Aktualnie wielu użytkowników komputerów łączy się z internetem wykorzystując w tym celu szybkie, szerokopasmowe łącza. Sytuacja ta sprawia, że coraz częściej odwiedzamy strony WWW bogate w multimedia (zwłaszcza materiały wideo). Nagrywanie fragmentów filmowych na potrzeby internetu przestało być również domeną ekip telewizyjnych. Własne pliki wideo przygotowują coraz częściej nie tylko reporterzy amerykańskich gazet (mowa o krótkich filmach, które stosuje się zamiast towarzyszących głównym artykułom miniwywiadów lub innych treści, mających zachęcić internautę do zapoznania się z całą publikacją). Ponadto, filmiki te kręcone są za pomocą przenośnego sprzętu umiarkowanej jakości i niewiele różnią się od amatorskich „pamiątek z wakacji”. To jednak nie ma najwidoczniej większego znaczenia, bowiem jak wynika z rosnącej popularności materiałów wideo, przekazywanie informacji w taki sposób okazuje się bardziej atrakcyjne od tekstu pisanego.
Przykładowy plik filmowy: zabawna parodia reklamy nowości Apple, telefonu iPhone.
Cieszące się największą popularnością serwisy wideo, takie jak YouTube (od niedawna także po polsku), Google Video czy Dailymotion, umożliwiają obejrzenie zgromadzonego materiału za pomocą przeglądarki internetowej. Takie rozwiązanie nie stanowi na ogół żadnego problemu, ponieważ niemal wszystkie udostępniane w serwisach odtwarzacze obsługują każdą przeglądarkę oraz system operacyjny. Okazuje się jednak, że jeśli dany film podoba nam się na tyle, iż chcielibyśmy go obejrzeć za kilka dni po raz drugi, możemy się bardzo rozczarować. Jako że wideo umieszczane jest w przeważającej większości przez samych internautów, nie mamy żadnej gwarancji, że za jakiś czas interesujący nas film nadal będzie dostępny online. Właściciel wideoklipu może przecież w każdej chwili usunąć dany plik, a wtedy już nigdy nie będziemy mogli uśmiechnąć się np. do mupetów i popularnego „Mahna, Mahna”.
Strumieniowy interes
Wszystkie pliki filmowe udostępnianie na takich serwisach jak YouTube można oglądać dzięki technologii strumieniowego przesyłania danych. Odtwarzanie rozpoczyna się przeważnie automatycznie po wejściu na stronę, tak że nie musimy czekać, aż cały materiał trafi na dysk twardy komputera. Z jednej strony jest to znakomite rozwiązanie dla osób, które korzystają z szybkiego łącza, ponieważ od razu mogą przystąpić do oglądania, z drugiej zaś – gdzie się podział przycisk „zapisz”!? I w tym właśnie miejscu poznajemy strategię serwisów wideo: „jak chcesz obejrzeć jeszcze raz, zapraszamy ponownie – ty sobie poprzeglądasz, a my zwiększymy zyski z reklam”.
Łatwo zrozumieć takie postępowanie, ale co mają począć ci, którzy za każde wejście na stronę WWW płacą wyczerpywaniem się limitu transferowanych danych? Przecież niektórzy dostawcy wciąż nakładają tego rodzaju ograniczenia (w szczególności tyczy się to użytkowników usług typu iPlus czy blueconnect). Poza tym jest jeszcze liczna grupa użytkowników ze słabszym łączem – oni zawsze muszą czekać aż dany film załaduje się do końca, w przeciwnym razie będą zmuszeni podziwiać "pokaz slajdów". Dodatkowo pozostaje też kwestia cierpliwości... lub jej braku.
Bierzemy film w swoje ręce Do pobierania umieszczonych w internecie plików filmowych służy m.in. darmowy YouRipper. Jest to proste w obsłudze i – co więcej – uniwersalne narzędzie, ponieważ pozwala ściągać filmy z serwisów YouTube, Google Video, MySpace, Dailymotion oraz Guba. W dodatku współpracuje z najpopularniejszymi przeglądarkami (Internet Explorer i Firefox).
YouRippera (3,7 MB) pobieramy ze strony www.remlapsoftware.com i instalujemy. Aby zapisać interesujący nas film na dysku, wklejamy prowadzący do niego odsyłacz do okienka aplikacji, a następnie zatwierdzamy OK.
Gotowe – mamy plik z filmem na dysku. Jednak, niestety, nie możemy go jeszcze obejrzeć. YouRipper zapisuje wideo wyłącznie w formacie .FLV (rozszerzenie Flash). Do oglądania wideo będzie nam zatem potrzebny odpowiedni odtwarzacz, radzący sobie z obsługą tego formatu.
Polecamy program Riva FLV Player. Wprawdzie oferuje on zaledwie podstawowe funkcje odtwarzania, ale za to z plikami .FLV radzi sobie bezbłędnie.
Mniejsze wsparcie, ale większa wygoda
Kolejnym bardzo ciekawym narzędziem jest MyTubePlayer, który początkowo obsługiwał tylko obecnie najpopularniejszy serwis YouTube.com, choć teraz wspiera jeszcze Google Video, Yahoo! oraz MySpace. To darmowe narzędzie oferuje znakomitą funkcjonalność – kataloguje pobrane materiały wideo i ma wbudowany odtwarzacz.
MyTubePlayer potrzebuje do poprawnego funkcjonowania darmowej platformy programistycznej .NET Framework, która pozwala na uruchamianie aplikacji korzystających z technologii .NET.
Gdy tylko ściągniemy i zainstalujemy program, wystarczy wkleić do odpowiedniego pola odnośnik URL interesującego nas materiału wideo.
Podobną czynność należy przeprowadzić, gdy zechcemy ściągnąć filmik z innego z obsługiwanych przez MyTubePlayer serwisów.
Można przez Internet W Internecie znaleźć można też serwisy umożliwiające pobieranie plików filmowych od razu na dysk twardy. Dzięki nim nie musimy zarówno pobierać YouRippera, jak i (w niektórych przypadkach) odtwarzacza Riva FLV Player – interesujący nas film zostanie przekonwertowany już na stronie, w dodatku zmieni się jego format na powszechniej stosowany (np. AVI).
W tym celu udajemy się na stronę keepvid.com (od skrótu: keep video, z ang. zachowaj wideo).
Po kilku chwilach w serwisie pojawią się adresy, dzięki którym uda nam się ściągnąć film w jednym z dostępnych formatów. To, jakie formaty przygotuje serwis, zależy od witryny, z której usiłujemy pobrać wideo. Niestety niekiedy może okazać się (jak w naszym przypadku), że jedynym linkiem pozwalającym na zapis filmu na dysku twardym będzie plik z rozszerzeniem FLV. Co więcej, system Windows nie zapisze go w formacie .flv.
W takim wypadku zapisujemy plik i gdy znajdzie się on na dysku twardym naszego komputera, zmieniamy jego nazwę, dopisując na końcu rozszerzenie .flv. Jeżeli przeprowadzimy tę czynność pomyślnie, ikona filmu zmieni się na ikonę zainstalowanego wcześniej Rivy FLV Playera.
Pobieranie filmów od pośredników Wiele serwisów wideo nie zamieszcza na własnych serwerach materiałów filmowych, a mimo to można je tam oglądać. Serwisy te wstawiają jedynie online’owe odtwarzacze wideo na swoich podstronach, dzięki którym możemy wyłącznie obejrzeć filmik. Tego rodzaju rozwiązania stosuje wiele popularnych stron (np. www.maxior.pl).
Chcąc pobrać filmik, który obejrzeliśmy przy pomocy takiego serwisu, należy kliknąć bezpośrednio na wyświetlanym przez odtwarzacz obrazie – wówczas zostaniemy przeniesiemy na stronę serwisu, który hostuje interesujące nas wideo.
Stamtąd kopiujemy adres URL i w zależności od tego, jakie jest źródło materiału wideo, wstawiamy odnośnik do YouRippera, MyTubePlayera lub serwisu KeepVid. Firefox ułatwia sprawę Użytkownicy przeglądarki Firefox mają znacząco ułatwione zadanie. Z myślą o niej powstała bowiem specjalna wtyczka, pozwalająca na błyskawiczne ściąganie (nie trzeba przeprowadzać czynności kopiuj/wklej) filmów z takich serwisów jak YouTube czy Dailymotion.
Po zainstalowaniu wtyczki należy udać się na stronę, z której chcemy pobrać film i wybrać przycisk znajdujący się w prawym dolnym rogu okna Firefoksa.
Po zapisaniu filmu można go odtworzyć w programie Riva FLV Player.
Przekopywanie źródła Jeżeli zupełnie nie interesuje nas instalacja programów służących do zapisywania strumieniowanych filmów, jak również wykorzystywanie serwisu internetowego KeepVid lub wtyczki do przeglądarki Firefox, pozostaje jeszcze jedno rozwiązanie. Nierzadko okazuje się, że plik filmowy można pobrać na dysk twardy bez żadnego dodatkowego programu. Jednak czynność ta nie jest tak łatwa, jak wszystkie opisane wcześniej.
Na początku musimy udać się na stronę internetową z danym filmem. Następnie uruchamiamy źródło witryny w przeglądarce (najczęściej zakładka Widok -> Źródło strony).
Teraz uruchamiamy funkcję „Edycja -> Znajdź” i wpisujemy w polu wyszukiwania ciąg znaków pochodzący od rozszerzenia plików wideo: „wmv”, „flv” (do odtworzenia będzie potrzebny np. Riva FLV Player) lub „asf”. Jeżeli uda nam się odnaleźć odnośnik zakończony tego typu rozszerzeniem, wystarczy, że metodą kopiuj/wklej przeniesiemy go do wbudowanego w przeglądarce download menedżera.
Jeśli nasza przeglądarka nie posiada takowego, zawsze możemy jeszcze pobrać osobne narzędzie, np. popularny GetRight, FlashGet czy Download Accelerator Plus, i przy jego pomocy ściągnąć plik na dysk twardy.
Filmów coraz więcej, a moda przemija? Analitycy przestrzegają nas przed nadmiernym entuzjazmem. Według specjalistów nie można się zbytnio ekscytować, ponieważ być może doczekamy się powtórki kryzysu, z jakim spotkały się firmy online zaraz po pierwszym boomie na „dotcomy”. Pojęcie Web 2.0 jest obecnie na tyle modne, że wielu właścicieli stron WWW wykorzystuje je nawet wtedy, gdy ich serwisy zawierają z nowej generacji narzędzi internetowych zaledwie półprzezroczyste tła lub zaokrąglone elementy nawigacyjne. Z kolei wirtualnej społeczności - użytkowników, którzy po zarejestrowaniu otrzymują możliwość oceniania i komentowania prac innych internautów, oraz udostępniania własnych zasobów - nie ma tam wcale.
Tymczasem twórcy serwisów wideo liczą na zwiększającą się popularność swoich stron, na co wskazuje chociażby uruchomienie YouTube w nowych wersjach językowych (w tym po polsku). W domenie .pl znajdziemy również Google Video, jak i wiele rodzimych witryn (na uwagę zasługuje na pewno Patrz.pl, będący częścią Pino.pl, łączącego w sobie cechy kilku różnych portali).
Kto zatem ma rację, a może raczej – jest bliższy prawdy? Cóż, ten artykuł powstał przede wszystkim dla osób, które korzystają z serwisów wideo i dzięki niemu będą mogły teraz jeszcze lepiej z nich korzystać. Krótko mówiąc: popieramy rewwwolucję!