Przyznać trzeba, że odtwarzacz robi wrażenie nie tylko dzięki oferowanym przez siebie możliwościom, ale i cenie. Ta nie jest wygórowana, wynosi bowiem niecałe 500 złotych. Nie jest niestety tak, i prawdopodobnie nigdy nie będzie, że przy sprzęcie elektronicznym nie będzie się do czego „przyczepić”. Także i tutaj znalazło się kilka „cierni”, może nie kaleczących, ale z pewnością mogących irytować potencjalnego użytkownika.
Odtwarzacz DVD-301 Bellwooda dostałem w opisanym po polsku pudelku. Wewnątrz, prócz odtwarzacza, pilota zdalnego sterowania i kabli, znalazła się też polskojęzyczna instrukcja wyjaśniająca sposób podłączenia i wykorzystywania urządzenia.
Sam odtwarzacz prezentuje się nieźle, choć nie należę do tych, którzy lubią srebrny sprzęt audio-wideo. Tutaj producent wybrał taki właśnie kolor obudowy. Plusem jest to, że szerokość urządzenia to standardowe 17 cali. Postawiony na wzmacniaczu kina domowego, napęd wtopi się w otoczenie znakomicie.
Przedni panel odtwarzacza to przede wszystkim jedno wielkie lustro :). Tackę umieszczono na środku urządzenia, a po jej stronach wstawiono prosty zielonkawy wyświetlacz i kilka przycisków, odpowiedzialnych za podstawowe funkcje odtwarzania.
Prócz nich jesteśmy z przedniego panelu atakowani symbolami technologii które obsługuje sprzęt, a więc poza tymi właściwymi większości czytników DVD, także pracą z plikami muzycznymi, cyfrowymi zdjęciami i filmami MPEG-4 (a więc także DivX, który wykorzystuje kompresję MPEG-4).
Zerknijmy na tył. Od razu w oczy wpada zestaw złączy dla analogowego wyprowadzenia dźwięku przestrzennego. Mamy tu gniazda z dźwiękiem dla tylnych i przednich kanałów, głośnika centralnego i tego odpowiedzialnego za niskie tony. Mamy tu także gniazdo wyprowadzenia obrazu Video i S-Video. Jak na odtwarzacz DVD przystało, można skorzystać z możliwości podłączenia go do telewizora za pomocą złącza SCART, a dźwięk przestrzenny wyprowadzić cyfrowo przez gniazda coaxial (cinch) lub optyczne.
Tutaj pierwszy kłopot. W zestawie nie jest dostarczany kabel SCART (z którego korzystałem podczas prób) czy nawet S-Video. W pudełku udało mi się znaleźć jedynie przewód wyprowadzenia dźwięku stereo oraz zwykły kabel Video. W taki sposób też można walczyć z ceną elektroniki. Jednak na nieprzygotowanego użytkownika czeka niespodzianka i ewentualna dodatkowa podróż do sklepu.
Z tyłu mamy jeszcze oznaczenie tzw. regionu płyt DVD, z którymi pracować będzie sprzęt oraz sugestie dla nierozsądnych majsterkowiczów, którzy zechcą zajrzeć do wnętrza DVD-301 bez odłączenia go od prądu.
I to właściwie wszystko, jeśli chodzi o zewnętrzną powłokę urządzenia. Aha, jeszcze jedno, odtwarzacz dostał dość wysokie nóżki, więc problemów z wentylowaniem długo pracującego napędu nie powinno być kłopotu.
Włączam. Na przednim panelu zamontowano guzik mocy. Po wciśnięciu, odtwarzacz nie wchodzi w stan uśpienia, tylko od razu się uruchamia, poszukując w napędzie płyty. O stanie odtwarzacza informuje dioda przy przycisku, zielona w trakcie pracy i czerwona podczas tzw. czuwania.
Na telewizorze odtwarzacz wita użytkownika błękitnym niebem z chmurkami. Kiedy brakuje mu płyty, wyświetla się odpowiednia komenda, w języku polskim, jeśli tylko taki wybierzemy.
Nauczony doświadczeniem zdobytym podczas poprzednich testów od razu zerknąłem do internetu w poszukiwaniu najnowszego oprogramowania dla odtwarzacza. Najświeższe, które zresztą zaraz potem zainstalowałem, pochodziło z połowy listopada, było więc całkiem nowe.
Przypatrzmy się opcjom ustawień urządzenia. Do ich wyboru potrzebny jest pilot. Jak zwykle potrzeba paru chwil by połapać się w rozmieszczeniu najważniejszych przycisków. Potem jest łatwo.
Setup pozwala na wybór ustawień głównych, opcji dźwiękowych związanych z głośnikami i wysyłaniem przez DVD-301 dźwięku oraz tzw. preferencji.
Ustawienia główne pozwalają wybrać typ obrazu (parametry wyświetlania), kąt kamery (tzw. „angle” w płytach DVD), język menu ekranowego (przy najnowszym oprogramowaniu to język polski i angielski) czy wygaszacz ekranu.
Wygaszacz ekranu to kolorowe „jajo” latające po ekranie i odbijające się od jego brzegów. Na szczęście można to wyłączyć :). Jest tu jeszcze opcja tajemniczo nazwana „dzwonek”, ale o niej później.
Zakładka odpowiedzialna za głośniki umożliwia wybór sposobu odtwarzania dźwięku; mamy tu dźwięk przestrzenny, stereo i mono. Kolejna, „Dźwięk”, to z kolei sposób wyprowadzenia sygnałów dźwiękowych (cyfrowo, analogowo, z kompresją, bez niej oraz z próbkowaniem 96 kHz lub 48 kHz).
„Preferencje” pozwalają na wybór formatu ekranu, systemu w jakim ma być wyświetlany obraz, sposobu wyprowadzenia obrazu z DVD-301, domyślnego wyboru ścieżki dźwiękowej i napisów na płytach DVD.
Koniec tego patrzenia w nieciekawe tabelki ;). Wkładamy płyty. Zaczniemy od DVD. Na potrzeby testu odkurzyłem mojego oryginalnego Matrixa. Napęd w kilka chwil rozpoznaje płytę. Na wyświetlaczu pokazuje się odpowiedni symbol. Automatycznie rozpoczyna się odtwarzanie filmu. Bez przechodzenia do menu płyty. Z jednej strony to bardzo wygodne, z drugiej, jeśli ktoś chce wybrać konkretną scenę, może się denerwować.
Opcję omijania „wstępu” do filmu docenią amatorzy dodawanych „za darmo” do czasopism płyt DVD. Koniec z oglądaniem nużących reklam przed filmem, których „nie da się ominąć”. Da się, a do tego dzieje się to automatycznie :).
To, co może denerwować, to wyświetlany w rogu czas odtwarzania filmu. Na szczęście da się go usunąć z ekranu za pomocą pilota. Jednak można było pomyśleć o tej funkcji jako o dodatku uruchamianym „na życzenie”. A tak, po włożeniu płyty pamiętać trzeba o wyłączeniu czasomierza (no chyba, że komuś to zupełnie nie przeszkadza).
Tutaj uwaga, opcja wyłączenia zegara znajduje się w menu urządzenia! Podczas testu przeoczyłem ją. Ale to oznacza jedną mini wadę mniej :).
Odtwarzany film można powiększać, kiedy trzeba przyjrzeć się jakimś szczegółom. Maksymalne powiększenie, trzykrotne, pokazuje niewielki wycinek ekranu. To nie kłopot. Za pomocą kursorów na pilocie można obejrzeć dokładnie cały obraz. Tyle, jeśli chodzi o odtwarzanie filmów DVD.
Cyfrowe wyprowadzenie dźwięku sprawuje się bez kłopotu. Podpięte pod odpowiedni wzmacniacz zapewnia pełnię doznań „przestrzennych”.
DVD działa. Sprawdźmy teraz pliki graficzne JPEG.
Po włożeniu nośnika, napęd pokazuje znajdujące się na nim pliki bądź katalogi. Wybór jednego z nich skutkuje podejrzeniem zawartości, a po podświetleniu danego pliku, wyświetleniem jego podglądu. Raz jeszcze zatwierdzamy plik, a ten wyświetla się na ekranie.
Obrazki można obracać, tworzyć lustrzane odbicia, powiększać i oglądać w trybie pokazu slajdów. Można też sprawić, by na ekranie pokazywało się na raz kilka fotografii, i za pomocą klawiatury numerycznej z pilota wybierać interesującą nas fotografię. Prosty i wygodny sposób, choć numerowanie fotografii nie wiedzieć czemu, dalekie jest od kolejności klawiszy na pilocie :).
Czas na muzykę. Płyty Audio CD odtwarzają się automatycznie po załadowaniu do czytnika. Te z plikami MP3 prezentują zawartość krążka i czekają na reakcję użytkownika. Prócz tytułu pliku, podawane są tu informacje o jakości z jaką został skompresowany zbiór, a także o długości jego trwania.
Na ekranie można wyświetlić upływający czas utworu jak i ten, który pozostał do jego końca. Analogicznie do zmian wyświetlania czasu na ekranie monitora zmieniają się dane na wyświetlaczu DVD-301.
Odtwarzanie można zapętlić, puszczać w kółko wybrany utwór, ale też i cały katalog plików MP3.
Dobrnęliśmy w końcu do najciekawszego moim zdaniem momentu testu. Wkładam na tackę płyty z filmami DivX.
Napęd, po rozpoznaniu płyty, automatycznie wyświetla w niewielkim okienku podgląd filmu. Do tego, użytkownik otrzymuje informacje o długości trwania nagrania oraz o jakości z jaką skompresowano plik (bitrate).
To także moment, kiedy samodzielnie można sobie wybrać z płyty plik z napisami. Producent obiecuje, że czytnik radzi sobie ze wszystkimi formatami napisów. Rzeczywiście, ciężko zaprzeczyć temu twierdzeniu. Każda z testowanych przeze mnie płyt bezbłędnie prezentowała w dolnej części ekranu litery z polskimi znakami.
Tak jak w przypadku płyt z filmami DVD, włącza się tu irytujący zegarek w górnym rogu. Problem trzeba skorygować za pomocą pilota.
Wyświetlane napisy nie są za małe. Można rzec - są w sam raz. Dla tych, którzy nie lubią białych napisów, istnieje możliwość zmiany ich koloru. Paleta dostępnych barw nie jest szeroka. Daje jedną alternatywę. Zamiast bieli można wybrać żółć.
Tak jak w przypadku filmów z płyt DVD, możliwe jest powiększenie obrazu. Tym razem o dwa razy. Litery pozostają w tym samym miejscu, a w filmach panoramicznych, kosztem „boków” filmu, wypełniamy dotychczas czarne pasy u dołu i u góry ekranu.
Istnieje też możliwość wyświetlania literek nieco wyżej lub niżej. Filmy można przewijać w obu kierunkach z szybkością 2x, 4x, 8x i 16x.
Na koniec filmowego testu, pełen nadziei sprawdziłem, czy w przeciwieństwie do testowanych przeze mnie odtwarzaczy KiSS, Bellwood poradzi sobie z filmem zakodowanym z technologią Qpel. Niestety, także tutaj musiałem pogodzić się z porażką.
Napęd po włożeniu płyty z filmem wygenerował jedynie napis o nieobsługiwanym kodeku. Bellwood nie jest więc doskonały. Ale być może nowe oprogramowanie rozwiąże ten kłopot.
Aktualizacja oprogramowania odtwarzacza ogranicza się do włożenia płyty z nagranym na niej programem do czytnika i wybranie odpowiedniego folderu. Reszta odbywa się automatycznie, a po kilku chwilach sprzęt jest znowu gotowy do pracy.
Zapomniałbym. Wspominałem na początku o opcji nazwanej „dzwonek”. Odpowiada ona za odtwarzanie podczas otwierania tacki na płytę, dźwięku podobnego do hotelowego dzwonka wzywającego recepcjonistę. Ciekawy pomysł, ale po kilkukrotnym wysunięciu płytki nudzi się :). Ważne, że możliwe jest wyłączenie tej opcji.
Podsumujmy. Bellwood to interesująca propozycja dla tych, którzy poszukują odtwarzacza DVD z „dodatkowymi funkcjami” jak odtwarzanie filmów DivX, plików graficznych i muzyki z MP3. Odtwarzany obraz jest bardzo dobrej jakości, z dźwiękiem także nie ma klopotów.
Szkoda, że Bellwood DVD-301 nie radzi sobie ze wszystkimi filmami z sieci. Byłby wtedy rzeczywiście wymarzoną propozycją na liście prezentów pod choinkę. A tak... należy mu się za to niewielki minus.
Odtwarzacz docenić powinny osoby nie lubiące marnować czasu na reklamy przed filmami DVD. Przy tym urządzeniu wraz z najnowszym oprogramowaniem problem znika.
Z pewnością przy wyborze tego rodzaju sprzętu dużą rolę grają nie tylko jego funkcje, ale i cena, za jaką są oferowane. Ta nie jest wygórowana, a patrząc na możliwości odtwarzacza, rzec można, atrakcyjna. Choć konkurentów na rynku przybywa.
Zalety
- Ładne wykonanie
- Pomijanie reklam w DVD
- Polskie litery
- Praca z większością filmów z sieci
- Urządzenie pasuje wymiarami do sprzętu audio wideo
- Prosta aktualizacja oprogramowania
- Polska instrukcja
Wady
- Problemy z czytaniem niektórych filmów
- Brak kabla SCART w pudełku
- Mały, ale „krzykliwy” wyświetlacz (to rzecz gustu)
Do testów dostarczył: Bellwood http://www.bellwood.pl/
Cena: 499 zł z podatkiem VAT