bo dzięki zastosowaniu specyficznej faktury odciski palców są na niej praktycznie niewidoczne. Co więcej, w ustawieniach znaleźliśmy opcję pozwalającą zmienić odświeżanie na 120 Hz, co może sugerować, że po dokupieniu okularów i zainstalowaniu odpowiedniego sterownika można cieszyć się trójwymiarowym obrazem dzięki technice AMD HD3D. Niestety, mamy zastrzeżenia co do sztywności panelu, który wygina się z niebywałą łatwością i na dokładkę trzeszczy w trakcie otwierania. Naszego zaufania nie wzbudziły również plastikowe zawiasy.
Klawiatura (układ amerykański z długim prawym Shift i małym Enter) to prawdziwy raj dla dłoni. Klawisze nie mają typowego dla laptopów bardzo niskiego skoku, bliżej im do płaskich klawiatur zewnętrznych. Stawiają wyraźny, ale jednocześnie wyważony opór i są niezwykle sprężyste, dzięki czemu zapewniają odpowiednią informację zwrotną. Do tego zostały delikatnie wyprofilowane, tak aby palec układał się zawsze na środku każdego z nich. Pisanie lub granie to czysta przyjemność. Ponadto w trybach zbalansowanym i przeznaczonym dla graczy, o których napiszemy już za chwilę, klawisze są podświetlane – w pierwszym przypadku na biało, w drugim na niebiesko (z dodatkowym czerwonym podświetleniem klawiszy WASD). Niestety, klawiatura nie jest tak idealna, jak by się mogło wydawać. Wyraźnie ugina się w okolicach newralgicznych dla graczy, tj. w pobliżu klawiszy WASD, a na dokładkę odczytuje poprawnie wciśnięcie co najwyżej czterech klawiszy jednocześnie.
Przejdźmy jednak do kilku rzeczy, które wyróżniają 700G7A-S01 na tle innych laptopów i pozwalają mu przynależeć do elitarnego grona urządzeń dla graczy. Pierwszym nietypowym dodatkiem jest pokrętło umieszczone nad klawiaturą w prawym górnym rogu, które służy do zmiany trybów działania. Pierwszym jest tryb „ekologiczny”, zmniejszający pobór prądu, drugim – „biblioteczny”, dobrany pod kątem jak najmniejszej głośności, trzecim – zbalansowany, uzależniający wydajność podzespołów od obciążenia (przypomina profil zrównoważony, dostępny w opcjach zarządzania zasilaniem), a ostatnim – tryb gier. Po przekręceniu pokrętła do oporu załączona zostaje jedna z animowanych tapet, zmienia się wskaźnik myszy, w prawym górnym rogu pojawia się skrót do programu pomagającego zarządzać opcjami tego trybu, podświetlenie klawiatury zmienia się na niebieskie, podczas gdy klawisze WASD zaczynają świecić na czerwono, a co najważniejsze, procesor zostaje podkręcony do blisko 2,8 GHz (nominalna częstotliwość to 2,2 GHz). I może zabrzmi to absurdalnie, ale wszystko to bardzo nam się spodobało.
Klawisze funkcyjne umożliwiają uruchomienie programu Easy Settings, pozwalającego kontrolować zintegrowane dodatki, regulowanie jasności ekranu, przełączanie się między wyświetlaczem wbudowanym a zewnętrznym, wyłączenie gładzika, wyciszenie dźwięków, zmianę głośności, sterowanie intensywnością podświetlenia klawiatury, przejście w tryb „cichy” (zmniejsza obroty wentylatorów), wyłączenie Wi-Fi.
Ciekawszy jest panel znajdujący się nad klawiaturą. Co prawda jego funkcjonalność miejscami dubluje działanie klawiszy funkcyjnych, ale dzięki temu mamy szybszy dostęp do regulacji głośności, opcji wyciszenia dźwięków oraz wyłączników Wi-Fi i podświetlenia klawiatury. Co więcej, panel jest dotykowy, w trybie dla graczy na jego środku pojawia się napis Turbo, a podczas odtwarzania muzyki okręgi umieszczone po bokach, tuż przy głośnikach, migają na czerwono w jej rytm.
Panel dotykowy jest sporych rozmiarów – w sam raz dla tej wielkości urządzenia. Jego powierzchnia jest gładka, a precyzja działania – nienaganna. Szkoda tylko, że przyciski działają dość ciężko i głośno. W dodatku niebieskie podświetlenie, oddzielające panel od przycisków, pokazuje pewną niekonsekwencję, jest ono bowiem niebieskie bez względu na tryb pracy.
Głośniki nie są zwykłymi „bzyczkami”, ale trudno oczekiwać od nich brzmienia zewnętrznych zestawów. Mimo to nie można odmówić im tego, że mogą grać bardzo głośno i czysto, nawet w maksymalnych ustawieniach. Tak naprawdę Samsung 700G7A-S01 jest jednym z najgłośniej grających laptopów spośród tych, z którymi mieliśmy do czynienia. Szkoda tylko, że brakuje mu niskich tonów – malutki subwoofer znajdujący się na spodzie praktycznie w ogóle nie daje o sobie znać.
Pod obciążeniem głośność sprzętu jest duża (podobna jak w przypadku Eurocoma), choć jeszcze trochę brakuje, aby można było nazwać go suszarką. Poza tym w laptopie znalazły się dwa systemy chłodzenia: oddzielne dla karty graficznej i procesora, i jeżeli większość pracy spadnie na jednostkę centralną, to załączy się tylko jeden, a tym samym odgłos działania będzie znacznie mniej uciążliwy. Za to w spoczynku laptop jest niewiarygodnie cichy, a po przełączeniu w tryb „biblioteczny” wentylatory stają się niemal bezgłośne – bardziej słyszalny jest wtedy dysk twardy. Niestety, o ile nawet po dłuższej zabawie w trybie do grania, w którym zostają przyspieszone zegary procesora, Samsung radził sobie ze schładzaniem podzespołów, to przy obciążeniu programem OCCT temperatura wzrastała do tego stopnia, że narzędzie przestawało działać, a częstotliwość zegara procesora malała.
W trakcie pracy jedyne miejsce, w którym na własnej skórze można poczuć, że laptop pracuje, to lewa strona klawiatury, ze wskazaniem na jej górną część. Temperatura podkładki pod nadgarstki nawet po dłuższym graniu praktycznie się nie zwiększa. Spód laptopa również nagrzewa się w akceptowalnym stopniu, choć trzymanie go na kolanach to nie najlepszy pomysł, bo zakryte są wtedy wloty systemu chłodzenia.
Samsung 700G7A-S01 to bardzo udana konstrukcja, którą polubiliśmy za to, że nie jest tak nachalna jak wiele laptopów dla graczy – nie próbuje wykrzyczeć całemu światu, ile punktów wykręca w 3DMarku, ale jednocześnie po przejściu w tryb gier sprawia sporo frajdy. To tak, jakby jeździć niczym nie wyróżniającym się sedanem, który na co dzień służy do odwożenia dzieci do szkoły, i mieć w nim magiczny przycisk „sport”, usztywniający zawieszenie i zwiększający moc silnika. 6999 zł to dużo, szczególnie że w testowanej przez nas wersji nie znalazł się napęd Blu-ray ani nośnik SSD z prawdziwego zdarzenia. Ale i tak uważamy, że szukając laptopa do gier, warto zastanowić się nad Samsungiem 700G7A-S01.
Testy wydajności – programy profesjonalne, nośniki
Przeprowadziliśmy testy wydajności w kilku programach, nie pomijając zastosowań bardziej profesjonalnych, ponieważ mamy świadomość, że Panther 3.0 jest skierowany bardziej do profesjonalistów i firm niż domowego użytkownika pragnącego po prostu świetnego sprzętu bez względu na jego koszt. W firmach, nawet zajmujących się projektowaniem budynków, mostów, wizualizacją projektów czy montowaniem filmów, typowymi zastosowaniami może być przechowywanie danych w postaci zaszyfrowanej na dyskach, praca na wielu „viewportach” naraz w profesjonalnych narzędziach CAD/CAM, kompresja materiałów filmowych czy renderowanie wizualizacji projektu budynku dla klienta w 3ds Max. Pod tym kątem dobraliśmy programy do testu, choć w przypadku profesjonalnych zastosowań warto zastanowić się nad wersją z kartami Quadro, które zapewniają wygładzanie krawędzi w aplikacjach CAD w sposób sprzętowy.
O wynikach można powiedzieć sporo, ale najistotniejszy wniosek jest taki, że o ile w pracy na viewportach w profesjonalnych narzędziach nie ma dużej różnicy między typowym laptopem z dobrej półki a Pantherem 3.0, to w przypadku renderowania w 3ds Max, kompresji filmu x264 czy szyfrowania nośnika jest ona kolosalna. Mimo że Core i7 2670QM jest oparty na nieco nowszej architekturze niż Core i7 990X, to za sprawą znacznie wolniejszego taktowania, mniejszej liczby rdzeni i wątków oraz mniejszej ilości pamięci podręcznej nie ma się co porównywać z najdroższym biurkowym modelem. Ale czy ktoś się spodziewał, że będzie inaczej?
Przeprowadziliśmy także dwa proste testy macierzy dyskowej opartej na doskonałych SSD Intela z serii 510 o pojemności 250 GB. Ich wydajność jest jednak poważnie ograniczona przez kontroler zawarty w chipsecie Intel X58 (mostek południowy ICH10R). Trzeba przyznać, że wyniki syntetyczne robią wrażenie, a gry i aplikacje użytkowe, takie jak Photoshop i 3ds Max, uruchamiają się nawet kilkukrotnie szybciej niż z dysku twardego. Największe wrażenie robią operacje na małych plikach: 100 MB/sek. przy próbce 4 kB w ATTO to świetny wynik!
Testy wydajności 3D – benchmarki i gry
Testy wydajności w grach postanowiliśmy przeprowadzić także na przeznaczonym dla graczy notebooku Samsunga 700G7A. Mimo że jest on wyposażony w mocny procesor Core i7 2670QM (Sandy Bridge) oraz mocną, jak notebooki, kartę grafiki (Radeon HD 6970M to odpowiednik Radeona HD 6850 do komputerów stacjonarnych), nie mógł rywalizować pod względem wydajności z Pantherem 3.0. To zrozumiałe, w końcu tak miało być – po to taka konstrukcja powstała i widać, że nie na darmo Panther waży 6 kg i ma zasilacz wielkości 7-calowego tabletu.
Na początek dane techniczne najszybszych kart do komputerów przenośnych:
HD 6970M | HD 6990M | GTX 570M | GTX 580M | |
---|---|---|---|---|
Nazwa robocza | Blackcomb XT | Blackcomb XTX | GF114 | GF114 |
ROP | 32 | 32 | 24 | 32 |
Jednostki cieniujące | 960 | 1120 | 336 | 384 |
Zegar rdzenia | 680 MHz | 715 MHz | 575 MHz (jednostki cieniujące: 1150 MHz) | 620 MHz (jednostki cieniujące: 1240 MHz) |
Zegar pamięci | 900 MHz | 900 MHz | 750 MHz | 750 MHz |
Szyna pamięci | 256-bitowa | 256-bitowa | 192-bitowa | 256-bitowa |
Rodzaj pamięci | GDDR5 | GDDR5 | GDDR5 | GDDR5 |
Przepustowość pamięci | 115,2 GB/s | 115,2 GB/s | 72,0 GB/s | 96,0 GB/s |
Proces technologiczny | 40 nm | 40 nm | 40 nm | 40 nm |
Benchmarki
Zgodnie z oczekiwaniami w benchmarkach Panther 3.0 nie daje żadnych szans „cywilnej” wersji laptopa Samsunga. Różnica jest kolosalna i w trybie Performance (1280×720) znacznie przekracza 200%. Duża w tym zasługa bardzo wydajnego procesora.
Gry
GeForce GTX 580M kontra Radeon HD 6990M – starcie mobilnych tytanów
Po naszym ostatnim teście notebooka Alienware M17xR3 wielu z Was było ciekawych, jak ma się najmocniejszy laptopowy GeForce do najmocniejszego laptopowego Radeona. Poniżej znajdziecie wyniki testów, które powinny zaspokoić Waszą ciekawość. Nim jednak zaczniecie napawać się słupkami, miejcie świadomość, że karty te dzieli ponad 1000 zł! Słownie: tysiąc. Odpowiedź na pytanie, która z nich jest droższa, znajdziecie na samym dole niniejszej strony... ale Wy to wiecie już teraz, prawda? ;)
GeForce GTX 580M pojawił się nieco po Radeonie HD 6990M. Dzięki temu Nvidia miała dość duże pole manewru, ustalając częstotliwość zegarów karty. I widać wyraźnie, że zrobiła to tak, żeby GeForce GTX 580M był odrobinę szybszy od HD 6990M. I tak jest w większości sytuacji, choć nie zawsze. Niektóre bardzo ważne, popularne gry działają szybciej z wykorzystaniem Radeona. Obie karty z łatwością osiągają 75–80 stopni po dłuższym obciążeniu, co powoduje dość głośną pracę systemu chłodzenia. Pochłaniają też bardzo podobne ilości energii elektrycznej. Laptop nawet po uaktywnieniu mechanizmów maksymalnego oszczędzania energii odtwarzał film HD nie dłużej niż 40 minut, jednak spory był w tym udział procesora. Krótko mówiąc, oferta obu producentów GPU jest jakby szyta na miarę. Sęk w tym, że GeForce GTX 580M jest w tym przypadku piekielnie drogi, kosztuje bowiem ponad 2500 zł, podczas gdy Radeon HD 6990M – tylko ok. 1430 zł! A przecież w testach karty idą łeb w łeb. Wobec tego chyba tylko ktoś niezmiernie potrzebujący CUDA i PhysX skusi się na opcję Nvidii. Za niewiele więcej, niż kosztuje GeForce, można kupić tandem Radeonów... I to w zasadzie kończy temat opłacalności GTX-a 580M.
Biurkowe odpowiedniki
Ponieważ nazwy kart grafiki do komputerów przenośnych mogą się wydać części z Was mylące, trzeba jasno powiedzieć, że nie mają one wiele wspólnego z biurkowymi odpowiednikami. Co więcej, nawet z biurkowymi odpowiednikami niższej klasy znacznie przegrywają wydajnością, bo choć układ GeForce GTX 580M ma tyle samo jednostek co biurkowy GeForce GTX 560Ti, to jednak taktowanie jest znacznie wolniejsze. To samo w przypadku AMD: Radeon HD 6990M to w rzeczywistości niedotaktowany Radeon HD 6870. Czy dwa obcięte mobilne GPU zdołają dorównać wydajnością najmocniejszej karcie wyposażonej w jeden procesor? Właśnie na to pytanie ma odpowiedzieć ta strona. Wszystkie testy zostały, oczywiście, przeprowadzone na biurkowej platformie z identycznym procesorem – Core i7 990X.
W 3D Marku 11 oba komplety kart zdołały pokonać najmocniejszą kartę do komputerów biurkowych. Mobilne układy w pojedynkę okazują się znacznie słabsze od podobnej konstrukcji kart do komputerów biurkowych, a to ze względu na wolniejsze taktowanie. To będzie norma, ponieważ niedotaktowany układ nie może działać tak samo szybko, dlatego w dalszych opisach powstrzymamy się od komentowania tej kwestii.
W F1 2011 tandem kart Radeon HD 6990M odmówił, niestety, działania w DirectX 11 i działał bardzo wolno w DirectX 9. Dwa GeForce'y GTX 580M w SLI dorównały GTX-owi 580, a nawet minimalnie go pokonały.
W Crysis 2 mobilne karty AMD działające w konfiguracji CrossFire zdecydowanie pokonały Radeona HD 6970. GeForce'om działającym w trybie SLI podobna sztuka udała się w jednym teście na trzy, ale w pozostałych różnica nie jest duża.
GTA 4 nigdy nie „lubiła” konfiguracji multi-GPU i tak też jest tym razem. Co prawda w „syntetycznie” dobranych miejscach, gdy nic nie dzieje się na ekranie, dałoby się wykazać wzrost wynikający z użycia multi-GPU, ale w grach akcji zwykle na ekranie cały czas sporo się dzieje – i tutaj multi-GPU nie ma zbyt wielu atutów.
Polski Hard Reset wyraźnie „lubi” konfiguracje wyposażone w więcej niż jeden procesor grafiki. Tandem GeForce'ów GTX 580M zrównuje się z GeForce'em GTX 580, a tandem dwóch Radeonów HD 6990M wyraźnie pokonuje Radeona HD 6970.
DIRT 3 także dobrze sprawdza się w konfiguracjach multi-GPU. Tandemy mobilnych kart są zdolne pokonać czołowy „biurkowy” model tego samego producenta.
Nie inaczej jest w Mafii II. Także tu tandemy mobilnych kart są szybsze od najmocniejszych modeli biurkowych.
StarCraft 2 bardzo silnie obciąża procesor. Dlatego zysk z użycia drugiego GPU może być mniejszy od oczekiwanego, ale i tak z wygładzaniem krawędzi tandemy mobilnych kart radzą sobie lepiej niż pojedyncza stacjonarna karta z najwyższego segmentu.
Metro 2033 także bardzo dobrze skaluje się po zastosowaniu drugiego procesora grafiki. Bez wygładzania krawędzi w zasadzie można grać na komputerze przenośnym w rozdzielczości „Full HD”. Do tej pory było to niemożliwe.
Shogun 2: Total War wyraźnie nie sprzyja konfiguracjom multi-GPU, „lubi” za to moc graficzną w jednym kawałku krzemu. I nie tylko graficzną: Core i7 990X to w maksymalnych ustawieniach niewiele dla tej gry. Wyłamał się Radeon HD 6970, który okazał się wyraźnie szybszy od reszty stawki.
Wiedźmin 2 z pewnością spożytkuje moc obliczeniową każdego GPU. To jedyna gra, w której tandem mobilnych kart zdecydowanie pokonał „flagowe” modele do komputerów biurkowych.
Battlefield 3 to kolejny przykład świetnego skalowania się konfiguracji multi-GPU. Tandemy kart mobilnych umiały pokonać „flagowe” modele stacjonarne wyposażone w jeden procesor grafiki.
Podsumujmy tę część testów. Zamontowanie dwóch kart w tak potężnym komputerze przenośnym jak Eurocom Panther 3.0 miało na celu tylko jedno: zaoferowanie graczom wydajności najszybszej karty graficznej do komputerów biurkowych. Czy się udało? Naszym zdaniem – w znacznej mierze tak, ponieważ w komputerze zainstalowano najmocniejszy (jeszcze przez kilka dni) „biurkowy” procesor, co pozwoliło w większej części gier wydobyć praktycznie wszystkie pokłady mocy z tandemów kart. Trzeba być jednak świadomym, że są gry, którym z dwoma procesorami grafiki wyraźnie nie po drodze, bo nie dają one wtedy żadnego wzrostu wydajności, a nawet zdarza się, że ten drugi powoduje spadek wydajności. Nie można też zapominać, że SLI i CrossFire już od lat mogą powodować mikrozacięcia, bardzo irytujące np. podczas celowania w grach FPP. Mogą się one objawiać lub nie w zależności od gry, etapu w grze, a nawet sceny. W przypadku dwuprocesorowych kart grafiki to cena za możliwość grania na trzech monitorach naraz w Eyefinity. W przypadku Eurocoma Panther 3.0 to cena za możliwość grania w zdecydowaną większość gier w rozdzielczości „Full HD”. Coś za coś...
Podsumowanie
Nie oszukujmy się, dla przeciętnego Kowalskiego Eurocom Panther 3.0 to nie jest interesujący produkt, przede wszystkim ze względu na bardzo wysoką cenę, bo jego możliwościami raczej żaden Kowalski by nie pogardził. Cena tej konfiguracji to 23–24 tys. zł – jest więc wyjątkowo niezachęcająca. Na pewno? W końcu w środku znalazł się najszybszy (jeszcze) i najdroższy procesor Core i7 990X, kosztujący w sprzedaży detalicznej nawet 4000 zł. Karty graficzne do komputerów przenośnych na slot MXM to też drogie zabawki. Jeden SSD Intel 510 kosztuje 2000 zł, a przecież tu są aż trzy. Do tego wszystkiego dochodzi marża firmy Eurocom – i uzbiera się właśnie tyle. Tylko czy to wada?
Platformę otrzymaliśmy w najlepszej wersji, tak by można było pokazać jej potencjał. Jest on ogromny – typowy laptop dla graczy Samsunga został po prostu zmieciony w niemalże każdym teście. Na dodatek producent jest przychylnie nastawiony do wszelkich zmian w sprzęcie, więc można kupić znacznie tańsze opcje z czterordzeniowymi procesorami Core i7 9xx lub też kupić sam szkielet i wykorzystać procesor, który jest pod ręką, a także dobrać kartę grafiki odpowiednią do zasobności portfela, a potem ją wymienić lub dokupić drugą. Możliwości jest cała masa i dlatego uważamy, że jest to prawdziwa gratka dla entuzjastów – choć tylko tych z zasobniejszymi portfelami.
Są też zastosowania, w których nie liczy się cena sprzętu, a wyłącznie możliwości. Gdy trzeba na szybko poprawić projekt architektoniczny przy kliencie lub zmontować od ręki klip reklamowy, często trudno o dostęp do komputera stacjonarnego. W takiej sytuacji Eurocom Panther 3.0 może być ciekawym rozwiązaniem. Rozwiązaniem, które po zapakowaniu do torby waży 7,5 kg, a nie 20 kg, i to nie licząc monitora.
Trzeba jednak podkreślić, że sprzęt jest bardzo duży, ciężki, toporny – i w żadnym razie nie zapewnia pełnej mobilności. Akumulator trzymający w najlepszym razie 40 minut to nic innego jak po prostu zasilanie awaryjne, pozwalające przejść z jednego pomieszczenia do drugiego z włączoną maszyną. W porównaniu z typowymi laptopami dla graczy, takimi jak zaprezentowany w tym artykule Samsung, czas pracy z dala od gniazdka jest ponad trzy razy krótszy.
Szkielet sam w sobie także ma mankamenty. Należą do nich nie najlepszej jakości głośniki, ekran „zaledwie” w technice TN, na dodatek z dość kiepskim podświetleniem, lub choćby to, że jedyne wloty chłodnego powietrza są na spodzie. W przypadku tak drogiego szkieletu powinno to być lepiej dopracowane...
Do testów dostarczył: Goldmax Laptops
Cena w dniu publikacji (z VAT): ok. 23 500 zł
Do testów dostarczył: X-Kom.pl
Cena w dniu publikacji (z VAT): 6999 zł