Ładny design, kiepski pilot
W pudle, prócz urządzenia, znajdziemy pilota, instrukcję w pliku PDF na płytce CD, ulotkę "szybki start", kabel zasilający i przejściówkę z D4 na SCART.
Ciężki (ponad 5 kg) i sporych rozmiarów projektor umieszczono w ładnie zaprojektowanej obudowie, która będzie pasować do każdego wnętrza. Wprawdzie wykonano ją w większości z tworzyw sztucznych, jednak sprawiają one wystarczająco solidne i eleganckie wrażenie. Ciemne wykończenie sprawia, że projektor nie rzuca się za bardzo w oczy.
W tylnej części górnej pokrywy umieszczono panel sterowania funkcjami urządzenia, w dużej mierze przypominający swoje odwzorowanie na sporym pilocie z podświetlanymi przyciskami.
Niestety dołączony do projektora pilot to jeden z najsłabszych punktów Epsona EMP-TW1000. Wprawdzie dzięki dwu diodom IR ma spory zasięg i bez problemu można się z jego pomocą posiłkować sygnałem odbitym od ścian, jednak nie tylko wygląda dość tandetnie, jak pilot od DVD kupionego w supermarkecie za 150 zł, ale - co gorsze - jest zaskakująco wielki, przez grubość nieporęczny, a jego ergonomię tylko w niewielkim stopniu poprawia logiczne i uporządkowane rozmieszczenie ciężko wchodzących w obudowę i przez to sprawiających wrażenie prymitywnych klawiszy. Prawdę mówiąc, dobranie tak wyglądającego pilota do luksusowego projektora o stonowanym designie jest sporym dysonansem.
Jak dla mnie chybione jest też umieszczenie szczegółowej instrukcji do projektora w pliku PDF umieszczonym na płycie. Nie ma to większego sensu - rozumiem, że instrukcje w PDF-ach dołącza się do urządzeń typowo komputerowych, których wykorzystanie tak czy owak wymaga włączenia komputera, choć i tak denerwuje mnie ta oszczędność, bo nie lubię czytać na ekranie (jest to zwłaszcza niewygodne, gdy chcemy uczyć się obsługi czytając tekst - nie zawsze można mieć przed oczami zarówno urządzenie, jak i monitor). Projektora można natomiast tak czy owak używać całkiem niezależnie, niekoniecznie od razu podłączając go do komputera, więc konieczność przeglądania PDF-ów jest - moim zdaniem - zbytnim zaangażowaniem użytkownika. Przy wysokiej cenie urządzenia niewydrukowanie instrukcji wydaje się wręcz przesadnym skąpstwem (bądź pseudoekologiczną złośliwością).
HDMI 1.3 - przyszłościowe rozwiązanie
W tylną ściankę projektora został wmontowany imponujący panel złącz wejściowych - VGA, RS-232, S-Video, wideo zespolone (Composite), wideo komponentowe i uniwersalne złącze SCART. TW1000 jako jeden z pierwszych na świecie został również wyposażony w gniazdo HDMI w wersji 1.3. Interfejs ten udostępnia przepustowość aż 10,2 Gb/s. To, jak i zgodność z technologią Deep Colour (30, 36 oraz 48-bitowa głębia kolorów) oraz xvYCC (Extended YCC Colorimetry for Video Applications) tak naprawdę jest rozwiązaniem na razie przyszłościowym, bo na rozpowszechnienie się materiału video oraz urządzeń wykorzystujących najnowszą wersję HDMI trzeba trochę poczekać. Kompletu złącz dopełnia gniazdo Trigger, pozwalające sterować elektrycznie regulowanymi ekranami.
Na przednim panelu znajduje się czujnik IR sterowania pilotem oraz wylot kanału wentylacyjnego, kierujący powietrze poza obiektyw.
Obok wyróżniającego się rozmiarami obiektywu znajdują się dwa pokrętła regulacyjne, umożliwiające przesuwanie soczewki w celu dokładnego dopasowania obrazu do ekranu.
Ogniskowanie regulowane jest w szerokim zakresie 22,5-47,2 mm manualnym pierścieniem. Dzięki szerokokątnemu obiektywowi już z odległości trzech metrów można uzyskać obraz o imponującej przekątnej 100 cali. Nie trzeba chyba tłumaczyć, jakie to ma znaczenie w ciasnych pomieszczeniach.
Piękny obraz w każdym trybie
Projektor generuje niezwykle realistyczny i żywy obraz, o doskonałym kontraście, jasności i nasyceniu barw. Odtwarzanie filmów - przy odpowiednio dużej przekątnej ekranu - daje nieomal bezbłędne wrażenie przebywania w kinowej sali. Przyznam, że oglądając filmy w dużym formacie - nawet wyświetlane nie na profesjonalnym ekranie, tylko na gładkiej, białej ścianie pokoju - wróciłem wspomnieniami do lat młodości, kiedy bywałem zapalonym kinomanem. Dziś do kina nie chadzam, bo nie za bardzo jest na co - za to projektor Epsona wrócił mi chwilę kinowej iluzji przy oglądaniu "starych, dobrych" arcydzieł srebrnego ekranu. Niesamowite wrażenie sprawia także zabawa grami w wysokiej rozdzielczości. Mniej wygodne jest natomiast posługiwanie się systemem operacyjnym komputera podłączonego do projektora, bo niewielkie elementy pulpitu Windows wcale nie zyskują urody rzucone na ścianę.
Dzięki przełączanym trybom (m.in. ustawienie "Pokój dzienny", ale również "Teatr ciemny") można łatwo dobrać odpowiedni kontrast i nasycenie obrazu zależnie od ilości światła w pomieszczeniu . Ku memu pewnemu zaskoczeniu, niemal równie dobrze korzysta się z EMP-TW1000 w pokoju przyciemnionym zasłonami z tkaniny, jak i całkowicie zaciemnionym szczelnymi roletami. Jednak to nic dziwnego - jasność na poziomie 1100 ANSI lumenów robi swoje. Współczynnik kontrastu 12.000:1 to też imponujące osiągnięcie, a walnie przyczynił się do niego doskonale działający układ automatycznej przysłony, której otwór zmienia się dynamicznie, w sposób niezauważalny dla oglądających.
Obraz wyświetlany jest równomiernie, bez ciemniejszych czy rozbarwionych punktów. Trudno doszukać się też wad obiektywu - ostrość jest bardzo dobra, choć soczewki rysują dość miękko. Jednak w tym szaleństwie jest metoda - lekkie zmiękczenie ostrości widzialne z bliskiej odległości od ekranu, w miarę oddalania się od niego po prostu przestaje być zauważalne. Niezauważalne są także aberracje chromatyczne.
Rozbudowane możliwości konfiguracji dostępne są za pośrednictwem typowego menu ekranowego obsługiwanego pilotem. Posługiwanie się nim jest na ogół proste, choć używanie niektórych opcji wymaga przynajmniej przejrzenia instrukcji - tej szczegółowej, dostarczonej tylko w PDF-ie. Jednak, tak naprawdę, w codziennym użytkowaniu całkowicie wystarczą opcje standardowe, a w dokładniejsze ustawianie parametrów można się pobawić, kiedy warunki odtwarzania będą skrajnie niekorzystne lub gdy odtwarzany materiał będzie np. kiepskiej jakości.
Cichy i chłodny
Projektor rozgrzewa się około pół minuty, potem pojawia się obraz, lecz stabilizowanie jasności trwa jeszcze dłuższą chwilę. Bardzo dobrze rozwiązano układ chłodzący lampę projektora. Wentylator jest wystarczająco cichy (26 dB według producenta) i skuteczny - obudowa urządzenia nie nagrzewa się zbytnio, tylko siadając obok projektora po stronie wylotu powietrza z wentylatora odczujemy falę gorąca. Hałas staje się bardziej dokuczliwy po włączeniu dynamicznego trybu kolorów, ale tak naprawdę może przeszkadzać tylko wtedy, kiedy oglądający siedzą naprawdę blisko projektora. Czas pracy lampy można sprawdzać na bieżąco, wywołując menu konfiguracyjne. Producent gwarantuje 3 lata lub 1700 godzin pracy lampy, co można nazwać dobrą ofertą. Nowa lampa to inwestycja rzędu 1200 zł.
We "flagowym" projektorze Epsona trudno doszukać się wad. Jedną z największych jest… cena. Mimo iż na rynku można znaleźć droższe urządzenia tego typu, 15000 złotych to nie jest zapewne suma, którą wyłoży wielu Polaków. Ale trzeba sobie powiedzieć szczerze, że EMP-TW1000 wymaga godnej oprawy i choć ma szerokokątny obiektyw umożliwiający odtwarzanie dużego obrazu w małych pomieszczeniach, to raczej nie zastąpi telewizora w zwykłym M-3. Dlatego z czystym sumieniem mogę polecić go każdemu kinomaniakowi dysponującemu nie tylko pokaźnym portfelem, ale i odpowiednio przystosowanym pomieszczeniem, najlepiej ze standem dla projektora np. podwieszonym do sufitu. W połączeniu z co najmniej równie luksusowym zestawem kina domowego EMP-TW1000 zagwarantuje wiele fascynujących wieczorów spędzonych przed dużym ekranem.
Do testów dostarczył: EPSON
Cena w dniu publikacji (z VAT): ok. 15.000 złotych