be quiet! Dark Power Pro 650W
Zasilacz be quiet! Dark Power Pro 650W dotarł do nas zapakowany w duże czarne pudło. Całość ze względu na wagę z powodzeniem mogłaby zastąpić ciężarek do ćwiczeń, tym bardziej że na bocznej ściance znajduje się biała plastikowa rączka przydatna podczas transportu. Przód pudełka jest bardzo ascetyczny. Umieszczono na nim niewielkie logo firmy, nazwę serii zasilaczy oraz kocie oczy (znak firmowy). Większość powierzchni pozostała jednak pusta. Prosto, schludnie i przede wszystkim ładnie. Na tylnej ściance jest już gęściej. Znalazł się tutaj odpis z tabliczki znamionowej, krótki opis produktu w czterech językach (niemieckim, angielskim, francuskim, hiszpańskim), prezentacja okablowania oraz ikonki wyróżnień od różnych portali i czasopism, które otrzymała seria Dark Power Pro.
Następna ciekawa cecha pudełka to odchylane wieko. Aż przypomina się dzieciństwo i kolejny zestaw klocków LEGO od wujka na urodziny. Wnętrze opakowania podzielono na fragmenty, przez co potrzebne podzespoły można wyciągać niezależnie.
Maksymalna moc zasilacza be quiet! Dark Power Pro 650W (oznaczenie modelu: BQT P7-Pro-650W) wynosi 650 W. W prezentowanym modelu firma be quiet! zastosowała cztery linie +12 V. Do tego dochodzi aktywna korekcja współczynnika mocy, którego wartość wynosi 0,99 przy 100% obciążeniu zasilacza. Urządzenia z wyższej półki muszą być także wyposażone w szereg zabezpieczeń przed uszkodzeniem. Nie inaczej jest w przypadku Dark Power Pro 650W, w którym zastosowano zabezpieczenia: przed zbyt wysokim prądem na linii (ang. Over Current Protection, OCP), przed zbyt niskim napięciem na liniach wyjściowych (ang. Under Voltage Protection, UVP), przed zbyt wysokim napięciem (ang. Over Voltage Protection, OVP), przeciwzwarciowe (ang. Short Circuit Protection, SCP), przed przegrzaniem (ang. Over Temperature Protection, OTP) oraz przeciwprzeciążeniowe (ang. Over Load Protection, OLP).
be quiet! Dark Power Pro 650W to zasilacz, który na pewno nie należy do stowarzyszenia mikrusów. Jego wymiary to 150x180x85 mm (długość, szerokość, wysokość). Jest także cięższy niż większość urządzeń o podobnej mocy, z którymi mieliśmy do czynienia do tej pory: waży dokładnie 2156 g. Wróćmy na moment do wyglądu. Obudowa zasilacza jest ciemnoszara. Powierzchnia jest idealnie gładka oraz błyszcząca, przez co odbija wszystko niczym lustro. Do tego dosyć szybko się brudzi. Wystarczy mocniejszy chwyt lub dotknięcie – i na jej powierzchni zostają smugi i odciski.
We wnętrzu zasilacza znajduje się czarny plastikowy wentylator o średnicy 12 cm, zabezpieczony pozłacanym „grillem”. Producent deklaruje, że dzięki ergonomicznemu rozmieszczeniu podzespołów we wnętrzu obudowy zasilacza oraz zastosowaniu automatycznej kontroli obrotów wentylatora Dark Power Pro 650W jest niezwykle cichy. Stwierdzenie to oczywiście zweryfikujemy podczas naszych testów. Przy okazji należy wspomnieć o jeszcze jednej ciekawej funkcji. System ECASO (ang. Enhanced Cooling after System off) odpowiada za schłodzenie komponentów zasilacza już po wyłączeniu komputera. Brzmi skomplikowanie, jednak pomysł i jego wykorzystanie są bardzo proste. Otóż po wyłączeniu komputera wentylator w zasilaczu kręci się jeszcze przez jakiś czas. Wszystko po to, by szybciej schłodzić jego wnętrzności, co ma przełożyć się na ich żywotność. be quiet! podaje, że wentylator po wyłączeniu komputera kręci się jeszcze przez około trzy minuty, jednak nasze obserwacje i skomplikowane pomiary wskazały, że trwa to o dwie minuty dłużej.
Na tylnej ściance wycięto sześcienne otwory, tworzące tzw. plaster miodu. Ułatwiają one odprowadzenie ciepłego powietrza nagromadzonego we wnętrzu urządzenia. Oprócz tego jest tam standardowy włącznik oraz gniazdo zasilania.
Na zasilaczu be quiet! Dark Power Pro 650W nie znajdziecie tradycyjnej tabliczki znamionowej z danymi technicznymi. Zamiast tego na „grzbiecie” (po stronie przeciwnej do wentylatora) naklejono nalepkę. Jak już wspomnieliśmy, zasilacz ma cztery linie +12 V. Każda z nich może dostarczyć po 20 A. Łączna wartość natężenia dla tych czterech linii może wynieść maksymalnie 52 A. Stąd też graniczne obciążenie dla linii +12 V wynosi 624 W. Linia +3,3 V może dostarczyć 26 A, a +5 V – trochę więcej, 30. Maksymalne obciążenie dla tych dwóch linii może wynieść 170 W.
Podobnie jak większość ostatnio produkowanych zasilaczy, tak i model Dark Power Pro 650W może pochwalić się certyfikatem 80 PLUS. Jak wiadomo, oznacza to, że sprawność zasilacza podczas pracy wynosi przynajmniej 80%. Firma be quiet! podaje jednak, że przy standardowym obciążeniu zasilacza (około 50%) sprawność jednostki wynosi nawet 88%, a to skutkuje mniejszą ilością dodatkowego ciepła.
Właściwym producentem zasilacza (jak i całej najnowszej serii Dark Power Pro) jest FSP Group. Firmy tej raczej nie trzeba przedstawiać, a zasilacze marki Fortron są zapewne znane większości Czytelników. Oprócz tego FSP Group produkuje zasilacze na zlecenie takich firm, jak: Amacrox, Antec, AOpen, Bgears, Gigabyte, Nexus, OCZ, Point Of View, Sharkoon, Silentmaxx, SilenX, SilverStone, Sparkle Power, Zalman.
W pudełku oprócz zasilacza znajdziecie grubą instrukcję w siedmiu językach (niemieckim, angielskim, francuskim, hiszpańskim, włoskim, polskim, rosyjskim), kabel zasilający, pięć czarnych wkrętów ręcznych, pięć czarnych śrubek, sześć plastikowych czarnych opasek oraz materiałową opaskę na rzep. Zasilacz be quiet! Dark Power Pro 650W objęty jest trzyletnią gwarancją, a jego cena wynosi 499 zł.
be quiet! Dark Power Pro 650W – okablowanie
W zasilaczu be quiet! Dark Power Pro 650W zastosowano system modularnych przewodów. To już raczej standard w produktach z wyższej klasy. Potwierdzają to zresztą ostatnie nasze artykuły o zasilaczach, z których większość miała możliwość odpinania wiązek zasilających.
Bezpośrednio z zasilacza wyprowadzono jedynie dwie wiązki. Pierwsza to główny kabel zasilania zakończony 24-pinową wtyczką (można ją rozpiąć na 20- i czteropinową). Długość przewodu wynosi 60 cm. Druga to niewielki kabelek o długości 75 cm, zakończony standardową trzypinową wtyczką do wentylatorów. Po jego podpięciu do płyty głównej możemy obserwować, z jaką dokładnie prędkością kręci się zamontowany we wnętrzu zasilacza wentylator. Oprócz tego w zestawie z zasilaczem znajduje się jeszcze 16 (!) innych wiązek z wtyczkami wszelkiego rodzaju. Wszystkie (oprócz tych do podłączania wentylatorów) zostały poprowadzone w nylonowym oplocie. Przewody są giętkie, i można je bardzo łatwo poprowadzić wewnątrz obudowy. Dodatkowo na każdej z wiązek umieszczono karteczkę z opisem jej przeznaczenia.
W pudełku znajdują się jeszcze cztery przewody z różnymi wtyczkami, które możemy wpiąć w płytę główną. Każdy z kabli mierzy 60 cm, a na ich końcach znajdziemy następujące wtyczki: ośmiopinową EPS, sześciopinową EPS, czteropinową P4 12V oraz molex.
Także 60 cm mają dwa przewody zakończone ośmiopinowymi (rozpinanymi) wtyczkami PCI Express. Najwydajniejsze karty graficzne lub konfiguracje SLI/CrossFire nam niestraszne.
Złącza do urządzeń Serial ATA umieszczono na trzech (a właściwie czterech, ale o tym za chwilę) wiązkach zasilania. Na jednej z nich umieszczono cztery wtyczki SATA. Pierwsza oddalona jest od zasilacza na odległość 60 cm. Do każdej następnej należy doliczyć kolejne 15 cm. Cała wiązka ma więc 105 cm długości. Dwa pozostałe kable mają jedynie po 50 cm długości, a na końcu każdego z nich znalazła się tylko jedna wtyczka.
Co do ostatecznej liczby wiązek ze złączami Serial ATA nie mieliśmy stuprocentowej pewności. Wszystko przez jeden przewód, na którym umieszczono zarówno złącza SATA (dwa), molex (dwa), jak i jedno FDD. Oprócz tego mamy jedną wiązkę z czterema wtyczkami molex. Wymiary są oczywiście standardowe: 60 cm do pierwszej wtyczki i 15 cm do każdej następnej. Podobnie jak w przypadku złączy Serial ATA, tak i dla moleksa znalazła się wiązka 50 cm z tylko jedną wtyczką.
Ostatnim rodzajem przewodów są te do podłączania wentylatorów. Do zasilacza dołączono cztery takie przewody, a na każdym z nich znajduje się złącze molex (w odległości 60 cm od zasilacza) oraz FAN (15 cm od moleksa). Należy jednak pamiętać, że do takiej wiązki może być podpięty tylko jeden wentylator. Nie można zatem podłączyć jednocześnie wentylatora ze zwykłą wtyczką oraz drugiego z moleksem. Mimo wszystko cztery przewody tego rodzaju powinny w zupełności wystarczyć.
Jak widać, przewodów jest całe mnóstwo i chyba nikt nie powinien narzekać na ich niedobór.
be quiet! Dark Power Pro 650W – wnętrze
Zobaczmy, co kryje obudowa zasilacza. Raczej bez przepychu – trzy niewielkie aluminiowe radiatory polakierowane na czarno.
Mniejsze kondensatory (420 V, 560 uF) pochodzą z firmy Capxon International Electronic Co. Dodajmy, że płytka drukowana, na której zamontowano komponenty zasilacza, wykorzystywana jest we wszystkich modelach serii Dark Power Pro (450, 550, 650, 750, 850, 1000, 1200 W).
Enermax Modu82+ 625W
Zasilacz Enermax Modu82+ 625W pakowany jest w czarne pudełko średnich rozmiarów. Jest ono co prawda większe niż w przypadku dużej części zasilaczy, jednak sporo mniejsze niż pudełko firmy be quiet!. Na przedniej ściance umieszczono duże zdjęcie zasilacza, nazwę serii, do której należy, oraz jego najważniejsze cechy. Na bokach opakowania znajdują się informacje techniczne o zasilaczach serii Modu82+. Wśród nich są m.in. odpisy z tabliczek znamionowych, rodzaj i liczba kabli oraz wiele innych danych wyjaśniających wyższość zasilacza firmy Enermax nad produktami konkurencji.
Oglądając szczegółowo pudełko, zwróciliśmy uwagę na taką oto informację: zasilacz firmy Enermax pod względem technicznym wybiega bardzo daleko w przyszłość, już teraz pozwalając korzystać z kart graficznych, do których zasilania potrzebne będą wtyczki 10-, a nawet 12-pinowe. Musimy przyznać, że to bardzo „optymistyczne” podejście.
Zasilacz firmy Enermax (oznaczenie modelu: EMD625AWT) jest trochę słabszy od opisywanych w tym artykule konkurentów. Jego maksymalna moc wynosi 625 W. W Modu82+ 625W zastosowano trzy linie +12 V oraz aktywną korekcję współczynnika mocy. Oczywiście zasilacz ma pełen zestaw zabezpieczeń (przed zbyt wysokim prądem na linii, przed zbyt niskim napięciem na liniach wyjściowych, przed zbyt wysokim napięciem, przeciwzwarciowe, przed przegrzaniem oraz przeciwprzeciążeniowe).
Obudowa zasilacza jest utrzymana w podobnych barwach jak produkt firmy be quiet!. Z tą różnicą, że w powierzchni Modu82+ 625W nie odbija się otoczenie i nie zostają na niej ślady palców. Enermax Modu82+ 625W jest zdecydowanie mniejszy od rywala z poprzednich stron. Jego wymiary to 150x140x86 mm (długość, szerokość, wysokość). Mniejsze rozmiary to także niższa waga: 1767 g.
We wnętrzu zasilacza zamontowano 12 cm wentylator, który wykonano z przezroczystego plastiku. Podobnie jak w poprzednim zasilaczu, tak i tutaj wentylator jest zabezpieczony pozłacanym grillem. Krawędzie wokół otworu wygięto do wnętrza zasilacza. Enermax nazwał tę technologię (a nawet ją opatentował :)) AirGuard. Inna technologia związana z chłodzeniem to SpeedGuard. Brzmi poważnie, ale tak naprawdę to zwykły (chociaż może nie według Enermaksa) system kontrolowania obrotów wentylatora. Na jednym z boków pudełka znajduje się wykres zależności prędkości obrotowej wentylatora do obciążenia zasilacza. Aby pokazać wyjątkowość rozwiązania, na wykres naniesiono także łamaną, która ma prezentować zachowanie standardowego zasilacza (ile w tym prawdy, wie tylko dział marketingu producenta). Jak widać, do 50% obciążenia wentylator obraca się 450 razy na minutę. Następnie prędkość stopniowo wzrasta, by przy 100% osiągnąć 1500 obr./min.
Na tylnej ściance raczej bez rewelacji. Większą część zajmują sześcienne dziurki, które przyspieszają wydmuchiwanie ciepłego powietrza z wnętrza zasilacza. Oczywiście na swoich miejscach są także włącznik i gniazdo zasilania.
Podobnie jak w be quiet! Dark Power Pro 650W, tak i w zasilaczu Enermax Modu82+ 625W nalepka z danymi technicznymi znajduje się po stronie przeciwnej do wentylatora. Dlaczego ponownie to podkreślamy? Zazwyczaj tabliczka znamionowa znajdowała się na bocznej ściance i dostęp do niej ograniczał jedynie bok obudowy komputera. Zdarza się, że trzeba z niej skorzystać, i łatwiej jest ściągnąć jedną ścianę obudowy, niż wykręcać z niej cały zasilacz. To wada dla jednych większa, dla innych mniejsza – dla nas nie jest to wielki problem.
Wróćmy do strony technicznej zasilacza. Enermax Modu82+ 625W ma trzy linie +12 V, a każda z nich może dostarczyć 25 A. Łączna wartość natężenia dla tych trzech linii może wynieść 50 A, a ich maksymalne obciążenie – 600 W. Linie +3,3 V i +5 V mogą dostarczyć po 24 A. Maksymalne obciążenie dla tych dwóch linii może wynieść 140 W.
Zasilacz Enermax Modu82+ 625W może pochwalić się certyfikatem 80 PLUS w wersji Bronze. Oznacza to, że sprawność zasilacza podczas pracy wynosi przynajmniej 82%. Producent deklaruje, że wynosi nawet 88%. Jest to identyczna wartość jak w przypadku zasilacza be quiet! Dark Power Pro 650W.
Enermax przy produkcji zasilaczy nie korzysta z usług podwykonawców.
W pudełku oprócz zasilacza znajdziecie instrukcję w sześciu językach (angielskim, niemieckim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, rosyjskim), przewód zasilający, cztery śrubki do montażu zasilacza, etui na odpinane przewody, dwie opaski na rzep oraz dwie naklejki Enermax Power Inside. Zasilacz Enermax Modu82+ 625W objęty jest dwuletnią gwarancją, a jego cena wynosi około 510 zł.
Enermax Modu82+ 625W – okablowanie
Człon Modu w nazwie zasilacza informuje o zastosowaniu systemu odpinanych przewodów. Na wszystkich wiązkach przewodów (z wyjątkiem kabla FDD) znajduje się nylonowy oplot.
Bezpośrednio z zasilacza wyprowadzono trzy przewody. Wiązka zakończona nierozpinaną, 24-pinową wtyczką ATX ma długość 55 cm. Identyczną długość ma przewód, który kończy się ośmiopinową wtyczką EPS oraz czteropinową P4 12V.
Ostatni wychodzący z zasilacza kabelek zakończony jest wtyczką typową dla wentylatorów. Jest on krótszy od dwóch opisanych przed chwilą: mierzy dokładnie 45 cm.
Karty graficzne możemy zasilić za pomocą dwóch przewodów „zaopatrzonych” w rozpinane ośmiopinowe wtyczki PCI Express. Każdy z kabli mierzy dokładnie 50 cm.
Do zasilacza dołączono trzy wiązki z wtyczkami do urządzeń z interfejsem Serial ATA. Na każdej z nich znajdują się po trzy wtyczki, a oplot poprowadzony jest tylko do pierwszej z nich. Pierwszą wtyczkę od zasilacza dzieli 45 cm, a każda następna oddalona jest o dalsze 15 cm.
Podobne wymiary mają dwa przewody z wtyczkami typu molex. Na obu znajdują się po trzy moleksy, z tym że na jednym dodatkowo umieszczono wtyk do stacji dyskietek.
Przewodów jest więc zdecydowanie mniej niż u konkurenta firmy be quiet!, jednak i tak nie możemy narzekać. Do zasilacza Enermax Modu82+ 625W możemy podpiąć dziewięć urządzeń z interfejsem SATA oraz sześć zasilanych tradycyjnym moleksem.
Enermax Modu82+ 625W – wnętrze
Zaglądamy do środka Modu82+ 625W. Widzimy dwa niewielkie aluminiowe radiatory (jeszcze mniejsze niż w be quiet! Dark Power Pro 650W), które „przyozdobiono” czarnym lakierem, tak by pasowały do ogólnie „ciemnej” koncepcji.
Do rozmieszczenia elementów i jakości wykonania wnętrza nie mamy większych zastrzeżeń. Zaskoczyło nas jedynie dużo wolnej przestrzeni w środku.
Mushkin Enhanced XP-650AP
Oba przedstawione przed chwilą zasilacze pod pewnymi względami były do siebie bardzo podobne. Dotyczy to zarówno systemów obniżających temperaturę we wnętrzu urządzenia, jak i dużej liczby wtyczek na przewodach, a nawet takich drobiazgów, jak kolor pudełek, w których są sprzedawane. Produkt firmy Mushkin, z którym Czytelnikom będzie dane obcować przez najbliższe trzy strony, ma z każdym z nich zdecydowanie mniej cech wspólnych. Właściwie można je chyba policzyć na palcach jednej dłoni.
Pierwsza wyraźna różnica objawia się już przy pierwszym kontakcie z urządzeniem. Mushkin Enhanced XP-650AP pakowany jest w biało-zielone pudełko. Taka zdecydowana zmiana klimatu w stosunku do opakowań poprzedników nie powinna dziwić, ponieważ obie te barwy są charakterystyczne dla Mushkina. Dodajmy jeszcze, że karton, w którym znajduje się Enhanced XP-650AP, jest większy niż ten z Enermaksem, ale na szczęście mniejszy od zaprezentowanego przez firmę be quiet!. Od frontu po raz kolejny wieje pustką: zdjęcie zasilacza, logo firmy i nazwa modelu. Na pozostałych ściankach znalazły się informacje uświadamiające użytkownika (o ile jeszcze tego nie zauważył ;)), że rynek technologiczny rozwija się bardzo szybko, co skutkuje pojawianiem się urządzeń coraz bardziej „łakomych” na prąd. I tak według zasady: po nitce do kłębka, dowiadujemy się, po co powstają takie zasilacze jak Mushkin Enhanced XP-650AP. Marketingowy bełkot przystrojony w ładne ciuszki. Oprócz tego jest odpis z tabliczki znamionowej, lista najważniejszych funkcji, jakie zastosowano w zasilaczu, oraz spis zawartości pudełka.
Mushkin Enhanced XP-650AP to drugi z opisywanych w tym artykule zasilaczy, którego moc maksymalna wynosi 650 W. W zasilaczu zastosowano cztery linie +12 V oraz aktywną korekcję współczynnika mocy. Wartość tego współczynnika wynosi 0,96. Z dziennikarskiego obowiązku wspomnimy jeszcze, że XP-650AP ma pełny zestaw zabezpieczeń, takich jak: OVP, UVP, OCP, UCP, OTP, SCP, UCP (ang. Under Current Protection – przed zbyt niskim prądem na linii).
XP-650AP jest bardzo podobny do zasilacza be quiet! Dark Power Pro 650W. Przynajmniej jeśli chodzi o wygląd i sposób wykończenia obudowy. Produkt Mushkina, tak jak wspomniany konkurent, ma ciemnoszarą obudowę, której powierzchnia jest idealnie gładka. Do tego wygląda tak, jakby była specjalnie polerowana, by tylko odbijać każdy, nawet najmniejszy element otoczenia. Do tego wszystkiego powierzchnia obudowy brudzi się w zastraszającym tempie. Nawet delikatne dotknięcie opuszkiem palca wystarczy, by zostawić dokładny odcisk. Zainspirowani niektórymi serialami telewizyjnymi, stwierdziliśmy nawet, że byłby to dobry sprzęt dla ekip dochodzeniowo-śledczych, które muszą szybko pobrać od „klienta” zestaw odcisków ;). Dokładne wymiary XP-650AP to 150x175x86 mm (długość, szerokość, wysokość), a jego ciężar to 2148 g. Jak widać, wielkości te są bardzo zbliżone do produktu Enermaksa. Czy podobnie będzie z innymi cechami?
Zasilacze, które przedstawiliśmy na poprzednich stronach, miały po jednym wentylatorze o średnicy 12 cm. Odmienną strategię przyjęła firma Mushkin. W modelu XP-650AP zastosowano dwa 80 mm wentylatory. Jeden z nich zamontowany jest na tylnej ściance i służy oczywiście do wydmuchiwania na zewnątrz ciepłego powietrza z zasilacza, drugi umieszczono po przeciwnej stronie, a jego zadaniem jest wdmuchiwanie powietrza do zasilacza. Żeby jeszcze było ciekawiej, wewnętrzny wentylator (widoczny dopiero po otwarciu obudowy) wykonany jest z czarnego plastiku, a zewnętrzny – z plastiku przezroczystego. To jeszcze nie koniec atrakcji. Przezroczysty wentylator jest... podświetlany przez cztery diody świecące na zielono. Już wielkość wentylatorów mogła zmartwić, bo mogły okazać się głośne. A teraz jeszcze ta ekologiczna zieleń rozświetlająca tył zasilacza...
Jak już wspomnieliśmy, na tylnej ściance znajduje się 80 mm wentylator osłonięty grillem w kolorze obudowy. Oprócz niego umieszczono tam oczywiście przełącznik, złącze zasilania oraz diodę, którą opisano jako RailFusion Active. Dioda ta świeci na zielono w momencie, gdy zadziała technologia RailFusion. Nazwa może i sugeruje skomplikowane procedury, jednak technologia, która się za nią kryje, stosowana jest przez wielu producentów. W momencie gdy instalujemy w komputerze kartę graficzną, która do poprawnego działania potrzebuje więcej, niż może dostarczyć pojedyncza linia +12 V, funkcja RailFusion łączy ze sobą linie, by zapobiec niestabilności, lub nawet awarii elementów komputera.
Mushkin Enhanced XP-650AP ma cztery linie +12 V. Każda z nich może dostarczyć 20 A, a łącznie natężenie może wynieść 44 A. Stąd można łatwo wyliczyć, że maksymalne obciążenie linii +12 V wynosi 528 W. Obciążenie dla linii +3,3 V i +5 V to 170 W. Linia +3,3 V dostarcza 24 A, a +5 V – 30 A.
Właściwym producentem zasilacza jest Topower. Na jego taśmach produkcyjnych powstały produkty takich firm, jak: 2the Max, ABS, Aerocool, be quiet!, BFG, ePower, NorthQ, NZXT, OCZ, PowerCooler, Raidmax, Revoltec, Scythe, Spire, Tagan, Vantec. To tylko kilka nazw z pełnej listy. Towarzystwo, jak widać, zacne.
Oprócz zasilacza w pudełku znajdziecie: przewód zasilający, instrukcję obsługi w języku angielskim, pięć śrubek do montażu zasilacza, tasiemki do spinania przewodów: cztery plastikowe i pięć kolorowych na rzep. Zasilacz Mushkin Enhanced XP-650AP objęty jest pięcioletnią gwarancją producenta i można go kupić za około 370 zł.
Mushkin Enhanced XP-650AP – okablowanie
Mushkin Enhanced XP-650AP podobnie jak jego dwaj rywale został wyposażony w modułowe okablowanie. W porównaniu do poprzedników zostały zmodyfikowane złącza odpinanych przewodów – wszystkie wyglądają identycznie. Na szczęście wtyki, do których należy podpiąć wiązki do zasilania kart graficznych, otrzymały niebieski kolor (pozostałe są czarne). Przynajmniej w tym przypadku nie grozi nam pomyłka (chociaż dla chcącego nic trudnego ;)).
Wszystkie przewody Enhanced XP-650AP zostały poprowadzone w nylonowym oplocie. Są one stosunkowo giętkie, i nie ma większego problemu z ich właściwym poprowadzeniem we wnętrzu obudowy. Bezpośrednio z zasilacza wyprowadzono trzy przewody. Dwa z nich służą do zasilania płyty. Na końcu jednego z przewodów umieszczono 24-pinową wtyczkę zasilania ATX (można ją rozpiąć na 20- i czteropinową), a na końcu drugiego znajduje się, również rozpinana, ośmiopinowa wtyczka EPS. Każda z tych wiązek ma długość dokładnie 47 cm. To niepokojąco mało. W zestawach z rozbudowanym systemem chłodzenia procesora lub niestandardowo umieszczonym złączem zasilania płyty głównej może być problem z ich podłączeniem.
Trzeci z przewodów zakończony jest pozłacaną okrągłą blaszką, którą można przykręcić do obudowy. To tzw. przewód uziemiający, który wpływa na stabilność napięć zasilacza.
Zasilanie do kart graficznych możemy doprowadzić za pomocą dwóch przewodów zakończonych sześciopinowymi wtyczkami PCI Express, każda o długości 55 cm. W przeciwieństwie do reszty wiązek kable zasilające akceleratory graficzne nie mają nylonowego oplotu. Przewody zostały przepuszczone przez gumowe rurki. Przez to wiązki są dużo sztywniejsze. Zdecydowana wada to brak rozpinanych ośmiopinowych wtyczek PCI Express. W obecnych czasach takie złącza to standard i w tym segmencie rynku.
Na dwóch wiązkach umieszczono po cztery wtyczki typu SATA. Pierwsze złącze oddalone jest od zasilacza o 50 cm, a każda następna wtyczka znajduje się 15 cm dalej. Łącznie mamy więc osiem wtyczek do urządzeń Serial ATA, każda na przewodzie o długości 95 cm.
Wtyczki typu molex umieszczono aż na czterech przewodach dwóch rodzajów. Na każdym z przewodów znajdują się po dwie wtyczki, z tym że na dwóch są to złącza molex, a na pozostałych dwóch – jeden molex oraz tzw. wtyczka floppy. Odległości są identyczne jak w przypadku kabli z wtyczkami SATA (50 i 15 cm).
Mushkin Enhanced XP-650AP – wnętrze
Najwyższy czas na małą autopsję. W zasilaczu Mushkin Enhanced XP-650AP zamontowano dwa aluminiowe radiatory (koloru czarnego), jednak ich powierzchnia oddawania ciepła jest większa niż w przypadku dwóch poprzednich urządzeń.
Testy
Zasilacz przetestowaliśmy na następującej platformie:
- Dwurdzeniowy procesor Pentium Extreme Edition 840 (3,2 GHz)
- Schładzacz Scythe Infinity
- Płyta główna Intel D975XBX
- 2x 1 GB pamięci Corsair Dominator TWIN2X2048-10000C5DF
- Dwie karty graficzne Radeon X1800 XT działające w trybie CrossFire
- Dysk twardy Seagate Barracuda 7200.8 400 GB
- Nagrywarka NEC ND-4571 DVD-RW
Zestaw ten pod obciążeniem pobiera około 400–450 W.
Zasilacz został przetestowany zarówno w trybie spoczynku (WWW, praca biurowa), jak i pod obciążeniem (3DMark06 plus Prime95). Nasza platforma najbardziej obciąża linię +12 V; zasilany jest z niej procesor oraz w głównej mierze karty graficzne. Linie +5 V oraz +3,3 V nie są zbyt mocno obciążone.
Napięcia zostały zmierzone miernikiem cyfrowym, podłączonym do wolnych wtyczek molex i SATA (+12 V i +5 V), a także PCI Express (+12 V). Napięcie +3,3 V mierzyliśmy, dołączając miernik do 24-pinowego wtyku ATX. Wykresy przedstawiają wartości maksymalnie odbiegające od wzorcowych.
Pomiary napięć 12 V wykonane we wtyczce molex, a potem potwierdzone na kablu PCI Express dały interesujące wyniki. Po pierwsze, różnice napięć pomiędzy urządzeniami (zwłaszcza pod obciążeniem) są dosyć duże i sprawiają, że zasilacze „lądują” w zupełnie różnych częściach tabeli wyników. Zdecydowanie najlepiej w tym teście poradził sobie be quiet! Dark Power Pro 650W. Zarówno w spoczynku, jak i pod obciążeniem miernik wskazał wartości bliskie idealnym. Różnica pomiędzy trybami testu wynosiła raptem 0,01 V. W pozostałych zasilaczach widoczne było wyraźne podbicie napięcia. W spoczynku Enermax i Mushkin mają napięcie na linii +12 V w okolicach 12,3 V. Pod obciążeniem napięcie dostarczane przez Enermaksa spada zaledwie o 0,01 V. Napięcia są więc bardzo stabilne. Gorzej wypadł Mushkin: napięcie spadło o 0,14 V. To już wyraźna różnica. Podobne zmiany w napięciach obserwowaliśmy w przypadku niektórych zasilaczy serii Silent Pro firmy Cooler Master.
Pomiar napięcia na linii +5 V potwierdza stabilność zasilacza Dark Power Pro 650W i Modu82+ 625W. W przypadku tego pierwszego miernik wskazał 5,05 V. Dla Enermaksa było to 5,15 V. Zmiany pomiędzy spoczynkiem a obciążeniem były symboliczne – 0,01 V. Produkt Mushkina w spoczynku miał napięcie wynoszące 5,12 V. Przy obciążeniu wzrosło ono o 0,03 V.
W testach linii +3,3 V najlepiej poradził sobie Enermax Modu82+ 625W. W spoczynku i pod obciążeniem napięcie wynosiło 3,33 V. Dwa pozostałe zasilacze wypadły identycznie: 3,38 V w spoczynku i 3,36 V pod obciążeniem.
Pomiary głośności
Test przeprowadziliśmy za pomocą miernika ciśnienia akustycznego w całkowicie bezgłośnym komputerze (odłączony wentylator na radiatorze procesora). Pomiar wykonaliśmy w odległości 10 cm od zamontowanego wentylatora.
No proszę. Jeden artykuł, a mamy dwóch nowych liderów w teście pomiaru głośności. Liderów jest dwóch, z tym że wylądowali oni na przeciwnych krańcach listy z wynikami. Ale po kolei. Wreszcie przełamana została granica 38,5 dB ustalona przez Yesico SilentCool SC560-AS12CF. Zasilacz be quiet! Dark Power Pro 650W poprawił ten rezultat aż o 1 dB. Zasilacz podczas pracy jest praktycznie niesłyszalny. Żeby usłyszeć delikatny szmer wentylatora, trzeba przyłożyć ucho niemalże do samego radiatora. Długotrwałe obciążanie zasilacza niewiele tu zmienia. Po zamontowaniu w obudowie działa praktycznie jak urządzenie chłodzone pasywnie. Niby jest, a jakby go nie było ;). Równie dobrze zaprezentował się produkt firmy Enermax. Miernik ciśnienia akustycznego wskazał wartość 39,7 dB. To bardzo dobry wynik, plasujący Modu82+ 625W w ścisłej czołówce. Po zamontowaniu w stojącej pod biurkiem obudowie także on jest niesłyszalny. W obu przypadkach inżynierom należą się pochwały. No i teraz czas na łyżkę dziegciu - model Mushkin Enhanced XP-650AP. 56 dB to największa liczba, jaką do tej pory uzyskaliśmy w naszych testach. Podczas pracy zasilacz jest wyraźnie słyszalny, żeby nie powiedzieć: po prostu wyje. Przy obciążeniu dłuższe przebywanie w jego pobliżu staje się zdecydowanie męczące, a natężenie dźwięku potrafi dojść do 68,5 dB. Do czego to można przyrównać? Według różnych list z przykładami może to być dobrej jakości odkurzacz, głośna rozmowa lub wnętrze głośnej restauracji. To my jednak zjemy dzisiaj kolację w domu.
Pomiary poboru z sieci
Ostatnim testem, jaki przeprowadziliśmy, były pomiary poboru energii z sieci, zarówno podczas spoczynku, jak i pod obciążeniem. W ten sposób możemy w pewnym stopniu określić sprawność przetestowanych zasilaczy.
Po raz kolejny najlepsze wyniki uzyskał be quiet! Dark Power Pro 650W. W spoczynku musiał jeszcze uznać przewagę przedstawiciela serii Silent Pro firmy Cooler Master o mocy 700 W, jednak pod obciążeniem nie miał sobie równych. Na drugim miejscu pod względem głośności pod obciążeniem uplasował się Enermax. Widać, że te całe certyfikaty jednak coś dają i jest choć cień szansy na niższe rachunki za prąd. Mushkin Enhanced XP-650AP radził sobie ze zmiennym szczęściem. W spoczynku pobierał 219 W, co pozwoliło mu na zajęcie miejsca pod koniec stawki. Po obciążeniu zestawu pokazał jednak, że może szybko przebić się do czołówki. 407 W pozwoliło mu wskoczyć na czwarte miejsce.
Podsumowanie
Opisaliśmy zasilacze, zaprezentowaliśmy ich wnętrzności, zmierzyliśmy długość przewodów oraz sprawdziliśmy napięcia. Czas chyba najwyższy na podsumowanie tego, co przedstawiliśmy na poprzednich 10 stronach.
Zacznijmy od wyglądu i jakości wykonania. Wszystkie trzy zasilacze z wyglądu są do siebie podobne. Zdecydowanie dominującym kolorem jest ciemnoszary. Obudowy zasilaczy zostały polakierowane i wypolerowane tak, że świecą się niczym psu... zęby na widok miski pełnej jedzenia. Jedynie produkt firmy Enermax oparł się modzie na błyszczące obudowy, w których można sprawdzać niedoskonałości swojej cery. Nam zdecydowanie bardziej podobają się obudowy matowe o lekko chropowatej powierzchni. Ale jak wiadomo, ile umysłów, tyle różnych gustów. Do jakości wykonania czy spasowania elementów każdego z zasilaczy nie mamy większych zastrzeżeń. Jedynie zwracamy uwagę, że obudowy be quiet! Dark Power Pro 650W i Mushkina Enhanced XP-650AP dosyć szybko się brudzą, a na tym drugim bardzo szybko pojawiają się rysy.
Pomiary napięć nie wykazały jakichś niepokojących sytuacji. Najlepiej pod tym względem wypadł be quiet! Dark Power Pro 650W, który na liniach +12 V i +5,5 V miał napięcia bardzo zbliżone do wzorcowych. Jedynie na linii +3,3 V napięcie było delikatnie podbite, ale w żadnym razie nie jest to wada. Równie stabilne napięcia zanotowaliśmy w zasilaczu Enermax Modu82+ 625W. Na linii +12 V widać wyraźne podbicie napięcia do 12,3 V, jednak nie jest to coś, co mogłoby zagrażać komponentom zestawu. Dodatkowo pod obciążeniem napięcie zmieniło się zaledwie o 0,01 V. Podobnie stabilne napięcia zanotowaliśmy na liniach +3,3 V (3,33 V) i +5 V (5,15 V). Mushkin Enhanced XP-650AP nieźle wypadł w pomiarach na liniach +3,3 V i +5 V. Gorzej było w przypadku „najważniejszej” ze wszystkich linii zasilania. Skok napięcia pomiędzy spoczynkiem a obciążeniem wyniósł 0,14 V. To co prawda nie powinno negatywnie odbić się na podzespołach, jednak należy tę różnicę określić jako wadę.
Każdy z zasilaczy wyposażony jest w system odpinanych przewodów. Najbogatszą ofertę prezentuje produkt firmy be quiet! -– łącznie 18 przewodów. Nawet największy malkontent powinien być zadowolony. Bardzo dobrym pomysłem jest zastosowanie wiązki obejmującej wszystkie wtyczki zasilania Serial ATA, a także molex i floppy. Podobnie jest z krótkimi przewodami z tylko jedną wtyczką na końcu. Zdarzało się nam już spotkać komputery z tylko jednym dyskiem twardym, których właściciele obchodzą się bez napędów optycznych. W takich wypadkach minimalizm sprawdza się idealnie. Garść pochwał kierujemy także do okablowania zasilaczy pozostałych dwóch producentów. Z jednym zastrzeżeniem – chodzi o sześciopinowe wtyczki PCI Express na przewodach do zasilania kart graficznych, które dołączane są do zasilacza Mushkin Enhanced XP-650AP. Obecnie w tej klasie produktów jest to rozwiązanie archaiczne, które ogranicza możliwości rozbudowywania komputera o nowsze, wydajniejsze karty graficzne.
Bardzo interesująco wypadły pomiary głośności. Dwa z trzech przetestowanych produktów przekroczyły bariery, które w najbliższym czasie chyba ciężko będzie pobić. W przypadku zasilacza be quiet! Dark Power Pro 650W i osiągniętego przez niego wyniku 37,5 dB nie powinniśmy bać się stwierdzenia: bezgłośny. Podczas pracy natężenie generowanego dźwięku zbliżyło się do tzw. redakcyjnej ciszy. Dla poszukiwaczy ciszy jest to idealny zamiennik zasilaczy pasywnych, które oferują mniejszą moc i czasami są droższe. Bardzo dobrze pod względem głośności wypadł przedstawiciel firmy Enermax. Rekordów nie bije, jednak 39,7 dB to rezultat więcej niż dobry. Mushkin Enhanced XP-650AP „zabłysnął” pod zupełnie innym względem. Na razie jest to najgłośniejszy zasilacz przetestowany w naszym laboratorium. 56 dB będzie chyba rezultatem trudnym do pobicia, tym bardziej że producenci starają się zwiększać sprawność urządzeń oraz obniżać szumy generowane przez systemy chłodzące. Po długim obciążaniu zasilacza generowany szum był praktycznie nie do zniesienia. Głośne działanie nie będzie przeszkadzało chyba jedynie przygłuchym pracownikom serwerowni lub osobom, które przy komputerze spędzają czas z nałożonymi na uszy słuchawkami.
Dochodzimy do najważniejszej kwestii – ceny. Dwa pierwsze zasilacze pod tym względem nie zachwycają. be quiet! Dark Power Pro 650W kosztuje 499 zł, a Enermax Modu82+ 625W jest droższy o około 10 zł. To już są pieniądze, przy których wydawaniu trzeba się porządnie zastanowić. W tym segmencie rynku jest bardzo dużo produktów, które mogą rywalizować z przedstawionymi modelami. Antec, be quiet!, Enermax, Corsair, SilverStone, Tagan, Thermaltake – to nie są jakieś firmy wydmuszki, a poważni gracze na rynku zasilaczy. Wybór jest bardzo trudny, a decyzja o kupieniu któregoś z produktów tych marek – kosztowna. Niestety, za jakość wykonania, dużą liczbę odpinanych przewodów, ciche działanie, stabilne napięcia i wreszcie plakietkę z nazwą producenta trzeba zapłacić „trochę” więcej.
Na koniec chcielibyśmy przyznać naszą redakcyjną rekomendację zasilaczowi be quiet! Dark Power Pro 650W. Za bezgłośne działanie, stabilne napięcia, olbrzymią liczbę odpinanych przewodów i wreszcie sentymentalną podróż do czasów dzieciństwa z klockami LEGO. A reszta, w tym cena, niech będzie milczeniem.
Do testów dostarczył: Listan
Cena w dniu publikacji (z VAT): 499 złotych
Do testów dostarczył: Zenfist
Cena w dniu publikacji (z VAT): 510 złotych
Do testów dostarczył: Mushkin
Cena w dniu publikacji (z VAT): 370 złotych