W pierwszej części gry wcieliliśmy się w postać Altaira, członka zakonu asasynów (wyszkolonych zabójców), który przez swoją arogancję i pewność siebie doprowadza do śmierci z rąk templariuszy jednego ze współtowarzyszy. By odbudować swoją reputację w zakonie, podróżuje po Ziemi Świętej i wykonuje misje wyznaczane przez lokalne placówki sekty. Na ulicach największych miast Bliskiego Wschodu tamtych czasów: Jerozolimy, Damaszku i Akki, roi się od wojsk biorących udział w III wyprawie krzyżowej. Jednak to nie największy z problemów, z jakimi przyszło się zmierzyć Altairowi. Na jego drodze stanęli dużo groźniejsi członkowie zakonu templariuszy (Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona), którzy chcą przejąć władzę nad światem. Pomóc ma im w tym tajemniczy artefakt. Jak się wkrótce okazuje, nie tylko templariusze pałają żądzą jego zdobycia. Także Al Mualim, mistrz skrytobójców, nie może się oprzeć chęci posiadania mocy artefaktu.
Jednak to wszystko wspomnienia. Wspomnienia przodków Desmonda Milesa, który przetrzymywany przez organizację Abstergo (powiązaną z templariuszami) przenosi się w przeszłość za pomocą zaawansowanej technicznie maszyny (zwanej Animusem). Nie odzyska on wolności, póki nie pomoże wskazać miejsca, w którym znajduje się artefakt. Assassin's Creed II rozpoczyna się od ucieczki Desmonda z budynku Abstergo, w czym pomaga mu Lucy (już w pierwszej części było czuć miętę), która jak się okazuje, należy do frakcji współczesnych asasynów. Konflikt pomiędzy asasynami a templariuszami nie skończył się w średniowieczu – on trwa nadal. Tym razem z własnej woli (nie licząc niewielkiego szantażu emocjonalnego ze strony wirtualnej blond piękności) decydujemy się na powrót do wydarzeń z życia jednego ze swoich przodków. Ma to pomóc Desmondowi w zdobyciu wszystkich umiejętności prawdziwego asasyna. Czas i miejsce? Włochy, koniec XV wieku.
Okres renesansu i Półwysep Apeniński oznaczają, że musimy pożegnać się z Altairem. Tym razem wcielamy się w postać Ezia Auditorego de Firenze. Jak przystało na młodego Włocha, którego roznosi nadmiar testosteronu, Ezio większość czasu spędza na hulankach, bójkach z przedstawicielami innych ważnych rodzin i romansach z pięknymi córkami zamożnych notabli. W wyniku spisku rodzina Auditorego zostaje oskarżona o zdradę, a wszyscy ujęci członkowie zostają powieszeni w pokazowej egzekucji. Ezio z dnia na dzień musi zmienić się z awanturnika w mężczyznę, który stanie w obronie swojej rodziny. Nie wie on jednak nic o tajemnicy skrywanej przez ojca. Powoli oswaja się z zaskakującą wiadomością: w jego żyłach płynie krew asasynów. Kierowany chęcią zemsty Ezio postanawia skrócić żywot morderców jego rodziny. Jak się jednak szybko okazuje, byli oni tylko mało znaczącymi pionkami, a gra toczy się o dużo większą stawkę.
Rozgrywka
Głównym sposobem przemieszczania się, podobnie jak w pierwszej części, jest wspinaczka po budynkach, bieganie po dachach i skakanie pomiędzy nimi. Na punkt zaczepienia, w którym nasz bohater umieści dłoń lub stopę, możemy wybrać dowolną nierówność w budowli. Od czasów Altaira dzieli nas 300 lat, więc budownictwo musiało się radykalnie zmienić. Oprócz dobrze znanych wystających ze ścian belek czy okien do renesansowego parkouru możemy wykorzystywać również balkony, metalowe pergole, słupy, wystające ze ścian kamienie, żyrandole lub materiałowe dachy stoisk targowych. Ciekawą nowością są znajdujące się na rogach niektórych budynków zwisające haki, pozwalające na zmianę kierunku „podróży” o 90°. Przydaje to akcji na ekranie jeszcze więcej dynamizmu. Pomiędzy niektórymi budynkami, zbyt od siebie oddalonymi, by można było pokonać dzielącą je odległość zwykłym skokiem, umieszczono arkady oraz sznury z deskami, po których szybko możemy przedostać się na drugą stronę. Coś, co bardzo irytowało w przygodach Altaira: natychmiastowa „desynchronizacja” po wpadnięciu do wody, zostało zlikwidowane w najnowszej części. Tak, to nie żarty: Ezio umie pływać. Więcej: umie także nurkować i chować się przed przeciwnikami.
W każdym z obszarów w grze znajduje się kilka wież, na których szczycie dokonujemy tzw. synchronizacji, czyli odkrycia na mapie najbliższego terenu. Wówczas pokazują się na niej ikonki interesujących punktów, sklepów (więcej o nich za chwilę) oraz misji pobocznych. I to chyba właśnie w misjach zaszła największa zmiana, częściowo wymuszona presją ze strony fanów Jedynki. O ile w pierwszej części, by pchnąć fabułę do przodu, trzeba było wykonywać powtarzające się misje poboczne (pobij tego, dostarcz to itp.), o tyle w Dwójce główny wątek fabularny został oddzielony od zadań o mniejszym znaczeniu. Jest on oczywiście liniowy, ale bardzo ciekawy, wciągający, a co ważne, całość trzyma się kupy. Jeżeli kogoś interesuje tylko główna historia i nie ma zamiaru bawić się w odkrywanie dodatkowych misji, to przejście całej gry powinno mu zająć około 12–13 godzin. Z jednej strony można by pomyśleć, że to bardzo dobry wynik, z drugiej zaś trudno spodziewać się mniej po tytule, który zapewnia wyłącznie tryb dla jednego gracza. Jeżeli jednak zatrzymacie się na moment w polowaniu na spiskowców i zboczycie z trasy, to ukończenie gry zajmie Wam blisko 25 godzin. A naprawdę warto sprawdzić, co oferują włoskie ziemie, bo daje to bardzo dużo frajdy. Wśród misji pobocznych znajdziecie m.in. wyścigi, zadania kurierskie, pobicia i oczywiście zabójstwa. Oprócz tego czeka Was zbieranie mnóstwa „znajdziek”, takich jak pióra, skrzynie, figurki, zakodowane wiadomości czy płytki z symbolami. To nie koniec ciekawostek. W miastach znajdują się wejścia do sekretnych, wielopoziomowych lochów, które pod względem konstrukcji wyglądają jak żywcem wzięte z przygód Księcia Persji.
Następną nowością są pieniądze, konkretnie: floreny. Możemy je zdobywać na wiele sposobów. Podstawowym i najbardziej dochodowym jest wykonywanie misji (głównych i pobocznych). Oprócz tego monety znajdziecie w rozrzuconych po obszarze gry skrzyniach. Możemy też posunąć się do zwykłej kradzieży kieszonkowej lub przeszukiwania ciał zabitych przeciwników. No dobrze, ale po co nam to całe bogactwo? Otóż w sklepach możemy kupować mapy, obrazy, broń, zbroje. Za pieniądze możemy wynająć grupę złodziei lub frywolnych kurtyzan, które odciągną uwagę strażników, gdy my będziemy zakradać się do budynku z tajnym dokumentem. Floreny można wydawać także na rozbudowę i renowację rodzinnej osady. Dzięki temu otrzymamy upust u lokalnego handlarza sztuką, dostaniemy się do nowych obszarów (na przykład jest możliwe ponowne otwarcie kopalni) oraz zwiększymy prestiż swojej willi. Nowe obrazy, broń, zbroje, poziom sklepów, znalezione sekrety – wszystko to wpływa na popularność naszej osady i willi wśród turystów. A więcej turystów to więcej pieniędzy, które można potem wydać. Element ekonomiczny w zręcznościowej grze akcji – nieźle.
Znacząco zmienił się także system walki. Nie tylko można blokować ciosy i przeprowadzać kontrataki: przeciwnika można też rozbroić i używać jego broni, a także chwycić, by się zasłonić przed ciosami innych, lub po prostu pchnąć go na pozostałych czy zrzucić z dachu. Jeszcze ciekawsze są zabójcze ciosy. Ezio od pewnego momentu rozgrywki jest wyposażony w dwa ukryte ostrza. Dzięki nim może dokonywać podwójnych zabójstw. Bardzo efektowne są skoki na przeciwników z dużej wysokości lub zwisanie z krawędzi dachu i zrzucanie przechadzającego się niczego nieświadomego strażnika. W porównaniu z pierwszą częścią nasz arsenał znacząco się zwiększył. Altair mógł korzystać jedynie z szabli, krótkiego miecza, pięści, wysuwanego ostrza i noży do rzucania. Ezio może wybierać z kilku rodzajów mieczy, sztyletów, młotów, buław, zatrutych ostrzy, bomb dymnych, jest nawet prosty pistolet. Do tego dochodzi kilka kompletów zbroi, które składają się z kilku części (osłony na przedramiona, barki, nogi, tors). Zarówno bronie, jak i zbroje różnią się od siebie nie tylko wyglądem. Każdy z tych przedmiotów ma jakieś cechy. Bronie mają punkty obrażeń, szybkości użycia oraz parowania uderzeń. Zbroje zaś wpływają na odporność postaci oraz punkty życia. Nie dość, że pieniądze, to jeszcze proste elementy RPG – robi się coraz ciekawiej.
Ważny aspekt, na który zwracali uwagę gracze, to niski poziom trudności Jedynki. W drugiej części jest lepiej, ale tylko na początku, gdy Ezio ma do dyspozycji podstawowe narzędzia mordu, a poziom synchronizacji składa się z niewielu punktów. Z czasem, gdy bronie i zbroje są coraz lepsze, gra staje się coraz łatwiejsza. Szkoda, że stopień trudności nie rośnie wraz z rozwojem postaci. Oczywiście, im bliżej końca gry, tym przeciwnicy są coraz lepiej uzbrojeni i opancerzeni, jednak już po kilku pierwszych spotkaniach ich szybkie zabicie nie sprawia problemów. Na osłodę dodajmy, że twórcy zlikwidowali denerwujący tryb „Jesteś duży i zły, ale ja mam podniesiony mieczyk i nic mi nie zrobisz, wredny osiłku", kiedy to wystarczyło trzymać podniesiony miecz, aby stać się praktycznie nieśmiertelnym. W Dwójce blokowanie ciosów w niczym nie pomoże, jeżeli przeciwnik zaatakuje od tyłu. A pierwsze, co robi grupka kilku wrogów, to próba otoczenia gracza. Najlepiej więc w takich sytuacjach stanąć blisko jakiejś ściany lub nad krawędzią dachu.
Do sterowania poczynaniami bohatera możemy używać samej klawiatury lub klawiatury z myszką. My jednak zdecydowanie polecamy granie przy użyciu pada. Podobnie jak w pierwszej części daje się odczuć, że twórcy położyli duży nacisk na jak najłatwiejsze operowanie kontrolerami konsol. Dzięki temu podczas walki sprawnie można sterować zarówno ruchami postaci, jak i kamerą, a przy tym atakować lub bronić się. W przypadku klawiatury funkcje są przypisane pod zbyt dużo różnych klawiszy, co czasami może być kłopotliwe podczas bardziej dynamicznej akcji.
Oprawa audiowizualna
Nowe otoczenie oraz okres, w jakim dzieją się wydarzenia Assassin's Creed II, wymusiły poważne zmiany zarówno w sferze grafiki, jak i udźwiękowienia. Pierwsze zadania wykonujemy na terenie Florencji (wł. Firenze). Oprócz stolicy Toskanii odwiedzimy Monteriggioni, Forli oraz Wenecję. Będzie też krótki spacer po Rzymie, jednak jest on związany z samym zakończeniem gry i daje zaledwie przedsmak tego, co będziemy mogli zobaczyć w następnej części serii.
W miastach toczy się zdecydowana większość gry. O ile w Jedynce Jerozolima, Damaszek czy Akka potrafiły swoimi rozmiarami zapierać dech w piersiach, o tyle Florencja i (zwłaszcza) Wenecja rzucają na kolana. Każda ma swój niepowtarzalny klimat. Wewnątrz miejskich murów znajdziecie zarówno ciasną zabudowę z wąskimi alejkami w części zamieszkiwanej przez uboższych obywateli, jak i szerokie alejki, niewielkie bazary czy duże targi. Układ ulic i budynków jest dosyć skomplikowany. W niczym nie przypomina amerykańskiego systemu ulic równoległych i prostopadłych. Jeżeli zdecydujecie się podróżować jak większość ludzi, po ziemi, to zdecydowanie przyda się Wam minimapa, ponieważ bardzo łatwo trafić w jakiś ślepy zaułek. A wtedy pozostaje już tylko wspinaczka lub stawienie czoła ścigającej bohatera grupie przeciwników. Zastosowane w grze kolory są dużo cieplejsze. W końcu Włochy to nie „zakurzona” Ziemia Święta. Jest ładnie, kolorowo, ale z umiarem – w sam raz. Efekt polepszają jeszcze cykle dnia i nocy.
Jeśli chodzi o odwzorowanie miast, twórcy postawili poprzeczkę bardzo wysoko. Dlatego nie zdziwiło nas, że wśród zwyczajnych budowli znajdują się te historyczne. Warto wspomnieć chociażby o bazylice Santa Maria Gloriosa dei Frari i moście Rialto w Wenecji, słynnych czworokątnych wieżach San Gimignano czy Dzwonnicy Giotta (wł. Campanile di Giotto) we Florencji. Budowli historycznych jest bardzo dużo i zostały wykonane z dużą pieczołowitością. Ciekawym rozwiązaniem jest podręczna biblioteczka. Dzięki niej możemy dowiedzieć się, w jakich latach powstawał budynek, przed którym właśnie stoimy, kto go budował oraz jakie ciekawe wydarzenia się z nim wiążą. Czy wiedzieliście na przykład, że trzy górne piętra Dzwonnicy Giotta są coraz wyższe, tylko po to, by stojącym u stóp dzwonnicy wydawały się identycznej wielkości? Ot praktyczne wykorzystanie efektu perspektywy. Podobne informacje uzyskujemy o postaciach występujących w grze. Z ciekawszych i bardziej znanych wymieńmy Katarzynę Sforzę i młodego Leonarda da Vinci.
Jeśli chodzi o mieszkańców, to także ten element został poprawiony. Postacie są zróżnicowane. Zupełnie kogo innego spotykamy w zatłoczonych ubogich dzielnicach i na placu przed pałacem. Twórcy przygotowali również sporo „skórek”, dlatego nie mamy wrażenia, że co chwila spotykamy na swojej drodze te same osoby. Oczywiście, jeśli przystaniemy i będziemy się dokładnie przyglądać każdej przechodzącej osobie, to prędzej czy później ujrzymy klon nieszczęśnika, któremu w pobliskiej ciemnej alejce wbiliśmy sztylet w plecy. Modele są nieźle wykonane. Oczywiście, nie składają się z setek tysięcy wielokątów, ale ich głowy na pewno nie przypominają rombu podskakującego w spacerowym rytmie. Więcej szczegółów znajdziecie w sylwetkach strażników oraz postaci kluczowych (zlecający misje, osoby historyczne).
Assassin's Creed II na komputery osobiste to konwersja z konsoli Xbox 360, którą wzbogacono o kilka rozwiązań dostępnych jedynie na pecetach. Poza tym gra korzysta z tego samego silnika renderowania. Co to oznacza? W grze zaimplementowano obsługę jedynie DirectX 9. Według Davida Champagne'a, głównego programisty, próba dodania nowszych wersji bibliotek wiązałaby się z dodatkowymi kosztami oraz kolejnymi miesiącami oczekiwania na grę. W wersji na komputery osobiste wprowadzono tak prozaiczne funkcje jak wyświetlanie wyższych rozdzielczości niż konsolowe, ale również dużo bardziej skomplikowane, jak obsługa procesorów wielordzeniowych i wygładzanie krawędzi 8×. Gra wygląda bardzo ładnie, jednak wprawne oko szybko zauważy, że jest to „port” z konsoli. Wystarczy wejść na wyższą budowlę i rozejrzeć się po okolicy. Wyraźnie widać, jak bliski jest zasięg, za którym szczegółowość drastycznie spada. Podczas zwykłej rozgrywki nie jest to dokuczliwe. Gorzej, jeśli postanowicie pobawić się w turystę.
Co do strony dźwiękowej nie mamy żadnych zarzutów. Głosy postaci są bardzo naturalne. Interesującą opcją jest możliwość wybrania, czy kwestie mają być wygłaszane po włosku czy po angielsku. Te drugie na szczęście są opatrzone odpowiednim akcentem, a co jakiś czas – także wstawkami w ojczystym języku. Tworzy to bardzo przyjemny efekt, bo z jednej strony wiemy, o czym dana osoba mówi (bez czytania napisów), z drugiej zaś buduje to pewien klimat. Przechadzając się po mieście, można być świadkiem interesujących rozmów lub wysłuchać komplementów na temat swojej muskulatury ze strony pań lekkich obyczajów. Rozbawiła nas sytuacja, gdy spacerując po dachu jednego z budynków, usłyszeliśmy wrzeszczącego gdzieś kilkadziesiąt metrów niżej herolda, który oznajmiał nielicznym mieszkańcom, że każdy, kto pomoże w odnalezieniu cennego pierścienia, może liczyć na łaskę biskupa i kilka darmowych odpustów.
Muzyka jest, a jakby jej nie było – w pozytywnym znaczeniu. Nie przykuwa ona nadmiernie uwagi, przez co możemy skupić się na wydarzeniach na ekranie monitora. W czasie zwykłego przemieszczania się po obszarze gry jest bardzo spokojna, czasem tajemnicza. Przyspiesza zdecydowanie w sytuacji, gdy musimy stanąć do walki. Repertuar został właściwie dobrany do klimatu gry i okresu, w którym umieszczono fabułę. Dominują utwory instrumentalne (organy, bębny, flety). Czasami w ważnych fabularnie momentach słychać także delikatne partie chóralne.
Wymagania sprzętowe
Do grania w Assassin's Creed II wykorzystaliśmy zestaw o średnich możliwościach. Staraliśmy się znaleźć złoty środek pomiędzy komputerami większości Czytelników a sprzętem zapewniającym przez cały czas pełną płynność.
Konfiguracja testowa | |
---|---|
Procesor | AMD Phenom II X2 550 Black Edition @ 3,1 GHz |
Pamięć | Patriot DDR3 2× 2048 MB Viper Series 1333 MHz |
Karta graficzna | Sapphire HD 4770 512 MB GDDR5 |
Dysk | Samsung Spinpoint F3 500 GB |
Karta dźwiękowa | ASUS Xonar DX |
Słuchawki | Logitech X-240, Sennheiser HD 555 |
Monitor | HP LP2475w, 24 cale |
Kontroler | Logitech ChillStream |
System operacyjny | Microsoft Windows 7 Professional PL (64-bitowy) |
Graliśmy w rozdzielczości standardowej monitora: 1920×1200. Wszystkie możliwe opcje zostały ustawione na maksymalne wartości. Nie włączaliśmy wygładzania krawędzi. Nasz zestaw w powyższych ustawieniach umożliwiał w pełni płynną rozgrywkę. Szybkość wyświetlania obrazu wynosiła od 25 do 50 kl./s (nigdy nie była niższa). Średnio obraz był wyświetlany z prędkością około 33–35 kl./s. Po włączeniu wygładzania krawędzi (MSAA) i wybraniu opcji 2× liczba klatek na sekundę spadła o około 2–3 i wciąż dało się przyjemnie grać, bez żądnych wyraźnych spowolnień. Biorąc pod uwagę, że komputer testowy nie należy do demonów wydajności, jesteśmy w pełni zadowoleni z uzyskanego rezultatu.
System zabezpieczeń
W Assassin's Creed II (i kilku innych grach) Ubisoft zastosował nowatorski system zabezpieczeń, który wymaga ciągłego połączenia z internetem, a konkretnie: z serwerami firmy. Podczas pierwszego tygodnia od pojawienia się gry były dwie awarie serwerów, które uniemożliwiły nawet jej uruchomienie. By móc się zalogować do systemu Uplay i wrócić na dachy Wenecji, trzeba było czekać od kilku godzin do nawet kilku dni. Do tego przez pierwsze dwa dni obciążenie serwerów było tak duże, że logowanie przeciągało się z kilkunastu sekund do dwóch herbatek i szklanki soku. Czy widzimy jakieś zalety? System autoryzacji internetowej nie wymaga, by w napędzie znajdowała się płyta z grą. Oprócz tego stany gry są zapisywane na serwerach i synchronizowane przy jej uruchamianiu oraz wyłączaniu. Oznacza to, że grając na kilku różnych komputerach, zawsze mamy dostęp do ostatnio zapisanego momentu w grze.
Trzeba wziąć pod uwagę, że system Ubisoftu jest bardzo młody i dopiero zaczyna się rozwijać. Podobne problemy z brakiem zaufania przeżywał Steam czy EA Store (z EA Downloaderem). Z drugiej jednak strony firma wyraźnie zaznacza, że nie będzie (przynajmniej na razie) możliwości uruchamiania gier w trybie offline. To trochę dziwne podejście do sprawy. Naszym zdaniem wystarczyłaby konieczność połączenia się z serwerem podczas instalacji, zwłaszcza w takich grach jak ta, które oferują wyłącznie tryb dla jednego gracza.
Galeria
Podsumowanie
Assassin's Creed II to godny następca pierwszej części serii pokazującej konflikt pomiędzy zakonem asasynów a templariuszami. Jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów przygód Altaira. Również osoby, którym Assassin's Creed nie przypadł do gustu ze względu na pewne ograniczenia mechaniki gry oraz wtórność rozgrywki, zachęcamy do zapoznania się z drugą częścią. Znakomita większość ich zastrzeżeń, o ile nie wszystkie, została wyeliminowana.
Assassin's Creed II zapewnia od kilkunastu do około trzydziestu godzin rozgrywki. Wszystko zależy od tego, jak bardzo wciągnie Was klimat i fabuła. Gra wygląda bardzo dobrze. Co prawda widać pewne mankamenty związane z konwersją z konsoli, jednak w żaden sposób nie przeszkadzają one w rozgrywce. Wysokiej jakości grafice towarzyszy świetna animacja postaci, niezła sztuczna inteligencja, znakomite udźwiękowienie i dziesiątki zadań pobocznych do wykonania lub ukrytych rzeczy do znalezienia.
Użytkownicy pecetów musieli czekać około czterech miesięcy. Na szczęście Ubisoft postanowił im to wynagrodzić i do finalnej wersji gry dołączył dwa rozszerzenia DLC: Battle of Forli i Bonfire of the Vanities. Dzięki temu w fabule nie ma żadnych dziur. Dodajmy, że posiadacze konsol za oba DLC muszą zapłacić.
Jedyne zastrzeżenia mamy co do trochę zbyt niskiego poziomu trudności (zwłaszcza pod koniec) oraz nowego systemu zabezpieczeń zastosowanego przez firmę Ubisoft. Pierwsze dni pokazały, że system ten może być utrudnieniem również dla osób posiadających oryginalną wersję gry.
Mimo tych dwóch wad gra bardzo się nam spodobała. Liczba nowych rozwiązań jest zaskakująca. Z zainteresowaniem i zarazem niecierpliwością oczekujemy następnej części. A dla Dwójki solidna dziewiątka z małym plusem i rekomendacja.
Do testów dostarczył: Ubisoft
Cena w dniu publikacji (z VAT): 129,90 zł