NZXT Apollo
Pierwsza z prezentowanych obudów należy do "wyczynowej" serii Crafted, której członkinie kierowane są przede wszystkim do graczy. Apollo dostępna jest w czterech wersjach kolorystycznych: srebrnej, czarnej, niebieskiej i pomarańczowej. Do nas dotarł egzemplarz w kolorze czarnym. Obudowa wykonana jest z mocnej stali, z panelem przednim wykonanym z gładkiego, częściowo przejrzystego plastiku. Już na wstępie należy zauważyć, że jego czerń jest tak głęboka, że można w niej utonąć ;-).
Z prawej strony na dole umieszczono dwa gniazda audio, dwa porty USB oraz jeden port FireWire (IEEE 1394). Gniazda słuchawkowe oraz mikrofonu zgodne są zarówno ze standardem AC'97, jak i HD Audio.
Apollo nie jest specjalnie duża, a z pewnością nie sprawia takiego wrażenia. Jak to mówią, "czarne wyszczupla!" Wymiary obudowy wynoszą 22 x 44 x 54 cm przy wadze 7,2 kg. Apollo dysponuje dwoma standardowo montowanymi wentylatorami, pięcioma zewnętrznymi komorami 5,25" i jedną 3,5" oraz czterema wewnętrznymi komorami 3,5".
Jak już wspominaliśmy, panel przedni wykonany jest w całości z gładkiego i wysokopołyskowego plastiku. Otwory wentylacyjne w jego dolnej części przyozdobiono chromowanymi "grillami", nadającymi obudowie ciekawszy i mniej ascetyczny wygląd.
Czerń czarna jak ciemna noc na czarnym lądzie to główny motyw kolorystyczny obudowy Apollo. Interesujące w przypadku tej obudowy są drzwiczki panelu przedniego. W praktycznie wszystkich obudowach te otwierają się z prawej strony. W przypadku NZXT Apollo mamy niespodziankę - drzwiczki otwierają się z lewej! Czy tak jest wygodniej? Chyba wszystko zależy od tego, jak i gdzie ustawimy komputer.
Na plus należy zaliczyć mocne, stalowe zawiasy drzwiczek. Większość obudów (zwłaszcza tych najtańszych) posiada zawiasy plastikowe, niezbyt odporne na złamania. Drzwiczki nie są wyposażone w jakikolwiek system zatrzaskujący. Zamiast niego drzwiczki wykorzystują system magnetyczny.
Z tyłu i z boku
Lewą ścianę obudowy wypełnia akrylowe, bezbarwne okno. Tutaj warto zwrócić uwagę na piękne wykonanie otworów wentylacyjnych. Wszystko jest gładkie i równiusieńkie.
Abyśmy nie ubrudzili paluchami tak pięknej szybki, otwieranie bocznej klapy komputera ułatwia nam widoczna na zdjęciu poniżej "klamka". Wystarczy ją lekko pociągnąć, aby bez zgrzytów i kłopotów dostać się do wnętrza komputera.
Zamocowany na szybie podświetlany wentylator (120 mm) osłonięty jest przez wykonany z perforowanej blaszki filtr przeciwkurzowy. Także i ten element jest idealnie wykonany i dopasowany do wentylatora. Jak narazie Apollo za wykonanie otrzymuje szósteczkę. Zobaczmy, jak będzie dalej...
Poza wentylatorem, o którym pisaliśmy powyżej, wraz z obudową otrzymujemy jeszcze jeden, 12-centymetrowy wiatrak umieszczony z tyłu. Nie ma podświetlenia, ale chyba nie ma nad czym rozpaczać. Zbyt dużo świecących wentylatorów wewnątrz obudowy mogłoby wręcz oszpecić nam komputer. Jeśli uznamy to za konieczne, zamiast wentylatora o 12 cm rozstawie otworów montażowych zamontować możemy także mniejsze: 8 i 7 cm.
Wnętrze schludne i jednocześnie przeciętnie pojemne. Montaż wszystkich napędów oraz kart rozszerzeń odbywa się bez użycia śrubek, co znacznie upraszcza pracę z komputerem. Na duży plus należy zaliczyć widoczną u góry z lewej małą podstawkę podtrzymującą zasilacz. Ta, a także jeszcze druga podstawka znajdująca się przy tylnej ścianie obudowy, bardzo ułatwiają montaż zasilacza.
Zaglądamy do środka
Znajdująca się na dole komora dysków twardych (3,5") może pomieścić trzy urządzenia tego typu. Montaż dysków jest wyjątkowo prosty. Z obu stron napędów umieszczamy specjalne szyny montażowe i wsuwamy urządzenie do komory. Żadnych śrubek, żadnych śrubokrętów.
Montaż napędów w pozostałych dwóch komorach 3,5" i pięciu 5,25" także odbywa się bez użycia narzędzi. Tutaj sprawa wygląda jeszcze prościej. Wystarczy że wsuniemy napęd do odpowiedniej komory i przesuniemy dźwignię blokującą urządzenie wewnątrz. Systemy blokujące być może sprawiają wrażenie topornych, ale ich wysoka precyzja zapewnia naszym napędom bezpieczeństwo podczas pracy oraz transportu komputera. Dźwignie blokujące znajdują się tylko z jednej strony. Montaż napędów nie może być już prostszy :-)
Bez użycia narzędzi możemy instalować także karty rozszerzeń. Firma NZXT na ich potrzeby zastosowała specjalne zatrzaski blokujące karty w slotach. Po wsunięciu karty do slotu wystarczy jeden ruch ręką i voila, operacja zakończona sukcesem! Warto zauważyć, że owe zatrzaski są o wiele wygodniejsze niż te zastosowane na przykład w prezentowanej przez nas niedawno obudowie Silverstone Temjin TJ05S-T.
Jak już pisaliśmy, montaż napędów w komorach 3,5" i 5,25" jest łatwy i wygodny. Nakładki montażowe są solidne i dobrze osadzone wewnątrz obudowy. Na dole przedniego panelu zainstalować możemy dodatkowy wentylator 120 mm schładzający przede wszystkim dyski twarde znajdujące się w specjalnej komorze, na samym dole.
Z tyłu natomiast już w standardzie mamy jeden wentylator 120 mm. Podczas pracy komputera zarówno on, jak i jego podświetlany "kolega" z okna pracują bardzo cicho i nie powinny nikomu przeszkadzać. Wadą obu wentylatorów są trochę niezbyt długie kable. Po połączeniu ich z kablami zasilającymi z zasilacza, sporych trudności przysporzy nam chęć uporządkowania ich wewnątrz obudowy.
Akcesoria i ocena wstępna
NZXT Apollo wyposażono w zestaw kabli USB, FireWire, dźwiękowych oraz kontrolnych, dzięki którym będziemy mogli korzystać z gniazd i diod znajdujących się na panelu przednim obudowy. Widoczne na zdjęciu gniazdo typu Molex służy do zasilania diod podświetlających panel przedni.
Wraz z obudową otrzymujemy instrukcję obsługi, zestaw śrubek oraz szyn montażowych dla dysków twardych, które montować będziemy w komorze znajdującej się na samym dole obudowy.
Podsumujmy. NZXT Apollo to kolejna, niezbyt zaawansowana technicznie konstrukcja przeznaczona dla miłośników moddingu, przezroczystych okien i świecidełek. Obudowa wykonana jest solidnie i starannie. Podczas eksploatacji nie zauważyliśmy, aby poszczególne jej elementy pod naciskiem czy odchyleniem obudowy skrzypiały. Świadczyć to może przede wszystkim o dobrym dopasowaniu elementów i dobrej jakości materiału, z jakiego zostały wykonane.
Producent przyłożył się także do kwestii wentylacji wnętrza obudowy. Co prawda w środku zamontować możemy "tylko" trzy wentylatory (dwa dostajemy w zestawie), to na uwagę zasługuje ten boczny. Pochwała należy się za bardzo dobre wykonanie otworu wentylacyjnego w oknie oraz za umieszczenie bardzo estetycznej, metalowej osłonki pełniącej rolę filtra.
Po złożeniu zestawu i włączeniu go obudowa prezentuje się bardzo ciekawie. Duże, rozświetlone niebieskim światłem okno oraz drobne elementy oświetleniowe z przodu sprawiają że obudowa prezentuje się co najmniej atrakcyjnie.
NZXT Lexa
Druga z prezentowanych obudów firmy NZXT to zupełnie inna liga. Lexa, bo o niej mowa, to bardzo lekka, bo wykonana w całości z aluminium i plastiku konstrukcja cechująca się niebanalną stylistyką. Model jest drugim po wspomnianym na początku artykułu Trinity, należącym do serii Classic. Minimalistyczna powłoka, symetryczne kształty i przewiewne wnętrze to bez wątpienia atuty, którymi trudno wzgardzić. Przyjrzyjmy się jej z bliska.
NZXT Lexa ma wysokość 52 cm, szerokość 22 cm i głębokość 57 cm. Obudowa jest bardzo lekka - waży zaledwie 5,8 kg. Wyposażona jest w trzy wentylatory 120 mm i jeden 80 mm, a także w trzy czujniki temperatury. W przeciwieństwie do innych obudów NZXT, Lexa dostępna jest tylko w jednym kolorze (czarnym). Przedni panel obudowy pokryty jest cienkimi płatami aluminium, pokrytymi lakierem sprawiającym, że można się w obudowie przejrzeć :-)
Lekko zmatowione lustro z przodu niektórym potencjalnym nabywcom może nie odpowiadać. To oczywiście kwestia gustu, choć trudno nie przyznać w takiej sytuacji choć odrobiny racji. Zwłaszcza jeśli nie będziemy uważać, aby nie dotykać przedniego panelu palcami. Dotyczy to przede wszystkim osób o pocących się dłoniach. Niestety na panelu obudowy mogą pozostawać bardzo niemiłe dla oka odciski, do usunięcia których nie wystarczy maźnięcie rękawem, na przykład koszuli.
Do zalet obudowy jak najbardziej należy zaliczyć umieszczenie przycisku włącznika komputera u góry, a nie standardowo przy zewnętrznych komorach napędów. Dlaczego zwracamy na to uwagę? A dlatego, że w przypadku obudów z drzwiczkami każdorazowe włączenie lub wyłączenie komputera wymaga otwarcia ich i zamknięcia. Co prawda przeciętny użytkownik nie włącza i wyłącza komputera co dziesięć minut, ale mimo to ten drobny szczegół konstrukcyjny uznajemy za drobną, ale jednak zaletę. Otwarcia drzwiczek wymaga za to dostęp do przycisku resetującego komputer, ale to rozwiązanie należy uznać za standardowe i bezpieczne.
U góry, za przyciemnianą szybką, znajduje się mały wyświetlacz, z którego odczytywać będziemy mogli temperatury wskazywane przez trzy czujniki termiczne. Do nich wrócimy jeszcze później.
Lewą ścianę obudowy w dużej mierze wypełnia akrylowe okno. Jeśli bocznej klapie obudowy przyjrzeć się dokładniej, nietrudno zauważyć, że jest ona bez mała identyczna jak ta, którą widzieliśmy w obudowie Apollo. Jedyna różnica to zatrzask - w przypadku Leksy, z zamkiem na klucz oraz chromowanym obramowaniem, które w obudowie Apollo jest czarne. Identycznie w przypadku tej obudowy wygląda także wentylator umieszczony w oknie - podświetlany na niebiesko i osłaniany przez estetyczny, metalowy filtr.
NZXT za zaletę obudowy Lexa uważa jej symetryczność. Chodzi tu przede wszystkim o łukowaty przód i tył. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że gdyby obudowa miała formę sześcianu, to także byłaby symetryczna. Punkt widzenia zależy najwyraźniej od punktu siedzenia. O ile łukowaty przód obudowy można łatwo wyjaśnić (zamierzenie: estetyka), to ten sam kształt z tyłu wymaga już chwili namysłu...
Podobnie jak w obudowie Apollo, także i tutaj zastosowano dwie podstawki na zasilacz, ułatwiające jego montaż i demontaż.
Z tyłu i z wierzchu
Zamontowana z tyłu krata, nadająca tylnej ścianie obudowy łukowaty kształt, według producenta ma za zadanie dodać obudowie "symetrii" i... I nic więcej. Krata ta nie ma nawet minimalnej wartości użytkowej. Wręcz przeciwnie. Jest w pewnym sensie zbędna, źle opracowana i wykonana z niewłaściwego materiału. Naszym zdaniem jej obecność jest co najmniej dyskusyjna. Przejdźmy do konkretów:
- Niewłaściwy materiał - jest nim cienki i sprawiający nieodparte wrażenie braku odporności na zgięcia i uderzenia plastik. Zniszczenie kraty poprzez uderzenie, czy to o ścianę, czy biurko nie powinno należeć do zadań wybitnie trudnych. Skoro przód obudowy pokryto warstwą metalu, to całkiem sensownym rozwiązaniem mogłoby być wykonanie owej kraty z tego samego materiału.
- Źle opracowana - jej obecność uniemożliwia korzystanie z obudowy bez użycia śrubokręta, ale także tzw. szybkośrubek, które (uwaga!) są dołączone w zestawie. Ponadto każdorazowe zdjęcie klapy bocznej obudowy wymaga uprzedniego usunięcia owej kraty. Jeśli mamy przez nią przeciągniętą plątaninę kabli, dodatkowo możemy być zmuszeni je porozłączać.
- Zbędna - większość komputerów ustawianych jest pod biurkami, w specjalnych wnękach. Tak czy inaczej, ile razy zaglądamy na tył komputera, aby podziwiać jego "symetryczną formę"?
Dla przeciętnego użytkownika wszystko to może nie mieć znaczenia, jednakże uczciwie trzeba przyznać, że jeśli komuś owa kratka nie odpowiada, to zawsze może ją zdemontować na stałe.
Na plus należy zaliczyć umieszczenie u góry dodatkowego wentylatora 80 mm, wyciągającego powietrze na zewnątrz. W ostatnim czasie coraz więcej obudów takowy posiada. I bardzo dobrze. Tutaj jednak producent mógł pokusić się o bardziej estetyczne wykończenie grilla osłaniającego wentylator. W rzeczywistości prześwitujący przezeń wentylator oraz kabelki trochę psują stylową formę całości.
O kratce osłaniającej tył obudowy już pisaliśmy. Wspominaliśmy także o tym, że gdy jest zamontowana, nie da się otwierać bocznej klapy obudowy bez użycia śrubokręta. Jednakże dopiero jej całkowite usunięcie pozwala nam schować owo narzędzie do szuflady. Znajdujący się na klapie zatrzask bowiem utrzymuje ją na tyle mocno, że śrubek z tyłu nie musimy wkręcać. Sam zatrzask bez najmniejszych przeszkód utrzyma klapę w zamknięciu. Szkoda jedynie, że jest to jedyna metoda na pozbycie się konieczności używania śrubokręta.
Podobnie jak w przypadku obudowy Apollo, Lexa także dysponuje dwoma gniazdami audio, dwoma portami USB i jednym FireWire (IEEE 1394).
Zaglądamy do środka
Zupełnie inaczej niż w obudowie Apollo rozwiązano w tym przypadku kwestię montażu kart rozszerzeń na płycie głównej. Jak widzicie na zdjęciu poniżej, montaż kart może odbywać się bez użycia śrubek, co oczywiście należy uznać za dużą zaletę. Co nas trochę niepokoi to sposób, w jaki to rozwiązano. W obudowie Lexa mianowicie mamy tylko jedną dźwignię blokującą wszystkie karty rozszerzeń na raz. W innych obudowach (jak np. w Apollo) każda karta ma własny system blokujący. W przypadku obudowy Lexa, jeśli zechcemy odłączyć bądź podłączyć jakąkolwiek kartę, musimy zdjąć blokadę wszystkich pozostałych. Jeśli choćby jedna karta nie będzie pasować do tej "grupowej" klamry, to niestety będziemy zmuszeni z niej zrezygnować i wszystkie karty przykręcić przy pomocy śrubek.
Pod przednim panelem, na dole znajduje się obrócona (jak to zwykle ma miejsce w obudowach NZXT) o 90 stopni komora na dyski twarde 3,5". Możemy w niej bez użycia śrubek i śrubokręta zamontować maksymalnie pięć napędów. Wystarczy, że uprzednio uzbroimy je w dołączone do zestawu specjalne szyny montażowe, wsuniemy w odpowiednią wnękę i gotowe! Żadnego wkręcania, wykręcania czy obracania obudowy.
Na dole, pod przednim panelem, znajduje się także duży (120 mm) wentylator wdmuchujący powietrze do wewnątrz, schładzający tym samym dyski twarde znajdujące się w dolnej komorze. Podobnie jak wentylatory zamontowane w obudowie Apollo, także i te w Leksie mogłyby mieć dłuższe kable.
W górnej części rewersu panelu przedniego znajdują się dwie zewnętrzne komory 3,5", w których zamontować możemy na przykład czytniki kart pamięci flash, a nad nimi cztery komory zewnętrzne 5,25". Jak zapewne już się domyślacie, montaż urządzeń także i w tych komorach odbywa się bez użycia śrubek. Procedura montażu jest dokładanie taka sama, jak w przypadku dysków twardych - zakładamy szyny montażowe po bokach i wsuwamy w wybraną wnękę,
Znajdujący się z tyłu wentylator 120 mm jest podświetlany na niebiesko i podobnie jak pozostałe cztery, pracuje bardzo cicho. Najgłośniejszym z czterech wentylatorów montowanych fabrycznie jest, jak na ironię, najmniejszy (80 mm). Choć nadal nie przeszkadza w pracy z komputerem, to gdyby jego łopatki obracały się z choć odrobinę niższą prędkością, z pewnością nie wpłynęłoby to zbytnio na wentylację wewnątrz obudowy, a na pewno sprawiłoby, że obudowa byłaby bez mała bezgłośna.
Ciekawostką jest pozostawienie grilla i filtra na dnie obudowy. Tutaj możemy zamontować jeszcze jeden wentylator (80 mm) - najlepiej wdmuchujący powietrze do wnętrza. Jednakże pamiętać należy o tym, że pod obudową komputera jest świetne miejsce na kurz. Z filtrem czy bez może stanowić problem, zwłaszcza dla filtra.
Akcesoria i ocena wstępna
Wiązka kabli to nieodłączny element każdej nowoczesnej obudowy. Lexa dysponuje złączami USB, FireWire oraz dźwięku. Dodatkowo obudowa dysponuje trzema czujnikami termicznymi, za pomocą których możemy z wyświetlacza znajdującego się na panelu przednim odczytywać temperatury z trzech wybranych przez nas elementów (np. radiatora procesora, chipsetu i karty graficznej). Kable czujników są na szczęście na tyle długie, że nie powinno nam być trudno dotrzeć z nimi do dowolnych podzespołów znajdujących się wewnątrz obudowy.
Wraz z obudową otrzymujemy krótką instrukcję obsługi, pokaźny zestaw śrubek, parę kluczyków, samoprzylepną plakietkę z logo NZXT oraz zestaw szyn montażowych dla napędów 3,5" oraz 5,25".
Ponadto w zestawie znajdziemy specjalne nosidełko na obudowę. Możemy w nim transportować samą Leksę, ale także - dzięki sporych rozmiarów kieszeniom po bokach - klawiaturę, mysz, kable i inne peryferia.
Podczas pracy, jak już wspominaliśmy, dzięki czujnikom temperatury w obudowie Lexa, temperatury odczytywać możemy za pomocą znajdującego się na przednim panelu u góry wyświetlacza. Jedyne zastrzeżenie, jakie mamy, to jego czytelność. Wielkość znaków jest raczej wystarczająca, ale już z niewielkiej odległości napisy na wyświetlaczu zlewają się z tłem.
W ciemnościach obudowa, dzięki zastosowaniu dużego okna i dwóch podświetlanych na niebiesko wentylatorów, prezentuje się bardzo ciekawie.
W praktyce Lexa sprawuje się całkiem dobrze. Pomijając pewne niedociągnięcia wymienione wcześniej należy przyznać, że wykonana jest wzorowo. Wszystkie elementy są bardzo dokładnie do siebie dopasowane, nic w obudowie nie skrzypi i nie trzeszczy. Dzięki zastosowaniu lekkiego aluminium jako jedynego metalu, z którego wykonana jest obudowa (wyłączają zewnętrzne, plastikowe wykończenie), NZXT Lexa jest bardzo lekka i po umieszczeniu w dołączonej do zestawu torbie, poręczna.
Wnętrze obudowy jest stosunkowo cicho wentylowane dzięki trzem dołączonym wraz z nią wentylatorom (2 x 120 i 1 x 80 mm). Dodajmy do tego całkiem ciekawy design i mamy obudowę NZXT Lexa :-)
Podsumowanie
Nie ulega wątpliwościom fakt, iż firma NZXT cementuje swoją coraz mocniejszą pozycję na rynku obudów komputerowych. Kolejne jej produkty utrzymują bardzo wysoki poziom jakości wykonania. NZXT Apollo i Lexa to bardzo solidnie wykonane obudowy przeznaczone przede wszystkim dla graczy, a w przypadku obudowy Lexa także swego rodzaju dzieło sztuki.
Apollo to dość prosta konstrukcja z efektownie wyglądającym, sporym oknem, bardzo wygodnymi w obsłudze zatrzaskami napędów oraz kart rozszerzeń i dwoma cichymi wentylatorami montowanymi fabrycznie. Panel przedni, czarny jak noc i jednocześnie wysokopołyskowy, robi naprawdę niezłe wrażenie. Obudowę, dzięki temu, że część drzwiczek z przodu jest wykonana z przejrzystego, ale przyciemnianego plastiku, możemy poddać dalszemu moddingowi. Efekty, zależnie od naszej inwencji twórczej, mogą być ciekawe. Cała zabawa w eksperymentowaniu i naszej pomysłowości.
Za Apollo przyjdzie nam zapłacić co najmniej około 400 złotych. Jest to niestety dość dużo, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż obudowa jest dostarczana bez zasilacza i, co trudno ukrywać, nie jest specjalnie nowatorska. Jeśli jednak zależy Wam na możliwie jak najwyższej jakości wykonania, ciekawej stylistyce i możliwościach moddingu, to NZXT Apollo może być całkiem ciekawą opcją.
Obudowa Lexa to już inna para kaloszy. W jej przypadku producent postawił chyba przede wszystkim na wygląd, szczegóły pozostawiając jakby trochę z tyłu. Nie da się ukryć, że stylistyka Leksy jest niebanalna i sprawia, że obudowa już przy pierwszym spojrzeniu wpada w oko. Podobnie jak poprzedniczka, także Lexa może pochwalić się wysoką jakością wykonania.
Do jej zalet należy zaliczyć przede wszystkim fakt, iż jest wykonana z aluminium, co sprawia, że jest lekka i bardzo poręczna. Stopień ergonomii dodatkowo podnosi dołączona do zestawu torba, za pomocą której transport komputera jest łatwy i wygodny. W dalszej kolejności należy wymienić beznarzędziowy montaż napędów oraz - na grubszą metę - kart rozszerzeń, cztery wentylatory dostarczane w zestawie i wreszcie trzy czujniki termiczne pozwalające monitorować temperatury trzech dowolnych elementów w obudowie.
Na zalety Leksy nakłada się jednakże kilka cieni. Przede wszystkim warto zacząć od farby, którą pokryta jest zarówno metalowa część konstrukcji, jak i panel przedni. Praktycznie cała obudowa bardzo łatwo "łapie" ślady palców. Osoby o potliwych dłoniach muszą uważać w szczególności. W innym wypadku szmatka i detergent w pobliżu obudowy będą musiały stać się stałą ekspozycją gdzieś w pobliżu Leksy. Następnie mamy z jednej strony nadającą obudowie ciekawego wyglądu, a z drugiej utrudniającą obsługę kratę maskującą tył. Na szczęście w razie potrzeby możemy ją całkowicie zdemontować i schować do kartonu. Ostatnia rzecz, na którą musimy zwrócić uwagę to niezbyt czytelny wyświetlacz temperatur. W małej odległości problemu nie ma, ale już z dwóch-trzech metrów odczytanie napisów przezeń wyświetlanych może sprawiać poważne problemy.
Kwota, jaką przyjdzie nam zapłacić za obudowę NZXT Lexa, czyli około 550 złotych, także nie napawa optymizmem. Pomimo kilku nawet dość istotnych zalet Leksy, to przy jej wadach i po dodaniu faktu, iż w kwestii funkcjonalności nie oferuje niczego specjalnego, trudno uznać, że jest to kwota odpowiednia. Od obudowy za ponad 500 złotych chyba możemy wymagać czegoś więcej, niż stylistyka (w dodatku dość łatwo brudząca się). Jeśli jednak zależy Wam przede wszystkich na efektownym wyglądzie, to czemu nie?
NZXT Apollo
Cena: 399 zł z VAT
Zalety
- Bardzo wygodne w obsłudze zatrzaski napędów (obsługa beznarzędziowa)
- Bardzo wygodne w obsłudze zatrzaski kart rozszerzeń
- Wygodny system zamykania klapy bocznej
- Bardzo wysoka jakość wykonania
Wady
- Wysoka cena
NZXT Lexa
Cena: 549 zł z VAT
Zalety
- Wykonanie w całości z aluminium i plastiku
- Beznarzędziowy montaż napędów
- Mały ciężar
- Wygodny system zamykania klapy bocznej
- Wysoka jakość wykonania
- Trzy czujniki temperatury
- Torba do transportu komputera w zestawie
- Cztery wentylatory w zestawie
- Efektowny wygląd
Wady
- Farba na całej obudowie stosunkowo łatwo się brudzi
- Niezbyt ergonomiczny system blokowania kart rozszerzeń
- Krata maskująca tył obudowy utrudniająca obsługę
- Mało czytelny wyświetlacz
- Wysoka cena
Do testów dostarczył:
Zenfist www.zenfist.pl