Najdroższymi elementami aparatu cyfrowego są światłoczuły przetwornik rejestrujący obraz i obiektyw. W pogoni za obniżeniem kosztów całego produktu konstruktorzy idą tu na duży kompromis. Przede wszystkim redukowana jest powierzchnia przetwornika światłoczułego, co często pociąga również zmniejszenie rozdzielczości zdjęcia. Największy z przetworników zainstalowanych w testowanych aparatach ma przekątną 1/1,8 cala, a więc nieco ponad 14,1 mm, zaś najmniejszy - zaledwie 7,9 mm (tj. 1/2,5"). Różnica między tymi przetwornikami jest jednak jeszcze taka, że ten większy zawiera aż 6 mln. pkt światłoczułych, natomiast ten najmniejszy 3,1 mln. Który będzie więc lepszy? Teoretycznie lepszy powinien być ten, w którym powierzchnia pojedynczego punktu światłoczułego będzie większa. Takich danych jednak producenci nie podają, choć można je w przybliżeniu wyliczyć. Jednak należy pamiętać, że przy obliczeniach stosujemy kilka uproszczeń, ponadto przetworniki mogą być wykonane w różnych technologiach, a tym samym różnić się oferowaną jakością.
Oszczędności czynione na obiektywie bardzo wpływają na jakość zdjęć. Niskiej jakości obiektyw negatywnie wpływa przede wszystkim na zniekształcenia liniowości obrazu przy szerokim kącie oraz w pozycji tele. Zazwyczaj jednak w pozycji normalnej nie dostrzegamy zakrzywienia linii prostych. Natomiast kolejnym kompromisem, na który decydują się projektanci tego rodzaju aparatów jest duża, minimalna wartość przysłony, zwłaszcza w pozycji tele. Z wyjątkiem aparatów Fuji oraz Canon, w pozostałych wartość ta zmienia się od 4,8 do 5,2.
Jedną z dróg oszczędności jest zastosowanie stałoogniskowego obiektywu. Takie rozwiązanie zastosowała firma BenQ. Jednak mimo tego, że nie jest on zmiennogniskowy, jego jakość pozostawia wiele do życzenia. Dodatkowo jego przysłona minimalna to 3,2 co powoduje, że wymagane są stosunkowo długie czasy naświetlania i/lub zwiększanie czułości przetwornika. Obiektywy w pozostałych aparatach są zmiennogniskowe o 3-krotnym zoomie. Wyjątkami są dwa aparaty - Canon, w którym ogniskowa zmienia się jedynie 2,2-krotnie oraz Fuji, w którym zoom ma wartość aż 6! Fuji ponadto może poszczyć się najjaśniejszym w teście obiektywem.
Decydując się na zakup taniego aparatu cyfrowego należy spodziewać się, że nie będzie on oferował większości funkcji, pozwalających w pełni kontrolować ekspozycję. Jednak bez wyjątku wszystkie aparaty pozwalają na korekcję ekspozycji w zakresie +/- 2 EV. Tu wyróżniają się aparaty Fuji (zakres zmian przesunięty jest do wartości -2,1 - +1,5 EV) oraz HP (pozwala na niedoświetlenie bądź prześwietlenie obrazu aż o 3 EV). Fuji jest też jedynym aparatem pośród testowanych, który udostępnia osobne ustawienia do kompensacji siły błysku lampy.
W tańszych aparatach niemal standardem stało się stosowanie kart pamięci Secure Digital. Są one stosunkowo małe i niezbyt drogie, co czyni je niezłym wyborem w tego rodzaju aparatach. Oczywiście istnieją wyjątki od reguły - Sony pozostało wierne własnemu standardowi - Memory Stick w odmianie Pro, zaś Fuji i Olympus zastosowali karty promowanego przez siebie standardu xD Picture Card. Są one nieco mniejsze od Secure Digital i podobnie jak one mają niezabezpieczone przed zabrudzeniami kontakty. Warto pamiętać, że aż połowa z testowanych aparatów wyposażona jest we wbudowaną pamięć o pojemności od 8 do 12 MB, pozwalającą na robienie zdjęć np. po zapełnieniu posiadanych kart. Ta swoista rezerwa pozwala w zasadzie sprzedawać aparaty bez kart pamięci, a więc nieznacznie obniżyć koszty.
Duże oszczędności można osiągnąć stosując mały wyświetlacz LCD, na którym prezentowany jest obraz. Jednak większy wyświetlacz pozwala precyzyjniej określić jakość wykonanego zdjęcia, a tym samym zapewnia większy komfort korzystania z aparatu. Wśród testowanych konstrukcji najpopularniejszą przekątną była 1,8", zastosowana w 4 aparatach, oraz 1,5 cala (w trzech) i 2,0" (również w trzech). Pozostałe aparaty mają większe wyświetlacze 2,2-cala, a nawet 2,5-cala w najnowszym aparacie Pentax Optio S55. Rzeczywiście - komfort korzystania z tego ostatniego aparatu jest stosunkowo wysoki, jednak tak duży wyświetlacz charakteryzuje się większym zużyciem energii, co odbija się na długości czasu pracy na akumulatorach.
Komponowanie kadru przy użyciu aparatów ze zmiennoogniskowymi obiektywami ma dwa istotne ograniczenia. Obraz obserwowany przez wizjer zawsze nieco odbiega od tego, co zostanie zarejestrowane na zdjęciu, co jest szczególnie dokuczliwe przy korzystaniu z trybu makro oraz tele. Dlatego nic dziwnego, że aż cztery aparaty pozbawione są takiej możliwości. Próbą rozwiązania tego mankamentu jest kadrowanie przy użyciu wyświetlacza. To jednak bywa uciążliwe, a nawet niemożliwe, gdy na zewnątrz jest dużo światła, lub gdy światła jest naprawdę mało. Ponadto wyświetlacz LCD jest jednym z tych elementów, które wpływają na skrócenie czasu pracy baterii. Kolejną próbą, podjętą przez Fuji, jest zastosowanie małego wyświetlacza LCD umieszczonego w wizjerze. Jednak to rozwiązanie okazuje się zupełnie bezużyteczne, gdy chcemy wykonać zdjęcie nocne, a także gdy robimy zdjęcie "pod słońce".
Spośród 12 przetestowanych aparatów tylko BenQ pozbawiony był gniazda statywu. Pozostałe aparaty korzystały ze standardowego mocowania (0,25 cala), jednak tylko w jednym przypadku - aparatu Pentagram Photon 634, gniazdo to było zamocowane w osi optycznej aparatu, co ułatwia wykonywanie zdjęć panoramicznych. Jest to o tyle dziwne, że kilka aparatów wyposażonych było w tryb panorama służący do wykonywania tego typu zdjęć, więc powinny być również dopracowane konstrukcyjnie pod tym względem.
Przyjrzyjmy się przetestowanym aparatom z bliska.
BenQ DC E41
Pudełko aparatu informuje nas o wszystkich zaletach produktu, który dostępny jest w trzech kolorach: Cherry Red, Dreamy Silver i Lacquered Gold.
BenQ DC E41 jest dość nietypową konstrukcją, stanowiącą połączenie aparatu cyfrowego z cyfrowym dyktafonem oraz odtwarzaczem plików MP3. Wśród innych niestandardowych cech tego aparatu zwraca uwagę obsługa za pomocą specjalnego rysika służącego do nawigacji po menu i wybierania opcji. Choć korzystanie z tego wymaga przyzwyczajenia, to jednak okazuje się dość wygodne i pozwala całkiem szybko wybierać odpowiednie funkcje i ustawienia. Ponadto rysik umożliwia dodawanie odręcznie pisanych notatek do wykonanych zdjęć. Mankamentem rysika jest to, że jest on umieszczony na zbyt krótkim pasku, co utrudnia wygodne korzystanie, a zwłaszcza dodawanie tekstowych notatek.
Obiektyw aparatu chroniony jest metalową, przesuwaną klapką. To dobre rozwiązanie, szkoda jednak, że włączenie aparatu wymaga dodatkowo naciśnięcia przycisku zasilania.
Do wykonanych zdjęć można dołączać emotikonki, dodawać obramowania oraz nagrania głosowe, które ubarwiają rejestrowane zdjęcia. Ponadto, aparat BenQ zawiera gniazdko mini jack umożliwiające podłączenie słuchawek i "rozkoszowanie" się muzyką przechowywaną w pamięci.
Z tyłu aparatu znajdujemy jedynie jeden przycisk w postaci minidżojstika. Obsługę urządzenia zapewnia jednak rysik przymocowany do aparatu na pasku.
Aparatowi BenQ DC E41 brakuje jednak kilku możliwości wymaganych w aparacie cyfrowym. Przede wszystkim nie można włączyć makro i lampy błyskowej jednocześnie. Po drugie nie ma możliwości zamocowania na statywie, co w połączeniu z łukowato wygiętą podstawą obudowy aparatu utrudnia wykonanie zdjęcia z samowyzwalaczem. Natomiast ciekawym pomysłem, godnym do naśladowania przez innych, jest ładowanie aparatu przez USB w czasie zgrywania zdjęć, a także po jego zakończeniu.
Pod wspólną klapką umieszczony został akumulator Li-Ion o napięciu 3,7 V i pojemności 2,9 Wh. Naładowany do pełna pozwala na wykonanie kilkudziesięciu zdjęć.
BenQ DC E41 potrafi również nagrywać filmiki, przy czym zapisuje je bezpośrednio w formacie ASF, oferującym większy stopień kompresji od zwykłego AVI. Ponieważ jednak jest to cecha dodatkowa, która nie decyduje o zakupie aparatu cyfrowego, nie oceniamy jakości filmu.
Niestandardowym wyposażeniem aparatu BenQ są słuchawki wkładane do uszu. Ciekawy jest zasilacz, który wykorzystuje specjalną przejściówkę wtykaną w złącze USB.
Aparat BenQ przeznaczony jest raczej dla dziecka wyjeżdżającego na wakacje. Na pewno doceni ono możliwość odtwarzania muzyki MP3. Ze względu na słabe możliwości, nie należy oczekiwać od tego aparatu zdjęć wysokiej jakości. Natomiast jako upominek dla dziewczynki może się nadać znakomicie.
Canon PowerShot A400
Aparat dotarł do naszej redakcji już w mocno zniszczonym opakowaniu.
Canon PowerShot A400 jest aparatem, który wykonuje zdjęcia o najniższej rozdzielczości spośród testowanych dwunastu modeli. Maksymalny rozmiar fotek to jedynie 2048 x 1536 pkt., co przy naświetlaniu w fotolabie z rozdzielczością 300 dpi pozwala uzyskać odbitki wielkości 13x18 cm. Niestety większe powiększenia wymagają już przeskalowania obrazu, a co za tym idzie - pogorszenia uzyskiwanej jakości. Szczególnie widać to w drobnych szczegółach na zdjęciu. Z drugiej jednak strony, odbitki wykonywane przez większość nabywców aparatów cyfrowych klasy podstawowej są zazwyczaj formatu 10 x 15 cm. Tym samym zdjęcia zarejestrowane aparatem Canon PowerShot S400 mogą zostać jeszcze nieznacznie wykadrowane, co może mieć znaczenie ze względu na najmniejszy zakres zmian ogniskowej, jaki zapewnia wbudowany w ten aparat obiektyw.
Obiektyw w pozycji złożonej nie wystaje poza obrys obudowy. Po włączeniu wysuwa się dość znacznie.
Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy po spojrzeniu na aparat Canona jest maluteńki wyświetlacz LCD, służący do kontroli zarejestrowanych zdjęć. Wyświetlacz ten może również służyć do kadrowania zdjęcia, jednak do tego celu znacznie lepiej skorzystać z wbudowanego wizjera optycznego, który zapewnia - zwłaszcza w pełnym słońcu - znacznie lepszą widoczność. Oczywiście niewielkich rozmiarów wyświetlacz przyczynia się do ograniczenia komfortu korzystania z aparatu, jednak wpływa także na energooszczędność urządzenia. Testowany Canon jest pod tym względem naprawdę udanym modelem, pozwalając wykonać nawet około 150 zdjęć na jednym zestawie akumulatorów. Jest to częściowo zapewne efektem zastosowania procesora DIGIC, który integruje w sobie funkcje różnych układów scalonych.
Umieszczenie niemal wszystkiego, co tylko możliwe na tylnej części obudowy nie jest dobrym pomysłem. Panuje tu ścisk i - delikatnie mówiąc -bałagan.
Gdy już zaczynamy korzystać z aparatu, pewien niepokój budzi bałagan w opisaniu przycisków i wywoływanych przez nie funkcji. Wrażenie to znika po pewnym czasie, jednak w innych modelach Canon znacznie lepiej rozwiązał tę sprawę. Dużą wadą testowanego aparatu jest powolność, przy czym mamy tu na myśli korzystanie z menu. Na polecenia wydawane przez użytkownika urządzenie reaguje niezmiernie powoli, co czasem powoduje nawet podwójne naciśnięcie jakiegoś przycisku, a w konsekwencji - wybranie opcji niepożądanej.
Wspólna klapka dla karty pamięci i akumulatorów zasilających. Szkoda, że producent nie przewidział możliwości stosowania bardziej pojemnych akumulatorów typu CR-V3.
Canon PowerShot A400 ma jednak sporo zalet, wśród których warto wymienić ostrzeżenie przed długim czasem naświetlania i możliwością poruszenia zdjęcia, dużo ustawień pozwalających na wyłączenie AiAF czy też funkcji obracania obrazu do pionu. Ponadto na dostarczonej wraz z aparatem karcie pamięci 32 MB mieści się 18 zdjęć najwyższej jakości. W komplecie dostępnym w sklepach znajduje się jednak karta o pojemności 16 MB. Canon PowerShot A400 oferuje też 12 programów tematycznych ułatwiających początkującemu użytkownikowi wykonanie poprawnego zdjęcia w różnych sytuacjach. Wśród innych cech aparatu Canon PowerShot A400 występuje możliwość wydruku bezpośrednio na drukarce w standardzie PictBridge. Aparat może zostać dopasowany do upodobań użytkownika poprzez zmianę obrazka startowego i dźwięków aparatu.
W standardzie znajdziemy kartę 16 MB SD, jednak do testu dotarł aparat z kartą o dwukrotnie większej pojemności.
Aparat w wersji, którą testowaliśmy nie miał polskiego menu. Jednak według aktualnej informacji na stronie www.canon.com.pl aparaty te są już sprzedawane z polskim menu.
Fuji FinePix S3500
Fuji FinePix S3500 wyróżnia się już "na dzień dobry" wyglądem przypominającym nieco lustrzanki cyfrowe. I choć jego rozmiary mogą niektórych początkujących adeptów fotografii odstraszyć, to jednak zapewniają bardzo stabilny uchwyt aparatu i wygodną jego obsługę. Pod tym względem aparat Fuji zapewnia spory komfort, bowiem jego menu jest uporządkowane i dość proste, dzięki czemu nie będzie przerażać nadmiarem funkcji. Częściowo jest to jednak wynikiem znacznego ograniczenia dostępnych możliwości.
Pogrubienie uchwytu aparatu nie tylko poprawia komfort korzystania, ale także korzystnie wpływa na wygląd.
Model FinePix S3500 zawiera dwa wyświetlacze LCD - jeden główny z tyłu obudowy i drugi dodatkowy (przekątna 0,33", 110 tys. pikseli), chroniony przed światłem i umieszczony w miejsce celownika optycznego. Przełączanie między wyświetlaczami odbywa się ręcznie, po naciśnięciu specjalnego przycisku. Dzięki temu ograniczony został pobór energii przez aparat. Niestety, wyeliminowania celownika optycznego utrudnia korzystanie z aparatu wtedy, gdy w otoczeniu jest mało światła, lub przy wykonywaniu zdjęć pod słońce. Niewiele pomaga tu funkcja zwiększania jasności wyświetlanego obrazu dostępna poprzez specjalny przycisk.
Tył aparatu Fuji aż prosi się o zamontowanie większego wyświetlacza LCD.
Aparat Fuji korzysta z matrycy Super CCD rejestrującej obrazy złożone z 4 mln. punktów. Cechą charakterystyczną tej matrycy jest kształt i ułożenie elementów światłoczułych, które przypomina plaster miodu. Dzięki temu Fuji zapewnia nieco lepszą jakość zdjęć, jednak wymaga specjalnego algorytmu interpolacji obrazu. Oczywiście jest on zaszyty w oprogramowaniu aparatu, jednak konsekwencją jego stosowania jest brak możliwości korzystania z cyfrowego zoomu w trybie wykonywania największych zdjęć. Oczywiście nie jest to dużym problemem, gdyż i tak zoom cyfrowy znacznie pogarsza jakość obrazu.
Jedyny aparat, którego zasilanie składa się z czterech baterii (bądź akumulatorów) typu AA.
Fuji FinePix 3500S jako jedyny oferuje kompensację siły błysku lampy. Podobnie jak najbardziej zaawansowane aparaty w tym teście, wyświetla ostrzeżenie przed poruszeniem aparatu, gdy czas otwarcia migawki jest odpowiednio długi. Natomiast tryb ręczny (manual) w tym aparacie to w rzeczywistości tryb z preselekcją przysłony, którą można zmieniać w zakresie od F 2,8 do F 8. Warto jednak podkreślić, że Fuji dysponuje aż 6-krotnym zoomem optycznym, który w całym zakresie jest zupełnie jasny. Aparat obsługuje standard PictBridge, dzięki czemu umożliwia bezpośredni wydruk na drukarce.
Żaden inny producent nie dołącza przejściówki do mocowania filtrów, którą można wykorzystać także jako osłonę przeciwsłoneczną.
HP Photosmart R717
Pudełko HP Photosmart R717 nosi ślady używania. To znak, że wkrótce na rynek trafi nowy model aparatu (R817).
HP Photosmart R717 jest przedstawicielem kompaktowych aparatów cyfrowych, które zapewniają największe rozmiary zdjęć, gdyż dysponuje matrycą CCD o 6 mln. punktów. Dzięki temu możliwe jest naświetlanie zdjęć o wielkości 18x24 cm bez pogorszenia jakości lub... korzystanie z niecałego kadru, w celu przybliżenia do odległych obiektów.
Obiektyw o 3-krotnym zoomie jest podobnie jasny, jak u większości konkurentów. Czemu więc HP wstydzi się napisać, jaką ma przysłonę?
Aparat firmy HP ma nieco inną koncepcję działania niż produkty konkurencji, która przejawia się w formie menu i dostępnych funkcjach. Oczywiście użytkownicy, którzy korzystają z komputerów na co dzień będą się czuć jak ryba w wodzie, gdy będą posługiwać się modelem Photosmart R717. Jednak pozostałych może denerwować np. niewygodne wychodzenie z menu, czy też przełączanie trybu wyświetlania zdjęć do trybu rejestracji kolejnych.
Obsługa nie powinna nastręczać dużych trudności. Jednak przycisk do zmiany ogniskowej powinien zostać lepiej zaprojektowany.
Bez wątpienia aparat HP zawiera kilka funkcji niespotykanych u konkurentów. Warto tu wymienić choćby Adaptive Lighting, a więc zmniejszanie kontrastu o dwóch stopniach działania, włączane na życzenie użytkownika. Ponadto w czasie odtwarzania możliwe jest korzystanie z funkcji usuwania czerwonych oczu z zarejestrowanych już zdjęć. Nowicjusze ucieszą się zapewne z takich funkcji, jak Image Advice, która podpowiada, jak wykonać dobre zdjęcie w danych warunkach, HP Instant Share, służące do prostego udostępnienia zarejestrowanych zdjęć innym użytkownikom, czy też Top Ten Tips - sugestii dotyczących robienia udanych zdjęć.
Jedyny aparat w teście, w którym udało nam się włożyć akumulator zasilający odwrotnie, niż należy. Na szczęście, nic się nie uszkodziło.
Ciekawostką w tym aparacie jest możliwość przeniesienia zdjęć z pamięci wewnętrznej na kartę. Dzięki temu nie musimy podłączać aparatu do komputera, by pobrać wykonane zdjęcia. Natomiast dużym mankamentem testowanego aparatu było to, że po zarejestrowaniu zdjęcia w najwyższej jakości lampka przetwarzania i zapisywania migała aż przez 27 sekund. Na szczęście po niecałych 5 s (w trybie zdjęć pojedynczych) aparat był gotów do robienia kolejnego zdjęcia.
Wyposażenie dołączone do aparatu HP wzbudza zainteresowanie... swoją długością.
Kodak EasyShare DX7630
Dość pokaźnych rozmiarów pudełko zawiera oprócz aparatu także zmyślnie skonstruowaną ładowarkę, działającą zarówno w Europie, jak i w USA.
Kodak EasyShare DX7630 cechuje się przygotowaniem do korzystania przez użytkownika niezbyt zaawansowanego, za to lubiącego różnego rodzaju świecące gadżety. Niestety nie można całkowicie wyłączyć dźwięków wydawanych przez ten aparat - przynajmniej zawsze słychać "migawkę". Aparat udostępnia aż 22 rodzaje scen, na szczęście obsługuje również tryby półautomatyczne i całkowicie ręczne.
Oprócz Fuji to jedyny aparat, którego obiektyw chroniony jest specjalnym deklem. Przywiązanie sznurkiem do korpusu zapobiegać ma zgubieniu go.
Obudowa zawiera dość wygodne zgrubienie pod rękę, zapewniające wygodniejsze trzymanie aparatu, a tym samym stabilniejszą jego pozycję w czasie wykonywania zdjęć. Jednak rozmieszczenie przycisków kontrolnych jest nieco dziwne i wymagające przyzwyczajenia. Z tyłu obudowy znajduje się pokrętło wyboru trybu fotografowania, które w innych aparatach jest zazwyczaj na górze obudowy. W Kodaku zaś na wierzchu znajdujemy przyciski do włączania trybu makro, ustawienia sposobu działania lampy błyskowej i sposobu wykonywania zdjęć. Przyciski te zazwyczaj znajdują się w pobliżu wyświetlacza, co jest bardziej naturalne, ale i do takiego ich ułożenia można się przyzwyczaić.
Z tyłu obudowy zwraca uwagę duży, czerwony przycisk służący np. do wysłania plików przez Internet, oczywiście po uprzednim podłączeniu aparatu do komputera.
Model DX7630 pozwala na rejestrowanie zdjęć złożonych blisko z 6 mln. pkt. Wyróżnia go jednak możliwość korzystania z wyższej czułości ISO 800. Może się również pochwalić najdłuższym możliwym czasem otwarcia migawki wynoszącym aż 64 s. Podobnie jak HP czy Samsung, oferuje specjalną podstawkę, umożliwiającą pobieranie zdjęć z aparatu i jego ładowanie. Niestety, taka przystawka nie została dostarczona do testu, gdyż stanowi element dokupowany osobno. Natomiast dzięki funkcji EasyShare aparat Kodaka umożliwia proste wysyłanie zdjęć za pomocą maila.
Poniżej klapki od baterii i karty pamięci widać złącze do podłączenia podstawki.
Wśród nietypowych cech aparatu należy wymienić menu zdjęć ulubionych, które mogą być wyświetlane jako tapeta lub też w pokazie "slajdów". Innym niespotykanym rozwiązaniem jest uniwersalna ładowarka, w której wystarczy zmienić samą końcówkę, by pasowała do innego gniazda zasilania. Nie spodobało nam się natomiast powolne wyłączanie aparatu jak również to, choć specyfikacja mówi o 32 MB pamięci wbudowanej, to jednak po zapełnieniu 8 MB wyczerpywała się ona nie pozwalając już zrobić zdjęcia.
Poza nietypową ładowarką, wyposażenie aparatu Kodak nie odbiega od standardu.
Niestety, w przeprowadzonych przez nas testach szybkości działania, aparat firmy Kodak okazał się najwolniejszy pośród testowanych produktów. Wyjątkiem było menu, które działało lepiej niż w aparacie firmy Canon.
Konica Minolta Dimage E500
Testowany przez nas aparat firmy Konica Minolta to tzw. "nówka sztuka" ;). Inne redakcje nie zdążyły jeszcze zniszczyć tego pudełka.
Konica Minolta Dimage E500 jest najtańszym aparatem w tym teście, mimo tego pozwala na rejestrację zdjęć o wielkości 5 megapikseli i oferuje całkiem duży, 2-calowy wyświetlacz LCD. Dzięki prostemu menu oraz cyfrowym programom tematycznym jest przeznaczona dla osób rozpoczynających przygodę z fotografią cyfrową. Z tego też powodu aparat jest bardzo prosty, a liczba przycisków oraz ich opis zostały ograniczone do minimum. Dodatkowo - płaska obudowa i niewielkie rozmiary predysponują do ciągłego podróżowania z właścicielem. Aparat zmieści się w każdej kieszeni lub torebce.
Dimage E500 charakteryzuje się najbardziej płaską obudową (25 mm w stanie spoczynku).
Mimo niskiej ceny aparat firmy Konica wyposażony jest w interfejs USB 2.0, choć - jak podaje specyfikacja - pracuje on jedynie z prędkością 12 Mb/s. Faktycznie - w czasie testu aparat ten był prawie najszybszy przy przesyłaniu danych do komputera, jednak swoich konkurentów wyprzedził bardzo nieznacznie. Natomiast Konica Minolta Dimage E500 okazała się aparatem, który miał najszerszy obiektyw w teście, którego ogniskowa w pozycji "wide" miała 32 mm. Nie jest to oczywiście duża różnica względem pozostałych obiektywów, jednak dodatkowe stopnie kąta widzenia przez obiektyw pozwalają na lepsze fotografowanie w pomieszczeniach, w czasie różnego rodzaju imprez.
Czy ten aparat ma jakieś funkcje? Wbrew pierwszemu wrażeniu - tak.
Konica Minolta Dimage E500 pozwala na bezpośrednie sterowanie wydrukiem zarówno poprzez Exif Print, jak i PictBridge. Udostępnia też funkcje dodatkowe, takie jak bracketing ekspozycji, pokaz obrazów, zmiana wielkości zapisanych obrazów, czy nanoszenie daty w sposób widoczny na zdjęciu. Ta ostatnia funkcja jest jednak naszym zdaniem mało sensowna, bowiem plik przechowujący zdjęcia ma taki atrybut jak czas utworzenia. Z drugiej strony po wydrukowaniu, atrybut ten nie jest widoczny, więc być może funkcja spotka się z zainteresowaniem użytkowników.
Standardowo zasilanie w postaci dwóch akumulatorów AA z niezbyt czytelnie oznaczoną biegunowością.
Aparat okazał się zupełnie wygodny w obsłudze, co wynikało częściowo z faktu maksymalnego uproszczenia dostępnych funkcji. Jedynym poważnym mankamentem w tym modelu jest ukrycie przez producenta trybu makro głęboko w menu. Inne aparaty udostępniają ten tryb bezpośrednio, co jest wygodniejsze w użyciu. Z drugiej jednak strony - jak często ten tryb będzie przydatny amatorowi?
Wyjątek godny naśladowania. Wraz z aparatem dostajemy odpowiedni dla niego pokrowiec, chroniący go przed kurzem i porysowaniem.
Nikon Coolpix 5600
Ze zdjęcia na pudełku wynika, że mamy do czynienia z poważnym aparatem.
Nikon Coolpix 5600 to jeden z tych aparatów, które z wyglądu niepozorne, dają jednak dużą radość fotografującemu. Aparat ma delikatne zgrubienie zapewniające stabilne trzymanie w dłoni, jednak jest ono wystarczające tylko dla osób o drobnych dłoniach. Nam zdecydowanie bardziej pasował uchwyt, jaki spotkaliśmy u jednego z testowanych konkurentów.
W rzeczywistości Coolpix 5600 okazuje się bardzo małym i poręcznym urządzeniem.
Prezentowany Nikon ma sporo ciekawych funkcji, które mogą się przydać przy codziennym korzystaniu z aparatu. Najciekawszym jest bez wątpienia Best Shot Selector, która pozwala na wybór najlepszego zdjęcia z serii 10 wykonanych dla tego samego obiektu. Aparat analizuje zarejestrowany obraz i wybiera zdjęcia najmniej poruszone, dzięki czemu niemal gwarantuje poprawne osiągi nawet w słabszym oświetleniu.
Ściśnięcie wszystkiego na tylnej obudowie nie jest dobrym pomysłem, bo zaczyna brakować miejsca na opisy funkcji przypisanych do poszczególnych aparatów.
Wśród innych cech aparatu Nikon Coolpix 5600 warto wymienić graficzne ostrzeganie o możliwości poruszenia zdjęcia ze względu na długi czas otwarcia migawki. Ponadto aparat, jeśli stwierdzi, że zdjęcie jest poruszone, informuje o tym użytkownika przed rozpoczęciem zapisu. Wśród innych funkcji polepszających jakość zdjęcia rejestrowanego przez aparat należy wymienić D-Lighting. Powoduje ona rozjaśnienie obrazu w ciemnych partiach, np. w cieniach, dzięki czemu potrafi wydobyć niewidoczne na ogół szczegóły. Funkcja ta jednak nie działa w czasie rejestrowania obrazu, a dopiero w trybie odtwarzania. Oznacza to, że korzysta ona z zaawansowanego oprogramowania i może prowadzić do pogorszenia jakości w niektórych przypadkach.
Jedna z trzech konstrukcji, w której gniazdo karty pamięci znajduje się w innym miejscu niż pojemnik na baterie.
Menu służące do zmiany ustawień może być zarówno tekstowe jak i zawierać ikony. Wśród nietypowych funkcji dostępnych w parametrach konfiguracyjnych urządzenia warto wymienić możliwość wyboru rodzaju zasilania. Dostępne są baterie alkaliczne, akumulatorki NiMH lub... litowo-jonowe. Jak się można spodziewać, wybór odpowiedniego z nich pozwala efektywniej korzystać ze zgromadzonej energii, jednak jest nieco uciążliwy na co dzień.
W wyposażeniu standardowym Nikona nic nas nie zaskakuje. Ani pozytywnie, ani negatywnie.
Aparat Nikona nie jest też pozbawiony wad, choć na szczęście nie są one poważne. W najwyższej rozdzielczości mamy możliwość zapisu zdjęcia z mniejszą kompresją, ale lepszą jakością (high) oraz z silniejszą kompresją. W praktyce różnice między obydwoma trybami są zauważalne, jednak nie wpływają na znaczne obniżenie jakości uzyskiwanego zdjęcia. Niestety, mniejsze zdjęcia są zapisywane już tylko z jednym poziomem kompresji. Drugim mankamentem Coolpiksa 5600 jest brak trybów półautomatycznych, choć akurat nabywcy tego rodzaju aparatów takiego braku nie dostrzegą. Natomiast może ich nieco denerwować prezentowanie w wizjerze obrazu niezupełnie pokrywającego się z rejestrowanym, przy czym jest to bardziej dokuczliwe w pozycji tele.
Olympus C-315 Zoom
Poprzedni model Olympusa był zdobywcą wielu nagród. Czy model C-315 Zoom odniesie podobny sukces?
Olympus C-315 Zoom jest jednym z aparatów, które pozostawiają najwięcej mieszanych uczuć. Przede wszystkim pierwszy kontakt z tym modelem sprawia, że użytkownikowi wydaje się, że ma do czynienia z nienajmłodszym już aparatem. Wpływa na to z pozoru nieodporna obudowa, jak i niewygodne przyciski, zwłaszcza do zmiany ogniskowej.
Obudowa aparatu nie pozostawia złudzeń, że mamy do czynienia z produktem tanim.
Negatywne odczucia względem tego modelu pogłębiają się, gdy zaczynamy z niego korzystać. Przede wszystkim aktywowanie takich funkcji jak makra, samowyzwalacz czy kasowanie nieudanych zdjęć wymaga wykonania dwukrotnie więcej czynności, niż w innych modelach. Przeczy to niestety sloganom reklamowym zachwalającym aparat jako prosty w obsłudze.
Wyświetlacz LCD w porównaniu do wizjera optycznego wygląda niemal jak Goliat przy karle.
Jednak Olympus C-315 Zoom ma także kilka ciekawych funkcji. Przede wszystkim w menu znajdziemy opcję Pixel mapping, która pozwala zamaskować uszkodzone piksele w czujniku rejestrującym obraz. Na szczęście tego rodzaju dolegliwości nie są zbyt częste w przypadku współczesnych aparatów cyfrowych, to jednak w szczególnych przypadkach mogą się przydać. Inną ciekawą możliwością jest zmniejszenie zarejestrowanych zdjęć w celu zrobienia miejsca na nowe. Szkoda jednak, że zmniejszyć można jedynie do bardzo małych rozmiarów, tj. 640x480 lub 320x240 pkt.
Jeden z dwóch aparatów, które pozwalają na zamienne stosowanie akumulatorów AA i CR-V3.
Aparat ten zawiera też celownik optyczny, jednak o stosunkowo małej powierzchni. Momentami, zwłaszcza przy próbie szybkiego wykonania zdjęcia, ciężko jest precyzyjnie się przed nim ustawić. Natomiast celownik ten zapewnia dość szeroki kąt widzenia, pokrywający niemal całkowicie rejestrowany kadr.
W wyposażeniu standardowym aparatu znajdziemy wygodną podstawkę oraz przewód USB. Brak natomiast przewodów do podłączenia do odbiornika TV, co można by wykorzystać do prezentacji zdjęć - u cioci na imieninach.
A tym modelu Olympusa brak jest niestety trybów zaawansowanych, a ponadto aparat miał trudności z ustawieniem ostrości w średnich warunkach oświetleniowych. W pełnym słońcu ten problem jednak nie występował. Warto także dodać, że Olympus C-315 Zoom najszybciej ze wszystkich aparatów zmienił ogniskową z pozycji szerokokątnej na tele.
Pentagram Photon 634
Z oznaczeń na pudełku dowiadujemy się najważniejszych parametrów aparatu Pentagram - 6 megapikseli, 3-krotny zoom optyczny, 4-krotny zoom cyfrowy, ekran LCD o przekątnej 2".
Pierwsze spojrzenie na aparat firmy Pentagram przynosi pozytywne zaskoczenie - obudowa wygląda całkiem solidnie.
Pentagram Photon 634 to aparat, który mieliśmy okazję przetestować dokładniej. Do jego głównych atutów należały bez wątpienia duża karta pamięci SD o pojemności 128 MB oraz szybkie działanie i duże możliwości. Jak się okazało, pod względem szybkości Pentagram okazał się praktycznie nalepszy - we wszystkich testach plasował się w czołówce, a niektóre wygrywał.
Z tyłu aparatu umieszczono większość przycisków sterujących. Są czytelnie opisane, choć nieco zbyt małe.
Aparat firmy Pentagram jako jedyny oferował takie funkcje, jak korekcja optyczna celownika, gniazdo mocowania statywu umieszczone w osi obiektywu czy też dodatkowe pokrętło zmiany nastaw, które podnosiło komfort korzystania z aparatu. Szkoda jednak, że to pokrętło jest nieco za małe i za bardzo schowane z boku obudowy.
Dostęp do karty pamięci oraz akumulatora ukryty jest pod jedną klapką.
Oczywiście, Photon 634 ma także wady, wśród których najbardziej przeszkadzające to nienajwyższa jakość zdjęć, celownik optyczny z bardzo dużą beczkowatością, zwłaszcza przy szerokim kącie oraz duże szumy w obrazie nawet przy stosunkowo niskiej czułości ISO 200.
Wyposażenie standardowe obejmuje futerał, pasek na rękę i dużą, 128 MB kartę pamięci SD.
Nie zabrakło także niezbędnych kabelków.
Pentax Optio S55
Aparat na zdjęciu na pudełku wygląda lepiej, niż na poniższym zdjęciu...
Pentax Optio S55 mimo praktycznie najmniejszych rozmiarów pochwalić się może wyświetlaczem LCD o największej powierzchni. Przekątna 2,5" zapewnia, że obraz kontrolny jest naprawdę duży i wyraźny. Szkoda jednak, że producent całkowicie zrezygnował z optycznego wizjera. Oprócz utrudnienia wykonywania zdjęć przy słabym świetle, ciągłe korzystanie z wyświetlacza LCD do kadrowania powoduje szybkie wyczerpanie akumulatorów, co jest chyba najistotniejszym mankamentem aparatu.
... prawdopodobnie jest to zasługa tandetnie wyglądającej naklejki, którą na szczęście można usunąć.
Cały aparat zamknięty jest w solidnie wyglądającej obudowie, a przyciski do obsługi są wystarczająco duże i zapewniają precyzyjnie wyczuwalny moment zadziałania. Oczywiście dążąc do maksymalnego ograniczenia rozmiarów urządzenia konstruktorzy z firmy Pentax skorzystali z prostej formy prostopadłościanu. W efekcie aparat nie zapewnia dobrego oparcia dla dłoni, choć większość użytkowników nie będzie z tego powodu raczej narzekać.
Odwracamy aparat i - szok. 2,5" wyświetlacz obiecuje bardzo dobrą jakość podglądu zarejestrowanych zdjęć.
Testowany aparat firmy Pentax udostępnia jako jedyny możliwość zastosowania cyfrowego efektu symulującego zastosowanie optycznego filtru barwnego w jednym z trzech kolorów podstawowych. Dodatkowo filtry te można mieszać z filtrem czarno-białym, uzyskując dość ciekawe fotografie bez użycia komputera. Szkoda jednak, że w Optio S55 zabrakło półautomatycznych i ręcznego trybu doboru ekspozycji.
Pentax rozdzielił klapki do akumulatorów od tych do zakrycia karty pamięci. Na szczęście pozwala na wykorzystanie baterii CR-V3.
Niespotykaną u konkurentów, a docenianą przez osoby o słabszym wzroku jest funkcja powiększenia wyświetlanego tekstu menu. Również możliwość przypisania najczęściej używanych funkcji do klawisza funkcyjnego jest bardzo ciekawym pomysłem. Aparat firmy Pentax zachowuje kompatybilność z funkcją PictBridge, obsługuje też DPOF, ExifPrint oraz zapewnia zgodność z PRINT Image Matching III. Aparat pozwala także na zmianę wielkości już zapamiętanych zdjęć, dzięki czemu można zrobić dodatkowe ujęcia, gdy skończy się już karta.
Wyposażenie standardowe aparatu Pentax jest bardziej niż skromne - pasek do zawieszenia aparatu na dłoni i dwa przewody.
Niestety, do najpoważniejszych wad aparatu zaliczyć należy duże zużycie energii powodujące szybkie wyczerpanie akumulatorów. Także dostęp do niektórych funkcji jest nieoznaczony, drażni również lekki bałagan w opisie przycisków na obudowie.
Samsung Digimax U-CA 5
Znany producent mikroelektroniki oferuje sporo aparatów cyfrowych. Jednym z nich jest Digimax U-CA 5.
Z aparatem cyfrowym koreańskiego potentata na rynku elektroniki mieliśmy do czynienia po raz pierwszy. Samsung Digimax U-CA 5 cechuje się bardzo wygodną obsługą, nawet w całkowitych ciemnościach, dzięki ładnemu, jasno niebieskiemu podświetleniu przycisków. Co ważne - opisy przycisków są umieszczone bezpośrednio na nich, dzięki czemu podświetlenie jednoznacznie wskazuje, do czego przycisk służy. Jednocześnie też powoduje, że rozmiary poszczególnych przycisków są wystarczające do wygodnej obsługi.
W czasie działania lampka umieszczona z przodu miga ładnym, zielonym światłem
Warto wymienić niektóre rozwiązania, które wbudowali konstruktorzy Samsunga w swój aparat. Przede wszystkim jest to "bezpieczna lampa błyskowa". Gdy nie chcemy korzystać z wbudowanej lampy, ale oświetlenie jest za słabe do uzyskania prawidłowego zdjęcia, aparat zwiększa nieco czułość elementu światłoczułego i rejestruje obraz z lepszymi kolorami, choć niestety objawia się wyższymi szumami. Drugą ciekawą funkcją aparatu firmy Samsung jest tzw. automatyczne makro. Jeśli obiekt znajduje się zbyt blisko aparatu, wówczas włączany jest tryb makro, pozwalający na wykonanie zdjęcia z odległości nawet 5 cm.
Samsung jako jedyny producent wpadł na to, by wyraźnie podświetlić opisy poszczególnych przycisków, co przydaje się zwłaszcza wtedy, gdy jest ciemno.
Niestety, umieszczenie gniazda mocowania statywu jest takie, że blokuje dostęp do baterii i karty. Choć nie jest to wielki problem, to jednak w niektórych sytuacjach, po zapełnieniu karty powoduje konieczność zdjęcia aparatu ze statywu. Samsung dostarczył do testów również specjalną podstawkę, która pozwala na ściągnie zdjęć do komputera, a jednocześnie umożliwia ładowanie akumulatorów wykorzystywanych przez aparat. Co ważne, Samsung jako jedyny skorzystał z zalet USB 2.0. Dzięki temu szybkość przesyłania danych była ponad 3-krotnie większa niż u najbliższego konkurenta. Co ciekawe, ten aparat cyfrowy wykorzystuje taki sam zasilacz, z jakimi dostępne są telefony komórkowe Samsunga.
Baterię oddziela od karty pamięci bardzo cienka ścianka. Czy przypadkiem nie będzie to wpływać na trwałość nośnika przechowującego obrazy?
Ciekawostką z naszego punktu widzenia jest to, że aparat rejestruje urywki wideo w formacie MPEG-4, zapewniającym znaczną redukcję objętości plików. Wyposażony jest także w stabilizator obrazu, niestety działający tylko przy nagrywaniu filmów. Aparat wyposażony jest także w możliwości zatrzymywania nagrania (pauza), a nawet podstawowej edycji bez konieczności posługiwania się komputerem.
Podstawka podłączana do komputera korzysta z interfejsu USB 2.0. Dzięki temu przesyłanie danych odbywa się z 3-krotnie większą szybkością, niż w pozostałych modelach.
Bogatsze wyposażenie testowanego aparatu niż pozostałych aparatów wynika z dołączenia podstawki umożliwiającej proste zgrywanie zdjęć do komputera. Podstawka stanowi jednak wyposażenie opcjonalne.
W zestawie znajdujemy zasilacz oraz zestaw przewodów pasujących również do innych produktów firmy Samsung.
Sony DSC-S80
"Carl-Zeiss Vario-Tessar" - to brzmi dumnie. Szkoda jednak, że jest to najciemniejszy obiektyw w teście - F/5,2 dla trybu tele.
Sony DSC-S80 to aparat, który jest stosunkowo płaski i mały, a jednocześnie oferuje funkcje niewystępujące nawet w produktach wyższej klasy. Przede wszystkim w trybie manualnym pokazuje naświetlenie (jasność) obrazu przy danych warunkach. Dzięki temu można się zorientować, czy wbudowany światłomierz dokonuje prawidłowych pomiarów i zapewni nam właściwe zarejestrowanie zdjęcia. Takie rozwiązanie jest szczególnie przydatne w trudniejszych warunkach oświetleniowych, gdy np. wprost w obiektyw skierowane jest silne źródło światła.
Z tyłu aparatu znajdziemy przyciski uporządkowane i czytelnie opisane, ale nieco tandetne.
Inną, niespotykaną w tej klasy aparatach jest funkcja histogramu na żywo. Co prawda, niemal każdy z testowanych aparatów potrafi wygenerować rozkład kolorów dla zarejestrowanego obrazu, jednak Sony DSC-S80, jako jedyny w teście, pozwala na prezentację go w czasie rzeczywistym. Może to stanowić doskonałe uzupełnienie dla ręcznego doboru parametrów ekspozycji. Dzięki technologii Stamina, Sony charakteryzuje się najdłuższym czasem pracy na akumulatorach. Po jednokrotnym naładowaniu dołączonych w komplecie akumulatorów NiMH byliśmy w stanie wykonać ponad 300 zdjęć!
Sony, to jedyny aparat, który korzysta z kart pamięci Memory Stick Pro. Poza tym, że noszą markę Sony, raczej nie mają zalet - są drogie, wolne i mniej pojemne od kart konkurencyjnych, a w dodatku wytwarzane tylko przez Sony.
Jednak cyfrówka Sony ma też pewne wady. Przede wszystkim obsługa aparatu mogłaby być wygodniejsza, gdyby producent zastosował metalowe przyciski, zapewniające precyzyjniejsze działanie. Również jakiekolwiek podświetlenie ich pomogłoby korzystać z aparatu w ciemnościach. Warto jednak docenić bezpośredni dostęp do wszystkich trybów fotografowania udostępnianych przez ten aparat.
W wyposażeniu aparatu Sony znalazła się zarówno szybka ładowarka akumulatorów NiMH, jak też dwa tego rodzaju akumulatory.
Osoby poszukujące pełnych możliwości mogą być nieco rozczarowane dostępnością jedynie dwóch przysłon. W zamian jednak mogą skorzystać z czasów otwarcia migawki od 1/1000 do 30 s, przy czym dla czasów dłuższych od 1/6 s włącza się funkcja redukcji zakłóceń, wydłużająca czas ekspozycji. Podobnie jak w aparacie Samsunga, gniazdo statywu blokuje dostęp do baterii i karty pamięci.
Producent zapewnia, że można korzystać zarówno z kart Sony Memory Stick jak i Memory Stick Pro. Ponadto aparat jest wyposażony w pamięć wbudowaną o pojemności około 32 MB. Co jednak ciekawe, w czasie testów niemożliwe było nagranie więcej niż 8 MB danych.
Do opisywanego aparaty dostępna jest także stacja dokująca Sony Cyber-Shot Station. Niestety nie została dostarczona do naszego laboratorium. Tak jak w przypadku innych aparatów, zapewnia ona jednoczesne pobieranie zdjęć z aparatu do komputera i ładowanie akumulatorów. Dodatkową możliwością podstawki firmy Sony jest prezentowanie pokazu zdjęć na wbudowanym w aparat cyfrowy wyświetlaczu LCD, przy czym dzięki temu, że jest on umieszczony pod pewnym kątem, oglądanie jest wygodne.
Panorama, delikatnie pod światło
Przystępując do testu mieliśmy pewien dylemat - czy korzystać z automatyki, czy też próbować ręcznie dobrać parametry ekspozycji. Zdecydowaliśmy się jednak na to pierwsze rozwiązanie, bowiem ma to być test aparatu, a nie fotografa ;). Poza tym tej klasy aparaty w większości przypadków będą wykorzystywane przez osoby, które nie mają za dużego doświadczenia w fotografii i raczej zdadzą się na wszelkiego rodzaju automaty.
Do testu wybraliśmy również scenę stosunkowo trudną, lekko pod słońce z lepiej i gorzej naświetlonymi partiami obrazu. Wyszliśmy bowiem z założenia, że w prostszych warunkach różnice między aparatami będą mniejsze, a nam zależało na odpowiedzeniu na pytanie, który aparat robi najlepsze zdjęcia. Dodatkowo, o ile taka funkcja była dostępna, włączaliśmy tryb fotografowania obiektu ze słońcem za plecami. Poniżej znajdziecie zdjęcia zmniejszone do szerokości 700 punktów za pomocą programu graficznego. Nie korzystaliśmy z żadnej funkcji wyostrzania, bowiem to zdjęcie ma służyć do oceny ogólnego naświetlenia zdjęcia.
BenQ DC E41 (1,41 MB, 6 mm, F = 6,4, ISO = 55, t = 1/250 s)
Canon PowerShot A400 (1,39 MB, 6 mm, F = 5,6, ISO = bd., t = 1/400 s)
Fuji FinePix S3500 (1,89 MB, 6 mm, F = 2,8, ISO = 64, t = 1/320 s)
HP Photosmart R717 (1,04 MB, 8 mm, F = 4,8, ISO = 50, t = 1/200)
Kodak EasyShare DX7630 (1,16 MB, 8 mm, F = 4,8, ISO = 100, t = 1/250)
Konica Minolta Dimage E500 (2,28 MB, 5,4 mm, F = 5,6, ISO = 50, t = 1/380 s)
Nikon CoolPix 5600 (1,45 MB, 5,7 mm, F = 4,9, ISO = 50, t = 1/450)
Olympus C-315 Zoom (2,72 MB, 6,2 mm, F = 4,2, ISO = 90, t = 1/500 s)
Pentagram Photon 634 (2,64 MB, 7,2 mm, F = 6,7, ISO = 100, t = 1/600)
Pentax Optio S55 (1,57 MB, 5,8 mm, F = 4,3, ISO = 50, t = 1/500 s)
Samsung Digimax U-CA5 (2,37 MB, 5,8 mm, F = 5,8, ISO = 50, t = 1/350 s)
Sony DSC-S80 (1,69 MB, 6 mm, F = 5,6, ISO = 80, t = 1/320 s)
Spośród wszystkich aparatów najlepsze zdjęcie wykonane zostało aparatem cyfrowym Fuji Finepix S3500. Zachowało ono najlepszy kontrast, a jednocześnie najwięcej szczegółów w ciemnych partiach obrazu. Podobają nam się również zdjęcia z aparatów Nikon Coolpix 5600 oraz Sony DSC-S80.
Zdjęcie tele
To zdjęcie miało za zadnie wykazać, jak radzą sobie poszczególne aparaty z rejestracją zdjęcia przy wykorzystaniu obiektywu w pozycji tele. W takich warunkach zwiększa się ryzyko poruszenia zdjęcia, więc czasy otwarcia migawki powinny być odpowiednio krótsze. Również przy tym zdjęciu korzystaliśmy z trybu panorama, o ile taki był dostępny. Jeśli nie, pozostawialiśmy aparat w pełnej automatyce.
Poniżej prezentujemy nieprzeskalowane fragmenty centrum kadru, wycięte z całego zdjęcia. Nie stosowaliśmy tu żadnego skalowania, by nie wprowadzać przekłamań do obrazu zarejestrowanego przez aparat. Różnice z wielkości mostka wynikają więc z różnic w kącie widzenia poszczególnych obiektywów oraz rozdzielczości przetworników. W przypadku aparatu BenQ, który nie oferuje funkcji optycznego zoomu skorzystaliśmy z niższej rozdzielczości by sprawdzić, czy zastosowany w aparacie algorytm cyfrowego powiększenia obrazu jest inteligentny. Niestety, mimo stosowania trybu niskiej rozdzielczości, jakość obrazu jest bardzo słaba, co jest zapewne wynikiem interpolacji obrazu, zamiast pełnego wykorzystania centralnej części kadru.
BenQ DC E41 (1,18 MB, 6 mm, F = 6,4, ISO = 55, t = 1/340)
Canon PowerShot A400 (1,79 MB, 13,2 mm, F = 3,8, ISO = bd., t = 1/400)
Fuji FinePix S3500 (2 MB, 36 mm, F = 3, ISO = 100, t = 1/350 s)
HP Photosmart R717 (1,03 MB, 24 mm, F = 4,8, ISO = 100, t = 1/125 s)
Kodak EasyShare DX7630(1,93 MB, 24 mm, F = 2,8, ISO = 100, t = 1/125 s)
Konica Minolta Dimage E500 (2,31 MB, 16,2 mm, F = 4,8, ISO = 50, t = 1/120 s)
Nikon CoolPix 5600 (1,45 MB, 17,1 mm, F = 8,2 , ISO = 50, t = 1/55 s)
Olympus C-315 Zoom (2,75 MB, 17,4 mm, F = 5, ISO = 64, t = 1/125 s)
Pentagram Photon 634 (2,53 MB, 50 mm, F = 4,7, ISO = 50, t = 1/240 s)
Pentax Optio S55 (1,62 MB, 17,4 mm, F = 4,8, ISO = 50, t = 1/200 s)
Samsung Digimax U-CA5 (2,48 MB, 17,4 mm, F = 4,8, ISO = 50, t = 1/90 s)
Sony DSC-S80 (1,74 MB, 18 mm, F = 5,2, ISO = 80, t = 1/125 s)
Ponownie, najlepiej spisał się aparat firmy Fuji, co jest zasługą bardzo dobrego obiektywu. Niemal równie dobry naszym zdaniem jest Canon Powershot A400 i depczące mu po piętach Kodak Easyshare DX7630 oraz Samsung Digimax U-CA5.
Makro na żywo
Tryb makro stanowił prawdziwe wyzwanie dla testowanych aparatów. Wykonywany był na wolnym powietrzu, a że wiał lekki wiaterek - nasz obiekt, czyli kwiatek dzikiej róży radośnie podskakiwał. Uznaliśmy, że takie właśnie warunki będą występować w naturze i producent aparatu powinien je przewidzieć i odpowiednio dobrać parametry rejestrowania zdjęcia. By jednak nieco ułatwić to zadanie, o ile to było możliwe, włączaliśmy razem z trybem makro lampę błyskową.
Poniżej widzicie nieprzeskalowane fragmenty centralne zdjęcia, w którym ostrość miała być ustawiona na kwiatek. Niestety, w trybie makro nie udało nam się zmienić ogniskowej w aparacie Fuji, stąd wielkość obiektu na zdjęciu jest mniejsza niż w innych przypadkach. Warto też podkreślić, że robiliśmy zdjęcie dopiero po potwierdzeniu ustawienia ostrości przez aparat.
BenQ DC E41 (1,51 MB, 5,8 mm, F = 3,2, ISO = 55, t = 1/25)
Canon PowerShot A400 (1,69 MB, 13,2 mm, F = 5,6, ISO = bd., t = 1/60 s)
Fuji FinePix S3500 (1,93 MB, 6 mm, F = 2,8, ISO = 100, t = 1/125 s)
HP Photosmart R717 (1,01 MB, 24 mm, F = 5, ISO = 100, t = 1/60 s)
Kodak EasyShare DX7630(1,02 MB, 24 mm, F = 4,8, ISO = 100, t = 1/125 s)
Konica Minolta Dimage E500 (2,37 MB, 16,2 mm, F = 4,8, ISO = 100, t = 1/60 s)
Nikon CoolPix 5600 (1,58 MB, 17,1 mm, F = 4/9, ISO = 50, t = 1/60 s)
Olympus C-315 Zoom (2,73 MB, 6,2 mm, F = 3, ISO = 74, t = 1/30 s)
Pentagram Photon 634 (2,8 MB, 21,6 mm, F = 4,7, ISO = 100, t = 1/50 s)
Pentax Optio S5 (1,61 MB, 10,2 mm, F = 5,6, ISO = 50, t = 1/50 s)
Samsung Digimax U-CA5 (2,46 MB, 17,4 mm, F = 4,8, ISO = 100, t = 1/15 s)
Sony DSC-S80 (1,45 MB, 18 mm, F = 5,2, ISO = 100, t = 1/50 s)
Niestety, aż połowa z testowanych aparatów nie poradziła sobie z tym zadaniem. Czasem zawiódł zbyt długi czas otwarcia migawki, czasem aparat wybierał inny punkt, na który nastawiona była ostrość. Ponieważ przy makrofotografii głębia ostrości jest bardzo mała, więc automatycznie obiekt, na którym nam zależało był już nieostry. Sądząc po efektach w przypadku aparatu z obiektywem stałoogniskowym tryb makro uzyskiwany jest chyba na drodze obróbki cyfrowej.
Spośród testowanych cyfrówek, jedynie efekt działania Canona i Fuji można uznać za zadowalające.
Zbliżenie w studio
Kolejny test przedstawia czarną figurkę na białym tle. Zdjęcie wykonane było z wyłączoną lampą błyskową w trybie automatycznego doboru warunków ekspozycji. Ze względu na długie czasy wykorzystaliśmy samowyzwalacz oraz statyw. Poniższe zdjęcia nie są skalowane. Przedstawiamy wycięte fragmenty w naturalnych rozmiarach. Różnice wielkości biorą się z różnej wielkości zdjęć rejestrowanych przez poszczególne aparaty oraz z różnic w długości ogniskowej, nie mają jednak znaczenia dla oceny zdjęcia.
BenQ DC E41 (1,18 MB, 5,8 mm, F = 3,2, ISO = 55, t = 1/8 s)
Canon PowerShost A400(851 KB, 13,2 mm, F = 3,8, ISO = bd., t = 0,4 s)
Fuji FinePix S3500 (876 KB, 6 mm, F = 8, ISO = 100, t = 0,5 s)
HP Photosmart R717 (1,45 MB, 14,3 mm, F = 3,5, ISO = 200, t = 1/30 s)
Kodak EasyShare DX7630(1,56 MB, 21,3 mm, F = 4,8, ISO = 200, t = 1/8 s)
Konica Minolta Dimage E500 (2,23 MB, 16,2 mm, F = 4,8, ISO = 100, t = 0,3 s)
Nikon CoolPix 5600 (991 KB, 17,1 mm, F = 4,9, ISO = 67, t = 1/4 s)
Olympus C-315 Zoom (923 KB, 17,4 mm, F = 5, ISO = 200, t = 1 s)
Pentagram Photon 634 (1,69 MB, 21,6 mm, F = 4,7, ISO = 100, t = 1/19 s)
Pentax Optio S55 (2,37 MB, 17,4 mm, F = 4,8, ISO = 200, t = 1/10 s)
Samsung Digimax U-CA5 (2,37 MB, 17,4 mm, F = 4,8, ISO = 100, t = 1/15 s)
Sony DSC-S80 (1,41 MB, 18 mm, F = 5,2, ISO = 80, t = 1/5 s)
Najlepsze zdjęcia wykonały aparaty Sony DSC-S80, Nikon Coolpix 5600, HP Photosmart R717 oraz Fuji FinePix S3500. Jednak w każdym niemal przypadku widać stosunkowo silne przebarwienia na kontrastowych krawędziach. Z takim efektem musimy się niestety liczyć w przypadku tanich aparatów cyfrowych o nienajwyższej jakości obiektywach.
Wierność odwzorowania kolorów skóry przy włączonej lampie błyskowej
W przypadku tanich aparatów cyfrowych klasy popularnej jednym z najistotniejszych kryteriów oceny jest jakość zdjęć wykonanych z użyciem lampy błyskowej, w obecności sztucznego światła. W takich warunkach bowiem wykonywana jest większość zdjęć na wszelkiego rodzaju imprezach czy spotkaniach. Choć każdy z aparatów cyfrowych wyposażony jest w funkcje do samodzielnej regulacji balansu bieli, to jednak postanowiliśmy skorzystać z funkcji czyniącej to automatycznie. W praktyce nie da się praktycznie co chwila ustawiać odpowiedniego źródła światła, więc lepiej polegać jest na automatyce wbudowanej w aparat. Przy ocenie wierności zarejestrowania koloru najistotniejsza jest barwa i odcień skóry ludzkiej, którą stosunkowo trudno jest dobrze zaprezentować na zdjęciu.
BenQ DC E41 (1,51 MB, 5,8 mm, F = 3,2, ISO = 85, t = 1/30 s)
Canon PowerShot A400 (697 KB, 8,7 mm, F = 3,8, ISO = b.d., t = 0,4 s)
Fuji FinePix S3500 (967 KB, 11 mm, F = 8,9, ISO = 100, t = 1/64 s)
Zdjęcie dodane po opublikowaniu tekstu. Fuji FinePix S3500 (954 KB, 6 mm, F = 8, ISO = 100, t = 1/64 s)
HP Photosmart R717 (1,42 MB, 11,4 mm, F = 5,4, ISO = 100, t = 1/90 s)
Kodak EasyShare DX7630(1,42 MB, 13,3 mm, F = 3,5, ISO = 100, t = 1/90 s)
Konica Minolta Dimage E500 (2,2 MB, 9 mm, F = 3,6, ISO = 100, t = 1/40 s)
Nikon CoolPix 5600 (1,22 MB, 11 mm, F = 3,8, ISO = 50, t = 1/60 s)
Olympus C-315 Zoom (1008 KB, 100 mm, F = 3, ISO = 100, t = 1/30 s)
Pentagram Photon 634 (1,22 MB, 13,6 mm, F = 3,8, ISO = 50, t = 1/60 s)
Pentax Optio S55 (2,85 MB, 10,2 mm, F = 5,6, ISO = 100, t = 1/50 s)
Samsung Digimax U-CA5 (2,33 MB, 9,1 mm, F = 3,4, ISO = 69, t = 1/45 s)
Sony DSC-S80 (1,53 MB, 13,6 mm, F = 4,5, ISO = 100, t = 1/50 s)
Zgodnie z przewidywaniami, test ten sprawił największe trudności testowanym aparatom. Naszym zdaniem jednak najbardziej zbliżony do naturalnego kolor zapewniają zdjęcia z aparatów Fuji FinePix S3500 oraz Konica Minolta Dimage E500. Nieco tylko ustępują im zdjęcia z Kodaka EasyShare DX7630, Canona PowerShota S400 oraz Pentagrama Photona 634.
(z góry odpowiadając na pytania, jakie zapewne pojawią się w komentarzach pod artykułem - dłoń należy do autora tekstu :-) - przyp. red.)
Balans bieli
Kolejny test służy ocenie wierności zarejestrowania kolorów przy świetle naturalnym. Dodatkowo pozwala on na ocenę zniekształceń nieliniowych, jakimi charakteryzują się poszczególne obiektywy. Wszystkie aparaty umieszczane były na statywie, a zdjęcie wykonywane było w trybie automatycznym (łącznie z balansem bieli) z wyłączoną lampą błyskową. Aparaty znajdowały się tak blisko planszy testowej, jak to tylko możliwe. W takich warunkach ustawienie idealnie na wprost środka tej planszy było bardzo trudne, zwłaszcza gdy aparat nie zawierał celownika optycznego.
BenQ DC E41 (1,91 MB, 5,8 mm, F = 3,2 , ISO = 55, t = 1/5 s)
Canon PowerShot A400 (1,16 MB, 0,8 mm, F = 3,8, ISO = bd., t = 0,8 s)
Fuji FinePix S3500 (1006 KB, 6 mm, F = 2,8, ISO = 100, t = 1/7 s)
HP Photosmart R717 (2,3 MB, 8 mm, F = 2,8, ISO = 200, t = 1/8 s)
Kodak EasyShare DX7630(2,17 MB, 8 mm, F = 3,4, ISO = 200, t = 1/8 s)
Konica Minolta Dimage E500 (2,36 MB, 5,4 mm, F = 2,8, ISO = 100, t = 0,4 s)
Nikon CoolPix 5600 (1,26 MB, 6,4 mm, F = 3, ISO = 200, t = 1/10 s)
Olympus C-315 Zoom (1,01 MB, 6,2 mm, F = 3, ISO = 100, t = 1/6 s)
Pentagram Photon 634 (2,31 MB, 7,2 mm, F = 2,8, ISO = 100, t = 1/8 s)
Pentax Optio S55 (3,55 MB, 5,8 mm, F = 2,6, ISO = 200, t = 1/6 s)
Samsung Digimax U-CA5 (2,48 MB, 5,8 mm, F = 2,8, ISO = 100, t = 1/8 s)
Sony DSC-S80 (1,71 MB, 6,8 mm, F = 3,2, ISO = 160, t = 1/8 s)
Zaskakujące wyniki testu, z którego tym razem zwycięsko wyszedł aparat BenQ DC E41. Na drugim miejscu uplasował się Fuji FinePix S3500, a na trzecim Pentagram Photon 634.
Pod względem wprowadzanych zniekształceń najlepszy okazał się aparat Sony DSC-S80, a tuż za nim uplasowały się Nikon Coolpix 5600, Olympus S-315 Zoom oraz stałoogniskowy BenQ DC E41.
Szczegóły
Zdolność do rozróżniania szczegółów na zdjęciach jest bardzo istotna w przypadku aparatów wyższej klasy, wykorzystywanych przez zawodowców. W przypadku tanich aparatów nie jest tak istotna, ale... nikt nie lubi "mydła". Dlatego sprawdźmy, jak rejestrują szczegóły poszczególne aparaty. Prezentowane są nieprzeskalowane fragmenty zdjęć, które zarejestrowane zostały tak, by butelka dobrze wypełniła kadr na wysokość. Czasem jednak margines był nieco większy niż powinien, co w połączeniu z różnymi rozdzielczościami przetworników rejestrujących obraz wpłynęło na takie, a nie inne wypełnienie kadru nalepką z butelki.
BenQ DC E41 (1,69 MB, 5,8 mm, F = 3,2, ISO = 55, t = 0,3 s)
Canon PowerShot A400 (785 kB, 5,9 mm, F = 3,8, ISO = bd., t = 0,6 s)
Fuji FinePix S3500 (976 KB, 6 mm, F = 2,8, ISO = 100, t = 1/2 s)
HP Photosmart R717 (2,36 MB, 8 mm, F = 2,8, ISO = 200, t = 1/25)
Kodak EasyShare DX7630(1,71 MB, 8 mm, F = 3,4, ISO = 200, t = 1/8)
Konica Minolta Dimage E500 (2,17 MB, 5,4 mm, F = 2,8, ISO = 100, t = 0,7 s)
Nikon CoolPix 5600 (1,06 MB, 5,7 mm, F = 2,9, ISO = 200, t = 1/6 s)
Olympus C-315 Zoom (1002 KB, 6,2 mm, F = 3, ISO = 100, t = 0,8 s)
Pentagram Photon 634 (1,67 MB, 7,2 mm, F = 2,9, ISO = 100, t = 1/10 s)
Pentax Optio S55 (2,97 MB, 5,8 mm, F = 2,6, ISO = 200, t = 1/8 s)
Samsung Digimax U-CA5 (2,45 MB, 5,8 mm, F = 2,8, ISO = 100, t = 1/8 s)
Sony DSC-S80 (1,24 MB, 6,8 mm, F = 3,2, ISO = 80, t = 1/8 s)
Nikon, Canon, Pentax i Fuji to naszym zdaniem najlepsze aparaty w tym teście. Zarejestrowały obraz najostrzejszy i jedynie w minimalnym stopniu zaszumiony.
Zdjęcie nocne
Kolejny test jest jednym z najcięższych, jakim można poddać tanią cyfrówkę. Czujnik rejestrujący obraz ma małą powierzchnię, w związku z czym generuje duże szumy, zaś zmiennogniskowy obiektyw jest stosunkowo ciemny.
Poniższe zdjęcia wykonane były z użyciem statywu oraz samowyzwalacza i po włączeniu trybu zdjęć nocnych, a w razie braku takiego - w trybie automatycznym. Na zdjęciach widzicie obraz wycięty, nieprzeskalowany, którego środkiem jest jaśniejący Pałac Kultury i Nauki. Zdjęcie wykonywane było dopiero po potwierdzeniu ustawienia ostrości przez system AF każdego aparatu. Być może nieco lepsze efekty przyniosłoby skorzystanie z ręcznego ustawiania ostrości, jednak chcieliśmy wszystkim testowanym aparatom dać równe szanse. Z tego też powodu korzystaliśmy z szerokokątnego położenia obiektywu, które zapewniało podobny kąt widzenia i zbliżoną jasność.
BenQ DC E41(200 KB, 5,8 mm, F = 3,2, ISO = 55, t = 0,3 s)
Canon PowerShot A400 (378 KB, 5,9 mm, F = 3,8, ISO = bd., t = 100)
Fuji FinePix S3500 (910 KB, 6 mm, F = 2,8, ISO = 100, t = 0,5)
HP Photosmart R717 (1,95 MB, 8 mm, F = 2,8, ISO = 200, t = 0,9 s)
Kodak EasyShare DX7630(669 KB, 8 mm, F = 3,4, ISO = 100, t = 0,5 s)
Konica Minolta Dimage E500 (2,21 MB, 5,4 mm, F = 2,8, ISO = 100, t = 1 s)
Nikon CoolPix 5600 (1,12 MB, 7,7 mm, F = 3,2, ISO = 200, t = 2 s)
Olympus C-315 Zoom (636 KB, 6,2 mm, F = 3, ISO = 200, t = 1 s)
Pentagram Photon 634 (946 KB, 7,2 mm, F = 2,9, ISO = 50, t = 1)
Pentax Optio S55 (1,67 MB, 5,8 mm, F = 2,6, ISO = 200, t = 1/4 s)
Samsung Digimax U-CA5 (2,38 MB, 5,8 mm, F = 2,8, ISO = 100, t = 1,0 s)
Sony DSC-S80 (983 KB, 6 mm, F = 2,8, ISO = 320, t = 1/8 s )
Wśród testowanych aparatów najbliżej dobrego zdjęcia były Olympus C-315 Zoom oraz Pentagram Photon 634. Nienajgorzej wypadł również Fuji Finepix S3500. Pozostałe aparaty najczęściej niedoświetlały zdjęcia, miały też problem z właściwym ustawieniem ostrości.
Tabelka z możliwościami
Tabelka z pomiarami szybkości i oceną
Podsumowanie
Podsumujmy krótko możliwości aparatów cyfrowych kosztujących poniżej 1000 zł. Wszystkie charakteryzują się zbliżonymi możliwościami i niemal wszystkie cierpią na bardzo podobne mankamenty. W najnowszych konstrukcjach udało się skrócić opóźnienie między momentem naciśnięcia spustu migawki a zarejestrowaniem obrazu do około maksymalnie 0,3 s. I to jest jedna z największych zalet aparatów AD 2005 w porównaniu do cyfrówek sprzed 1-2 lat.
Są jeszcze dwie cechy, które łączą wspomniane aparaty. Każdy, nawet najprostszy model zapewnia kompensację ekspozycji w zakresie +/- 2 EV. Dzięki temu w rękach osoby znającej się nieco na fotografii potrafi zarejestrować naprawdę udane zdjęcia. Żaden z testowanych aparatów nie pozwala natomiast na podłączenie zewnętrznej lampy błyskowej, a zasięg wbudowanej rzadko kiedy przekracza 3 m. Warto także zwrócić uwagę na to, że tendencja w konstruowaniu aparatów cyfrowych jest taka, by korzystając z niego nie trzeba było posługiwać się komputerem. Naszym zdaniem jest to jednak w sprzeczności z założeniami fotografii cyfrowej, która pozwala fotografowi na samodzielne wykonanie dodatkowych operacji, takich jak kadrowanie czy polepszenie jakości zdjęcia.
And the winner is... chciałoby się powiedzieć, ale nie jest to takie proste. Nie jest łatwo wskazać zwycięzcę testu wśród produktów, które łączy jedno - cena poniżej tysiąca złotych, zaś niemal wszystko pozostałe różni. Jednak biorąc pod uwagę jakość rejestrowanych zdjęć pragniemy wyróżnić jeden aparat. Nasze zastrzeżenia do niego to jedynie brak funkcji zapewniających pełną kontrolę nad ekspozycją oraz... korzystanie z mało popularnego standardu xD Picture Card. Te dwie wady nie będą jednak przeszkadzać użytkownikowi, które decydując się na taki aparat będzie miał zapewnioną najwyższą jakość i duże możliwości dzięki obiektywowi z 6-krotnym zoomem optycznym. Rekomendację PCLab.pl otrzymuje aparat Fuji FinePix S3500.
dla aparatu cyfrowego Fuji FinePix S3500
Orientacyjne ceny aparatów podaliśmy w tabelce na 22 stronie artykułu. Ceny w sklepach internetowych mogą być niższe od podanych w tabeli.
Do testów aparaty dostarczyły firmy:
Apollo Electronics (aparat Pentax) www.apollo.com.pl www.pentax.pl
BenQ www.benq.pl
Canon www.canon.pl
Fujifilm www.fujifilm.pl
K-Consult (aparat Samsung) www.kconsult.pl www.samsung-foto.pl
Kodak www.kodak.pl
Konica Minolta www.minolta.pl
Multimedia Vision (aparat Pentagram) www.mmv.pl
Nikon www.nikon.pl
Olympus www.olympus.pl
Sony www.sony.pl
Niestety ze względu na to, że autor tekstu, Michał Szulowski, został zatrudniony w redakcji jednego z polskich magazynów o komputerach, jest to jego ostatni artykuł na łamach PCLab.pl - przyp. red.