Eurocom to marka słabo rozpoznawalna na rynku komputerów przenośnych z najlepszej półki; pod względem popularności daleko jej do takich legend, jak Alienware i DELL XPS. Oferuje jednak modele nietypowe, a nawet bardzo nietypowe, bo wyposażone w „biurkowe”, prądożerne odmiany procesorów. Oferuje to może trochę za dużo powiedziane, ponieważ firma sama nie produkuje szkieletu Panthera 3.0, a jedynie wyposaża go w podzespoły, które klient sam wybiera na stronie WWW. W Pantherze 3.0 można sobie zażyczyć każdy procesor LGA1366, wybrać ilość pamięci, liczbę dysków twardych, kart graficznych, można także zamówić profesjonalną kalibrację ekranu i konkretny układ klawiszy. Wszystko, oczywiście, za dodatkową opłatą, ale ta już nie jest tak istotna dla kogoś, kto kupuje maszynę z tego segmentu.

Wybór zestawu, który otrzymaliśmy, nie wydaje się w żaden sposób uzasadniony ekonomicznie, ale nie taki miał być. Miał pokazać potencjał platformy, czyli być uzbrojony w najmocniejsze części, jakie można zamontować w platformie Panther 3.0. I tak w rzeczywistości jest: dwie najsilniejsze mobilne karty grafiki połączone w SLI lub CrossFire (dostaliśmy zestaw dwóch GeForce'ów GTX 580M oraz dwóch Radeonów HD 6990M), najmocniejszy „biurkowy” procesor z serii Extreme Edition (Core i7 990X), 12 GB bardzo szybkiej pamięci DDR3-1600 (tej producent mógłby zamontować więcej, ale i tak w żadnych testach nie wykorzystalibyśmy 24 GB), trzy nośniki SSD 510 Intela spięte w RAID 0. Robi wrażenie? Oczywiście! Ma je robić, bo w pewnych warunkach nie liczą się koszty, a możliwości. A te są niemalże nieograniczone...