Nowoczesna hala, a wokół - ruiny...
Dopiero na pół godziny przed wyjściem z redakcji zajrzałem na oficjalną stronę targów Komputer EXPO, www.komputerexpo.com.pl, by dowiedzieć się, że tym razem impreza nie odbywa się w Pałacu Kultury i Nauki (jak zawsze do tej pory), a w Centrum Targowym EXPO XXI przy ulicy Prądzyńskiego. Trochę mnie to zmartwiło, bowiem planowałem przejechać się na targi metrem (mamy stację metra tuż koło siedziby naszej redakcji). Tymczasem ulica Prądzyńskiego jest "na drugim końcu" Warszawy, a ja za dwadzieścia minut miałem mieć spotkanie. Wskoczyłem więc w samochód i - hajda na targi.
Do ulicy Prądzyńskiego dojeżdża się skręcając z Kasprzaka (przedłużenie Świętokrzyskiej) w ulicę Brylowską, która wpada właśnie w Prądzyńskiego. Tuż po skręcie w Brylowską odczułem niemiłe wrażenie, że znalazłem się w slumsach - wokół ulicy stały obdrapane, sypiące się budynki, samochodów było niewiele, po trawnikach wokół walały się śmieci, a dodatkowo przygnębiająco wpływała jeszcze szara, deszczowa pogoda.
Po coraz większej liczbie samochodów na ulicy Prądzyńskiego domyśliłem się, że muszę się zbliżać do terenu targów. Jednak w punkcie zaznaczonym na mapce dojazdu znajdującej się na stronie www.komputerexpo.com.pl, odnalazłem jedynie... ruiny 100-letniej gazowni - potężne dwa cylindryczne budynki. Zresztą przyznam się, że widziałem je po raz pierwszy w życiu (mimo że od urodzenia - czyli ćwierć wieku - mieszkam w Warszawie). Każdemu Warszawiakowi polecam wybranie się na ulicę Prądzyńskiego, bo budynki robią naprawdę duże wrażenie.
Samochód zaparkowałem pod murem ogradzającym teren gazowni - pod samą halą targową nie było już oczywiście miejsc - wszystkie zatkane były autami odwiedzających. Musiałem zatem drałować 200 metrów do budynku Centrum Targowego. Po ulicy, bo chodnika... nie ma. W dodatku wzdłuż muru, który może skutecznie odstraszyć niejednego przyjezdnego.
Jak tylko kończy się mur, naszym oczom ukazuje się Warszawskie Centrum EXPO XXI. Zostało wybudowane niedawno i prezentuje się bardzo ładnie. Mocno kontrastuje z tym, co widziałem zaledwie parę minut temu.
Szyld przed wejściem głosi: "Narodowe targi teleinformatyczne Komputer EXPO 2003" - zdaje się, że wcześniej nazwa brzmiała "Międzynarodowe". Zresztą tegoroczna edycja wcale nie była taka zupełnie "narodowa", bowiem wystawiało się na niej kilka firm z Tajwanu. Ale o tym za chwilę.
Po wejściu do środka szybko udałem się do rejestracji dla prasy. W zamian za wizytówkę i podpis na formularzu otrzymałem imienną, magnetyczną kartę wstępu - pomarańczowego koloru. Pomarańczowe karty otrzymywali dziennikarze, żółte - goście, niebieskie - wystawcy.
Zwiedzanie postanowiłem rozpocząć od Hali 1. Szyld wiszący wskazywał, że Hala 1 jest po lewej stronie. Hala 3 - po prawej. A Hali 2... nie ma. To znaczy - nie było żadnej strzałki kierującej na Halę 2. Ciekawe.
Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że całe targi Komputer EXPO mieszczą się tylko na jednej Hali nr 1. "Na oko" jest niewiele większa od dużej sali do koszykówki. Wszystkie stoiska można odwiedzić w ciągu kilkunastu minut...
Po przekroczeniu bramki wejściowej zostałem zaatakowany przez długonogie, długowłose hostessy, odziane w skąpe mini-spódniczki. Każda próbowała mi wcisnąć jakiś folder reklamowy. Zrobiłem zwinny unik i od razu popędziłem na umówione spotkanie. Trwało godzinę, po czym powróciłem na początek hali, by rozpocząć zwiedzanie.
Co można było zobaczyć?
Chyba największe stoisko miała Telekomunikacja Polska - potężne i dwupiętrowe. Robiło zresztą największe wrażenie.
Akurat załapałem się na moment, gdy przedstawiciele TPSA próbowali wmawiać gromadce nieletnich, iż rozwiązaniem ich wszystkich problemów z internetem są Pakiety Internetowe (np. 30 godzin dostępu do internetu przez modem za 60 zł miesięcznie). Młodzież nie była wcale taka głupia. Wiedzieli dobrze, że TPSA tylko mydli im oczy, a to, czego naprawdę potrzebują, to łącz stałych - a nie jakichś głupich pakietów.
Ja także postanowiłem porozmawiać z którymś z przedstawicieli firmy, by dowiedzieć się, jak się mają postępy z usuwaniem awarii Neostrady. Zaczepiłem pierwszego pana z brzegu, któremu pokazałem nasz artykuł o Neostradzie. Jednak nie dowiedziałem się niczego nowego - "Wymieniamy teraz routery, powinno być lepiej w lutym". To już wiemy, bo pisaliśmy o tym... kilka dni temu.
Zaraz obok swe stoisko miała firma Action.
Tutaj - ciekawostka. Komputer z procesorem Athlon 64. Jedyny egzemplarz w Polsce - strzeżony przez dwóch krótko ostrzyżonych osiłków uzbrojonych w... młoty. Na szczęście - dmuchane.
Komputer musi być dla AMD wyjątkowo cenny, bowiem pod koniec każdego dnia targów, o 18-tej, odwożony był do hotelu w asyście uzbrojonych - tym razem już w broń palną - ochroniarzy. Następnego dnia, z samego rana, znów przywożono go na targi i ponownie, do 18-tej, pilnowało go dwóch "młotkarzy". Takie środki bezpieczeństwa są niestety niezbędne, bo co by było, gdyby redakcja PCLab.pl nagle stała się w posiadaniu komputera i zaprezentowała nielegalne testy? :-)
A oto i zbliżenie na sam komputer:
Nie wiadomo, z jaką częstotliwością pracował procesor w komputerze. Prawdopodobnie 1,2 GHz, ale to tylko nasze spekulacje. Obsadzono go na płycie AMD Solo 5 z chipsetem AMD 8151T. Resztę zestawu uzupełniała karta graficzna ATI RADEON 9000, 512 MB RAM (dwa moduły po 256 MB) i dysk twardy IBM (IDE). Oczywiście nikomu nie wolno było dotknąć się do komputera (a nuż puści jakiś benchmark!), jednak - dla ciekawskich - mam fotkę, jak wygląda schowany pod radiatorem procesor :-)
Podobny jest do Pentium 4, no nie? Tylko nóżek trochę więcej...
Celowo ułożyłem procesor na karcie płatniczej, byście mieli wyobrażenie odnośnie jego wielkości. Rozmiarami także jest zbliżony do Pentium 4 (w wersji Socket 478, oczywiście).
Na stoisku Action jedno biurko zajmowała firma Creative, na której obejrzeć można było Sound Blastera Extigy (w sumie żadna nowość) oraz niedawno zaprezentowane głośniczki I-Trigue 2.1 3300 przeznaczone dla notebooków.
Czasem było nawet ciekawie
Pierwsze stoisko, które mnie naprawdę zainteresowało, należało do tajwańskiej firmy Triplex, znanej ze swych srebrnych kart graficznych. Pisaliśmy o nich parokrotnie na łamach naszego serwisu. Spróbujcie wpisać słowo "triplex" w naszej wyszukiwarce - po prawej u góry.
Triplex produkuje karty graficzne i muzyczne ze srebrnym laminatem, który - według przedstawicieli firmy - obniża ich temperaturę (dzięki czemu karty graficzne są bardzie podatne na podkręcanie), a także obniża podatność na zakłócenia elektromagnetyczne. Ciekawe.
W tajemnicy mogę Wam powiedzieć, że za kilka tygodni Triplex wprowadzi nową linię kart z laminatem "lusterko" - będzie srebrny, ale błyszczący na tyle, że będzie można się w nim przejrzeć! Pokazano mi nawet taką kartę (wyciągnięto ją "spod lady"), jednak zabroniono mi zrobić fotki...
Interesująca była natomiast karta Wireless Ti4200-AGP8X z wbudowanym nadajnikiem radiowym, umożliwiająca bezprzewodowe przesłanie obrazu (i dźwięku) do odbiornika, który może być od karty oddalony nawet o 100 metrów!
Podłączamy zatem odbiornik do telewizora czy monitora i oglądamy filmy z komputera stojącego w pokoju obok! Urządzenia komunikują się w paśmie 2,4 GHz - tym samym, co bezprzewodowe sieciówki 802.11b (WiFi).
Z kolei na stoisku firmy NTT zobaczyć można było VIA Hi-Fi PC - komputer, który ma w BIOS-ie wbudowane oprogramowanie umożliwiające odtwarzanie filmów DVD czy słuchanie muzyki MP3. Nie musimy czekać, aż załaduje się system operacyjny - włączamy komputer i już po kilku sekundach możemy oglądać film. Szkoda, że urządzenie nie radzi sobie z formatem DivX. Może kiedyś zostanie udostępniony nowy BIOS z algorytmami dekompresji tego formatu...
Niestety prezentowany na targach komputer Hi-Fi PC to jedyny egzemplarz w Polsce, który w dodatku został uszkodzony w transporcie, więc miewał pewne humory odnośnie tego, czy się uruchomić, czy też może nie. W środę nie działał w ogóle, ale za to w czwartek ruszył i nawet po wciśnięciu przycisku na dołączonym pilocie, odsuwał automatycznie przedni panel, pod którym krył się czytnik DVD.
Na stoisku NTT można było z bliska przyjrzeć się także zestawom VIA EPIA - maciupińkim płytom głównym, z wbudowanym procesorem VIA C3, kartą graficzną, muzyczną, sieciówką i tak dalej. Wystarczy tylko wetknąć moduł pamięci, podczepić czytnik optyczny i dysk twardy, i wszystko wpakować w małą obudowę, by otrzymać naprawdę mikrego peceta.
Nieopodal stał także pecet z najnowszym procesorem VIA C3 1,0A GHz, Nehemiah. Pisaliśmy zresztą o jego światowej premierze w środę. Procesor obsługuje instrukcje SSE, więc podobno jest nawet o 70% szybszy od "starego" VIA C3 1 GHz. Przekonamy się o tym sami, bo niedługo otrzymamy stosowny zestaw do testów.
Nehemiah posiada ponadto wbudowany, sprzętowy generator liczb losowych. Ponoć są naprawdę bardzo losowe, gdyż generowane są na podstawie szumów mierzonych na jądrze procesora. Jak są mierzone? Nie wiemy :-).
Nehemiah wciąż przeznaczony jest pod podstawkę Socket 370. Na moje pytanie, czy VIA zamierza się wreszcie przestawić na Socket 478 (lub Socket 462?), otrzymałem odpowiedź, że oczywiście, ale odpowiednie oświadczenie zostanie wydane dopiero za kilka miesięcy.
Nie tylko VIA lubi małe obudowy. Na stoisku tajwańskiej firmy Chyang Fun Industry (CFI) obejrzeć można było mini pececiki - podobne zresztą do opisywanego przez nas jakiś czas temu Jetway MiniQ 450. Te jednak miały rączkę ułatwiającą przenoszenie.
Ta sama firma pokazywała aluminiowe obudowy z szybą z boku - nie trzeba będzie wycinać samemu dziury, by wstawić pleksi :-)
Mały komputerek, tyle że działający, pokazywano także na stoisku firmy AB (swoją drogą - to tu było najwięcej ładnych dziewczyn :-))
AB prezentowała także słynne już, 15-calowe monitory LCD poniżej tysiąca złotych (cena hurtowa netto :-)). Oto jeden z nich:
Postaramy się wypożyczyć ów monitorek do testów, to przekonamy się, ile jest wart.
Rzut okiem na notebooki
Nie zabrakło oczywiście także notebooków. Firma Karen prezentowała - między innymi - najnowszy model notebooka Toshiba Portege 3500 z obracanym ekranem. Można na nim pracować jak na zwykłym notebooku, a po obróceniu ekranu, zamienia się on w... Tablet PC.
Nieopodal leżał sobie Portege 2000 - zresztą moje marzenie :-)
Jak już jesteśmy przy notebookach, ciekawostkę stanowił Siltec Rocky II - komputer wodoodporny, ze wzmacnianą obudową.
Nie jest ani wydajny (napędza go Pentium III 900 MHz), ani lekki (blisko 4,5 kg!), ale za to wytrzymuje upadek z wysokości niecałego metra oraz działa nawet wtedy, gdy strumieniami leje się na niego woda - co zresztą demonstrowano.
Dużo bardziej od wodoodpornego notebooka (notabene przeznaczonego dla wojska) spodobał mi się skaner do wizytowek prezentowany na stoisku firmy Targus.
To naprawdę malutkie urządzonko, podłączane do portu USB, jest prawdziwym skanerem (czarno-białym). Po wskanowaniu wizytówki, ta jest automatycznie przepuszczana przez dołączone oprogramowanie do rozpoznawania pisma (OCR), które stara się rozpoznać pola z wizytówki: imię i nazwisko, nazwa firmy, telefon, faks itd. Dane te możemy ręcznie poprawić, a następnie wyeksportować - na przykład do Outlooka.
Urządzenie do tanich nie należy - trzeba za nie zapłacić około 700 zł.
Na stoisku Targus zobaczyć można było także czytnik linii papilarnych w postaci karty PCMCIA:
Element z miejscem na palucha chowa się wewnątrz karty, więc nie martwcie się, że będzie wystawał zawsze (tak jak na fotce z notebookiem powyżej :-))
FEN Konsorcjum także pokazywało dużo różnych ciekawostek wtykanych w port USB, przy czym stoisko firmy zdominowane było przez różnego rodzaju pamięci błyskowe (flash). Chyba najzabawniejszą była - jak to określił mój znajomy - "lotna pamięć nieulotna". Miała kształt... biedronki.
Urządzonko pod "skrzydełkami" miało schowany kabelek USB.
Dla nagrywających płytki
I jeszcze jedno ciekawe stoisko:
Chciałoby się rzec: "Marzenie pirata" :-)
A jak już nagraliśmy własną płytkę, zamiast bazgrać na niej flamastrem, warto wydrukować ładną, kolorową etykietkę. Wystarczy tylko kupić sobie drukarkę Bravo Disc Publisher (z wbudowaną nagrywarką) za jedyne dwa tysiące dolarów, prezentowaną na stoisku firmy Primera.
Efekt - naprawdę bardzo ładny:
Na Komputer EXPO nie zabrakło także gigantów. Tyle, że ich ekspozycje raczej... nie imponowały. Microsoft miał malutką gablotę na stoisku firmy AB.
Przypomina mi się taki kawał: "Co to jest: wielka klatka, mały ptaszek? Kulturysta!" To tak a propos małych stoisk... wielkich firm.
Przyjrzałem się natomiast nowej klawiaturze Microsoftu.
Zwróćcie uwagę na przycisk Delete - wieeelgachny! Z kolei Enter jest pojedynczej wysokości - tutaj krecha dla Microsoftu. Klawiatura jest bezprzewodowa i komunikuje się z odbiornikiem zgodnie w standardzie Bluetooth. Teoretycznie można się z nią zatem oddalić na 10 metrów od komputera.
Bardzo ładny kształt ma także mysz:
Czy mi się tylko wydaje, czy przypomina wyglądem nowe myszy Logitecha?... :-)
Między stoiskami wpadłem ponadto na interesującą półkę wystawową. Jej półki poruszają się na ruchomych wspornikach, jednak same nie zmieniają swej wysokości. Oto dwie fotki, które to ilustrują:
Jakie są moje wrażenia po Komputer EXPO 2003? Raczej negatywne. Targi są obecnie bardzo niewielkie i zanosi się, że będą się tak kurczyć z roku na rok. Z rozmów, jakie przeprowadziłem ze znajomymi wystawcami wynika, iż są oni niezadowoleni z wysokich opłat za stoiska (157 USD za metr kwadratowy). Wiele firm podczas trwania Komputer EXPO wynajęło sobie ekskluzywne pokoje w okolicznych hotelach (co ich taniej wyniosło, niż niewielkie stoisko na EXPO), gdzie przeprowadzano własne prezentacje dla obecnych i przyszłych klientów.
Komputer EXPO były niegdyś targami bardzo poważanymi, dziś są coraz mniejsze i coraz nudniejsze. To, co opisałem powyżej, to bardzo duża część tego, co można było zobaczyć podczas tegorocznej edycji targów. Raczej niewiele, nieprawdaż? Wielu moich znajomych przybyło na targi natomiast z innego powodu - żeby popatrzeć sobie na hostessy. A było na co patrzeć ;-)
Aktualizacja: Fotki hostess na następnej stronie relacji :-)
Hostessy
Śliczne dziewczęta są nieodłącznym elementem każdych targów - niezależnie od tego, czy są to targi komputerowe, czy np. samochodowe. Nie inaczej było w przypadku Komputer EXPO 2003, gdzie - jak zwykle - niezwykle miłym akcentem były długonogie hostessy, które albo przyciągały zwiedzających do konkretnych stoisk, albo rozdawały reklamowe ulotki. Na Wasze życzenie - prezentujemy kilka fotek dziewczyn z Komputer EXPO 2003. Jeśli któryś z Czytelników posiada jakieś fotki hostess, proszę o podesłanie ich do mnie - dorzucę je do niniejszego rozdziału!
Za udostępnienie zdjęć podziękowania składam Polarnemu z serwisu NVISION, a także Tomkowi Piotrowskiemu z firmy AB.