SteelSeries Siberia Neckband
Słuchawki SteelSeries Neckband sprzedawane są w gustownym, ciemnym pudełku. Na jego ściankach znajduje się spora liczba informacji. W jednym z rogów umieszczono fragment plastiku, przez który możemy przyjrzeć się produktowi jeszcze przed zakupem.
Wraz ze słuchawkami otrzymujemy naklejkę z logiem firmy, instrukcję, prospekt reklamowy pozostałych produktów firmy oraz dwa przewody, które mają istotne znaczenie dla funkcjonowania całego zestawu. Pierwszy z nich to swoisty przedłużacz z "pudełkiem" umożliwiającym regulację głośności słuchawek. Drugi ma funkcję zdecydowanie mniej interesującą dla użytkowników komputerów osobistych – to przejściówka umożliwiająca podłączenie Siberia Neckband do Xboksa 360. Niestety, w redakcji nie mamy tej konsoli, przez co nie mogliśmy przetestować działania tej przejściówki.
Firma SteelSeries ma już na swoim koncie kilka wersji słuchawek. Wśród nich znajdują się konstrukcje zamknięte, jak i niewielkich rozmiarów zestawy douszne. Siberia Neckband jest prekursorem (w ofercie firmy) nowego rodzaju słuchawek. W przeciwieństwie do standardowych słuchawek, pałąk prezentowanego modelu umieszczony jest po stronie karku, a nie czubka głowy.
SteelSeries Siberia Neckband prezentują się bardzo ładnie. Szczególnie do gustu przypadło nam połączenie śnieżnobiałego (charakterystycznego dla iPoda firmy Apple) plastiku z czarnymi wstawkami materiałowymi. Także zamontowany w lewej słuchawce chowany mikrofon został utrzymany w białej konwencji. Po wyciągnięciu mikrofon nie chowa się automatycznie, a trzeba go wsuwać ręcznie. Nawet przypadkowe zahaczenie o coś lub potrząsanie nie spowoduje schowania się elementu z główką mikrofonu. "Drut", na którym umieszczono mikrofon, ma długość 10 cm (łącznie z mikrofonem jest to 12 cm). Jest on giętki i umożliwia precyzyjne wyregulowanie położenia względem ust.
Siberia Neckband to słuchawki półotwarte. Co prawda słuchawka zakrywa całą małżowinę uszną, jednak obudowa nie jest plastikowa, tylko wykonana z miękkiej tkaniny, co umożliwia swobodny przepływ powietrza. Zyskuje na tym wygoda użytkowania, ale w pewnym stopniu obniża się jakość odbieranego dźwięku. Do tego przy głośniejszym odtwarzaniu stojące bliżej osoby będą mogły się zapoznać z odsłuchiwanym fragmentem.
Jak już wspomnieliśmy, główną cechą odróżniającą Siberia Neckband od reszty słuchawek jest umieszczenie pałąka łączącego słuchawki po stronie karku użytkownika. Oczywiście, podobnie jak w tradycyjnych słuchawkach prezentowane urządzenie ma rozsuwany pałąk, co pozwala korzystać z Siberia Neckband także osobom o małej lub dużej głowie. Pałąk jest stosunkowo sztywny, przez co dociska słuchawki do uszu.
Słuchawki połączone są z komputerem za pomocą białego, giętkiego przewodu o długości 120 cm. Na samym końcu kabelek rozdziela się na dwa, zakończone wtyczkami mini-jack. Przedłużacz z regulatorem głośności ma identyczny kabel jak zamontowany bezpośrednio przy słuchawkach, z tym że ma on długość 160 cm. Została nam jeszcze kostka ze złączem micro-jack, którą wciskamy w odpowiedni interfejs w padzie do konsoli Xbox 360 (a końcówkę mini-jack – w odpowiednie złącze w telewizorze). W tym wypadku przewód jest zdecydowanie grubszy i dłuższy od pozostałych dwóch – mierzy 300 cm.
W praktyce
Obiektywne określenie jakości odtwarzania dźwięku przez słuchawki lub głośniki jest bardzo trudne. Wiadomo, że każdy z nas słyszy trochę inaczej, a do tego ma zupełnie inne preferencje co do rodzaju muzyki lub natężenia dźwięku. Najlepszym rozwiązaniem jest odtwarzanie do znudzenia tych samych dźwięków (lub muzyki) przy różnych poziomach głośności i różnych ustawieniach. Podczas testów słuchawki podłączone były do trzech kart dźwiękowych: Creative Sound Blaster X-Fi Fatal1ty FPS (zamontowana w komputerze stacjonarnym), SoundMAX Digital HD Audio/Analog Devices AD1988B (zintegrowana na płycie głównej ASUS P5B) oraz Soundmax Digital HD Audio (w wersji "laptopowej" w modelu HP Compaq 6720s). Podczas testów słuchaliśmy muzyki, oglądaliśmy filmy, a przede wszystkim graliśmy. Dzięki temu mieliśmy w miarę szerokie spektrum dźwięków: od precyzyjnego sopranu, tonów średnich i delikatnego basu w grach poprzez zbalansowane tony podczas oglądania filmów po delikatne, ciepłe i dające się precyzyjnie odróżnić dźwięki przy słuchaniu muzyki (chyba że ktoś lubi ciągle popularne wśród pewnych grup "umca-umca" ;-)).
Rozpoczęliśmy oczywiście od muzyki. Kilka ulubionych utworów z zupełnie różnych gatunków muzycznych. Na pierwszy ogień Timbaland z Keri Hilson i D.O.E. – "The Way I Are" (z płyty "Presents: Shock Value"). Pierwsze wrażenie dosyć szokujące: to tam jest tyle basów? SteelSeries Siberia Neckband zdecydowanie podbijają basy. Na szczęście producent nie przekroczył tutaj pewnej granicy i nie pojawił się efekt dzikiego dudnienia, jaki możemy zaobserwować, stając na światłach obok niektórych samochodów z przyciemnionymi szybami. Basy w tym wypadku są bardzo głębokie, ale trochę zbyt mięsiste. Na dłuższą metę mocna muzyka może trochę zmęczyć. Chociaż osoby lubiące house lub hip hop powinny być zadowolone, bo i tak na co dzień traktują swoje bębenki dużą dawką skumulowanych ostrych dźwięków.
Następny utwór: Dead Poetic – "Pretty Pretty" (album "Vices"). W przypadku rocka jest lepiej. Podbite basy przestają przeszkadzać w tak dużym stopniu. Gitara basowa jest wyraźnie odróżnialna i nie wybija się przed inne instrumenty. Niestety, zauważyliśmy – a właściwie usłyszeliśmy – że tony średnie są zbyt miękkie. W szybszych partiach zaczyna "nachodzić" na nie mocniejszy bas.
Trochę spokojniejsze klimaty. Kawałek Bruce'a Springsteena "Magic" (płyta "Magic") daje podobne odczucia co poprzedni utwór kapeli Dead Poetic. Pociągnięcie każdej ze strun gitary jest wyraźnie słyszalne, jednak delikatnie zagłusza je uderzanie w bęben basowy (dźwięk wyraźnie podbijany przez słuchawki). Wokal? Stary dobry The Boss.
I na koniec przedstawiciel ukrytej pasji Antonio Vivaldi i koncert g-moll "Lato" z cyklu "Cztery pory roku". I tutaj przychodzi mały zawód. Od początku mieliśmy podejrzenia, że mocne basy mogą się zbytnio odbić na dźwiękach wysokich. Słychać delikatne szumy, długie partie smyczkowe w wyższych warstwach są jakby niedokończone, urwane w pół pociągnięcia. Dodatkowo słuchawki nie dają wyraźnego poczucia przestrzeni sceny czy akustyki filharmonii. Zupełnie jakbyśmy usiedli w niewygłuszonym studio przed kwartetem smyczkowym, a z sąsiedniego pomieszczenia dobiegał dźwięk przytłumionego fagotu. Ale przyznać musimy, że SteelSeries Siberia Neckband to nie są słuchawki do zastosowań profesjonalnych, dlatego też kwestię muzyki symfonicznej potraktujemy z przymrużeniem oka.
Mocny bas wypada całkiem dobrze w filmach akcji, w których mamy do czynienia z licznymi wybuchami czy strzelaninami. Z założonymi na uszy słuchawkami obejrzeliśmy filmy: "Matrix: Reaktywacja", "Wyspa" oraz "Trzy pogrzeby Melquiadesa Estrady". Do reprodukcji dźwięku nie mamy raczej większych zastrzeżeń. Może poza wspomnianym już kilkakrotnie basem. Przez dodatkowe podbicie stał się on trochę zbyt rozbity. Brakuje wyraźnej surowości.
I wreszcie to, do czego te słuchawki zostały stworzone – gry. Siberia Neckband bardzo dobrze odwzorowują przestrzeń (w przeciwieństwie do muzyki). W porównaniu do słuchawek, których zazwyczaj używamy, produkt SteelSeries pozwalał precyzyjniej określić położenie przeciwników. Nawet słabsze tony środkowe i wysokie nie przeszkadzały w wyraźnym usłyszeniu choćby najmniejszego kroczku. Co ciekawe, już po 15 minutach grania w Counter Strike: Source pojawiły się oskarżenia o oszukiwanie. Nie ma to jak "skill" na odpowiednim poziomie ;-). Także w zrecenzowanym przez nas ostatnio Assassin's Creed Siberia Neckband poradziły sobie bardzo dobrze. Dodatkowy bas nie przeszkadzał w odbiorze przytłumionych głosów mieszkańców z sąsiedniej alejki.
Zamontowany w słuchawkach mikrofon spisał się świetnie. Jego elastyczność umożliwia precyzyjne dopasowanie położenia względem ust, a system chowania pozwala szybko pozbyć się giętkiej końcówki, jeżeli tylko mamy taką potrzebę. Podczas nagrywania dźwięku nie występują żadne zakłócenia. Potwierdzają to liczne rozmowy przeprowadzone z innymi graczami w trakcie potyczek czy konwersacje za pomocą komunikatorów.
Do ergonomii użytkowania SteelSeries Siberia mamy tylko jedno zastrzeżenie: pałąk łączący słuchawki zbyt słabo dociska je do głowy. Z tego względu dosyć często słuchawki powoli zaczynają się zsuwać i zamiast utrzymywać się na uszach siłą docisku, wyłącznie się na nich opierają. Nie jest to przyjemne uczucie, szczególnie po dłuższym obcowaniu ze słuchawkami. Niestety, nie pomaga w tym wypadku rozsuwanie lub zacieśnianie pałąka.
Podsumowanie
SteelSeries Siberia Neckband to bardzo ciekawy produkt. Słuchawki zaskakują nietypową budową. Jakość wykonania stoi na bardzo wysokim poziomie. Nic tutaj nie klekocze, nie trzeszczy i nie wygina się. Do tego dochodzi interesująca kolorystyka, wyraźnie nawiązująca do nazwy ("Siberia") oraz iPodów. Bardzo dobrze rozwiązano tutaj "problem" z mikrofonem. Nie ma potrzeby przekręcania go jak w większości słuchawek czy odpinania (Creative Fatal1ty Gaming Headset). Wystarczy użyć trochę więcej siły i wsunąć go do środka lewej słuchawki.
Jeśli chodzi o reprodukcję dźwięku, mamy mieszane uczucia. Siberia Neckband bardzo dobrze prezentują tony basowe, które są co prawda trochę podbite w stosunku do rzeczywistości, jednak nie na tyle, by stwierdzić wyraźne zniekształcenia. Niestety, podczas dłuższego słuchania tonów niskich nasze uszy mogą się "zmęczyć". Gorzej jest w przypadku warstwy sopranowej i tonów średnich. Wyraźny bas lubi często zagłuszyć trochę tony średnie. Do tego są one zdecydowanie za miękkie, a przez to mało wyraźne. Wysokie dźwięki to już pięta achillesowa tego urządzenia. Podczas dłuższych partii słychać wyraźne zniekształcenia i inne niedociągnięcia.
W grach, w których głównie mamy do czynienia z wachlarzem niskich i średnich dźwięków (chyba że trafi się przerywnik filmowy z partią operową), SteelSeries Siberia spisują się bardzo dobrze. Wyraźnie przedstawiają wszystkie dźwięki, przez co namierzanie i eksterminacja przeciwników stają się jeszcze przyjemniejsze.
Niestety, bardzo przeszkadza "zjeżdżanie" słuchawek. Zmusza nas to do poprawiania ich co jakiś czas i powoduje delikatny ból w górnej części małżowiny usznej.
Do testów dostarczył: Multimedia Vision
Cena w dniu publikacji (z VAT): 249 złotych