Wstęp
Przeciętnemu pochłaniaczowi bitów słowo Linux nie kojarzy się najlepiej, głównie przez błędne założenie, że „wolne” systemy operacyjne wymagają jakiejś tajemnej wiedzy, że korzystanie z nich wiąże się z rzucaniem zaklęć w tekstowym trybie powłoki. Krążą też mity o problemach z instalowaniem sprzętu, o niestabilności, o bardzo skromnych możliwościach oprogramowania. Tak było na początku, jednak w ciągu ostatnich 20 lat systemy operacyjne oparte na Linuksie przeszły niesamowitą metamorfozę. Dziś dają nieskrępowaną swobodę w dostosowywaniu interfejsu, oferują rozwiązania podobne do wykorzystanych w systemach Windows i Mac OS, a innowacyjność w podejściu do pulpitu i pracy z plikami oraz programami zostawia konkurencję krok z tyłu.
Niedoinformowanie jest źródłem bardzo błędnego założenia, że systemy linuksowe są pisane i rozwijane przez zamknięte grupy entuzjastów i że to dla nich są przeznaczone. Nic bardziej błędnego. Najróżniejszego rodzaju wariacje wykorzystujące Linuksa jako swoje jądro są używane w profesjonalnych środowiskach serwerowych, zarządzają pracą większości najpotężniejszych superkomputerów, powoli przestawiają się na nie administracje niektórych krajów Unii Europejskiej. Tak obszerne zastosowanie w tak poważnych instytucjach systemy oparte na Linuksie zawdzięczają głównie swojej stabilności, bezpieczeństwu oraz ogromnym możliwościom modyfikacji. Te cechy zostały dostrzeżone także przez agencje wywiadowcze, wojsko, a najlepszym przykładem niezawodności wolnego kodu niech będzie to, że systemem notowań giełdowych na Wall Street zarządza właśnie oprogramowanie z rodziny Linux. Coraz śmielej zaznacza swoją obecność na rynku telefonów komórkowych system Android, który też do niej należy. Także dystrybucje przeznaczone do komputerów domowych coraz szybciej podbijają serca i umysły użytkowników, a producenci sprzętu patrzą na tę gałąź rynku przychylniejszym okiem niż jeszcze kilka lat temu.
Świadomość użytkowników powoli się zmienia. Nowe dystrybucje przyciągają coraz większą liczbę osób, jednak naszym zdaniem brak odpowiednich kampanii reklamowych, także tych promujących wolne i otwarte oprogramowanie jako takie, mocno przyczynia się do tego, że Linux jest stosunkowo mało popularny. Tym tekstem chcielibyśmy dorzucić swoje pięć groszy: zwrócić na niego Waszą uwagę oraz pokazać, że Windows nie jest jedynym rozwiązaniem pozwalającym korzystać z komputera.
Postanowiliśmy przetestować najpopularniejszego przedstawiciela rodziny systemów spod znaku pingwina i opisać swoje wrażenia. W swoim laboratorium zainstalowaliśmy najnowszą dystrybucję systemu Ubuntu: 11.04 Natty Narwhal. Przyjrzeliśmy się jej bardzo dokładnie, a o tym, co udało się nam dostrzec, przeczytacie na dalszych stronach.
Ubuntu
Ubuntu po raz pierwszy światło dzienne ujrzało 20 października 2004 r. i od tamtej pory ukazuje się w sześciomiesięcznym cyklu wydawniczym. Wersje udostępniane w kwietniu i mające w nazwie parzystą liczbę to dystrybucje LTS (ang. Long Term Support), o długoterminowej obsłudze technicznej. Początkowym założeniem producentów było stworzenie tymczasowej odmiany jednej z najbardziej zaawansowanych dystrybucji Linuksa – Debiana. Jednak bardzo dobre opinie oraz ogromna popularność, jaką system zdobył, skłoniły ich do tego, aby uniezależnić się od protoplasty i stworzyć odrębny projekt. Dwa następne wydania wyprzedziły w rankingach popularności Debiana oraz nie mniej popularną Fedorę.
Dziś wydania najnowszych wersji Ubuntu są zauważane przez wszelkiej maści media, a tak wielcy producenci komputerów jak Dell mają w swojej ofercie sprzęt z preinstalowanym pomarańczowym Linuksem. Szacowana (na podstawie komputerów regularnie pobierających aktualizacje) liczba użytkowników w kwietniu 2010 r. przekroczyła 12 mln i nieustannie rośnie. (W 2008 r. liczba zainstalowanych systemów wynosiła 8 mln. Najnowsze dane o udziale Ubuntu w rynku komputerów PC Canonical powinien ogłosić jeszcze w tym miesiącu).
Ubuntu w języku afrykańskich plemion Zulu i Xhosa oznacza „człowieczeństwo wobec ludzi”. Te słowa doskonale opisują sam system, którego podstawą jest bardzo intuicyjna obsługa. Jednak Ubuntu to cała „filozofia”, która łączy wokół siebie społeczność, o czym można przeczytać w manifeście na polskiej stronie systemu:
Ubuntu jest afrykańską ideologią oznaczającą w skrócie „humanizm dla innych". Wyraża „wiarę w uniwersalne więzy oparte na chęci dzielenia się z innymi, które łączą całą ludzkość”. Takie same idee łączą również społeczność dystrybucji Ubuntu Linux – celem tego kodeksu jest ustanowienie fundamentalnych zasad dla tej współpracy.
Desmond Tutu opisał Ubuntu w sposób następujący: „Osoba wyznająca filozofię Ubuntu jest otwarta na innych, świadoma innych, nie przeraża jej to, że inne osoby są od niej samej lepsze bądź bardziej utalentowane, ponieważ czuje ten rodzaj pewności siebie, który wynika z głębokiego przekonania o przynależności do większej całości”. (Arcybiskup Desmond Tutu, cytat z „Nie ma przyszłości bez przebaczenia”)
Ubuntu wykorzystuje środowisko graficzne GNOME, jednak Canonical, producent systemu, jest otwarty na potrzeby wszystkich użytkowników i w swojej ofercie ma także Linuksy działające pod kontrolą innych środowisk: Kubuntu (KDE), Xubuntu (Xfce), Lubuntu (LXDE) oraz Fluxbuntu (Fluxbox). Dostępne wersje systemu można też podzielić zależnie od zastosowań: Edubuntu (dystrybucja przeznaczona dla sektora edukacyjnego), Eeeubuntu (odmiana powstała specjalnie na potrzeby urządzeń z rodziny Eee firmy Asustek), Ubuntu Server Edition (system przeznaczony do działania w serwerach poczty, baz danych, DNS, WWW oraz wielu innych), Ubuntu Enterprise Cloud (serwerowa odmiana przeznaczona do działania w chmurze), Ubuntu Studio (wersja przeznaczona do zaawansowanej edycji audio, wideo oraz grafiki, bogata w różnego rodzaju aplikacje oraz specjalnie skompilowana, aby zapewnić małe opóźnienia) oraz Ubuntu Netbook Remix (wersja przeznaczona do netbooków i nettopów).
Natty Narwhal – co to i skąd to wziąć?
Zgodnie z panującym od lat trendem w nazwie roboczej najnowszego wydania Ubuntu przyszedł czas na literę N. Wszystkie wcześniejsze dystrybucje (Karmic Koala, Lucid Lynx, Maverick Meerkat), następna (11.10 Oneric Ocelot), jak i obecna odnoszą się do nazw najróżniejszych zwierząt (ryś, surykatka, czapla, zając). Najnowsza wersja przyjęła nazwę jednego z gatunków walenia, żyjącego w wodach strefy arktycznej – narwala.
Największą nowością w nowym wydaniu jest interfejs użytkownika Unity. Nie jest to nowe środowisko graficzne, a jedynie nakładka na Compiza (jeden z menedżerów okien dla systemów Linux). Canonical nie zmusza do korzystania z nowego interfejsu. Dostępny jest także Klasyczne Ubuntu, który oferuje standardowe, ale odświeżone panele GNOME. Nowe też jest jądro systemu, 2.6.38. Ma to być wersja z zaimplementowanymi „200 magicznymi wierszami kodu”, które zwiększają wydajność systemu. Mimo że pojawił się już GNOME w wersji trzeciej (06.04.2011), Canonical zdecydował się na starszą, 2.32.1.
Sporo też zmieniło się w dziedzinie dostarczonych z systemem aplikacji. Z Ubuntu pożegnał się odtwarzacz plików dźwiękowych Rhytmbox, a jego miejsce zajął Banshee. W Natty Nerwhal próżno także szukać pakietu biurowego OpenOffice. Pracować z dokumentami tekstowymi, arkuszami kalkulacyjnymi oraz prezentacjami multimedialnymi pozwala teraz LibreOffice (dostępny także w wersji dla systemów Windows). Jest to nowy stary produkt. Twórcy OpenOffice, niezadowoleni ze współpracy z firmą Oracle (właścicielem praw do tego oprogramowania), która podobno traktowała cały projekt po macoszemu, przenieśli swój cały wkład intelektualny do nowo powstałej inicjatywy: LibreOffice. Jest to bardzo dobra wróżba po tym, jak Oracle oficjalnie ogłosił uśmiercenie projektu OpenOffice, który ostatnio i tak nie rozwijał się prężnie.
Odświeżone zostały takie aplikacje, jak przeglądarka internetowa Firefox, która „awansowała” do wersji 4.0, i Centrum oprogramowania Ubuntu, które zostało wzbogacone o system ocen. Także usługa Ubuntu One doczekała się nowej, bardziej rozbudowanej wersji. W Ubuntu 11.04 umożliwia synchronizację plików między różnymi komputerami, udostępnianie treści multimedialnych w internecie, a w połączeniu z aplikacjami do zabezpieczania danych – przechowywanie kopii bezpieczeństwa w chmurze.
Większych lub mniejszych zmian w nowej wersji Ubuntu jest więcej. Naprawiono m.in. wiele błędów występujących w poprzedniej, ale o tym wszystkim napiszemy już niedługo.
Skąd pobrać Ubuntu 11.04
Darmowy charakter tej dystrybucji (podobnie jak większości Linuksów) sprawia, że system jest dostępny dla wszystkich na stronie Ubuntu. Możecie także pobrać najnowsze wydanie z naszego serwisu Pliki. Canonical udostępnia zarówno standardowe serwery, jak i pliki pozwalające pobrać system za pomocą sieci BitTorrent.
Przygotowanie do instalacji
Minimalne wymagania, jakie pomarańczowy Linux stawia przed sprzętem, nie są wygórowane. Jednak o Ubuntu zainstalowanym na takiej konfiguracji można powiedzieć jedynie tyle, że działa, o wygodnej pracy nie ma mowy. Oto one:
- procesor taktowany zegarem 1 GHz,
- 512 MB RAM-u,
- 5 GB wolnego miejsca na dysku,
- karta graficzna zdolna wyświetlać obraz w rozdzielczości 1024×768,
- napęd optyczny CD/DVD lub możliwość uruchomienia instalatora za pomocą pendrive'a.
Aby dało się pracować z Natty Narwhal bez rwania włosów z głowy, potrzebny będzie dwurdzeniowy procesor (odpowiednik Pentium D 925 3,0 GHz), 1 GB RAM-u oraz karta graficzna porównywalna z Radeonem HD 5450 lub GeForce'em 210. Taka konfiguracja nie pozwoli jednak na uruchomienie wszystkich dostępnych w Compizie opcji. Aby to było możliwe, niezbędny jest dwurdzeniowy procesor z rodziny Dual Core lub Core 2 Duo, 2 GB RAM-u oraz karta graficzna GeForce 8600 GT.
Pierwsze zadanie, jakie staje przed użytkownikiem, to wybór odpowiedniej dla niego wersji systemu. Firma Canonical zaleca 32-bitową (desktop-i386). Dzięki zaimplementowanej w jądrze systemu obsłudze rozszerzenia PAE (ang. Physical Address Extension) Ubuntu nawet w tej wersji umie poprawnie zaadresować do 64 GB pamięci. Jednak właścicieli komputerów wyposażonych w procesory Core 2 Duo, Athlon 64 X2 i nowsze namawiamy do sięgnięcia po wersję 64-bitową. W większości zastosowań będzie ona szybsza, ponadto im większa wydajność komputera, tym różnice bardziej wyraźne. Canonical decyzję o promowaniu 32-bitowego wydania tłumaczy głównie tym, że Adobe Flash Player x64 nie jest aktualizowany regularnie, oraz tym, że nie jest to wtyczka otwarta, a Ubuntu chce pozostać dystrybucją zawierającą tylko wolne oprogramowanie. Te wyjaśnienia są o tyle dziwne, że wtyczka Adobe'a nie jest częścią dystrybucji (trzeba zdobyć ją samemu lub zaznaczyć podczas instalacji opcję pobierania oprogramowania firm trzecich), a konkurencja w postaci otwartego kodu, jak Gnash i Lightspark, jest dostępna już od dłuższego czasu i zapewnia podobną funkcjonalność.
Druga decyzja polega na wybraniu wersji instalatora. Najpopularniejsza wersja (desktop) jest przeznaczona dla wszystkich komputerów z procesorami Intela i AMD, w tym produkowanych przez firmę Apple.
Wersja alternate przeznaczona jest dla tych użytkowników, którzy chcą wykorzystać potencjał drzemiący w macierzach RAID. W odróżnieniu od wersji desktop instalator działa w trybie tekstowym i umożliwia skonfigurowanie dysków tak, aby zapewniały bezpieczeństwo danych lub wzrost prędkości ich odczytu i zapisu, albo jedno i drugie.
Po raz ostatni można skorzystać z odmiany Netbook Edition (NE). To właśnie w niej (Ubuntu Netbook Edition 10.04) użytkownicy po raz pierwszy mogli spotkać się z interfejsem Unity, który powstał z myślą o małych ekranach urządzeń ultraprzenośnych. Po wprowadzeniu Unity do wszystkich wydań Ubuntu rozwijanie tego wariantu przestaje mieć sens, ponieważ interfejs to jedyne, co odróżnia go od innych.
Przygotowanie nośnika i dysków
Następna kwestia to wybór nośnika, na którym zagości instalator systemu. Obrazy systemu mieszczą się na płycie CD. Jeśli komputer umożliwia uruchomienie instalatora z pamięci flash, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby utworzyć bootowalnego pendrive'a zawierającego pliki instalacyjne. Takie rozwiązanie jest wygodniejsze, a instalacja za pomocą dysków USB – zauważalnie szybsza. Do przygotowania takiego nośnika użytkownik może użyć bardzo prostych w obsłudze programów: Unebootin lub Universal USB Installer.
Przygotowanie pamięci flash za pomocą proponowanych przez nas programów jest proste i zajmuje tylko kilka minut, z czego większość potrzebna jest na rozpakowanie i przekopiowanie plików. Wszystko, co trzeba zrobić, to wybranie z menu wersji systemu, którą chce się zainstalować, oraz wskazanie napędu, który posłuży do instalacji.
Przed zainstalowaniem systemu należy przemyśleć podział dysku na partycję i między różne systemy operacyjne. Jeśli Ubuntu będzie gościć w komputerze jako jedyny system, ten krok można pominąć. Gdyby jednak na dysku miał się znaleźć także np. Windows, należy miejsce zarezerwowane dla partycji NTFS tak zorganizować, aby wydzielić z niego wolną przestrzeń dla partycji linuksowych. Doskonałym, a do tego darmowym narzędziem do zarządzania partycjami FAT/NTFS jest program Easeus Partition Master. Pozwoli on przygotować powierzchnię dyskową do zainstalowania Ubuntu za pomocą kilku kliknięć.
Przypominamy też o kolejności instalowania systemów operacyjnych: najpierw systemy Windows (od najstarszych do najnowszych), a następnie Ubuntu lub inne dystrybucje Linuksa (w przypadku oprogramowania spod znaku pingwina kolejność nie ma znaczenia).
Instalacja
BARDZO WAŻNA INFORMACJA DLA POSIADACZY MACIERZY RAID!
Instalator Ubuntu nie obsługuje kontrolerów RAID zintegrowanych z płytami głównymi. Jeśli dyski w komputerze pracują w macierzy, to przed zainstalowaniem systemu należy dane z dysków skopiować, a macierz wyłączyć, nawet wtedy, kiedy dysk przeznaczony na system do niej nie należy. Obszerniej o Ubuntu i RAID-zie napiszemy w rozdziale „Bezpieczeństwo”.
Pierwsze, o czym trzeba wspomnieć, to poręczność i wielozadaniowość nośnika instalatora Ubuntu (płyta CD/DVD, pendrive). Nośnik umożliwia uruchomienie systemu bez ingerowania w zawartość dysku twardego. Takie rozwiązanie pozwala wstępnie zapoznać się z systemem bez konieczności instalowania go. Drugie, ważniejsze zastosowanie dla nośnika live CD to możliwość bardzo szybkiego uruchomienia komputera w przypadku awarii systemu, co pozwala zabezpieczyć dane przed nadpisaniem lub naprawić błędy za pomocą tekstowego trybu terminala. System uruchomiony w ten sposób nie działa tak sprawnie jak ten zainstalowany na dysku twardym, jednak jego wydajność i możliwości są zadowalające.
Ubuntu można zainstalować na kilka sposobów. Pierwszy z nich jest przeznaczony dla osób, które nie są pewne, czy chcą używać tego systemu jako jedynego. Zintegrowane z nośnikiem narzędzie Wubi umożliwia szybką i prostą instalację Ubuntu w środowisku Windows. Po włożeniu nośnika z instalatorem do komputera (lub zamontowaniu pliku obrazu w napędzie wirtualnym) Windows pozwala uruchomić aplikację Wubi. Wtedy wystarczy wskazać przestrzeń na dysku dla Ubuntu oraz wybrać nazwę użytkownika i hasło. Usunięcie tak zainstalowanego systemu jest równie łatwe i następuje po kliknięciu jednego przycisku.
Druga opcja to tradycyjna instalacja Ubuntu, która także zapewnia kilka wariantów, zależnie od znajomości komputera. Pierwszy z nich to instalacja z wykorzystaniem całej powierzchni dysku twardego. Wymaga to jedynie zaznaczenia odpowiedniej opcji. Instalator sam podzieli dysk na partycję i sformatuje je.
Dla tych, którzy chcą korzystać z dwóch lub więcej systemów operacyjnych, przeznaczona jest druga opcja: instalacja obok innego systemu operacyjnego. Ta metoda automatycznie podzieli wolną przestrzeń na dysku twardym między zainstalowany już system i Ubuntu oraz pozwoli skopiować pliki osobiste użytkownika (zdjęcia, dokumenty, ustawienia przeglądarki Firefox, tapeta).
Wyzwaniem dla niewtajemniczonych może okazać się opcja numer trzy: instalacja z partycjonowaniem dysku. Jednak do odważnych świat należy, więc radzimy własnoręcznie podzielić dysk na partycję. Ani nie jest to skomplikowane, ani nie zabiera wiele czasu. Ogromnym plusem takiego rozwiązania jest wydzielenie osobnej partycji na katalog domowy użytkownika. Jest to bardzo dobry pomysł, ponieważ przy ponownej instalacji systemu lub jego aktualizacji nie ma potrzeby zabezpieczania danych. Wystarczy zainstalować system na przeznaczonej dla niego partycji, a dane, ustawienia oraz programy pozostaną nienaruszone. Dysk proponujemy podzielić według następującego schematu:
- 8–10 GB dla partycji systemowej (punkt montowania /),
- przestrzeń równa ilości RAM-u w komputerze dla partycji SWAP (przestrzeń wymiany),
- pozostała część dysku dla katalogu domowego użytkownika (miejsce na katalogi osobiste; punkt montowania /home).
Partycja przeznaczona na system może wydawać się mała w porównaniu z tym, do czego przyzwyczaił nas Windows. Inna organizacja plików w systemach Linux sprawia, że miejsce na tej partycji nie zmniejsza się wraz z powiększającą się ilością danych użytkownika. Większość osobistych plików, ustawień oraz aplikacji magazynowana jest w katalogu domowym użytkownika (/home).
Na dyskusji o rozmiarze i potrzebie posiadania partycji na wymianę plików systemowych można by spędzić całe godziny. W większości poradników proponuje się przeznaczenie dla niej 500 MB i pisze o tym, że w erze komputerów mających 4 GB i więcej pamięci nie ma ona większego sensu (partycja SWAP starszym maszynom służyła do przenoszenia zawartości RAM-u na dysk, co pozwalało zwolnić miejsce dla nowych porcji informacji). My jednak będziemy się upierać przy tym, że przestrzeń wymiany powinna mieć taki sam rozmiar jak RAM, a to dlatego, że to miejsce na dysku będzie potrzebne do zapisania jego zawartości, kiedy komputer zostanie przełączony w stan uśpienia.
O rozmiarze partycji /home dyskutować nie trzeba. Im większa, tym lepsza, bo życie codziennie udowadnia, że gdy chodzi o magazynowanie plików użytkownika, rozmiar ma znaczenie.
Kiedy dysk zostanie już odpowiednio przygotowany, nie pozostaje nic więcej jak tylko kliknięcie przycisku Zainstaluj teraz. W tym właśnie momencie rozpocznie się dzielenie dysku, formatowanie partycji oraz kopiowanie plików. W przeciwieństwie do instalatora systemów Windows ten w Ubuntu pozwala zaoszczędzić trochę czasu. Pomarańczowy Linux nie czeka z uzupełnieniem takich danych, jak język klawiatury, strefa czasowa oraz nazwa i hasło użytkownika, tylko zbiera je podczas instalacji. Bardzo ciekawą opcją jest możliwość pobrania aktualizacji oraz dodatkowego oprogramowania (potrzebnego do odtwarzania plików audio i wideo i zawartości obsługiwanej przez standard Adobe Flash) w czasie, gdy system się instaluje. Zaznaczenie tej opcji wydłuży czas potrzebny na ukończenie całej operacji, jednak nie będzie trzeba wpisywać tych informacji później.
Instalator jest wyposażony w obsługę sieci. Dzięki zintegrowanym z nim sterownikom może łączyć się z internetem, co pozwala pobrać aktualizacje lub oprogramowanie od innych dostawców wymagane do poprawnego działania systemu. Zaznaczenie tych opcji wydłuży instalację, ale pozwoli skrócić czas dostosowywania systemu do swoich potrzeb.
Ubuntu zainstalowane, co teraz?
Kiedy instalator zakończy działanie, a oczom użytkownika ukaże się pulpit, komputer z punktu widzenia większości typowych użytkowników będzie w pełni gotowy do pracy.
Świeżo zainstalowany system zawiera programy do odtwarzania plików audio (Banshee), wideo (Totem) oraz graficznych (Shotwell), pakiet biurowy LibreOffice, przeglądarkę internetową Firefox oraz wiele innych narzędzi. Ubuntu jest także bogato wyposażone w aplikacje systemowe umożliwiające optymalizację oraz konserwację systemu. Jednak tak jak każdy system operacyjny, tak i ten po zainstalowaniu potrzebuje kilku ostatnich szlifów, aby mógł przemienić się w prawdziwy diament i dopasować się do wszystkich potrzeb i upodobań użytkownika.
Narzędzie, które w tym pomaga, to Centrum oprogramowania Ubuntu. Za pomocą tej aplikacji użytkownik może dodawać programy i usuwać je z systemu. W podstawowej konfiguracji Centrum oprogramowania Ubuntu oferuje ponad 33 tys. pozycji możliwych do pobrania z internetu. Tę liczbę można bardzo szybko zwiększyć, instalując w systemie dodatkowe repozytoria, za pomocą których udostępniane jest oprogramowanie. Każda z dostępnych aplikacji jest opatrzona krótkim opisem (niestety, większość z nich jest w języku angielskim) oraz oceną wystawioną przez korzystających z niej użytkowników. Nowością w Centrum oprogramowania Ubuntu jest możliwość wypróbowania programu bez instalowania go, a to dzięki działaniu w chmurze. (Ta funkcja wymaga doinstalowania pakietu qtnx. Niestety, nie wszystko da się przetestować w ten sposób).
Canonical od pewnego czasu wzbogaca Ubuntu o dodatkowe funkcje. Jedną z nich jest usługa Ubuntu One, która pozwala na synchronizację plików i ustawień oraz udostępnianie muzyki i filmów. Także te opcje są dostępne dzięki tak popularnej ostatnio chmurze. W podstawowej wersji Ubuntu One oferuje 2 GB na serwerach Canonical, ale to miejsce może zostać odpłatnie powiększone o dowolną liczbę pakietów. Usługa jest w pełni zintegrowana z systemem. W tak newralgicznych katalogach, jak Dokument, Obrazy i Muzyka, wyświetla się wstęga proponująca zsynchronizowanie ich za pomocą Ubuntu One. Dodawanie innych jest możliwe po wciśnięciu prawego przycisku myszy i wybraniu odpowiedniej opcji w menu kontekstowym. Ubuntu One to odpowiednik opisywanych przez nas usług Dropbox i MS Skydrive.
Kilka słów o działaniu systemu
Natty Narwhal działa wydajnie i stabilnie. W domyślnej konfiguracji nie przytrafiły nam się przykre niespodzianki w postaci błędów w funkcjonowaniu programów, restartów czy problemów z wyświetlaniem grafiki. Dość strome schody wyrosły przed nami, kiedy zaczęliśmy bawić się menedżerem okien Compiz i sprawdzać jego możliwości. Tutaj ujawniły się problemy z wyświetlaniem dekoracji okien po włączeniu niektórych dodatkowych efektów graficznych, choć nie dotyczy to użytej przez nas karty Nvidii. Także samo Unity było bardzo oporne pod względem dostosowywania interfejsu. Włączanie zaawansowanych efektów bardzo często kończyło się błędem, a jedynym sposobem jego naprawienia było wylogowanie użytkownika lub ponowne uruchomienie komputera. Ogromnym minusem jest brak obsługi techniki Optimus w komputerach wyposażonych w karty graficzne Nvidii oraz Intela. Ubuntu nie umożliwia nawet ręcznego przełączania się między kartami w celu zwiększenia wydajności lub oszczędzania energii.
Platforma testowa i testy
Aby móc pokazać Wam wydajność Ubuntu 11.04, postanowiliśmy ustawić je naprzeciwko Windows 7 Home Premium. Ta wersja systemu potentata z Redmond jest dziś najczęściej sprzedawana, więc doskonale nadaje się do porównania z konkurencyjnym pomarańczowym Linuksem. Oba testowaliśmy na takiej oto platformie:
Sprzęt | Dostawca | |
---|---|---|
System operacyjny | Ubuntu 11.04 Natty Narwhal x64 Windows 7 Home Premium x64 | www.canonical.com www.microsoft.com |
Obudowa | Cooler Master HAF 912 + | www.coolermaster.com |
Procesor | Intel Core i5-760 | www.intel.com |
Płyta główna | Asus P7H55-M | |
Pamięć operacyjna | Kingston DDR3 PC3-12800 Blu 2 × 2 GB Dual Channel | www.kingston.com |
Karta graficzna | Gainward GTX 460 768 MB MSI Radeon HD 5450 512 MB | www.gainward.com pl.msi.com |
Zasilacz | XFX PRO 550 W | www.cooling.pl |
Dysk twardy | Samsung HD103SJ 1 TB Seagate Barracuda 7200.12 500 GB | www.samsung.com www.seagate.com |
Monitor | Samsung SyncMaster E2220 | www.samsung.com |
Testy wykonaliśmy w 64-bitowym środowisku Windows 7 Ultimate. Temperatura powietrza w pomieszczeniu była stała i wynosiła 25 stopni Celsjusza.
Testy
Zaczniemy od początku, czyli od czasu instalacji obu systemów. Zarówno Ubuntu 11.04, jak i Windows 7 instalowaliśmy za pomocą płyty DVD oraz pamięci flash. Nośniki z systemem Microsoftu dodatkowo przygotowaliśmy w ten sposób, aby nie pytały o klucz produktu, a instalator Ubuntu tak, by nie pobierał w trakcie działania aktualizacji oraz dodatkowego oprogramowania. W ten sposób sprawdziliśmy rzeczywisty czas potrzebny na zainstalowanie obu systemów. Za początek przyjęliśmy moment, w którym rozpoczyna się kopiowanie plików na dysk twardy, a za koniec – wyświetlenie pulpitu gotowego do pracy.
Różnice w czasie instalacji spowodowane są głównie przez rozmiar plików na nośnikach. W przypadku Ubuntu jest to 695 MB, a Windows 7 potrzebuje aż 2,9 GB miejsca na płycie DVD lub pendrivie. Pewien wpływ na wyniki tego testu miał też apetyt obu systemów na powierzchnię na dysku twardym.
Windows 7 po instalacji zajmuje sześć razy więcej miejsca, niż wynosi objętość nośnika instalacyjnego. Rozpakowanie takiej ilości danych musi trochę zająć. Bardzo mile w tej próbie zaskakuje Ubuntu.
Oba systemy charakteryzuje mały apetyt na RAM zaraz po instalacji. Tę próbę przeprowadziliśmy po zainstalowaniu wszystkich niezbędnych sterowników oraz dostępnych aktualizacji, a pomiar wykonaliśmy zaraz po uruchomieniu bohaterów testu.
Wykorzystanie pamięci w obu systemach rośnie wraz z każdym nowo uruchomionym programem.
Następne, co postanowiliśmy sprawdzić, to czas, w jakim systemy uruchamiają się i zamykają. Tak jak wcześniejsza próba, tak i ta została przeprowadzona na „dziewiczych” systemach, których nie skalały żadne dodatkowe narzędzia.
I tym razem szybciej poradziło sobie Ubuntu.
Po tych testach zmierzyliśmy wydajność trzech systemów plików: windowsowego NTFS, dostępnego w Ubuntu ext3 i jego następcy ext4. W tym przypadku procedura testowa była trochę bardziej skomplikowana. Aby wykluczyć wpływ pofragmentowania powierzchni dysku, w tym miejsca na nośniku, w którym zapisywane będą pliki, skorzystaliśmy z dodatkowego dysku. Przed każdą próbą zakładaliśmy na jego początku partycję o pojemności 20 GB i formatowaliśmy ją w systemie plików, który miał być testowany. Pierwsza próba obejmowała kopiowanie tylko jednej z trzech przygotowanych do testów paczek danych. Po takim teście partycja była usuwana, zakładana ponownie i formatowana w innym systemie plików. Wszystko działo się pod kontrolą Ubuntu (Windows nie obsługuje partycji ext3 i ext4, Ubuntu zapewnia współpracę z partycjami NTFS w trybie odczytu i zapisu).
Po raz kolejny wszystkie zadania zostały wykonane szybciej na partycjach ext3 i ext4. Sprawdziliśmy też, jak przebiega kompresja, za pomocą programu 7-Zip i 656 plików, których łączna pojemność wynosiła 420 MB. Metoda testowania była identyczna jak w przypadku tradycyjnego kopiowania danych.
NTFS odstawał jak we wcześniejszej próbie. Zaskoczyła nas tak niska wydajność, więc postanowiliśmy poddać go tym samym próbom, ale tym razem w naturalnym dla niego środowisku, czyli pod kontrolą systemu Windows. Przy okazji zmierzyliśmy czas kopiowania danych z systemu Windows na dyski sformatowane w systemie plików ext4. Taki test był możliwy po zainstalowania w Windows sterownika do obsługi partycji ext3 oraz ext4 – Ext2Fsd.
NTFS tym razem spisywał się jak należy. Pozytywnie zaskoczył nas sterownik Ext2Fsd, dzięki któremu czas potrzebny na skopiowanie dużych plików między Windows a partycją Ubuntu wydłużył się tylko nieznacznie. Jednak byliśmy rozczarowani tym, jak poradził sobie z większą liczbą małych plików.
Testy wydajności formatu plików potwierdziły oczywistość: każdy z testowanych przez nas wariantów najlepiej spisuje się w swoim naturalnym środowisku. Bogatsi o ten wniosek, zabraliśmy się za testowanie wydajności obu systemów operacyjnych w tych samych zadaniach.
Kolejne dwie próby to tworzenie zaszyfrowanych kontenerów oraz szyfrowanie całych partycji za pomocą programu TrueCrypt, dostępnego w tej samej wersji dla obu systemów operacyjnych. W pierwszym teście, podobnie jak wcześniej, użyliśmy drugiego dysku z założoną na nim małą partycją, na której umieszczaliśmy kontener, w drugim wydzielaliśmy większą część dysku.
Z tym zadaniem Ubuntu poradziło sobie szybciej niż Windows, jednak różnice w wynikach nie pozwalają na stwierdzenie, że pomarańczowy Linux jest wyraźnie wydajniejszy.
Na koniec zabraliśmy się za najbardziej „życiowe” testy, czyli zmierzyliśmy czas uruchamiania aplikacji w obu systemach. Na króliki doświadczalne wybraliśmy programy, które występują w obu środowiskach w tej samej wersji. Wyjątkiem jest Skype, który w wersji dla Linuksa występuje od niedawna i doczekał się dopiero numeru 2.2, podczas gdy windowsowa ma już 5.3.
W tym teście określenie zwycięzcy nie jest takie proste. Rywalizacja jest w miarę wyrównana, dlatego postanowiliśmy ogłosić remis. (Duże różnice w czasie uruchamiania komunikatora Skype są spowodowane przez ogromne różnice w samych aplikacjach: Skype dla Ubuntu jest znacznie prostszy funkcjonalnie i graficznie).
Po tych wszystkich testach trudno nam jednoznacznie określić, który z systemów jest wydajniejszy. Brak widocznej przewagi któregoś z rywali skłania nas do przyznania remisu także w ogólnej klasyfikacji.
Interfejs
Od pewnego czasu użytkownicy przywiązują bardzo dużą wagę do wyglądu sprzętu oraz oprogramowania. Czasy, gdy wydajność lub funkcjonalność aplikacji lub urządzenia była okupiona koszmarnym projektem graficznym, od którego można było dostać torsji, podzieliły los Scarlett O'Hary. O gustach niby się nie dyskutuje, więc opiszemy swoje odczucia.
Unity
To domyślny interfejs w wydaniu Natty Narwhal, który wykorzystuje jako środowisko graficzne GNOME w wersji 2.32. Jest to największa nowość, jaką można spotkać w Ubuntu 11.04. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to spore podobieństwo do systemów operacyjnych Mac OS. W Unity znajdziecie pasek boczny pełniący ograniczone funkcje paska dokującego (służy do umieszczania aktywatorów aplikacji oraz zarządzania ich oknami), umiejscowione z lewej strony przyciski sterujące oknami oraz menu aplikacji i okien przeniesione z okna na górny panel. Całość wygląda bardzo dobrze i mimo naszych windowsowych przyzwyczajeń okazała się bardzo funkcjonalna. Domyślny motyw Ambiance, pozbawiony obramowań, przydaje oknom lekkości i mimo że nie robi to takiego wrażenia jak przeźroczystość windowsowego Aero, to patrzy się na nie przyjemnie.
Unity działa bardzo sprawnie i bez najmniejszych zacięć. Animacje okien, przełączanie aplikacji między wirtualnymi pulpitami, przenoszenie okien – wszystko odbywa się płynnie. Przełącznik wirtualnych pulpitów pozwala na szybkie i wygodne zarządzanie otwartymi oknami (na zasadzie „przeciągnij i puść”). Zawartość okien wyświetlana jest na bieżąco, więc mając monitor o dużej przekątnej, bez problemu można sprawdzić, co się w oknie dzieje, bez potrzeby przełączania się na inny pulpit.
Jest w wyglądzie Ubuntu 11.04 coś, czego nie można opisać słowami – coś, co sprawia, że chce się z tego systemu korzystać i na niego patrzeć. Może to bardzo wyraźne cieniowanie aktywnych okien, może wspomniana lekkość, a może jeszcze coś innego, nierzucającego się w oczy. A może to tylko my tak mamy. W każdym razie na komputerach z zainstalowanymi dwoma systemami częściej uruchamialiśmy Ubuntu niż Windows.
Unity nie jest, niestety, doskonałe. Funkcjonalność bocznego paska ogranicza się do wyświetlania aktywatorów programów i ikon otwartych okien oraz dodawania ikon i ich usuwania. Canonical zapowiedział już dodanie takich opcji jak wyświetlanie informacji o nowych wiadomościach w ikonach klientów poczty e-mail. Jednak to może okazać się zbyt mało, aby podbić serca użytkowników przyzwyczajonych do dużo większych możliwości popularnych pasków dokujących (Cairo-dock, AWN, Docky, DockbarX) lub paska zadań dostępnego w Windows 7.
Innym, tym razem ogromnym minusem jest zablokowanie górnego panelu i całkowita niemożność zmiany jego zawartości. Takie zachowanie górnej belki nie pozwala dodawać wybranych apletów, co uniemożliwia uruchomienie np. aplikacji DockabX. Wszyscy przyzwyczajeni do apletu Kady w górnym panelu także będą rozczarowani.
Klasyczne Ubuntu
Canonical nie zdecydował się na wprowadzenie do najnowszego wydania Ubuntu środowiska graficznego GNOME 3. Mimo że pojawiło się ono 6 kwietnia, w Natty Nerwhal znajdziecie jedynie zaprawione w bojach panele GNOME. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby doinstalować nowe środowisko graficzne ręcznie, jednak zalecamy, aby robić to wyłącznie na maszynach służących do przetestowania systemu lub ogólnie do testów. Podczas naszych prób GNOME 3 nie tylko kompletnie zablokowało możliwość logowania się do systemu w sesji Unity lub Klasycznego Ubuntu, ale także działało niestabilnie oraz oferowało bardzo skromne efekty dekoracji okien.
Klasyczne Ubuntu to środowisko pracy bardzo dobrze znane wszystkim użytkownikom Ubuntu. Canonical nie ograniczył go w żaden sposób, więc użytkownicy bez żadnych przeszkód mogą dodawać i usuwać wszystkie jego elementy. W oczy rzuca się przede wszystkim zintegrowanie apletów GNOME z resztą systemu. Użytkownik nie ma już wrażenia, że każdy z nich żyje własnym życiem. Wszystkie aplety tworzą całość z panelami.
Bezpieczeństwo
Aktualizacje
Główna różnica w procesie aktualizacji między Windows a Ubuntu jest taka, że Linux aktualizowany jest na bieżąco. Wszystkie poprawki są udostępniane, kiedy tylko Canonical potwierdzi ich stabilność. Następną różnicą jest to, że aktualizacje Ubuntu obejmują nie tylko sam system, ale także zainstalowane aplikacje, których repozytoria zostały włączone. Dzięki takiemu rozwiązaniu użytkownik jest zawsze zaopatrzony w najnowsze wersje programów, z których korzysta. Menedżer aktualizacji ma wiele funkcji pozwalających go skonfigurować. Zapewnia m.in. możliwość dodawania i usuwania repozytoriów, określenia częstotliwości sprawdzania aktualizacji, może też informować o nowych wersjach dystrybucji.
Wirusy
Większość użytkowników Linuksów nie wiedziałaby, co to są wirusy, gdyby nie problemy, jakie mają z nimi użytkownicy systemów Windows. Nie znaczy to, że nie ma wirusów atakujących systemy spod znaku pingwina, jednak większość z nich powstaje w laboratoriach uniwersyteckich w ramach projektów zwiększania bezpieczeństwa oprogramowania. Sytuacja ta może się zmienić wraz ze wzrostem popularności systemów linuksowych, które obecnie są zainstalowane na 1% komputerów na całym świecie. Doskonałym przykładem na to, że może się tak stać, są robaki, które powoli zaczynają infekować urządzenia z zainstalowanym systemem Android.
Użytkownicy korzystający z Wine są narażeni na infekcje wirusów pisanych pod systemy Windows. Jednak nie jest to źródłem bezpośredniego niebezpieczeństwa dla Ubuntu, ponieważ szkodliwe programy działają tylko w środowisku Wine.
Linux i RAID
Kontrolery RAID można podzielić na trzy grupy: sprzętowe (karty rozszerzeń), złośliwie nazywane przez społeczność linuksową fake, zintegrowane z płytami głównymi oraz programowe (wykorzystywane np. w Ubuntu). Standardowe wersje instalacyjne Ubuntu (desktop, Netbook) nie pozwalają wykorzystać zalet macierzy dyskowych. Aby zabezpieczyć dane przy wykorzystaniu mirroringu (RAID 1) lub przyspieszyć odczyt i zapis plików na dyskach twardych (RAID 0), należy zaopatrzyć się w instalator wersji alternate lub server. Tylko w tekstowym trybie instalatora jest okazja, aby skonfigurować macierze. Takie rozwiązanie to dość spory minus, ponieważ odbiera niedoświadczonym użytkownikom możliwość szybkiego i prostego skonfigurowania macierzy dyskowych.
Programowy RAID dostępny w Ubuntu zapewnia możliwości podobne do Matrix RAID. Do takiej konfiguracji, tak jak w przypadku innych rodzajów macierzy, potrzebne są dwa dyski twarde. Połączenie macierzy RAID 0 i 1 jest najlepszym rozwiązaniem dostępnym w warunkach domowych: łączy w sobie szybkość zapisu i odczytu ze zwiększonym bezpieczeństwem danych.
Oprogramowanie i instalacja
Każdy użytkownik ma swoje preferencje, do których wizja twórców Ubuntu może nie pasować, mimo że system jest naprawdę bogato wyposażony. Można by godzinami deliberować o wyższości jednej przeglądarki internetowej nad drugą, ale nie zmieni to głęboko zakorzenionych przyzwyczajeń, sprawiających, że praca z komputerem jest wydajna. Także w tej dziedzinie Ubuntu daje użytkownikowi kilka możliwości. Każda z nich wydaje się prostsza, szybsza i bardziej przystępna od tego, co zapewnia Windows, w którym użytkownik musi w kolejno ukazujących się oknach instalatora konfigurować najprzeróżniejsze opcje i dostosowywać oprogramowanie firm trzecich (np. paski wyszukiwarek: Google, Ask.com, Yahoo! itp.) do swoich potrzeb. Instalatory tak wygodne jak ten dostępny w najnowszych wydaniach przeglądarki Opera, który pozwala skonfigurować wszystkie parametry instalacji w jednym oknie za pomocą kilku kliknięć, to wciąż prawdziwa rzadkość.
Terminal
Za jego pośrednictwem można szybko instalować i usuwać programy znajdujące się w repozytoriach (serwerach udostępniających oprogramowanie). Wystarczy wpisać polecenie sudo apt-get install nazwa_programu, a następnie hasło administratora i poczekać, aż aplikacja zostanie pobrana i zainstaluje się. Repozytoria standardowo umieszczone w systemie obejmują jedynie oprogramowanie, które zostało przetestowane przez firmę Canonical i ocenione jako stabilnie działające. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby użytkownik sam dodał repozytoria inne niż domyślne, jednak zalecamy ogromną ostrożność, ponieważ niektóre programy mogą powodować niestabilne działanie systemu lub jego uszkodzenie.
Jednak terminal to nie tylko narzędzie do instalowania oprogramowania. Zainstalowana w Ubuntu powłoka bash, czyli właśnie terminal, pozwala za pomocą poleceń komunikować się z systemem. Praca w terminalu wbrew pozorom jest bardzo wydajna.
Centrum Oprogramowania
O tej aplikacji pisaliśmy już wcześniej. Oferuje ona jedynie te programy, które znajdują się w oficjalnych repozytoriach. Pozwala je w bardzo wygodny sposób instalować i usuwać. Ciekawostką są płatne produkty, które powoli zaczynają gościć w systemach Linux. Jednym z ciekawszych obecnie dostępnych jest popularna na platformie Windows gra logiczna World of Goo.
Paczki .deb
Co jednak zrobić, kiedy w repozytoriach nie ma szukanej aplikacji? Producenci oprogramowania udostępniają do pobrania ze swoich stron internetowych paczki instalacyjne dla różnych dystrybucji. Te przeznaczone dla Ubuntu mają rozszerzenie .deb (od Debian). Wystarczy w przeglądarce internetowej kliknąć odnośnik do odpowiedniej paczki, zapisać ją na dysku i uruchomić dwukrotnym kliknięciem. Program zostanie automatycznie uruchomiony za pomocą Centrum oprogramowania Ubuntu, które pozwoli go zainstalować.
Wykonywalne pliki binarne
Nie każdy producent udostępnia paczki instalatora przeznaczone dla różnych dystrybucji Linuksa. Na wielu stronach można znaleźć jedynie spakowane archiwa wykonywalnych plików binarnych. Takie rozwiązanie na pierwszy rzut oka może sugerować „lenistwo”, brak chęci uproszczenia użytkownikowi życia, jednak ma to ogromną zaletę: uniwersalność. Archiwa można rozpakować w każdej dystrybucji, a instalowanie i uruchamianie programów za pomocą wykonywalnych plików binarnych ogranicza się do dwukrotnego kliknięcia na pliku, wybrania opcji „Uruchom w terminalu” i postępowania zgodnie ze wskazówkami (najczęściej jest to tylko akceptacja umowy licencyjnej, tak jak choćby w przypadku TrueCrypta).
Wine
Wine pozwala na instalowanie w systemach Linux programów pisanych dla Windows, choć nie jest to narzędzie doskonałe. Część nie będzie działać w nowym środowisku (ze względu na pewnego rodzaju ubogość), a zainstalowanie innych może pochłonąć sporo czasu, który trzeba będzie poświęcić na odpowiednią konfigurację Wine i uzupełnienie go o odpowiednie biblioteki lub aplikacje.
Multimedia
Audio i wideo
Natty Narwhal jest bardzo dobrze przygotowany do obsługi mediów każdego rodzaju. Dzięki dużej liczbie zainstalowanych aplikacji Ubuntu radzi sobie z odtwarzaniem wszelkich plików audio oraz wideo.
Jeśli użytkownik pozwoli instalatorowi na pobranie odpowiednich kodeków podczas instalacji systemu, filmy będzie można oglądać już przy pierwszym uruchomieniu. Jedyny problem, który może się pojawić, to brak polskich znaków w wyświetlanych napisach (zmiana kodowania znaków na środkowoeuropejski Windows-1250 szybko go rozwiązuje). Na inne nie natknęliśmy się, choć próbowaliśmy wielu formatów, od AVI po .mkv.
Podobnie jest z odtwarzaniem plików audio. Nie natrafiliśmy na plik, którego nie udałoby się odtworzyć zaraz po zainstalowaniu Ubuntu. Ciekawym rozwiązaniem w Natty Nerwhal jest możliwość przesłuchania zawartości pliku po umieszczeniu na nim wskaźnika myszy. Ta opcja przydaje się bardzo podczas porządkowania nagrań, których nazwy nie określają jasno zawartości.
Ubuntu sprawdza się też doskonale jako system przeznaczony do komputerów HTPC. Po zainstalowaniu XBMC przeistacza się w narzędzie w bardzo ciekawy sposób integrujące wszystkie media na dyskach lokalnych i sieciowych. Nakładka XBMC działa we wszystkich systemach operacyjnych i nic nie stoi na przeszkodzie, aby zainstalować ją w Windows 7
Gry
Nie jest prawdą to, że na Linuksie nie można grać. Istnieje szereg darmowych oraz płatnych tytułów, które świetnie sprawdzają się w roli pożeraczy czasu. Brakuje im, niestety, rozmachu, jaki można podziwiać w czołowych produkcjach przeznaczonych na konsole oraz Windows. Jest to spowodowane tym, że twórcy nie biorą pod uwagę środowiska Linux jako platformy do gier. Ale i ta sytuacja może się zmienić w niedalekiej przyszłości. Wspominaliśmy już o grze World of Goo, która jest dostępna odpłatnie za pośrednictwem Centrum oprogramowania Ubuntu, a następnym tytułem, który ma pojawić się także w wersji dla systemów Linux, jest Ignite węgierskiej firmy Nemesys Games. Może to być krok iście milowy, jeśli gra odniesie sukces. Na razie ci, którzy lubią pograć, są skazani na gry pisane tylko dla Linuksów lub korzystanie z Wine, które pozwala uruchamiać niektóre windowsowe.
Kompatybilność z systemami Windows
Sprzęt
To chyba temat, który najbardziej odstrasza potencjalnych użytkowników. Legendy o tym, że pod Linuksem nic nie działa, są mocno przesadzone. Na nowo powstałej stronie internetowej firma Canonical zamieściła listę sprzętu bez problemów współpracującego z Ubuntu. Znalazło się na niej przeszło 1600 urządzeń ponad 171 producentów. Nie jest to ogromna baza, jednak większość modeli dostępnych na rynku będzie działać z Ubuntu bez problemu.
Baza sterowników zawarta w systemie jest spora, jednak dotyczy głównie nowych lub bardziej popularnych urządzeń. Podobnie jest w Windows 7. Jednak oba systemy mają bardzo sprawnie działający mechanizm wyszukiwania sterowników w internecie. Mieliśmy okazję sprawdzić sporą liczbę drukarek oraz konstrukcji wielofunkcyjnych i tylko z produktami firmy Brother mieliśmy, jak nam się wydawało, problemy. Ubuntu jest wyposażone w dość skromną liczbę sterowników do urządzeń tej firmy, ale strona internetowa firmy Brother jest prawdziwą kopalnią oprogramowania dla systemów Linux.
Oprogramowanie
Największe problemy z kompatybilnością programową zdarzają się między pakietami biurowymi MS Office i LibreOffice. Mnóstwo dotyczy zgodności formatów, przykładem są „rozjeżdżające” się tabele, źle wyświetlane czcionki i niewyświetlane wykresy. I nawet jeśli proste dokumenty tekstowe .doc/.docx są otwierane w edytorze Writer poprawnie, to bardziej złożonym dokumentom, zawierającym tabele i wykresy, towarzyszą mniejsze lub większe błędy.
Internet
Dzisiejsze komputery najczęściej służą użytkownikom jako okno do wirtualnego świata – internetu. Ubuntu także na tym polu nie zawodzi i zapewnia szereg aplikacji pomagających w tekstowej komunikacji, obsłudze telefonii voip, zarządzaniu skrzynkami poczty e-mail oraz przeglądaniu stron internetowych. Ale z internetem trzeba się połączyć. W Ubuntu operacja konfigurowania połączenia (o ile będzie to konieczne) zabiera dosłownie chwilę, nawet jeśli będzie trzeba skonfigurować modem od operatora komórkowego.
Rozczarowanie przyniosła nam próba odtworzenia materiału o wysokiej rozdzielczości (720p) w witrynie YouTube. Filmy zacinają się dość wyraźnie. Spowodowane jest to wciąż niedoskonale działającą wtyczką Adobe Flash Player do systemów 64-bitowych.
Sieć
W przypadku Ubuntu nie trzeba konfigurować sieci, aby ją przeglądać. System sam rozpoznaje wszystkie jej parametry, jeśli adresy sieciowe przydzielane są automatycznie przez serwery DHCP. Jednak gdy będzie trzeba udostępnić zasoby komputerom z systemami Windows, nie obejdzie się bez Samby – aplikacji pozwalającej udostępniać pliki i drukarki za pomocą protokołu TCP/IP. To może brzmieć strasznie, jednak cała operacja ogranicza się do kilku kliknięć. Wystarczy kliknąć prawym przyciskiem myszy na katalogu, który chce się udostępnić, i wybrać z menu kontekstowego „opcję współdzielenia”, a wtedy system poinformuje o brakujących pakietach i zaproponuje ich automatyczną instalację. Po wpisaniu hasła administratora rola użytkownika kończy się.
Nie ma róży bez kolców
Przyszedł czas na podsumowanie. Pierwsze pytanie, jakie ciśnie się na klawiaturę: Czy Natty Narwhal powinien mieć kompleksy?
Kiedy patrzymy na niego przez pryzmat Unity, to odpowiedź, niestety, brzmi: Tak. Bardzo skromne możliwości paska bocznego oraz zablokowanie górnej belki systemu to naszym zdaniem krok w tył względem paneli GNOME i paska zadań w Windows 7. Unity jest bardzo prostym i jednocześnie funkcjonalnym interfejsem, ale przed firmą Canonical jest jeszcze bardzo dużo pracy, zanim zdołamy przekonać się do wyższości tego rozwiązania nad konkurencją.
Kiedy patrzymy na Ubuntu 11.04 przez pryzmat paneli GNOME, odpowiedź brzmi: Nie. GNOME 2.32.1 to sprawdzone środowisko graficzne, które niczym nie ustępuje konkurencji i zapewnia ogromne możliwości konfigurowania interfejsu oraz całego systemu.
Jednak interfejs użytkownika to nie wszystko. Sporym minusem jest to, jak współpracują ze sobą pakiety biurowe LibreOffice oraz MS Office. Działanie wtyczki Adobe Flash Player w wysokich rozdzielczościach też pozostawia wiele do życzenia. Optymizmem nie napawają również problemy z wyświetlaniem zaawansowanych efektów graficznych przez karty AMD oraz kompletny brak obsługi techniki Optimus firmy Nvidia.
Te wszystkie minusy nie są w stanie przesłonić nam jednego plusa. Ubuntu 11.04 jest darmowe i mimo wszystkich niedoskonałości uważamy je dobrą alternatywę dla systemów Windows.
Do testów dostarczył: Canonical
Cena w dniu publikacji (z VAT): Darmowy