Opakowanie dotarło do redakcji w stanie „nienaruszonym inaczej”, tzn. widać po nim, że było trzymane przez niejedne ręce. Niezrażeni jego stanem szybko zorientowaliśmy się, z jakim urządzeniem mamy do czynienia. „Wireless stereo headphones for music & clear calls” – ni mniej, ni więcej, tylko bezprzewodowe słuchawki, przeznaczone do słuchania muzyki i rozmów telefonicznych wysokiej jakości). Strona frontowa pudełka daje się otworzyć – i wtedy pokazuje danie główne. Bok opakowania zawiera dane techniczne, a w zasadzie opis możliwości urządzenia, nie suche liczby. Pojawiła się informacja o wadze, maksymalnym zasięgu, czasie działania i rodzaju połączenia. Znalazły się również dane o obsługiwanych profilach, takich jak A2DP, AVRCP oraz HFP 1.5. Zabrakło natomiast informacji o paśmie przenoszenia. Z opakowania można się również dowiedzieć, że produkt jest objęty dwuletnią gwarancją. Jest też opisana zawartość zestawu.
Dodatków nie ma dużo, ale jest to co trzeba. Jest książeczka o bezpieczeństwie użytkowania produktu oraz instrukcja obsługi, która raczej nie wyczerpuje tematu – ma zaledwie dwie strony. Na szczęście jest także po polsku, więc nikt nie powinien mieć problemów. Ze względu na umieszczony w słuchawkach akumulator producent zapewnia ładowarkę o niedużych gabarytach, porównywalnych do ładowarek przeznaczonych do telefonów komórkowych.
Dołączono również dwa rodzaje końcówek: do polskich gniazdek oraz do brytyjskich. Zamontowanie końcówki sprowadza się do wciśnięcia jej w ładowarkę, czemu towarzyszy wyraźny odgłos. Usunięcie końcówki również jest łatwe. Delikatny ruch kciuka powoduje zwolnienie blokady, podczas gdy druga ręka może wyjąć wtyk. Warto wspomnieć, że zastosowano nie kabel mini-USB, tylko nieco mniej popularny micro-USB. Są nawet dwa, a to za sprawą głównego dodatku do słuchawek. Otóż firma Altec Lansing wprowadziła dwa zbliżone do siebie produkty: testowany model BackBeat 906 oraz skromniejszy 903. Różni je adapter Bluetooth dołączony do 906, zakończony wtykiem typu minijack 3,5 mm. To kompaktowych rozmiarów urządzenie sprawia, że słuchawki stają się uniwersalne. Ponieważ adapter również ma wbudowany akumulator, łatwo się domyślić, po co w ładowarce znalazły się dwa złącza micro-USB. Zgadza się, można jednocześnie ładować słuchawki oraz adapter.
Słuchawki BackBeat 906 firmy Altec Lansing nie są produktem z bardzo wysokiej półki, tak że do dodatków nie mamy większych zastrzeżeń.
Specyfikacja techniczna | |
---|---|
dopasowanie słuchawek | dostosowanie do głowy za pomocą teleskopu i przez obracanie słuchawki |
izolacja od otoczenia | wyprofilowane silikonowe końcówki |
czułość | 91 dB SPL/V @ 1 kHz |
impedancja | 17 omów |
długość kabla | produkt bezprzewodowy |
waga | 35 g |
głośnik | 14 mm plus wzmocnienie niskich częstotliwości |
rodzaj połączenia | stereo Bluetooth |
pasmo przenoszenia | 80 Hz – 12 kHz (–10 dB) |
Budowa słuchawek
Na pierwszy rzut oka model BackBeat 906 jest prostą konstrukcją. Dwa stereofoniczne głośniczki zostały osadzone na teleskopowym mechanizmie oraz przytwierdzone do pokrytych gumą zauszników zawierających elektronikę. Całość została połączona gumowanym wężem. Obydwie słuchawki, teleskopowy mechanizm regulacyjny oraz fragment zauszników zostały wykonane z czarnego plastiku, w większej części połyskliwego. Aby słuchawki lepiej przylegały do głowy, po wewnętrznej stronie zauszników umieszczono kilkanaście wypustek. Na obydwu znalazło się również logo firmy.
Przyciski umieszczone na prawej słuchawce służą do sterowania odtwarzaczami muzyki. W centralnie umiejscowionym guziczku zostały zawarte funkcje „pause” oraz „play”. Jego użyciu towarzyszył charakterystyczny dźwięk, jednak należało trafić w krawędź przycisku, inaczej kliknięcie nie dawało pożądanego rezultatu. Dodatkowa, ukryta funkcja, o której instrukcja nie informuje, to podbicie niskich częstotliwości. Należy przytrzymać przycisk „play”, i wówczas tzw. bas zostanie nieco bardziej wyeksponowany. Nie ma możliwości ustawienia natężenia takiej korekty dźwięku, pozostaje jednostopniowe podbicie basów, które okazało się jak najbardziej wystarczające. Na dole słuchawki znalazł się suwak do regulacji głośności oraz przewijania utworów do przodu lub do tyłu. Tryb przewijania uaktywnia się po jego wciśnięciu. Suwak działał nieco topornie i nie zawsze udawało się go skutecznie użyć.
Urządzenie nie zawsze natychmiast reagowało na polecenia, ale na tyle szybko, aby nie frustrować użytkownika. Lewa strona BackBeat 906 została obdarzona tylko jednym przyciskiem, w kształcie słuchawki, służącym do odbierania telefonu i kończenia rozmowy. Na słuchawce można dostrzec perforowany szary plastik, będący w istocie mikrofonem wyposażonym w technologię AudioIQ, którą koncern Plantronics się szczyci. To system redukcji szumów otoczenia, zarówno w przypadku osoby odbierającej połączenie, jak i tej, która dzwoni. Ponadto w lewym zauszniku zostało umieszczone gniazdo micro-USB oraz gumowy przycisk do włączania i wyłączania słuchawek.
Na zauszniku umieszczono dyskretną diodę, która informuje o działaniu urządzenia. Dioda pali się niebiesko-czerwonym światłem w zależności od tego, czy słuchawki się ładują, są w trybie synchronizacji czy też przestajemy z nich korzystać. Oczywiście, światełko widać tylko wtedy, gdy mamy sprzęt w ręku. Obydwie słuchawki zostały połączone z zausznikami teleskopowym mechanizmem, który daje się regulować w poziomie i pionie. W praktyce położenie słuchawek można bez problemu dostosować do wielkości małżowiny usznej. Gumowy wężyk łączący słuchawki nie daje się regulować pod kątem długości. Niekiedy może się on zaczepiać np. o kołnierz koszuli. Nie jest to jednak wada, ponieważ w tak małym mechanizmie ciężko byłoby wygospodarować dodatkowe miejsce na nadmiar kabla.
Następna kwestia to adapter, który został dołączony do zestawu. Jest to niewielki, czarny przekaźnik sygnału pomiędzy źródłem dźwięku a słuchawkami. Komunikacja odbywa się oczywiście poprzez interfejs Bluetooth. I tym razem o statusie urządzenia informuje niebiesko-czerwona dioda. Adaptera można używać praktycznie z każdym urządzeniem elektronicznym mającym gniazdo minijack. Sam przekaźnik jest bardzo mały, tak że trzymanie go w kieszeni razem z odtwarzaczem plików MP3 nie będzie problemem. Jednak nie da się przełączać między utworami, gdy adapter jest w użyciu, co jest zrozumiałe. Ale pomysł z przekaźnikiem jest niezły. Jak już wspomnieliśmy, dodanie go nie zmusza do łączenia słuchawek tylko z urządzeniami wyposażonymi w technologię Bluetooth. Projektanci firmy pomyśleli nawet o pozłoceniu wtyku adaptera. Lubimy takie detale.
Większości nabywców z pewnością nie spodoba się brak dodatkowych silikonowych wkładek. Producent zapewnia tylko jedną parę, już założoną na słuchawki. Inna sprawa, że wkładki izolują dźwięk otoczenia słabo i do wielu uszu okażą się za małe lub za duże. To jedna z największych wad modelu BackBeat 906. Nawet w zestawach za kilkadziesiąt złotych można znaleźć drugą parę wkładek. Te dostarczone przez producenta wyglądają solidnie, raczej nie uszkodzą się szybko.
Droższy wariant słuchawek BackBeat wypada przyzwoicie zarówno pod względem wykonania, jak i wyglądu. Oczywiście jest to kwestia gustu, niemniej jednak ta prosta konstrukcja spodoba się wielu osobom. Dodanie do zestawu adaptera to niewątpliwie dobry pomysł. Umiejscowienie poszczególnych funkcji nie budzi zastrzeżeń, natomiast ich toporne działanie pozostawia pewien niesmak.
Podsumowując: jest nieźle, chociaż można było uniknąć uciążliwych drobiazgów.
Użytkowanie
Konstrukcja BackBeat 906 to dwie słuchawki trzymane przez plastikowe teleskopy, przytwierdzone do zauszników i połączone gumowym wężykiem. Teoretycznie taki mechanizm jest mniej podatny na uszkodzenia niż niejeden słuchawkowy kabelek. Może ryzyko zgubienia słuchawek bezprzewodowych jest większe, no ale taki już ich urok. W praktyce okazało się, że są odporne na upadek z wysokości półtora metra, nieopatrzne wyrwanie jednej z nich z ucha słuchacza, przydepnięcie butem oraz parę innych podobnie drastycznych zdarzeń. Wszystkie były oczywiście niezamierzone.
Słuchawki są całkiem wygodne, ich kilkugodzinne używanie nie męczyło, z wyjątkiem wkładek dousznych, które wyraźnie czuło się już po godzinie. Siła nacisku na uszy jest znikoma, nieporównywalnie mniejsza niż w przypadku słuchawek wykorzystujących pałąk. Jeśli zostaną dobrze dopasowane, opierają się na małżowinie usznej. Wrażenia ucisku nie ma nawet w miejscu, w którym guma dotyka ucha. Regulacja teleskopowa dobrze spełnia swoje zadanie.
Siła izolacji od dźwięków otoczenia to osobna kwestia – i ponownie indywidualna. Jedni lubią się od nich odizolować, inni – nie. Jeśli ktoś ma długie włosy, nie da się poznać, że ma słuchawki w uszach. Widać było jedynie gumowy łącznik z tyłu głowy. Należy oczywiście pamiętać, że ktoś, kto rozmawia z samym sobą, może wydać się nieco dziwny :).
Słuchawki z urządzeniami łączy się szybko, łatwo i intuicyjnie. Jeśli jest to telefon komórkowy, wystarczy uaktywnić w nim interfejs Bluetooth. Następnie wciskamy przycisk On/Off umieszczony na lewym zauszniku i trzymamy go cały czas. Po paru sekundach dioda wbudowana w słuchawki zapali się zmiennym niebiesko-czerwonym światłem. To znak, że słuchawki znajdują się w trybie łączenia. Telefon wyszuka urządzenie i poprosi o czterocyfrowy kod, który znajduje się w instrukcji obsługi. Ot cała procedura.
Sprzęt przetestowaliśmy z telefonami: Nokia N72, Nokia 5300, Sony Ericsson K700i. Wszystkie trzy aparaty poprawnie wyszukały słuchawki oraz współpracowały z nimi. W przypadku modeli K700i oraz N72 nie działało przewijanie utworów, natomiast po podłączeniu do Nokii 5300 nie było żadnego problemu. Problem pojawił się, gdy trzeba było wcisnąć suwak umiejscowiony w prawej słuchawce. Działał on topornie i często trzeba było powtarzać czynność dwa – trzy razy, aby uzyskać pożądany efekt. Podobnie było z przyciskiem play/pause: skrzypiał i potrzeba było odrobiny finezji, aby go skutecznie użyć. Każde skorzystanie z któregokolwiek guzika owocowało słyszalnym w słuchawkach sygnałem informującym o wykonaniu czynności. Nie był irytujący – raczej dyskretny.
Jak się szybko okazało, łączenie słuchawek z adapterem trwało tylko chwilę. Wystarczyło przytrzymać włączniki na obydwu urządzeniach, aż obie diody zaświecą niebiesko-czerwonym światłem. Po chwili obydwa urządzenia sygnalizowały na niebiesko, że komunikują się ze sobą i są gotowe do działania. Nie miało znaczenia, czy adapter był wetknięty do odtwarzacza plików MP3, wieży lub telewizora. Działał bez zarzutu w odległości ok. 9 m. Przekazywał dźwięk prosto z wyjścia minijack do słuchawek bez najmniejszych problemów.
Pozostaje jeszcze kwestia żywotności baterii. Czas pracy urządzenia naładowanego w 100% wynosi ok 6 godzin. To wynik nieco zbliżony do tego, jaki podaje producent [do 7 godzin].
Użytkowanie słuchawek jest stosunkowo proste i intuicyjne. Bez problemów zsynchronizowały się z każdym urządzeniem. Pytanie, jak się sprawdziły w tym, do czego zostały zaprojektowane.
AudioIQ w praktyce
Altec Lansing, należąc do koncernu Plantronics, sumiennie korzysta z możliwości, jakie daje firma matka. Nikogo zatem nie powinno dziwić wykorzystanie technologii AudioIQ, którą Plantronics się szczyci. W skrócie: jest to system redukcji szumów otoczenia i korekcji głosu mówiącego. Gdy ktoś dzwoni do posiadacza BackBeat 906, a otoczenie jest wyjątkowo głośne, system AudioIQ wchodzi do gry. Teoretycznie jego zadanie to wyizolowanie głosu użytkownika i wyciszenie wszystkiego innego. W teorii zawsze wszystko wygląda pięknie, dlatego postanowiliśmy sprawdzić, jak jest w praktyce.
Metoda testowa skutecznie pokazała, ile jest wart system AudioIQ. Użyliśmy słuchawek w kilku rozmowach telefonicznych w pomieszczeniu mieszkalnym oraz na ulicy. Aby nie było wątpliwości, po każdej następowała zamiana miejsc między uczestnikami testów. Odczucia okazały się po obu stronach bardzo zbliżone.
Test w zamkniętym pomieszczeniu bez dodatkowego głośnego źródła dźwięku
W pierwszym pomieszczeniu znajdowała się osoba wyposażona w telefon Nokia N72 oraz słuchawki BackBeat 906, a w pomieszczeniu obok – jej rozmówca, wyposażony w telefon. W pokoju, w którym przebywała osoba używająca słuchawek Altec Lansing, znajdował się również komputer. Po trwającej kilkanaście minut konwersacji wynik był oczywisty. Głos rozmówcy był klarowny i w 100% zrozumiały dla osoby znajdującej się w drugim pomieszczeniu. Nie było słychać żadnych trzasków, przerwań ani innych zakłóceń. Głos, który słyszał rozmówca niekorzystający z modelu BackBeat 906, był nieco przytłumiony w porównaniu z rozmową przy użyciu tylko dwóch telefonów komórkowych. Wrażenia były jak najbardziej pozytywne. I oczywiście drzwi do pomieszczeń były zamknięte. :)
Test w zamkniętym pomieszczeniu plus dodatkowe głośne źródło dźwięku
Sytuacja oczywiście jak najbardziej podobna. Komputer oraz głośniki o odpowiedniej mocy (Logitech Z-5500) posłużyły do głośnego odtworzenia paru utworów (25% możliwości głośników). Efekt dał się łatwo przewidzieć. Głos rozmówcy korzystającego z przetestowanych słuchawek pozostał klarowny, ale utwór odtwarzany w tle – też. Było na tyle głośno, aby dało się stwierdzić, że system AudioIQ średnio daje sobie radę z wyciszeniem otoczenia. Mimo to dźwięk, jaki zapewnia zwykły zestaw słuchawkowy do telefonu Nokia N72, pozostawia dużo więcej do życzenia.
Test na głośnej ulicy w Warszawie mniej więcej pół godziny po porze herbatki
Niewiasta w młodym wieku została zaopatrzona w następujący zestaw: słuchawki BackBeat 906 oraz telefon marki Nokia, model N72. Tak uzbrojona, została wysłana na ulicę (zapewniamy, że nie w przenośnym sensie). Następnie poprosiliśmy ją, aby się przespacerowała. Chcieliśmy się przekonać, jak dobrze słychać zarówno mówiącego, jak i przejeżdżające samochody. Głos testerki ponownie był dobrej jakości, klarowny oraz odrobinę przytłumiony. Niestety, samochody również były całkiem wyraźnie słyszalne, choć znów było znacznie lepiej niż w przypadku podstawowego zestawu słuchawkowego do modelu N72.
Podsumowując, przetestowane słuchawki dały sobie radę całkiem nieźle, jeżeli chodzi o głos obu rozmówców. System AudioIQ poprawia jego jakość, tak że jest on po obu stronach dobrze słyszalny. Wytłumienie hałasów otoczenia nie zachwyciło, należy jednak pamiętać o tym, że dźwięki towarzyszące testom (szybko jadące samochody oraz głośno odtwarzające muzykę głośniki) postawiły poprzeczkę bardzo wysoko – a przecież nie było tak źle.
Testy – muzyka oraz filmy
Do odsłuchu muzycznego posłużył nam iPod 60GB 5.5g ze zaktualizowanym niekomercyjnym oprogramowaniem RockBox. Opcje Treble oraz Bass były ustawione, odpowiednio, na 4 oraz 6 w 12-stopniowej skali. Nie włączaliśmy korektora dźwięku, a szerokość stereo została ustawiona na 120%. Do odsłuchu w filmach użyliśmy komputera wyposażonego w kartę dźwiękową Sound Blaster X-Fi XtremeGamer z włączonym trybem Entertainment bez dodatkowych efektów. Nie korzystaliśmy z opcji podbicia basów w słuchawkach.
Odsłuch – muzyka
Odsłuch muzyczny rozpoczął się typowo rockowo. Tytułowy numer z najnowszej płyty grupy U2 No Line on the Horizon przyniósł bardzo skrzeczący bas. Ewidentnie dało się usłyszeć, że słuchawki nie radzą sobie z poprawnym odtworzeniem niskich tonów. To przyćmiło zalety wokali. W utworze Get on Your Boots wystąpiły podobne problemy. Paskudny bas po 30 sekundach zmusił do zmiany utworu.
Mike Oldfield to zdecydowanie spokojniejszy typ muzyki. Dwa utwory: Aurora oraz Outcast, okazały się remedium na obolałe uszy słuchaczy. Czysty, wyraźny wokal i punktowy bas w połączeniu z szeroką sceną muzyczną sprawiły bardzo dobre wrażenie. Wszystkie instrumenty odpowiednio się przenikały, a to zdecydowanie plus. W Outcast główna gitara była nieco przyćmiona przez pozostałe instrumenty tego typu, a całość wypadła odrobinę płasko. Było jednak dynamicznie oraz muzykalnie.
Trzy dziewczęta z Varttiny w piosence Linnunmieli śpiewały czysto, a folkowe instrumenty były odpowiednio transparentne. Bas okazał się jednak piętą achillesową i przyjemny odsłuch wymagał zmniejszenia ilości niskich tonów u źródła. Po korekcie ich jakość poprawiła się nieznacznie, o czym przekonaliśmy się, słysząc Warm Leatherette – cover wykonany przez Trenta Reznora oraz Petera Murphy'ego z formacjiBauhaus. Wokale i elektronika były odtwarzane jak najbardziej melodyjnie i żwawo, ale bas – tak sobie.
Hyperpower! to utwór Nine Inch Nails z charakterystyczną „brudną” grą na gitarze basowej, która tworzy jego oś. Razem z mocno wyeksponowaną w późniejszej części gitarą elektryczną daje to ciekawy efekt, równie ciekawie odtworzony przez słuchawki. Ich Survivalism, zawierający masę elektroniki, zabrzmiał bardzo dobrze, z wyjątkiem basu, który dawał o sobie znać, charcząc.
Break autorstwa Saula Williamsa został odtworzony żwawo i dokładnie, z wyraźnie wyeksponowanymi partiami wokalnymi. Niskie częstotliwości nie były już tak bardzo uciążliwe, co potwierdził utwór Saengerkrieg z repertuaru niemieckiej formacji In Extremo. Po dalszych odsłuchach okazało się, że model BackBeat 906 radzi sobie świetnie z takimi artystami, jak Einsturzende Neubauten, David Bowie, Morissey i Rudi Moser, czyli wykonawcami lubującymi się w spokojniejszej muzyce. Wyjątkiem od tej „reguły” są niektóre piosenki zespołu Coptic Rain. Takie formacje, jak: KMFDM, Nine Inch Nails, Green Day, Hansel, U2, wczesny Therion, Jan AG, Lucky Striker 201, przeważnie nie mają wielkich problemów z niskimi częstotliwościami. Zwykle nie jest to coś, z czym sprzęt może mieć trudności. Większość użytkowników będzie zadowolona, niemniej jednak bas jakością nieco odstaje od reszty pasma.
Odsłuch – filmy
Na pierwszy ogień poszedł stosunkowo nowy film z Mickeyem Rourkiem w roli głównej, Killshot. Ma on bardzo ciekawą ścieżkę dźwiękową, która została należycie wyeksponowana. Mało tego, jest ona częścią filmu na równi z głosami aktorów – bardzo dobrymi i wyrazistymi. Bas okazyjnie brzmiał nieczysto, ale przez większość czasu na niskie tony nie można było narzekać. Nawet wszędzie dające się usłyszeć syczenie spółgłosek nie było uporczywe i dawało się we znaki jedynie w ujęciach, w których było naprawdę cicho.
Następna w kolejce była najnowsza ekranizacja historii z udziałem Franka Castle'a,bardziej znanego jako Punisher. W filmie Punisher: War Zone nie było tak czysto jak w Killshot, niemniej jednak dźwięk i tu był dynamiczny, a głosy aktorów – dobrze słyszalne. Bas był szybki, średnio głęboki, ale bardzo dynamiczny, jak na słuchawki przeznaczone głównie do rozmów. RocknRolla Guya Ritchiego, jak większość jego filmów mający bardzo dobrą oprawę audio, znalazł się pod względem czystości dźwięku pomiędzy Killshotem a Punisherem. Słychać nieznacznie znany szum, do którego większość przywyknie lub go nie zauważy. My nie daliśmy rady. Mimo to tytułowy utwór, obecny w filmie w kilku miejscach, został odtworzony bardzo dobrze. Dodatkowo obejrzeliśmy parę odcinków serialu Weeds, które uświadomiły nam, że słuchawki firmy Altec Lansing sprawują się bardzo dobrze w połączeniu z Sound Blasterem X-Fi.
Aby podsumować: BackBeat 906 odtwarzały muzykę całkiem nieźle, biorąc pod uwagę bezprzewodowy interfejs i wszelkie jego wady. Dało się usłyszeć dosyć wyraźnie, że słuchawki nie przekazują wszystkich szczegółów i okazyjnie mają problemy z niskimi tonami, mimo to słuchało się przyjemnie. Dźwięk jest zrównoważony. Całkiem możliwe, że to jest sekret tego niezłego brzmienia: w miarę równe odtwarzanie całego pasma (z wyjątkiem nierównych niskich tonów). Nie można pominąć dużej dynamiki, która przypomina o sobie nad wyraz często. Oczywiście, z podobnie kosztującymi produktami firm bardziej specjalizujących się w słuchawkach model BackBeat 906 przegrywa z kretesem. Dochodzi do tego wszędobylskie i dość wyraźne syczenie spółgłosek, a słuchawki przeznaczone przede wszystkim do słuchania muzyki radzą sobie z nim bardzo dobrze. Należy pamiętać, że główny cel, jaki przyświecał projektantom, to mobilność oraz funkcjonalność.
Oczywiście, zdolność odbierania dźwięków oraz preferencje muzyczne są zróżnicowane, więc przed udaniem się do kasy lepiej posłuchać sprzętu.
Najnowsze słuchawki firmy Altec Lansing okazały się całkiem udanym produktem. Zastanówmy się zatem: kupić, nie kupić? Konstrukcja jest dobrze pomyślana, choć zdarzyły się błędy wykonania. Jeśli przymkniecie oko na dziwnie działający guziczek, brak wkładek oraz kabel, który nie da się regulować, będziecie zadowoleni. Słuchawki odbiegają od typowych dokanałowych końcówek, których ucisku wiele osób nie lubi. Część użytkowników ceni sobie własne bezpieczeństwo i woli słyszeć, co się dzieje naokoło nich. To do nich jest kierowany model BackBeat 906. Sposób, w jaki słuchawki izolują od otoczenia, może być zarówno ich zaletą, jak i wadą. Brak odpowiednich wkładek jest bardzo dużym niedopatrzeniem producenta.
W testach odtwarzania muzyki oraz filmów słuchawki okazały się nieadekwatne do ceny. Warto jednak zaznaczyć, że dźwięk był zrównoważony, w efekcie sprzęt był „muzykalny”. Słuchawki mają po prostu swój urok i dla wielu osób dźwięk, który przekazują, okaże się w zupełności wystarczający. Przemawia za nimi również dobra jakość rozmów, łatwość obsługi, a także duża uniwersalność. Rozmawiać przez telefon podczas spaceru to jedno, robić to, nie trzymając telefonu w ręku, i to tak, aby było wyraźnie i w stereo, to drugie.
Czy warto wydać prawie 500 zł na produkt tego typu? Naszym zdaniem to zdecydowanie za dużo, nawet pomimo uniwersalności urządzenia, zdolności do ciekawego odtwarzania muzyki oraz tego, że jego wady są co najwyżej drobne. Ale jeśli kogoś stać, to warto, aby bliżej przyjrzał się słuchawkom BackBeat 906.
Do testów dostarczył: Kontel Telecom
Cena w dniu publikacji (z VAT): ok 500 zł