Który szanujący się gracz nie słyszał o Far Cry? Program zawojował rynek gier komputerowych ponad trzy lata temu. Jego producent, niewielkie niemieckie studio, założone przez trzech braci o tureckich korzeniach (Cevat Yerli, Avni Yerli i Faruk Yerli), wcześniej nie był nikomu znany. Firma chwaliła się swoimi osiągnięciami w dziedzinie trójwymiarowej grafiki 3D czasu rzeczywistego (pewnie tylko nieliczni pamiętają demo technologiczne X-Isle, protoplastę Far Cry), jednak nikt nie brał jej na poważnie. Wszyscy w 2003 i 2004 roku z zapartym tchem czekali na dwa niezwykle wówczas głośne tytuły - Half-Life 2 oraz Doom 3.
Far Cry spadł jak grom z jasnego nieba. Grę zaprezentowano w marcu 2004, a więc jeszcze przed premierami produkcji-megahitów wymienionych przed chwilą. I gdy tylko trafiła w ręce graczy, większość z nich oniemiała z wrażenia. Niesamowita grafika, która nawet dziś robi wrażenie, ogromne przestrzenie zamiast wąskich, ciemnych korytarzy, a do tego rewolucyjna sztuczna inteligencja komputerowych przeciwników i - wreszcie - ciekawa fabuła. Far Cry szybko pojawił się na ustach wszystkich i niewątpliwie mocno przyćmił premiery Half-Life 2 i Doom 3.
Programiści z Crytek nie zasypiali jednak gruszek w popiele. Szybko rozpoczęli prace nad następcą Far Cry. I oto jest - może nie sequel, ale podobieństwa widoczne są na pierwszy rzut oka. Crysis - którego przygotowanie kosztowało 20 mln Euro - najbardziej oczekiwana gra tego roku.
Fabuła
Jest rok 2020. Pięcioro archelogów prowadzących badania na wyspie Lingshan na Morzu Filipińskim wysyła sygnał S.O.S. Na wyspę wtargnęli żołnierze Koreańskiej Republiki Ludowej, którzy z niewiadomych powodów rozpoczęli ewakuację mieszkańców wyspy, a amerykańskich badaczy porwali. Nie wiadomo, czy ich celem było przejęcie wykopalisk, okup czy też chęć przejęcia wyspy, do której dotychczas żaden kraj nie rościł sobie pretensji. Rząd USA traktuje jednak błaganie swoich obywateli o pomoc bardzo poważnie i wysyła pięciu komandosów z elitarnej jednostki Delta Force, których celem jest odbicie zakładników. Szybko się jednak okazuje, że na wyspie dzieje się coś tajemniczego, a amerykańscy badacze odkryli... skamieniliny obcych.
Po spadochronowym lądowaniu na wyspie (które nie obyło się bez przygód) nasz team się jednak wykrusza, gdy poszczególni jego członkowie giną w tajemnicznych okolicznościach. W efekcie szybko zostajemy skazani wyłącznie na siebie.
Początkowo przemierzamy wyspę w poszukiwaniu zaginionych naukowców, a także kolegów z jednostki Delta Force. Misja, która miała być "bułką z masłem" (jak to określa jeden z komandosów jeszcze w samolocie, którym Wasza grupa ratunkowa leciała wyspę), okazuje się koszmarnie trudna. I nie dlatego, że na wyspie przedrzeć się musimy przez całą koreańską armię, ale przede wszystkim przez zupełnie niespodziewanego przeciwnika - obcych, którzy chcą przejąć kontroli nad światem, a ziemię skuć wiecznym lodem.
Crysis kontra Far Cry - podobieństwa i różnice
Nie chcemy zdradzać Wam zbyt wiele detali, by nie odebrać przyjemności z grania, jednak sama fabuła Crysis jest raczej banalna i nawet po części przypomina Far Cry. Zamiast mutantów mamy obcych poruszających sie pojazdami przypominającymi Strażników z Matrixa. Zamiast doktora Kriegera mamy koreańskiego generała Kyonga, który chce rozbity statek obcych wykorzystać do zawładnięcia nad światem (cel doktora Kriegera był zresztą taki sam). Akcja obu gier dzieje się na tropikalnej wyspie, porośniętej bujną roślinnością. W obu tytułach poznajemy odważna niewiastę, która towarzyszyć nam będzie aż do ukończenia gry. Słowem - przy Crysis odnosimy wrażenie déja vu - zupełnie jakbyśmy grali w "Far Cry 2.0" (lub "Far Cry 2007", jak kto woli).
A jednak są pewne detale, które bardzo odróżniają oba tytuły. Bohaterem Far Cry był umięśniony co prawda, ale całkowicie pokojowo nastawiony (przynajmniej początkowo) Jack Carver. W Crysis wcielamy się w rolę wyszkolonego komandosa. Carver biega po wyspie w hawajskiej koszuli w czerwone kwiatki, bohater Crysis - Jake Dunn (pseudonim Nomad) ma na sobie supernowoczesny nanoskafander.
Zatrzymajmy się na chwilę przy nanoskafandrze, bo to najbardziej charakterystyczny element Crysis. Skafander przylega do naszego ciała i chroni je podobnie, jak ubiór Gordona Freemana z Half-Life. Odmiennie jednak od Half-Life, nanoskafander obejmuje także specjalny hełm, na okularach którego wyświetlane są informacje z komputera z zainstalowanego w skafandrze.
Unikalną cechą nanoskafandra jest umiejętność poprawy naszych fizycznych umiejętności. Możemy zatem wzmocnić nasze mięśnie, tak by ciosem pięścią burzyć ściany bardziej wątłych budynków, unosić ciężary, skakać na wysokość kilku metrów (to bardzo przydatne!), pewniej trzymać broń w dłoniach (zwłaszcza snajperkę) czy wreszcie miotać wrogami. Możemy też biegać z szybkością samochodu - ale tylko przez kilka sekund, po których wyczerpuje się energia nanoskafandra i musimy chwilę odczekać na jej regenerację. Nanoskafander pełni też rolę pancerza, ale w razie potrzeby może spowodować, iż staniemy się niewidzialni. Wymienionych cech nie można niestety łączyć, do wyboru mamy tylko jedną, ale przez całą grę zależnie od potrzeb na pewno wykorzystamy wszystkie.
Nanoskafander to jedna z innowacji w Crysis. Druga to możliwość modyfikacji broni. I tak, zależnie od potrzeb możemy instalować na broni latarkę, tłumik, wyrzutnik granatów czy całą gamę różnych celowinków (laserowy, przeziernikowy, optyczny). Modyfikacja broni jest bardzo istotna, bo przykładowo tłumik umożliwi nam ciche pozbycie się wrogów, ale za to zmniejsza zasięg i siłę strzału, więc jest przydatny tylko przy mniejszych dystansach. Celownik laserowy umożliwia precyzyjne celowanie, ale zdradza wrogom naszą pozycję. Celownik optyczny świetnie się sprawdzi gdy nie mamy pod ręką karabinu snajperskiego, jednak jest zupełnie bezużyteczny przy bezpośrednim starciu, gdzie najbardziej pomocny będzie celownik przeziernikowy. Wreszcie, raz czy dwa przyda się możliwość zamocowania do lufy latarki, chociaż wolimy wbudowany w nanoskafander noktowizor.
Twórcy Crysis nieco inaczej podeszli do zbierania broni - nie wystarczy przejść po karabinie, by go podnieść lub zabrać z niego naboje. Trzeba się przy nim zatrzymać i go podnieść (klawisz F). Podobnie z magazynkami z amunicją. Odrobinę utrudnia to zbieranie broni, zwłaszcza gdy nie zauważymy jej leżącej gdzieś w trawie. Zwiększa się za to realizm gry.
Zupełnie inaczej ma się też kwestia zdrowia i pancerza. Pancerz mamy domyślnie zawsze na sobie (w roli nanoskafandra), więc odpada konieczność zbierania "kamizelek". Uszkodzony pancerz automatycznie się regeneruje - wystarczy tylko chwilę odczekać, najlepiej w spokojnym miejscu, gdzie nie jesteśmy narażeni na ostrzał. I podobnie jest ze zdrowiem - gdy obrywamy, poziom naszego zdrowia się obniża, ale po kilku chwilach się regeneruje. Koniec z nerwowym szukaniem apteczek, zwłaszcza gdy nasze zdrowie jest już bliskie zeru i wiemy, iż jeden pocisk zakończy nasz żywot. Niewątpliwie taka modyfikacje mocno ułatwia grę.
W Crysis dano nam także możliwość podnoszenia przedmiotów i ciskania nimi. Do rąk chwycić możemy niemal wszystkie przedmioty o rozsądnych rozmiarach, jak butelki, kamienie, patyki, beczki, zbiorniki z paliwem, kosze na śmieci i tym podobne. W przeciwieństwie jednak do Half-Life 2, gdzie przenoszenie przedmiotów przy pomocy Gravity Guna było miejscami niezbędne do posuwania się w grze, w Crysis to tylko dodatek. Jeśli nie chcemy, możemy przejść całą grę i ani razu nic nie chwycić do rąk.
Możliwość ciskania przedmiotami można wykorzystać do unieszkodliwiania przeciwników. Należy uaktywnić w skafandrze tryb "maksymalna siła" i rzucić we wrogów na przykład dużym pojemnikiem na śmieci. Co więcej - ciskać można nawet samymi... Koreańczykami.
W Far Cry praktycznie całą grę przechodziliśmy samotnie - z wyjątkiem krótkich momentów, gdy pomagała nam Valerie. W Crysis w pewnym momencie pomagać nam będzie wojsko USA, chociaż obecność sprzymierzonych żołnierzy odczujemy raczej tylko jako element "dekoracyjny", bo kluczowych wrogów pokonać będziemy musieli sami. Podobnie zresztą było w Half-Life 2.
Przeciwnicy w Crysis cechują się naprawdę wysoką inteligencją (jak na byty sterowane przez komputer). Chowają się przed nami za drzewami, pojazdami czy kamieniami, potrafią działać zespołowo, a gdy sami się schowamy za drzewem, potrafią nas skutecznie wykurzyć granatem. A.I. w Crysis to kolejny krok do przodu i tak już wysokiej inteligencji wrogów znanych nam z Far Cry.
W nowej grze Crytek bardzo duży nacisk położono także na model fizyczny i model zniszczeń. Zniszczyć możemy niektóre budynki (zbite z desek czy z blachy), a serią z karabinu zetniemy drzewa. Postaci i przedmioty w grze poruszają się bardzo realistycznie, a działają na nie takie same siły, jak w rzeczywistości. Najlepiej to zobaczyć w ruchu (przynajmniej na filmie), żeby się o tym przekonać.
Crysis to gra liniowa. Podążamy tam, gdzie wskazuje nam strzałka na mapie - identycznie jak w Far Cry. Oczywiście z racji biegania po wyspie nie musimy trzymać się konkretnej drogi, ale w końcu i tak trafimy tam, gdzie zaprowadzi nas fabuła gry. Czy to źle? Raczej nie, bo przecież nikt z nas nie zamierza ganiać po wyspie bez końca i bez celu.
Sterowanie
Crysis to typowa gra akcji typu FPS (First Person Shooter) lub FPP (First Person Perspective), jak kto woli. Graczem kierujemy przy pomocy myszy oraz klawiatury (słynne W, S, A, D). Miłośnicy gier FPP będą się czuli w Crysis jak ryba w wodzie, bo sterowanie jest tu standardowe i nic na szczęście nie udziwniono. Domyślnie pod klawiszem F mamy dostępną funkcję użyj/podnieś, pod R - przeładowanie broni (reload), pod Ctrl kucanie, pod spacją skakanie i tak dalej. Nowością jest tu obsługa nanoskafandra. Aby wybrać jego specjalne funkcje, wciskamy (i trzymamy) rolkę myszy, pojawia się menu, po czym przesuwamy mysz w kierunku wybranej ikony - maximum power (maksymalna siła), maximum speed (maksymalna szybkość), maximum shield (maksymalny pancerz) i czy cloak (niewidzialność). W ten sposób dostajemy też dostęp do modyfikacji broni, ale wygodniej wciskać w tym celu klawisz C.
Obsługa funkcji nanoskafandra tylko przez pierwszych kilka minut wydaje się niewygodna, ale bardzo szybko się można do niej przyzwyczaić, tak że nawet podczas gorącego starcia możemy się szybko przełączyć w tryb szybkiego biegania czy ekstra wytrzymałego pancerza.
Martwi nas jednak brak możliwości przypisania w opcjach gry dwóch klawiszy do tej samej funkcji. W Far Cry można było przypisać rzut granatem do klawisza G (domyślnie), ale także do np. bocznego przycisku myszy. W Crysis nie ma już takiej możliwości.
Trochę irytujące jest także przypisanie pod jeden klawisz par broni. Pod 1 mamy pistolet, pod 2 wszelakie karabiny, strzelbę, działko Gaussa czy minigun, a pod 3 ładunek wybuchowy, wyrzutnię rakiet czy pocisków nuklearnych. W ten sposób wszystkie bronie mamy w zasięgu dłoni bez konieczności przenoszenia jej po klawiaturze, ale najczęściej zawsze, gdy chcemy wybrać konkretny rodzaj "gnata" (np. karabin Gaussa zamiast miniguna pod koniec gry, gdy ten pierwszy jest akurat bardziej przydatny przeciw obcym), domyślnie - jak na złość - włącza się nie ten typ broni, który chcemy. Odmiennie od Far Cry, zabrać ze sobą możemy tylko pięć typów broni jednocześnie. Nasze wyposażenie standardowe to jeden lub dwa pistolety, dwa karabiny (zamiast jednego z karabinów może być strzelba) i wyrzutnia rakiet oraz - już pod koniec gry - TAC cannon (wyrzutnia pocisków nuklearnych). Ze względu na ograniczoną liczbę "slotów" na broń zrezygnować będziemy musieli z zabrania ze sobą na przykład karabinka snajperskiego, tak bardzo przydatnego w Far Cry. Tutaj jednak można brak snajperki sprytnie obejść - patrz na koniec recenzji, akapit "Tips & Tricks".
W Crysis, podobnie jak w Far Cry, wsiąść możemy do samochodu czy łodzi motorowej i ułatwić sobie poruszanie się po wyspie. Gdy wejdziemy do pojazdu, mamy możliwość przełączenia się w tryb TPP (Third Person Perspective), gdy widzimy np. samochód z zewnątrz. Ułatwia to jego prowadzenie i zwiększa pole widzenia, więc szybciej spostrzeżemy, gdy zajdzie nas od tyłu wredny Koreańczyk.
Prócz samochodu (przypominającego wojskowego Hummera), ciężarówki i wojskowej motorówki, w Crysis przyjdzie nam też polatać (chociaż to za dużo powiedziane, bo będziemy mieć ku temu tylko jedną okazję) futurystycznym myśliwcem pionowego startu i lądowania (VTOL) czy pojeździć czołgiem. Można też latać helikopterem - ale tylko w trybie dla wielu graczy. W trybie single-player helikopterem poruszają się jedynie Koreańczycy, a naszym celem jest jedynie ich odpowiednie zestrzelenie (tu oczywiście najlepsza jest wyrzutnia rakiet).
Broń
W Crysis dostajemy do swojej dyspozycji cały arsenał, którym eksterminować możemy zarówno niedobrych Koreańczyków, jak i przybyszów z kosmosu. Począwszy od pięści, poprzez pistolet (a nawet dwa; swoją drogą raczej bezużyteczne), zestaw karabinów maszynowych, karabin snajperski, strzelbę, karabin Gaussa, minigun, wyrzutnię rakiet, wyrzutnię pocisków nuklearnych czy wreszcie plazmowe działko obych. Słowem - jest w czym przebierać. Podczas gry zapewne zaprzyjaźnicie się z pewnymi typami broni, a innych będziecie unikać. Pistolety na przykład, nawet w parze, mają niską siłę rażenia i raczej rzadko będziecie po nie sięgać - chyba że skończy się Wam amunicja w pozostałych typach broni. Nasz faworyt - karabin FY71 - jest najbardziej uniwersalny. Jest bardzo skuteczny (w połączeniu z celownikiem przeziernikowym), łatwo daje się zmodyfikować na karabin snajperski (wystarczy przełączyć go w tryb strzałów pojedynczych, co zmniejsza odrzut, i zamonotować na nim lunetkę), a fakt, że używają go koreańscy żołnierze zapewni nam stały dostęp do amunicji.
Działko minigun tak naprawdę przyda się tylko raz, by zabić "pancernych" Koreańczyków (a czemu "pancernych"? Nie chcę zdradzać zbyt wiele!). Potem sięgać będziecie po nie niechętnie, bo za długo się "rozkręca".
Wyrzutnia rakiet jest - odmiennie od Far Cry - jednorazowa (a własciwie "trójrazowa"). Można z niej wystrzelić trzy rakiety, po czym broń można porzucić, bo nie da się jej ponownie załadować. Nie jest to duży mankament, bo tam, gdy będzie potrzebna (np. przeciw helikopterom czy obcym), wyrzutni będzie dostatek.
Grafika i dźwiek
Grafika w Crysis to prawdziwa poezja. Tutaj twórcy dali popis swoich możliwości. Wiekszość czasu (ukończenie Crysis w trybie pojedynczego gracza zajęło mi kilkanaście godzin) spędzamy na otwartych przestrzeniach, gdy biegamy po wyspie. Bujna roślinność, z którą możemy wejść w interakcję (gdy przebiegamy przez krzaczka, poruszamy jego gałązkami; z karabinu możemy ścinać drzewa - ale tylko palmowe), rewelacyjne tekstury czy wreszcie wystające kamyki na ziemi (uzyskane dzięki mapowaniu przemieszczeń) robią niesamowite wrażenie. Ale to dopiero początek graficznych wodotrysków, bo graficzny silnik Crysis (CryEngine2) dał grafikom potężne możliwości. Akcja gry dzieje się za dnia, jak i w nocy. Przy prażącym słońcu, jak i w deszczu, przy zachmurzonym niebie. Zieloną, tropikalną planetę po pewnym czasie grania skuwa lód, a temperatura spada do minus stu stopni poniżej zera. Gdy biegamy po śniegu, który chrupie nam pod nogami, widzimy padające śnieżne płatki i słyszymy sugestywny powiew wiatru, naprawdę możemy dostać gęsiej skórki. To trzeba naprawdę zobaczyć, chociaż na początek można obejrzeć screeny czy filmy z Crysis (ktoś ich jeszcze nie widział?).
Na najwyższym poziomie stoi też oprawa dźwiękowa gry, chociaż zastrzeżenia można mieć do anglojęzycznych Koreańczyków (którzy - podobnie jak w Far Cry - wykrzykują "I think I heard something!" czy "I lost him!"). Co ciekawe, przestawienie poziomu trudności w grze na najwyższy (Delta) skutkuje tym, że Koreańczycy przestają mówić po angielsku i porozumiewają się ze sobą już wyłącznie w swoim narzeczu. Także muzyka współgra z klimatem gry (zwłaszcza gdy zwiedzamy statek obcych), chociaż bardziej podobały się nam egzotyczne rytmy z Far Cry (zwłaszcza utwór na napisach końcowych ;)).
Wymagania sprzętowe
Po tym, jak trzy tygodnie temu udostępniono wersję demo Crysis, wszyscy przekonaliśmy się, że nasze super-mega-wypasione komputery tak naprawdę są wolne i przestarzałe, a do komfortowej gry musimy obniżyć poziom detali. I rzeczywiście, Crysis to gra bardzo wymagająca, o ile oczywiście zechcemy grać w trybie High lub Very High (ten ostatni oficjalnie dostępny jest tylko pod Windows Vista, nieoficjalnie można go włączyć także w Windows XP). Wtedy wszystkie graficzne wodotryski, jakimi uraczyli nas twórcy tego tytułu, zarzynają najszybsze procesory i karty graficzne.
Crysis powstawał przy bliskiej współpracy firmy NVIDIA w ramach programu The Way It's Meant To Be Played. Korporacja przekazała programistom z Crytek prototypy kart GeForce 8 jeszcze na kilka miesięcy przed ich premierą, by ci mogli sprawdzić, jak prezentują się przygotowane przez nich zaawansowane efekty graficzne w rzeczywistości. NVIDIA zaangażowała się nawet w tym stopniu, że wyznaczyła 12 swoich specjalistów, by pomogli Crytekowi optymalizować kod gry (zwłaszcza kod shaderów) dla kart linii GeForce. Oczywiście nie oznacza to, że Crysis działa tylko na kartach GeForce. Te same efekty graficzne zobaczymy nawet na Radeonach. Cevat Yerli, szef Cryteka twierdzi jednak, że wsparcie dla DirectX 10.1, oferowane przez najnowsze Radeony HD 3800, nie było mu do niczego potrzebne i że te same efekty może uzyskać przy pomocy standardowego DirectX 10.
Chociaż gracze z oburzeniem komentują wymagania Crysis, trzeba do nich podejść zdroworozsądkowo. Gra wprowadza całe spektrum nowych efektów graficznych, których nie widzieliśmy w żadnym dotychczasowym tytule. Realizacja wielu z tych efektów jest niestety niezwykle wymagająca i kłopoty z ich wyświetleniem mają nawet najszybsze obecnie karty graficzne, klasy GeForce 8800 GTX czy 8800 Ultra. Pamiętajmy jednak, że Crysis będzie żyć przez kilka lat, podobnie jak do dziś żyje Far Cry. Za rok czy dwa wszyscy zapomnimy o wysokich wymaganiach Crysis, a tytuł będzie "śmigał" na naszych ośmiordzeniowych Celeronach kupionych za 249 złotych czy niedrogich "GeForce 12600 GTS". Obecnie musimy się pogodzić z faktem, że do komfortowej gry w Crysis trzeba obniżyć detale do poziomu średniego (przy którym grafika nadal prezentuje się świetnie!), ale za rok, gdy będziemy już posiadaczami trzykrotnie szybszego akceleratora grafiki, ustawimy Crysis w tryb Very High, a gra pod względem oprawy graficznej nie będzie ustępować tytułom wydanym w roku 2008 czy nawet 2009 (patrz Far Cry, który mimo trzech lat na karku nadal może pod względem graficzym konkurować z wieloma tegorocznymi grami!).
Lokalizacja
Do testów otrzymaliśmy zlokalizowaną wersję Crysis. Lokalizacja objęła polską instrukcję, polskie menu w grze, polskie podpisy w cut-scenkach (dialogi pozostały oryginalne - po angielsku), a nawet - nieliczne polskie tekstury (np. tabliczki na statku). Grę spolszczono bardzo profesjonalnie i nie mamy tutaj żadnych zastrzeżeń, a nawet cieszymy się, że polski wydawca nie pokusił się na podmianę ścieżki dialogowej. Niektórym tytułom (np. wspominany wielokrotnie Far Cry) nie wychodziło to na zdrowie. Śmieszyć mogą jedynie wspomniane tabliczki na statku - część z nich jest po polsku, reszta po angielsku. Trochę to ze sobą niewspółgra.
Tryb wieloosobowy
Crysis oferuje kilkanaście godzin zabawy, chociaż jeśli będziecie się skradać i podziwiać przepiękne widoki, czas ten może się wydłużyć dwu-, a nawet trzykrotnie. Gdy jednak ukończycie grę, nie oznacza to, że trafi ona na półkę. Crysis oferuje bowiem zaawansowany tryb multiplayer.
Na jednej mapie grać jednocześnie może 32 graczy. Dostępne są dwa tryby gry wieloosobowej: Instant Action, czyli każdy na każdego (typowy deathmatch) oraz tryb Power Struggle, który zastąpił Capture the Flag oraz Team Deathmatch. W trybie Power Struggle wszyscy gracze podzieleni są na dwie drużyny - Amerykanów i Koreańczyków. Wszyscy ubrani w nanoskafandry. Obie nacje atakują się wzajemnie, podkradają sobie pojazdy i broń, a celem jest wysadzenie w powietrze siedziby przeciwnika. Pojedyncza rozgrywka w trybie Power Struggle zająć może nawet dziesięć godzin.
Błędy, błędziki
Niestety w Crysis nie uniknięto pewnych błędów. Większość jest bardzo mało istotna, ale gra potrafi się "wykrzaczyć" z byle powodu, chociaż na szczęście robi to rzadko. Pewnym opisywanym popularnie problemem jest możliwość trwałego zatkania się pod koniec gry, jeśli wcześniej w odpowiednim momencie nie znaleźliśmy wyrzutni pocisków nuklearnych (TAC cannon). Nie da się już po nią cofnąć - nie zabraliśmy jej, a wyszliśmy na pokład lotniskowca - sorry Winetou, trzeba będzie załadować grę z wcześniejszego checkpointa. Wybaczcie mini spoiler, ale chcę Was uchronić przed przykrą niespodzianką.
Sam natrafiłem na problem z ostatnim bossem i "namierzaniem celu" z wyrzutni pocisków nuklearnych. To popularny błąd w Crysis, o którym poinformowało na zagranicznych forach już wielu graczy, którym udało się grę ukończyć. Rozwiązanie jest proste - trzeba się cofnąć do checkpointa jeszcze przed unieszkodliwieniem "mniejszego bossa", a potem unikać używania funkcji Save (dostępnej pod klawiszem F5). To jedyna możliwość, by ukończyć grę.
Innym problemem jest obsługa systemów z dwoma kartami graficznymi (SLI czy CrossFire). Twórcy gry zapowiadają jednak łatkę, która ma rozwiązać problem. Łatka ponoć ukaże się już w przyszłym tygodniu, czyli zaledwie niecały tydzień od premiery gry.
Kilka słów na koniec
Czy Crysis jest grą rewolucyjną? Pod tym względem jestem daleki od nadmiernego optymizmu. Grało się mi w Crysis bardzo przyjemnie, efekty graficzne momentami zapierały dech w piersi, ale... nie jest to na pewno tytuł na miarę pierwszego Half-Life, od którego nie mogłem się oderwać, a jego sceny śniły mi się po nocach. Tak jak z radością ukończyłbym po raz drugi Half-Life tylko dla samej fabuły, tak do Crysis fabuła mnie już nie ciągnie, a ponownie zagrałbym jedynie w celu podziwiania widoków, dokładniejszego eksplorowania wyspy, czy chociażby zabawy typu zrzucanie Koreańczyków w przepaść.
Niewątpliwie o Crysis będzie (jest już!) bardzo głośno przez najbliższe dwa, a może nawet trzy lata. Twórcy położyli duży nacisk na tryb wieloosobowy, który ma przedłużyć żywot grze, tak jak dziś utrzymuje takie "trupy" jak Counter-Strike (wybaczcie, nie chciałem nikogo obrazić, wręcz przeciwnie - tryb multiplayer jest tak dopracowany, że do dziś miliony graczy spedzają całe noce przy grach sprzed dziesieciu lat, jak wspomniany CS czy Quake III: Arena). Twórcy Crysis niewątpliwie liczą, że ich tytuł zyska choć częściowo taka popularność, jak mega-hity klasy Counter-Strike, Unreal Tournament, Quake czy nawet nasz rodzimy Painkiller. Czy się tak statnie? Trzymam kciuki.
Zakończenie Crysis zostawia twórcom gry furtkę do stworzenia kolejnych części tego tytułu. Podobno zresztą Crysis to pierwsza część całej trylogii. Poczekamy, zobaczymy.
Crysis niewątpliwie jest grą nieprzeciętną. Powalająca na kolana grafika, ciekawe innowacje (modyfikacja broni, wielofunkcyjny nanoskafander) pozwalają zapomnieć o takiej-sobie fabule. Na pewno jest to tytuł, w który każdy fan FPP powinien zagrać.
Tips & tricks
Zebrałem kilka wskazówek, które - mam nadzieję - ułatwią Wam grę w Crysis i sprawią, że będzie ona dla Was przyjemniejsza. Jeśli ktoś nie chce sobie ułatwiać gry i woli odkrywać niektóre smaczki samemu, niech nie czyta poniższego poradnika. Starałem się zgromadzić raczej praktyczne porady, które zapobiegną temu, że utkniecie w jednym miejscu na kilka godzin. Skutecznie to może zniechęcić do gry, nawet takiej, jak Crysis.
- Koreańczyka z minigunem zabić można tylko z miniguna (inaczej się nie da - nawet strzały w głowę ze snajperki z bliskiej odległości są bezskuteczne). Informuję o tym, bo sam przez godzinę próbowałem się rozprawić z delikwentem tradycyjnymi metodami
- Karabin snajperski, tak przydatny w Far Cry, może być z powodzeniem zastąpiony standardowym karabinkiem FY71 - wystarczy tylko zamocować na nim celownik optyczny, przełączyć go w tryb pojedynczego strzału i oczywiście oddawać strzały na leżąco - inaczej ciężko jest wycelować. Zatem nie zabierajmy ze sobą karabinu snajpierskiego, najlepiej użyć go na miejscu, gdzie go znaleźliśmy. Wolny "slot" w naszym osobistym arsenale lepiej wykorzystać na strzelbę, bardzo skuteczną z małych odległości.
- Wyższą efektywność strzałów uzyskujemy po aktywacji celownika przeziernikowego. Celować należy przede wszystkim w głowę.
- Drzewa liściaste są niezniszczalne - ściąć można tylko palmy. To na wypadek, gdybyście mieli bezskutecznie wywalić cały magazynek tylko po to, by przekonać się, że dęby i klony w Crysis są naprawdę pancerne.
- Prowadzenie pojazdów w trybie TPP (tryb przełącza się klawiszem F1) znacznie ułatwia szybsze zauważenie wrogów - jeszcze zanim ci zaczną do nas strzelać.
- Aby wydłużyć niewidzialność, trzeba stać w miejscu. Dobrą taktyką jest zakradnięcie się w pobliże obozowiska wroga, uaktywnienie niewidzialności i zdjęcie z karabinu snajperskiego lub odpowiednio zmodyfikowanego FY71 (patrz wyżej) najbardziej wkurzających Koreańczyków - czyli tych ze snajperkami lub schowanych za CKM-ami
- Pociski rakietowe po wystrzeleniu możemy - a nawet musimy - naprowadzać myszką (podobnie jak w Half-Life). Nie wystarczy ich po prostu wystrzelić i zwiać. Żeby się potem nikt nie zdziwił, że nie może trafić w helikopter.
- Pamiętajcie, gdzie leży TAC cannon i koniecznie zabierzcie go ze sobą zanim wyjdziecie na pokład lotniskowca. Inaczej utkniecie w grze - to błąd Crysis, który nie został jeszcze poprawiony.
- Pomocny jest ręczny save (F5; reload dostępny pod klawiszem F8) - dla tych, których irytuje cofanie do poprzedniego autosave'a, gdy po raz czterdziesty z ledwością udało im się przejść jakiś etap w grze, a giną za chwilę zabici przez głupiego snajpera; i znów trzeba przez kilka minut przechodzić ten sam fragment gry.
Ocena:
- Grafika: 10/10
- Dźwięk: 9/10
- Grywalność: 8/10
- Ogółem: 9/10
Cena: 139 zł