Monitor Philips 276E8V to jeden z najnowszych przedstawicieli ekonomicznej serii monitorów do pracy Philips E-line. Słowo „ekonomiczna” sugeruje, że mamy tu do czynienia z urządzeniem klasy budżetowej. Z kolei słowo „budżetowa”, niestety, nie najlepiej kojarzy się bardziej wymagającym użytkownikom. Tymczasem takie nastawienie nie zawsze się sprawdza. Już na początku zdradzę, że warto dać Philipsowi szansę. Wystarczy rzut oka na specyfikację. Philips 276E8V w styczniu 2019 roku pozostaje najtańszym 27-calowym monitorem o rozdzielczości Ultra HD (3840 x 2160). W sklepach można znaleźć wprawdzie kilka modeli Ultra HD w nieco niższej cenie i o rozmiarze panelu o jeden cal większym, ale Philips ma nad nimi istotną przewagę: wyposażony jest w matrycę typu IPS. A wspomniane 28-calowe modele Ultra HD, między innymi Acer KG281Kbmiipx (sprawdź cenę), AOC U2879VF (sprawdź cenę), BenQ EL2870U (sprawdź cenę) czy Samsung LU28E570DS (sprawdź cenę) są wyposażone w matryce typu TN. Te zaś, jak powszechnie wiadomo, zwykle charakteryzują się gorszymi parametrami obrazu, mniejszymi kątami widzenia oraz węższym zakresem generowanych barw.
Philips 276E8V – dane techniczne | |
---|---|
Model | E-line 276E8VJSB/00 (nr seryjny: UKC1838001627); data produkcji: wrzesień 2018 r. |
Ekran | 27 cali (UltraHD, 3840 × 2160 pikseli), LCD IPS, prosty, matowy |
Maksymalna częstotliwość odświeżania obrazu / technika synchronizacji klatek | 60 Hz / brak |
Kąty widzenia: boki/góra/dół | 178°/178° (dane prod.) |
Czas reakcji matrycy wg producenta / zmierzony / input lag | 5 ms (gtg) / 19,00 ms / 12,5 ms |
Zmierzona maksymalna luminancja bieli / temperatura bieli / nierównomierność podświetlenia matrycy / kontrast obrazu (domyślny tryb FPS1, 144 Hz) | 452,3 cd/m2 / 6915 K / 6,57% / 989 : 1 |
Wierność odwzorowania kolorów – zmierzony błąd delta E 2000: średni/maksymalny | 2,16/4,35 |
Zmierzony zakres wyświetlanych kolorów (pokrycie popularnych przestrzeni barwowych) | sRGB – 97,9%, Adobe RGB – 72%, DCI-P3 – 77,6% |
Wejścia-wyjścia | 1 DisplayPort, 2 HDMI, 1 gniazdo słuchawkowe |
Dodatkowe funkcje | funkcja MultiView (możliwość jednoczesnego wyświetlania obrazu z dwóch źródeł) |
Cena | 1250 zł |
Philips 276E8V – jakość wykonania
Testowany monitor to produkt, w którym podstawowym materiałem obudowy jest błyszczące i niemiłosiernie przyciągające odciski palców tworzywo w kolorze piano black. Wygląda to ładnie, o ile jest czyste. Do spasowania poszczególnych elementów obudowy nie mam większych zastrzeżeń. Projektanci urządzenia postawili na minimalizm zarówno estetyczny, jak i − co jest zapewne podyktowane budżetowym rygorem − funkcjonalny.
Zacznijmy od estetycznego. Monitor marki Philips to typowy przedstawiciel modnego dziś trendu bezramkowego. Szerokość ramki okalającej panel wynosi tylko ok. 2 mm, ale pamiętajmy, że obszar aktywny panelu, czyli miejsce, w którym faktycznie zaczyna się obraz, jest oddalony od brzegów bocznych i góry monitora o ok. 8 mm. Dolna ramka jest większa (jej szerokość wynosi 19 mm) i nie zawiera żadnych wskaźników poza małą diodą zasilania z prawej strony oraz oznaczeniem modelu po lewej.
Nieco gorzej jest z ergonomią testowanego modelu. W zasadzie jedyną regulacją, jaką przewidział producent, jest pokazane na powyższym zdjęciu niewielkie wychylenie panelu w pionie. Zakres tego wychylenia to 25 stopni. Monitor nie ma funkcji pivot, nie mamy możliwości przekręcania monitora czy regulacji wysokości ekranu (sztywno osadzona kolumna).
Zaletą jest natomiast konstrukcja podstawy, sposób montażu panelu na kolumnie i w efekcie smukłość całej konstrukcji. Monitor ustawiony na biurku zajmie tylko 19 cm jego szerokości, dzięki czemu zestaw komputerowy z tym wyświetlaczem powinien bez większych problemów zmieścić się nawet na mniejszym stanowisku pracy.
Tył monitora to wszechobecne tworzywo w kolorze piano black. Jedynym matowym elementem jest zagłębienie z gniazdami połączeniowymi oraz...
...wytłoczone logo producenta w górnej części obudowy monitora.
Jak widać, stylistycznie monitorowi daleko do ekstrawagancji. Jedynym ozdobnikiem jest wystający z przedniej, dolnej ramki monitora przezroczysty element z tworzywa sztucznego z logo producenta. Może on sprawiać wrażenie nieco delikatnego, ale trzyma się dość solidnie, choć obawiamy się, że może zostać łatwo ułamany przy niewłaściwym transporcie monitora. Poza tym Philips zrezygnował z jakichkolwiek ozdób. Nie ma tu żadnego dodatkowego podświetlenia w obudowie, ale to nic dziwnego, przecież nie mamy do czynienia z monitorem dla graczy, tylko do codziennej pracy.
Philips 276E8V – menu i obsługa monitora
Jak wcześniej wspomniałem, jedynym − poza ekranem − aktywnym elementem w przedniej części obudowy jest mała, biała dioda po prawej stronie dolnej ramki monitora. Święcąc, sygnalizuje tryb roboczy, a migotanie oznacza tryb uśpienia. Włącznik, zintegrowany jednocześnie z czterokierunkowym, niewielkim manipulatorem, umieszczony został w innym miejscu, centralnie tuż za dolną ramką z tyłu obudowy. Zdjęcie pokazuje, gdzie dokładnie.
Przycisk pełniący rolę włącznika i manipulatora sterującego wewnętrznym menu monitora jest bardzo mały, mieści się pod opuszką palca wskazującego, ale steruje się tym wygodniej niż na przykład za pomocą klasycznego zestawu przycisków umieszczanych w wielu monitorach z przodu lub w krawędzi dolnej ramki ekranu.
Nieco mylące jest to, że krótkie naciśnięcie tego przycisku nie powoduje wywołania menu OSD (dłuższe po prostu włącza lub wyłącza urządzenie). Interfejs kodu sterującego pracą monitora zobaczymy dopiero, wychylając ten minijoystick w jeden z czerech kierunków.
Wychylenie w dół powoduje wyświetlenie suwaka pozwalającego regulować jasność ekranu, w tym trybie możliwe jest ustawienie tylko tego jednego parametru obrazu (zmianę wartości uzyskujemy, posłując się manipulatorem w górę i w dół, co znowu wydało mi się mniej intuicyjne niż kierunek lewo − prawo, jak jest zorientowany wyświetlany na ekranie suwak).
Gdy skierujemy minijoystick w górę, uzyskamy dostęp do podręcznego menu wyboru źródła sygnału (warto dodać, że monitor w przypadku jednego źródła dobrze sobie radzi z jego automatyczną detekcją).
Choć testowany monitor nie jest przeznaczony do grania, jak widać, producent zdaje sobie sprawę, że nie samą pracą człowiek żyje i wbudował w to urządzenie do biura i zastosowań domowych kilka trybów przeznaczonych dla graczy. Tryby dla graczy są tu nazywane zbiorczo SmartImage, a dotrzemy do nich, wychylając manipulator w lewo (patrząc z perspektywy użytkownika siedzącego przed monitorem). Domyślnie skonfigurowany monitor nie pracuje w żadnym z widocznych na powyższym zdjęciu trybów. W dalszej części artykułu przedstawiam wyniki testów obrazu w każdym z nich.
Wreszcie, wychylając manipulator w prawo, otrzymujemy dostęp do głównego menu OSD testowanego monitora. Mamy tu zestaw podstawowych funkcji regulacyjnych (między innymi jasność, kontrast, ostrość, gamma, proporcje), z których część się dubluje − niektóre występują we wcześniej opisanych menu podręcznych. Z ciekawszych funkcji warto wymienić możliwość sterowania input lagiem (opcja za to odpowiedzialna nazywa się SmartResponse, znajdziemy ją w menu Obraz; w dalszej części artykułu przeczytamy, czy faktycznie coś daje) oraz możliwość wyświetlania obrazu w obrazie, co w połączeniu z promowaną przez producenta funkcją MultiView pozwala w obrazie podstawowym wyświetlić obraz dodatkowy i wskazać źródło sygnału dla dodatkowej ramki. Wielkość samej ramki również można regulować.
Do sterowania pracą testowanego monitora, oprócz wbudowanego w oprogramowanie wewnętrzne menu konfiguracyjnego, służy także dostarczana przez producenta aplikacja o nazwie SmartControl.
Co ciekawe, wraz z monitorem w zestawie sprzedażowym otrzymaliśmy płytę CD z oprogramowaniem i adnotacją, by... nie używać programu z płyty, lecz pobrać najnowszą wersję online. Cóż, przynajmniej producent jest szczery, pytanie tylko, ilu nabywców przeczyta ten niewielki napis.
Sam program jest bardzo prosty w obsłudze i stanowi alternatywę dla części funkcji dostępnych w menu OSD. Celowo napisałem „części”, gdyż nie wszystkie opcje są dublowane.
Regulując na przykład kontrast za pomocą tej aplikacji, mamy możliwość podglądu obrazu kontrolnego pomagający nie przesadzić z podbiciem ustawień (wszystkie trzy cyfry powinny być widoczne na ekranie).
Nie dajmy się zmylić widocznej w menu OSD sekcji Dźwięk. Testowany monitor nie ma głośników, ustawienia te dotyczą po prostu regulacji głośności słuchawek lub głośników podłączonych do wyjścia audio w monitorze.
Skoro poruszyliśmy kwestię złączy, to w jakie jeszcze jest wyposażony testowany monitor? To podstawowy zestaw. Do dyspozycji użytkownika pozostają dwa złącza HDMI 2.0 oraz jedno złącze DisplayPort. Brakuje na przykład koncentratora USB, ale wielu użytkownikom taki zestaw gniazd w zupełności wystarczy, w końcu mamy do czynienia z najtańszym 27-calowym monitorem z matrycą IPS o rozdzielczości UltraHD. Monitor dostarczany jest z zewnętrznym zasilaczem.
Philips 276E8V – funkcja MultiView w praktyce
Producent zachwala MultiView jako rozwiązanie umożliwiające wyświetlanie na monitorze obrazu z dwóch niezależnych źródeł. Można do jednego monitora podłączyć na przykład komputer stacjonarny i laptop lub konsolę (maksymalnie dwa urządzenia jednocześnie). Sprawdziliśmy działanie tego rozwiązania w praktyce.
Monitor Philipsa może jednocześnie wyświetlać obraz z dwóch niezależnych źródeł. Nie ma przy tym znaczenia, czy sygnał będzie dostarczany przez dwa złącza HDMI, czy też jedno ze źródeł będzie podłączone do złącza DisplayPort. Wyboru portu dla drugiego, mniejszego ekranu dokonujemy w menu ekranowym monitora.
Ponadto w menu monitora możemy wybrać, czy obrazy mają być wyświetlane w trybie PIP (jeden obraz na całym ekranie, a drugi w mniejszym polu, jak na wcześniejszej ilustracji), czy też w trybie PBP − wtedy efekt jest taki jak na powyższym zdjęciu. Warto zaznaczyć, że po aktywacji trybu PBP (dwa równorzędne obrazy obok siebie na ekranie) monitor automatycznie wyświetla komunikat zalecający zmianę rozdzielczości w obu źródłach na 1920 x 2160 pikseli. Propozycja jak najbardziej sensowna, bo pozwala pozbyć się czarnych, zmarnowanych przestrzeni ekranu. Rozwiązanie to może zainteresować użytkowników, którzy podczas pracy chcą mieć możliwość podglądu obrazu z dwóch różnych źródeł z rozdzielczością odpowiadającą ekranowi Full HD dla każdego źródła. Dodam jeszcze, że w trybie PIP mamy możliwość zmiany wielkości okna z drugim obrazem (trzy stopnie wielkości, przy największym ustawieniu obraz zajmuje niemal 1/4 ekranu), a także jego umiejscowienia na podstawowym ekranie (jeden z narożników).
Philips 276E8V – równomierność podświetlenia matrycy
Podświetlenie testowanego monitora pracuje dość równomiernie. Nie bardzo dobrze, ale przyzwoicie.
Najwyższe odnotowane średnie odchylenie jasności od tej mierzonej w centrum ekranu wynosiło 6,57%, co oznacza, że jasność w obszarze po lewej stronie ekranu była o 6,57% niższa niż ta mierzona w centralnej części ekranu.
Philips 276E8V – czas reakcji
Pamiętając, że testowany monitor nie jest przeznaczony dla graczy (co oczywiście nie wyklucza wykorzystania go w domowych warunkach również w celach rozrywkowych) i mając na uwadze, że maksymalna częstotliwość odświeżania obrazu wynosi 60 Hz, a także to, że mamy tu do czynienia z matrycą typu IPS, nie oczekiwałem rewelacyjnych rezultatów podczas pomiaru rzeczywistego czasu reakcji (dokładniej: czasu przejścia monitora czerń−biel−czerń, czyli zapalenia i zgaszenia piksela). Wiadomo, że aby monitor 60-hercowy był w stanie każdy punkt ekranu zapalić w czasie cyklu odświeżenia, czas reakcji nie powinien być dłuższy od 16,67 ms. Oczywiście, producent w specyfikacji technicznej podaje czas reakcji rzędu 5 ms (dodając, że chodzi o marketingowy pomiar typu gtg, czyli przejście z jednego poziomu szarości do drugiego). A jak monitor Philipsa radzi sobie w rzeczywistości?
Uzyskany w teście pomiar to 19 ms. Przy czym identyczny rezultat uzyskałem zarówno w domyślnym trybie roboczym monitora, jak i w trybach SmartImage Game. Wynik ten w wypadku monitora dla graczy uznalibyśmy za kiepski, ale w tym przypadku jest jak najbardziej akceptowalny.
Philips 276E8V – jakość obrazu
Zwykle testując najtańsze urządzenie w danej klasie, nie mam zbyt wygórowanych oczekiwań. Jednak testowany monitor bardzo pozytywnie zaskakuje. Zacznijmy od kątów widzenia.
Kąty widzenia
Matryce IPS są znane z tego, że odznaczają się najmniejszymi spadkami jakości obrazu przy oglądaniu ekranu pod różnymi kątami. W specyfikacji technicznej producent podaje kąty widzenia o wartościach 178 stopni zarówno w pionie, jak i w poziomie. My podchodzimy do tematu kątów widzenia nieco inaczej. Za pomocą profesjonalnego miernika, analizatora kolorów Konica Minolta CA-210 (sprzęt ten jest wykorzystywany między innymi na liniach produkcyjnych monitorów i telewizorów) sprawdzamy, pod jakim maksymalnym kątem jasność spada do 20% wartości mierzonej na wprost ekranu, przy czym jako wyjściową wartość ustawiamy 250 cd/m2. Innymi słowy, gdy jasność ekranu spadała w wyniku jego obrócenia (lewo/prawo oraz góra/dół) do 50 cd/m2, odnotowywałem zmierzony kąt obrotu (z dokładnością do 5 stopni).
Wynik modelu Philips 276E8V to 65/65 stopni (lewo/prawo) oraz 65/60 stopni (góra/dół). To bardzo dobry wynik i w sumie takiego się po nowoczesnym panelu IPS spodziewałem. Przyjrzyjmy się teraz pomiarom jakości obrazu w poszczególnych trybach wyświetlania dostępnych w testowanym monitorze.
Tryb domyślny (bez nazwy), czyli wyłączone SmartImage Game
Monitor po wyjęciu z pudełka i uruchomieniu pracuje w trybie niemającym sprecyzowanej nazwy i niebędącym żadnym z trybów dostępnych w menu SmartImage Game. Zakładamy zatem, że producent przygotował go z myślą o uniwersalnych zastosowaniach ze szczególnym uwzględnieniem raczej zastosowań roboczych, a nie rozrywkowych. Jak wypadł monitor Philipsa w swojej standardowej konfiguracji? Bardzo dobrze.
Poniżej przedstawiam wykresy (patrząc od góry, od lewej): gamutu (zakresu wyświetlanych barw), krzywej luminancji, temperatury barwowej i zmian proporcji składowych RGB w bieli (innymi słowy, na ile kolor biały wyświetlany przez dany monitor jest faktycznie biały).
Domyślna jasność w standardowym trybie pracy testowanego monitora jest bardzo wysoka (pamiętajmy, że mamy do czynienia z monitorem bez HDR) i wynosi 412 cd/m2, przy czym monitor jest w stanie uzyskać jeszcze wyższą jasność. Zmierzona w naszym laboratorium maksymalna luminancja ekranu to aż 452,3 cd/m2. Poziom czerni wynosił 0,42 cd/m2, co nie jest wartością rewelacyjną, ale stosunkowo słaba czerń (w porównaniu na przykład z matrycami typu VA, o OLED-ach już nie wspominając) to cecha paneli IPS. Zmierzony kontrast to 989:1.
Zakres emitowanych przez monitor barw jest bardzo przyzwoity, choć szczerze mówiąc, spodziewałem się nieco lepszych rezultatów. Niemniej pamiętajmy, że to najtańszy monitor w swojej klasie. Wartości gamutu monitora Philipsa przedstawiają się następująco: pokrycie przestrzeni barw sRGB wynosi 97,9%, a w przypadku przestrzeni AdobeRGB i DCI-P3 pokrycie ich wynosiło odpowiednio: 72,1% oraz 77,4%. Uwagę zwraca natomiast idealna krzywa luminancji pięknie pokrywająca się z krzywą wzorcową, a także bardzo poprawna temperatura barwowa. Owszem, w stosunku do wartości idealnej (6500 K) ta zmierzona w teście była nieco za wysoka (6843 K), ale jest to wartość naprawdę godna uznania, zwłaszcza w przypadku sprzętu pozycjonowanego jako monitor budżetowy, a nie do profesjonalnych prac graficznych. Za rewelacyjną − jak na sprzęt w tej cenie − należy uznać wierność reprezentowanych na monitorze barw. Średni błąd delta E wyniósł zaledwie 2,16, a maksymalny 4,35 − to wartości zbliżone do wyników uzyskiwanych przez znacznie droższe monitory. Należy też zwrócić uwagę, że wynik ten został uzyskany przy fabrycznej, standardowej konfiguracji bez potrzeby kalibracji monitora. Brawo!
Ponieważ testowany monitor nie ma dedykowanego trybu do odtwarzania filmów, sprawdziłem też, jak wygląda zakres generowanych barw na tle kinematograficznej przestrzeni DCI-P3. Jak widać, monitor ma pewne niedomagania, szczególnie w zakresie zielonej części pasma widzialnego.
Tryb SmartImage Game FPS
Następny sprawdzony tryb to pierwszy z trybów dla graczy − przeznaczony dla miłośników gier FPS. Zmiana była bardzo wyraźna.
Brak jednego z wykresów powyżej wynika z faktu, że w trakcie pomiaru temperatury barwowej monitor osiągnął wartości wykraczające poza skalę czułości wykorzystywanego przez nas kolorymetru. Oznacza to tyle, że w trybie FPS obraz ma temperaturę barwową bieli przekraczającą 12 000 K. To bardzo, bardzo wysoka temperatura barwowa, obraz jest wyjątkowo energetyczny i zimny. Zakres generowanych barw nie uległ zmianie, ale z oczywistych względów o jakiejkolwiek wierności nie może być tu mowy. Średni błąd delta E wynosił 9,96, a maksymalny aż 20,08. Luminancja w tym trybie to równe 300 cd/m2, poziom czerni wynosił 0,46 cd/m2, a z kolei kontrast okazał się znacznie niższy niż w trybie domyślnym − 660:1. Krzywa luminancji wciąż pozostaje na wzorcowym poziomie.
Tryb SmartImage Game Wyścigi
Kolejny tryb to rozwiązanie dla miłośników wyścigów na ekranie komputera. Również w tym przypadku temperatura bieli była podbita w stosunku do ustawień standardowych (8747 K), ale już nie tak bardzo jak w przypadku trybu FPS. Krzywa jasności wciąż jest idealna, sama jasność mierzona w tym trybie jest również wysoka i wynosi 402 cd/m2.
Zakres generowanych barw nie jest w żaden sposób ograniczany, poziom czerni to 0,46 cd/m2, a kontrast 874:1 − nieco niższy niż w trybie domyślnym, ale za to zauważalnie wyższy niż w trybie FPS. Średni błąd odwzorowania kolorów to 6,38, a maksymalny − 11,18.
Tryb SmartImage Game RTS
Tryb dla gier strategicznych wyróżniał się zauważalnie cieplejszym obrazem od dwóch wyżej opisanych trybów dla graczy. W tym przypadku zmierzona temperatura bieli wynosiła 7039 K, więc była nieznacznie tylko podbita w stosunku do trybu domyślnego. Jasność to 306 cd/m2, poziom czerni − 0,46 cd/m2, a kontrast znowu obniżony do 666:1. Zaskakująco dobrze wypada wierność barw. Monitor pracujący w tym trybie uzyskał średni błąd delta E na poziomie tylko 2,55, a maksymalny to 4,4.
Tryb ten wyróżniał się jeszcze jedną, nietypową cechą. Po jego aktywacji na ekranie w górnym lewym narożniku pojawiał się niewielki, prostokątny obszar o zauważalnie wyższej jasności w stosunku do pozostałej części ekranu. Wygląda to mniej więcej tak:
Obszar ten nazywany jest przez producenta SmartFrame i jego rozmiar oraz położenie można w pewnym zakresie regulować za pomocą opcji w menu OSD.
Jak widać, możliwe jest również ustawienie jasności oraz kontrastu dla tego elementu niezależnie od całości ekranu. Po co taka ramka? Na przykład można w ulubionej grze strategicznej oznaczyć nią określony fragment interfejsu (wiele gier strategicznych ma często wybrane elementy interfejsu umieszczone w określonym miejscu ekranu).
Tryb SmartImage Game Gracz1
Kolejny tryb to jeden z dwóch trybów dla graczy do samodzielnego skonfigurowania. Ustawienia fabryczne tego trybu są dość podobne do trybu RTS (ale bez ramki SmartFrame, można ją jednak włączyć w menu ekranowym monitora). Jasność w tym trybie to 299 cd/m2, a poziom czerni 0,46 cd/m2.
Zakres emitowanych barw pozostaje podobny jak w trybie domyślnym, temperatura barwowa bieli nieco podwyższona (7607 K), kontrast najniższy ze wszystkich trybów (648:1). Wierność kolorystyczna na przyzwoitym poziomie: średni błąd delta E wynosił 4,29, a maksymalny 7,54.
Tryb SmartImage Game Gracz2
Drugi z personalizowanych trybów dla graczy charakteryzuje się podobną jasnością domyślną (307 cd/m2) i takim samym poziomem czerni jak poprzednik (0,46 cd/m2). W tym przypadku temperatura bieli jest niemal identyczna jak w trybie RTS i wynosi 7067 K. Kontrast jest niemal taki jak w trybie FPS: 665:1.
Krzywa jasności, podobnie jak we wszystkich pozostałych trybach, pozostaje na niezmiennie dobrym poziomie zgodnym z krzywą wzorcową. Zaskakuje bardzo dobra wierność barw. Średni błąd delta E w tym trybie to tylko 2,64, a maksymalny 4,6 − minimalnie gorzej niż w trybach domyślnym i RTS.
Tryb SmartImage Game LowBlue
Ostatni z trybów dostępnych w testowanym monitorze jest przeznaczony do pracy (i grania) z obniżoną wartością składowej niebieskiej w obrazie (ma to przeciwdziałać zmęczeniu oczu światłem niebieskim). Tym samym trudno oczekiwać wierności barwnej (średni i maksymalny błąd delta E w tym przypadku to odpowiednio: 8,89 oraz 17,3).
Jasność w tym trybie okazała się zaskakująco wysoka i wynosiła aż 458 cd/m2 (więcej nawet niż jasność maksymalna w trybie domyślnym). Poziom czerni to 0,46 cd/m2, a temperatura barwowa − ze zrozumiałych względów (zredukowanie składowej niebieskiej) jest zauważalnie niższa od naturalnej bieli i wynosi 5460 K. Tryb ten wyróżniał się też najwyższym zmierzonym kontrastem, który wynosił 991:1.
Warto jeszcze zaznaczyć, że funkcja LowBlue jest dostępna nie tylko w dedykowanym trybie, ale można ją również aktywować dla trybu domyślnego, wybierając odpowiednią pozycję nie z menu trybów SmartImage Game, lecz z menu Obraz.
Pobór energii
Testowany monitor po ustawieniu maksymalnej luminancji pobierał 33 W. Gdy jasność ustawiono na poziomie 200 cd/m2, zużycie wynosiło 21,6 W. W stanie czuwania pobór energii spadał do zaledwie 0,1 W. Tyle samo odnotowano po wyłączeniu monitora przyciskiem na obudowie. To bardzo dobry wynik.
Philips 276E8V – opóźnienie sygnału (input lag)
Monitor Philipsa już zdążył zaimponować jasnością i wiernością emitowanych przez panel barw, choć nie jest to model dla graczy. W teście sprawdzono też, jakie jest faktyczne opóźnienie reakcji gracza wprowadzane przez elektronikę urządzenia. Najlepszy wynik input laga, jaki odnotowano, mierząc pełny tor sygnałowy (od momentu wydania polecenia przez gracza, na przykład od kliknięcia myszą, aż do pojawienia się odpowiedniej reakcji na ekranie) to 12,5 ms. Jak na monitor do normalnej pracy (a nie model dedykowany graczom) to naprawdę dobry wynik. Warto przy tym dodać, że choć monitor dysponuje w menu OSD funkcją SmartResponse (konfigurowalną w trzech stopniach + wyłączenie), to nie odnotowano istotnej różnicy pomiędzy input lagiem, gdy SmartResponse, był wyłączony, a ustawieniem SmartResponse na wartość Najszybszy. Również zmiana trybu wyświetlania z domyślnego na FPS nie polepszyła dobrego wyniku.
Philips 276E8V – czy da się na tym grać?
Krótka odpowiedź brzmi: tak, bez większych problemów. Generalnie płynność rozgrywki czy animacja obiektów są typowe dla 60-hercowej matrycy. Z oczywistych względów nie ma co oczekiwać płynności na poziomie uzyskiwanym przez monitory odświeżane z częstotliwością 144 Hz, ale z drugiej strony widać, że elektronika monitora Philipsa radzi sobie z przetwarzaniem obrazu i nie generuje dodatkowych opóźnień.
Zacznę jednak od istotnej uwagi. Pokazane tu zdjęcia mają charakter jedynie poglądowy! W żadnym razie nie należy wyrabiać sobie na ich podstawie opinii o skali zjawiska. Każdy aparat cyfrowy wprowadza własne opóźnienia (czas migawki, reakcja matrycy światłoczułej, ekspozycja i wiele, wiele więcej), zatem zdjęcia nie są narzędziem pomiarowym, lecz tylko pokazują ogólnie, o jakim zjawisku mowa. Rzeczywisty odbiór (przez ludzki wzrok) zawsze będzie inny, co staramy się za każdym razem podkreślać.
Po wyświetleniu na testowanym monitorze gry CS:GO w domyślnym trybie pracy od razu daje się zauważyć zbyt głębokie cienie (mimo dobrej jasności ogólnej panelu, co już mieliśmy okazję wykazać wcześniej w pomiarach). Monitor nie jest urządzeniem dla graczy, więc nie ma wbudowanych w menu OSD funkcji niwelujących cienie typu black equalizer. Oczywiście można zawsze jeszcze bardziej zwiększyć jasność czy zmniejszyć kontrast. Znacznie lepiej jest w trybie FPS, w którym to producent za użytkownika wprowadził stosowne ustawienia.
W przypadku ruchomych obiektów widoczne jest niewielkie (powyższe zdjęcie przejaskrawia widoczny efekt ze względu na opóźnienie wprowadzane przez aparat!) rozmycie, ale nie powinno ono w żadnym razie być problemem podczas casualowej rozgrywki. Nie przykładałem do testowanego modelu miary stosowanej wobec monitorów dla graczy, bo model Philipsa dla graczy nie jest. W każdym razie podczas testu 144-hercowych monitorów dla graczy (odsyłam do tego materiału) zdarzało mi się obserwować znacznie bardziej irytujące smużenia. Zatem w przypadku Philipsa nie można mówić o złym obrazie. Jest przyzwoicie.
W trakcie rozgrywki na publicznie dostępnych mapach w CS:GO podczas szybkich ruchów poprzecznych (obracanie widoku) daje się zauważyć minimalne rozrywanie (tearing) klatek, ale to wynika właśnie ze zbyt powolnego (60 Hz) odświeżania ekranu. Cóż, nie jest to monitor dla zawodników.
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w przypadku gier o bogatej oprawie graficznej, takich jak na przykład Shadow of The Tomb Raider (sprawdź ceny wersji dla komputerów PC oraz konsol PlayStation 4 i Xbox One) i Forza Horizon 4 (sprawdź jej obecne ceny). Również w tym przypadku podczas bardzo szybkiego obrotu widoku można zaobserwować, że generowany obraz nie nadąża (rozrywanie klatek), ale efekt ten podczas normalnej rozgrywki zbytnio nie przeszkadza. Choć nie jest to monitor HDR (Shadow of The Tomb Raider obsługuje HDR), to dzięki wysokiej jasności panelu detale w mrocznych jaskiniach i zakamarkach świątyń odwiedzanych przez bohaterkę są dobrze widoczne nawet w jasno oświetlonym pomieszczeniu.
Monitor Philips 276E8V nadaje się znakomicie do gier strategicznych. Efekty wynikające z wolniejszego odświeżania ekranu niż w monitorach dla graczy w takim przypadku nie mają znaczenia. Robotę robi bardzo dobra (na tę półkę cenową) kalibracja barw (również w trybie RTS) i − przede wszystkim − wysoka rozdzielczość. Granie w takie gry na tym monitorze to czysta przyjemność.
Philips 276E8V – podsumowanie
Philips 276E8V pozytywnie zaskakuje. Monitor wyróżnia się wysoką jasnością (pamiętajmy, że to model SDR), jest bardzo dobrze fabrycznie skalibrowany (w trybie domyślnym), co zapewnia zgodność barw emitowanych na ekranie godną znacznie droższych modeli do zastosowań półprofesjonalnych. Bardzo dobre jest również sterowanie jasnością. Monitor dzięki dużej wierności barwnej nadaje się nie tylko do precyzyjnych (z racji bardzo wysokiej rozdzielczości) prac typu CAD/CAM/CAE, ale może być również wykorzystywany w domu do amatorskiej obróbki fotografii czy oglądania, a także montażu filmów. W przypadku montażu czy prac wymagających podawania obrazu z innego urządzenia niż komputer niepodważalną zaletą monitora Philipsa jest możliwość jednoczesnego wyświetlania obrazu z dwóch różnych źródeł, czyli funkcja MultiView. Ma ona − odpowiadając na postawione w tytule artykułu pytanie − jak najbardziej sens. Możemy sobie wyobrazić wiele scenariuszy, kiedy może ona okazać się użyteczna i pomocna.
Choć mamy w tym przypadku do czynienia z monitorem do pracy i zastosowań domowych, to Philips 276E8V zadowoli również casualowego gracza. Oczywiście w żadnym razie monitor ten nie może się mierzyć z modelami e-sportowymi, ma zbyt wolną częstotliwość odświeżania. Niemniej dzięki niezłej (jak na 60 Hz) płynności i niewielkich, raczej pomijalnych negatywnych efektach podczas oglądania animowanych obiektów w grze (powidoki, lekkie smużenie) monitor ten z całą pewnością będzie w domach wykorzystywany do gier. Zresztą wysoka rozdzielczość aż zachęca do grania w statyczne raczej gry strategiczne, wtedy potencjał rozdzielczości oraz wysoka zgodność kolorystyczna (również w gamingowym trybie RTS) po będą cieszyć oczy. A gdy przedłuży się praca przed komputerem czy rozgrywka (jeszcze jedna tura!), zawsze można zniwelować nieco zmęczenie oczu, aktywując tryb o obniżonej emisji męczącego wzrok, niebieskiego światła.
Najlepsze jest jednak w tym wszystkim to, że powyższy opis równie dobrze pasowałby do monitora ze średniej półki, tymczasem Philips 276E8V jest obecnie najtańszym, dostępnym w Polsce monitorem 27-calowym z matrycą IPS i rozdzielczością UltraHD. Nic zatem dziwnego, że model ten zasługuje na naszą rekomendację.
Jeżeli jednak z pewnych względów wolelibyście monitor, który nie oferuje aż tak wysokiej rozdzielczości, ale za to jest przeznaczony przede wszystkim dla graczy, to warto zainteresować się niedawno przez nas testowanym modelem MSI Optix MAG271CQR, który przy tej samej przekątnej ekranu zapewnia zauważalnie wyższej jakości animację i płynność obrazu w grach przy jednoczesnym zachowaniu przyzwoitych barw, niższej rozdzielczości (QHD) i − niestety − wyższej cenie (sprawdź aktualną cenę tego modelu).
Do testów dostarczył: Philips
Cena w dniu publikacji (z VAT): 1250 zł