Opakowanie oraz jego zawartość
Paczka przyszła do nas po wcześniejszym pobycie w innej redakcji. Nieco poobijana, ale w jednym kawałku. Opakowanie oraz zawartość należą do gatunku „Raz wyciągniesz te słuchawki, i już nie dasz rady włożyć ich z powrotem. Za nic w świecie”. Słuchawki Logitech G35 to zdecydowanie wysoka półka, jeśli chodzi o słuchawki do grania, jednak opakowanie sugeruje coś zupełnie innego. Jest to klasyczne pudełko z plastikową przezroczystą formą w kształcie słuchawek.
W większości przypadków po wyciągnięciu produktu z opakowania ląduje ono w kącie, ewentualnie w szafie, mimo to panie i panowie od marketingu mogli nieco bardziej się przyłożyć.
Zawartość jest bardzo skromna: instrukcja (bez języka polskiego), płyta z materiałami prasowymi oraz płyta z niezbędnym oprogramowaniem. Zestaw sklepowy będzie zawierał trzy wymienne gąbki o zbliżonych kształtach, które będzie można wymieniać. To akurat jest dobry pomysł, ponieważ pałąk potrafi po wielu godzinach wirtualnej walki dać się we znaki. Dobranie odpowiedniej gąbki na pewno drastycznie zmniejszy skutki ucisku górnej części głowy. Zabrakło natomiast pokrowca na słuchawki oraz wymiennych nauszników o różnych kształtach. Cena po dodaniu wielu dodatków mogłaby odczuwalnie zmienić się na niekorzyść potencjalnego klienta.
Biorąc jednak pod uwagę jakość wykonania nauszników, brak dodatku w postaci kolejnej gąbki tego typu nie jest minusem, ale o tym nieco dalej. Pokrowiec to inna para kaloszy. Akcesoria dla gracza to integralna część imprez typu LAN party. Etui na słuchawki zdecydowanie by się w tym przypadku przydało. Firma Creative postarała się o skóropodobny pokrowiec na słuchawki sygnowane pseudonimem Jonathana Wendela, znanego szerzej jako Fatal1ty, co było miłą niespodzianką przy cenie niewiele przekraczającej 100 złotych. Słuchawki Logitech G35 aż się proszą o coś w podobnym stylu, ale jak mówią, nie można mieć wszystkiego.
Oprogramowanie oraz dane techniczne
Słuchawki Logitech G35 komunikują się z komputerem poprzez interfejs USB, omijając kartę dźwiękową. G35 mają wbudowany własny przetwornik odpowiedzialny za dźwięk. Takie rozwiązanie wymusza instalację oprogramowania dołączonego przez producenta, jednakże są plusy posiadania takich słuchawek, a największy z nich to zbędna karta dźwiękowa. Zgadza się. Kompletna niezależność od karty dźwiękowej może być bardzo pożądana, jeśli karta muzyczna sprawuje się słabo. Niewątpliwie ucieszą się również posiadacze komputerów przenośnych, którzy możliwości G35 ocenią zdecydowanie lepiej niż dźwięk większości kart muzycznych montowanych w laptopach. Cały proces jest prosty i przebiega bez najmniejszych problemów. Aplikacja włącza się za każdym razem, gdy słuchawki zostają podłączone do portu USB. Obok zegara systemowego pokazuje się charakterystyczna ikonka. Program sam w sobie jest poręczny i zawiera dokładnie to, co jest niezbędne do poprawnego działania słuchawek. Suwak regulacji głośności jest zintegrowany z rolką umiejscowioną na lewej słuchawce. Dodatkowe suwaki to tylko podbicie wysokich oraz niskich tonów, jednak to w zupełności wystarczy, by w pełni cieszyć się grą. Pod suwakami znajduje się duża ikona, która świeci się w zależności od ustawień słuchawek. G35 działają w dwóch trybach: jako słuchawki stereofoniczne oraz ośmiokanałowe.
Gdy dźwięk przestrzenny jest włączony, wspomniana ikona jest podświetlona na czerwono. Po uaktywnieniu trybu stereo ikona staje się szara. Dodano również opcję włączenia lub wyłączenia czerwonego światełka mikrofonu. Dodatkowo możemy zaprogramować trzy przyciski znajdujące się powyżej rolki służącej do regulacji dźwięku. Możemy do nich przypisać rozpoznawane przez aplikację zainstalowane programy, np. WinAmp, lub też suwaki z programu sterującego G35, np. ten do podbijania wysokich tonów. Inny gadżet to modulowanie głosu. Do wyboru mamy kilka wariantów: olbrzym, troll, kosmiczny chomik, obcy, mutant, android oraz oczywiście własny. Opcje te zmieniają głos użytkownika w komunikatorach, takich jak Ventrillo czy Skype. Zabawny dodatek, który wywołuje niekontrolowane salwy śmiechu oraz podkreśla charakter słuchawek. Za oprogramowanie należy się plus, pomimo braku korektora dźwięku. Biorąc pod uwagę barwę oraz przeznaczenie słuchawek, podbicie wysokich oraz niskich tonów w zupełności wystarczy.
Specyfikacja
Wymagania systemowe | |
---|---|
system operacyjny: 32- lub 64-bitowy Windows® XP lub Windows Vista® | |
30 MB wymaganego miejsca na dysku | |
napęd CD-ROM | |
port USB | |
Dane techniczne | |
Słuchawki | |
Głośnik | magnes neodymowy o średnicy 40 mm, cewka drgająca o średnicy 15 mm z ferrofluidowym tłumieniem |
Pasmo przenoszenia | 20 Hz – 20 kHz D-FE |
Impedancja | 32 omy |
Czułość | 90 dB SPL Ref: 1 mW, 1 kHz |
Mikrofon | |
Wzorzec polaryzacji | kardioidalny |
Zakres częstotliwości | 100 Hz – 10 kHz |
Czułość | –42 dBV/Pa re: 0 dB = 1 Pa, 1 kHz |
Parametry próbki testowej | 3,0 V, 2,2 kilooma |
Połączenie | |
Interfejs | złącze USB 2.0 |
Kabel | 10 stóp/ 3,05 metra, nylonowy oplot |
Logitech G35 to „pancerny” sprzęt. Choć niezbyt duże, są ciężkie. Jednak są wyjątkowo dobrze dopasowane i po dłuższym użytkowaniu nie powodują ucisku głowy.
Słuchawki trochę grzeją w uszy, jednak należy pamiętać o tym, że są one zamknięte. W związku z budową G35 ucho nie ma dostępu do powietrza, tak jak to jest w przypadku słuchawek Sennheiser HD600. Dźwięk jest ośmiokanałowy, ale w słuchawkach nie znajdziecie kilku małych głośniczków. Obudowa skrywa dwa neodymowe magnesy drugiej generacji – po jednym na stronę. Wykorzystano również technologię Dolby Headphone, mającą za zadanie lepiej oddać przestrzenność dźwięku zarówno w grach, jak i muzyce oraz filmach. Dźwięk 7.1 to sztuczka wynikająca z odpowiedniego oprogramowania i wykorzystania potencjału głośników, ale o tym nieco później. Tworzywo, z którego obudowa jest wykonana, to matowy plastik, sprawiający wrażenie solidnego. Całość kolorystycznie odpowiada pozostałym produktom serii G – dominuje ciemnoszary.
Pałąk jest pokryty gumą, żeby przy ewentualnej wymianie gąbki nie było problemu z umieszczeniem jej we właściwym miejscu. Regulacja długości ramienia również nie sprawia trudności. W jej trakcie słychać charakterystyczne kliknięcia. Końcówki ramion są wykonane z aluminium, a to następny plus, ponieważ zdarzają się plastikowe. Pozytywne emocje wywołał w nas także mikrofon.
Mikrofon jest umiejscowiony po lewej stronie słuchawek i sprawia wrażenie bardzo solidnego. Nie są to kabelki schowane wewnątrz elastycznej rurki, tylko mocne gumowane ramię zakończone plastikową końcówką, które jest integralną częścią słuchawek. Ramię da się regulować w dosyć ograniczonym, ale w zupełności wystarczającym stopniu. Mikrofon po nadmiernym przegięciu ma tendencję do wracania do pozycji wyjściowej, trochę jak sprężyna. Ma on również lampkę, która informuje o aktywności mikrofonu. Włączona lampka oznacza nieaktywny mikrofon, a brak podświetlenia to znak, że sprzęt jest gotowy do użycia. Guziki znajdują się po lewej stronie słuchawek – nie mieliśmy najmniejszego problemu ze zlokalizowaniem któregokolwiek z nich. Przycisk przełączania trybów (stereo i 7.1), mimo że umieszczono go z tyłu obudowy, daje się bez problemu odszukać. Rolka regulacji głosu działa płynnie i pozwala dosyć precyzyjnie dostosować głośność do własnych upodobań.
Zarówno guziczek do włączania mikrofonu, jak i trzy programowalne przyciski działały bez problemu i dawały się łatwo odszukać. Zaletą słuchawek jest też kabel USB 2.0 służący do ich podłączania. Jest to jeden z najsolidniejszych kabli, jakie nam było dane oglądać. Jest to 3-metrowy przewód, umieszczony wewnątrz czarnej tkaniny. Jest nieco sztywny, ale śmiało zaryzykujemy stwierdzenie, że to ostatnia rzecz, która może się popsuć. Najczęstsze awarie słuchawek to te spowodowane przez słabej jakości przewód, który kruszy się w newralgicznych miejscach (np. przy wtyczce). Większości Czytelników na pewno zdarzyło się przygnieść kabel na przykład krzesłem. W G35 nie powinno być z tym problemu.
Podobnie jest z nausznikami oraz wymiennymi gąbkami. Te części są wykonane ze skóropodobnego tworzywa, co również sprzyja wrażeniu solidności. Materiał nauszników ma tendencję do pękania po latach użytkowania, ale to, że można je zdjąć, wynagradza tę niedogodność. Ogólnie budowa słuchawek sprawia bardzo korzystne wrażenie, a wykonanie wydaje się odpowiednie do ceny. Zobaczmy, jak G35 radzą sobie z najważniejszym zadaniem – generowaniem dźwięku, zwłaszcza w grach.
Testy odsłuchowe – gry
Do przetestowania G35 użyliśmy następujących tytułów:
- Unreal Tournament 3, - Chronicles of Riddick: Assault on Dark Athena, - Dead Space.
Należy bardzo wyraźnie zaznaczyć, że testowane słuchawki omijają kartę dźwiękową, korzystając z przetwornika umieszczonego wewnątrz nich. Wyniki testu to wrażenia dźwiękowe z odsłuchu wyłącznie G35. Jak już wspominaliśmy, słuchawki udostępniają dwa tryby odtwarzania dźwięku. Test obejmował granie w poszczególne tytuły i przełączanie się między trybami. We wszystkich grach możemy wyszczególnić charakterystyczne cechy słuchawek. G35 nie ulegają zjawisku tzw. hissingu (jednostajny szum w momencie, gdy powinna być idealna cisza). Nie ma też problemu z „syczeniem” niektórych głosek obecnych w naszym języku. Te dwie cechy są bardzo pożądane w świecie słuchawek, bo nieproszone dźwięki mogą skutecznie zabrać przyjemność z odsłuchu. Następny plus to separacja poszczególnych dźwięków w grach. Na przykład podczas ostrej wymiany ognia w Unreal Tournament 3 wszystkie dźwięki były łatwo rozróżnialne.
Unreal Tournament 3
Test polegał głównie na radosnej pacyfikacji botów podczas pojedynków jeden na jednego. Testowane mapy to Dm-Deck oraz Dm-Biohazard. Zaczęliśmy od dźwięku stereo. Podczas grania wszystkie głosy były bardzo wyraźne oraz czyste, jednak scena muzyczna była bardzo blisko nas – zdecydowanie za blisko. Pojawił się też problem z poprawnym odtwarzaniem większości dźwięków w odpowiednich kanałach. Wszystkie sample związane z graczem były umiejscowione tylko w prawym głośniku, co powodowało spory dyskomfort. Zarówno kroki, jak i efekty strzałów poszczególnych broni były słyszalne tylko po prawej stronie, co ma się nijak do tego, jak powinno być. Odgłosy związane z przeciwnikiem były słyszalne już bardziej pośrodku, jednak i tym razem dominacja prawego kanału była odczuwalna. Muzyka w tle, odgłosy drwin oraz głos komentatora były odtwarzane jak najbardziej prawidłowo. Po przełączeniu na tryb ośmiokanałowy scena muzyczna zmieniła się diametralnie. Nagle umiejscowienie wszystkich głosów stało się poprawne i już nie tak bliskie, innymi słowy – nabrało realizmu. Scena powiększyła się do tego stopnia, że czasem wydawała się zbyt odległa. Gdy podczas wymiany ognia z nieprzyjacielem na otwartym terenie byliśmy na wprost siebie, można było odnieść wrażenie, że przeciwnik jest od nas dużo bardziej oddalony. To zdarzało się dosyć często, niemniej jednak można się szybko przyzwyczaić, i po paru minutach jest całkiem przyjemnie. Słuchawki zapewniają przyzwoitą ilość basu, jednakże nie jest on tak punktowy i dynamiczny jak np. w słuchawkach Sennheiser HD600. Jest jedna rzecz, która nam się wyjątkowo nie podobała: bas towarzyszący wybuchającej rakiecie był nieprzyjemny, charczący. To samo zjawisko wystąpiło po przełączeniu trybu na stereo, nawet po zmianie na HD600. Tak więc to raczej wina sampla. Chociaż głośniki Logitech Z-5500 Digital oraz karta muzyczna Sound Blaster X-Fi Fatal1ty poradziły sobie z odtworzeniem owego wybuchu dużo lepiej. Podsumowując rozgrywkę w Unreal Tournament 3, można powiedzieć, że w trybie ośmiokanałowym było lepiej niż dobrze i że bohater artykułu to urodzony pacyfikator botów. :) Stereo pozostawiło niesmak.
Chronicles of Riddick: Assault on Dark Athena
Testowaliśmy głównie tryb dla pojedynczego gracza oraz pojedynki jeden na jednego z żywym przeciwnikiem. Wrażenia dźwiękowe z trybów jedno- oraz wieloosobowego są podobne. Najnowsze słuchawki firmy Logitech po raz kolejny uświadomiły nam, co to znaczy integracja z grą aż do momentu jej ukończenia. Podczas przechodzenia najnowszej przygody antybohatera Riddicka dźwięk okazał się „miażdżący”. Zostawmy tryb stereo, bo problem prawego kanału dał się we znaki również tu. W trybie ośmiokanałowym... cóż... Assault on Dark Athena z G35 na głowie będzie jeszcze mroczniejszy i cięższy, może tylko pierwszych kilka minut w Dead Space będzie mogło się z nim pod tym względem równać. Dźwięk budujący atmosferę w tej grze jest bardzo dobry: bardzo czysty, dobrze wypozycjonowany, z odpowiednią ilością basu. Vin Diesel, odpowiedzialny za głos Riddicka, brzmi naprawdę genialnie. Wszelkie konwersacje podczas przerywników pozostawiają bardzo pozytywne odczucia. G35 pokazują kły w tej grze i nie zapadła mi w pamięci żadna dźwiękowa wpadka. Mocno reklamowany ośmiokanałowy dźwięk ukazał swoje prawdziwe oblicze, czego efektem była zarwana przez autora noc.
Dead Space
Test to oczywiście przygoda dla pojedynczego gracza. Dead Space to tytuł, który sam w sobie, jako przedstawiciel gatunku survival horror, powoduje u niektórych palpitację serca. Dźwięku w Dead Space jest zdecydowanie mniej, niemniej jednak jest bardzo sugestywny. Podczas wędrówki po prawie opustoszałych korytarzach zostajemy co jakiś czas zaatakowani samplami tłuczonej szyby lub też syczących monstrów czyhających na gracza. Wrażenia dźwiękowe są jak najbardziej pozytywne. Wystrzały, odgłosy potworów, tła oraz środowisko są w trybie ośmiokanałowym wyraźne oraz odpowiednio dynamiczne. Niskie tony również są przyzwoite. Ogólnie atmosfera jest bardzo dobra. Scena w klaustrofobicznych pomieszczeniach powinna być nieco bliżej gracza, i to w zasadzie jedyny mankament, który zapadł autorowi w głowie.
Kilka słów o różnicy: słuchawki kontra reszta świata
W konfrontacji ze wspomnianym wcześniej zestawem głośników Logitech Z-5500 i karty muzycznej Creative Fatal1ty, G35 wypadają dobrze, co nie znaczy, że są lepsze. Po uaktywnieniu ośmiokanałowego dźwięku przestrzennego gracz czuje dystans, gdy ktoś się skrada za jego plecami. Scena czasem jest aż za bardzo oddalona. Wspomniany zestaw głośniki plus karta muzyczna zdecydowanie lepiej oddaje przestrzeń, również niskie tony wypadają korzystniej. Niemniej jednak te słuchawki to z punktu widzenia gracza rozwiązanie niewiele gorsze, a tańsze. Muzyka oraz filmy to zupełnie inna para kaloszy.
Testy odsłuchowe – muzyka i filmy
Ten rozdział, drogi Czytelniku, potraktuj jako ciekawostkę. Logitech G35 to słuchawki kierowane do graczy, a nie miłośników wysokiej klasy sprzętu odsłuchowego. Obejrzeliśmy z G35 na głowie Powrót Króla, Vidocq oraz parę odcinków popularnych ostatnimi czasy seriali: Californication oraz Desperate Housewives. Po raz kolejny w trybie stereo dominował prawy kanał i nie pomogła zmiana kodeków ani programów do odtwarzania. Może problem zniknie po dopracowaniu sterowników. Osiem kanałów udowodniło, że na słuchawkach równie przyjemnie da się oglądać ulubiony serial albo film, jeżeli przymknie się oko na oddaloną scenę muzyczną. Jednakże w porównaniu ze słuchawkami Sennheiser HD280 Pro, kosztującymi mniej, G35 wypadają, oględnie mówiąc, nieadekwatnie do swojej ceny. Słuchawki zaskoczyły nas parę razy przestrzenią w najnowszym serialu Californication. Zdarzyło się nam kilkukrotnie oglądać scenę i jednocześnie słyszeć w tle delikatne odgłosy aktorów, których nie było widać. Scenę dalej mogliśmy już dosyć wyraźnie usłyszeć wspomniane dźwięki, ponieważ towarzyszył im również obraz oraz oczywiście gra aktorska. Dźwięk się pojawił, zanim widz miał przyjemność obejrzeć scenę. Takie smaczki bardzo dobrze świadczą o przestrzenności słuchawek i zdecydowanie cieszą ucho. Niespodzianek tego typu jest zapewne jeszcze wiele. Zastosowanie technologii Dolby Headphone w G35 to krok we właściwą stronę.
Teraz kilka słów o odsłuchu muzycznym. Po przełączeniu na ośmiokanałowy dźwięk poprawiła się scena muzyczna i zdecydowana większość instrumentów stała się dzięki temu lepiej słyszalna. W piosence The Becoming z albumu Still zespołu Nine Inch Nails bardzo dobrze przez pierwsze półtorej minuty było słychać poszczególne partie wokalne oraz charakterystyczną gitarę basową. Niestety, po tym czasie transparencja zanika i robi się lekko chaotycznie, a niskie tony przestają być tak dokładne i głębokie. Jednakże po zamknięciu oczu scena jest ciągle ponadprzeciętnie dobra. Utwór Hawcubite autorstwa Einsturzende Neubauten z albumu Jewels jest zdecydowanie bardziej spokojny. Scena w nim jest bardzo szeroka. Nie mieliśmy żadnego problemu ze zlokalizowaniem wokalisty oraz pana odpowiedzialnego za pomrukiwanie oraz refren. Bas nie jest głęboki, ale dosyć punktowy. Wysokie tony są czyste, a całość zawiera stosowną ilość dynamiki. Następna w kolejce była piosenka zespołu Therion Three Ships of Berik: part one, a zaraz później – Know Your Enemy zespołu Green Day z ich najnowszego albumu 21st Century Breakdown. Wrażenia były podobne. Daleki wokal, dudniący bas, oddalone soprany oraz równie oddalona scena sprawiły średnie wrażenie. Słuchawki bardzo słabo wypadły przy cięższym brzmieniu, potwierdziły to AC/DC, Skold, Pig oraz Devil Driver. Lepiej słuchawki zaprezentowały się w dużo lżejszej muzyce, pokroju Varttiny, Sephirotha oraz częściowo Oldfielda, a naprawdę nieźle – w łagodnych, kameralnych i niekiedy folkowych dźwiękach, takich jak nagrania Of The Wand And The Moon czy Kronos Quartet. Podsumowując, odsłuch muzyczny wypadł średnio, ale tego się spodziewaliśmy po słuchawkach dla gracza. Warto dodać parę słów o jakości mikrofonu. Jesteśmy pod wrażeniem. G35 mają naprawdę świetne narzędzie, które bardzo dobrze się sprawuje w takich aplikacjach, jak komunikatory głosowe typu Skype oraz Ventrillo. Mikrofon bardzo dobrze redukuje wszelki niepożądany szum, co sprawia, że osoba po drugiej stronie sieci słyszy nas bardzo wyraźnie. Duże brawa dla firmy Logitech za jakość dźwięku oraz wykonania mikrofonu.
Konkluzja
Logitech to firma lubiana za swój sprzęt, która wywalczyła sobie bardzo silną pozycję na rynku. Ceny jej produktów sprawiają, że nie są dostępne dla każdego. Nie inaczej jest w przypadku słuchawek G35. Kosztują około 450 złotych, co plasuje je dosyć wysoko w cenowej hierarchii akcesoriów zaprojektowanych z myślą o graczach. Gdyby były o 25% tańsze, byłby to prawdziwie sensacyjny produkt. Pozostaje odpowiedzieć na pytanie, czy warto zainwestować niemałe pieniądze w urządzenie, które tak naprawdę sprawdza się bardzo dobrze tylko w grach. Należy przy tym pamiętać o kilku rzeczach. Najnowsze słuchawki firmy Logitech zdecydowanie zadowolą użytkowników przenośnych komputerów, którzy często narzekają na jakość dźwięku w grach. Jeżeli zdecydujesz się na G35 jako narzędzie do słuchania muzyki, wiedz jedno: wrażenia będą nieadekwatne do pieniędzy, które zainwestujesz. Dźwięk podczas oglądania filmów śmiało możemy uznać za zadowalający. W zastosowaniach, do których G35 są przeznaczone, idzie im bardzo dobrze i z czystym sumieniem możemy stwierdzić, że zadowolą zdecydowaną większość użytkowników lubiących gry komputerowe. Część, nieznająca innych słuchawek w podobnej cenie, będzie wniebowzięta. Poręczność oraz budowa pozwolą cieszyć się sprzętem przez długi czas. Pozostaje jednak pewien niedosyt. G35 radzą sobie nieźle prawie wszędzie, ale z wyjątkiem najnowszych przygód Riddicka nie ma pola, na którym ewidentnie rzucałyby na kolana. Jeżeli nie stać Cię, drogi Czytelniku, na porządne głośniki oraz kartę muzyczną, a jesteś zapalonym graczem, na pewno warto, abyś wziął pod uwagę G35. Ale pamiętaj, że w tym przedziale cenowym nie brakuje bardziej uniwersalnych konkurentów.
Do testów dostarczył: Logitech
Cena w dniu publikacji (z VAT): ok. 450 złotych