Test porównawczy 23 odtwarzaczy MP3 z pamięcią flash

W sprzęcie tego typu rozwijane są nie tylko różnego rodzaju formy przechowywania danych, ale i sposoby komunikacji z użytkownikiem. Ciekłokrystaliczne ekrany LCD podobne wyświetlaczom z elektronicznych zegarków spierać muszą się nie tylko z kolorowymi odpowiednikami, ale i nowoczesną technologią organicznych wyświetlaczy OLED. Sterowanie to nie tylko zwykłe guziki, ale i całe „manipulatory” z kilkoma funkcjami. Wszystko to dodawane jest dziś urządzeniom, by właśnie do nich przyciągnąć uwagę potencjalnego kupca. Odtwarzacze posiadają tunery radiowe, możliwość pracy w charakterze cyfrowych notatników głosowych, przenośnych napędów, będących nowym wcieleniem dyskietek, a nawet urządzeń kodujących dźwięki wprost do plików cyfrowych. Jakby tego było mało, niektóre firmy idą dalej, instalują w swoich produktach aparaty cyfrowe, a nawet... latarki! Takie dziwy trafiły się i w naszym przeglądzie.

W tym materiale skupiliśmy się, co wiadomo już z tytułu, na odtwarzaczach pracujących z nieulotną pamięcią flash (zwaną także - mniej popularnie - pamięcią błyskową). To wygodny sposób przechowywania danych w sprzęcie przenośnym. Nie ma tam ruchomych części, a więc o uszkodzenie informacji, czy całego urządzenia jest stosunkowo trudno. Obecnie, pojemności pamięci tego typu odtwarzaczy sięgnęły daleko poza granicę 1 GB. Pojemność, która kiedyś była wręcz nie do pomyślenia, dziś w przenośnym gadżecie jest niemal czymś normalnym. Ale pojemność pamięci to nie wszystko. Ważnym aspektem, jak w przypadku każdego mobilnego urządzenia, jest jego zasilanie. Cóż bowiem użytkownikowi po mobilnym sprzęcie, który nie jest w stanie odpowiednio długo pracować zasilany ze swych baterii? To nadal nie koniec. Kiedy na zasłużoną emeryturę przeszły dyskietki, ich miejsce zaczęła zajmować pamięć flash schowana w różnego rodzaju niewielkich wtyczkach, kluczykach czy nośnikach zwanych popularnie "pendrive". Te wszystkie nazwy są określeniem dla tego samego sposobu przenoszenia danych – podłączanej do portu USB komputera pamięci flash. W dobie stale rosnącej popularności odtwarzaczy MP3 jasne stało się, że połączenie funkcji odtwarzacza i przenośnego dysku jest nieuniknione. Tak się też stało. W naszej redakcji sprawdziliśmy, jak sprawują się w tym charakterze zgromadzone przez nas gadżety.

Oczywiście nie zapomnieliśmy też przetestować podstawowej funkcji sprzętu, a więc odtwarzania muzyki. Sprawdzaliśmy nie tylko, jak grają odtwarzacze, ale co oferują w połączeniu ze sprzedawanymi w komplecie słuchawkami. Spróbowaliśmy też ocenić łatwość posługiwania się poszczególnymi urządzeniami.

Na kolejnych stronach znajdziecie opisy występujących w naszym teście odtwarzaczy. Aby Was nie zamęczyć, nie opisywaliśmy urządzeń z najdrobniejszymi szczegółami. Szczegółowe dane techniczne zamieściliśmy w tabelce na samym końcu artykułu. Za chwilę przejdziemy do skondensowanych opisów pierwszych wrażeń i wpadających w oko funkcji każdego z modeli. Nie zabraknie oczywiście i fotografii.

Na końcu nie zapomnimy jednak o wyłonieniu wyróżniających się modeli. Zapraszamy, ale przedtem zobaczcie listę „zawodników”, których udało się nam zgromadzić. Nie jest ona oczywiście pełna. Z różnych względów zabrakło na niej kilku odtwarzaczy, w tym niektórych „znanych”. Chociaż zaprosiliśmy do wzięcia udziału w naszym teście także firmy Apple, Sony, Philips czy Samsung, urządzenia tych firm nie dotarły do naszej redakcji. Szkoda, bo chcieliśmy, by był to przegląd jak najbardziej pełny.

W naszym teście udział wzięły 23 odtwarzacze MP3:

• COWON iAudio G3 2 GB
• COWON iAudio U2 512 MB
• COWON iAudio 5 1 GB
• Creative MuVo Micro N200 512 MB
• Creative MuVo Slim 256 MB
• Creative MuVo V200 1 GB
• Creative Rhomba NX 256 MB
• iriver N10 128 MB
• iriver iFP-799 1 GB
• iriver iFP-1095 512 MB
• LG MF-FE461K 128 MB
• LG MF-FE421 128 MB
• MPIO FG100 "Boom" 256 MB
• MPIO FY400 "Blast" 256 MB
• MPIO FL300 "Carat" 128 MB
• MSI Mega Stick 520 256 MB
• MSI Mega Player 521 256 MB
• MSI Mega Stick 527 256 MB
• MSI Mega Stick 528 512 MB
• Shiro EM 256 MB
• Shiro BX
• Z-cyber Zling U2 128 MB
• Z-cyber Zling Slot 256 MB

Z-cyber Zling Slot 256 MB

To sprzęt firmy Zoltrix. Odtwarzacz Z-cyber Zling Slot spełni marzenia wszystkich, oczekujących od sprzętu prostoty. Wymiarami podobny do pudełka zapałek, został „opakowany” w czarny plastik i aluminium. Dodatkowo, na front odtwarzacza trafił nieskomplikowany wyświetlacz LCD, podświetlany na niebiesko.

Sprzęt posiada interfejs USB 2.0. Jest on oczywiście kompatybilny ze złączem USB 1.1, a dzięki załączonemu w zestawie przewodowi, może służyć też jako przenośna pamięć flash, na różnego rodzaju pliki, nie tylko muzykę.

Jeśli wydaje się Wam, że 256 MB pamięci to nieco zbyt mało jak na odtwarzacz MP3, sprzęt Z-cyber jest na tę okoliczność gotów. W odtwarzacz wbudowano slot dla kart pamięci standardu SD i MMC. Kiedy w złączu tym umieści się kartę, Zling Slot można wykorzystywać jako czytnik tego rodzaju wymiennej pamięci. Komputer wykrywa urządzenie jako dwa dodatkowe dyski USB.

Gdy zarówno wbudowana pamięć, jak i karta SD/MMC (do 1 GB) są zajęte przez pliki muzyczne MP3 lub WMA, Zling Slot korzysta z nich przełączając się między pamięciami niezauważenie dla użytkownika.

Jak przystało na dobry odtwarzacz plików MP3, nie zapomniano tu o wbudowaniu tunera radiowego z atrakcyjnie przedstawioną na ekranie podziałką częstotliwości, możliwością zapisania do trzydziestu stacji radiowych i funkcją zapisywania plików dźwiękowych (pliki WAV).

Rejestrowanie dźwięku możliwe jest też z wykorzystaniem wbudowanego mikrofonu lub z zewnętrznego źródła dźwięku, podłączanego do odtwarzacza przewodem.

Menu pozwala też na ustawienie sześciu trybów pracy equalizera, opcji wyświetlacza i kilku innych, często spotykanych parametrów. Obsługa jest prosta, a klawisze działają pewnie. Menu skonfigurowane jest przejrzyście.

W opakowaniu prócz odtwarzacza znajdziemy wszystko co potrzebne do pracy z urządzeniem, a więc parę słuchawek, kabel USB, płytę ze sterownikami (zbędna w systemach Windows Me, 2000 i XP) oraz baterię AAA (którą zresztą wyjątkowo łatwo jest umieścić w przeznaczonym jej miejscu w odtwarzaczu, ale wyjątkowo trudno ją stamtąd wydobyć).

Z-cyber Zling U2 128 MB

128-megabajtowe urządzenie Zoltrixa prezentuje się nieźle. Metalizowana, podłużna obudowa U2 kryje w sobie, podobnie jak u przedstawianego w tym porównaniu modelu Zling Slot, zarówno tuner radiowy jak i wbudowany mikrofon.

Nie jest może tak doskonały jak pewna irlandzka grupa z panem Bono na czele, ale niewiele można mu zarzucić. Pochwała należy się dla konstruktorów odtwarzacza za wbudowanie wtyczki USB w jego obudowę. Przy przenoszeniu danych, co oczywiście jest możliwe, nie trzeba pamiętać o zabieraniu ze sobą dodatkowego kabelka z przejściówką.

Prócz przycisków sterujących, w U2 zastosowano przełącznik działający jak miniaturowy joystick. Rozwiązanie jest o tyle wygodne, że eliminuje potrzebę stosowania na obudowie wielu przycisków. Jednak zadaniem pierwszorzędnym dla konstruktorów tego rodzaju sterowania powinna być wygoda i precyzja sterowania. Precyzję oferowaną przez joystick w odtwarzaczu Z-cyber U2 określić można na wysoką. Sterowanie nie pozostawia wiele do życzenia.

Cechą podkreślaną przez producenta jest między innymi wielokolorowy wyświetlacz. Nie chodzi tu jednak o nowatorską technologię OLED (Organic Light Emitting Diode), ale o siedem kolorów podświetlenia ekranu, które zmieniają się wraz z każdym dotknięciem przycisków U2. Można też wybrać sobie jeden z kolorowych motywów. Paleta dostępnych barw zawiera światło czerwone, niebieskie, żółte (które wygląda raczej jak pomarańczowe), zielone, białe, niebieskie i różowe. Ot, taki mały kolorofon.

Warto zauważyć niezłe możliwości konfigurowania zapisywanych plików (z mikrofonu i dźwięków wprowadzanych przez wejście liniowe). Sprzęt umożliwia wybór jakości, z jaką mają być zapisywane pliki (próbkowanie do 48000 Hz).

Odtwarzacz korzysta z interfejsu USB 2.0, ale działa też ze starszymi złączami. W nowszych systemach Microsoftu bez kłopotu pracuje w funkcji przenośnej pamięci USB bez udziału jakichkolwiek dodatkowych sterowników. Ograniczona pamięć modelu U2 wyznacza dość wąskie ramy wykorzystania urządzenia w tym charakterze.

W komplecie znalazły się oczywiście słuchawki oraz kabel USB dla tych, którzy nie posiadając złącza USB na przednim panelu komputera wolą zbyt często nie „nurkować pod biurko” by połączyć odtwarzacz z „pecetem”.

Shiro BX

Shiro BX określić można jako czytnik kart SD/MMC z możliwością odtwarzania plików muzycznych. Urządzenie nie posiada własnej pamięci flash. W oczy rzuca się od razu podobieństwo do obecnego w tym opisie innego modelu odtwarzacza – Zoltrixa Z-cyber Zling Slot.

Przyglądając się jednak bardziej wnikliwie widać, że Shiro to chyba imię wybrane dla ubogiego brata modelu Zoltrixa. Tamten, jak się przekonacie, posiada przykładowo własną pamięć, przez co od razu po wyjęciu z pudełka gotów jest do pracy. W wypadku zakupienia Shiro BX, należy liczyć się z dodatkowym wydatkiem na kartę pamięci.

Shiro BX działa z prostym wyświetlaczem LCD. Jest rozwiązaniem dla osób poszukujących najprostszych i najtańszych sposobów przenośnego odsłuchiwania plików muzycznych. Sprzęt pochodzi niemal z „epoki kamienia”, oferuje najprostsze, najbardziej wymagane funkcje. O tym jak przeciętne jest to urządzenie niech świadczy fakt, że ekran Shiro BX nie jest nawet podświetlany.

Model ten może być ciekawym rozwiązaniem dla osób posługujących się już sprzętem korzystającym z kart pamięci flash MMC lub SD i poszukujących dedykowanego im czytnika. Czytnik odtwarzający pliki MP3 – to już coś. Sprzęt może odczytywać karty o pojemności do 1 GB.

W zestawie razem z odtwarzaczem znajdują się sznurek na szyję, słuchawki oraz kabel USB, konieczny do połączenia Shiro BX z komputerem.

Praca z odtwarzaczem podłączonym do „peceta” nie wymaga stosowania dodatkowych sterowników. Czytnik jest od razu rozpoznawany jako kolejny napęd. Dla starszych systemów producent dodał oprogramowanie na płycie.

Shiro EM 256 MB

W naszym zestawieniu mamy dwa urządzenia pod marką Shiro. Jedno z nich nie posiada pamięci, ale to drugie wyposażono już w 256 MB do wykorzystania.

Odtwarzacz robi dobre wrażenie, choć nie jest jakimś szczególnie pięknym kawałkiem elektroniki. Ma duży wyświetlacz podświetlany na biało, tuner radiowy i zapisuje dźwięki płynące zarówno z tunera, jak i mikrofonu. Sterowanie odtwarzaczem zapewniają nie tylko przyciski, ale i okrągły kontroler.

Shiro EM jest łatwy w obsłudze. Nawet bez instrukcji szybko poznaje się jego funkcje, w czym wydatnie pomaga duży ekran i dobrze skomponowane menu. Przydałby się jednak inny sposób zasłonięcia gniazda USB w odtwarzaczu. Gumowa końcówka zastosowana obecnie wygląda dość mizernie i cały czas odstaje.

Zasilanie odtwarzacza stanowi jedna bateria AAA. Tak jak u drugiego z modeli spod znaku Shiro, odtwarzacz oferowany jest w towarzystwie słuchawek, sznurka na szyję oraz kabla USB. Sprzęt nie wymaga stosowania sterowników w nowych wersjach „okienek”.

Oczywiście i ten odtwarzacz bez kłopotu może służyć jako flash dysk. Tak więc posiadając 256 MB w wydaniu Shiro EM, możecie wykorzystać je nie tylko na muzykę ale i na przenoszenie różnych danych. Pamiętać tylko trzeba w takim wypadku o zabieraniu ze sobą nie tylko odtwarzacza, ale i przeznaczonego mu kabla USB. To niewygodne rozwiązanie.

MSI Mega Stick 528 512 MB

Seria odtwarzaczy muzycznych Mega Stick jest stale rozszerzana przez MSI. Tajwański producent przesłał nam do testów najnowszy model tej serii, sprzęt oznaczony numerem 528, a zaprezentowany niespełna kilka dni temu. Niestety jak na testową wersję przystało, urządzenie dotarło do nas "gołe", bez dodatkowego wyposażenia. Mimo to przyjrzeliśmy się mu z ciekawością.

Odtwarzacz oferuje rozbudowane funkcje, w tym kodowanie plików z zewnętrznego źródła dźwięku do zbiorów MP3 (w teorii, bo testowy model działał jedynie z plikami WAV), np. z płyt CD. Odtwarzacz nie jest duży, ale początkowo przygniata ilością opcji. Widać, że przyłożono się do zapewnienia modelowi 528 jak największej liczby funkcji.

Ekran Mega Stick 528 pulsuje kolorami niczym kolejny mini dyskotekowy kolorofon. To coraz częstszy trend wśród producentów odtwarzaczy. Tutaj do wykorzystania mamy siedem rodzajów podświetlenia.

Na pochwałę zasługuje sposób zainstalowania interfejsu USB. Zdecydowano się tu na umieszczenie wtyczki popularnego złącza wprost w odtwarzaczu. Nie chowa się ona pod zaślepką, ale jest obrotowa i ukrywana pod częścią osłony okrywającej zasilającą odtwarzacz baterię AAA. Zastosowano tu szybszą wersję USB, 2.0.

Testowany przez nas model posiadał pewną wadę. Nie zapamiętywał ustawionych opcji menu, co kończyło się po każdym wyłączeniu odtwarzacza i ponownym uruchomieniu powrotem do chińskiego menu i poruszaniem się niemal po omacku. Odnalezienie odpowiednich ustawień nie było jednak niewykonalne, a to za sprawą ikon towarzyszących opisanym również tekstowo opcjom. Mamy nadzieję, że problem z pamięcią odtwarzacza nie występuje w finalnej wersji produktu, a dotyczy jedynie testowanego przez nas egzemplarza.

My tego nie dostaliśmy, ale w pudełku z Mega Stick 528 znajdują się słuchawki, dodatkowy kabel USB oraz płytka ze sterownikami dla osób, których komputery automatycznie nie rozpoznają urządzenia.

MSI Mega Stick 527 256 MB

Ten odtwarzacz może spodobać się dzieciom. Ale nie tylko. Mimo że kształtem przypomina inne odtwarzacze serii MSI Mega Stick, różni się od nich czymś szczególnym. Niektórzy mogliby powiedzieć, że jest nieco infantylny, ale być może takie właśnie było zamierzenie twórców modelu.

Mega Stick 527 ma wbudowane gniazdo USB 2.0 przykryte niebieskim kapturkiem. Jakby tego było mało, umożliwia zmianę "skórek", a raczej przednich paneli otaczających ekran LCD. W pudełku razem z odtwarzaczem otrzymaliśmy osiem zapasowych, kolorowych skórek. Chętni mogą wyciąć też coś samodzielnie i umieścić pod przezroczystą przykrywką. Ciekawy pomysł.

Niewielki ekran LCD nie jest podświetlany wielokolorowo. Sprzęt posiada tuner radiowy i możliwość zapisywania dźwięku zarówno z mikrofonu jak i z wejścia liniowego. Sprzęt pozwala ma zapisywanie dźwięku do plików MP3 oraz WAV z wybraną wcześniej jakością. Sterowanie 527 jest wygodne, dzięki precyzyjnemu przełącznikowi typu jog-dial.

Zasilanie odtwarzacza to jedna bateryjka AAA. W pudelku, prócz wspomnianych „skórek” znajdziemy sterowniki, kabel USB i słuchawki.

Sprzęt bez problemu może służyć niczym przenośny dysk flash. W nowych systemach Windows nie potrzebuje do funkcjonowania sterowników.

MSI Mega Player 521 256 MB

To odtwarzacz sportowy, a przynajmniej tak pozycjonuje go MSI. Nic nie jest tu takie jak u konkurencji, a nawet odtwarzaczy serii Mega Stick. W końcu to Mega... Player.

Jajowaty odtwarzacz od razu zwraca uwagę równie jajowatym wyświetlaczem. Po włączeniu urządzenia następuje miłe zaskoczenie. Zastosowany tu ekran zbudowano w technologii OLED (Organic Light Emitting Diode). Jest dwukolorowy, część informacji pokazywana jest w kolorze turkusowym, część na żółto. Wygląda nowocześnie i jest w miarę wyraźny nawet w silnym oświetleniu.

Odtwarzacz posiada interfejs USB 2.0, który jest w tym wypadku nie tylko kanałem zapewniającym możliwość przenoszenia danych, ale i sposobem na ładowanie odtwarzacza. Konstruktorzy postanowili zastosować tu wbudowany akumulator. Ładować można go z portu USB, ale i z sieci. W komplecie dostarczany jest specjalny zasilacz-przejściówka USB. Niestety w naszym pudelku znalazł się zasilacz amerykański. Wyposażeni w odpowiednią przejściówkę sprawdziliśmy, że wszystko działa. Odtwarzacz bez obawy można podpiąć pod 220 V.

Ponieważ Mega Player 521 to sprzęt dla sportowców, nie mogło zabraknąć wśród dodawanych z odtwarzaczem gadżetów specjalnych pasków na ramię lub nadgarstek, z futerałem na odtwarzacz. Dodawane w zestawie słuchawki są nieco odmienne niż u konkurencji, bo dzięki specjalnym uchwytom same utrzymują się na uszach. Wraz ze słuchawkami dostępny jest przedłużacz. Elektronika z kolei zapewnia nie tylko funkcję stopera (z możliwością odmierzania czasu wstecz), ale i system zliczania kroków oraz spalonych kalorii.

Sam odtwarzacz, obleczony gumą, sprawia wrażenie wodoodpornego, ale tak naprawdę nie jest odporny na ciecze. Sprzęt odtwarza pliki muzyczne, potrafi nagrywać głos, ma tuner radiowy i umożliwia zapisywanie radiowych audycji.

Mega Player pracuje w funkcji przenośnego dysku flash, jednak do jej pełnienia wymaga kabelka, łączącego urządzenie z komputerem.

MSI Mega Stick 520 256 MB

Przygoda z tym eleganckim odtwarzaczem nie zaczęła się najlepiej. Sprzęt dotarł do nas z językiem menu ustawionym na chiński. Nic nie pomógł fakt, że był to język chiński uproszczony. Z pomocą papierowej instrukcji zajęło kilka chwil odszukanie opcji zmiany języka na drugi z dostępnych, angielski.

Odtwarzacz posiada złącze USB 2.0 zainstalowane wprost w obudowie, wykonanej z czarnego, błyszczącego plastiku. Sprzęt nie tylko gra plikami MP3, ale i posiada tuner radiowy oraz możliwość rejestrowania głosu za pomocą wbudowanego mikrofonu.

Sterowanie opcjami menu odbywa się z wykorzystaniem przełącznika jog-dial. Niestety nie działa on zbyt precyzyjnie. Kiepsko sprawuje się też podświetlenie ekranu. Kiedy działa, literki stają się jaśniejsze od tła, a przy niskim poziomie kontrastu ciężko dostrzec, co dzieje się na ekranie.

W opakowaniu z odtwarzaczem znajdziemy to, co potrzebne do słuchania muzyki, a więc słuchawki zintegrowane ze sznurkiem na szyję oraz dodatkowy kabel USB.

W obudowę odtwarzacza wmontowano dwie ciekawostki. Pierwsza jest raczej oczywista - to metalowy klips służący przymocowaniu Mega Stick 520 np. do paska. Druga zaś to już rzecz bardziej ekstrawagancka i rzadko spotykana w urządzeniach tego typu. To... latarka. Niewielka, biała dioda LED daje wystarczająco dużo światła, by zupełnych ciemnościach rozpoznawać przedmioty. Nie jest to jednak policyjny "szperacz" ;-). Z latarki można korzystać także przy wyłączonym odtwarzaczu.

Dla formalności dodajmy, że Mega Stick 520, tak jak wiele innych modeli, funkcjonować może w charakterze przenośnej pamięci flash. Bez wymogu wgrywania sterowników i z zainstalowanym w obudowie złączem USB wykorzystywanie go w ten sposób nie nastręcza żadnych kłopotów.

MPIO FL300 "Carat" 128 MB

Nazwa odtwarzacza, jak i sam odtwarzacz mają nieco wspólnego z biżuterią. Twórcy tego sprzętu chcieliby zapewne, by był on noszony na widoku niczym modny, błyszczący gadżet.

Malutka metalowa obudowa mieści 128 MB pamięci. Niewielki ekran LCD przykryty szklanym panelem wygląda bardzo atrakcyjnie. Wokół ekranu znajduje się sześć subtelnie wkomponowanych przycisków. Sterowanie nimi nie jest najbardziej wygodnym zajęciem, ale w tym wypadku liczy się wygląd.

Mimo nietypowego sposobu montowania dołączanych do zestawu słuchawek, nie jest wykluczone skorzystanie ze słuchawek innego producenta. Sposób instalacji firmowych słuchawek jest rzeczywiście nietypowy i może być niemałą zagadką. Producent postanowił rozwiać te wątpliwości dołączając do zestawu przeznaczoną temu problemowi instrukcję.

Zasilanie MPIO Carat zapewnia wbudowany akumulator. Jego ładowanie następuje po podłączeniu urządzenia do portu USB. Carat korzysta z interfejsu USB 1.1. W nowych systemach jest rozpoznawany jako kolejny napęd, a tym samym gotowy do przenoszenia dowolnych plików, których wielkość pozwoli na załadowanie do pamięci odtwarzacza.

W opakowaniu, prócz sterowników dla starszych systemów i instrukcji znalazły się dwa futerały, materiałowy i plastikowy oraz przedłużacz USB.

A sam odtwarzacz... odtwarza pliki MP3 i potrafi rejestrować dźwięk z wykorzystaniem wbudowanego mikrofonu. Sprzęt posiada przejrzyste menu, po którym poruszanie nie jest skomplikowane. Znalazły się tam takie opcje jak equalizer, efekty dźwiękowe, parametry nagrywania dźwięku czy ustawienia zegarka.

Jeśli chodzi o urodę urządzeń, to jeden z faworytów. Każdy z testowanych przez nas odtwarzaczy MP3 od MPIO był podpisany przez swojego projektanta. Za model Carat odpowiada Kevin Song, za dwa pozostałe Robin Kim. Nie słyszeliśmy o nich :).

MPIO FY400 "Blast" 256 MB

Szare, ostre kanty prostopadłościennej niewielkiej obudowy nieco ożywiono ekranem LCD podświetlanym na żółto. Surowy wygląd MPIO Blast kryje skomplikowane menu, w którym poruszać można się dopiero po dokładnym poznaniu zasad rządzących tym procesem. Pierwsze wrażenie jest jednak raczej negatywne. Odtwarzacz umożliwia zmianę wielu opcji, jednak ich ogrom wydaje się być początkowo przytłaczający.

Odtwarzacz zapewnia nie tylko współpracę z plikami muzycznymi, ale i możliwość zapisywania dźwięku z wbudowanego mikrofonu, z tunera radiowego oraz poprzez wejście liniowe, z zewnętrznego źródła dźwięku.

MPIO Blast wykorzystuje złącze USB 2.0. Funkcjonuje bez kłopotu jako dysk flash, a nowsze wersje systemów Windows wykrywają go automatycznie jako dodatkowy napęd.

W odtwarzaczach MPIO zastosowano ciekawy sposób sterowania głośnością odtwarzania. Inaczej niż u innych testowanych przez nas odtwarzaczy, wykorzystujących zwykłe przyciski lub przełączniki typu jog-dial, tutaj mamy kolisty potencjometr, którego obrotami zmienia się głośność odtwarzania muzyki.

Interfejs USB jest zainstalowany wprost w odtwarzaczu, ale nie przykryty zatyczką, ale wysuwany z wykorzystaniem specjalnego suwaka. Interesujące rozwiązanie, jednak umieszczenie go w niektórych portach komputera może być kłopotliwe.

Zasilanie odtwarzacza to bateria typu AAA. Opakowanie kryje w sobie, prócz odtwarzacza, przedłużacz USB, słuchawki, sznurek na szyję, pasek na ramię oraz przewód do nagrywania dźwięków z zewnętrznych źródeł dźwięku.

MPIO FG100 "Boom" 256 MB

Kształt tego odtwarzacza trudno określić, przypomina miniaturowy magnetofon stereo, jest w każdym razie atrakcyjny dla oka i nowoczesny. Trudno obojętnie przejść obok niego. Dwukolorowy wyświetlacz typu OLED (żółty i turkusowy) to nie jedyne źródło mrugającego do użytkownika światła. Jest też czerwona obwódka jednego z kontrolerów, migająca w czasie kiedy odtwarzacz działa z „uśpionym” ekranem.

Tak jak inny opisywany przez nas odtwarzacz, MPIO Boom korzysta z okrągłego potencjometru głośności oraz kontrolera w kształcie miniaturowego joysticka, znanego z niektórych modeli komórek. W MPIO Boom ten rodzaj sterowania działa precyzyjnie.

Menu odtwarzacza to w większości kolorowa wersja systemu z modelu MPIO Blast. Sterowanie wymaga nieco ćwiczeń, zanim precyzyjnie zaczniemy wybierać odpowiednie opcje.

Zasilanie odtwarzacza to bateria AA. Sprzęt posiada port USB 2.0, dający szybki dostęp do 256 MB zawartej w nim pamięci., jednak nie ma własnej wtyczki USB, a korzysta z dołączonego do zestawu kabla. Tak jak konkurencja, odtwarzacz pracuje w trybie dysku flash, bez konieczności instalowania sterowników w nowszych systemach Windows.

Boom pracuje z plikami MP3, posiada tuner radiowy i mikrofon. Potrafi zapisywać audycje radiowe i dźwięki z mikrofonu w wysokiej jakości 128 Kb/s przy próbkowaniu 44,1 kHz.

W opakowaniu, prócz kabla USB znalazł się futerał na ramię oraz futerał pozwalający na przypięcie odtwarzacza do paska. Jest tu też przewód pomagający przy liniowym nagrywaniu dźwięku oraz słuchawki.

iriver iFP-1095 512 MB

Biorąc do ręki pudełko z tym odtwarzaczem czuć już, że zbliża się coś wielkiego. Jest, jak na opakowanie z odtwarzaczem MP3, bardzo ciężkie. Po otwarciu go okazuje się, że to za sprawą m.in. przechowywanego tam zasilacza sieciowego.

Sam odtwarzacz to produkt z „górnej półki”. Nie ma takich ciekawostek jak nagrywanie liniowo wprowadzanego dźwięku, ale oferuje za to inne interesujące rozwiązania, w tym kolorowy wyświetlacz LCD o przekątnej 1,2 cala i pokaźną paletą kolorów oraz, co jest rzeczą raczej niespotykaną w odtwarzaczach plików muzycznych, wbudowany aparat cyfrowy.

Pierwsze wrażenie, dodać trzeba niesamowite, robi kolorowy choć niewielki ekranik. Menu zaprojektowane jest z polotem. Mamy tu sporo kolorowej grafiki, możliwość poruszania się po drzewie katalogów, niczym w typowych menedżerach plików. Wszystko oznaczane jest łatwymi do zrozumienia ikonami.

Sprzęt radzi sobie z plikami MP3, WMA, ASF i OGG. Posiada tuner radiowy oraz możliwość zapisywania dźwięków z tunera oraz z mikrofonu. Wszystko wspiera bogaty wachlarz opcji odtwarzania dźwięku (basy, balans, dźwięk 3D, equalizer). Sprzęt może pracować jako przenośny flash dysk, jednak funkcja ta jest ograniczona skutecznie przez producenta. Chodzi o to, że odtwarzacz do współpracy z komputerem wymaga własnego oprogramowania. Menadżer plików systemu Windows, nawet XP, „nie widzi” odtwarzacza. Dopiero zainstalowanie dodawanej na płycie aplikacji udostępnia 512 MB pamięci do wykorzystania. Sprzęt nie jest ograniczony do przechowywania jedynie nagrań dźwiękowych. Umożliwia przenoszenie dowolnych plików. Nie jest tu kłopotem, że iriver iFP-1095 nie posiada wbudowanej wtyczki USB - trzeba użyć dodatkowego kabelka. Nie może być on bowiem tak powszechnie wykorzystywany w funkcji dysku flash.

Wspomnieliśmy o wbudowanym aparacie cyfrowym. Rzeczywiście jest tu takowy, ale parametry jego pracy pozwalają go porównywać co najwyżej do aparatów z telefonów komórkowych. Rozdzielczość matrycy to 300 tys. pikseli. Pozwala to na chwytanie fotografii o rozdzielczości do 640 na 480 punktów. Fotografie można przeglądać, powiększać, wprowadzać proste efekty graficzne itp.

Zasilanie odtwarzacza to akumulator, lecz nie wewnętrzny, ale wymienny. Istnieje więc możliwość dokupienia kolejnego akumulatora w momencie kiedy ten z odtwarzacza odmówi posłuszeństwa. Oczywiście najpierw trzeba będzie znaleźć pasujący element.

W pudełku, prócz odtwarzacza i płyty z koniecznym do jego obsługi oprogramowaniem znajdziemy sznurek na szyję z nadrukiem "iriver", futerał z paskiem na ramię i futerał zabezpieczający sprzęt przed porysowaniem, słuchawki oraz kabel USB i zasilacz sieciowy, podłączany do portu USB odtwarzacza iriver. Ładowanie akumulatora możliwe jest przez port USB komputera, lub, dzięki zasilaczowi, wprost z gniazdka.

iriver iFP-799 1 GB

Model ten oferuje pojemną pamięć flash. Menu odtwarzacza jest bardzo podobne do produktu tej samej firmy, oznaczonego symbolem iFP-1095. Dodatkowych kilka opcji wynika z faktu, że w przeciwieństwie do tamtego sprzętu, tutaj producent zdecydował się na wprowadzenie możliwości nagrywania dźwięku wprowadzanego do odtwarzacza „po kablu”.

Srebrno-grafitowy gadżet otrzymał monochromatyczny ekranik LCD z niebieskim podświetleniem. Sterowanie tym modelem odbywa się z wykorzystaniem mini joysticka.

Kiedy już zagłębimy się w gąszcz opcji odtwarzacza, warto zwrócić uwagę na wysoką jakość nagrywania plików dźwiękowych, zarówno przez wbudowany mikrofon (160 Kb/s, 44,1 kHz), ale i z tunera radiowego (320 Kb/s, 44,1 kHz) oraz wejścia line-in (320 Kb/s, 44,1 kHz). W menu odtwarzacza zawarto też opcję liniowego wprowadzania dźwięku z zewnętrznego mikrofonu.

Sprzęt potrafi pracować z plikami MP3, WMA, OGG i ASF. Jako przenośna pamięć flash, sprzęt potrafi przenosić dowolne pliki. Jednak do wprowadzania zbiorów, zarówno muzycznych, ale i innego rodzaju danych wymagane jest oprogramowanie. Bez niego ani rusz.

iFP-799 nie posiada wbudowanej wtyczki USB. Z komputerem odtwarzacz komunikuje się przez dołączony do zestawu kabel USB. Gniazdo mini USB ukryte jest w odtwarzaczu za przesuwaną plastikową zaślepką.

Zasilanie odtwarzacza stanowi bateria typu AA. W opakowaniu, prócz iFP-799, znajdziemy słuchawki, kabelek do przegrywania muzyki przez port line-in, sznurek na szyję, wspomniany przewód USB i srebrny futerał.

iriver N10 128 MB

To bez wątpienia małe dzieło sztuki wyprodukowane w Chinach. Nie dość, że najbardziej elegancko zapakowane spośród wszystkich odtwarzaczy w naszym przeglądzie, to samo emanujące wielką urodą, smakiem i luksusem. Niewielki kawałek czarnego, błyszczącego plastiku w połączeniu z lustrzanym panelem wydaje się nudnym do czasu kiedy nie włączymy odtwarzacza. Wtedy lusterko zamienia się w zielony ekran korzystający z technologii OLED. Robi wrażenie.

Odtwarzane ze 128-megabajtowej pamięci pliki to MP3, WMA i ASF. Sprzęt nie posiada tunera radiowego, ale potrafi nagrywać dźwięki dzięki wbudowanemu mikrofonowi. Czyni to z wybranymi wcześniej poziomami jakości.

Odtwarzacz przeznaczony jest do noszenia na szyi. Oryginalne, dołączone do zestawu słuchawki wkomponowano w sznurek. Firmowe słuchawki podłącza się do odtwarzacza specjalnym modułem. Nie ma typowego bezpośredniego wejścia mini jack. Dla tych, którzy nie chcą obnosić się ze swoim N10, firma przewidziała dodatkowy moduł, z wejściem dla każdych słuchawek, dysponujących standardowym złączem. Wtedy odtwarzacz może powędrować do kieszeni.

Tak jak każdy z modeli iriver w naszym przeglądzie, także N10 wymagał do współpracy z komputerem zainstalowania w nim sterowników i wczytania specjalnego oprogramowania. Dopiero te zabiegi umożliwiają wczytywanie do odtwarzacza plików muzycznych oraz wszystkich innych zbiorów.

Sprzęt jest malutki i zwarty, a mimo to udało się projektantom zmieścić wewnątrz akumulator. Jest on niewymienny, a jego ładowanie odbywa się z wykorzystaniem portu USB. Niestety do ładowania odtwarzacza prądem i plikami konieczny jest kabel, ewentualnie niewielki adapter USB (dołączany do zestawu). Bez nich wymiana repertuaru lub podładowanie wyczerpanego akumulatora jest niemożliwe.

W opakowaniu znajdziemy kabel USB, słuchawki, moduł do podłączenia słuchawek innych producentów, dodatkowy sznurek na szyję i sterowniki.

COWON iAudio 5 1 GB

Duża pojemność pamięci flash w tym eleganckim odtwarzaczu to nie jedyna jego zaleta. Wyposażony w interfejs USB 2.0, koreański sprzęt prezentuje się bardzo dobrze. Niezłej jakości materiały, kilka rodzajów plastiku na obudowie i kolorowy wyświetlacz sprawiają, że miło patrzy się na to cacko.

Napisaliśmy "kolorowy"? Hmm... To trochę przesadzone stwierdzenie. Zastosowano tu jedynie graficzny, monochromatyczny ekran z podświetleniem o tysiącu barw. To już nie przesada. W menu odtwarzacza można wybrać, jak wielką rolę w ostatecznym kolorze podświetlenia grać mają poszczególne składowe barwy, czerwona, zielona i niebieska. Jest tu nawet balans bieli! Mimo monochromatycznego wyświetlacza, menu wygląda przejrzyście, a producent zdecydował się nawet na animowane ikonki.

Odtwarzacz pracuje z plikami MP3, WMA, ASF, OGG i WAV. Podczas ich odtwarzania może migać niczym dyskotekowa lampa. Dodatkowo, umożliwia zapisywanie plików zarówno z mikrofonu wbudowanego w obudowę odtwarzacza, z wykorzystaniem tunera radiowego oraz wejścia line-in. Zapis dźwięków możliwy jest w formatach WAV i MP3.

Bez kłopotu odtwarzacz pracuje w funkcji zewnętrznego dysku flash. Windows XP rozpoznaje nowy napęd, a interfejs USB 2.0 pozwala sprawnie zapełnić pamięć. Odtwarzacz nie dostał zintegrowanej wtyczki, a jedynie gniazdo mini USB, do którego należy podłączyć bądź to przewód, bądź dodawany w zestawie adapter będący niewielkim połączeniem dwóch wtyczek dla dużego i małego portu USB.

Trochę zastrzeżeń mieć można do sterowania odtwarzaczem. Tutaj producent zdecydował się na zastosowanie aż dwóch przełączników typu jog-dial. Przynajmniej jeden z nich działał mało precyzyjnie, przycinając się czasem. To jednak w części kwestia ułożenia palców na przełącznikach. Trochę wprawy i sterowanie przestaje być kłopotem.

Zasilanie odtwarzacza to bateryjka typu AAA.

W pudełku znajdziemy płytę z oprogramowaniem (można o niej zapomnieć dzięki automatycznemu rozpoznawaniu sprzętu przez system Windows), przylepne folie zabezpieczające front odtwarzacza przed porysowaniem, sznurek na szyję, przewód USB, mini adapter USB, kabel do nagrywania dźwięków line-in, słuchawki oraz futerał z przezroczystego plastiku.

COWON iAudio U2 512 MB

To jeden z najmniejszych odtwarzaczy w naszym przeglądzie. To także jeden z odtwarzaczy z najmniejszą liczbą przycisków. Tutaj były tylko dwa. Nie oznacza to wcale, że ma on niewiele opcji.

Mały, a więc z wbudowanym akumulatorem (choć to nie norma). Ładowanie akumulatora następuje wprost z portu USB. Niewielki ekran LCD jest monochromatyczny i podświetlany niebieskim kolorem. Mimo małej powierzchni obsługa menu jest łatwa, a opcje logicznie rozplanowane. Plus dla producenta.

Sterowanie sprzętem zapewnia wbudowany mini joystick, który jest w miarę precyzyjny. Mimo niewielkich wymiarów odtwarzacz nie tylko odczytuje pliki muzyczne, ale i zapisuje je - z mikrofonu, wejścia line-in lub tunera radiowego. Pliki dźwiękowe można nagrywać wprost do zbiorów MP3.

512 MB można wykorzystać w charakterze dysku flash. Nie ma tu wbudowanej wtyczki USB, ale w pudełku mamy mini adapter USB oraz kabelek do połączenia odtwarzacza z komputerem. Wygodę użytkowania go w ten sposób podnosi brak konieczności instalowania sterowników.

Tak jak w innych modelach oglądanych odtwarzaczy iAudio, tutaj także znalazły się folie ochronne na ekranik. Ciekawy pomysł.

W pudełku dodano też całe potrzebne do pracy ze sprzętem okablowanie, sznurek na szyję i futerał.

COWON iAudio G3 2 GB

Odtwarzacz ten charakteryzuje się największą pojemnością pamięci wśród testowanych przez nas urządzeń. 2 GB to sporo miejsca na pliki muzyczne, nagrania i inne zbiory, nawet dwupłytowe filmy DivX. Sprzęt wygląda elegancko. Biały plastik ze srebrnymi aplikacjami to atrakcyjne połaczenie.

Sprzęt odtwarza muzykę ze zbiorów MP3, WMA, WAV, ASF i OGG. Dźwięki z mikrofonu, wprowadzane liniowo i z tunera radiowego są zapisywane do plików MP3. Tak jak inny sprzęt spod znaku iAudio w tym przeglądzie, odtwarzacz pozwala na zastosowanie wachlarza efektów wpływających na jakość dźwięku. Mamy tu kilka ustawień equalizera, podbijanie basów, sterowanie głośnością w poszczególnych słuchawkach, czy zmianę szybkości odtwarzania.

Tak jak w modelu iAudio U2, sterowanie miniaturowym joystickiem w połączeniu z dobrze przemyślanym menu jest sprawne i wygodne. Można tu nawet wpływać na różne przyporządkowanie opcji menu jednemu z przełączników.

Współpraca z komputerem nie wymaga zastosowania sterowników, przez co praca w charakterze dysku flash nie jest kłopotliwa. Byłaby co prawda łatwiejsza, gdyby standardowy wtyczkę USB wkomponowano w obudowę odtwarzacza. Przy iAudio G3 konieczne jest zastosowanie dodatkowego kabla.

W pudełku, razem z modelem G3 odnajdziemy przewód USB, słuchawki,, przewód line-in, przezroczysty plastikowy futerał, sznurek na szyję (w odtwarzaczu zamontowano metalowe kółko) i folie ochronne na monitor.

LG MF-FE461K 128 MB

Koreański odtwarzacz musi się podobać. Czarna, w części matowa, a w części pokryta błyszczącym, koliście polerowanym czarnym tworzywem nowoczesna bryła jest elegancka. Do tego zastosowano tu monitor w nowoczesnej technologii OLED. Jaskrawy, turkusowy kolor grafiki nie pozostanie niezauważony. MF-FE461K posiada dwa przełączniki typu jog-dial i jeden przycisk.

Bardzo dobrze prezentuje się płynne przewijanie nazw odtwarzanych utworów. Menu zorganizowane jest w miarę przejrzyście, a niewielki ekran ma powierzchnię wystarczającą do pomieszczenia pojawiających się tam informacji.

Odtwarzacz gra plikami MP3 i WMA, a nagrywając dźwięk potrafi zrobić to z jakością do 192 Kb/s. Sprzęt posiada wbudowany mikrofon, wejście liniowe dla zewnętrznych źródeł dźwięku oraz tuner radiowy

Oferowane przez odtwarzacz złącze USB 1.1 nie jest tak szybkie jak USB 2.0, ale i pojemność pamięci odtwarzacza nie jest też największa.

MF-FE461K może pracować jak przenośny flash dysk. Nie wymaga do tego sterowników.

Pudełko nie świeci pustkami. Znajdziemy tam baterię AAA (taką baterią zasilany jest odtwarzacz), kabel USB, kabelek do nagrywania dźwięków z zewnętrznych źródeł, słuchawki, sznurek na szyję i płytę z oprogramowaniem.

LG MF-FE421 128 MB

LG MF-FE421 to przeciwieństwo prezentowanego w tym przeglądzie drugiego z modeli LG, MF-FE461K. Tamten jest ułożony i elegancki, a ten to popis ekstrawagancji. Są tu i krągłości i ostre kanty, a wszystko w srebrnym kolorze. Pytania budzi rozmieszczenie przycisków i gniazd. Mamy je właściwie po każdej stronie urządzenia, nawet na dnie (o ile to jest dno :)), gdzie zmieszczono przyciski zmiany głośności. Operując przełącznikami cały czas trzeba obracać odtwarzaczem niczym mini kostką Rubika. Ale czy ktoś powiedział, że odtwarzacz MP3 ma być prostopadłościennym klockiem z przyciskami w jednym rzędzie?! Mało wygodne okazuje się nowatorskie rozwiązanie przesuwania się po opcjach menu za pomocą sprężynującego pierścienia, otaczającego przycisk PLAY.

W odtwarzaczu zastosowano prosty wyświetlacz LCD z jasnym, turkusowym podświetleniem. Mimo jego niewielkiego podłużnego kształtu najważniejsze opcje są widoczne i przedstawione w zrozumiały sposób.

Odtwarzacz gra plikami MP3 i WMA, potrafi też zapisywać pliki MP3 z radia, mikrofonu oraz wprowadzanych do odtwarzacza liniowo. Dostępna pamięć ma pojemność 128 MB. Można ją szybko zapełnić plikami dzięki wbudowaniu w urządzenie interfejsowi USB 2.0.

By skomunikować komputer z odtwarzaczem potrzebujemy kabla USB. Ten dołączony jest w zestawie. Sterowniki nie są wymagane. Windows dodaje w spisie napędów kolejną literę i umożliwia przenoszenie do urządzenia dowolnie wybranych mieszczących się tam plików.

Opakowanie kryje, prócz kabla USB, słuchawki, baterię AAA, sznurek na szyję i futerał.

Creative Rhomba NX 256 MB

Producent popularnych odtwarzaczy MP3 proponuje urządzenie odbiegające nieco od jego linii MuVo, niewielkich „kwadratowych” odtwarzaczy. Rhomba NX to jedyny odtwarzacz w naszym przeglądzie, do zasilania którego potrzebne są dwie baterie, a nie jedna. Odtwarzacz zadowala się ogniwami typu AAA.

Lustrzany panel połączono tu z perłowym plastikiem. Całość dostała obłą i raczej masywną formę. Turkusowemu ekranowi LCD wyświetlającemu monochromatycznie dane towarzyszą trzy niebieskie diody umieszczone nad lub pod ekranem (zależnie od włączonego ustawienia). To takie mini dyskotekowe lampy, potrafiące migać w rytm muzyki. Niby niewielki dodatek, a potrafi przez chwilę pocieszyć oko. Przy dłuższym wykorzystywaniu wpływa jednak negatywnie na czas pracy urządzenia na baterii.

Sterowanie za pomocą przełączników typu jog-dial mogłoby być nieco wygodniejsze gdyby nie fakt, że umieszczono je trochę zbyt głęboko. Osoby o nieco grubszych palcach mogą mieć kłopoty z precyzyjnym sterowaniem urządzeniem.

W urządzeniu wbudowano mikrofon, tuner radiowy oraz liniowe wejście do wprowadzania dźwięku ze źródeł zewnętrznych. Dane mogą być zapisywane w postaci plików MP3.

Komunikacja z komputerem szybkim portem USB 2.0 może zamienić Rhombę we flash dysk. Do współpracy z „pecetem” odtwarzacz nie wymaga instalowania żadnych sterowników.

Opakowanie kryje, prócz odtwarzacza, kabel USB (konieczny do połączenia Rhomby z komputerem), słuchawki, przewód do przenoszenia dźwięków do wejścia line-in oraz sznureczek na szyję.

Creative MuVo V200 1 GB

V200 to typowy przedstawiciel linii MuVo. Mały, prostokątny i prosty. Wykonany z białego, błyszczącego plastiku kryje w sobie prosty wyświetlacz LCD podświetlany na niebiesko, radiowy tuner i wbudowany mikrofon.

Model kontynuuje wcześniej wykorzystywany projekt obudowy, gdzie, nazwijmy go roboczo, „moduł zasilający” jest oddzielany od zasadniczej części odtwarzacza, odkrywając jednocześnie zintegrowany interfejs USB. To proste rozwiązanie pozwala wykorzystywać odtwarzacz w funkcji dysku flash niemal zaraz po wyjęciu z kieszeni.

Nasz model posiadał 1 GB pamięci. W połączeniu z portem USB 2.0 tworzy to godną zainteresowania kombinację, nie tylko dla amatora muzyki, ale i osoby szukającej pojemnej przenośnej pamięci.

Zastosowany w odtwarzaczu przełącznik typu jog-dial działa precyzyjnie. Menu skomponowane jest w jasny sposób i ciężko się w nim „zgubić”.

Zasilanie odtwarzacza stanowi bateryjka AAA. Zaglądając do pudełka nie należy oczekiwać wiele. Znajdziemy tam jedynie słuchawki i gumowy, półprzezroczysty pokrowiec, pozwalający umieścić V200 przy pasku.

Creative MuVo Micro N200 512 MB

Gdyby model MuVo V200, obecny w naszym opisie, wziął udział w filmie „Kochanie, zmniejszyłem nasze dzieci”, powstałby model N200. Zmiana wymiarów wpłynęła też na niewielkie mutacje odtwarzacza. Nie znajdziemy w nim zintegrowanej wtyczki USB (zapewne zabrakło miejsca na tego rodzaju zbytek). Zastąpiona została gniazdem mini USB i dodanym do zestawu kablem.

Menu, mimo dodanych kilku opcji w porównaniu z V200 nie sprawia kłopotów. Niewielki wyświetlacz, podświetlany niebieskim kolorem pokazuje najważniejsze informacje.

Modyfikacje nie zmieniły urządzenia na tyle, by odtwarzacz nie był w stanie działać jako dysk z pamięcią flash. Interfejs USB 2.0 pomaga w szybszym transferze plików.

Micro N200 prócz typowych dla modelu V200 funkcji zyskał dodatkowo możliwość zapisywania wprowadzanych weń dźwięków wprost do plików MP3.

Zmniejszenie wymiarów odtwarzacza, podobno najmniejszego w ofercie Creative, pozwoliło też zapewne na nieco bardziej hojne wypełnienie jego opakowania dodatkami. Prócz przewodu USB, słuchawek i gumowego futerału, bardzo podobnego do tego z modelu V200, mamy tam jeszcze kabel line-in oraz pasek pozwalający na przymocowanie N200 do ramienia.

Zasilanie urządzenia to jedna bateria typu AAA.

Creative MuVo Slim 256 MB

Model Slim jest rzeczywiście „slim” - bardzo cienki, przypominający wymiarami wizytówkę. Choć kiedy weźmiemy pod uwagę jego grubość, to z tej „wizytówki” robi się raczej „kalkulator”. W części aluminiowa obudowa prezentuje się atrakcyjnie i odznacza się na tle innych odtwarzaczy swą nietypową, ale prostą formą.

Gabaryty odtwarzacza wykluczyły zastosowanie w tym wypadku standardowej baterii. Porzucono ten pomysł na rzecz płaskiego, prostokątnego akumulatora, który mieści się w chudej obudowie.

Kto zna inne odtwarzacze rodziny MuVo, nie powinien mieć kłopotu z pracą z menu modelu Slim. Ci, dla których byłby to pierwszy odtwarzacz, także nie zaznają kłopotów. Menu jest skomponowane w logiczny, przejrzysty sposób i „spacer” do wybranej opcji nie nastręcza większych trudności. Tak jak w innych odtwarzaczach w naszym przeglądzie, a pochodzących od Creative, firma zastosowała tu przełącznik typu jog-dial, choć są i trzy klawisze.

Odtwarzacz posiada wbudowany tuner radiowy i mikrofon. Zapis z obu tych źródeł jest możliwy.

Testowany przez nas MuVo Slim posiadał 256 MB pamięci flash. Wyposażono go też w port USB 2.0. Praca w funkcji dysku pamięci flash przebiega tu bez problemu. System Windows „widzi” sprzęt jako kolejny dysk w systemie.

W zestawie, prócz kabla USB, ewentualny nabywca znajdzie słuchawki oraz elegancki futerał, zabezpieczający MuVo przed porysowaniem. To „opakowanie” z magnetycznym zamkiem szczelnie ukrywa odtwarzacz, upodabniając całość np. do etui na karty kredytowe lub wizytówki.

Niech gra muzyka!

Głównym zadaniem odtwarzaczy MP3, nawet tych najbardziej zaawansowanych, jest odtwarzanie muzyki. Niezależnie jak dobrze będą one wyposażone, to jakość odtwarzania powinna być wyznacznikiem większej bądź mniejszej atrakcyjności danego sprzętu. Sporo zależy od odtwarzacza, ale nie bez znaczenia są przecież i dołączane do zestawów słuchawki.

Dla porównania jakości poszczególnych słuchawek skorzystaliśmy z nieco bardziej zaawansowanego sprzętu, choć nie dla audiofili. W testach wspomagały nas słuchawki Creative HQ-1700. By sprawdzić, jak sprawują się „w praniu” słuchawki z pudełek, wybraliśmy zbiór zróżnicowanej muzyki, od brzmień symfonicznych po Lenny’ego Kravitza. Poniżej kilka wniosków.

Generalnie rzecz biorąc łatwo zauważyć, że dostarczane z każdym z odtwarzaczy słuchawki nie są w stanie w pełni oddać walorów dźwiękowy wczytywanych do przenośnych urządzeń plików. Nie oznacza to jednak, że sprzęt, który otrzymujemy jest równie bezwartościowy w każdym z przypadków. Jednak kupując odtwarzacz MP3 i oczekując pełnej feerii dźwięków, trzeba myśleć o skorzystaniu z dobrych, markowych słuchawek.

W naszych testach pojawili się jednak liderzy, których słuchawki nie tyle były doskonałe, ale dobre i wystarczające dla przeciętnego słuchacza. Uwagę zwrócił m.in. produkt MSI, słuchawki dla modelu Mega Player 521. Prócz tego, że wyglądały inaczej od wszystkich innych, to pozwalały uzyskać całkiem poprawne brzmienie, w tym namiastkę głębokich basów.

Na pochwałę zasługują też słuchawki dołączane z odtwarzaczami firmy iriver. Porządnie wykonane, nie zawodzą podczas słuchania. A w połączeniu z oferowanymi przez odtwarzacze tej marki opcjami modyfikowania muzyki, pozwalają wielu na odnalezienie podobającego się im brzmienia.

Okazało się też, że nie należy się przy ocenie słuchawek kierować ich wyglądem. Dobrym przykładem będą tu modele dołączane do odtwarzacza LG MF-FE461K i Shiro BX. Mimo że w ich urodzie dzieli je niemała przepaść, to słuchanie muzyki z ich pomocą jest doświadczeniem bardzo podobnym.

Rodzina odtwarzaczy Creative oferuje słuchawki o raczej poprawnym brzmieniu, pasujące do wizerunku ich „flashowych” odtwarzaczy dla każdego. Zawodzi za to 2-gigabajtowy odtwarzacz COWON iAudio G3. Sprzęt, który kosztuje niemal 1300 złotych powinien grać jak „złoto”. Tymczasem słuchawki są bardzo przeciętne.

Właściwie możliwe byłoby zarzucić coś każdej parze słuchawek, każdego z odtwarzaczy. Na tle słuchawek Creative HQ-1700, które użyliśmy jako referencyjne, zawsze wypadały one słabiej.

Dyktafon

Niemal wszystkie odtwarzacze w tym przeglądzie dysponowały wbudowanym mikrofonem, pozwalającym na nagrywanie głosu. Nie wyobrażajcie sobie jednak, że zainstalowane w tych niewielkich urządzeniach mikrofony będą zapewniać tak dobre „zbieranie” dźwięków, jak dedykowane tym zadaniom dyktafony.

Dla przykładu, jak wygląda jakość zapisywanych w ten sposób plików, przedstawiamy Wam poniżej kilka przykładowych nagrań, wykonanych z pomocą odtwarzaczy z różnych kategorii cenowych (o których wspomnimy już za chwilę, przedstawiając Wam ich liderów). Każdy z trzech odtwarzaczy otrzymał zadanie nagrania dźwięku ze źródeł położonych w odległości 30 cm i około 4 m. Do testu przygotowaliśmy specjalne nagranie.

Ich odsłuchanie pozwoli Wam przekonać się, czy kupując tego rodzaju sprzęt, upieczecie dwie pieczenie przy jednym ogniu. A więc czy będzie to zakup jednocześnie notatnika głosowego i dyktafonu. Z tej drugiej z funkcji zapewne wielu mogłoby skorzystać podczas różnego rodzaju wykładów czy szkoleń. Niestety okazać mogłoby się później, że zamiast dobrze zarejestrowanego materiału mamy tam niezrozumiały bełkot.

Odtwarzacz tani blisko źródła dźwięku

Odtwarzacz tani daleko od źródła dźwięku

Odtwarzacz o średniej cenie blisko źródła dźwięku

Odtwarzacz o średniej cenie daleko od źródła dźwięku

Odtwarzacz drogi blisko źródła dźwięku

Odtwarzacz drogi daleko od źródła dźwięku

W naszym teście mikrofonów wydatnie „pomogła” nam akustyka pomieszczenia testowego. Ale to tylko pokazuje, jak trudne zadanie stoi przez konstruktorami tego rodzaju urządzeń nagrywających.

Generalnie, im droższy odtwarzacz, tym lepszy zainstalowany w nim mikrofon, a przez to lepsze właściwości zapisywanego pliku. Jeśli poszukujecie jednak głównie dyktafonu, warto poszukać specjalizowanego narzędzia.

Dyski flash

Odtwarzacze muzyczne to nie tylko małe „grajki”, ale i dobrze pełniące swą rolę pamięci przenośne flash. Postanowiliśmy sprawdzić, jak szybko są one w stanie działać w tym trybie. Na potrzeby testu przygotowaliśmy 64-megabajtową mieszankę plików i pozwoliliśmy zmierzyć się urządzeniom w tym nietypowym wyścigu.

Dane w sekundach (im mniej, tym lepiej)

Czerwonym kolorem oznaczyliśmy sprzęt z interfejsem USB 1.1

Spoglądając na wykres zauważycie, że różnice w mierzonych w sekundach pojedynkach były spowodowane głównie przez zainstalowany interfejs komunikujący sprzęt z „pecetem”. Wpływ wyboru przez konstruktorów złącza USB 1.1 jest bardzo wyraźny w dolnej części tabeli.

Jeśli przyjrzeć się urządzeniom z interfejsem USB 2.0 (w tabeli oznaczone kolorem czarnym), zobaczymy nieco wolniejsze od reszty stawki działanie modelu iFP-799 od iriver. Miło z kolei zaskoczył MPIO Boom, który okazał się najszybszym urządzeniem w tym porównaniu.

Jeśli jesteśmy przy przenoszeniu plików, jeszcze jedna uwaga. By korzystać z tej funkcji, w znakomitej większości nie trzeba instalować sterowników, a tym bardziej dodatkowego oprogramowania. Inaczej jest jednak w przypadku odtwarzaczy iriver. Te wymagają do pracy aplikacji, która w pewien sposób ogranicza ten sposób wykorzystania sprzętu.

Niestety, o ile wprowadzanie do odtwarzacza plików różnego typu jest możliwe, o tyle wydobycie wszystkich nie jest już w przypadku iriver sprawą prostą. Oprogramowanie nie pozwala bowiem przenieść z pamięci flash plików MP3. Piraci będą niezadowoleni ;).

Zasilanie

Od razu uprzedzamy - nie udało się nam przetestować do końca „żarłoczności” odtwarzaczy MP3. Nie wiadomo więc, czy producenci podający czasy pracy na zasilaniu bateryjnym nie mijają się nieco z prawdą. Nie ma chyba powodu im nie wierzyć ;).

Wiadomo na pewno, że niemal wszystkie odtwarzacze są w stanie pracować co najmniej przez dziesięć godzin. Nie mieliśmy już więcej cierpliwości, by czekać kolejne godziny, aż odtwarzacze zaczną "padać".

Dwójka, której nie udało się przekroczyć tego czasu podczas pracy z zestawem wybranych przez nas plików, to dwa eleganckie maluchy, iriver N10 oraz MPIO Carat. Oba niewielkie i z wbudowanymi, niewymiennymi akumulatorami.

Rozwiązanie problemu zasilania z wykorzystaniem niewymiennego akumulatora ma swoje zalety, ale i wady. Podstawowa zaleta to sposobność dla konstruktorów sprzętu lepszego zaaranżowania konstrukcji. Może być ona wtedy bardziej zwarta i mniejsza. Wadą tego rozwiązania i jednocześnie głosem na rzecz zasilania bateryjnego jest jego mała „mobilność”. Kiedy w słuchawkach z braku prądu ucichnie muzyka, w przypadku modeli bateryjnych wystarczy wycieczka do najbliższego sklepu czy kiosku, gdzie odpowiednie baterie z pewnością się znajdą. Tymczasem zasilanie akumulatorowe ogranicza. Często akumulatory można podładować tylko w obecności komputera, z wykorzystaniem portu USB. Zdarzają się jednak wyjątki. W naszym przeglądzie akumulatorowe odtwarzacze od iriver (iFP-1095) i MSI (Mega Player 521) posiadają w zestawach zasilacze sieciowe. Wtedy do szczęścia potrzebne jest tylko gniazdko.

Money, money, money... podsumowanie

Nasze odtwarzacze podzieliliśmy na cztery grupy. Podziału dokonaliśmy oczywiście ze względu za jedną z najważniejszych na naszym rynku cech produktów - ich ceny. Mamy w naszym przeglądzie grupę modeli drogich, dwie klasy średnie, wyższą i niższą, oraz kategorię sprzętu taniego. Najdroższy w naszym zestawieniu model iAudio G3 kosztuje ponad dziesięciokrotnie więcej niż najtańszy model, Shiro BX.

Grupa modeli tanich to sprzęt kosztujący do 300 złotych. To modele Shiro EM 256 MB, MSI Mega Stick 527 256 MB, Z-cyber Zling Slot 256 MB, Z-cyber Zling U2 128 MB i Shiro BX. Co można wybrać z tej grupy? To nadal trudne pytanie. Dla młodszych lub dla dziewcząt niezły będzie model MSI (posiadający "skórki", a przez to kolorowy design), dla często przenoszących dane - coś z interfejsem USB 2.0.

Nasza grupa średnia niższa to modele kosztujące więcej niż 300 złotych, ale nie droższe niż 500 złotych. Trafimy tu na pojemny półgigabajtowy model MSI Mega Stick 528, wyposażony w latarkę Mega Stick 520, niezłe, choć dziwnie wyglądające odtwarzacze LG (MF-FE421 128 MB) czy Creative MuVo Slim. Co z tej grupy? Albo pojemny MSI, albo elegancki MPIO Carat (to świetny wybór dla kobiety). Warto też pamiętać o cieniutkim MuVo Slim.

Kolejna grupa to modele z cenami od 500 do 700 złotych. Tu wkraczamy w świat gigabajtowej pojemności odtwarzaczy. Nasz wybór w tej grupie to półgigabajtowy MuVo Micro N200 (za niewielkie wymiary), MSI Mega Player 521 (za sportowy charakter) oraz LG MF-FE461K i iriver N10 128 MB, za wielką urodę i nowoczesne technologie. Drugi z ostatniej dwójki to niewątpliwie jeden z najładniejszych odtwarzaczy w tym przeglądzie.

Nasza klasa kawioru i szampana rozpoczyna się powyżej 700 złotych. U nas jednak najtańszy odtwarzacz w tej grupie kosztuje ponad 919 złotych. Mamy tu zaawansowane technologicznie modele iriver oraz bardzo pojemny model iAudio. O ile iriver iFP-1095 powinien znaleźć amatorów wśród majętnych miłośników gadżetów, to nad zakupem iAudio G3 należy się poważnie zastanowić. Za 1300 złotych nie jest trudno kupić odtwarzacze wyposażone w pojemniejsze mini dyski twarde. Jeśli o wyborze decyduje pojemność pamięci, nie warto wydawać na iAudio G3 pieniędzy.

Pamiętajcie jednak, że prawie każdy z wymienionych tu modeli występuje w tańszych lub droższych wersjach, wyposażonych w mniejszą lub większą pamięć. Być może rzuci to nieco nowego światła na ostateczny wybór.

A czy mam tu swoje typy? Oczywiście że tak. Przynajmniej trzy. Pierwszy to MPIO Boom. To średnia klasa cenowa. Może ma niewiele pamięci w porównaniu ze swoimi konkurentami, ale oferuje sporo opcji poprawiania brzmienia, a i gra całkiem nieźle. Do tego posiada nowoczesny ekran OLED i szybką pamięć, co powinno zainteresować osoby często wykorzystujące odtwarzacz jako flash dysk. Odtwarzaczowi przyznaję znaczek Rekomendacja PCLab.pl.

Kolejny model to iriver iFP-799. Drogi, ale z pamięcią 1 GB, dobrymi słuchawkami, doskonałymi możliwościami rejestrowania dźwięku z zewnętrznych źródeł i niezłej jakości mikrofonem.

Trzeci wybór może Was nieco zdziwić, ale to... Shiro BX. To najbardziej prosty, ale i zdecydowanie najtańszy (zaledwie 125 zł!) odtwarzacz, jaki do tej pory mieliśmy przyjemność oglądać. Jednak jeśli ktoś szuka czytnika kart SD i MMC, a nie posiada jeszcze odtwarzacza, być może warto rozważyć ten pomysł. Można w nim wykorzystać kartę z aparatu cyfrowego, względnie dokupić dla niego dedykowaną kartę SD lub MMC - obecnie ich ceny są bardzo przystępne, wersję o pojemności 256 MB można już nabyć za niecałe 80 złotych.

Poniżej zamieszczamy tabelę z danymi modeli z tego artykułu. Mamy nadzieję, że będzie dla Was pomocna przy ostatecznym wyborze odtwarzacza.

Sprzęt do testów dostarczyły firmy:

Creative Labs (odtwarzacze Creative) www.creative.pl

Komputronik (odtwarzacze MPIO) www.komputronik.pl

Konsorcjum FEN (odtwarzacze Shiro) www.fen.pl

LG Electronics (odtwarzacze LG) www.lge.pl

MSI (odtwarzacze MSI) www.msi-polska.pl

Multimedia Intellitent Products (odtwarzacze iriver) www.iriver.pl

Omnimo (odtwarzacze iAudio) www.iaudio.pl

Tomsoft (odtwarzacze Z-cyber) www.tomsoft.com.pl