Czatboty są narzędziem, służącym wielu różnym celom. Wiele firm wdraża czatboty po to, aby zaoszczędzić czas i pieniądze, zamiast samodzielnie odpowiadać na zapytania, często dość proste i niezłożone, można takiego czatbota zaimplementować i włączyć na stronie internetowej lub Facebooku. W rzeczywistości aplikacja Messenger od Facebooka zapewnia wiele różnych narzędzi, które są dostępne dla wszystkich, służących do zbudowania własnego prostego czatbota, nie posiadając żadnej specjalistycznej informatycznej wiedzy.
Oczywiście mamy powtarzalne, nudne i sztuczne czatboty służące do celów biznesowych, ale są także takie służące celom rekreacyjnym, które mogą być niezwykle zabawne. Możemy na przykład znaleźć czatbota o nazwie Cleverbot, który uczy się od interakcji z użytkownikami. W sieci bytuje on od 1997 roku, i od tego czasu zachwyca wielu użytkowników, którzy próbują go nauczyć niecenzuralnych słów.
Kolejnym botem jest Ometrics Joke Bot dostępny przez Messengera, opowiada on dowcipy.
Gdy nie mamy pomysłu na obiad, ratunkiem może okazać się Dinner Ideas Bot, który wspomoże nas przepisem na obiad. Mogą to być losowe przepisy, ale nie tylko, gdyż możemy przesłać listę posiadanych składników na podstawie, których zostanie wybrany przepis.
Czatboty mogą także propagować zdrowe nawyki, odpowiadać na pytania dotyczące zdrowia itp. przykładem jest Planned Parenthood's chatbot, Roo, który został stworzony po to, aby odpowiadać na pytania dotyczące zdrowia seksualnego, dorastania, miłości, seksu, o które ludzie nie czuliby się komfortowo pytać gdziekolwiek indziej. Skierowany jest on głównie do nastolatków, ale nie tylko, bot odpowiada na pytania w oparciu o informacje od wychowawców w dziedzinie zdrowia.
Boty mogą także pomóc budować schematy leczenia swoim użytkownikom, a także przypominać o wzięciu leków, i tu z pomocą przychodzi bot o nazwie Florence, który działa na wielu komunikatorach, np. Messenger, Skype czy mniej znany KIK.
No dobrze, ale gdzie w tym wszystkim są griefboty? Jednym z griefbotów jest Roman, bot stworzony przez Eugenię Kuyda, ekspertkę AI, która szukała sposobu na kontakt z przyjacielem, ukochaną osobą, która zginęła przedwcześnie w wypadku. Roman był pierwszym publicznie dostępnym griefbotem, aplikacja, wzorowana na życiu 32-letniego Romana Mazurenko. Kuyda wykorzystała około 8 tysięcy linijek prawdziwych wiadomości, które Roman wysłał kiedyś do rodziny i przyjaciół. Aplikacja jest dostępna dla iPhone oraz iPad.
Chwilę wcześniej na podobny pomysł wpadła amerykańska firma, jednak to co chciała ona zrobić to było coś na dużo większą skalę. Ta firma to startup z Massachusetts Institute of Technology Entrepreneurship Development Programme o nazwie Eternime. Obiecują oni użytkownikom możliwość stania się "nieśmiertelnymi". Aktualnie ta firma ma okoł 50 000 abonentów i będzie zbierała wszystkie dane wirtualne od swoich klientów, takie jak wpisy na Facebooku, ich tweety, wiadomości tekstowe aby utworzyć coś w rodzaju cyfrowego awatara, który będzie żył wiecznie. Firma szczyci się, że "pozwala innym ludziom w przyszłości na dostęp do naszych wspomnień".
Prywatna beta nadal nie ruszyła, ale istnieje wyraźne zainteresowanie usługą, którą obiecuje strona internetowa Eterni.me. Aktualnie można zapisać się na listę oczekującą prywatnej bety TUTAJ.
Na razie, technologia jest wyłącznie opcjonalna, co oznacza, że jeśli nie staniemy się przyjaciółmi utalentowanego programisty, szanse na to, że ktoś inny zdobędzie nasze dane i zamieni je w mówiącego, uczącego i "myślącego" czatbota są raczej mizerne.
Dla niektórych ludzi pomysł przekształcenia się w czatbota jest nieetyczny, a ograniczenia technologiczne, przed którymi dziś stoimy, dają wystarczająco dużo powodów do braku zaufania. Dla innych to zupełnie nowy sposób na nawiązanie kontaktu z ludźmi, w tym z bliskimi, których nigdy nie spotkali.
Muhammad Aurangzeb Ahmad, główny badacz danych w KenSci, uniwersytetu Waszyngtońskiego stworzył program w stylu czatu, który pozwala mu na rozmowy z symulacją ojca, który zmarł kilka lat wcześniej. Swoje refleksje na temat swoich doświadczeń, przynoszenia ukojenia po stracie dzięki czatbotom podjął w publikacjach “How the Dearly Departed Could Come Back to Life — Digitally” oraz “After Death: Big Data and the Promise of Resurrection by Proxy.” Motywacją Muhammada było danie ludziom sposobu na interakcję z ich ukochanymi osobami po ich odejściu. Projekt został nazwany imieniem ojca autora Mushtaq Ahmad Mirza. Pomysł wykonanie przyszedł mu do głowy, gdy zadzwonił do niego brat z wieścią o śmierci ojca. Wtedy jeszcze nie był żonaty i nie miał dzieci, jednak pomyślał o tym, że jego potencjalne dzieci nie będą znały dziadka i nigdy się nie dowiedzą jakim był wspaniałym człowiekiem.
W internecie można znaleźć artykuł pt. "An ethical framework for the digital afterlife industry" napisany przez badaczy z Digital Ethics Lab oraz Oxford internet Institute, w którym twierdzą, że z naszymi cyfrowymi szczątkami (np. pozostałości w mediach społecznościowych) należy obchodzić się z takim samym szacunkiem z jakim traktowane jest nasze martwe ciało, czyli nie jako podmiot zysku. Autorzy, czyli Floridi i Öhman są zaniepokojeni tworzeniem czatbotów przedstawiających zmarłe osoby, zwłaszcza, że są one często ulepszane czy aktualizowane, więc obraz takiej osoby mógłby być zakłamany, zatem ich pierwowzory mogą stać się całkowicie nierozpoznawalne z wirtualnych pozostałości, z których zostały zbudowane.
Przykładem może być czatbot Tay należący do Microsoftu, który został opublikowany na Twitterze kilka lat temu. Może być on swoistym przypadkiem tego, jak trudne mogą być do utrzymania czatboty udostępnione dla ogółu społeczeństwa. Nagłówki w mediach typu: "Twitter nauczył czatbot Microsoftu być rasistą w mniej niż jeden dzień" wyjaśniają wszystko.
Podejrzewam, że niedługo Facebook może również ogłosić nową funkcję dla Messengera, jak na przykład rozmowy z kontami "In Memoriam", korzystając z danych zapisanych na kontach, rozmów za życia, wpisów czy komentarzy takich kont. Facebook ma bardzo dużą bazę danych o nas. W 2018 roku badacze z Oxford Internet Institute przeprowadzili badania, według których Facebook już jest bardzo ważnym graczem na rynku cyfrowego życia po śmierci (ang. Digital Afterlife industry), obejmując wszystko co ma związek z danymi online, które zostawiamy po naszej śmierci. Z badania wynika, iż rosnąca ilość danych wymaga zwiększenia pośmiertnej interakcji online. Zatem jeśli nasze dane nie zostaną usunięte po naszej śmierci, to jaki będzie koszt przechowywania zapewne milionów jak nie miliardów martwych profili? Czy byłoby to opłacalne finansowo?
Być może tego typu boty pomogłyby w ukojeniu, sprawiły, że proces żałoby po bliskim stałby się łagodniejszy? W głęboko zakorzenionej postawie religijnej lub kulturowej wobec śmierci, która jest nakierowana na milczenie, unikanie tematu czy wypieranie, możliwe że taka cicha intymność, zezwolenie na rozmowę ze "wspomnieniami" zmarłej osoby mogłaby zastąpić niejedną terapię?
Na tę chwilę jednak, dopóki trend nie jest tak bardzo popularny, ciężko jest stwierdzić czy rozmowy tworzone na podstawie cyfrowych szczątków są pomocne czy szkodliwe? Być może mają neutralne działanie? Póki co dla niektórych np. Kyuda, takie boty żałobne są sposobem na przetrwanie żałoby po ukochanej osoby, sposobem na pogodzenie się z jej odejściem w sposób godny i intymny? Dla niektórych jest sposobem na zachowanie wspomnień (np. Muhhamad) po bliskim i jednocześnie na poznanie członka rodziny przez kolejne pokolenia, które tej osoby nie będą już miały okazji poznać. To coś w rodzaju "albumu", czy listów, które mogła zostawić po sobie zmarła osoba. Kiedyś zostawialiśmy po sobie zdjęcia, listy do bliskich, wspomnienia, teraz, kiedy technologia jest tak rozwinięta, że być może naszym wnukom zostawimy siebie, ale w formie cyfrowych ducha, z którym będą mogli porozmawiać.
Pozostaje jednak pytanie, co się stanie gdy ten cały cyfrowy spadek wpadnie w ręce, które będą dbały jedynie o swoje zyski? Czy ktoś taki będzie w stanie odtworzyć doświadczenie interakcji z bliską nam osobą, której nigdy nie znała? Pytanie, czy firmy takie jak Eternime osiągną sukces oraz jaki koszt zapłacimy za życie po śmierci? Tego na pewno dowiemy się w ciągu kolejnych kilku lat.