Bezlitośnie i wulgarnie wdarła się na rynek gier. Grand Theft Auto III i Vice City rozbiła w pył. Mafia i True Crime nie miały szans. Po Driv3rze ze swoim wielomilionowym budżetem nie zostało więcej niż z Tico po zderzeniu z tirem. Ba! Pod względem komercyjnym San Andreas sprzedaje się lepiej niż najnowszy Harry Potter. Sukces moralny? Jak najbardziej! Lecz tym razem w zupełnie innym stylu. To już nie włoska mafia na ulicach Liberty City. To już nie gangsterka w Vice City w stylu Policjantów z Miami. Tym razem poczujemy czarne wibracje. Klimat Zachodniego Wybrzeża w rytmach rapu i powstającego dopiero hiphopu. Nie będzie kompromisów! Rockstar wprowadza serię na zupełnie inny poziom, otwierając przed graczami czarną wizję trzech największych metropolii stanu San Andreas: Los Santos, San Fierro i Las Venturas. Miasta, które w rzeczywistości są odpowiednikami Los Angeles, San Francisco i Las Vegas. To już nie trzy dzielnice wielkiego miasta. Tym razem do dyspozycji oddano nam cały stan. I wierzcie mi - dużo godzin minie, tony samochodów ulegną kasacji i hektolitry krwi się przeleją, nim dobrniemy do kresu tej raperskiej opowieści.

Chłopaki z sąsiedztwa, czyli jak CJ wpada po same uszy...